Skocz do zawartości


Zdjęcie

Spacer z psem


  • Please log in to reply
51 replies to this topic

#1 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-06, godz. 14:20

Opowiadanie

Spacer z psem

Piękne, jesienne przedpołudnie. Lekka mgiełka. Słońce przebija się promieniami przez prawie nagie korony drzew. Gdzieniegdzie napotyka opór nie opadłych jeszcze liści. Jest cicho. Bezwietrznie. Misia – moja suka – idzie przede mną. Wszystko musi obwąchać. Rozgląda się. Szuka swoich znajomych towarzyszy. Czasem się zatrzyma. Spojrzy pytającym wzrokiem. Upewnia się, czy idziemy dalej. Czasem patrzy na moje ręce. Sprawdza, czy trzymam kasztana, którego jej zaraz rzucę. Lubi biec z pełną szybkością jej psich łap i dopadać kasztana, często łapiąc go w locie.
Słychać szelest liści. Ktoś się zbliża. Znajoma sylwetka. To Patrycja. Znamy się dobrze. „Dzień dobry” – mówię. Cisza. Gdy podchodzi bliżej ponawiam pozdrowienie. Żadnej reakcji. Niemożliwe, żeby mnie nie zauważyła. Nikogo tu więcej nie ma. Tylko nas troje. Widocznie była zamyślona. Może ma jakieś problemy. To młoda kobieta. Pewnie chciałaby wyjść za mąż. W organizacji, w jakiej się znalazła, nie może znaleźć odpowiedniego kandydata. A może ma kłopoty ze swoją siostrą? Może pokłóciła się z mamą? Może jest jakaś inna przyczyna…
Trochę zaskoczony idę dalej. Misia, zajęta swoimi sprawami, odwiedza kolejne, znajome miejsca. Czasem upoluje sobie jakiś smakołyk, który ktoś wyrzucił z kuchennego okna pobliskiego wieżowca. Jest bardzo niezadowolona, gdy jej się go odbiera. Pewnego razu taka uczta skończyła się wizytą u weterynarza i zaaplikowaniem antybiotyku.
Spacerujemy dalej. Bawimy się. W oddali widzę kolejną postać. Też jakby znajoma. Tak, to Danuta. Wspaniała, rozsądna kobieta. Wyjeżdża często do pracy za granicę. Lubię z nią rozmawiać. Pewnie rzuci jakiś ciekawy temat. „Dzień dobry” – odezwałem się pierwszy. Spojrzała na mnie. W jej wzroku był jakiś żal, trochę zaskoczenia. Bez słowa jednak przeszła obok. Długo się nie widzieliśmy, ale niemożliwe, żeby mnie zapomniała. No cóż, trudno.
Misia zajęta jest gonieniem kaczek, które zebrały się przy fontannie. Wszystkie grupowo pofrunęły do wody. Wyraźnie zaskoczona końcem zabawy podbiegła do stadka gołębi, które przysiadły niedaleko. One również nie chciały się z nią bawić. Całą sytuację uratowała znajoma sąsiadka, której Misia pozwoliła się nawet pogłaskać.
Jesteśmy już blisko domu. Ktoś idzie szybkim krokiem. Ja przecież go znam. To Andrzej. Trudno za nim nadążyć. Ciągle się spieszy. Może chociaż on się zatrzyma. „Witaj” – próbuję go zatrzymać. Nic z tego. Spojrzał chłodnym, przenikliwym wzrokiem jakby chciał powiedzieć: „kiedyś byłeś nasz, a teraz już nie chcemy cię znać”.
Wracamy do domu. Misia zadowolona, ja wręcz przeciwnie. Przygnębił mnie ten spacer. A jeszcze pół roku temu wspólnie realizowaliśmy różne plany. Zwierzaliśmy się sobie z naszych trosk. Trwało to kilkanaście lat, dopóki nie zacząłem samodzielnie myśleć. Oddałem wtedy nadzorcy-przewodniczącemu list, zawierający moją rezygnację i przestałem być świadkiem Jehowy.
Usiadłem. Misia wskoczyła obok mnie, na tapczan. Przytuliła się. Spojrzała swoimi dużymi, brązowymi oczami. Wyczytałem w nich: „nie martw się, przecież masz jeszcze mnie”.
JZG

Użytkownik szperacz edytował ten post 2008-11-06, godz. 14:22


#2 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2008-11-06, godz. 18:23

Strasznie to... smutne, po prostu smutne... Nigdy nie dotkneęa mnie taka sytuacja. Współczułam exSJ, utraty znajomych i przyjaciół, ale chyba po raz pierwszy, czytając ten tekst, zrozumiałam jak to może być naprawdę... smutne...


Pozdrawiam cieplutko


Dosia

#3 alan

alan

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 114 Postów

Napisano 2008-11-06, godz. 18:43

Smutne, ale jakie znajome.............. :(
Odkupię stare publikacje z początku poprzedniego wieku (polskie lub angielski)

#4 Joachim

Joachim

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 29 Postów
  • Lokalizacja:Sandomierz

Napisano 2008-11-06, godz. 23:35

Pięknie opisana smutna prawda... Drogi Szperaczu i ja również praktycznie codziennie przeżywam to samo w Sandomierzu, bywają dni kiedy faktycznie spotykam w miejscach publicznych 2-3 osoby, które na moje pozdrowienie reagują dokładnie tak samo jak twoi dawni kieleccy współbracia. Czasem jestem wkurzony i biłbym po mordzie za to "tępactwo", a czasem jest mi wyjątkowo smutno i ciężko się pozbierać... No cóż, "niewolnik" "pamięta" o nas nawet gdy jesteśmy po drugiej stronie, "doceniajmy jego troskę o naszą duchową pomyślność" - brrr... A tak poważnie, tak działa fobia, skutecznie wszczepiona głęboko w podświadomość, odbierająca, często inteligentnym ludziom, resztki przynależnej im wolności w myśleniu. Trudno się z tym pogodzić...

#5 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-07, godz. 07:33

Ja to zjawisko nazywam skrajnym fanatyzmem. Jak tępym bezmózgowcem trzeba być, aby dać sobie wmówić, że osoba, którą znało się kilkanaście lat jest teraz największym wrogiem. Rano przyjaciel, a wieczorem już wróg. Nie znam bardziej okrutnej religii.
Wspierajmy się wszyscy nawzajem. Jakoś trzeba ten trudny czas przeżyć. Myślę, że to nie potrwa długo. To mnie podtrzymuje na duchu.

#6 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2008-11-07, godz. 08:09

Ja to zjawisko nazywam skrajnym fanatyzmem. Jak tępym bezmózgowcem trzeba być, aby dać sobie wmówić, że osoba, którą znało się kilkanaście lat jest teraz największym wrogiem. Rano przyjaciel, a wieczorem już wróg. Nie znam bardziej okrutnej religii.
Wspierajmy się wszyscy nawzajem. Jakoś trzeba ten trudny czas przeżyć. Myślę, że to nie potrwa długo. .

św. j. nie uważają że ten kto odchodzi jest wrogiem, przecież w świadomosci św. j. nie mogą mieć wrogów, wszystkich trzeba kochać. wiecie jak niewolnik wierny i rozumny chce utrzymać w ryzach swoj lud? Mówiąc im że to "dla naszego, czyli tych co odeszli", dobra mają z nami nie rozmawiać. Bo w ten sposób pokaża nam iż bez organizacji jest bardzo źle i to pomoże nam wrócić....
bardzo cwane, chytre posuniecie, i do tego wszystko w "otoczce miłości" , takie wmawianie , że to przecież dla ogólnego dobra i wiecznotrwałego naszego szczęscia tak mają się zachowawyć wobec wykluczonych .....
a po drugie, wmawiają, że nasze, czyli tych, co odeszli bardzo złe postępowanie i nasze samodzielne myslenie to "zakwas", ktory może zakwasić czyste nieskalane myslenie prawdziwego chrześcijanina....to tez następne omotanie biednych wiernych....choć nie gadzam się, ze zasady działania ś. J są działaniami sekty, to wyjątkowe takie trzymanie w odosobnieniu od byłych świadków zakrawa na sekciarstwo. przynosi więcej krzywdy wszystkim niż pożytku. ja tgdy byłam jescze w prawdzie, pamiętam że mnie przekonywały przykądy tych , którzy wócili do prawdy, bo włąśnie tak byli traktowani przez braci po odejściu.....dziś widzę, że takie karmienie jednym lub dwoma przykłądami podanymi w literaturze nie pokazuje CAŁEJ PRAWDY. jest niczym innym jak pustymi słowami , bo jeden lub dwa przykłądy nie stanowi o wszystkim. nie pokazuje mnóśtwa rozdartych serc, wielu rozterek, problemów emocjonalnych, smutku wszystkich : tych co odeszli i tych co zostali a znali tych co odeszli.
mi Szperaczu też jest czasami bardzo bardzo przykro, gdy mam takie sytuacje, szczególnie, gdy są zwiazane z moja najbliższa rodziną...rozumiem cię doskonale.

Użytkownik novanna edytował ten post 2008-11-07, godz. 08:24


#7 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-07, godz. 09:21

Mówmy o tym wszędzie, na różne sposoby, jak tylko jest to możliwe, aby takiego smutku było jak najmniej. Aby jak najmniej ludzi dawało sie nabierać na taką, za przeproszeniem, "miłość". Aby jak najmniej ludzi musiało z tego powodu cierpieć.

#8 Agape

Agape

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 882 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2008-11-07, godz. 09:39

Mówmy o tym wszędzie, na różne sposoby, jak tylko jest to możliwe, aby takiego smutku było jak najmniej. Aby jak najmniej ludzi dawało sie nabierać na taką, za przeproszeniem, "miłość". Aby jak najmniej ludzi musiało z tego powodu cierpieć.

Wlasnie wczoraj na czacie rozmawialam na ten temat ze swiadkiem, ktory ma wykluczonego syna. Twierdzil, ze to nieprawda, ze SJ maja zasade zeby ignorowac wykluczonych, ze zdarza sie, ale to zalezy od tego jacy sa ludzie w zborze, ze on utrzymuje normalne stosunki z synem, ze jesli ktos sie czuje odsuniety to tylko jego wina lub ludzi wsrod ktorych ma pecha sie obracac. I mow co chcesz, on wie swoje, typowe posuniecie swiadka, ktory nie znajduje argumentow: zanegowac wszystko i zwalic wine na "niedoskonalych ludzi". Typowe dla zniewolonego umyslu.
Dołączona grafika

#9 novanna

novanna

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 404 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:3miasto

Napisano 2008-11-07, godz. 09:47

Wlasnie wczoraj na czacie rozmawialam na ten temat ze swiadkiem, ktory ma wykluczonego syna. Twierdzil, ze to nieprawda, ze SJ maja zasade zeby ignorowac wykluczonych, ze zdarza sie, ale to zalezy od tego jacy sa ludzie w zborze, ze on utrzymuje normalne stosunki z synem, ze jesli ktos sie czuje odsuniety to tylko jego wina lub ludzi wsrod ktorych ma pecha sie obracac. I mow co chcesz, on wie swoje, typowe posuniecie swiadka, ktory nie znajduje argumentow: zanegowac wszystko i zwalic wine na "niedoskonalych ludzi". Typowe dla zniewolonego umyslu.

wiesz Agape...ten świadek ma trochę racji. faktycznie Niewolnik łaskawie pozwala na kontaktowanie się "z najbliższą rodziną", ale ma to być kontakt "konieczny"....i tu niektórzy swiadkowie którzy są w takiej sytuacji sami w swoich sumieniach mogą , za pozwoleniem niewolnika ustalać jaki to ma być w jego przyoadku kontakt konieczny.....no i dochodzimy do konsensusu sprawy: im bardziej jesteś "niewolnikiem niewolnika" tym bardziej twoje sumienie jest , jak to pięknie niewolnik w swoijej literaturze nazywa"wrażliwe", "wyczulone", a to oznacza po prostu, że albo kotnaktujesz się z osobą wykluczoną w rodiznie bardzo sporadycznie , albo wogóle bo uznajesz że nie ma takiej konieczności bo twoje sumienie jest tak bardzo "wyczulone"......
kumacie? chodzi o to, że niewolnik tak zniewala ludzi , że tacy ludzie myslą, że im bardziej potrafią sobie odmówić normalnych kontaktów z wyklucznym krewnym tym bardziej są gorliwi, tym bardziej podobają się Bogu, bo przecież są tak "silni". Nie ma w tym żadnego [b]miłościwego kochającego Boga, nie ma w tym wszystkim uczuć, miłości....jest "SZKOLENIE SUMIEŃ", żeby tak naprawdę stawały się nieczułe

Użytkownik novanna edytował ten post 2008-11-07, godz. 10:08


#10 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-11-07, godz. 09:54

Ja bym nie udzwigneła mówienia dzień dobry i nie doczekania się na odpowiedz.
Poniewaz doskonale wiedziałam jak wygląda traktowanie wykluczonych, postanowiłam się nie poniżac i nie płaszczyc przed nimi, i nigdy nie powiedziałam dzień dobry, co więcej, nawet gdy ktoś przez pomyłkę z zaskoczenia mi powie NIGDY NIE ODPOWIADAM. To taki mój mały wentyl dla utrzymania zdrowia psychicznego :) Nie zrobiłam nic złego, każdy ma prawo do zmiany zdania a odbieranie komuś rodziny jest BESTIALSTWEM porównywalnym do STALINOWSKICH ZSYŁEK, i do HITLEROWSKICH rasistowskich czystek.

Szperaczu, płakałam jak czytałam Twojego maila....... czuję co czujesz, wiem jak jest CI cięzko, ja także przeżywam to codziennie, codziennie, codziennie.
Tak bliska jestem uczucia nienawiści do nich...... tylko wtedy przychodzi refleksja, że to przeciez nie ich WINA, że sekta wyprała im mózgi. Że to dobrzy zagubieni podporządkowani organizacji ludzie.
To zjawisko jest CHORE. BARDZO CHORE. TO MOBBING!
nie potrafiłam uwierzyć.......

#11 dawid1234

dawid1234

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 370 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:dolny śląsk

Napisano 2008-11-07, godz. 10:32

Wlasnie wczoraj na czacie rozmawialam na ten temat ze swiadkiem, ktory ma wykluczonego syna. Twierdzil, ze to nieprawda, ze SJ maja zasade zeby ignorowac wykluczonych, ze zdarza sie, ale to zalezy od tego jacy sa ludzie w zborze, ze on utrzymuje normalne stosunki z synem, ze jesli ktos sie czuje odsuniety to tylko jego wina lub ludzi wsrod ktorych ma pecha sie obracac. I mow co chcesz, on wie swoje, typowe posuniecie swiadka, ktory nie znajduje argumentow: zanegowac wszystko i zwalic wine na "niedoskonalych ludzi". Typowe dla zniewolonego umyslu.


zachodzi pytanie, czy skoro tak odpowiada, to przyzna że: takie zachowanie uważa za niewłaściwe?
Jeżeli tak, to czy starsi zboru też? Jeżeli starsi zboru nie podzielają jego poglądu, to On jest w błędzie, i powinien się zastanowić nad sobą,a nawet zwrócić się do nich by modlili się o jego zdrowie duchowe.
Jeżeli zaś podzielają jego pogląd, to czemu nie upominają niewłaściwego zachowania współbraci?
tak naprawdę to zniewalacz nakazuje takie postępowanie

#12 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-07, godz. 11:27

Wlasnie wczoraj na czacie rozmawialam na ten temat ze swiadkiem, ktory ma wykluczonego syna. Twierdzil, ze to nieprawda, ze SJ maja zasade zeby ignorowac wykluczonych, ze zdarza sie, ale to zalezy od tego jacy sa ludzie w zborze, ze on utrzymuje normalne stosunki z synem, ze jesli ktos sie czuje odsuniety to tylko jego wina lub ludzi wsrod ktorych ma pecha sie obracac.


Widzę kilka możliwości:
- jest od niedawna "w prawdzie"
- jeszcze tej "miłości" nie skosztował
- jest wyjątkowo odporny na "strażnicowe" szkolenie
- sumienie ma skażone "światowym" myśleniem

Dziwny przypadek - taki świadek

A może już błyska nowe światełko, a my tu siedzimy i nic nie wiemy.
Więc cieszmy się i radujmy.

Użytkownik szperacz edytował ten post 2008-11-07, godz. 11:29


#13 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-11-07, godz. 11:49

Ja bym nie udzwigneła mówienia dzień dobry i nie doczekania się na odpowiedz.
Poniewaz doskonale wiedziałam jak wygląda traktowanie wykluczonych, postanowiłam się nie poniżac i nie płaszczyc przed nimi, i nigdy nie powiedziałam dzień dobry, co więcej, nawet gdy ktoś przez pomyłkę z zaskoczenia mi powie NIGDY NIE ODPOWIADAM. To taki mój mały wentyl dla utrzymania zdrowia psychicznego :)

Robie dokładnie to samo co Qwerty- no przecież nie bedę udawać ze znam ludzi, którzy udają że mnie nie znają! ja po prostu ich nie znam!

#14 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2008-11-07, godz. 12:23

To traktowanie ma na celu własnie upodlenie człowieka, pokazanie mu i danie odczuć że jest już gorszej kategorii, że jest kimś nie wartym nawet splunięcia.
To jest niezgodne z żadnymi normami współżycia z punktu widzenia bycia CZLOWIEKIEM. Organizacja, która mówi że rodzi dobre owoce, MIŁOŚĆ, kocha nawet nieprzyjaciół :) Pokazuje te owoce własnie w traktowaniu swoich byłych przyjaciół i współbraci..... Bo przeciez oni nadal ich kochają, ale pod warunkiem, że wróca do ORGANIZACJI.
nie potrafiłam uwierzyć.......

#15 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-07, godz. 13:27

Bo przeciez oni nadal ich kochają, ale pod warunkiem, że wróca do ORGANIZACJI.


No, właśnie. Moim zdaniem głównym powodem takiego traktowania odłączonych i wykluczonych jest zmuszenie ich do powrotu. Niektórzy się łamią.
Poza tym, nie mniej ważnym powodem jest zastraszenie tych, którzy pozostali. Mówi im się w ten sposób: zobaczcie, co was czeka, gdy spróbujecie samodzielnie myśleć. W efekcie szepczą sobie po kątach, ale dalej są posłuszni dziadkom z Brooklynu. To jest ochrona organizacji a nie jej członków. Bardzo trudno jest doszukać się w tym traktowaniu - miłości. Ja jej nie widzę.

#16 scandik

scandik

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 120 Postów
  • Gadu-Gadu:811867
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Danzig

Napisano 2008-11-07, godz. 16:51

Drogi Szperaczu,

Jest mi naprawdę przykro że tak traktują Cię byli bracia ( nawiasem mówiąc masz ładny styl pisania :) ), i takie przypadki jak twój tylko potwierdzają jaka to jest faryzejska i fałszywa religia. Ale....... będąc kilkanaście lat SJ i później decydując się na odejście nie wiedziałeś że tak będzie ? Czego się spodziewałeś , że będą Ciebie po głowie głaskać ?
Ja wiem że każdy z nas exów inaczej odbiera takie traktowanie, ale każdy z nas miał tą świadomość jak to będzie po odejściu.

Szperaczu, jeśli mój post jest zbyt ostry to z góry przepraszam, piszę go z mojego pkt. widzenia.
Ja na szczęście mam taki charakter że zwisa mi to czy mówią do mnie Dzień dobry czy nie. Olewam moich byłych współbraci, ich fochy kiedy przechodzą na drógą stronę ulicy gdy mnie widzą.
I ja radzę Ci tak samo na to patrzeć. Bądź twardy i nie poddawaj się. Na pewno znajdziesz prawdziwych przyjaciół,

Czego życzę Ci z całego serca.
Paweł
Gdy nadejdzie ta chwila, gdy staniesz w obliczu czegoś nieznanego....... Gdy na końcu ciemnego tunelu ujrzysz światełko.....

To zejdź do cholery z torów bo pociąg jedzie !!!!!!

#17 dami

dami

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 8 Postów

Napisano 2008-11-07, godz. 20:09

Czytam te Wasze wypowiedzi i aż łezka kręci się w oku.Bo w końcu 18lat w "prawdzie" przywiązuje do będących tam ludzi.Całe szczęście mieszkam obecnie zdala od otaczających mnie wcześniej braci i nie muszę patrzeć na to jakim szydzącym wzrokiem na mnie patrzą.Nie rozumiem tego-niby chcą żeby taka wykluczona osoba wróciła do orrganizacji ale swoim podejściem do takich osób sami powodują że człowiek nie ma ochoty tam wracać-ja przynajmniej takiego zamiaru nie mam

#18 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-07, godz. 20:27

Witaj dami! Miło Cię powitać na forum.

#19 dawid1234

dawid1234

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 370 Postów
  • Płeć:Not Telling
  • Lokalizacja:dolny śląsk

Napisano 2008-11-07, godz. 22:42

Czytam te Wasze wypowiedzi i aż łezka kręci się w oku.Bo w końcu 18lat w "prawdzie" przywiązuje do będących tam ludzi.Całe szczęście mieszkam obecnie zdala od otaczających mnie wcześniej braci i nie muszę patrzeć na to jakim szydzącym wzrokiem na mnie patrzą.Nie rozumiem tego-niby chcą żeby taka wykluczona osoba wróciła do orrganizacji ale swoim podejściem do takich osób sami powodują że człowiek nie ma ochoty tam wracać-ja przynajmniej takiego zamiaru nie mam


no cóż jeśli w pojęciu świadków wykluczenie jest nieszczęściem
Pro 17:17 bt Przyjaciel kocha w każdym czasie, a bratem się staje w nieszczęściu.
to jak pisał Brat Jaracz po co te gadanie o....
witam i ja Ciebie
hasłem "jak się rozczarować to do końca"

#20 szperacz

szperacz
  • Gadu-Gadu:12358377
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Wrocław

Napisano 2008-11-08, godz. 08:12

Jest mi naprawdę przykro że tak traktują Cię byli bracia ( nawiasem mówiąc masz ładny styl pisania :) ), i takie przypadki jak twój tylko potwierdzają jaka to jest faryzejska i fałszywa religia. Ale....... będąc kilkanaście lat SJ i później decydując się na odejście nie wiedziałeś że tak będzie ? Czego się spodziewałeś , że będą Ciebie po głowie głaskać ?
Ja wiem że każdy z nas exów inaczej odbiera takie traktowanie, ale każdy z nas miał tą świadomość jak to będzie po odejściu.


Dziękuję za słowa pociechy.
Oczywiście zaskoczony nie jestem takim obrotem sprawy. Jest mi natomiast bardzo przykro z tego powodu, a poza tym całkowicie się nie zgadzam z takim traktowaniem ludzi. To opowiadanie ma na celu ostrzeżenie kandydatów na ŚJ przed tym, co ich czeka jeśli zaczną samodzielnie myśleć. Najbardziej podłe jest to, że o tym co się dzieje człowiek dowiaduje się dopiero jakiś czas po chrzcie. Przed chrztem jest tiu, tiu, tiu, cacy, cacy. Po chrzcie - mamy cię w swojej statystyce. Po odłączeniu - już cię nie chcemy, jesteś nam niepotrzebny, tylko szkodzisz naszej wspaniałej opinii. Taka jest prawda o tej JEDYNEJ PRAWDZIWEJ.
Głupio się dziś czuję ze świadomością, że przecież kiedyś sam się tak zachowywałem. Wciągnęła mnie ta machina, która wiele rzeczy każe robić automatycznie. Ocaliłem swój umysł i udało mi się wydostać. Dlatego staram się robić, co w mojej mocy, aby jakoś odpokutować za swoje błędy. Może chociaż takie opowiadanie spowoduje, że ktoś się zastanowi, zanim popełni taki sam błąd.




Użytkownicy przeglądający ten temat: 1

0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych