Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy płód jest człowiekiem?


  • Please log in to reply
70 replies to this topic

#61 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-13, godz. 09:59

To nie dla tego, że mam moralność chrześcijańską (a co to k**** jest?) tylko dlatego, że to mój gatunek. Cała filozofia rozbija się o przekonania religijne, a zaczyna się plątać przy szczegółach które odkrywamy w świetle nauki.

Jeżeli właśnie z takich zasad wyprowadzasz zakaz zabijania, to jesteś duchowym spadkobiercą Hitlera. Po pierwsze, stawiasz dobro gatunku ponad dobro jednostki. Czasami dla dobra gatunku należy zabić niektóre jednostki, np. obciążone wadami genetycznymi. W moralności chrześcijańskiej jest to niedopuszczalne. Po drugie, jeżeli przyjmujesz za podstawę "samolubny gen", to powinieneś wyżej stawiać własną rasę ponad inne, jeszcze wyżej swoją rodzinę i krewnych, a w ogóle to powinieneś zapładniać kobiety najszybciej, jak się da. Taką strategię preferuje ewolucja. Na szczęście oprócz instynktów mamy jeszcze co niektórzy mózgi, które nie pozwalają nam zachowywać się jak zwierzęta.
Podsumowując - chęć podtrzymania gatunku nie jest dobrą podstawą do wyprowadzenia zakazu zabijania i aborcji.

Jednak to co powiedział Haael ma dwa końce. Nikt mi nie dał nam prawa osądzać, że należy zabijać płody zagrożone np. zespołem Downa, ale również nikt Haaelu nie dał Tobie ani nam prawa do decydowania, że takie osoby mają żyć i jeszcze dziękować za to, że mogą wegetować. Może sobie poradzą, może będą szczęśliwe, a może zrujnują komuś życie, zabiją kogoś, będa żałowały każdego dnia swojej egzystencji i umrą w samotności. Chcesz być sędzią w takim przypadku?

Dziwne rzeczy piszesz. Od kiedy to jestem odpowiedzialny za to, że ktoś chce umrzeć? Jak bardzo będzie chciał, to popełni samobójstwo, a w ostateczności umrze tak czy owak. Nie można nikogo zabijać "na wszelki wypadek", bo mógłby nie chcieć żyć. Mamy obowiązek zapewnić życie każdemu między innymi właśnie dlatego, żeby sam mógł zdecydować, czy chce żyć, czy nie.
Tylko zakaz aborcji daje taką możliwość. Dokonując aborcji odbierasz komuś wybór, nie dokonując jej dajesz wybór. A na tym chyba polega wolność.
Dodam na wszelki wypadek, że jestem przeciwny eutanazji.

Ta wstawka o tym, że jeżeli nie poddasz kogoś aborcji, to może kogoś zabić, znalazła się chyba w Twoim poście przez pomyłkę.

Dla jasności powiem, że nie wiem czy zdecydował bym się z żoną na aborcję w przypadku zagrożenia lub wykrycia ciężkiej ułomności płodu, a jeśli taka by się ujawniła dopiero po porodzie to bym opiekował się moim dzieckim nie szczędząc sił i pieniędzy, najlepiej jak tylko bym potrafił.

Wytłumacz mi, co takiego się dzieje w momencie porodu, że Twoja postawa tak się nagle zmienia?
Dodam, że w Holandii poddaje się eutanazji noworodki z wadami rozwojowymi. Jak większość rzeczy w Holandii jest to nielegalne, ale sądy za to nie karzą.

Ps 139:16 NS "Oczy twoje widziały nawet mój zarodek, a w twej księdze[DNA] były zapisane wszystkie jego cząstki ? w dniach, gdy się kształtowały i nie było jeszcze ani jednej z nich."

Chakmach, czy naprawdę sądzisz, że w tym psalmie była mowa o DNA?

#62 Chakmach

Chakmach

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów

Napisano 2008-02-13, godz. 10:11


Tak

#63 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-13, godz. 11:21

Jeżeli właśnie z takich zasad wyprowadzasz zakaz zabijania, to jesteś duchowym spadkobiercą Hitlera. Po pierwsze, stawiasz dobro gatunku ponad dobro jednostki. Czasami dla dobra gatunku należy zabić niektóre jednostki, np. obciążone wadami genetycznymi. W moralności chrześcijańskiej jest to niedopuszczalne. Po drugie, jeżeli przyjmujesz za podstawę "samolubny gen", to powinieneś wyżej stawiać własną rasę ponad inne, jeszcze wyżej swoją rodzinę i krewnych, a w ogóle to powinieneś zapładniać kobiety najszybciej, jak się da. Taką strategię preferuje ewolucja. Na szczęście oprócz instynktów mamy jeszcze co niektórzy mózgi, które nie pozwalają nam zachowywać się jak zwierzęta.
Podsumowując - chęć podtrzymania gatunku nie jest dobrą podstawą do wyprowadzenia zakazu zabijania i aborcji.


Ewolucja ma jakaś liniową strategię? To ciekawe. Nie jestem psychopatą jak Hitler, a do jego nazistowskiej "morlaności" naprawdę mi daleko. To, że jestem człowiekiem myślącym, świadomym swojego istnienia i znającym mechanizmy społeczne sprawia, że sam zadecyduję czy gatunek będę przedłużał przez rozmnażanie czy przez pomoc innym, przyczynianie się do rozwoju nauki czy wszystko jednocześnie. Może będe pasożytem społecznym i nic nie będe robił dla dobra gatunku, a jedynym sensem mojego istnienia będzie zaspokajanie swoich pragnień i stymulacja mózgu opiatami. Tylko, że to raczej przejaw jednostki a'społecznej która lepiej żeby się nie rozmnażała - może być zdrowa jak koń albo upośledzona. Znasz zagadnienia ewolucyjne więc nie sprowadzaj mechanizmów "samolubnego genu" do kopulacji. Nigdzie nie napisałem, że jestem za aborcją - nie wypaczaj moich wpisów.

Oczywiście chęc podtrzymania gatunku nie ma nic wspólnego z aborcją. Mamy tu dwa problemy, moralny i czysto biologiczny. Czy chcę wychowywać dziecko poczęte z gwałtu, albo niechciane. Dalej - czy chcę wychowywać dziecko upośledzone, czy zdrowe. Rozróżniasz problemy? Ja widzę różnicę między wychowaniem dziecka chcianego, a wychowaniem dziecka 7-go z kolei w rodzinie alkoholików z ojcem pedofilem (przykład ekstremalny). Widzę różnice w wychowaniu dziecka z nieuleczalną, genetyczną i bardzo bolesną chorobą od wychowywania dziecka zdrowego, które ma ogromne szanse na normalne funkcjonowanie w społeczeństwie, założenie rodziny i urodzenie swoich dzieci.

Dziwne rzeczy piszesz. Od kiedy to jestem odpowiedzialny za to, że ktoś chce umrzeć? Jak bardzo będzie chciał, to popełni samobójstwo, a w ostateczności umrze tak czy owak. Nie można nikogo zabijać "na wszelki wypadek", bo mógłby nie chcieć żyć. Mamy obowiązek zapewnić życie każdemu między innymi właśnie dlatego, żeby sam mógł zdecydować, czy chce żyć, czy nie.
Tylko zakaz aborcji daje taką możliwość. Dokonując aborcji odbierasz komuś wybór, nie dokonując jej dajesz wybór. A na tym chyba polega wolność.
Dodam na wszelki wypadek, że jestem przeciwny eutanazji.


Nie piszę, że jesteś odpowiedzialny za to, że ktoś chce umrzeć. Piszesz, że nie możemy odbierać komuś prawa do życia, jednocześnie nakazujesz komuś życie z jego ułomnością lub w patologicznym środowisku gdzie konsekwencje wychowania będzie powielał w dorosłym życiu.
Niestety nie ma w życiu rozwiązań idealnych i doskonałych. Dlatego napisałem, że nie podejmę się sędziowania w tej kwestii co Ty tak chętnie czynisz. Jeśli lekarze powiedzą, że Twoje (nie życzę Ci) dziecko będzie chore na zespół Edwardsa albo Pataua to będziesz za tym, żeby samo zdecydowało o swoim istnienu? Dziecko prawdopodobnie nie dożyje 3 roku życia, a te 3 lata będą jedną wielką męką (dla dziecka i dla Ciebie). Dlatego w pełni rozumiem ludzi ktorzy decydują się na aborcję w takich przypadkach, ale nigdy nie nakazywałbym komuś urodzenia lub zabicia takiego płodu.

Upraszczasz bardzo skomplikowany problem.

Ta wstawka o tym, że jeżeli nie poddasz kogoś aborcji, to może kogoś zabić, znalazła się chyba w Twoim poście przez pomyłkę.


Nie przez przypadek. Celowo.
Poczytaj życiorysy największych psychopatów, seryjnych morderców, etc.
Powtarzam po raz kolejny - nie upraszczaj i nie wypaczaj moich słów. Podałem w ciągu wiele możliwości. Jak nie rozumiesz - Twój problem, nie mój.
Zastanów się tylko nad tym, jak będzie wychowane dziecko poczęte w rodzinie patologicznej, powiedzmy piąte w kolei. Rodzice na skraju ubóstwa, maja na tyle dużo żeby nie umrzeć z głodu ale na tyle malo żeby czuć się najedzonym. Matka prosi o zgodę na usunięcie płodu. Sąd odmawia wskazując możliwość oddania dziecka po urodzeniu. Matka rodzi dziecko ale z przyczyn społeczno/rodzinnych wstydzi się lub nie może oddać dziecka i jest zmuszana do jego wychowania (hodowania). Będziesz szczęśliwy na miejscu tego dziecka? Chciałbyś być takim dzieckiem?

Podkreślam, nie powiem tej kobiecie usuń albo urodź te dziecko. Jak będzie miała możliwość sama oceni - źle albo dobrze. Jednak to nie moja decyzja.

Wytłumacz mi, co takiego się dzieje w momencie porodu, że Twoja postawa tak się nagle zmienia?
Dodam, że w Holandii poddaje się eutanazji noworodki z wadami rozwojowymi. Jak większość rzeczy w Holandii jest to nielegalne, ale sądy za to nie karzą.


Nie zabiję również człowieka na ulicy nawet jeśli mnie okradnie, obrazi, czy krzywo się na mnie spojrzy. Nie zabiję dziecka tylko będę chciał żeby było szczęśliwe. Niestety to za mało aby tak się stało. Jednak w przypadku zdowego dziecka więcej zależy od rodziców, a w przypadku nieuleczalnie chorego dziecka (np. na wyżej wymienione choroby) praktycznie nic nie zależy od rodziców. To instynkt w konfrontacji ze świadomością i wyobraźnią przyszłych konsekwencji. Ja to rozróżniam.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#64 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-13, godz. 12:41

Ewolucja ma jakaś liniową strategię? To ciekawe.

Ewolucja prowadzi do wykształcania tzw. strategii ewolucyjnie stabilnych. Zakaz aborcji ani nawet zakaz zabijania nie jest ewolucyjnie stabilny (choć można się kłócić). Nie jest ewolucyjnie stabilną strategią nawet wychowywanie bezpłodnych dzieci (np. z zespołem Downa).

Znasz zagadnienia ewolucyjne więc nie sprowadzaj mechanizmów "samolubnego genu" do kopulacji.

Sprowadzam do matematyki.

Nigdzie nie napisałem, że jestem za aborcją - nie wypaczaj moich wpisów.

Ja też nigdzie nie napisałem, że jesteś za aborcją.
Napisałeś (w skrócie), że zakaz zabijania wyprowadzasz nie z moralności chrześcijańskiej, tylko z praw przyrody, konkretnie dobra gatunku. Nie masz racji, że zakaz zabijania jednostek jest dobry dla gatunku. Czasami jest na odwrót, więc musisz zmienić swoje uzasadnienie.

Czy chcę wychowywać dziecko poczęte z gwałtu, albo niechciane. Dalej - czy chcę wychowywać dziecko upośledzone, czy zdrowe. Rozróżniasz problemy?

Nie rozróżniam. Zarówno dziecko zdrowe, chore, jak i poczęte z gwałtu ma prawo do życia.

Jeśli lekarze powiedzą, że Twoje (nie życzę Ci) dziecko będzie chore na zespół Edwardsa albo Pataua to będziesz za tym, żeby samo zdecydowało o swoim istnienu? Dziecko prawdopodobnie nie dożyje 3 roku życia, a te 3 lata będą jedną wielką męką (dla dziecka i dla Ciebie).

Nie dokonam aborcji, niezależnie jak ciężka będzie choroba dziecka. Nie zabiłbym dziecka po porodzie, nawet gdyby miało żyć tylko pięć minut.

Poczytaj życiorysy największych psychopatów, seryjnych morderców, etc.
Powtarzam po raz kolejny - nie upraszczaj i nie wypaczaj moich słów. Podałem w ciągu wiele możliwości. Jak nie rozumiesz - Twój problem, nie mój.

Przeginasz. Mamy prewencyjnie dokonywać aborcji, żeby zmniejszyć liczbę zabójców? Poza tym kara powinna następować po dokonaniu przestępstwa a nie przed.

Zastanów się tylko nad tym, jak będzie wychowane dziecko poczęte w rodzinie patologicznej, powiedzmy piąte w kolei. Rodzice na skraju ubóstwa, maja na tyle dużo żeby nie umrzeć z głodu ale na tyle malo żeby czuć się najedzonym. Matka prosi o zgodę na usunięcie płodu. Sąd odmawia wskazując możliwość oddania dziecka po urodzeniu. Matka rodzi dziecko ale z przyczyn społeczno/rodzinnych wstydzi się lub nie może oddać dziecka i jest zmuszana do jego wychowania (hodowania). Będziesz szczęśliwy na miejscu tego dziecka? Chciałbyś być takim dzieckiem?

Skąd wiesz, że nie jestem?

Nie zabiję również człowieka na ulicy nawet jeśli mnie okradnie, obrazi, czy krzywo się na mnie spojrzy. Nie zabiję dziecka tylko będę chciał żeby było szczęśliwe. Niestety to za mało aby tak się stało. Jednak w przypadku zdowego dziecka więcej zależy od rodziców, a w przypadku nieuleczalnie chorego dziecka (np. na wyżej wymienione choroby) praktycznie nic nie zależy od rodziców. To instynkt w konfrontacji ze świadomością i wyobraźnią przyszłych konsekwencji. Ja to rozróżniam.

Nie rozumiem. Napisałeś, że dopuszczasz aborcję w przypadku np. zespołu Downa, albo przynajmniej ją rozumiesz. Natomiast po porodzie już byś takiego dziecka nie zabił i robiłbyś wszystko, żeby było szczęśliwe. Co takiego się dzieje w momencie porodu, że pięć minut wcześniej można zabić dziecko a pięć minut później już nie? Czy poród to moment stania się człowiekiem? Dlaczego kwestii o "zrobieniu wszystkiego co w mojej mocy" aby dziecko było szczęśliwe nie rozciągniesz na cały okres od poczęcia do śmierci?

#65 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-13, godz. 14:26

Ewolucja prowadzi do wykształcania tzw. strategii ewolucyjnie stabilnych. Zakaz aborcji ani nawet zakaz zabijania nie jest ewolucyjnie stabilny (choć można się kłócić). Nie jest ewolucyjnie stabilną strategią nawet wychowywanie bezpłodnych dzieci (np. z zespołem Downa).


Zakaz zabijania zdrowych, oraz zabijanie chorych może być ewolucyjnie stabilną strategią. Pomijam aspekty moralne.

Ja też nigdzie nie napisałem, że jesteś za aborcją.
Napisałeś (w skrócie), że zakaz zabijania wyprowadzasz nie z moralności chrześcijańskiej, tylko z praw przyrody, konkretnie dobra gatunku. Nie masz racji, że zakaz zabijania jednostek jest dobry dla gatunku. Czasami jest na odwrót, więc musisz zmienić swoje uzasadnienie.


Nie muszę nic zmieniać, a w szczególności dlatego, że Ty tak twierdzisz.
Powiedziałem tak:

Ale nigdy bym się nie odważył powiedzieć, że można albo - co gorsza - trzeba zabijać płody lub noworodki w inkubatorze. To nie dla tego, że mam moralność chrześcijańską (a co to k**** jest?) tylko dlatego, że to mój gatunek. Cała filozofia rozbija się o przekonania religijne, a zaczyna się plątać przy szczegółach które odkrywamy w świetle nauki.


Czuje opór przed wyrządzeniem krzywdy lub zabiciem człowieka i innych ssaków. Nad innymi zwierzętami pewnie bym się tak długo nie zastanawiał jak nad psem, kotem czy małpą (oczywiście jeśli musiał bym takie stworzenie skrzywdzić lub zabić).
Jednak to nie znaczy, że w wyjątkowych okolicznościach (zagrożenie życia mojego lub moich bliskich) nie pobije się lub nie zabiję innego zwierzęcia lub człowieka. nie wykluczam podjęcia decyzji o aborcji nieuleczalnie chorego lub kalekiego płodu. Jednak nie jestem w stanie wypowiadać się ogólnie o wszystkich, tj. generalizować ten temat.

Nie rozróżniam. Zarówno dziecko zdrowe, chore, jak i poczęte z gwałtu ma prawo do życia.


Ty uważasz, że ma prawo do życia ja uważam, że ma również prawo nigdy się nie narodzić.
Stojąc w obliczu kary śmierci wolał byś być torturowany przez - powiedzmy - miesiąc, czy zabity strzałem w tył głowy? Walczył byś o swoje prawo do życia przez ten miesiąc gdyby dano Ci wybór?

Nie dokonam aborcji, niezależnie jak ciężka będzie choroba dziecka. Nie zabiłbym dziecka po porodzie, nawet gdyby miało żyć tylko pięć minut.


Nawet w ekstremalnym przypadku? Jest taka choroba genetyczna która sprawia, że naskórek i skóra nie trzyma się ciała. Dzieci podczas porodu są najczęściej obdzierane ze skóry - mimo największych starań lekarzy. Żyją kilka minut i dusza się kiedy tracą przytomnosć z bólu.
Kochany człowiek z Ciebie. I taki miłosierny.

Przeginasz. Mamy prewencyjnie dokonywać aborcji, żeby zmniejszyć liczbę zabójców? Poza tym kara powinna następować po dokonaniu przestępstwa a nie przed.

Nie, po prostu lepiej żeby tacy ludzie się nigdy nie urodzili. Nie znam sposobu na rozwiązanie tego problemu, ale myślę że regulacja urodzin w rodzinach patologicznych mogła by takie przypadki eliminować.

Według badań, przeprowadzonych przez FBI na 36 wielokrotnych mordercach, większość z nich była dziećmi pierworodnymi. W rodzinach połowy z nich, matka wychowywała syna samotnie od jego drugiego roku życia. W 70% rodzin nadużywano alkoholu, a w około 35% także narkotyków. Prawie wszyscy badani byli w dzieciństwie prześladowani fizycznie, psychicznie lub seksualnie. Wielokrotni mordercy jako dzieci znęcali się nad zwierzętami, przynajmniej 60% moczyło swoje łóżka nawet po ukończeniu dwunastego roku życia, a wielu podkładało ogień (np. Otis Toole podpalił dom sąsiada, a Carl Panzram poprawczak, w którym przebywał). Tylko 20% morderców posiadało stałą pracę.


Statystyki to potwierdzają.

Polecam link.

Skąd wiesz, że nie jestem?


Przypuszczam. Małe prawdopodobieństwo.

Nie rozumiem. Napisałeś, że dopuszczasz aborcję w przypadku np. zespołu Downa, albo przynajmniej ją rozumiesz. Natomiast po porodzie już byś takiego dziecka nie zabił i robiłbyś wszystko, żeby było szczęśliwe. Co takiego się dzieje w momencie porodu, że pięć minut wcześniej można zabić dziecko a pięć minut później już nie? Czy poród to moment stania się człowiekiem? Dlaczego kwestii o "zrobieniu wszystkiego co w mojej mocy" aby dziecko było szczęśliwe nie rozciągniesz na cały okres od poczęcia do śmierci?


Napisałem, że rozumiem ludzi którzy w uzasadnionych przypadkach decydują się na aborcję.
Osobiście nie wiem, czy bym się zdecydował ale gdyby - niestety - do tego doszło, mam nadzieję, że nie zostałbym osądzony jak morderca.
Wychować dziecko od niemowlęcia do dorosłości to chyba coś pięknęgo - nie wiem, jeszcze tego nie doświadczyłem.
Jednak patrzenie na dziecko zdeformowane albo cierpiące - mówię o ekstremalnych przypadkach - nie jest niczym przyjemnym ani miłosiernym. To hipokryzja.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#66 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-13, godz. 15:39

Zakaz zabijania zdrowych, oraz zabijanie chorych może być ewolucyjnie stabilną strategią. Pomijam aspekty moralne.

Dokładnie tak jest. Tak robił Hitler.

Nie muszę nic zmieniać, a w szczególności dlatego, że Ty tak twierdzisz.
Powiedziałem tak:

Tak zrozumiałem Twoją wypowiedź:
Symbolem A(x) oznaczmy wypowiedź: "Nie wolno zabijać osobników gatunku x"
Symbolem B(x) oznaczmy: "Należy dbać o dobro gatunku x".

Powiedziałeś zdanie A(homo sapiens) - nie wolno zabijać ludzi.
Wypowiedziałeś też zdanie B(homo sapiens) - należy podtrzymywać gatunek ludzki.
Zdanie B uznałeś za dogmat, zdanie A wymaga u Ciebie uzasadnienia. Podałeś uzasadnienie, sprowadzające się do zdania:
\forall(x) B(x) => A(x)
Tymczasem ta implikacja jest nieprawdziwa! Zgadzam się z oboma zdaniami, ale podałeś nieprawdziwe uzasadnienie. To jednak moralność chrześcijańska (czymkolwiek k**wa jest) jest prawidłowym uzasadnieniem zakazu zabijania wcześniaków czy kogokolwiek innego. Odrzucając ją, pozbawiasz wyjaśnienia zasadę, że nie wolno zabijać ludzi.

Źródła praw moralnych ateistów to dla mnie bardzo ciekawy temat. Jeżeli chcesz, to napisz więcej, dlaczego różne rzeczy robisz tak, a nie inaczej.

Ty uważasz, że ma prawo do życia ja uważam, że ma również prawo nigdy się nie narodzić.

To coś nowego :). I raczej sprzecznego z zasadą wolności, która mówi, że w miarę możliwości nikt poza mną nie powinien o mnie decydować. Boję się, że zaraz ktoś o poglądach podobnych do Twoich przyzna mi prawo do śmierci, które niezwłocznie zrealizuje.

Stojąc w obliczu kary śmierci wolał byś być torturowany przez - powiedzmy - miesiąc, czy zabity strzałem w tył głowy? Walczył byś o swoje prawo do życia przez ten miesiąc gdyby dano Ci wybór?

To jest moja osobista decyzja i nikt poza mną nie powinien w imię żadnych moich domniemanych "praw" za mnie wybierać. Gdybym miał umrzeć z ręki wroga, zrobiłbym to tak, żeby zadać mu maksymalne straty. W obliczu bliskiej śmierci żadne tortury już się nie liczą, więc nie wykluczam, że zgodziłbym się na tortury, gdyby z taktycznego punktu widzenia tak było lepiej.
Ale podkreślam - to moja decyzja, więc z żadnym cyjankiem do mojej celi śmierci nie przychodź.

Nawet w ekstremalnym przypadku? Jest taka choroba genetyczna która sprawia, że naskórek i skóra nie trzyma się ciała. Dzieci podczas porodu są najczęściej obdzierane ze skóry - mimo największych starań lekarzy. Żyją kilka minut i dusza się kiedy tracą przytomnosć z bólu.

I istnieją leki, dzięki którym taki człowiek może pod opieką innych przeżyć kilkanaście lat, a rekordzista dożył chyba 26 i w międzyczasie został sportowcem-biegaczem. Dyskutowałem o tym na innym forum i ktoś zasugerował, że leczenie takich osób jest niemoralne, a prawdziwie dobrą decyzją jest eutanazja tuż po urodzeniu. Hipokrates w grobie się przewraca! Choroby mamy leczyć, a nie zabijać chorych. Tylko dzięki poświęceniu takich ludzi możemy mieć nadzieję, że ta choroba będzie kiedyś uleczalna.
Wiem, że dzieci dotknięte rybią łuską typu arlekin wyglądają strasznie, ale wygląd to nie powód, żeby kogoś skazywać na śmierć. Tym bardziej, że medycyna idzie do przodu.

Nie, po prostu lepiej żeby tacy ludzie się nigdy nie urodzili. Nie znam sposobu na rozwiązanie tego problemu, ale myślę że regulacja urodzin w rodzinach patologicznych mogła by takie przypadki eliminować.

Ty jednak chyba rzeczywiście dbasz o dobro gatunku. Mamy zabijać ludzi, ponieważ pochodzą ze statystycznie groźnego środowiska? Od dzisiaj będę twierdził, że trzeba poddawać aborcji wszystkich Murzynów, bo statystycznie jest u nich większa przestępczość.

Przypuszczam. Małe prawdopodobieństwo.

A jednak. Nie pochodzę z bogatej rodziny. Obecnie nie narzekam na mój status materialny, ale w dzieciństwie słowo "niewesoło" byłoby eufemizmem. Nie wiem, pod jakimi warunkami zwolennicy aborcji z przyczyn społecznych dopuszczają przerywanie ciąży, ale chyba bym się kwalifikował do piachu. Twoje statystyki pewnie by pokazały, że mam prawo umrzeć przed urodzeniem. Nie jestem mordercą.

Wychować dziecko od niemowlęcia do dorosłości to chyba coś pięknęgo - nie wiem, jeszcze tego nie doświadczyłem.
Jednak patrzenie na dziecko zdeformowane albo cierpiące - mówię o ekstremalnych przypadkach - nie jest niczym przyjemnym ani miłosiernym. To hipokryzja.

OK, mamy dziecko z zespołem Downa. Czy można je zabić?
Twoim zdaniem: przed porodem - tak lub nie; po porodzie - nie.
Co się takiego dzieje, że dopuszczasz aborcję dzieci z zespołem Downa a eutanazji noworodków już nie?

#67 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-14, godz. 10:09

Dokładnie tak jest. Tak robił Hitler.


Nie, Hitler zabijał ludzi z innych powodów. Z upodobaniem zabijał całkiem zdrowych ludzi.

Tak zrozumiałem Twoją wypowiedź:
Symbolem A(x) oznaczmy wypowiedź: "Nie wolno zabijać osobników gatunku x"
Symbolem B(x) oznaczmy: "Należy dbać o dobro gatunku x".

Powiedziałeś zdanie A(homo sapiens) - nie wolno zabijać ludzi.
Wypowiedziałeś też zdanie B(homo sapiens) - należy podtrzymywać gatunek ludzki.
Zdanie B uznałeś za dogmat, zdanie A wymaga u Ciebie uzasadnienia. Podałeś uzasadnienie, sprowadzające się do zdania:
\forall(x) B(x) => A(x)
Tymczasem ta implikacja jest nieprawdziwa! Zgadzam się z oboma zdaniami, ale podałeś nieprawdziwe uzasadnienie. To jednak moralność chrześcijańska (czymkolwiek k**wa jest) jest prawidłowym uzasadnieniem zakazu zabijania wcześniaków czy kogokolwiek innego. Odrzucając ją, pozbawiasz wyjaśnienia zasadę, że nie wolno zabijać ludzi.


No to źle zrozumiałeś.
Ja rozróżniam moralne i bilogiczne podejście do życia. O to mi chodzi. Nie ma żadnego zdania A i B jak chcesz mi narzucić, żeby argumentować swój wywód.
Powiem raczej, "Należy dbać o dobro gatunku, dlatego w związku z tym nie wolno zabijać ich przedstawicieli. Jednak istnieją przypadki w których eliminacja pewnych jednostek, może przyczynić się do ..."
Podkreślam, nigdy nie powiem komuś: zabij lub wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko.

Źródła praw moralnych ateistów to dla mnie bardzo ciekawy temat. Jeżeli chcesz, to napisz więcej, dlaczego różne rzeczy robisz tak, a nie inaczej.


Od tego mamy mózgi żeby decydować co będzie najlepszym rozwiązaniem w danej sytuacji. Mimo tego popełaniamy błędy, jednak na przestrzeni lat ewolucja społeczna sprawia, że potrafimy decydować coraz lepiej. Np. z chorym na padaczkę dzieckiem idziemy dzisiaj do lekarza a nie do księdza.

Co do Twojego uwielbienia moralności chrześcijańskiej - nie wiem co w niej takiego wyjątkowego. 5 w. p.n.e. był okresem w którym propagowano "złotą regułę" z dala od narodów semickich gdzie ponoć się narodziła, czy tego chcesz czy nie. To, że w kulturze chrześcijańskiej wytworzyła się najbardziej uniwersalna (dla chrześcijan, bo dla wyznawców islamu lub aborygenów wcale taka nie musi być, to pojęcie subiektywne) nie jest żadnym dowodem na to, że pochodzi od Boga. Ostatnie 2000 lat na to nie wskazują, natomiast ostatnie 100 lat podczas których nasi rodzice i my możemy obserwować wynik ewolucji społecznej w kulturze chrześcijańskiej jest dowodem na to, że nie dzieje się to za sprawą żadnego boga.

To coś nowego :). I raczej sprzecznego z zasadą wolności, która mówi, że w miarę możliwości nikt poza mną nie powinien o mnie decydować. Boję się, że zaraz ktoś o poglądach podobnych do Twoich przyzna mi prawo do śmierci, które niezwłocznie zrealizuje.


Chrześcijański ekstremizm. Nikt Cię nie chce zabić, chociaż to chrześciajnie ze swoją moralnościa zabijali w imię boga. Nigdy się nie narodzić jest mniejszym złem, niż umierać w cierpieniach lub dopuścić do wyrządzania cierpień innym.

To jest moja osobista decyzja i nikt poza mną nie powinien w imię żadnych moich domniemanych "praw" za mnie wybierać. Gdybym miał umrzeć z ręki wroga, zrobiłbym to tak, żeby zadać mu maksymalne straty. W obliczu bliskiej śmierci żadne tortury już się nie liczą, więc nie wykluczam, że zgodziłbym się na tortury, gdyby z taktycznego punktu widzenia tak było lepiej.
Ale podkreślam - to moja decyzja, więc z żadnym cyjankiem do mojej celi śmierci nie przychodź.


Nie odpowiedziałeś na pytanie. Nie pytałem Cię, czy z powodów taktycznych zdecydujesz się cierpieć. Nie podałem Ci przykładu wojny, tylko kary śmierci - egzekucji. Nie ma żadnej taktyki, umrzesz tak czy inaczej. Możesz wybierać: strzał w potylicę, albo tortury zadawane przez spoconego specjalistę, który zadba żebyś skonał w możliwie największych meczarniach dokładnie po miesiącu. Będziesz bronił swojego prawa do życia przez ten miesiąc, czy nie?

I istnieją leki, dzięki którym taki człowiek może pod opieką innych przeżyć kilkanaście lat, a rekordzista dożył chyba 26 i w międzyczasie został sportowcem-biegaczem. Dyskutowałem o tym na innym forum i ktoś zasugerował, że leczenie takich osób jest niemoralne, a prawdziwie dobrą decyzją jest eutanazja tuż po urodzeniu. Hipokrates w grobie się przewraca! Choroby mamy leczyć, a nie zabijać chorych. Tylko dzięki poświęceniu takich ludzi możemy mieć nadzieję, że ta choroba będzie kiedyś uleczalna.
Wiem, że dzieci dotknięte rybią łuską typu arlekin wyglądają strasznie, ale wygląd to nie powód, żeby kogoś skazywać na śmierć. Tym bardziej, że medycyna idzie do przodu.


Tak, przyznaję że istnieją takie odmiany chorób które można z powodzeniem leczyć. Znam osobę która adoptowała dziecko wymagające ciągłej rehabilitacji ruchowej i opieki psychologa i dzięki nadludzkim wysiłkom rodziców jest przeciętnie sprawnym i inteligentnym pięciolatkiem. Dlatego pisałem, że nigdy nie powiem komuś żeby zabił lub urodził chore dziecko. Jednak sa przypadki ekstremalne o których pisałem.
Pisałem o przypadku choroby genetycznej która powoduje, że podczas porodu dziecko zostanie obdarte ze skóry. Ty podałeś przykład osoby cierpiącej na lekką odmianę tej choroby, chociaż przeciętny chory człowiek nie może w tym przypadku nawet chodzić bo zrywa lub uszkadza sobie skóre na stopach.
Ja pytałem o sytuację ekstremalną i to jaką byś wtedy podjął decyzję, Ty podajesz przykład "zaledwie" ciężko chorego. Z tym, że to nie na temat.

Ty jednak chyba rzeczywiście dbasz o dobro gatunku. Mamy zabijać ludzi, ponieważ pochodzą ze statystycznie groźnego środowiska? Od dzisiaj będę twierdził, że trzeba poddawać aborcji wszystkich Murzynów, bo statystycznie jest u nich większa przestępczość.


Ponownie chrześcijański ekstremizm. Murzyni nie są przestępcami z powodu swojego koloru skóry. Np. większość psychopatów to biali w średnim wieku. Psychopatą nie jest się z powodu swojego koloru skóry czy narodowości, a murzyni dopuszczają się większej ilości przestępstw na tle rabunkowym ale to - w skrócie - wina rasizmu i nierównych możliwości zarobkowych, warunków życiowych, etc. Pamiętasz wyznawcy jakiej religii chętnie korzystali z niewolniczej pracy murzynów, a w niedziele szli z rodzinami do miejsca kultu swojego boga?

A jednak. Nie pochodzę z bogatej rodziny. Obecnie nie narzekam na mój status materialny, ale w dzieciństwie słowo "niewesoło" byłoby eufemizmem. Nie wiem, pod jakimi warunkami zwolennicy aborcji z przyczyn społecznych dopuszczają przerywanie ciąży, ale chyba bym się kwalifikował do piachu. Twoje statystyki pewnie by pokazały, że mam prawo umrzeć przed urodzeniem. Nie jestem mordercą.


Ja też nie pochodzę z bogatej rodziny. Większosć Polaków nie pochodzi z bogatych rodzin. Podałem Ci ekstremalny przykład patologii społecznej, a to coś zupełnie innego. Niestety jako dziecko wychowywane w religii Świadków Jehowy i chrześcijańskiej moralności (zaprzeczysz?) wiele razy myślałem o tym, że lepiej było by się nie urodzić.
Statystyki nie są moje i nie osądzam, że należy zabijać lub dokonywac aborcji w rodzinach patologicznych. Myślę, że najlepszym rozwiązaniem jest regulacja urodzin, a to coś zupełnie innego niż zabijanie noworodków, chodź w pewnym sensie jest odbieraniem prawa do życia.

OK, mamy dziecko z zespołem Downa. Czy można je zabić?
Twoim zdaniem: przed porodem - tak lub nie; po porodzie - nie.
Co się takiego dzieje, że dopuszczasz aborcję dzieci z zespołem Downa a eutanazji noworodków już nie?


Widzisz nie jestem ateistycznym ekstremistą (ciekawe określenie sobie wymyśliłem) i uważam, że na pewne rzczeczy mamy wpływ, a na pewne nie mamy - czy tego chcemy czy nie. Jeśli nie miałbym wpływu na to, czy urodzi mi się zdrowe dziecko lub zdecydowałbym się z żoną na to by urodziła chore dziecko to jak wcześniej napisałem będę robił wszystko aby mogło być w życiu szczęśliwe - bo o to się w sumie rozchodzi. Z założenia nikt nie decyduje się na wydanie na świat i wychowywanie nieszczęśliwego dziecka które będzie cierpiało w imię zasad moralnych ustalonych przez kogoś 3500 czy 2000 lat temu - to chyba oczywiste.
Jednak kiedy podczas badań prenatalnych dowiem się, że dziecko będzie kaleką albo nieuleczalnie chore to zrobię wszystko żeby dowiedzieć się jak najwięcej o danej chorobie i postaram się spotkać z rodzicami takich chorych dzieci. Zobaczę, czy będę w stanie podołac obowiązkowi rodzica, a dopiero na końcu podejmę pewnie najtrudniejszą decyzję w życiu.
Dziecko z zespołem Downa nie jest ekstremalnym przykładem, a ja pisałem wcześniej o przykładach ekstremalnych.

Powiedz mi jeszcze proszę, co sie działo z ciężko upośledzonymi dziećmi lub z dziećmi posiadającymi ciężkie genetyczne wady za czasów biblijnego Mojżesza po otrzymaniu 10 przykazań? Albo w I w n.e.? Albo w dobie rozkwitu chrześcijaństwa?
Zakładam, że ludzie byli na tyle humanitarni, że nie zabijali tych dzieci jednak mimo wszystko najczęściej one umierały. Matki w czasie ciąży nie wiedziały czy urodzą zdrowe dziecko ani czy umrą w czasie porodu. Czy dzięki pomocy bożej stosowali do leczenia takich dzieci, albo do wychowywania takich dzieci najskuteczniejsze metody? Modlitwa i egzorcyzmy albo odosobnienie ciężko nazwać najskuteczniejszą metodą jednak była jedną jaka wtedy znali (siła najmocniejszego argumentu - modlitwa). Ewentualnie zabili i spalili na stosie jakieś zwierzątko.
To dzięki ewolucji społecznej i naszego poczucia moralności w połączeniu z dorobkiem obecnej nauki decydujemy się na leczenie takich ludzi. Bóg nie ma z tym nic wspólnego.

Ewolucję naszych zachowań można zaobserwować na przykladzie jedzenia mięsa i jego pozyskiwania. Osobiścię czułbym opór przez zabiciem np. cielaka, obdarciem go ze skóry i obicia sobie nią fotela, oraz rozporcjowania jego mięsa (to może mniej bo gotuję w domu i często kroję mięso), jednak samo odebranie życia patrzącemu na mnie brazowymi oczkami cielaka byłoby dla mnie ciężkim przeżyciem.
Czy bóg zabrania zabijać zwierzęta?
Skad mój opór przed zabiciem cielaka? Od boga?
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#68 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-14, godz. 17:18

Powiem raczej, "Należy dbać o dobro gatunku, dlatego w związku z tym nie wolno zabijać ich przedstawicieli. Jednak istnieją przypadki w których eliminacja pewnych jednostek, może przyczynić się do ..."

Ja od swojego światopoglądu wymagam niesprzeczności i zgodności z rzeczywistością, dlatego nie powiedziałbym nigdy pierwszego zdania. Eliminacja pewnych jednostek może czasem przynieść pozytywne skutki, jednak w mojej moralności obowiązują priorytety. Między innymi życie jednostki stoi prawie na samym szczycie hierarchii wartości. Dlatego nie można odbierać życia żadnej jednostce w imię innego dobra.

Podkreślam, nigdy nie powiem komuś: zabij lub wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko.

A ja powiem: wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko. Powiem też: nie zabijaj człowieka na ulicy i oba te zdania wyprowadzę z tej samej zasady.

Od tego mamy mózgi żeby decydować co będzie najlepszym rozwiązaniem w danej sytuacji.

Interesuje mnie, co konkretnie Twój mózg mówi w określonych sytuacjach. Cały wywód, od aksjomatów do wniosków.

Chrześcijański ekstremizm. Nikt Cię nie chce zabić, chociaż to chrześciajnie ze swoją moralnościa zabijali w imię boga.

Nie jestem pewien, że "nikt nie chce mnie zabić". Przedstawiasz jakiś dziwny system wartości, w której inni mogą decydować o życiu innych. Ktoś mógłby uznać, że np. moje życie jest pasmem cierpień, że męczę się na tym łez padole itd. i postanowić miłosiernie skrócić moją niedolę. Tak właśnie Ty robisz, pisząc:

Nigdy się nie narodzić jest mniejszym złem, niż umierać w cierpieniach lub dopuścić do wyrządzania cierpień innym.

Błąd popełniasz w tym miejscu, że zapominasz, że nikt nie ma prawa decydować, co jest dla Ciebie większym złem lub dobrem oprócz samego Ciebie. I nikt nie ma prawa odebrać Ci życia, bo właśnie doszedł do wniosku, że na pewno będziesz cierpiał lub kogoś zabijesz.
Znany jest przypadek holenderskiego lekarza, który poddał delikwenta eutanazji, ponieważ ten powiedział "proszę mi pomóc". Stawianie na głowie zasady wolności i kwestionowanie prawa do życia przynosi takie właśnie skutki. Dlatego czuję uzasadnioną obawę przed ludźmi, których poglądy dopuszczają zabijanie kogoś w imię tego, co im się wydaje moim dobrem.

Odpowiedz mi, co to znaczy wolność i komu ona przysługuje.

Nie ma żadnej taktyki, umrzesz tak czy inaczej. Możesz wybierać: strzał w potylicę, albo tortury zadawane przez spoconego specjalistę, który zadba żebyś skonał w możliwie największych meczarniach dokładnie po miesiącu. Będziesz bronił swojego prawa do życia przez ten miesiąc, czy nie?

Jeżeli te kary będą się różnić skutkami, to wybiorę na podstawie tych skutków. Jeżeli nie będą się niczym różnić oprócz długości umierania, to wybrałbym strzał w tył głowy. I jest to wyłącznie moja decyzja. Nikt oprócz mnie nie ma prawa domniemywać, co ja wybiorę. Lub, co gorsza, przyjść i mnie zabić, bo właśnie uznał, że tak będzie dla mnie lepiej.

Ja pytałem o sytuację ekstremalną i to jaką byś wtedy podjął decyzję, Ty podajesz przykład "zaledwie" ciężko chorego. Z tym, że to nie na temat.

Podałem przykład choroby ekstremalnej. Tzn. arlekin to najcięższa forma tej choroby a mimo to ludzie z nią żyją. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy ci ludzie chcą żyć. Czytałem o dwójce dzieci i o wspomnianym biegaczu i mogę zaryzykować twierdzenie, że raczej chcą. W każdym razie - mogą chcieć, mogą nie chcieć, ale Tobie ani nikomu innemu nie wolno ich zabić, bo akurat uznałeś, że nie chcą. To ma być ich własna decyzja. To się nazywa wolność i temu służy prawo do życia.

Choroby trzeba leczyć a nie zabijać chorych. Inaczej medycyna nie będzie się rozwijać. Rybia łuska to choroba nieuleczalna, ale w jaki sposób ma się stać uleczalna, jeżeli będziemy posyłać do piachu ludzi na nią chorych przed urodzeniem?

murzyni dopuszczają się większej ilości przestępstw na tle rabunkowym ale to - w skrócie - wina rasizmu i nierównych możliwości zarobkowych, warunków życiowych, etc.

Większy odsetek przestępców spośród dzieci z rodzin patologicznych to też wina warunków życiowych.

Pamiętasz wyznawcy jakiej religii chętnie korzystali z niewolniczej pracy murzynów, a w niedziele szli z rodzinami do miejsca kultu swojego boga?

Robili źle. I nie jest to żadne uzasadnienie dla aborcji z powodów "prewencyjnych".

Jednak kiedy podczas badań prenatalnych dowiem się, że dziecko będzie kaleką albo nieuleczalnie chore to zrobię wszystko żeby dowiedzieć się jak najwięcej o danej chorobie i postaram się spotkać z rodzicami takich chorych dzieci. Zobaczę, czy będę w stanie podołac obowiązkowi rodzica, a dopiero na końcu podejmę pewnie najtrudniejszą decyzję w życiu.

No widzisz. Ja uważałbym, że w ogóle nie mam prawa podejmować takiej decyzji. Podobnie, jak nie mam prawa np. zabić żebraka, choćby nie wiem w jak ciężkich warunkach żył.
Istnieje coś takiego, jak prawo. To tak, jak zakaz przechodzenia na czerwonym świetle, tylko znacznie cięższego kalibru. Prawo zabrania zabijać ludzi. Włączając w to żebraków oraz nieuleczalnie chorych.

Dziecko z zespołem Downa nie jest ekstremalnym przykładem, a ja pisałem wcześniej o przykładach ekstremalnych.

Czyli nie dopuszczasz możliwości aborcji z powodu zespołu Downa? Proszę o jednoznaczną odpowiedź.

Zakładam, że ludzie byli na tyle humanitarni, że nie zabijali tych dzieci jednak mimo wszystko najczęściej one umierały.

No to się mylisz, bo w średniowieczu aborcje i zabójstwa noworodków były na porządku dziennym. Żadna religia nie czyni z ludzi aniołów, takoż jej brak. Dopiero w XXw. technika rozwinęła się na tyle, że możliwe stało się kontrolowanie tego procederu. Wchodzimy na wyższy pułap praw moralnych. Tak samo, jak znieśliśmy niewolnictwo, uznaliśmy człowieczeństwo Murzynów, wprowadziliśmy równouprawnienie płci, tak teraz jesteśmy na etapie wprowadzania zakazu aborcji, żeby zmienić ten trwający od niepamiętnych czasów stan.

Czy bóg zabrania zabijać zwierzęta?
Skad mój opór przed zabiciem cielaka? Od boga?

Mam nadzieję, że zakaz zabijania wyprowadzasz z czegoś więcej niż tylko faktu, że czujesz do tej czynności wstręt.

#69 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-15, godz. 10:46

Ja od swojego światopoglądu wymagam niesprzeczności i zgodności z rzeczywistością, dlatego nie powiedziałbym nigdy pierwszego zdania. Eliminacja pewnych jednostek może czasem przynieść pozytywne skutki, jednak w mojej moralności obowiązują priorytety. Między innymi życie jednostki stoi prawie na samym szczycie hierarchii wartości. Dlatego nie można odbierać życia żadnej jednostce w imię innego dobra.


Ja uważam, że można. Jednak są to sytuacje wyjątkowe. Broniąc swojego prawa do życia, lub mojej żony albo dziecka mogę być zmuszony do odebrania komuś życia lub przez zadane obrażenia zrobić z kogoś kalekę do końca życia. Nie chcę tego ale wyjątkowa sytuacja może do tego doprowadzić. Czym wartościujesz swoje prawo do życia, lub Twojej żony z prawem do życia mordercy? Jeśli np. Twoja żona albo matka zostanie dźgnięta nożem w brzuch, to będziesz czekał aż umrze? No bo w końcu jeszcze ten oprych nie odebrał jej życia i może tylko wezwiesz policje albo kolejny cios przyjmiesz w swoje trzewia?
Taką ekstremalną sytuacją są np. nieuleczalne i śmiertelne choroby. Pominąłeś przykłady zespołu Edwardsa i Pataua. Myślę, że w takich sytuacjach zdecydowałbym się na aborcję.

A ja powiem: wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko. Powiem też: nie zabijaj człowieka na ulicy i oba te zdania wyprowadzę z tej samej zasady.


Te dwa zdania wyprowadzasz z jednej zasady chociaż według mnie są rozbieżne moralnie.

Interesuje mnie, co konkretnie Twój mózg mówi w określonych sytuacjach. Cały wywód, od aksjomatów do wniosków.


Nic wyjątkowego. Myślę, że mój mózg reaguje jak u przeciętnego homo sapiens sapiens

Nie jestem pewien, że "nikt nie chce mnie zabić". Przedstawiasz jakiś dziwny system wartości, w której inni mogą decydować o życiu innych. Ktoś mógłby uznać, że np. moje życie jest pasmem cierpień, że męczę się na tym łez padole itd. i postanowić miłosiernie skrócić moją niedolę. Tak właśnie Ty robisz, pisząc:


Nie. Nie tak mówię. Piszemy cały czas o nieuleczalnie chorym płodzie. W odpowiednim czasie można zdecydować czy narodzi się człowiek za którego wychowanie i odpowiedzialność biorą na siebie rodzice. W tym momencie to jest decyzja rodziców. Nie piszę o zabijaniu ludzi dla idei i podkreślałem Ci wcześniej, że tak właśnie robili wyznawcy różnych religii (i robia do dzisiaj) twierdząc, że ich zasady moralne sa lepsze od innych.

Błąd popełniasz w tym miejscu, że zapominasz, że nikt nie ma prawa decydować, co jest dla Ciebie większym złem lub dobrem oprócz samego Ciebie. I nikt nie ma prawa odebrać Ci życia, bo właśnie doszedł do wniosku, że na pewno będziesz cierpiał lub kogoś zabijesz.
Znany jest przypadek holenderskiego lekarza, który poddał delikwenta eutanazji, ponieważ ten powiedział "proszę mi pomóc". Stawianie na głowie zasady wolności i kwestionowanie prawa do życia przynosi takie właśnie skutki. Dlatego czuję uzasadnioną obawę przed ludźmi, których poglądy dopuszczają zabijanie kogoś w imię tego, co im się wydaje moim dobrem.


Jeśli będę nieuleczalnie chory na bardzo bolesną i uciążliwą dla moich bliskich chorobę to chciałbym mieć możliwość podjęcia decyzji czy chcę dalej żyć czy nie. W nabardziej humanitarny sposób uśmierci mnie anestezjolog. Wolę taki wybór niż powiesić się na skakance lub strzelić sobię w głowe i pozwolić by najbliżsi na to później patrzyli. Dodatkowo piszesz, że decyzję o swoim życiu podejmujemy sami. Jak się to ma w przypadku kiedy:

- religia chrześcijańska stoi na stanowisku, że samobójstwo jest grzechem,
- próba samobójcza jest odbierana jako przejaw zaburzeń psychicznych i możesz przymusowo zostać skierowany do szpitala psychiatrycznego,
- np. funkcjonariusz policji jest upoważniony do uniemożliwienia mi odebrania sobie życia.

Gdzie ta wolność wyboru?
Do tego aby udoskonalić ten moralny dylemat potrzeba nam jeszcze trochę czasu i pozwolić aby działała ewolucja, bo jak widać całkiem dobrze jej to wychodzi. Nie religii.

Odpowiedz mi, co to znaczy wolność i komu ona przysługuje.


Odpowiedz mi co to znaczy miłość i komu ona przysługuje.

Jeżeli te kary będą się różnić skutkami, to wybiorę na podstawie tych skutków. Jeżeli nie będą się niczym różnić oprócz długości umierania, to wybrałbym strzał w tył głowy. I jest to wyłącznie moja decyzja. Nikt oprócz mnie nie ma prawa domniemywać, co ja wybiorę. Lub, co gorsza, przyjść i mnie zabić, bo właśnie uznał, że tak będzie dla mnie lepiej.


Chyba napisałem Ci jasno. Skutek jest jeden. W tym przypadku Ty jako w pełni świadomy człowiek podejmiesz najlepszą wg Ciebie decyzję - szybka śmierć. Natomiast jako w pełni świadomy człowiek podejmiesz również decyzję o skazaniu niewinnego i nieświadomego swojego istnienia (lecz odczuwającego ból) nienarodzonego dziecka. Kierując się jakąś moralnością (a raczej filozofią) arbitralnie podejmiesz decyzję, że akurat to konkretnie dziecko ma cierpieć i umrzeć, bo w przypadku zespołu Edwardsa i Pataua tak właśnie będzie.

Podałem przykład choroby ekstremalnej. Tzn. arlekin to najcięższa forma tej choroby a mimo to ludzie z nią żyją. Nie znam odpowiedzi na pytanie, czy ci ludzie chcą żyć. Czytałem o dwójce dzieci i o wspomnianym biegaczu i mogę zaryzykować twierdzenie, że raczej chcą. W każdym razie - mogą chcieć, mogą nie chcieć, ale Tobie ani nikomu innemu nie wolno ich zabić, bo akurat uznałeś, że nie chcą. To ma być ich własna decyzja. To się nazywa wolność i temu służy prawo do życia.


Podałeś przykład ciężko chorego. Podawałem przykład ekstremalnej odmiany tej choroby nie łagodnej czy przeciętnej. Ekstremalną odmiaęe można okrelić na podstawie badań płodu i ocenić, że dziecko zostanie oskalpowane albo poważnie okaleczone.
Ty powiesz: wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko, co w tym konkretnym przypadku równa się torturowaniu, chodź sam dla siebie wybrałbyć szybką śmierć. Ja pozostawię decyzję rodzicom, a ja sam w takim przypadku podejmę osobiście decyzję i chcę mieć prawo wyboru, w tym prawo do aborcji.

Choroby trzeba leczyć a nie zabijać chorych. Inaczej medycyna nie będzie się rozwijać. Rybia łuska to choroba nieuleczalna, ale w jaki sposób ma się stać uleczalna, jeżeli będziemy posyłać do piachu ludzi na nią chorych przed urodzeniem?


Trzeba powstrzymywać się od transfuzji krwi bo to prowadzi do rozwoju bezkrwawej medycyny. Czy ten powód jest właściwy?
Decydując się na urodzenie nieuleczalnie chorego dziecka podejmujesz decyzję o poświęceniu go dla dobra nauki? Jego prawo do życia ewoluuje na rzecz wyższej konieczności?
Niestety choroby - nawet te bardzo poważne ujawniają się często po urodzeniu na pozór zdrowego dziecka. Myślę, że to cierpienie i dramat ludzi wystarczy by medycyna rozwijała się na wystarczająco wysokim poziomie.

Większy odsetek przestępców spośród dzieci z rodzin patologicznych to też wina warunków życiowych.


Dlatego jestem zwolennikiem regulacji urodzeń.
Czy potępiasz w ekstremalnych przypadkach ograniczenie prawa do wydawania na świat dzieci? Tak jak ograniczenie prawa do prowadzenia pojazdów mechanicznych w przypadku jazdy po pijanemu? Podałem duże uproszczenie, ale odrazu powiem, że osobiście nie znam idealnego rozwiązania w tej kwestii jednak uważam, że jest warta rozważenia.

Robili źle. I nie jest to żadne uzasadnienie dla aborcji z powodów "prewencyjnych".


Wiem, że robili źle. Jednak ich moralność była gorsza od mojej obecnej ateistycznej. Co zatem było źródłem ich moralności i co spowodowało, że dzisiaj ludzie modlący się do tego samego człowieka na krzyżu uważają inaczej?

No widzisz. Ja uważałbym, że w ogóle nie mam prawa podejmować takiej decyzji. Podobnie, jak nie mam prawa np. zabić żebraka, choćby nie wiem w jak ciężkich warunkach żył.
Istnieje coś takiego, jak prawo. To tak, jak zakaz przechodzenia na czerwonym świetle, tylko znacznie cięższego kalibru. Prawo zabrania zabijać ludzi. Włączając w to żebraków oraz nieuleczalnie chorych.


To nie ma związku z tematem. Wyżej podałem Ci przykład w którym prawo dopuszcza odebranie życia drugiemu człowiekowi np. w obronie własnej. W USA jest bardziej liberalne niż w Polsce. W każdym przypadku ma to swoje plusy i minusy, jednak nie wyobrażam sobie braku takiego prawa (czy bardziej czy mniej liberalnego). Dlatego w określonym ekstremalnym przypadku mogę zostać zmuszony do odebrania życia temu żebrakowi i zgodnie z prawem nie zostanę za to ukarany. Co więcej, zostanę zrozumiany przez ogół społeczeństwa.

Czyli nie dopuszczasz możliwości aborcji z powodu zespołu Downa? Proszę o jednoznaczną odpowiedź.


Ty jesteś tutaj od udzialania jednoznacznych odpowiedzi.

No to się mylisz, bo w średniowieczu aborcje i zabójstwa noworodków były na porządku dziennym. Żadna religia nie czyni z ludzi aniołów, takoż jej brak. Dopiero w XXw. technika rozwinęła się na tyle, że możliwe stało się kontrolowanie tego procederu. Wchodzimy na wyższy pułap praw moralnych. Tak samo, jak znieśliśmy niewolnictwo, uznaliśmy człowieczeństwo Murzynów, wprowadziliśmy równouprawnienie płci, tak teraz jesteśmy na etapie wprowadzania zakazu aborcji, żeby zmienić ten trwający od niepamiętnych czasów stan.


Wiem, że aborcje i zabójstwa były na porządku dziennym. Jednak na początku podałem czasy Mojżesza i I w. n.e. a na końcu rozkwit chrześcijaństwa. Wychodząc z założenia, że morlaność semicka i chrześcijańska była wtedy chodź trochę zbliżona do obecnej mam nadzieję, że chore noworodki nie znajdowały się w dołach na pustyni lub rynsztoku.
Żadna religia nie czyni z ludzi aniołów, to fakt. niestety do dzisiaj popycha ich do złych rzeczy.
Technika w XX w. rozwinęła się na tyle, że nie tylko potrafimy leczyć pewne choroby ale znamy ich przyczynę. Wiemy, że np. padaczka nie jest spowodowana opetaniem przez demony i egzorcyzmy oraz odosobnienie nie są najskuteczniejszą metodą ich leczenia - wiemy, że są nieskuteczne.

Co do zakazu aborcji - nie można decydować za innych, jak sam napisałeś, jednak tego właśnie chcesz. W czasie ciąży i po narodzinach rodzice są odpowiedzialni za dziecko i jego wychowanie, mają ogromny wpływ jakim człowiekiem będzie i czy będzie miał szanse być szczęśliwy. Jeśli uważasz inaczej wyjdź z propozycją wprowadzenia prawnego zakazu palenia tytoniu i picia alkoholu przez kobiety w ciąży. Jest to świadome działanie, które bezpśrednio wpływa na to, czy urodzi się zdrowe czy chore dziecko. Chyba, że to nie ma dla Ciebie znaczenia, ważne żeby się urodziło, tak?
Prawo do aborcji nie jest wyjściem do późniejszej zgody na mordowania ludzi na ulicy. Dla każdego normalnego człowieka podjęcie decyzji o aborcji, oraz fakt utraty dziecka jest wystarczającą tragedią. Nie ważne czy wierzy w boga czy jest ateistą. Zwierzęta też potrafią "opłakiwać" swoje potomstwo i niektóre z nich nie potrafią się pogodzić z ich śmiercią. Dlaczego?

Mam nadzieję, że zakaz zabijania wyprowadzasz z czegoś więcej niż tylko faktu, że czujesz do tej czynności wstręt.


Mam rozumieć, że Ty czujesz pociąg do uśmiercania, a nie robisz tego bo bóg Ci zabrania? Co to za różnica z jakiego powodu czujemy niechęć do uśmiercania innych istot? Świadomość, że odczuwają ból i mogą cierpieć oraz że moje zachowanie może mieć poważne konsekwencje w przyszłości jest jednym z takich powodów. Dlatego nie jestem zwolennikiem zabijania zwierząt dla rozrywki, hodowli dla pozyskiwania futer, etc. Jednak to nie zmienia faktu, że ewolucyjnie jesteśmy mięsożercami i odżywiam się min. mięsem. Jednak świadomość moich potrzeb sprawia, że nie jem więcej niż mi potrzeba. Nie wychodzę z założenia, że to dary boże i moge sobie z nimi robić co mi się podoba.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#70 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-15, godz. 19:59

Ja uważam, że można. Jednak są to sytuacje wyjątkowe. Broniąc swojego prawa do życia, lub mojej żony albo dziecka mogę być zmuszony do odebrania komuś życia

Jednak w dalszym ciągu zasadą jest życie. Odbieramy jedno życie, żeby nie dopuścić do śmierci kogo innego. Aborcja nie ratuje żadnego życia, wyłączając przypadek ciąży zagrażającej życiu matki, w której uważam ją za dopuszczalną. Chodzi po prostu o to, żeby każdego człowieka traktować tak samo, czy jest dorosły, czy nienarodzony, czy zdrowy, czy chory. Każdy ma prawo do życia i wyjątki od tego prawa są dla każdego takie same.

Taką ekstremalną sytuacją są np. nieuleczalne i śmiertelne choroby.

Nie widzę związku osoby śmiertelnie chorej z mordercą.

Pominąłeś przykłady zespołu Edwardsa i Pataua. Myślę, że w takich sytuacjach zdecydowałbym się na aborcję.

A ja nie, bo zabijany człowiek może sobie tego nie życzyć.

Te dwa zdania wyprowadzasz z jednej zasady chociaż według mnie są rozbieżne moralnie.

Wszyscy ludzie są równi. Nie widzę tu rozbieżności.

Nie. Nie tak mówię. Piszemy cały czas o nieuleczalnie chorym płodzie. W odpowiednim czasie można zdecydować czy narodzi się człowiek za którego wychowanie i odpowiedzialność biorą na siebie rodzice. W tym momencie to jest decyzja rodziców.

Rodzice mają spory zakres praw nad swoim dzieckiem, ale nie wolno im wszystkiego. W szczególności nie wolno im go zabić.

Jeśli będę nieuleczalnie chory na bardzo bolesną i uciążliwą dla moich bliskich chorobę to chciałbym mieć możliwość podjęcia decyzji czy chcę dalej żyć czy nie.

Ja też. Dzieci poddawane aborcji zapewne również.

Dodatkowo piszesz, że decyzję o swoim życiu podejmujemy sami. Jak się to ma w przypadku kiedy:
- religia chrześcijańska stoi na stanowisku, że samobójstwo jest grzechem,

Ponieważ człowiek ma wolną wolę, czy popełnić grzech czy nie. A odbieranie mu jej nie uczyni go lepszym, dlatego wolno mu ją odebrać tylko o tyle, o ile szkodzi innym.

- próba samobójcza jest odbierana jako przejaw zaburzeń psychicznych i możesz przymusowo zostać skierowany do szpitala psychiatrycznego,
- np. funkcjonariusz policji jest upoważniony do uniemożliwienia mi odebrania sobie życia.

Bo próba samobójcza jest najczęściej skutkiem depresji. Jak ktoś naprawdę chce się zabić, to zrobi to skutecznie. Natomiast najczęściej próba samobójcza jest swoistym wołaniem o pomoc. Człowiek chce wtedy powiedzieć: "patrzcie, dzieje się coś naprawdę poważnego". Jeżeli ktoś popełnia samobójstwo, bo po prostu nie chce żyć, to poradzi sobie nawet pomimo sprzeciwu innych, jak Katon.
Ja podczas mojej próby samobójczej planowałem ją tak, żeby się za pierwszym razem nie udała, chociaż wtedy sobie nie zdawałem z tego sprawy. Ciekawe, co by było, gdyby obowiązywał jakiś zakaz powstrzymywania samobójców. Pewnie by mnie już nie było.

Odpowiedz mi co to znaczy miłość i komu ona przysługuje.

Miłość to pojęcie pierwotne i nie da się go zdefiniować. Można ją przybliżyć słowami, że miłość to pragnienie dobra drugiej osoby, jednak w rzeczywistości jest to definicja dobra. Dobro jest tym, czego pragniemy dla osób, które kochamy.
Nie można napisać, komu "przysługuje" miłość. Jedne osoby kochamy, inne nie. Lepiej jest, kiedy kochamy jak najwięcej osób, optymalnie wszystkich. Powinniśmy kochać każdego, jednak istnieje pewna hierarchia - jedne osoby mamy większy obowiązek kochać, niż inne. W szczególności należy kochać rodzinę i samego siebie.
Bóg jest źródłem miłości i kocha ludzi.

A teraz napisz, czym jest wolność i komu przysługuje.

Natomiast jako w pełni świadomy człowiek podejmiesz również decyzję o skazaniu niewinnego i nieświadomego swojego istnienia (lecz odczuwającego ból) nienarodzonego dziecka. Kierując się jakąś moralnością (a raczej filozofią) arbitralnie podejmiesz decyzję, że akurat to konkretnie dziecko ma cierpieć i umrzeć, bo w przypadku zespołu Edwardsa i Pataua tak właśnie będzie.

Różnica jest taka, że w pierwszym wypadku ja sam podejmuję decyzję o sobie, w drugim przypadku robi to za mnie ktoś inny.
A nazywając moje poglądy "filozofią" robisz mi komplement. Ja nie jestem Świadkiem :).

Podałeś przykład ciężko chorego. Podawałem przykład ekstremalnej odmiany tej choroby nie łagodnej czy przeciętnej. Ekstremalną odmiaęe można okrelić na podstawie badań płodu i ocenić, że dziecko zostanie oskalpowane albo poważnie okaleczone.

Podałem przykłady ekstremalnie chorych osób. Nie potrafisz uwierzyć, że dzisiejsza medycyna potrafi wydłużyć życie tak ciężko chorej osoby do kilkunastu lat? Leczy się ją lekiem o nazwie Isotretinoin. Dzięki dalszemu rozwojowi medycyny może niedługo będzie wyleczalna.
O ile oczywiście nie zwycięży lobby tych, którzy takim ludziom będą przyznawać "prawo do śmierci". To poważny problem, że przyzwolenie na aborcję spowalnia rozwój medycyny. Czytałem artykuł chyba w "Wyborczej", w której chirurg prenatalny mówił, że w Polsce leczy się choroby płodów, które w innych krajach rutynowo poddaje się aborcji. Była też historia Polki, która chodziła z chorym nienarodzonym dzieckiem do lekarzy w Anglii, ale oni nie chcieli się podjąć leczenia, nie dawali dziecku szans i doradzali aborcję. Dopiero w Polsce bez większego problemu udało się wyleczyć i urodzić dziecko.
Przyjmij więc do wiadomości, że rybia łuska typu arlekin staje się coraz bardziej uleczalna i argument o poddawaniu chorych na nią dzieci aborcji jest coraz słabszy.

Ty powiesz: wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko, co w tym konkretnym przypadku równa się torturowaniu, chodź sam dla siebie wybrałbyć szybką śmierć. Ja pozostawię decyzję rodzicom, a ja sam w takim przypadku podejmę osobiście decyzję i chcę mieć prawo wyboru, w tym prawo do aborcji.

A ja nie zgadzam się, by o czyimkolwiek życiu decydował kto inny, niż on sam. Nie masz prawa wyboru do zabicia innych. Wolność ma być dla wszystkich a nie tylko dla silniejszych.

Trzeba powstrzymywać się od transfuzji krwi bo to prowadzi do rozwoju bezkrwawej medycyny. Czy ten powód jest właściwy?

Zakaz transfuzji to dwudziestowieczny wymysł niektórych ekstremistów, ale konieczność ochrony życia to chyba kwestia, w której zgadzają się wszyscy, czy to wierzący, czy ateiści. Każdy normalny światopogląd uznaje konieczność ochrony życia i rozwoju medycyny, a jeżeli któryś nie uznaje, to nazwę go gorszym.
Z resztą, Świadkowie zabijający swoje dzieci z powodu odmowy transfuzji krwi są dla mnie tym samym, co ateiści dokonujący aborcji. Jedni i drudzy odbierają innym życie w imię jakiejś ideologii, twierdząc oczywiście, że czynią to dla ich dobra - i że w przypadku podjęcia decyzji przeciwnej dzieci pójdą w gehennę lub będą cierpieć doczesne katusze, czego z pewnością sobie nie życzą, choć nikt ich o to nie pyta.

Decydując się na urodzenie nieuleczalnie chorego dziecka podejmujesz decyzję o poświęceniu go dla dobra nauki? Jego prawo do życia ewoluuje na rzecz wyższej konieczności?

Nie. Prawo do życia ma nawet takie dziecko, które nijak do rozwoju nauki się nie przyczyni.

Niestety choroby - nawet te bardzo poważne ujawniają się często po urodzeniu na pozór zdrowego dziecka. Myślę, że to cierpienie i dramat ludzi wystarczy by medycyna rozwijała się na wystarczająco wysokim poziomie.

Chyba, że poddamy takie dzieci eutanazji.

Dlatego jestem zwolennikiem regulacji urodzeń.
Czy potępiasz w ekstremalnych przypadkach ograniczenie prawa do wydawania na świat dzieci? Tak jak ograniczenie prawa do prowadzenia pojazdów mechanicznych w przypadku jazdy po pijanemu? Podałem duże uproszczenie, ale odrazu powiem, że osobiście nie znam idealnego rozwiązania w tej kwestii jednak uważam, że jest warta rozważenia.

A czy prawo do posiadania dzieci nie jest jednym z praw człowieka? Coś mi się kiedyś obiło o uszy, ale nie jestem pewien i nie będę się upierał.

Zgadzam się, że wolno przekonywać ludzi, żeby mieli mało dzieci i sam jestem do takiej idei przekonany, bo chcę mieć najwyżej dwójkę. Jednak nie wolno nikomu zakazywać, czy to prawnie, czy w inny sposób, np. rozdając środki antykoncepcyjne. To musi być samodzielna decyzja każdego człowieka. A ktoś, kto jednak nie podziela moich poglądów w tej kwestii, nie zasługuje na potępienie.

Wiem, że robili źle. Jednak ich moralność była gorsza od mojej obecnej ateistycznej.

To prawda.

Co zatem było źródłem ich moralności i co spowodowało, że dzisiaj ludzie modlący się do tego samego człowieka na krzyżu uważają inaczej?

Bóg jest źródłem praw moralnych. Bieg historii w pewnym stopniu zależy od interwencji Boga.
Moralność chrześcijańska również przechodzi rozwój. Przyczyny tego rozwoju, pomijając Boga, są takie same, jak rozwój dowolnej innej doktryny politycznej, czy to marksizmu, czy liberalizmu.

Wyżej podałem Ci przykład w którym prawo dopuszcza odebranie życia drugiemu człowiekowi np. w obronie własnej.

Zasadą jest życie. Odbierasz jedno życie, żeby ocalić inne. Aborcji nie da się porównać do obrony koniecznej, życie ginie i bilans wychodzi na minus. Właściwsze porównanie aborcji ciężko chorego płodu to właśnie przykład zabijania żebraka, który Ci nie zagraża (chociaż chyba twierdzisz, że masz prawo go zabić ze względu na statystyki przestępczości wśród bezdomnych), tylko jest ciężko chory.

Ty jesteś tutaj od udzialania jednoznacznych odpowiedzi.

Moją jednoznaczną odpowiedź znasz.
To jednak znamienne, że ateiści deklarują racjonalizm i logikę tylko w pierwszej rozmowie. A w każdej następnej konsekwencję stosowania jakichkolwiek zasad uznają wręcz za rzecz niewłaściwą.

Wychodząc z założenia, że morlaność semicka i chrześcijańska była wtedy chodź trochę zbliżona do obecnej mam nadzieję, że chore noworodki nie znajdowały się w dołach na pustyni lub rynsztoku.

Moralność chrześcijańska i żydowska były zbliżone do obecnej, ale złudna jest Twoja nadzieja, że ideologia chrześcijańska sama z siebie spowoduje spadek przestępczości. Tylko aktywność wojska i organów ścigania pozwala nam dziś cieszyć się względnie niską przestępczością. Tyczy się to zarówno wierzących, jak i ateistów.

Co do zakazu aborcji - nie można decydować za innych, jak sam napisałeś, jednak tego właśnie chcesz. W czasie ciąży i po narodzinach rodzice są odpowiedzialni za dziecko i jego wychowanie, mają ogromny wpływ jakim człowiekiem będzie i czy będzie miał szanse być szczęśliwy.

Należy odebrać jednym możliwość odebrania wolności drugim. Wolność kończy się tam, gdzie zaczyna się wolność kogo innego.
Rodzice mają prawo robić wiele rzeczy ze swoim dzieckiem, ale nie mają prawa go zabić. I ten zakaz zabijania i prawo do życia obowiązuje wszystkich ludzi, zarówno dzieci, jak i dorosłych.

Jeśli uważasz inaczej wyjdź z propozycją wprowadzenia prawnego zakazu palenia tytoniu i picia alkoholu przez kobiety w ciąży. Jest to świadome działanie, które bezpśrednio wpływa na to, czy urodzi się zdrowe czy chore dziecko.

Penalizowanie wszystkiego to nie jest dobre wyjście. Gdybym miał pewność, że zakaz palenia dla kobiet w ciąży rzeczywiście spowoduje, że przestaną palić, to postulowałbym takie prawo. Jednak uważam, że byłoby to po prostu nieskuteczne - po prostu nikogo tą metodą nie przekonam. Moralność chrześcijańską należy wprowadzać inną drogą, niż przez prawne nakazy.
A tak w ogóle to jestem za delegalizacją papierosów, jako miękkich narkotyków. Ale na razie to tylko moje marzenia.

Prawo do aborcji nie jest wyjściem do późniejszej zgody na mordowania ludzi na ulicy.

Jest wyjściem do eutanazji ciężko chorych noworodków.

Dla każdego normalnego człowieka podjęcie decyzji o aborcji, oraz fakt utraty dziecka jest wystarczającą tragedią.

To zdanie nie jest prawdą. Chyba, że uważasz spory odsetek europejskich kobiet za nienormalne.

Co to za różnica z jakiego powodu czujemy niechęć do uśmiercania innych istot?

Jest różnica. Wyżej cenię osobę, która robi coś ze względu na zasady a nie np. ze strachu.
Czy według Ciebie obojętne jest, czy kupimy Trabanta czy Maybacha, ważne, żeby jeździł? Jeżeli nie, to mnie rozumiesz - nie chodzi tylko o to czy jeździ, ale dodatkowo jak jeździ.

I jeszcze:

Nie piszę o zabijaniu ludzi dla idei i podkreślałem Ci wcześniej, że tak właśnie robili wyznawcy różnych religii (i robia do dzisiaj) twierdząc, że ich zasady moralne sa lepsze od innych.

Wiem, że chrześcijanie zabijali niewinnych. Nie wiem tylko, czego to ma dowodzić. Nie chcę robić offtopa, więc nie będę pisał o większej ilości jednostkowych zabójstw niewinnych w imię ideologii ateistycznych ani o mojej niechęci wobec idei odpowiedzialności zbiorowej. Ten wątek jest o aborcji. Jeżeli uważasz, że grzechy chrześcijan w jakiś sposób zaprzeczają moim tezom bądź dowodzą Twoich, to to napisz. Na razie nie widzę związku jednego problemu z drugim ani nie uważam, że zabójstwa popełniane przez innych chrześcijan (w tym katolików) sprawiają, że nie mam racji.

#71 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-02-18, godz. 10:25

Nasza dyskusja została tak rozwodniona, że nie dyskutujemy w temacie.
Nie będę z Tobą dyskutował o tym, dzięki czemu możemy się cieszyć wolnością czy względnym bezpieczeństwem.

Faktem dla mnie jest to, że żaden bóg nie może być źródłem zasad moralnych ktore wyznajemy dzisiaj. Jest to zasługa ewolucji społecznej i to bardzo wyraźnie widać nawet na przestrzeni oststniego 1000 lat. Starotestamentowy Jahwe kazał zabijać dzieci, które złorzeczą rodzicom. Kazał zabijać za zdradę małżeńską. Kazał zabijać za pracę w sabat. Gdzie to poszanowanie dla życia?
To nie była interpretacja czy złe zrozumienie prawa bożego, tylko zgodnie z biblią - dokładne wykonywanie nakazów boga.
W NT mamy propagację miłości. Jednak jej krzewiciele w późniejszych latach nie pokazali doskonałości praw bożych. Ludzie którzy zagrażali ich ideologii umierali.
Dlaczego nagle XX - XXI wieczny bóg nie chce byśmy zabijali płody lub degeneratów i morderców?

Dopiero XX wiek przyniósł tak trudne dylemanty moralne jak aborcja i kara śmierci. Zgodnie z dzisiajszym stanem wiedzy możemy się zastanawiać kiedy zaczyna się człowiek i kiedy nabiera - ustanowionych w XX wieku - praw człowieka.
Zdolność abstrakcyjnego myślenia prowadzi do takich dylematów. To kolejne "dziedzictwo" w toku ewolucji człowieka.

Mówisz, że znamienne dla ateistów jest unikanie stosowania jakichkolwiek zasad, lub uznawanie tego za niewłaściwe. Zasadą - nawet dla ateistów - jest miłość i prawo do życia. Jednak w przypadku tak trudnym moralnie jak aborcja nieuleczalnie chorego płodu będzie rozpatrywana w szerszym kontekście.
Co jest zasadą ludzi wierzących?
10 żydowskich przykazań mających zastosowanie tylko w obrębie nacji - chyba, że zostało złamane inne prawo, to wtedy były wyjątki?
Złota reguła Jezusa (powiedzmy, że to jego)? "Nie czyń drugiemu co tobie nie miłe"? Tylko jak się ma do tego Twój osąd: "wydaj na świat to nieuleczalnie chore dziecko". Czy jest zgodny z tą zasadą, czy staje się dopiero po pewnej interpretacji?
Co jest tą zasadą w Twoim przypadku?

Podawane przez Ciebie przypadki leczenia chorych płodów są takie same jak przyklady Świadków Jehowy o korzyściach z odmowy transfucji krwi. Czy to ma być zasadą do rozwoju medycyny?
Czy uważasz, że gdyby można było usuwać chore płody to nie byłoby chorób genetycznych i medycyna ograniczyla by się do leczenia kataru?
To się nazywa dylemat moralny, który jednoznacznie i arbitralnie ucinają wierzący w boga i chlubiący się wyższą moralnością.
Jednak sam piszesz, że dopuścisz przerwanie ciąży, gdy zagrożone jest życie matki. Nawet jeśli dziecko będzie okazem zdrowia? Czy nie tym samym wybierasz życie i dobro matki czym ja usunięcie nieuleczalnie chorego płodu? Jaka zasada tu działa w Twoim przypadku?

Ja swoje stanowisko już przedstawiłem, teraz rozmawiamy na zadadzie "ja wiem swoja, a ja wiem swoje". Jednak nie wypowiedziałeś się w kwestii ewolucji społecznej i tego że cały czas jej podlegamy. Czas pokaże, że przetrwa najlepsze rozwiązanie.
Prawo do aborcji nie będzie jednoczesnym nakazem zabijania dzieci, a dopuszczenie eutanazji - nakazem jej wykonywania.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych