Zauważyłeś, że przytoczone przez ciebie fragmenty Strażnicy i wypowiedzi z forów, które zamieściła jb, są prawie takie same?
To nie głupota CK akurat, tylko samo życie.
Sprawdzam
Mąż twierdzi że to lubi ale kiedy zaproponowałam żeby razem obejżeć taki film odmówił.
Dziwne zachowanie ze strony męża. Gdyby nie miał nic do ukrycia to by się zgodził. Fajnie zareagowała ale on zachował się beznadziejnie. Może by ją przekonał do tego jakby z nim obejrzała? Ja bym się zgodził

Zamiast kochać się ze mną woli patrzeć jak jakiś facet [...] panienkę.
Skoro mąż woli oglądać pornografię niż kochać się ze swoją żoną to nie dziwię się że ona czuje się źle z tego powodu.
Ja swojego przyłapałam jak oglądał zdjęcia lasek w internecie.
Nie wiadomo czy oglądał pornografię ale wiadomo że bardziej go podniecają laski z netu niż jego partnerka.
Dalej mi się już nie chce sprawdzać. Zgadza się, "prawie" takie same. Podsumowując, pomiędzy fragmentami ze Strażnicy a wypowiedziami kobiet z for internetowych jest na pozór subtelna, lecz jednak widoczna różnica. Fragmenty ze Strażnicy podają zazwyczaj, że mężczyzna tylko oglądał. Nie jest powiedziane czy miał złe zamiary, czy chciał zdradzić żonę, czy odczuwał pociąg seksualny do oglądanych na filmach kobiet. Nawet jeśli było gdzieś powiedziane, że zrobił coś złego, np. odsunął się od dzieci czy zdradził żonę to ten fakt nie dotyczy mężczyzn którzy podchodzą do pornografii w sposób normalny. Natomiast zacytowane powyżej wypowiedzi z for wyraźnie wskazują, że ci mężczyźni przekroczyli pewne krytyczne granice obowiązujące w każdym związku, nie tylko małżeńskim. Jakie - pisałem o tym w poprzednich postach.
Co do stwierdzenia "oglądanie pornografii zawsze rujnuje małżeństwa". Przy takich założeniach, jakie przyjmują śJ, jest to absolutnie prawda.
Zgadza się, przy takich założeniach, czyli gdy przynajmniej jedno z małżonków, np. żona w pełni przestrzega tego, czego naucza organizacja. Jednak jest to krzywda istniejąca przede wszystkim w pojęciu religijnym, ponieważ gdyby żona nic sobie z tego nie robiła małżeństwo nie musiałoby przechodzić problemów. W tym przypadku po raz kolejny uwidacznia się kłamstwo organizacji która twierdzi, że przyczynia się do trwałości małżeństw. Dla przykładu, było sobie małżeństwo "ze świata". Było między nimi wszystko dobrze. Poznali "prawdę" i żona się dowiedziała że mąż nie powinien już oglądać pornografii. Ponieważ mąż nie chciał z tym skończyć dochodziło między nimi do wielu kłótni. Już nigdy nie było między nimi tak samo jak przed poznaniem "prawdy". O podobnych przypadkach pisał R. Franz w "Kryzysie sumienia" wykazując, że pewne przepisy dotyczące form współżycia seksualnego w małżeństwie spowodowały kłótnie w wielu małżeństwach a nawet rozwody.
Oglądając porno mąż demonstruje, że:
- jest mu obojętna Biblia (nie zapominaj, że obok CK u śJ ważna sprawa)
Zgadza się. Tylko że obojętność wobec Biblii (w kwestii oglądania pornografii) automatycznie nie powoduje, że mąż musi zrobić wobec żony coś złego. A jeśli nie robi wobec żony nic złego (choćby ona nie akceptowała faktu samego oglądania) to można tu mówić tylko o kwestii religijno-moralnej, a nie o faktycznej krzywdzie. To że ktoś się nie stosuje w tej kwestii do wskazówek Pisma Świętego nie znaczy, że dosłownie krzywdzi z tego powodu swego małżonka. Najbardziej sprawia zawód Bogu. Jest to krzywda pozorna, nie do końca dosłowna, polegająca na myśleniu żony w ten sposób: "Mi się nie podoba że on to w ogóle ogląda, to się też nie podoba Bogu, nie zdradza mnie i nie flirtuje z innymi kobietami ale ja i tak wkręcam sobie w głowę, że jego bardziej podniecają te kobiety na filmach, chociaż on mnie zapewnia, że wcale tak nie jest i że jestem dla niego najlepsza". Ta pozorna krzywda istnieje tylko dlatego, że albo żona ma własne widzimisię albo ściśle stosuje się do zasad organizacji. W przeciwnym przypadku nie było by problemu. Tak czy inaczej, nadal nie rozumiem, jaka to niby jest faktyczna krzywda dla żony, jeśli mąż wobec niej nic złego nie zrobił. Oczywiście nie znaczy to że mąż nie może wziąć jej zdania pod uwagę ze względu na jej sumienie, również wtedy kiedy jest wypracowane na podstawie przepisów organizacji.
Wśród ŚJ tak samo jak wśród ludzi z innych religii są różne małżeństwa. Jedne się stosują do wskazówek Biblii, inne tylko częściowo. R. Franz w "Kryzysie sumienia" pisał o znalezieniu czasopisma pornograficznego u pewnego małżeństwa ŚJ z Kanady. Pomijając co się stało później z tym małżeństwem i jakie działania ze strony organizacji ten fakt zapoczątkował, można stwierdzić niemal całą pewnością, że wspomnianemu małżeństwu podobało się wspólne oglądanie czasopism pornograficznych i nie wywoływało to między nimi żadnych problemów. Tak samo dzisiaj, wśród małżeństw ŚJ istnieją małżeństwa które takie rzeczy lubią i chociaż wiąże się to z nieprzestrzeganiem w pełni zasad organizacji to nie stanowi to dla nich żadnego zagrożenia kłótniami czy rozwodem.
Pominąłem kwestie religijne, gdyż nie chodzi mi o nie. Nie biorę ich w ogóle pod uwagę. W tym wypadku unaoczniłem, w jaki sposób Ciało Kierownicze potrafi "tłumaczyć" na różne sposoby dlaczego nie powinno się oglądać pornografii. Zgadzam się z tym, że to się nie podoba Bogu ale z tym że zawsze powoduje to rozpad małżeństwa się nie zgadzam. W dodatku Ciało Kierownicze kieruje swe rady również do małżeństw nie będących ŚJ które w tym wypadku nie zawsze mają rację bytu, wręcz przeciwnie, są zbyt rygorystyczne, a przez to mogą doprowadzić do problemów, których wcześniej nie było.
- potrafi spojrzeć na ludzi jak na podludzi (to jest istota porno)
Z tym się zgodzę.
Dla gorliwej śJ to cios i poważna rysa na związku.
Z tym też się zgodzę. Tylko że gdyby organizacja nie dawała rad odnośnie oglądania pornografii to pewnie wiele małżeństw uniknęło by problemów.
Rozmawiałem również na ten temat z moją narzeczoną - podziela moje zdanie.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-03, godz. 16:27