Ja jak napisałem list , że już nie chce być śJ , starsi sugerowali mi , że gdzie pójdę ? . Żyje i mam się dobrze .Nader niesprzyjające okoliczności,bo mała miejscowość?Może tylko mnie nie dotyczy,bo 2 dni po komunikacie w zborze powtórzyłem treść komunikatu moim kochanym braciom sąsiadom.Jest nas w mojej metropolii 11 osób i mieszkamy w 4 domach.Po co straszyć reakcją sąsiadów.Mnie nawet nikt nie spytał dlaczego i kim teraz jestem.Dedcyzja owszem poważna i osobista,ale zważać na: "co ludzie powiedzą?"
Formalnie Swiadek.... ale tylko formalnie
#141
Napisano 2010-09-27, godz. 12:30
#142
Napisano 2010-09-27, godz. 13:02
#143
Napisano 2010-09-27, godz. 14:24
Ido, uwazasz, że życie z tym "kimś" w kłamstwie jest mozliwe? na ile lat? kiedy zatrze ci się granica pomiędzy kłamstwem a uczciwością? kiedy zaczniesz w końcu przytakiwać i nawet się nie zorientujesz a znowu będziesz gdzieś tam - w środku... oczywiście to twoja i li tylko twoja sprawa jednak mimo wszystko podzielam zdanie kingi... kłamstwo i dwulicowość pozostają nia jakkolwiek byś tego nie nazwała... tak jak w organizacji... po to jest forum... do wyrażania swoich opinii i mimo, że dla niktórych jest to podobno kopanie leżącego dla mni jest niezbędną szczerością w stosunkach międzyludzkich, tyle.
Przepraszam, że nie na bieżąco. Ostatnio mam trochę więcej zadań i już zapewnie tak zostanie na jakiś czas.
Sposób odejścia ze zboru jest sprawą bardzo indywidualną. To, co w wielu przypadkach sprawdza się u zdecydowanej większości, niekoniecznie musi być najlepszą opcją w każdej sytuacji. Nie można uogólniać, co dla każdego człowieka będzie najkorzystniejsze. Żyjemy w nieco innych środowiskach, mamy zbliżony choć nie taki sam bagaż doświadczeń wyniesionych z ogranizacji śJ, często bardzo odmienne przeżycia osobiste, mamy odmienną osobowość. Ostatnio robiłam sobie test i wyszło mi, że jednak jestem melacholikiem z domieszką choleryka i flegmatyka..to wiele tłumaczy. Faktem pozostaje, iż zazwyczaj nie podejmuję poważnych decyzji bez głębszego zastanowienia się i rozważenia najróżniejszych optymalnych opcji i bez spojrzenia dalekowzrocznego w przyszłość. Na obecną chwilę nie dostrzegam nadzwyczajnych korzyści z odejścia ze zboru. Nie sądzę, abym dokonała w najbliższym czasie radykalnych zmian w sferze własnej religijności. Zatem mimo niezbyt komfortowej sytuacji, pozostawanie oficjalnie (bez wykluczenia) w zborze jest dla mnie w obecnej chwili najrozsądniejszym wyjściem. I naprawdę idąc do zboru nie zakładam żadnej maski, nie udaję lojalnego śJ i jestem mocno zdystansowana do członków zboru. Mój "stan duchowy" jest oczywisty, poważnie choruję duchowo. Niektórym osobom z racji zaprzyjaźnienia, pełnionych w zborze funkcji lub więzów rodzinnych , odsłoniłam rąbka tajemnicy. Nie przewiduję możliwości cofnięcia się do pozycji czynnego śJ. Do pewnych rzeczy nie da się powrócić. I wydaje mi się, że dosyć dobrze siebie poznałam w swojej prawie 40-letniej, życiowej wędrówce i potrafię z dużym prawdopodobieństwem ustalić, co mnie może "uszczęśliwić" na chwilę obecną. Nigdy też nadmiernie nie kierowałam się sugestiami innych, ani tym co sobie o mnie pomyślą, ani czy moje zachowanie zostanie zaakceptowane przez większość. Raczej nie równam do większości.
#144
Napisano 2010-10-01, godz. 01:53
Romeo, oskar chce się wycofać ale robi to z klasą? To znaczy jak? Oszukując innych? Nie mam pojęcia w jaki sposób on się wycofuje.
Dla mnie klasa to wtedy jak ktoś potrafi w spokojny i życzliwy sposób z taktem powiedzieć prawdę prosto z mostu.
Więc takie bycie świadkiem ale formalnie lub udawanie zainteresowanego ale formalnie lub chodzenie na zebrania tylko po to aby później na forum z nich drwić jest oznaką braku dorosłości, jest dziecinadą.
LAMIE..nie wiesz i nie możesz wiedzieć czemu jeszcze rozmawiam
ze Świadkami - mam swój cel i tyle..
Ale ważne że ty masz extra klasę..zbudowałeś mnie
#145
Napisano 2010-10-01, godz. 20:44
Romeo, oskar chce się wycofać ale robi to z klasą? To znaczy jak? Oszukując innych? Nie mam pojęcia w jaki sposób on się wycofuje.
Dla mnie klasa to wtedy jak ktoś potrafi w spokojny i życzliwy sposób z taktem powiedzieć prawdę prosto z mostu.
Więc takie bycie świadkiem ale formalnie lub udawanie zainteresowanego ale formalnie lub chodzenie na zebrania tylko po to aby później na forum z nich drwić jest oznaką braku dorosłości, jest dziecinadą.
Nie można generalizowac indywidualnych przypadków,bo każdy i tak odchodzi z klasą,bo opuszczenie szeregów organizacji,to dla nie których duże wyzwanie i obawa naznaczenia ostracyzmem.
Byli tacy w Stanach,że z klasą - prosto z mostu - żegnali się z życiem skacząc - dosłownie - z mostu Golden Gate,a odsetek samobójców wśród obecnych i exów jest niepokojący,także potrzeba wyczucia i wyrozumiałości.Jedni mają odwagę cywilną i prosto z mostu,życzliwie i z taktem opuszczają organizację,inni mają swoje powody pozostania i trzeba to uszanowac.
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#146
Napisano 2010-10-01, godz. 21:03
potrzeba wyczucia i wyrozumiałości.Jedni mają odwagę cywilną i prosto z mostu,życzliwie i z taktem opuszczają organizację,inni mają swoje powody pozostania i trzeba to uszanowac.
Tak rozumie cię, ale mnie boli to że tacy powiedzmy "exy co nie odeszli" (ale dziwna nazwa) niejednokrotnie prowadzą podwójne życie a potem na forum czytamy że ŚJ dopuszczają się tego i owego. Niestety takie osoby ( nie twierdzę że tylko oni) wyrządzają niejednokrotnie wiele zła innym bliźnim, niszcząc ich wiarę i niejednokrotnie więź z Bogiem. A jeśli zakładają małżeństwa z innym ŚJ to niejednokrotnie niszczą też życie innemu niewinnemu człowiekowi.
Dlatego taka postawa jest dla mnie odrażająca. Postawa nie człowiek. Ludzka rzecz błądzić.
#147
Napisano 2010-10-02, godz. 07:45
Tak rozumie cię, ale mnie boli to że tacy powiedzmy "exy co nie odeszli" (ale dziwna nazwa) niejednokrotnie prowadzą podwójne życie a potem na forum czytamy że ŚJ dopuszczają się tego i owego. Niestety takie osoby ( nie twierdzę że tylko oni) wyrządzają niejednokrotnie wiele zła innym bliźnim, niszcząc ich wiarę i niejednokrotnie więź z Bogiem. A jeśli zakładają małżeństwa z innym ŚJ to niejednokrotnie niszczą też życie innemu niewinnemu człowiekowi.
Dlatego taka postawa jest dla mnie odrażająca. Postawa nie człowiek. Ludzka rzecz błądzić.
Iamie,podwójne życie to efekt nagromadzonych zakazów i nakazów - tak jak w innym temacie,że brat związany z inną siostrą nie mogą się pocaławac,bo to poważny grzech ... litości -- i ta ilośc absurdalnych zakazów i nakazów powoduje - prędzej czy później - wybuch nagromadzonych ładunków uczuc.
Podwójne życie prowadzą quazi bardzo gorliwi świadkowie,ja osobiście spotkałem takich w swoim byłym zborze,a teraz słyszę,że gorliwa siostra,gorliwy brat zmieniają partnerów,a drugi wpadł i nie wiedział co zrobic,to popełnił samobójstwo -sic!!!!!
Iamie narazie jesteś w fazie zaprzeczania realnym faktom,że Ty jestę w błędzie,ale może Opatrznośc i Twój umysł kiedyś to zmienią,tylko trzeba tego chciec.
VIS ET HONOR ... ET AMOR
//http://www.youtube.com/watch?v=2eMq307PT74&feature=related
#148
Napisano 2010-10-02, godz. 08:10
czyli gdyby nie tacy zdrajcy, to nigdy ludzie z poza zboru nie dowiedzieliby się czego dopuszczają się świadkowieTak rozumie cię, ale mnie boli to że tacy powiedzmy "exy co nie odeszli" (ale dziwna nazwa) niejednokrotnie prowadzą podwójne życie a potem na forum czytamy że ŚJ dopuszczają się tego i owego.
No tak bo świadek nagrzeszy okaże skruchę i wszystko w oczach ludzi cacy..... a taki odstepca wywlecze sprawę na światło dzienne może policja się tym zainteresuje i niszczy się wiarę i życie takiemu swiadkowi Przykre buahahaha A jeśli tak łatwo świadków odwieść od ich wiary ( no bo małżeństwo nawet może spowodować odejście według ciebie ) to powiedz mi jaka jest podstawa wiary takiego człowieka?Niestety takie osoby ( nie twierdzę że tylko oni) wyrządzają niejednokrotnie wiele zła innym bliźnim, niszcząc ich wiarę i niejednokrotnie więź z Bogiem. A jeśli zakładają małżeństwa z innym ŚJ to niejednokrotnie niszczą też życie innemu niewinnemu człowiekowi.
Dlatego taka postawa jest dla mnie odrażająca. Postawa nie człowiek. Ludzka rzecz błądzić.
Czy jeśli watpi i jak wstążka na wietrze zmienia zdanie to ma wiarę? Prawdziwą? Nie? To po co taki chwalca Bogu?
Zastanówcie się wreszcie nad tym, że Jesli Bóg jest to dla niego cenne są tylko osoby które żyją modlą sie w skrytości dla Boga a nie publicznie dla innych pokazując się wszystkim jak na wystawie
Zobacz iam, stań z boku i zobacz że WY WSZYSTKO ROBICIE DLA LUDZI a nie dla Boga
#149
Napisano 2010-10-02, godz. 09:21
[/quote]
Qwerty święte słowa!
#150
Napisano 2010-10-02, godz. 22:03
Iamie,podwójne życie to efekt nagromadzonych zakazów i nakazów - tak jak w innym temacie,że brat związany z inną siostrą nie mogą się pocaławac,bo to poważny grzech ... litości -- i ta ilośc absurdalnych zakazów i nakazów powoduje - prędzej czy później - wybuch nagromadzonych ładunków uczuc.
Podwójne życie prowadzą quazi bardzo gorliwi świadkowie,ja osobiście spotkałem takich w swoim byłym zborze,a teraz słyszę,że gorliwa siostra,gorliwy brat zmieniają partnerów,a drugi wpadł i nie wiedział co zrobic,to popełnił samobójstwo -sic!!!!!
Iamie narazie jesteś w fazie zaprzeczania realnym faktom,że Ty jestę w błędzie,ale może Opatrznośc i Twój umysł kiedyś to zmienią,tylko trzeba tego chciec.
Nie mój drogi. Należy po prostu wiedzieć kim sie jest.
Co sie chce.
Trzeba żyć w zgodzie z samym sobą.
Wiem, każdemu może się noga podwinąć.
Mt 26:41 "Czuwajcie i wciąż się módlcie, żebyście nie wpadli w pokusę. Duch oczywiście jest ochoczy, ale ciało słabe"
Co innego zbłądzić, zgrzeszyć, niezapanować a co innego świadomie trwać w grzechu.
Wóz albo przewóz, rybki albo akwarium.
W języku angielskim jest fajne przysłowie: nie da się zrobić omletu nie rozbijając jaj. Trzeba się na coś zdecydować w życiu i być konsekwentnym.
Ja juz około 25 lat trwam i wydaje ci się że nie miałem upadków, zachwiań. Miałem i uważam że tylko mnie wzmocniły.
wiem co to rozmowy se starszymi, jak dwóch prosi cię do biblioteczki, ba nawet wiem co to komitet.
Doświadczyłem wiele i dobrego i złego. Widziałem wspaniałe rzeczy i ohydne. Ale jestem świadom że nie poswiencam życia jakiemuś człowiekowi lub sprawie lecz Bogu. Nawet jak wszyscy odejdą od Jehowy ja chcę trwać bo On jest Bogiem a poza nim nie ma innego.
Rozumiesz co chcę ci przez to powiedzieć?
#151
Napisano 2010-10-02, godz. 22:07
Czy jeśli watpi i jak wstążka na wietrze zmienia zdanie to ma wiarę? Prawdziwą? Nie? To po co taki chwalca Bogu?
Zastanówcie się wreszcie nad tym, że Jesli Bóg jest to dla niego cenne są tylko osoby które żyją modlą sie w skrytości dla Boga a nie publicznie dla innych pokazując się wszystkim jak na wystawie
Zobacz iam, stań z boku i zobacz że WY WSZYSTKO ROBICIE DLA LUDZI a nie dla Boga
Mam bardzo krępujące i osobiste pytanie w związku z tym, możesz oczywiście nie odpowiadać. Jest ono ściśle związane z tematem i twoim postem.
Czy powyższe napisałaś o sobie, swojej postawie i wierze gdy byłaś ŚJ?
#152
Napisano 2010-10-03, godz. 16:21
wiem co to rozmowy se starszymi, jak dwóch prosi cię do biblioteczki, ba nawet wiem co to komitet.
Doświadczyłem wiele i dobrego i złego. Widziałem wspaniałe rzeczy i ohydne. Ale jestem świadom że nie poswiencam życia jakiemuś człowiekowi lub sprawie lecz Bogu. Nawet jak wszyscy odejdą od Jehowy ja chcę trwać bo On jest Bogiem a poza nim nie ma innego.
Rozumiesz co chcę ci przez to powiedzieć?
Nie lam..nie rozumię
Nie dlatego iż nie rozpoznaję, że można ufać i kochać Boga (a dla ciebie
Jehowe) ale dlatego, że gloryfikujesz właśnie człowieka i jego
niezbyt udaną Organizację - pomimo dużej inteligencji jaką cię
Bóg obdarzył..
#153
Napisano 2010-10-03, godz. 16:40
nie iamMam bardzo krępujące i osobiste pytanie w związku z tym, możesz oczywiście nie odpowiadać. Jest ono ściśle związane z tematem i twoim postem.
Czy powyższe napisałaś o sobie, swojej postawie i wierze gdy byłaś ŚJ?
to do Was, zmuszacie innych do udawania i kłamania, człowiek majacy do wyboru utrate rodziny bedzie dalej udawał ze jest sj...... gdybyście patrzyli przez wiarę Bożą, stwierdzilibyście po co taki człowiek, niech nie udaje, puścmy go wolno a rodzinie pozwólmy się z nim kontaktować.....
no ale w tym momencie pozbylibyście się 60% wiernych.
Większosć z WAS dba tylko o pozory, czyli co ludzie powiedzą.
#154
Napisano 2010-10-03, godz. 17:47
nie iam
to do Was, zmuszacie innych do udawania i kłamania, człowiek majacy do wyboru utrate rodziny bedzie dalej udawał ze jest sj...... gdybyście patrzyli przez wiarę Bożą, stwierdzilibyście po co taki człowiek, niech nie udaje, puścmy go wolno a rodzinie pozwólmy się z nim kontaktować.....
no ale w tym momencie pozbylibyście się 60% wiernych.
Większosć z WAS dba tylko o pozory, czyli co ludzie powiedzą.
Ale wreszcie odeszłaś albo cię wyrzucili, z resztą nie istotne. Fakt że jesteś poza i żyjesz. Czyli można wyjść. "Puścili cię wolno" albo nachodzą cię i szykanują, nasyłają zbirów i straszą? Jak to jest.
A rodzina się ciebie wyrzekła jak Tewie mleczarz córki? Albo jest to inaczej?
Możesz przybliżyć temat?
#155
Napisano 2010-10-04, godz. 13:34
A po co mam Ci temat przybliżac? Zebyś się ucieszył? Zebyś miał pożywkę do żerowania na cudzym nieszczęsciu?Ale wreszcie odeszłaś albo cię wyrzucili, z resztą nie istotne. Fakt że jesteś poza i żyjesz. Czyli można wyjść. "Puścili cię wolno" albo nachodzą cię i szykanują, nasyłają zbirów i straszą? Jak to jest.
A rodzina się ciebie wyrzekła jak Tewie mleczarz córki? Albo jest to inaczej?
Możesz przybliżyć temat?
#156
Napisano 2010-10-04, godz. 15:25
A po co mam Ci temat przybliżac? Zebyś się ucieszył? Zebyś miał pożywkę do żerowania na cudzym nieszczęsciu?
Qwerty..
Nawet gdyby cały Zbór w moim mieście był święty to przez
jednego lama tracą szacunek w moich oczach...
Zbieram co ciekawsze jego wypowiedzi i jak mnie Starszy
ponownie zachęci do Studium Prawdy to mu te teksty rzucę
na stół i spytam co z tymi wysokimi miernikami Jehowy ?
#157
Napisano 2010-10-04, godz. 16:17
Nie rozumiem tylko jednego - dlaczego patrzeć na wypowiedzi Iama pod kątem Biblii - oprócz tego są jeszcze takie wartości, jak wierność zasadom, elementarna wiedza, umiejętnośc przyznania się do tego ,że czegoś nie wiem, skromność, pokora itd.
=
Dalsze wątki przeniesiono: link
Użytkownik jb edytował ten post 2010-10-05, godz. 10:42
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#158
Napisano 2010-10-05, godz. 16:10
A po co mam Ci temat przybliżac? Zebyś się ucieszył? Zebyś miał pożywkę do żerowania na cudzym nieszczęsciu?
Przepraszam jeśli tak to odebrałaś.
Nie było to moim celem, chciałem tylko aby inni popatrzyli troszkę bardziej obiektywnie na temat.
Widzę że ty do tego podchodzisz bardzo emocjonalnie, sorry nie chciałem u ciebie wywoływać złych emocji.
#159
Napisano 2010-10-07, godz. 11:42
Dziekuję za przeprosiny.Przepraszam jeśli tak to odebrałaś.
Nie było to moim celem, chciałem tylko aby inni popatrzyli troszkę bardziej obiektywnie na temat.
Widzę że ty do tego podchodzisz bardzo emocjonalnie, sorry nie chciałem u ciebie wywoływać złych emocji.
Tak temat wywołuje u mnie duże emocje.
Nie da się tego ukryć.
Straciłam rodzinę. Moja najbliższa rodzina przestała mnie kochac. Codziennie szantażują mnie emocjonalnie, że jak tylko wrócę to będa mnie kochac jak kiedyś. Wiesz iam trudno to wytrzymać. Nie pytają mnie czy wierzę w Boga, czy się modlę. Pytają kiedy wrócę do Organizacji. Bo jak wrócę to będziemy się spotykac. Usłyszałam od rodziców, że skoro zginę w armagedonie, to oni nie mogą mnie kochac żeby później im żal nie było, że mnie z nimi nie ma.
Ciężko tak żyć. Kocham ich najbardziej na świecie, toleruję ich wierzenia. Nie chcę ich wyciągać, skoro im jest tam dobrze, skoro tak sobie zorganizaowali życie ich wybór. Jednak trudno MI zrozumieć, dlaczego nie możemy miec normalnych rodzinnych kontaktów, według mnie żyjemy tu i teraz , nie będzie nic potem. Z mojego punktu widzenia chcę mieć rodzinę, z ich punktu widzenia nie musza teraz miec rodziny bo na to będzie czas po Armagedonie. Konflikt interesów.
Tylko czy mają tę pewność? Mają na pewno wiarę.... ale czy ta wiara jest uzasadniona?
#160
Napisano 2010-10-07, godz. 12:14
Qwerty, to, co piszesz bardzo mnie wzrusza i rozumiem Cię wyjątkowo dobrze. Mi też zabrakło po wykluczeniu osoby, którą kochałam jak rodzoną siostrę. Tylko, że ona już się nigdy do mnie nie odezwała. Wiesz, że potrafiłam wybrać jej numer telefonu, żeby tylko jej głos usłyszeć? Jakoś sobie poradziłam z tymi uczuciami, ale zastanawiam się, czy tych, którzy "trwają" nie powinny dręczyć wyrzuty sumienia? Wiem, to głupia polityka organizacji tak nakazuje nas traktować. Jezus uczył czegoś innego, nie uważasz? Pozdrawiam cieplutko!!!Dziekuję za przeprosiny.
Tak temat wywołuje u mnie duże emocje.
Nie da się tego ukryć.
Straciłam rodzinę. Moja najbliższa rodzina przestała mnie kochac. Codziennie szantażują mnie emocjonalnie, że jak tylko wrócę to będa mnie kochac jak kiedyś. Wiesz iam trudno to wytrzymać. Nie pytają mnie czy wierzę w Boga, czy się modlę. Pytają kiedy wrócę do Organizacji. Bo jak wrócę to będziemy się spotykac. Usłyszałam od rodziców, że skoro zginę w armagedonie, to oni nie mogą mnie kochac żeby później im żal nie było, że mnie z nimi nie ma.
Ciężko tak żyć. Kocham ich najbardziej na świecie, toleruję ich wierzenia. Nie chcę ich wyciągać, skoro im jest tam dobrze, skoro tak sobie zorganizaowali życie ich wybór. Jednak trudno MI zrozumieć, dlaczego nie możemy miec normalnych rodzinnych kontaktów, według mnie żyjemy tu i teraz , nie będzie nic potem. Z mojego punktu widzenia chcę mieć rodzinę, z ich punktu widzenia nie musza teraz miec rodziny bo na to będzie czas po Armagedonie. Konflikt interesów.
Tylko czy mają tę pewność? Mają na pewno wiarę.... ale czy ta wiara jest uzasadniona?
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych