Skocz do zawartości


Zdjęcie

apatia społeczna świadków Jehowy


  • Please log in to reply
68 replies to this topic

#1 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-11-22, godz. 11:45

Haael poruszył tak ciekawą myśl, że pozwolę sobie założyć nowy wątek.

Sebastianie, zauważam u Doris myślenie charakterystyczne dla Świadków. To zapewne efekty studium. Wiem, że osoby z takim podejściem są bardzo bierne i niechętne do brania życia we własne ręce. Co trzeba zrobić, żeby się z'aktywizować?
Moi Świadkowie często powtarzają zdania w stylu "nie warto nic robić, bo będzie Armagedon", "nie warto nic robić, bo Jehowa wszystko załatwi" i podobne. Co ciekawe, uzasadnienie się zmienia, ale pierwszy człon "nie warto" zawsze zostaje. W jaki sposób się go pozbyć?


Apatia społeczna ŚJ jest silniejsza od ich wiary. Wielu odchodzi z organizacji i zdanie
"nie warto nic robić, bo będzie Armagedon" zamienia się w zdanie
"nie warto nic robić, bo nie będzie Armagedonu"!
Nietrudno się domyślić dlaczego: świat jest coraz gorszy, nie ma nadziei na cudowne usunięcie jego patologii, więc z roku na rok będzie coraz gorzej, itd.

Kiedyś na dnie zwątpienia w Organizację ŚJ rozmawiałem z kolegą (ŚJ) i pytał mnie, "czy chociaż w Boga jeszcze wierzę"
odpowiedziałem (tak wówczas myślałem), że dopuszczam opcję że Bóg jest i dopuszczam opcję że Boga nie ma.
On na to, że jak Boga nie ma, to wszystko traci sens, można kraść, zabijać, itd. Odparłem, że jeśli Boga nie ma, to TYM BARDZIEJ nie wolno zabijać, bo skoro nie ma świata nadprzyrodzonego, to człowiek tracąc życie traci wszystko, a więc z punktu widzenia ateisty zabicie powinno być traktowane jeszcze bardziej surowo niż z punktu widzenia chrześcijanina. Bo skoro nie ma Boga który mógłby wskrzesić zabitego człowieka i naprawić mój zły czyn, to ja tym bardziej nie powinienem zabijać. Dodałem także, że nawet jeśli nie ma Boga, to napewno istnieje miłość i istnieje przyjaźń. I wierzę że warto żyć, choćby "tylko" dla innych ludzi. Mój rozmówca był zdziwiony odpowiedzią.

Sumując, człowiek nie musi mieć jakiejś extra mocno umotywowanej podstawy aby samego siebie przekonać do aktywności.
Mnie osobiście wystarcza świadomość, że pożyję jeszcze conajmniej 10 minut (a nie wykluczone ze i kolejnych 60 lat).

Użytkownik Sebastian Andryszczak edytował ten post 2007-11-22, godz. 13:01


#2 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2007-11-22, godz. 12:38

Haael poruszył tak ciekawą myśl, że pozwolę sobie założyć nowy wątek.

Myślę że jak najbardziej na miejscu będzie rekomendacja artykułu pt. Na szlaku życia (czytaj >>)
Dołączona grafika

#3 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-11-22, godz. 17:45

Najbardziej interesuje mnie, jak się tej apatii pozbyć. Czy Ty, Sebastianie, wyleczyłeś się ze swojej apatii, czy nigdy jej nie miałeś?

Zwątpienie i zniechęcenie Świadków we wszystko rzeczywiście przekracza granicę religii. Uzasadnienia, jakie usłyszałem, niekoniecznie wiązały się z Jehową i Armagedonem. Jeden Świadek nie idzie do dentysty, bo zęby i tak mu wylecą, kto inny nie szuka pracy, bo i tak go nie przyjmą, Doris tłumaczy się swoim lenistwem, chociaż wcześniej tak nie miała.

Jaka jest przyczyna takiego stanu rzeczy i co trzeba zrobić, żeby to naprawić? Czy to może być objaw depresji lub czegoś w tym stylu?
Z resztą, zdrowie psychiczne świadków Jehowy to materiał na osobny temat.

#4 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-11-23, godz. 07:43

Nie będę zbyt reprezentatywnym przykładem ale mnie aktywności życiowej nauczyła działalność gospodarcza i wyższe studia na uczelni.

Różnicę między relacjami ŚJ z Bogiem a relacjami katolika z Bogiem porównałbym do różnicy między 5 letnim dzieckiem a np. 30 letnią osobą i ich stosunkiem do ziemskiego ojca. Pięciolatek dostaje od taty jedzenie, mówi dziękuję i już. Trudno oczekiwać od niego pracy na swoje utrzymanie bo jest na to za mały. 30-latek samodzielnie wykonuje zawód, być może taki, którego wybór tato mu doradził. A kiedy np. mało zarabia, nie oczekuje "tato ze swojej emerytury dawaj mi co miesiąc drugą kwotę równą mojemu wynagrodzeniu za pracę". Jeśli np. chce studiować zaocznie a nie ma pieniędzy, to np. nakłania ojca do wzięcia pożyczki, aby opłacić studia, ale chce je skończyć i potem więcej zarabiać. Mówiąc językiem niektórych liberałów, oczekuje wędki a nie ryby.

Różnicę pomiędzy katolikiem a ŚJ porównałbym do różnicy pomiędzy kierowcą samochodu a maszynistą. Maszynista jedzie po torach, musi się ich ściśle trzymać, nie ma najmniejszego pola manewru. Na drodze dla samochodów trzeba wykonywać różne manewry, samemu pilnować \czy jedziemy właściwym pasem jezdni, niekiedy wymijać kogoś, a czasami sami jesteśmy wymijani.

Zamiast jak ŚJ bezmyślnie wykonywać co mi każą, jako katolik muszę samodzielnie dokonywać oceny wielu sytuacji i podejmować decyzje zgodne z sumieniem (a Watykan nie wydaje strażnic ze wskazówkami na każdy temat i nie ma w nich paragrafów jak katolik ma się zachować w takiej a takiej sytuacji. Ma się zachować przyzwoicie i zgodnie z sumieniem i już).

Zmiana wyznania i związana z nią zmiana oczekiwań wobec Boga mogła mieć jakiś wpływ na moją aktywność życiową.

#5 Doris

Doris

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 56 Postów

Napisano 2007-11-23, godz. 15:31

Ze ŚJ, których ja znam, nie niest tak źle. Większośc tez studiuje, prowadzi działalność gosporadczą. Maja sporo zainteresowan, pomysłów na spędzanie wolnego czasu. Ja sama mam kilka fakultetów jesli chodzi o naukę, kilka etatów jesli o pracę, i działalność gospodarcza na karku. I jeszcze w tym wszystkim troche władzy i stanowiska politycznego przy tym. Doszłam do tego pracą, wiem, że nie byłoby tak gdybym sie wychowała w rodzinie ŚJ. Brrr... jakiez szczęście, stwierdzam, że tak się nie stało, bo teraz to jedyny aspekt jeszcze przynoszący mi jakąkolwiek satysfakcję.
natomiast świadkowie straszą - nie przyzwyczajaj sie i nie przywiązuj bo jak to stracisz to pozostaniesz z niczym. Uwazam, że z niczym zostaje się bez miłości - tylko i wyłacznie..... A ilu z nich niby mocnych duchowo, a teorii miłości zaprzecza??? Obłudą, zawiścią... biernościa, gdy ktoś spoza świadków potrzebuje pomocy.... przeciez jest i tak.
Chodzi więć np także o nie branie udziału w głosowaniu, w tradycji, nie rozwijanie jakichś umiejętnośći w stopniu który by "zagrazał" zabranie tylke czasu, że potem go zabraknie na studium, głoszenie i ciagłe duchowe umacnianie. Bo tak naprawde jedyne co możemy zrobic, to umacniac się duchowo przecież wg nich wlasnie, tylko wówczas zaznamy zbawienia i zycie nasze bedzie miało sens, o żaden dzien natomiast martwic się nie wolno bo każdy dzień ma w sobie wystarczająco zmartwienia czy jakoś tak. A więc na pewno nie świadkowie artyści, świadkowie wybitni, aktorzy, naukowcy..... Żadnej wybitnej jednostki, która chyba od urodzenia była "w prawdzie". Żadna działalnośc społeczna, charytatywna, w żadnym wypadku. Nawet udziału w grach losowych niby- co łamią na potęgę. Do czego to prowadzi? czy po to mamy rozum? Nie wiem....
w każdym razie nie chciałabym aby, mając wybitne np pod jakims względem dziecko, kazać mu raczej iść od drzwi do drzwi....
Myslę, że da sie pogodzić wszystko w jakims zrównoważonym stopniu.

#6 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-11-23, godz. 15:34

szczerze mowiac to nie pojmuje o czym wy tu piszecie... jaka apatia???? Zeby nie leczy bo armagedon przyjdzie???? chore to jakies.... a jak mi szyba w oknie wyleci to gazeta zakleje? a moze i tego nie zrobie???
juz rozne gowna przeklejaliscie SJ ale to jest najglupsze!!!!
[font=Tahoma]

#7 haael

haael

    Inkwizytor

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1863 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-11-23, godz. 16:12

Świadkowie Jehowy są jacyś tacy smutni. Nieuzbrojonym okiem dostrzegam u wielu z nich (40%) nerwicę, a znam się na tym, bo sam ją mam. Po prawdzie wielu światusów też ma nerwicę, ale jednak trudno o wyraźnie wyodrębnioną grupę, gdzie byłoby to aż tak widoczne. Dodatkowo, w grupach religijnych, jakie dotychczas zwiedziłem, radości było raczej więcej, niż średnia krajowa, niż mniej, jak to jest u Świadków.

Nie spotkałem dotychczas Świadka, który by epatował spokojem. Wszyscy są tak jakoś dziwnie nerwowi. Spotkaliście kiedyś takich ludzi, od których wprost bije spokój? Najczęściej tak mają różni zakonnicy i duchowni, ale mam też poświadczone przypadki, że zdarza się to u buddystów. Tacy ludzie kojarzą mi się z ogromną studnią, której szumu można słuchać. Niestety, wśród Świadków takich nie spotkałem.

Spotkałem paru Świadków z tzw. brewiarzową gębą. To taka trudna do określenia cecha, charakterystyczna dla księży. Księża mają specyficzny sposób zachowania a nawet wygląd, przez co można ich rozpoznać nawet w cywilu. U Świadków też tak czasem jest.
Znam paru Świadków, którzy mają kaznodziejski blask w oku. Głoszą swoje wywody z wielkim zapałem i widać, że w nie wierzą.

Tylko ta melancholia jest zastanawiająca. Widzieliście, żeby ktoś opowiadał, jak to Bóg zadziałał w jego życiu, jak wszystko naprawił i mówił to takim głosem, jakby czytał własny nekrolog? Czy widzieliście kogoś, kto mówił, że jest szczęśliwy i w ogóle się przy tym nie uśmiechał? To się rzuca w oczy.

I potwierdzam jeszcze raz, że Świadkom nic się nie chce, przynajmniej tym moim. Ani znaleźć pracy, ani się leczyć ani nic innego.

#8 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-11-23, godz. 17:03

Czyżbyś Hubercie nie spotkał się ze ŚJ ktorzy nie posyłali dzieci do szkół ponadpodstawowych albo na studia, bo po co, skoro i tak "wkrótce" będzie Armagedon? Dziwne, zwłaszcza, że wydawało mi się że jako długoletni starszy musiałeś widzieć to i owo...

My (a co najmniej ja) nie twierdzimy, że postawa "nie warto nic robić" należy do oficjalnego przekazu WTS
Ale jest często występującym skutkiem ubocznym przyjęcia doktryn ŚJ...

#9 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-11-24, godz. 08:32

Świadkowie Jehowy są jacyś tacy smutni. Nieuzbrojonym okiem dostrzegam u wielu z nich (40%) nerwicę, a znam się na tym, bo sam ją mam. Po prawdzie wielu światusów też ma nerwicę, ale jednak trudno o wyraźnie wyodrębnioną grupę, gdzie byłoby to aż tak widoczne. Dodatkowo, w grupach religijnych, jakie dotychczas zwiedziłem, radości było raczej więcej, niż średnia krajowa, niż mniej, jak to jest u Świadków.

Nie spotkałem dotychczas Świadka, który by epatował spokojem. Wszyscy są tak jakoś dziwnie nerwowi. Spotkaliście kiedyś takich ludzi, od których wprost bije spokój? Najczęściej tak mają różni zakonnicy i duchowni, ale mam też poświadczone przypadki, że zdarza się to u buddystów. Tacy ludzie kojarzą mi się z ogromną studnią, której szumu można słuchać. Niestety, wśród Świadków takich nie spotkałem.

Spotkałem paru Świadków z tzw. brewiarzową gębą. To taka trudna do określenia cecha, charakterystyczna dla księży. Księża mają specyficzny sposób zachowania a nawet wygląd, przez co można ich rozpoznać nawet w cywilu. U Świadków też tak czasem jest.
Znam paru Świadków, którzy mają kaznodziejski blask w oku. Głoszą swoje wywody z wielkim zapałem i widać, że w nie wierzą.

Tylko ta melancholia jest zastanawiająca. Widzieliście, żeby ktoś opowiadał, jak to Bóg zadziałał w jego życiu, jak wszystko naprawił i mówił to takim głosem, jakby czytał własny nekrolog? Czy widzieliście kogoś, kto mówił, że jest szczęśliwy i w ogóle się przy tym nie uśmiechał? To się rzuca w oczy.

I potwierdzam jeszcze raz, że Świadkom nic się nie chce, przynajmniej tym moim. Ani znaleźć pracy, ani się leczyć ani nic innego.

Widzialam, ta osoba ciagle mowi jaka to jest szczesliwa ale jak sie na nia popatrzec to tego szczescia wogole nie widac i najzabawniejsze jest to , ze mowi ze to dzieki Organizacji i bardzo zacheca zeby do niej wstapic , brrrrrrrrrr ,wole byc "nieszczesliwa" poza ta organizacja, uwazam ,ze czesto SJ ,nie wszyscy sa poprostu socjopatami , ludzmi ktorzy nie potrafia zaadoptowac sie w zyciu ,w spoleczenstwie jakie je otacza i dlatego tak szukaja tego innego miejsca ,gdzie beda czuli sie lepsi od innych ludzi ,wazniejsi , aby zastapic te uczucie nieprzystosowania sie ,tej nieumiejetnosci i znajdujac je ,czuja jednak ,ze to dalej jest nie to bo zmienili tylko miejsce ,ale nie zmienili siebie....

#10 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-11-24, godz. 18:37

Czyżbyś Hubercie nie spotkał się ze ŚJ ktorzy nie posyłali dzieci do szkół ponadpodstawowych albo na studia, bo po co, skoro i tak "wkrótce" będzie Armagedon? Dziwne, zwłaszcza, że wydawało mi się że jako długoletni starszy musiałeś widzieć to i owo...

My (a co najmniej ja) nie twierdzimy, że postawa "nie warto nic robić" należy do oficjalnego przekazu WTS
Ale jest często występującym skutkiem ubocznym przyjęcia doktryn ŚJ...

dawna postawa niezachecania dzieci do uczeszczania do szkol ponad podstawowych , zreszta bardzo zadka ewentualnie bardzo dawna ( bo ja nigdy nie poznalem SJ, ktorzy swoich dzieci przynajmniej!!!! do szkoly zawodowej by nie wyslali) nie ma nic wspolnego z opisywana tu apatia.
Powstaje pytanie: dlaczego czasami rodzice lub nawet sama mlodziez nie szla niegdys do szkol maturalnych??? z apatii?
I z tej apatii, zniechecenia, braku sil zyciowych czy czego tam jeszcze nerwicy pewnie... wolala pelnic pelnoczasowa sluzbe pionierska??? Logika jak cholera!!!!

Mieszacie kilka spraw.... problemy zyciowe, bezrobocie, maz alkoholik iinne jakie by jeszcze nie byly dotykaja tez SJ to powoduje rozne stany, od apatycznych do depresyjnych.
bliskosc czy niebliskosc armagedonu nie ma nic do rzeczy.
czesto dochodzi tez najnormalniej pochodzenie spoleczne albo nawyki wyniesione z domu.. obojetnie czy byl to dom swiadkowski czy katolicki.... jak ktos wychowal sie w balaganie to jest prawdopodobne ze tez bedzie w syfie zyl jako dorosly... a to ma o tyle zwiazek ze Sj ze w zborze moze ewentualnie byc motywowany do czystosci......
chore te wysze wypociny
z wyrazami szacunku
[font=Tahoma]

#11 tomasson19

tomasson19

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 82 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-24, godz. 21:42

ŚJ zostają przeważnie osoby, które mają problemy w życiu i nie są w dostatecznym stopniu przystosowane do życia w społeczeństwie. Dlatego też ludzie tacy szukają grupy, gdzie mogą poczuć się wartościowi. Tylko czy naprawdę przechodzą metamorfozę, czy też - jak wspomniała już wcześniej liza - jest to tylko przemiana w ich mniemaniu, a tak naprawdę zachowują stare nawyki i osobowość.

Poza tym jak ŚJ mają nie być apatyczni, skoro ciągle tłumi się w nich niezależność, poczucie własnej wartości, na rzecz bezwzględnego podporządkowania Oragnizacji. W moim mniemaniu ŚJ to chodzące marionetki, które w rzeczywistośći nie mają własnych poglądów i własnego zdania.

Zgadzam się z wcześniejszymi opiniami, iż świadkom faktycznie się nic nie chce. Brakuje im twórczości i kreatywności.
Moim zdaniem ŚJ są antyspołeczni, choć we własnym odczuciu mają misję do spełnienia, jaką jest uratowanie współczesnego świata. Nie angażują się w żadną działalność charytatywną, czy społeczną ; w ich szeregach brakuje po prostu wybitnych jednostek. W zborach dominuje szarość i powszedniość, w ludziach nie widać żadnej energii, czy też motywacji do działania.
Ale co się dziwić skoro przeważająca większość szeregowych członków jest poddawana ciągłej psychomanipulacji i wpaja im się absurdalne poglądy, żeby nie mieć nic wspólnego z dzisiejszym światem.
Cały swój czas powinno się tylko przeznaczać na służbę dla Pana, więc nie ma czasu, by robić cokolwiek innego.

Jak mają więc postępować osoby, które są poddawane nieustannej kontroli i inwigilacji? Zgodnie z radami i przykładami ŚJ nie angażują się w sprawy tego świata, bo po co, przecież ten świat i tak przeminie i zostanie zniszczony!

Wydaje mi się, że niektórzy członkowie ( ci bardziej światli) chcieliby coś robić na rzecz społeczeństwa, jednak z obawy przed karą, wolą tłumić swoje prawdziwe pragnienia, by nie zostać - mówiąc kolokwialnie - wywalonym z organizacji. Boją się, że nie odnajda się w nowej rzeczywistości i nie przystosują się do zaistniałej sytuacji. Wolą bezmyslnie wykonywać polecenia, niż działać twórczo i kreatywnie, gdyż tak jest im po prostu wygodniej - lepiej nie robić nic, niż wykazać choć cień inicjatywy do różnorakich zachowań społecznych.

#12 Adelfos

Adelfos

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2574 Postów
  • Gadu-Gadu:8433368
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nietutejszy

Napisano 2007-11-25, godz. 01:31

Tylko czy naprawdę przechodzą metamorfozę, czy też - jak wspomniała już wcześniej liza - jest to tylko przemiana w ich mniemaniu, a tak naprawdę zachowują stare nawyki i osobowość.

Odpowiedź można wyczytać z tonu wypowiedzi udzielających się tutaj Świadków Jehowy.
Dołączona grafika

#13 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-25, godz. 15:52

śJ nie są apatyczni, ale cała ich energia jest kierowana przez WTS na głoszenie nauk WTS-u. A brak efektów głoszenia i brak zmian w swoim postępowaniu na jakie liczyli przystępując do organizacji może ich prowadzić do frustracji i depresji.
Czesiek

#14 tomasson19

tomasson19

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 82 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-25, godz. 18:51

Jeżeli SJ czuja się sfrustrowani, to nikt nie trzyma ich na siłę w Organizacji - mówiąc krótko droga wolna. Jak im nie pasuje mogą się realizować poza zborem.

Co do wypowiedzi Adelfosa to odpowiedź jest oczywista - ŚJ tak naprawde w ogóle się nie zmieniają po wstąpieniu do organizacji, nadal mają stare nawyki i przyzwyczajenia, które starają się tłumić. Jednak w ekstremalnych sytuacjach ujawniają swoje prawdziwe oblicze ( nie te obłudne i zakłamane kształtowane pod wpływem manipulacji brooklynowskich) i widać wowczas wyraźnie jacy są w rzeczywistości.

Czesiek, ŚJ są jak najbardziej apatyczni - przecież działalność kaznodziejską prowadzą z poczucia obowiązku, gdyż wiedzą, że tak muszą i tak trzeba - pokaż mi świadka, który z wielką radością po
8 godzinach pracy pójdzie z "bananem na twarzy" do służby albo na zebranie, itp.

#15 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2007-11-25, godz. 20:17

Świadkowie Jehowy są jacyś tacy smutni. Nieuzbrojonym okiem dostrzegam u wielu z nich (40%) nerwicę, a znam się na tym, bo sam ją mam. Po prawdzie wielu światusów też ma nerwicę, ale jednak trudno o wyraźnie wyodrębnioną grupę, gdzie byłoby to aż tak widoczne. Dodatkowo, w grupach religijnych, jakie dotychczas zwiedziłem, radości było raczej więcej, niż średnia krajowa, niż mniej, jak to jest u Świadków.

Nie spotkałem dotychczas Świadka, który by epatował spokojem. Wszyscy są tak jakoś dziwnie nerwowi. Spotkaliście kiedyś takich ludzi, od których wprost bije spokój? Najczęściej tak mają różni zakonnicy i duchowni, ale mam też poświadczone przypadki, że zdarza się to u buddystów. Tacy ludzie kojarzą mi się z ogromną studnią, której szumu można słuchać. Niestety, wśród Świadków takich nie spotkałem.

Spotkałem paru Świadków z tzw. brewiarzową gębą. To taka trudna do określenia cecha, charakterystyczna dla księży. Księża mają specyficzny sposób zachowania a nawet wygląd, przez co można ich rozpoznać nawet w cywilu. U Świadków też tak czasem jest.
Znam paru Świadków, którzy mają kaznodziejski blask w oku. Głoszą swoje wywody z wielkim zapałem i widać, że w nie wierzą.

Tylko ta melancholia jest zastanawiająca. Widzieliście, żeby ktoś opowiadał, jak to Bóg zadziałał w jego życiu, jak wszystko naprawił i mówił to takim głosem, jakby czytał własny nekrolog? Czy widzieliście kogoś, kto mówił, że jest szczęśliwy i w ogóle się przy tym nie uśmiechał?


To jest po prostu przemęczenie. "Obowiązkami teokratycznymi".
[db]

#16 Epoka

Epoka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 263 Postów

Napisano 2007-11-25, godz. 21:02

>>ŚJ są jak najbardziej apatyczni - przecież działalność kaznodziejską prowadzą z poczucia obowiązku, gdyż wiedzą, że tak muszą i tak trzeba - pokaż mi świadka, który z wielką radością po
8 godzinach pracy pójdzie z "bananem na twarzy" do służby albo na zebranie, itp.>>

Jest wielu, ktorzy to robia z milosci bo wierza, ze tak te milosc wyrazaja: gloszac, zgromadzajac sie...
i wielu jest takich, ktorzy mimo zmeczenia odczuwaja radosc. Wielu poswiecilo organizacji wszystko co mieli najlepszego, (tak jak chciala). Prosze wiec bys nie generalizowal.

#17 tomasson19

tomasson19

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 82 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-26, godz. 09:54

Epoko droga, a ja znam takich, którzy ślepo i bezgranicznie oddali się organizacji, poświęcali się jej, a później zostali z niej "wykopani" z wyimaginowanych i kuriozalnych powodów. I takich osób jest bardzo wiele - takie są niestety mechanizmy wśród ŚJ...

A gdyby władze ŚJ choć w minimalnym stopniu wykazały się logicznym myśleniem, to nie nakładaliby na szeregowych członków tylu obowiązków,a co za tym idzie ludzie mieliby jakaś radość z tego, co robią, a nie byli wiecznie zmęczeni i przymuleni bo organizacja jest wiecznie nienasycona i pragnie poświęcania niemalże calego czasu na sprawy Pana.

Ale cóż, władze ŚJ nigdy nie grzeszyły logicznym i zdroworozsądkowym podejściem do rzeczy.

#18 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-26, godz. 12:52

A gdyby władze ŚJ choć w minimalnym stopniu wykazały się logicznym myśleniem, to nie nakładaliby na szeregowych członków tylu obowiązków,a co za tym idzie ludzie mieliby jakaś radość z tego, co robią, a nie byli wiecznie zmęczeni i przymuleni bo organizacja jest wiecznie nienasycona i pragnie poświęcania niemalże calego czasu na sprawy Pana.

Ale cóż, władze ŚJ nigdy nie grzeszyły logicznym i zdroworozsądkowym podejściem do rzeczy.

Człowiek który ma czas na odpoczynek, ma też czas na przemyślenie tego, co jest nauczany, na zbadanie tego w co ma wierzyć.
Czesiek

#19 tomasson19

tomasson19

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 82 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2007-11-26, godz. 14:33

Człowiek który ma czas na odpoczynek, ma też czas na przemyślenie tego, co jest nauczany, na zbadanie tego w co ma wierzyć.


Dlatego też wśród ŚJ nie ma zbyt wielu ludzi naprawdę myślących ; są tylko marionetki, którymi się steruje, w zależności od okoliczności.

#20 Doris

Doris

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 56 Postów

Napisano 2007-11-26, godz. 15:31

Człowiek który ma czas na odpoczynek, ma też czas na przemyślenie tego, co jest nauczany, na zbadanie tego w co ma wierzyć.



tak, mam wrażenie że własnie żeby nie mieli możliwości szemrac, sprawdzać, utyskiwać etc. jakie tam jeszcze dziwne stwierdzenia były, nie moga mieć czasu na nic. Bo cały wolny i nie tylko ;-> czas ma wypełniac służba, głoszenie, zebrania i ogólnie umacnianie się w wierze. Bez ogladania się gdziekolwiek, pod żadnym pozorem sprawdzania i porownywania. Bo to jest groźne, bo może skierowac mysli i zachowanie na nieodpowiednie tory.
Zero więc swobody myślenia - samodzielne myślenie to zło. Bóg tego nie chce. To po co nam rozum??? Bo jeszcze zrozumiem wolna wolę- nawet myśląc " po ichniemu" moge korzystając zeń coś wybrac, chce byc świadkiem np czy nie. Ale po co rozum haha, skoro się go wręcz zabrania używać, a słowa z Pism sa zrozumiałe prostym ludziom......

Pewnie świadkowie powiedzą, że Bóg wqszystko zamierzał. Osiagnięcia nauki są przeciez przez świadków cenione i wykorzystywane teraz często aby udowadniać prawdziwośc Biblii i poszczególnych proroctw czy zawartych tam faktów (mimo, że wciąz powtarzaja że człowiek sam nic nie odkrył bo wszystko co odkrył i zastosował do swych potrzeb jest jedynie na bazie stworzonych i sprytnie wymyslonych przez Jehowe praw przyrody... ale nie odkrył tego żaden świadek!) I gdyby wszyscy byli ŚJ, nie doszlibysmy do tego co wiemy i mamy teraz po prostu nigdy (swoja droga, to ciekawe, czym wówczas by sie podpierali celem zdobywania nowych owieczek)
Bo nikt by nic nie robił, tylko głosił. Ale Bóg wiedział, że nie każdy bedzie, tak mi mąz tumaczył. Stąd też nie można np. głosować ale trza podatki płacić bo władza ludzka mimo jej bezsensu będzie i zawsze była i to było wiadomo.
Ta bierność mi nie pasuje tak do końca i takie tłumaczenia.

Tak w ogóle, kto mógłby byc szczęsliwy, radosny, tówrczy jakkolwiek, będac 'typowym świadkiem'? kto z nich poszerza swe horyzonty?

Użytkownik Doris edytował ten post 2007-11-26, godz. 15:35





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych