Ryszardzie,
Gonzalo, ja się gubię w twojej argumentacji.
Przecież podstawą dyskusji powinny być, jak piszesz, pewne dane biblijne.
W swoim pierwszym poście
Mirek przedstawił krótki zestaw wersetów uzasadniający jego przekonanie o dwóch naturach w Jezusie. Ja również starałem się wykazać, że bez przyjęcia takiego poglądu dane biblijne zdają się sobie przeczyć.
Nasi adwersarze uparli się jednak, aby o całym zagadnieniu dyskutować w oparciu o teksty katolików i ich filozofię scholastyczną. Taki punkt wyjścia nie ma co prawda żadnego uzasadnienia merytorycznego, ale można by na niego przystać, gdyby nie ten zabawny fakt, że ci, którzy o scholastyce chcą rozmawiać, niewiele z niej rozumieją.
Twoje zagubienie wyniknęło chyba z tego, że moje uwagi o Twojej niekompetencji filozoficznej uznałeś za argumentację na rzecz dwóch natur. A zacząłem o tym pisać tylko dlatego, że sam takie podejście zaproponowałeś. Nie podzielam jednak opinii jakoby można w ten sposób udowodnić obecność dwóch natur w Jezusie. Nie jest to możliwe chociażby z tej przyczyny, że – wbrew Twojej, bezmyślnie po kimś powtarzanej opinii – nie istnieje system filozoficzny pozwalający coś takiego uzasadnić. Mało tego. One zdają się takiej możliwości jednoznacznie zaprzeczać. To jednak temat na inną rozmowę.
Zauważam tylko, że moi adwersarze dokonują manipulacji danymi w sposób, który wspiera ich wnioski wynikające z faktu adoracji założeń pewnych systemów filozoficznych.
Naprawdę? A jakiż to system filozoficzny założyłem ja czy Mirek?
Gonzalo: Zdanie z katechizmu sformułowane zostało w kategoriach antropologii stoickiej (trójjpodział człowieka na ‘ducha / duszę / ciało’).
Ryszard: Czy w takiej kategorii mówią o Nim dane biblijne?
1 Tes5,23. Nie doczytałeś?
Jak widać, w/w trójpodział mogłem również nazwać biblijnym, chciałem Cię jednak sprowokować do oskarżenia apostoła Pawła z paragrafu o ‘adorowanie założeń pewnych systemów filozoficznych’. I to mi się udało. Przy okazji sobie potwierdziłem, a innym uświadomiłem, że nie analizujesz zagadnienia, tylko jesteś propagandystą. Zaatakujesz każde zdanie z katechizmu KK bez względu na jego oparcie w Biblii. I chyba odwrotnie, ochoczo przyjmiesz każdą watykańską ortodoksję, byleby Ci ją podać w opakowaniu, które lubisz (np. w zestawie cytatów z Serveta).
Jeśli (jak twierdzisz) ja zaatakowałem ten pogląd z „punktu widzenia antropologii arystotelesowskiej (dualizm dusza / ciało)” , to może masz i rację, ale ja tego nie uczyniłem świadomie. Mój argument nie reprezentuje (świadomie) systemu filozoficznego, lecz realia otaczającej mnie rzeczywistości.
No to teraz już wiesz, że Biblia zapatruje się na te realia trochę inaczej niż Twój zdrowy rozsądek.
Gonzalo: To nauczasz, że które greckie słowo świadczy o tym, że Jan traktował logos bezosobowo? Jak po grecku brzmi ‘to’ i ‘ono’?
Ryszard: Jeśli dobrze rozumiem pytanie to moja odpowiedź jest tak. Jan pisząc o słowie wyrażał się o nim w sposób bezosobowy.
Tak, wiem. To już pisałeś. Ja Cię natomiast zapytałem, w jakich słowach Jan tak czyni.
Mam wrażenie że tak może powiedzić tylko ktoś komu obce są zasady egzegezy biblijnej.
A mianowicie jaką to zasadę egzegezy naruszyłem?
Jan świadczył o prawdziwości obietnic bożych złożonych wcześniej, ukazując na podstawie realnych zdarzeń w jaki spsób się one historycznie realizowały “na oczach” współczesnych Jezusowi ludzi.
I tego dotyczy J1,(1-)14? Przecież słowo stało się ciałem podczas zwiastowania, czyli przedtem zanim zaczęło cokolwiek realizować na oczach ludzi.
Powiedz raczej jak może być prawdą że „słowo ciałem się stało” jeśli nigdy nie przestało być tym czym wcześniej było.
Nie było wcześniej ciałem, zatem jeśli się nim stało (a może się nie stało?) to musiał nastąpić akt transformacji.
Są różne rodzaje zmian: 1. transformacja (wody w wino), 2. urzeczywistnienie (planu), 3. nabycie nowych właściwości.
Raz widzisz w J1,14 wersję 1., innym razem 2., a ja widzę tam 3.
Poza tym, gdyby iść tym tokiem rozumowania to czy nie należałoby stwierdzić, że słowo to ciało (ciałem się stało)?A jeśli było ciałem to już nie słowo zamieszkało między nami lecz ciało.
Do takiej właśnie konstatacji prowadzi (Twoje!) założenie, że mamy tu do czynienia z transformacją. Ponieważ prowadzi do sprzeczności z treścią Pisma, więc je odrzucam.
1Jo 1:1 Co było od początku, cośmy słyszeli, cośmy oczyma naszemi widzieli i na cośmy patrzyli, i czego się ręce nasze dotykały, o Słowie żywota;
1Jo 1:2 (Bo żywot objawiony jest i widzieliśmy, i świadczymy i zwiastujemy wam on żywot wieczny, który był u Ojca, i objawiony nam jest.)
Słowo, o którym mówi w Jana 1:1 i to słowo to to samo słowo.
No pewnie, że to samo. Chociaż Jan lekko się rozmija z Twoją egzegezą. Jak bowiem może pisać, że nasze ręce dotykały Słowa (‘słowa’ – ortografię pozostawiam do wyboru), skoro dotykać to mogły co najwyżej efektu transformacji tegoż w ciało.
Jezus nie tylko posiadał Ducha Świętego, który na Niego zstąpił (i na Nim pozostał) w czasie chrztu, lecz się fizycznie (cieleśnie) z Niego narodził.
Już Ci zadawałem Tę zagadkę: jak coś, co się narodziło z przedstawiciela innego gatunku może należeć do naszego gatunku? Musisz być posiadaczem bardzo szczególnego rodzaju zdrowego rozsądku.
W tym znaczeniu, jeśli się upierasz, można powiedzieć że słowo nie zmieniło swej postaci zamieniając się w osobę, bo przecież coś co jest życiem samym w sobie, dając życie konkretnej osobie nie przestaje życiem być, lecz trwa nieprzerwanie w tej żywej osobie.
Jeśli ja się upieram? Przecież właśnie sam obaliłeś interpretację J1,14 jako transformacji. (Skoro życie samo w sobie nie może przestać być sobą, to nie ma mowy o transformacji, lecz jedynie o nabyciu nowych właściwości.)
Przekonany byłem bowiem dotąd, że twierdzisz jakoby Jan nazywał ten byt Bogiem a nie jak teraz piszesz 'bogiem'.
Może więc Gonzalo zamiast bawić się ze mną w ciuciubabkę i testowaać moją umiejetność wyciągania właściwych wniosków z zakamuflowanej szczelnie zasłony pojęć, które masz w swoim repertuarze, prosto i wyraźnie (komunikatywnie) powiesz, kto lub co ukrywa się za terminami logos i Logos, oraz Bóg i bóg, bo ja widzę zasadniczą między nimi różnicę...
Tak, jak Pismo – nie rozróżniam dużych i małych liter. Taki podział jest, hehe, niebiblijny.
Czy nie zechciałbyś pomóc mi nabyć tę oto pozycję: SERVET Michał Wybór pism i dokumentów?
Niestety nie mam takich możliwości.