

a teraz, jako mężatka to choćby robili z chłopakiem nie wiadomo co to im wolno, bo to już nie chłopaka ale prawowity mąż

Napisano 2008-07-11, godz. 15:51
Napisano 2008-07-11, godz. 19:34
Użytkownik novanna edytował ten post 2008-07-11, godz. 19:35
Napisano 2008-07-11, godz. 19:44
no dobrze...to co piszecie rozumiem...sama byłam swiadkiem, gdy przestałam nim się z tego choć jak moi przedmówcy też mam momenty "gorsze" i zgadzam się z nimi, że są to efekty długotrwałego prania mózgu, opartego wtłaczaniu do głowy że tylko organizacja daje Zycie. że trzeba trzymać się z awszelką cenę organizacji, bo poza nią nie ma już nic, jest pustka.....nie ma błogosławieństwa bożego,narażamy się na robienie różnych strasznych rzeczy.....
a teraz powiedzcie mi....dlaczego niektórzy "wracają"?
bo są samotni?
bo wdali się w mnóstwo brudów i nie potrafią z nich wyjść i tylko przenaświętsza organizacja im w tym może pomóc?
Napisano 2008-07-11, godz. 19:51
Napisano 2008-07-11, godz. 20:17
Napisano 2008-07-11, godz. 20:27
nicolas 81 ....to pytanie w zasadzie bylo retoryczne....tak, tak to właśnie jest z nimi....
Napisano 2008-07-12, godz. 06:43
nie umiałam się zaprzyjaźniać ze świadkami
Napisano 2008-07-12, godz. 08:04
Znam dwa konkretne przypadki, gdy stosunkowo młode osoby wracają do WTS-u, gdyż nie potrafiły sobie poradzić z wolnością umysłów. W obu przypadkach były to dzieci wychowywane w "prawdzie" od urodzenia. Brak reżimowych wytycznych rzeczywiście doprowadził je w ślepy zaułek. Działa tu pewnie ten sam mechanizm, jaki często zdarza się w przypadku skazanych na wieloletnie wyroki. Otóż po wyjściu z więzienia zupełnie nie potrafią odnaleźć się na wolności. Jest spora grupa ludzi, która nie potrafi decydować o własnym losie. Dotyczy to ogółu społeczeństwa. Potrzebują gotowej recepty i symbolicznego bata. Wielu młodym ludziom "życie ratuje np. wojsko". W tym sensie organizacja ŚJ spełnia podobną rolę.a teraz powiedzcie mi....dlaczego niektórzy "wracają"?
bo są samotni?
bo wdali się w mnóstwo brudów i nie potrafią z nich wyjść i tylko przenaświętsza organizacja im w tym może pomóc?
Napisano 2008-07-12, godz. 08:15
Napisano 2008-07-12, godz. 09:29
Napisano 2008-07-12, godz. 09:57
Napisano 2008-07-12, godz. 12:36
Ja, kiedy jeszcze udawałam że jestem w organizacji, też zawsze witałam wykluczonych, na sali, na ulicy, nigdy mi nie przyszło na myśl aby ich omijać........ Więc jakby to skomentowali bracia już od dawna Jezus miał w Planach oczyścić zbór z mojej skromnej osoby, a tym własnie zachowaniem, nie okazywałam wobec Boga pokory, tylko przejawiałam buntowniczego ducha pychy!
Napisano 2008-07-12, godz. 14:56
Użytkownik palo edytował ten post 2008-07-12, godz. 14:57
Napisano 2008-07-13, godz. 14:16
nie miałam wielu przyjaciół.....nie umiałam się zaprzyjaźniać ze świadkami
Napisano 2008-07-13, godz. 15:08
wszystko zalezy od tego, kto zobaczy, czy doniesie, jak doniesie to jakie nastawienie mają starsi w danym zborze...... bo tu jednak okazuje się że mają dużo wolności w podejmowaniu decyzji w swoim sumieniuPytanie zwiazne z glowym tematem : Co moze grozic obecnie SJ za spotkania towarzyskie z wykluczonym na podobnej zasadzie do spotkania Raymonda Franza ze swoim wykluczonym przyjacielem, po ktorym pisal, ze sam zostal wykluczony. Nie pamietam dokladnie tego wydarzenia ale czy p. Franz twierdzil, ze to spotkanie bylo glownym powodem jego wykluczenia?
Czy cos sie od tego czasu zmienilo? W tamtym okresie ogolnie zaczely sie 'czystki' w Brooklynie - czy to taki jednorazowy wybuch wykluczen byl za 'cokolwiek'?
PS. czy ktos z was/znajomych mial spore niepzyjemnosci po kontaktach z wykluczonymi ? Chodzi mi o cos wiecej niz witanie sie na zebraniach, co swoja droga bardzo mi sie podobalo w wykonaniu novanny na przykladGodne polecenia zachowanie.
Napisano 2008-07-13, godz. 17:19
Napisano 2008-07-13, godz. 18:22
nawet jeśli qwerty nieco ironizuje (a ŚJ nie boją się odstępców aż tak mocno jak przestępców strzelających w tył głowy) to jednak coś w tym porównaniu jest -- ogólna psychoza w tej dziedzinie jest faktem.
Napisano 2008-07-13, godz. 18:29
Inna dziwna sprawa, że mi dzień dobry nie mówią członkowie dalszych rodzin świadków Jehowy, których poznałem, a którzy świadkami nigdy nie byli. To był dla mnie taki mały szok, jak powiedziałem dzień dobry kobiecie stojącej na przystanku, a ta się ode mnie odwróciła. Makabra!
Użytkownik novanna edytował ten post 2008-07-13, godz. 18:31
Napisano 2008-07-14, godz. 07:10
Wystarczy kiedy większość z nas przyjrzy sie minom ŚJ których przypadkiem spotkamy na ulicy. Większość z nich ma prawdziwy strach w oczach, jakby samo spojrzenie na nas było uczestnictwem w jakimś ogromnym grzechu.
Napisano 2008-07-14, godz. 09:35
Chodzi im o "ukaranie" Ciebie, ale rowniez sluzy WTS-owi za ostrzezenie dla innych, ktorzy mysla o odlaczeniu. Skoro po tej stronie jest tak nieprzyjemnie, to co dopiero znalezc sie po drugiej stronie!Właśnie przeżywam to na codzień. To bardzo nieprzyjemne uczucie i chyba o to im chodzi. Z drugiej strony, te miny są sztuczne. Widać, że nie jest to zachowanie naturalne. Z pewnością wielu chciałoby się zatrzymać i zapytać: "dlaczego cię wykluczyli?" albo "dlaczego się odłączyłeś?" Niestety, wszechogarniający strach przed karą nie pozwala nawet spojrzeć na byłego przyjaciela.
0 użytkowników, 3 gości, 0 anonimowych