Że chrześcijanin może wzywać imienia Jezusa, że może Go o coś prosić (1J 5,13-15). To naprawdę ciekawe, że wierzący uznaje Jezusa za swojego pana i boga, ale nie wolno mu do Niego kierować próśb. (No tak, kiedy Tomasz wypowiadał te słowa, był przecież pod wpływem ogromnego stresu. Chociaż, jak czytam w tekście zacytowanym właśnie przez Lantisa, pomysł z ‘ogromnym stresem’ jest nowy, w roku 1922 świeciło inne światło.)no wlasnie co wynika z tych przykładów ?
Wiesz, ja nie wiem, co znaczy „modlić się poprzez kogoś”. A już zupełnie nie rozumiem, dlaczego nie mógłbym zwrócić się bezpośrednio do Boga, tylko musiałbym mieć pośrednika. To jakaś WTS-owa wersja katolickiego kultu świętych? (przepraszam za wtręt pod tytułem, „a u katolików...”)że mamy się modlić do Chrystusa czy też raczej do Boga za pośrednictwem Jezusa. czy Jezusa sam nie powiedział, że nie można przyjść do Boga inaczej jak poprzez niego ?
Dobrze rzekłeś: ‘przykład’ a nie ‘jedynie słuszny wzorzec’.jaki przykład modlitwy podał Jezus ? "Ojcze nasz...".
Poza tym, biorąc poprawkę na nazwanie Jezusa „wiekuistym Ojcem’, na to, że Imię odziedziczył Syn, na to, że królestwo Ojca jest królestwem Syna, na to, że ich wola jest identyczna, na to, że Syn odpuszcza winy i jest zdolny ratować od złego, a wreszcie na to, że nie pojawia się tu żaden pośrednik (przecież przed chwilą napisałeś, że w tej roli powinien wystąpić Jezus, prawda?) to trudno powiedzieć, do kogo ta modlitwa jest tak naprawdę skierowana.
Z szeregowymi ŚJ nie ma. Do czasu nadejścia nowego światła będą przeczyć oczywistościom, a po jego otrzymaniu powiedzą: to takie żarty były, chcieliśmy tylko wybadać lojalność wybranych.zatem gonzalo może i masz rację iż dalsza dyskusja "w tym temacie nie ma sensu"