Muszę się pochwalić z wykonania chyba dobrej pracy. Zostalem poproszony przez znajomą, abym nie co naprostowal jej dzieci (są SJ). dzieci przeszly mimowlony seans i nasluchaly sie opowiesci. zdarzylo sie, ze na letnim obozie, dorosla osoba gorliwie wyznajaca fakt istnienia swiata paranormalnego wprowdzila je w temat. dostalem telefon i zostalem poproszony o pomoc. sprawa byla chyba powazna, jakies lęki, obawy, złe sny. przygotowalem sie.
spotkanie z dziecmi bylo niesamowite, za pomoca rysunkow i ilustracji, znieksztalconych i rzeczywistych odmalowalismy w wyobrazni rzeczywistosc, zmyslona i autentyczną. wpuscilem w glowy dzieci, raczej mocne kody pomagajace rozroznic, kiedy ktos przekracza faze rzeczywistego swiata, a wchodzi na teren wyobrazni. porozmawialismy o tym czemu sluza takie opowiesci, na koniec kazde potrafilo powiedziec, ze "ktos chce jedynie na siebie zwrocic uwage i sprawia mu satysfakcje, ze wszyscy go sluchaja" widzialem, ze dzieciakom wystarczylo to aby odbudowac rownowage, poszlismy rowniez do niby nawiedzonego domu, podotykalismy go i zastanowilismy sie dlaczego stare domy nazywane sa nawiedzonymi, a nowe nie?
"a bo nowe sa ladne kolorowe i pomalowane, a stare brzydkie"
"swietnie, a jesli cos jest stare i nie pomalowane to od razu wedlug niektorych musi straszyc, tak?"
"a czy twoj niepomalowany rower straszy?" smiech
"a czym sie rozni stary rower od starego domu?"
"niczym" znowu smiech
dlaczego drzewa w dzien sa przyjaciolmi a w nocy wydaja sie straszne i tu krotka opowiesc o wyobrazni.
wnioski byly szybkie, wszystkie wskazaly palcem na swoje glowy i stwierdzily, ze jak na wczesniejszych ilustracjach, w ktorych przedstawialem znieksztalcone w procesie zaburzen psychologicznych (tego dzieciom nie mowilem) zwierzatko, ktore na koniec nie bylo podobne do oryginalu i ktore jak stwierdzilismy moze istniec tylko w glowie tworcy obrazu, tak samo ktos zaczal niejako "malowac" obraz starego dom wedlug tego co mus sie wydaje, a nie jest prawdą.
potem wieczorem przyszla osoba, ktora wkrecila te dzieci w seans i jakas czternastolatka, ktorej marzeniem jest zostac medium. posluchalem spokojnie niesamowitych opowiesci o duchach i ludziach ktorzy lecza na dalekiej syberii.
zapytalem "czego szukasz w tych tematach", trudno bylo jej sprecyzowac, "no bo to jest fascynujace", "ale co ci daje, co chcesz znalezc" pytanie okazalo sie za trudne. zapytalem o ta syberie i jakas klinike w ktorej leczą z niesamowitych chorob. byla bardzo podekscytowana opowiadaniem o niesamowitych uzdrowieniach.
znowu zadalem proste pytanie "dlaczego swiat nauki nie skorzystal do tej pory z tej niesamowitej wiedzy, tylko nadal jemy zwykle tabletki?" milczenie potem "nie wiem", ciagne dalej "dlaczego tysiace bogatych niesamowitych ludzi umiera na przerozne choroby, wiedzac, ze na syberii zostaliby uleczeni?"

"nie wiem". "dlaczego przychodzac do lekarza, obok w pokoju nie siedzi wyksztalcona wrozka, uzdrowiciel specjalista, szaman internista jesli taka jest rzeczywistosc to my ludzie poruszamy sie w tej rzeczywistosci co widac na co dzien i jezeli, wrozka, szaman, medium sa realna rzeczywistoscia, to panstwo zakladaloby szkoly, uczelnie, produkowaloby specjalistow w tych dziedzinach" poprosilem ja aby odrozniala Harrego Potera od jutrzejszego dnia jak pojdzie do dentysty czy ginekologa. zwrocielm uwage, ze miliony ludzi na ziemi wie jaki jest ich horoskop na dzisiaj, ale nie wie co sie dzieje na swiecie, bo popularnosc tego typu gazetek bije wszystko na glowie, a ona sama doklada do tego swoje pieniadze i na pewno nie ona na tym korzysta.
pobudzilem ja do zastanowienia sie nad tym co jest senscaja a co faktem, odnioslem sie tez do jej serca i zapytalem co ona by zrobila z taka wiedza i czy podzielilaby sie sie z nia ze wszystkimi polakami. "tak" "to dlaczego nie robia tego tamci ludzie s syberii?" "nie wiem".
potem przyszedl czas na duchy, dziewczyna wycofala sie i zostala tylko czternastolatka. tamta wycofala sie, gdy zaczelismy rozmawiac (doszlismy do tego powoli) o dziecinstwie, opowiesciach babcinych, maminych, gdy zaczelismy rozbierac jej dzieciecy swiat doszlismy do punktu alkoholizmu i innych nie fajnych rzeczy, zwrocielem uwage na jej charakter zainteresowan mrocznymi kwestiami, a jej indywidualnymi pzrezyciami, wstala i wyszla "jak pan nie chce w to wierzyc niech nie wierzy, ja wierze" "ok" powiedzialem "jestes wolna i mozesz robic co chcesz nie kwestionuje tego, zastanow sie jednak nad tym czy nie warto sie uwolnic naprawde z pewnych ciezkich przezyc i byc moze demonow przeszlosci" byla poruszona i wyszla.
a z czternastolatką poszło swietnie, jej nieprzecietna inteligencja (tez jest z rodziny dysfunkcyjnej) pozwolila jej na ogarniecie tematu, rozmawialismy duzo o milosci do ludzi i empatii, o tym, ze bycie medium pozbawia kontaktu z tym z czym czlowiek powienien obcowac naprawde, mianowicie z drugimi prawdziwymi ludzmi, przyjaciolmi, a nie z urojona mgłą, przelewajaca sie w umysle. zgodzila sie i byla szczesliwa, powiedziala mi, ze jeszcze nigdy nikt z nia tak nie rozmawial.
musialem sie podzielic bo sam jestem jeszcze pelen emocji
Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-07-23, godz. 10:40