czy mój tata o mnie zapomni?
#1
Napisano 2006-10-08, godz. 19:01
mam ojca śJ zagorzałego i wierzacego.... ja byłam SJ jak wczesniej pisałam teraz nie jestem i mam do tego wstret...
czy jezlei nauka SJ spełniła by sie i załózmy nastałby ten argamedon... to z tego co sobie przypominam" nie bedzie sie już pamietac rzeczy przeszłych" CZYLI JEZELI JA ZGINE BO JESTEM ODSTEPCA TO MOJ TATA UKOCHANY ZAPOMNI ZE MIAŁ CÓRKE???????
co za wizja......
#2
Napisano 2006-10-08, godz. 19:08
Ale nie masz się co martwić bo nauki Świadków Jehowy się nie spełnią i tego jestem już teraz pewien.czy jezlei nauka SJ spełniła by sie i załózmy nastałby ten argamedon... to z tego co sobie przypominam" nie bedzie sie już pamietac rzeczy przeszłych" CZYLI JEZELI JA ZGINE BO JESTEM ODSTEPCA TO MOJ TATA UKOCHANY ZAPOMNI ZE MIAŁ CÓRKE???????
co za wizja......
POzdrawiam
#3
Napisano 2006-10-08, godz. 19:12
a teraz wiem ze to nieprawda i bardzo bardzo sie ciesze.......
ale z drugiej strony - jaki to dobry chwyt na przyblizenie do organizacji no nie?/
#4
Napisano 2006-10-08, godz. 19:20
#5
Napisano 2006-10-08, godz. 19:38
Normalnie jak to wspominam to aż uśmiech mam na twarzy, że dałem rady sie tak zmanipulować
ojej a ja? az wstyd sie przyznac ale biegałam jak szalona w tej kiecce(ktorej nigdy nie lubiałam) i z torba w reku upchana czasopismami byle tylko miec co wpisac do "owocu" i w przyszłosci zyc w raju znajblizszymi. "BO JAK NIE TO TO CO?" - TO GŁUPIE PYTANIE SWIADKOWIE CAŁY CZAS MI ZADAWALI
#6
Napisano 2006-10-08, godz. 19:45
#7
Napisano 2006-10-08, godz. 20:14
Nic dziwnego, mozg wowczas konkretnie mi sie wylasowal... i sam sobie to zafundowalem, z wlasnej i nieprzymuszonej woli. I z jednego powodu spojrzec wstecz jest fajnie: widac jak bardzo zmadrzalem.
Jak teraz popatrze na siebie, to widze, ze przeszedlem ogromny szmat drogi i widze ze jeszcze wiele przede mna.
#8
Napisano 2006-10-08, godz. 20:39
#9
Napisano 2006-10-08, godz. 21:20
Tuż przed odejściem z organizacji rozmawiałem z kolegą.
W chwili szczerości powiedział mi, że jego rozum całkowicie odrzuca możliwość, aby ŚJ byli religią prawdziwą.
Po chwili jednak dodał, że ponieważ jest zakochany w pewnej siostrzyczce i chciałby razem z nią żyć w raju na ziemi, dlatego nie będzie słuchał rozumu, ale posłucha swojego serca.
Prosił mnie również, abym nie miał do niego pretensji, że po moim odejściu zerwie ze mną wszelkie kontakty. Tłumaczył, że gdyby tego nie uczynił, starsi zboru mogliby go uznać za "słabego duchowo" i odradzić jego dziewczynie dalsze spotykanie się z nim, a on po prostu boi się ją stracić i dlatego (cyt.) "musi się ugiąć przed szantarzem". Wiadomo, że przyjaźń z kolegą nigdy nie jest tak silna jak uczucie do dziewczyny.
W pełni go rozumiem.
W dalszej części rozmowy, powiedział mi, że ponieważ ma skończoną tylko podstawówkę, więc dopuszcza, że jest głupi i się myli. Jego rozum daje mu 100% pewność nieprawdziwości ŚJ, ale on chciałby się pomylić. W razie odejścia nikt mu nie da lepszej obietnicy i nie obieca lepszego raju. A bycie ŚJ nie jest takie ciężkie. Głosić się jakoś nauczył, na zebrania chodzi bo ma czas (nie pracuje zawodowo), więc spoko. Nawet jeśli prawdopodobieństwo raju na ziemi nie przekracza 0,01% to w końcu on i tak nie ma nic do stracenia... A w totka też ludzie wygrywają, więc może on wygra raj na ziemi...
To ostatnie zdanie zszokowało mnie najbardziej.
Ciekawe ilu jest w Polsce "niewierzących ale praktykujących" ŚJ kierujących się motywacjami podobnymi do wyżej opisanych.
#10
Napisano 2006-10-08, godz. 21:31
#11
Napisano 2006-10-09, godz. 08:07
Ja z doświadczenia Ci powiem jedno: mój ojciec jest Starszym Zboru, cała rodzina jest ŚJ - a żyje mi się z nimi zaj***ście, podejrzewam że lepiej niż w niejednej rodzinie ŚJ, w której sami "pionierzy" są - to zależy od ludzi jak się zachowają.
Użytkownik Dementor edytował ten post 2006-10-11, godz. 06:25
#12
Napisano 2006-10-09, godz. 08:15
Czy pytanie o ew. śmierć w armagedonie samo przyszło Tobie na myśl?
A może Twoi rodzice grają na tej nucie, abyś wróciła do organizacji?
Czy Twoi rodzice np. mówią Ci ze łzami w oczach, że nie chcą, abyś zginęła z rąk Jehowy?
#13
Napisano 2006-10-09, godz. 10:53
Wiem, że to może trochę mała próba statystyczna ale już cos pokazuje. Nawet jeśli to tylko 5-10%, to okazuje się że wśrod wszystkich SJ 300-600 tyś jest tak dla picu... a może i więcej
#14
Napisano 2006-10-09, godz. 11:20
ale najciekawszą grupę stanowią tacy którzy sercem wierzą mimo że rozumem odrzucają...
wyobrażacie sobie takie rozdwojenie w jednym człowieku? Bo mi ciężko jest to sobie wyobrazić...
#15
Napisano 2006-10-09, godz. 19:36
#16
Napisano 2006-10-09, godz. 20:02
mam pytanie do Marty (jeśli nie chcesz, nie odpowiadaj)...
Czy pytanie o ew. śmierć w armagedonie samo przyszło Tobie na myśl?
A może Twoi rodzice grają na tej nucie, abyś wróciła do organizacji?
Czy Twoi rodzice np. mówią Ci ze łzami w oczach, że nie chcą, abyś zginęła z rąk Jehowy?
nie mnie samo to pytanie na mysl nie przyszło. moj tata ciagle mowi ze jak wszystko sie zawali w armagedonie i on spojrzy na te ruiny to wszyscy pozostali przy zyciu swiadkowie beda sie cieszyc a on smutkiem zapała bo... mnie nie bedzie. i ze mu bedzie bardzo przykro. faktycznie moze chce mnie wziasc na litosc....
chyba tak bo moja mama nie zyje - umarła jak byłam nastolatka i wtedy nie znalismy swiadków. i teraz ojciec ( i inni swiadkowie ) sie ciagle na to powołuje i mi mówi ze : jak mama bedzie sie czuc gdy wstanie z grubu a mnie nie bedzie? jak ten ojciec biedny ma jej powiedziec ze zginełam bo nie chciałam czytac bibli?
prawde mowiac gdy zaczelismy studiowac to bardzo duzo na moj chrzest wpłyneła ta cała nadzieja o zmartwychwstaniu. bardzo chciałam zobaczyc mame a swiadkowie mowili ze jak sie ochrzcze to na pewno sie z nia zobacze i zamieszkam do konca moich dni......... TO TAKI po prostu CHWYT MARKETINGOWY BYŁ . teraz to wiem, ale wtedy wszystko robiłam jak w transie.....zyłam nadzieja..zmarnowałam młodosc w ten sposób i kurde nic mi to nie dało.
JESTEM STRASZNIE WSCIEKŁA NA TA SEKTE
#17
Napisano 2006-10-09, godz. 20:14
a wściekły jestem na tych manipulatorów z Nowego Yorku...
Dobrze, że ja nie mam w rodzinie żadnego aktywnego ŚJ...
I dziękuję Bogu że moja narzeczona jest katoliczką...
I że nikt mnie nie szantażuje emocjonalnie...
#18
Napisano 2006-10-09, godz. 20:24
Wyzjae w życiu zasadę:
Wiara czyni códa i nadzije umiera ostatnia
#19
Napisano 2006-10-09, godz. 20:30
jak czytam coś takiego, to żal mi szczerych ludzi, takich jak Marty Ojciec...
a wściekły jestem na tych manipulatorów z Nowego Yorku...
trafiłes w sedno - bo moj tata to naprawde szczery facet. gdy mu o wszystkim opowiedziałam co tu w internecie wyczytałam i jacy sa starsi i jakie stosuja metody i pokazałam mu te wszystkie tzw nowe swiatła i obrazki podprogowe w straznicach i wiele innych rzeczy to stwierzdił ze on nie słucha swiadków tylko bibli i jehowy. i chocby nawet wsyzscy bracia i siwdakowie sie mylili bo sa niedoskonałaymi ludzmi to on i tak baedzie chodził i głosił i wierzył w boga i te wszystkie nauki od " niewolnika"- bo to przeciez jedyny kanał........
i tak wkoło to samo... ja mu swoje on ze do mnie weszło siedem demonów, ze swinia powraca do wiadomo czego, ze nie czytam straznic dlatego watpie, kiedy ostatnio miałam studium osobiste i ze NA PEWNO WCHODZE NA INTERNET I MAM KONTAKTY Z ODSTEPCAMI - a o tym było juz na kongresie ostatnio i bracia przestrzegali no ale jakbym była na kongresie to bym sie sama dowiedziała jakie wskzówki odnosnie kontaktu z odstepcami przez internet były poruszane........
no i co ja mam z tym moim tata zrobic?
tak poza tym jest super facetem i najlepszym ojcem na swiecie...chociaz przyznam ze ten nasz bardzo dobry kontakt urwała sie gdy zaczelismy byc swiadkami a to dlatego ze wielu rzeczy nie mogłam mu opoiwedziec bo wiedzialam ze wysłałaby mnie do starszych" dla mojego dobra".
i tak przez swiadków moj bardzo dobry kontakt z jedeynym ojcem szybko sie urwał.....
I DLATEGO TEZ NIE ZNOSZE TEJ SEKTY
#20
Napisano 2006-10-09, godz. 21:39
Nie wiem, czy ponizsza rada znajdzie zastosowanie w Twoim przypadku ale nie zaszkodzi sprobowac.trafiłes w sedno - bo moj tata to naprawde szczery facet. gdy mu o wszystkim opowiedziałam co tu w internecie wyczytałam i jacy sa starsi i jakie stosuja metody i pokazałam mu te wszystkie tzw nowe swiatła i obrazki podprogowe w straznicach i wiele innych rzeczy to stwierzdił ze on nie słucha swiadków tylko bibli i jehowy. i chocby nawet wsyzscy bracia i siwdakowie sie mylili bo sa niedoskonałaymi ludzmi to on i tak baedzie chodził i głosił i wierzył w boga i te wszystkie nauki od " niewolnika"- bo to przeciez jedyny kanał........
i tak wkoło to samo... ja mu swoje on ze do mnie weszło siedem demonów, ze swinia powraca do wiadomo czego, ze nie czytam straznic dlatego watpie, kiedy ostatnio miałam studium osobiste i ze NA PEWNO WCHODZE NA INTERNET I MAM KONTAKTY Z ODSTEPCAMI - a o tym było juz na kongresie ostatnio i bracia przestrzegali no ale jakbym była na kongresie to bym sie sama dowiedziała jakie wskzówki odnosnie kontaktu z odstepcami przez internet były poruszane........
no i co ja mam z tym moim tata zrobic?
tak poza tym jest super facetem i najlepszym ojcem na swiecie...chociaz przyznam ze ten nasz bardzo dobry kontakt urwała sie gdy zaczelismy byc swiadkami a to dlatego ze wielu rzeczy nie mogłam mu opoiwedziec bo wiedzialam ze wysłałaby mnie do starszych" dla mojego dobra".
i tak przez swiadków moj bardzo dobry kontakt z jedeynym ojcem szybko sie urwał.....
I DLATEGO TEZ NIE ZNOSZE TEJ SEKTY
Tatusiowie zwykle to wiedza, ze lepiej wiedza, albo nawet najlepiej wiedza, dlatego tez poznaj nature tatusia, znaj nature rzeczy - tatusia i dzialaj zgodnie z wiedza. Nie zgodnie z wiedza czy swiadkowie sa sekta czy nie, tylko zgodnie z wiedza na temat tatusia. Czy musisz go pozbawiac zludzen, nawracac przekonywac jak wiesz, ze on nie jest jeszcze na to gotowy? Moze sprobuj ustalic wspolny konsensus - a nie atakuj go, nie atakuj jego pogladow - atakujac go (czyli dzialajac wbrew jego naturze) zmusisz go do reakcji (akcja powoduje reakcje) ktora bedzie skierowana przeciwko Tobie. Znajac nature rzeczy - w tym przypadku nature tatusia mozesz dzialac w harmonii z natura, w harmonii z tatusiem - oszczedzajac bolu sobie i jemu. Zaakceptuj go z takimi pogladami jakie ma, w koncu to nie poglady czynia z niego tatusia. A skoro przystal do swiadkow to znaczy ze musi mu to sluzyc, dobrze robic pod jakims wzgledem. Mozesz tez rozwazyc jakie ty korzysci odnosisz z tej sytuacji. Zawsze sa jakies plusy i zawsze jakies wnioski i zawsze jakis sens.
No i zrozumienie rodzi wspolczucie.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych