Matuzalemie, przepraszam za refleks szachisty.
Heh, tak łatwo się nie wywiniesz. Jeśli chodziło Ci o to, żeby tylko pokazać, że "mogą istnieć obiekty jednakie, ale nie identyczne", to mogłeś się ograniczyć do tego, że kciuk to palec, i wskazujący też jest palcem, chociaż są różnymi palcami.
Faktycznie, może nie powinienem był pisać końcówki tego porównania. Mimo wszystko, o to mi właśnie chodziło - pokazanie współistotności osób boskich, mimo ich pozornej nierówności.
Hola, hola. Zatrzymajmy się tutaj na moment. Na jakiej podstawie możemy użyć słowa Bóg w tym samym rozumieniu zarówno w stosunku do Trójcy jak i do poszczególnych "Osób"? Czy każda z "Osób" jest w takim razie Trójcą? Pamiętaj - jeśli:
1) Osoba = Bóg
2) Bóg = Trójca
to prawdziwym jest
3) Osoba = Trójca
chyba, że przedefiniujemy Bóg w 1) i 2) tak żeby miały one różne znaczenia.
Tak, "Bóg 1" i "Bóg 2" mają dwa różne znaczenia. Mimo wszystko można mówić, że "Trójca coś zrobiła", kiedy w rzeczywistości Jezus to zrobił i vice versa. Tak, jak mówimy, że "prezydent przyznał order", mimo że to nie prezydent, tylko jacyś jego urzędnicy. Nie bierz tego porównania zbyt dosłownie!
Choć nie bardzo rozumiem ten przykład, być może dlatego, że nigdy nie interesowałem się zasadą działania hologramu. Nie wiem więc w jakim sensie "w każdej cząstce hologramu zawiera się całość". Wydaje mi się, że jest to twierdzenie nieco uproszczone i na wyrost.
Jak masz zdjęcie swojego psa i utniesz pół zdjęcia, to zobaczysz pół psa. Natomiast jak masz hologram swojego psa i utniesz pół hologramu, to dalej masz całego psa. W każdej cząstce hologramu jest zapisana informacja o całości. Każdy "piksel" hologramu jest rozmazany po całej kliszy i to interferencja promieni odbitych od wszystkich punktów hologramu tworzy obraz. Dlatego napisałem, że wystarczy ujrzeć Jezusa, żeby zobaczyć całą Trójcę. Każde porównanie jest z konieczności uproszczeniem.
Czyli Jezus jest Trójcą?
Tak, Jezus jest Trójcą. Załóżmy, że masz kolegę Kleofasa. Jak zobaczysz Kleofasa, to mówisz sobie: "O, Kleofas!" Raczej nigdy nie przyjdzie Ci na myśl powiedzieć: "O, widzę twarz Kleofasa, ale nie widzę jego pleców, więc to nie cały Kleofas do mnie przyszedł. Poza tym jest ubrany, więc to właściwie nie Kleofas, tylko jego ubranie, z Kleofasa widzę tylko niewielki fragment." Twarz Kleofasa, którą widzisz, możesz spokojnie nazwać samym Kleofasem.
Czy więc Trójca jest osobowa, że ma pewną "naturę"?
A czemu trzeba być osobą, żeby mieć "naturę"?
Czyli kiedy trynitarianin mówi "Bóg", to nie mogę tego sobie tak po prostu pomyśleć, że miał na myśli Trójcę? Jest to szalenie ciekawe. Bo ja myślałem, że to antytrynitarianie kiedy mówią "Bóg" mają na myśli zawsze Boga Ojca. A tu się okazuje, że trynitarianie też, z małymi wyjątkami kiedy próbują użyć tego sformułowania do Trójcy, albo którejś z pozostałych "Osób".
Jest właśnie tak, jak napisałeś. Mówiąc o Bogu najczęściej mamy na myśli Boga Ojca. W przypadku pozostałych osób najczęściej zaznaczamy, o kim mówimy. Najczęściej też nasze wypowiedzi o Bogu można odnieść do Trójcy.
Tak na koniec spytam - gdzie Biblia używa słowa "Bóg" w taki sposób, w którym nie ma wątpliwości, że chodzi o Trójcę, a nie którąś z "Osób"?
Na przykład w tym miejscu:
Słuchaj, Izraelu, Pan jest twoim Bogiem, Pan jest jeden. (cytat z pamięci)
Dyskretnie spytam od kiedy wymienianie kilku osób przy tych samych czynnościach jest jednoznaczne z uważaniem tych osób za jedną istotę? Czy apostołowie byli jedną istotą, bo są wymieniani przy "podobnych czynnościach"?
Nie, ale każdy z nich był apostołem. Wymienianie Jezusa i Ducha Świętego tuż obok Boga Ojca jest dowodem, że Jezus i Duch Święty mają naturę boską, jak Ojciec.
No wiesz, po pierwsze ten argument mógłby najwyżej posłużyć za argument za modalizmem. Ale dlaczego za Trójcą?
A dlaczego za modalizmem? Gdyby Jahwe z ST oznaczał Boga Ojca z NT, to faktycznie mielibyśmy modalizm, ale Jahwe z ST oznacza Trójcę, a odnoszenie słów o Trójcy do Jezusa jest przecież dopuszczalne.
Po drugie, dobrze wiesz, że do Jezusa odnoszono też inne cytaty, np. dotyczące Salomona, co oczywiście nie uczyniło z Jezusa Salomona.
Ej, nie kręć. Salomon był
typem Jezusa. Abel, Izaak i inni też byli typami Jezusa. Czy twierdzisz, że Jahwe jest typem Jezusa? Byłaby to teza bardzo nowatorska z teologicznego punktu widzenia.
Na to odpowiedział akurat sam Jezus. Faryzeusze zarzucili: "Czynisz siebie bogiem" (J 10:33), a on na to: "Czy was nie nazwano bogami? Skoro więc was nazwano bogami i nie ma problemu, to dlaczego robicie problem, że ja mowię o sobie: Syn Boży?"
Tak samo, jak Jezus jest prawdziwym Synem Bożym, a my tylko przybranymi synami bożymi, tak Jezus jest prawdziwym Bogiem, a my tylko pomniejszymi "bogami". Nie musisz się ze mną zgadzać, ale moim zdaniem Jezus powiedział w tym momencie: "Skoro wy, małe ludziki, możecie się nazywać bogami, to tym bardziej wolno mnie, prawdziwemu Bogu".
Po drugie - co takiego robi Jezus, co jest "zarezerwowane dla Boga"?
Np. odpuszczał grzechy.
Czy Bóg nie mógłby dać komuś kto nie jest nim samym możliwości wykonywania rzeczy, które są "zarezerwowane dla Boga"?
Gdyby tak zrobił, to ogłosiłby to najpierw jakiemuś prorokowi, żeby nie siać zamętu. Poglądy religijne Żydów były precyzyjne: tylko Bóg może odpuszczać grzechy. Jezus później dał apostołom moc odpuszczania grzechów, ale powiedział to oficjalnie i zapisano to w Piśmie. Pamiętajmy, że Jezus nie złamał żadnego z przykazań prawa mojżeszowego.
5 rozdział Jana mówi, że Bóg takie rzeczy dał Jezusowi, i że właściwie Jezus żadnych z tych "zarezerwowanych rzeczy" nie wykonuje "sam z siebie".
Zauważ subtelną różnicę. Jezus nie mówi "wszystko, co robię, robi Ojciec", tylko mówi "wszystko, co Ojciec robi, robię i ja". Wskrzeszanie, władza sądzenia, to przykłady, że Jezus może robić wszystko to, co może Ojciec. Czy jesteś w stanie znaleźć taką rzecz, którą może Ojciec a Syn nie? (Nie licząc słów "O tej godzinie nie wie nikt, ani aniołowie w niebie, tylko sam Ojciec", bo z nimi jest problem.)
Więc ja nie widzę problemu w tym, żeby Bóg dał pewną władzę, którą wcześniej tylko On posiadał, komu innemu. Czy Ty widzisz?
Widzę problem z PEŁNIĄ władzy Jezusa i z tym, że przekazanie tej władzy nie jest nigdzie zaprotokołowane, a przecież powinno.