Czy zdaniem WtS można mowić "Dzień dobry" wykluczonemu?
#1
Napisano 2008-06-13, godz. 15:00
#2
Napisano 2008-06-13, godz. 15:11
4 A czy można rozmawiać z wykluczonym? Choć Biblia nie opisuje postępowania w każdej możliwej sytuacji, wypowiedź z 10 wersetu Listu 2 Jana pomaga nam zrozumieć pogląd Jehowy na tę sprawę: „Jeżeli ktoś przychodzi do was i nie przynosi tej nauki, wcale go nie przyjmujcie do domu ani nie zwracajcie się do niego z pozdrowieniem”. W Strażnicy nr 23 z 1981 roku na stronie 11 wyjaśniono: „Zwykłe ‚dzień dobry’ może być pierwszym stopniem, który prowadzi do rozmowy, a w końcu nawet do przyjaźni. Czy zależy nam na tym, żeby zrobić ten pierwszy krok ku wykluczonemu?”
#4
Napisano 2008-06-13, godz. 16:19
#5
Napisano 2008-06-13, godz. 17:16
W kwestii uzasadnienia dla unikania relacji z wykluczonymi również nic się nie zmieniło: będzie to wyrażało lojalność względem Boga, dzięki temu głosiciele ochronią siebie oraz zbór przed duchowym zanieczyszczeniem. Sam wykluczony także może z takiego postępowania członków zboru odnieść pożytek, może to poruszyć jego serce oraz skłonić do skruchy i powrotu do Jehowy.
#6
Napisano 2008-06-13, godz. 17:42
… no nie do końca jest to tylko i wyłącznie świadkowska hipokryzja ! oni (SJ) argumentują swój stosunek do wykluczonych przytaczając nakazy i zakazy z tzw. Prawa Mojżeszowego ! (nieczystość ) - jak dla mnie najbardziej niehumanitarne prawo jakie kiedykolwiek człowiek wymyślił !w kazdym temacie i dziedzinie życia u świadków panuje hipokryzja i zakłamanie także z tymi wykluczonymi,generalnie wszytkim kieruje strach przed tymi 90letnimi dziadkami z Brooklynu,śmiechu warte.
reasumując każda religia czy też sekta chroni „swój świat” poprzez nieludzkie traktowanie „odstępców” ! i z przykrością trzeba przyznać, wielbiciele Jezusa z Nazaretu przodują w tym „sadyzmie” !
Użytkownik sebol edytował ten post 2008-06-13, godz. 17:42
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#7
Napisano 2008-06-13, godz. 19:17
Ja byłem w KK i ŚJ. Problemu, że ŚJ-wy nie witają i nie pozdrawiają się ze mną nie mam, gdyż w rodzinie nikt nie jest ŚJ. Ponadto w promieniu 15 km. też ich nie ma. Ale zastanawiam co by to było, gdyby członkowie KK tak zachowywali się jak ŚJ ? Przy najbliższej sposobności sprawdzę czy ksiądz się przywita i odpowie na dzień dobry ? Raz zdarzyło się, że zabrał mnie ks. na ,,stopa” i kiedy powiedziałem, że gdyby wiedział kim jestem to by mnie nie zabrał. Po zaspokojeniu jego ciekawości, że byłem w KK a teraz jestem ŚJ, wyłączył kolędy i przeprowadziliśmy przyjemną pogawędkę. Czy właściwie się zachował?
-- gambit
Użytkownik gambit edytował ten post 2008-06-13, godz. 19:29
#8
Napisano 2008-06-16, godz. 00:46
gdybyś był świadkiem i odszedł do KK a na stopa zabrał Cię starszy zboru to chyba nie byłoby przyjemnej pogawędki.,,Strażnica” z 1988/07/nr. 14/str. 27 przyp. Podaje: ,,… Nakaz z Listu 2 Jana 11 z powodzeniem mógł więc oznaczać, że do takich osób nie należy mówić nawet ,,dzień dobry”.
Ja byłem w KK i ŚJ. Problemu, że ŚJ-wy nie witają i nie pozdrawiają się ze mną nie mam, gdyż w rodzinie nikt nie jest ŚJ. Ponadto w promieniu 15 km. też ich nie ma. Ale zastanawiam co by to było, gdyby członkowie KK tak zachowywali się jak ŚJ ? Przy najbliższej sposobności sprawdzę czy ksiądz się przywita i odpowie na dzień dobry ? Raz zdarzyło się, że zabrał mnie ks. na ,,stopa” i kiedy powiedziałem, że gdyby wiedział kim jestem to by mnie nie zabrał. Po zaspokojeniu jego ciekawości, że byłem w KK a teraz jestem ŚJ, wyłączył kolędy i przeprowadziliśmy przyjemną pogawędkę. Czy właściwie się zachował?
-- gambit
#9
Napisano 2008-06-16, godz. 15:31
Z ostatniego mojego postu może nie wynika jasno, że od 1986 r. nie jestem ŚJ. (szerzej o powodzie w tem. przy mym profilu) Toteż to co napisałeś już doświadczyłem nie tylko od ,,starszych", ale od prawie wszystkich ŚJ.gdybyś był świadkiem i odszedł do KK a na stopa zabrał Cię starszy zboru to chyba nie byłoby przyjemnej pogawędki.
-- gambit
#10
Napisano 2008-06-18, godz. 02:26
#11
Napisano 2008-06-18, godz. 06:20
Zapytany świadek o krew,wojsko,neutralność polityczną wręcz oburzy się i powie że takich zakazów nigdy nie było.Mało tego wyszuka strażnice w których w odpowiednio ujętych słowach będzie że nigdy nic takiego nie było.
I jeszcze znajdzie w Biblii werset popierający.
#12
Napisano 2008-06-18, godz. 08:58
Bo Biblia jest trochę jak plastelina - niemal wszystko da się z niej ulepić. Kwestia potrzeby i inwencji.I jeszcze znajdzie w Biblii werset popierający.
Użytkownik pawdob7 edytował ten post 2008-06-18, godz. 08:59
#13
Napisano 2008-06-18, godz. 13:36
Ale tak to jest kiedy komuś brakuje skromności i osądza innych uważając iż sam jest najlepszy. A jest napisane "jaką miarą odmierzasz taką i tobie odmierzą" oraz "miłujcie swoich nieprzyjaciół".
#14
Napisano 2008-06-18, godz. 16:27
Sebol(...)
reasumując każda religia czy też sekta chroni „swój świat” poprzez nieludzkie traktowanie „odstępców” ! i z przykrością trzeba przyznać, wielbiciele Jezusa z Nazaretu przodują w tym „sadyzmie” !
A po co chcesz mieć jakikolwiek kontakt z chrześcijanami, skoro nimi tak pogardzasz? Więc o co masz pretensje, że oni nie chcą mieć nic wspólnego z osobami które nimi pogardzają.
#15
Napisano 2008-06-19, godz. 10:57
Obowiązki zawodowe niestety czasem krzyzują ich drogi.
Więc moja przyjaciólka za każdym razem kiedy siostra wchodzi do jej pokoju mówi "dzień dobry", jak cos podaje "proszę", jak coś odbiera "dziekuję". Reakcją na te zwykłe grzeczności jest skrzywienie ust i cisza.
Smiałysmy się, że pewnie na spotkaniach z braćmi ta siostra opowiada jak to jest prześladowana przez odstępczynię.
Mówienie lub niemówienie "dzień dobry" na ulicy ....pies to ganiał. Ale sa miejsca gdzie nalezy zachować pewne formy grzecznościowe. Ciekawe czy jakby koło mojej przyjaciólki stała jej szefowa lub gdyby moja przyjaciółka awansowała czy też siostra zachowałaby tak niezłomna postawę i formułka grzecznościowa stałaby jej ością w gardle :-)
#16
Napisano 2008-06-19, godz. 12:11
Moja przyjaciólka która sie odłaczyła pracuje w firmie w której pracuje siostra, notabene żona starszego.
Obowiązki zawodowe niestety czasem krzyzują ich drogi.
Więc moja przyjaciólka za każdym razem kiedy siostra wchodzi do jej pokoju mówi "dzień dobry", jak cos podaje "proszę", jak coś odbiera "dziekuję". Reakcją na te zwykłe grzeczności jest skrzywienie ust i cisza.
Smiałysmy się, że pewnie na spotkaniach z braćmi ta siostra opowiada jak to jest prześladowana przez odstępczynię.
Mówienie lub niemówienie "dzień dobry" na ulicy ....pies to ganiał. Ale sa miejsca gdzie nalezy zachować pewne formy grzecznościowe. Ciekawe czy jakby koło mojej przyjaciólki stała jej szefowa lub gdyby moja przyjaciółka awansowała czy też siostra zachowałaby tak niezłomna postawę i formułka grzecznościowa stałaby jej ością w gardle :-)
Dobry przykład.Ja mam podobny. Kiedy idę do mojej mamy pracy słyszę od niej żebym mówił do innego ŚJ który z nią pracuje "Dzień dobry" bo tego wymaga kultura ale kiedy mój brat nie odzywa sie do mnie od 3 lat ani jednym slowem mam usprawiedliwia go że ma do tego prawo
Moja przyjaciólka która sie odłaczyła pracuje w firmie w której pracuje siostra, notabene żona starszego.
Obowiązki zawodowe niestety czasem krzyzują ich drogi.
Więc moja przyjaciólka za każdym razem kiedy siostra wchodzi do jej pokoju mówi "dzień dobry", jak cos podaje "proszę", jak coś odbiera "dziekuję". Reakcją na te zwykłe grzeczności jest skrzywienie ust i cisza.
Smiałysmy się, że pewnie na spotkaniach z braćmi ta siostra opowiada jak to jest prześladowana przez odstępczynię.
Mówienie lub niemówienie "dzień dobry" na ulicy ....pies to ganiał. Ale sa miejsca gdzie nalezy zachować pewne formy grzecznościowe. Ciekawe czy jakby koło mojej przyjaciólki stała jej szefowa lub gdyby moja przyjaciółka awansowała czy też siostra zachowałaby tak niezłomna postawę i formułka grzecznościowa stałaby jej ością w gardle :-)
tak jeszcze swoja droga zastanawiam sie czy wszystko ze mną jest w porządku. Jestem poza ta organizacją już ok 3 lat i nie mam żadnych wyrzutów sumienia- nie czuję żebym miał sie komukolwiek z czegokolwiek tłumaczy ale zawsze kiedy widzę kogoś z mojego dawnego zboru albo znajomego czuje ścisk serca. To taki dziwny strach.Pewnie ŚJ powiedzą że to wyrzuty sumienia itp ale to na pewno nie to.Myślę że jest to dowód na to jak mocno ŚJ manipulują i uzależniają od siebie żeby ktoś kto w organizacji już nie jest czuł się bardzo źle (i to bynajmniej nie z powodu odczucia że odszedł od "prawdy"). Byc może tylko ja mam takie odczucia.Może to z czasem minie
#17
Napisano 2008-06-19, godz. 12:19
To echo minionych przeżyć. Nie ma potrzeby się go wstydzić. Ja do tej pory odczuwam czasami nadmierny ( niczym nie uzasadniony ) lęk przed karą więzienia. To echo wyroku za odmowę służby wojskowej. W sytuacji dłuższego stresu i gorszej kondycji psychicznej odczuwam lęk, że znowu będę nieasertywny i tak słaby, że do nich wrócę. Te nasze lęki są irracjonalne i na szczęście w moim przypadku da się je kontrolować....zawsze kiedy widzę kogoś z mojego dawnego zboru albo znajomego czuje ścisk serca. To taki dziwny strach...
#19
Napisano 2008-06-30, godz. 18:28
Jeśli ktoś daje mi odczuć swoją pogardę, to znaczy Adelfosie, że mam emocjonalne urojenia?To emocjonalne urojenia "onych" pogardzanych.
A może zacznij myśleć zanim cokolwiek napiszesz.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych