Skocz do zawartości


Zdjęcie

Wyszedłem z "dusznego pomieszczenia" i nagle...


  • Please log in to reply
91 replies to this topic

#81 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2008-05-01, godz. 17:13

Trzymaj się Szperaczu.
Dopiero dziś zajrzałem do tego tematu. To smutne, że ludzie z którymi tyle lat byłeś odwrócili się od ciebie. Nie licz też zbytnio, że drogą pantoflową dowiedzą się powodów twojego odejścia. Licz się natomiast z tym, że będziesz pomawiany o najgorsze czyny. Niestety spotkałem się z takim osądzaniem osób które odeszły z organizacji przez głosicieli.
I pomyśl o tym co napisał Janusz S. To nie Bóg ciebie zawiódł, ale ludzie. Poszukaj Boga szczerym sercem, a na pewno da ci się odnaleźć.
Czesiek

#82 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-05-12, godz. 07:25

[color="#000080"] :rolleyes:

1)* (...)Ale większość z nich zapomniała o misji i skupiła się na sobie i swoich obawach. (...)

2)* (...)Tak właśnie zaczyna się niewiara. To potrafi każdy. Niektórzy są nawet specjalistami w tej dziedzinie, choć krytykowanie i dostrzeganie błędów jest umiejętnością „lichą” i dość rozpowszechnioną nawet wśród szczerych i prawdziwych chrześcijan.(...)

*(Wypunktowanie dodane)


Co ma piernik do wiatraka? Generalizujesz, bo odwracając Twoje twierdzenie mogę podać identyczny powód na uwierzenie w boga.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#83 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2008-12-22, godz. 20:49

to dla ukochanego Brata Szperacza :

Dobrze znany mówca rozpoczął seminarium trzymając w ręku dwudziestodolarowy banknot.
Do dwustu osób na sali skierował pytanie: - Kto chciałby dostać ten banknot ??. Ludzie zaczęli podnosić ręce. Spiker powiedział ... Mam zamiar dać ten banknot jednemu z was, ale najpierw pozwólcie , że coś zrobię?!.... i zaczął miąć banknot.
Pokazał zgnieciony banknot i spytał: - Kto w dalszym ciągu go chce? Ręce znowu się podniosły... - A gdybym zrobił to?? - spytał mówca.... i rzucił banknot na ziemię. Podeptał go butami i podniósł, był pomięty i brudny .... - A teraz kto chce te pieniądze ?? - ręce podniosły się po raz trzeci !!!. –
Moi przyjaciele odebraliście, bardzo cenną lekcję. Nie ma znaczenia co zrobiłem z tym banknotem, ciągle chcieliście go dostać, ponieważ nie zmniejszyłem jego wartości. To jest wciąż warte 20 $ . !!!.

Wiele razy w życiu jesteśmy powalani na ziemie, zmięci i rzuceni w błoto przez decyzje, które kiedyś podjęliśmy i okoliczności, które stanęły nam na drodze. Czujemy się przez to mniej wartościowi. Ale to nie ma znaczenia co się stało i co jeszcze się stanie...

Ty nigdy dla Boga i prawdziwych ( nie organizacyjnych ) braci, nie stracisz swojej wartości: brudny czy czysty, zmięty czy w dobrej formie, jesteś ciągle bezcenny dla tych, którzy Cię kochają. Wartość naszego życia nie wynika z tego co robimy, ani nie zależy od tego kogo znamy, lecz kim jesteśmy !.

Jesteś wyjątkowy ! Nigdy o tym nie zapomnij nasz ukochany Brachu !


Znakomity przykład,bardzo mi sie podoba!!!! :) Ciesze sie,że jestem cenna w oczach Bozych,wiem to,bo zawsze był w moich trudnych chwilach,wiem,ze jest i bedzie na zawsze.Pozdrawiam Ciebie i wszystkich exów,nawet tych,którzy deklaruja sie jako zdecydowani ateisci,czy tzw.bezprzydziałowcy.Pamietajcie,nie religia zbawia tylko Jezus. :rolleyes:
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#84 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2008-12-22, godz. 22:58

:rolleyes:

Może jeszcze jeden :

"Dzieci, miłujmy nie słowem ani językiem, lecz czynem i prawdą." 1 Jan. 3:18
"Postanowiłem napisać wiersz o miłości. Szukałem natchnienia. Swoje
serce po brzegi wypełniłem miłością. Szukałem słów prostych, a równocześnie
wzniosłych, którymi wyraziłbym swoją miłość. Pomyślałem jak wiele emocji
mieści się miedzy jednym uderzeniem serca a drugim. Chciałem żonglować
słowem "miłość" jak zawodowy cyrkowiec... Czekałem, i oto się pojawił.

Muza poezji okazała się łaskawa i napełniła mnie swoim duchem. Z sercem
przepełnionym wzniosłymi uczuciami, przede wszystkim miłością,
przygotowywałam się do pisania. Byłem absolutnie pewien, że spod mego
pióra wyjdzie cos zupełnie wyjątkowego! Skupiony, z poważną miną, usiadłem
przy stole... Nie zdążyłem napisać ani jednego słowa, gdy usłyszałem ciche
pukanie do drzwi. Podniosłem głowę i z niezadowoleniem pomyślałem:
dlaczego ktoś przeszkadza mi w takiej chwili?! Zniecierpliwiony i zły otworzyłem drzwi. Przed progiem ujrzałem małą dziewczynkę. Zrazu chciałem na nią nakrzyczeć, czemu przychodzi akurat teraz, i co to za ważna sprawa, z powodu, której mi przeszkadza, tym bardziej, że jej nie znam!... Już
nabrałem powietrza żeby wybuchnąć, ale kiedy popatrzyłem w nieśmiałe
oczy tego dziecka, zmieniłem zamiar i niechętnie zapytałem: - Czego
chcesz?! - Chciałam, żeby pan napompował mi kółeczka. - Kółeczka, jakie
kółeczka?... - Kółeczka w moim rowerku, który stoi przy piaskownicy, wyjaśniło
rezolutnie dziecko. W pierwszej chwili chciałem skłamać, że nie mam pompki do
roweru. Potem pomyślałem, że powiem prawdę. Powiem, że robię coś ważnego i nie
mogę przerwać tej czynności. Ale wybrałem trzecią możliwość: poszedłem do
piwnicy po pompkę. Sprawdziłem kółka, w których faktycznie prawie nie było
powietrza, a potem sprawnie je napompowałem. Dziewczynka bez słowa
wsiadła na rowerek, i jakby na moją cześć wykonała rundę honorową wokół
piaskownicy.
Dopiero wtedy zobaczyłem, że ma ona dwa blond warkoczyki z kokardami w
różnych kolorach: nie byłem pewien czy to kolor różowy i niebieski, czy
może czerwony i granatowy. Po okrążeniu piaskownicy sprawnie zahamowała koło
mnie, i z uśmiechem - pewna siebie, rozradowana i szczęśliwa -
zawołała: - Dziękuję!!! Odwzajemniłem jej uśmiech i pomachałem pompką. Byłem dziwnie rozradowany i szczęśliwy: chyba szczęśliwszy od niej! Pomyślałem, że
miłości i szczęścia nie trzeba szukać, bo uczucia te znajdą nas same.

Przypomniałem sobie słowa apostoła Jana:

"Bracia nie miłujmy językiem i słowem, ale czynem i prawdą".

Nie uszczęśliwiłem świata mizernym wierszem, ale dałem radość małemu człowiekowi, pompując rowerek."
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#85 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2008-12-23, godz. 18:14

:rolleyes: Witaj,Kloo,Twoja opowieść jest ciekawa,a dla mnie szczegolnie pouczjaca,bo uświadomilam sobie,ze często pragniemy dokonywać wielkich rzeczy,nie dostrzegając,ze obok przechodzą nasze male szczęścia,ale nasze oczy patrząc daleko poprostu tego nie dostrsegają.A słowa Jana ...no coż,życie...ech ;) Kloo,ciekawie piszesz,miło madrego poczytac],pozdrawiam :)
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#86 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2008-12-23, godz. 19:52

dzisiaj więcej mówię niż piszę ale może jeszcze mały fragmencik. Wszystko to otrzymałem od naszego umiłowanego brata Szymona Matusiaka, którego wielu w prawdzie jak i tu na forum zna. Miłej lektury :

:rolleyes:

Jechałem zamyślony sąsiednią do mojej ulicą, jak zwykle odrobinę za szybko swoim nowym Porschem.

Uważałem na dzieciaki wyskakujące zza zaparkowanych samochodów i zwalniałem jak tylko wydawało mi się, że coś zobaczyłem. Żadne dziecko się nie pojawiło. Zamiast tego, w moje boczne drzwi uderzył kamień.
Dałem wściekły po hamulcach i zawróciłem do miejsca z którego rzucono kamień. Zezłoszczony wyskoczyłem z samochodu, złapałem najbliższego dzieciaka i pchnąłem go na zaparkowany samochód krzycząc:

"Co to było i kim Ty jesteś? I co do licha robisz. To jest nowy samochód, a ten rzucony kamień będzie Cię kosztować kupę kasy! Dlaczego to zrobiłeś?!".

Młody chłopak bronił się: "Proszę pana... przepraszam, ale nie wiedziałem, co innego mam zrobić", błagał mnie szamocząc się w mym uścisku.

"Rzuciłem kamieniem, bo inaczej nikt by się nie zatrzymał...".

Ze łzami spływającymi po twarzy chłopaczek wskazał mi na miejsce obok zaparkowanego samochodu.
"To jest mój brat", powiedział. "Zjechał z krawężnika i spadł z wózka inwalidzkiego, a ja nie potrafię i nie mam tyle siły aby go podnieść".
Teraz szlochając chłopiec poprosił mnie :

"Czy mógłby pan mi pomóc podnieść go na wózek? Jest poraniony i za ciężki jak dla mnie...".

Poruszony i oszołomiony próbowałem przełknąć gwałtownie pojawiającą się kluskę w gardle. Szybko podniosłem chłopca na wózek, potem wyciągnąłem z samochodu chusteczki i oczyściłem jego ranki i przecięcia.

"Dziękuję Panu i niech Pana Bóg błogosławi", powiedziało wdzięczne mi dziecko .

Zbyt zszokowany, aby odpowiedzieć choć słowo, po prostu patrzyłem, jak chłopiec popychał swojego przywiązanego do wózka brata w kierunku domu...
To był długi i wolny spacer z powrotem do samochodu...

Uszkodzenie było bardzo widoczne, ale nigdy nie zająłem się usunięciem tych śladów ze drzwi. Zostawiłem je w takim stanie, aby przypominały mi wiadomość:

"Nie idź przez życie tak szybko, aby ktoś musiał rzucać w Ciebie kamieniem, by zwrócić na siebie Twoją uwagę".

Darek
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#87 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2008-12-23, godz. 21:39

Kloo,jestem pod wrazeniem,ten przyklad powinien doglębnie przenicować naszą percepcję otaczajacego świata,ludzi,okoliczności.Ale,myślę,ze tego uczy nasz Pan swoim przykladem,On zawsze widział potrzebujacych ludzi,a my chrzescijanie?.....Często głaz spadajacy z nieba musialby nam pokazywac,a i tak slepota przyćmilaby ten fakt... <_< .Ps.Szymona Matusika znam,ale nie osobiscie,jego madre słowa były dla mnie podpora,kiedy po odejściu z organizacji przezywalam bardzo trudne chwile w domu.pozdrawiam :) Mozesz coś jeszcze napisac w tym klimacie? :rolleyes:
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#88 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-12-24, godz. 15:11

dzisiaj więcej mówię niż piszę ale może jeszcze mały fragmencik. Wszystko to otrzymałem od naszego umiłowanego brata Szymona Matusiaka, którego wielu w prawdzie jak i tu na forum zna. Miłej lektury :

:rolleyes:

Jechałem zamyślony sąsiednią do mojej ulicą, jak zwykle odrobinę za szybko swoim nowym Porschem.

Uważałem na dzieciaki wyskakujące zza zaparkowanych samochodów i zwalniałem jak tylko wydawało mi się, że coś zobaczyłem. Żadne dziecko się nie pojawiło. Zamiast tego, w moje boczne drzwi uderzył kamień.
Dałem wściekły po hamulcach i zawróciłem do miejsca z którego rzucono kamień. Zezłoszczony wyskoczyłem z samochodu, złapałem najbliższego dzieciaka i pchnąłem go na zaparkowany samochód krzycząc:

"Co to było i kim Ty jesteś? I co do licha robisz. To jest nowy samochód, a ten rzucony kamień będzie Cię kosztować kupę kasy! Dlaczego to zrobiłeś?!".

Młody chłopak bronił się: "Proszę pana... przepraszam, ale nie wiedziałem, co innego mam zrobić", błagał mnie szamocząc się w mym uścisku.

"Rzuciłem kamieniem, bo inaczej nikt by się nie zatrzymał...".

Ze łzami spływającymi po twarzy chłopaczek wskazał mi na miejsce obok zaparkowanego samochodu.
"To jest mój brat", powiedział. "Zjechał z krawężnika i spadł z wózka inwalidzkiego, a ja nie potrafię i nie mam tyle siły aby go podnieść".
Teraz szlochając chłopiec poprosił mnie :

"Czy mógłby pan mi pomóc podnieść go na wózek? Jest poraniony i za ciężki jak dla mnie...".

Poruszony i oszołomiony próbowałem przełknąć gwałtownie pojawiającą się kluskę w gardle. Szybko podniosłem chłopca na wózek, potem wyciągnąłem z samochodu chusteczki i oczyściłem jego ranki i przecięcia.

"Dziękuję Panu i niech Pana Bóg błogosławi", powiedziało wdzięczne mi dziecko .

Zbyt zszokowany, aby odpowiedzieć choć słowo, po prostu patrzyłem, jak chłopiec popychał swojego przywiązanego do wózka brata w kierunku domu...
To był długi i wolny spacer z powrotem do samochodu...

Uszkodzenie było bardzo widoczne, ale nigdy nie zająłem się usunięciem tych śladów ze drzwi. Zostawiłem je w takim stanie, aby przypominały mi wiadomość:

"Nie idź przez życie tak szybko, aby ktoś musiał rzucać w Ciebie kamieniem, by zwrócić na siebie Twoją uwagę".

Darek


Bardzo fajna historia, taka prosta i zmuszająca do zastanowienia.Podoba mi się.

PS: Tylko pisze się "jechałem Porsche" nie "Porschem"

#89 A_Kloo

A_Kloo

    A_kloo

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 532 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa - Praga

Napisano 2008-12-24, godz. 15:25

:rolleyes: slusznie Siostro
Nie wierzę w to, że ‘życie w nieświadomości jest szczęściem’, nie wierzę, że zachęcanie ludzi do życia złudzeniami jest przejawem życzliwości. Wcześniej czy później iluzja musi zderzyć się z rzeczywistością. Im dłużej trwają złudzenia, tym bardziej bolesny jest powrót do rzeczywistości” Podpisuję się pod tymi słowami Raya Franza.

#90 P.K.Dick

P.K.Dick

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1296 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:space1999

Napisano 2008-12-24, godz. 16:12

Takie historyjki opowiadane przez Kloo mówią o istnieniu klasy "chrześcijan z porsche" ;)). Klecone na wzór mądrości buddyjskich pokazują że widocznie są tak krótkowzroczni ludzie i co rusz trzeba im przypominać o podstawowych rzeczach.

Użytkownik P.K.Dick edytował ten post 2008-12-24, godz. 16:12


Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.



#91 Olo.

Olo.

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1937 Postów

Napisano 2008-12-24, godz. 16:13

Wyjąłeś mi to z ust.
Patrzeć na świat przez google, czy własnymi oczami? Oto jest pytanie.

#92 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-12-25, godz. 13:32

Takie historyjki opowiadane przez Kloo mówią o istnieniu klasy "chrześcijan z porsche" ;)). Klecone na wzór mądrości buddyjskich pokazują że widocznie są tak krótkowzroczni ludzie i co rusz trzeba im przypominać o podstawowych rzeczach.


A cóż innego robi Strażnica czy Przebudźcie się! ? Co rusz przypomina o podstawowych rzeczach. Tematy artykułów co jakiś czas się powtarzają i przyznają to sami ŚJ argumentując, że chrześcijanie wciąż muszą przypominać sobie nauki Jezusa m.in. po to, aby nie zboczyć z (w ich mniemaniu) słusznej drogi.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych