Gdy się czyta "Kryzys sumienia", jak ciało kierownicze wpieprzało się w najbardziej intymne szczegóły pożycia małżeńskiego, to nie dziwi mnie to, że niektórzy jakoś muszą sobie rekompensować oziębłość nadgorliwego współmałżonka...
Również mężczyźni w pełni zadowoleni ze swych żon też oglądają pornografię. Znam takich. Oczywiście oziębłość współmałżonka jest na pewno czynnikiem dopełniającym chęć jej oglądania.
Weź się nie ośmieszaj człowieku.
Niby czym się ośmieszam? Uzasadnij.
Lepiej podywaguj na ten temat z muzułmanami.
Sama sobie z nimi podywaguj. Mi wystarczy forum. I nie do dywagowania tylko do dyskusji.
Niczym się nie różnisz od śJ - oni demonizują wpływ pornografii na małżeństwo, a ty demonizujesz wpływ ich tekstów o pornografii na małżeństwo. Dokładnie to samo przewężenie horyzontów.
Nic nie demonizuję. Po prostu nie mogę się zgodzić z wypowiedziami organizacji, że oglądanie pornografii przez normalnych mężów jest samo w sobie szkodliwe dla ogółu małżeństw, zarówno tych "w prawdzie" jak i nieświadkowych. Czy to jest demonizowanie?
Znam małżeństwa które oglądają, czy to mąż czy żona czy oboje razem i są szczęśliwi, nie ma flirtów, nie ma zdrad, nie ma chłodnego stosunku do dzieci. Pornografia im nie zaszkodziła. Ciekawe dlaczego.
Pewnie mąż nie pomyślał, że powinien się pożądliwie tylko na krocza i piersi aktorek porno patrzeć. Powinno go to skłonić do wymiany żony na "lepszy model", najlepiej na taką jak na filmie. Coś słabo myślący ten mąż. A żona głupia, bo też ogląda, nic sobie z tego nie robi i jeszcze mu na to pozwala. Powinna zmienić swój punkt widzenia i zrobić mężowi zadymę, bo po co ma być spokój w małżeństwie. Lepiej się kłócić.
W przypadku normalnych mężów rzekoma "szkodliwość pornografii" zaczyna się wtedy gdy mąż nie chce wziąć pod uwagę zdania żony, żeby nie oglądać bo jej się to nie podoba że on ogląda. W tej sytuacji de facto nie jest winna pornografia. Sytuacja taka wynikła z powodu żony i męża, bo żonie się to nie podoba a mąż nie liczy się ze zdaniem żony.
Pornografia to tylko przedstawienie zachowań seksualnych ludzi. Można to lubić lub nie lubić ale ostatecznie to małżonkowie są odpowiedzialni za to czy w ich małżeństwie będzie miało miejsce oglądanie pornografii czy nie i jakie będą mieli do niej podejście. Jeśli będą z tego tytułu problemy to tylko dlatego, że mieli do niej niewłaściwy stosunek lub nie brali pod uwagę swego zdania.
To jest tak samo jak np. z hazardem. Można grać dla rozrywki przeznaczając na to kilka złotych lub można roztrwonić w jeden dzień całą wypłatę. I tak samo mogą wyniknąć w małżeństwie problemy na tym tle (znam taki przypadek). Ale to nie hazard jest winny tylko mąż który trwoni duże kwoty na granie czyli ma niewłaściwy stosunek do hazardu.
Gdybyśmy popadli w nieodpowiedni tok myślenia to pewnie musielibyśmy w ogóle nie patrzeć na owocówki, żeby przypadkiem nie zostawić w nich ostatnich środków do życia. I tu właśnie jest zasadnicza różnica: możemy zagrać za kilka złotych i dać sobie spokój. Nie musimy wydawać wszystkich swoich posiadanych pieniędzy. Jeśli jednak trwonimy majątek na gry to znaczy że jesteśmy nieodpowiedzialni za to co robimy. Sam kiedyś straciłem trochę pieniędzy na zakładach bukmacherskich. Ale winię za to tylko i wyłącznie siebie.
Kolejny przykład: Kiedyś pewna osoba (ŚJ) powiedziała mi, że nienawidzi internetu bo przez niego są zdrady małżeńskie i tak dalej. Odpowiedziałem, że to nie internet jest winny, tylko ludzie, ponieważ korzystają z niego w sposób niewłaściwy.
Podsumowując, myślę, że to nie pornografia jest winna tylko podejście człowieka do niej. Dlatego człowiek musi być odpowiedzialny za to co robi.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-09, godz. 22:35