Już wróciłam. Tak, jak napisał Aldefos, było sztucznie. Jak zresztą zwykle, ale dopiero teraz mam odwagę to powiedzieć. Zdziwiłam się, że brakowało paru osób, nie wszystkie krzesła były zajęte, a przecież zwykle, pamiętam, trzeba je było dostawiać.
Wykład - w tej kwestii absolutnie żadnych zmian. Dokładnie te same słowa, powtarzane co roku, które przypomniały mi od razu wszystkie coroczne Pamiątki. Znowu były "błogosławieństwa do chleba", "pal męki" i "pierwociny".
Uderzył mnie sposób modlenia się. Wcześniej tego nie zauważałam, ale dziś czułam się dziwnie, kiedy bracia zwracali się tak bezpośrednio, bez żadnego przygotowania, do Boga. Właściwie nie czuć było w tych słowach żadnej bojaźni, żadnego szacunku, brzmiały tak zwyczajnie, nieprzemyślanie, gdzieniegdzie zawieruszało się jakieś "yyy". No i pieśni... Oczywiście tradycyjna 87
Trzeba przyznać, że Sala Królestwa nadal wygląda olśniewająco. Żadnych rys na ścianach, czyściutkie kibelki, kwiatuszki w dzbanuszku i cały splendorek. Potrafią zadbać o swoją własność. Mojego chłopaka rozwalił napis przy wyjściu "Prosimy dokładnie wycierać obuwie!"
Ogólne wrażenie jest jednak dla mnie dość przykre. Przykre jest to, że tak wiele, skądinąd wartościowych i sympatycznych, ludzi daje tak sobą manipulować. I nie mam tu na myśli braci starszych - jestem pewna, ze oni wszyscy głęboko wierzą w to, czego nauczają i czego są uczeni. Szkoda, że ciężko jest w takim hermetycznym środowisku zdobyć się na samodzielne myślenie. Niestety, większość z nich ma marne szanse na wyrwanie się z tego "braterskiego" kręgu.
Aha, taka mała ciekawostka: jak się dowiedziałam, obecnie "pomazańców" na świecie jest około 9000. Jak to jest możliwe, skoro jeszcze parę lat temu było ich 8000? Mnożą się? Powracają na ziemię? Czy też dawni pomazańcy stają się odstępcami, rozpustnikami i bluźniercami (w tę rozpustę, przyznam , ciężko mi uwierzyć, skoro większość z nich powinnam być po osiemdziesiątce). Czy ktoś kiedyś spotkał się z wytłumaczeniem tego zjawiska?