Cóż - doskonale Cię rozumiem. Ja też dostałem zaproszenie na Pamiątkę, ale żona zdążyła je zutylizować zanim wpadło w moje ręce. Szkoda, bo miałem wielką ochotę się wybrać - a gdyby była taka możliwość - to podczas wykładu zadać kilka "dręczących" mnie pytań - choćby o boskość (a właściwie ich zdaniem jej brak) Chrystusa i o charakter tłumaczenia hebrajskich terminów jachid i echad - to w kontekście Trójcy Św.Ja sobie poszedłem - a jak - i wszystko szło ekstra ale nagle jakby mnie coś trzasnęło obuchem. Zobaczyłem moją bardzo dobrą koleżankę, naprawdę bardzo dobrą i... od tej pory było mi bardzo smutno. Od tego momentu zacząlem się zastanawiać nad prawie 7 milionami oszukiwanych ludzi, ale najbardziej mi serce ściskało na myśl, że jest wśród nich Ona i Jej rodzina Taka bezradność...
A dlaczego mówiłem, że Cię rozumiem? Poniżej fragment z listu mojej nigdyś serdecznej przyjaciółki.
Oczywiście, że zaakceptowałem, co nie oznacza, że się z tym pogodziłem. Dodam, że nie widziałem jej od kilku już lat, jedynym znakiem życia jest status w gadu-gadu i dwa-trzy zdania wymienione z rzadka oczywiście wyłącznie przez komunikator. Bardzo chciałbym ją wyrwać z sekty, w końcu była kiedyś osobą bardzo związaną z kościołem katolickim - w końcu właśnie tam się poznaliśmy. Mówiąc szczerze, nie wiem jak to ugryźć. A czasu mam niewiele, bo zbliża się termin jej ślubu - naczeczonym jest (jak łatwo zgadnąć) ŚJ.poznaję wiarę Świadków Jehowy i to przekreśla wszystko
Obawiam się, że to przekreśla również naszą znajomość, nie z mojej strony oczywiście!
Ale czy Ty zaakceptujesz to....?