mihau, on 2006-10-19 13:06, said:
... no wlasnie. Gdzies cos uslyszelismy, cos o jakims wypadku, nic tak naprawde nie wiemy, ale juz z zadza mordu zabieramy sie do linczu.
To oczywiscie tragedia to, co sie stalo, i nie jest to pierwszy i ostatni kierowca ktory wsiadl za kierownice nietrzezwy. Nic o nim nie wiemy o tym czlowieku, poza tym, ze byl Swiadkiem i mozliwe, ze starszym - co wedlug mnie nie ma znaczenia, bo mogl byc kazdym (katolikiem, i ksiedzem, i nawet biskupem, jak rowniez mogl wyznawac kazda inna religie i inny swiatopoglad). Nie ma to znaczenia w temacie omawiania np. Swiadkow Jehowy, gdyz to wyjatek, a nie regula.
A co, jesli, dajmy na to, upil sie, i wsiadl za kolko, bo nieopatrznie poczytal jakies odstepcze forum w internecie, i caly swiat, caly swiatopoglad mu sie zawalil? A co jesli dowiedzial sie, ze zona go zdradza?
Nie znaczy to, ze jest niewinny, bo jest, ale on rowniez jest ofiara tego wypadku i o tyle ma gorzej, ze musi z tym zyc. Raczej rzadko zdarza sie aby ktos sobie postanowil: "a, to dzisiaj sie upije a potem zobacze, kogo uda mi sie wozem zahaczyc".
Sprawca to tez ofiara. Nawet rozmyslny przesladowca rowniez w gruncie rzeczy jest ofiara. (Oczywiscie jedna sprawa jest zrozumiec i wspolczuc, a druga zadbac, aby zlo sie nie powtorzylo. Zreszta gdyby tak naprawde zycie bylo wartoscia naprawde dla wszystkich nadrzedna, to wystarczyloby prawo, ktore skazywaloby na przepadek mienia - powiedzmy samochodu - w razie prowadzenia po pijanemu. Automatycznie. Wtedy po pijaku jezdziliby chyba tylko prominenci).
Wracajac do wypadku...
W takich sytuacjach mozna spojrzec na siebie i zapytac sie: Co ta sytuacja mowi o mnie? a raczej:
Co moja reakcja, na to, co sie stalo, co moja reakcja mowi o mnie?
I to jest chyba jedyna sensowna rzecz, ktora mozna zrobic.
mihau, on 2006-10-19 13:16, said:
Widze kolejne krwiozercze posty. Nie mam wyboru.
Pytanie do wszystkich (i nie tylko) chrzescijan:
Co w takiej sytuacji uczynilby Jezus?
Zalozmy, ze byl naocznym swiadkiem, jak jakis pijany gosc rozjechal na ulicy dziecko (jesli potrafisz to sobie wyobrazic, to juz mozesz sie zdenerwowac). I co Jezus robi? Rozumiem, ze rzuca sie z piesciami na goscia? I wpycha mu glowe do bagaznika po czym kilkakrotnie zatrzaskuje bagaznik, tak, ze lamie gosciowi kark?
A co, jesli okazuje sie, ze Jezus nic nie robi? Nie wskrzesza? A ludzie wiedza, ze Jezus to Jezus? I ten im tlumaczy, ze no trudno, nie teraz, tylko po Armagedonie. Ludzie rzucaja sie z piesciami na Jezusa, tak?
Najpierw pomysl, uswiadom sobie swoje emocje, a jak sie opanujesz, jak sie i innych zrozumiesz, wtedy zabieraj sie do osadzania i do wymierzania sprawiedliwosci.
Mihau
ja swego czasu uznałem, że nie będę pił alkoholu i byłem z tego znany, że mnie się nie namówi do picia. Od pewnego czasu jednak miałem do wyboru, albo ochydne lekarstwo, którego nie byłem w stanie połknąć albo od czasu do czasu wypić piwo. Więc postanowiłem sobie, że kiedy będę już musiał wypić to piwo, to nie będę wsiadał za kierownicę (mimo, że prawo dopuszcza jakąś tam normę, której małe piwo nie przekroczy). Jeśli ustali się jakieś zasady, to łatwiej uniknąć pewnych następstw.
Jeśli jednak wiadomoże po wypiciu alkoholu nie powinno się wsiadać za kierownicę, to osoba tak postępująca świadomie łamie prawo i powinna ponieść tego konsekwencje. Można by zastosować ST zasadę oko za oko i takiego człowieka zabić za spowodowanie śmierci. A jeśli chcemy być świętsi od Boga i darować takiej osobie życie, to przynajmniej niech wie co zrobiła. I niech zarobi na swoje utrzymanie, a nie żeby podatnik jeszcze na nią musiał pracować.
A co do Jezusa - On zrobił coś o wiele większego. Sam poniusł tą ostateczną karę za nasze grzechy. Tak dzięki Niemu możemy mieć przebaczone grzechy - ale to nie zawsze jest równoznaczne z tym, że nie będziemy ponosić konsekwencji naszych czynów.