Skocz do zawartości


Zdjęcie

CZY BÓG JEST OKRUTNY?


  • Please log in to reply
132 replies to this topic

#121 kantata

kantata

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 787 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-06-19, godz. 22:20

Jeśli chodzi o Ks. Kapłańską to z medycznego lub zdroworozsądkowego punktu widzenia takie postanowienia nie mają uzasadnienia. Mamy tu do czynienia z czystością ceremonialną. Czy była ona logiczna? Nie do końca.


A mi się wydaje, że z od strony biologii była logiczna - kobieta po urodzeniu dziecka i w czasie okresu ma spokój. Żaden mężczyzna się jej nie tyka - może odpocząć, regenerować siły i ponieważ jest nieczysta, może się skupić tylko na sobie i nie myśleć o innych. Ma to zagwarantowane ustawowo. Taki urlop.

#122 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-06-20, godz. 15:19

A mi się wydaje, że z od strony biologii była logiczna - kobieta po urodzeniu dziecka i w czasie okresu ma spokój. Żaden mężczyzna się jej nie tyka - może odpocząć, regenerować siły i ponieważ jest nieczysta, może się skupić tylko na sobie i nie myśleć o innych. Ma to zagwarantowane ustawowo. Taki urlop.

Kantata, chodziło nie o zasadność uważania kobietę za nieczystą po porodzie. Podobnie jak Ty uważam, że prawo to wychodziło na przeciwko potrzebom położnicy i służyło zachowaniu przez nią dobrego zdrowia. Moja wypowiedź dotyczyła innego aspektu tego postanowienia. Mianowicie, czy logiczne i zasadne jest czynienie różnicy w traktowaniu kobiety , która urodziła potomka płci męskiej od matki, która powiła córkę. Ja nie widzę różnicy. Ginekologia też nie różnicuje stanu kobiety po porodzie ze względu na płeć urodzonego dziecka. Chodziło zatem w Prawie Mojżeszowym głównie o czystość ceremonialną.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#123 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-06-20, godz. 17:00

Nikt się o nic nie zapytuje, to jeśli pozwolicie, krótko podsumuję.
Nie ma różnicy pomiędzy wiarą w koncepcję istnienia Boga a wiarą w koncepcję nieistnienia Boga.
A jest tak dlatego, że nie ma różnicy czy wierzysz w taką czy w inną wiarę, w taką czy inną koncepcję.
A to dlatego, że twoje wyobrażenie (które zostało ci wpojone, nie doszedłeś do niego sam) ma się całkowicie nijak do rzeczywistości która jest całkowicie poza ludzkimi wyobrażeniami.
Przyjmując jedną z tych wyobrażeń zamykasz się na rzeczywistość, lub jeśli wolisz wypaczasz ją.
Zaczynasz traktować życie tak, "jakbyś wiedział lepiej" i na tym przekonaniu budujesz swoje poczucie tożsamości, do którego się przywiązujesz, i którego niewolnikiem zostajesz.

I jeszcze zdefiniowanie jednego ważnego terminu: tę rzeczywistość mistycy nazywają Bogiem. Zwykli ludzie nazywają Bogiem swoje wyobrażenia które przejęli od innych, wyczytali w świętych księgach i usłyszeli w kościele, itd. Dzięki temu mogą się kłócić, kto ma rację i czyje wyobrażenie Boga jest jedyne i prawdziwe.

Jeżeli Bóg jest tylko ludzką koncepcją, to najlepiej zostać wierzącym ateistą, który swój rozum podnosi do rangi boga i czyni z niego miarę wszechrzeczy.

Jeżeli jednak Bóg jest osobą, to warto poznać jaką osobą jest. Nie to co ludzie o nim mówią i nauczają (np. Koran), ale to w jaki sposób sam siebie objawia człowiekowi (np. w Biblii).
Czesiek

#124 Bogdan Braun

Bogdan Braun

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 401 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-06-21, godz. 10:51

Czesiek napisał

Jeżeli Bóg jest tylko ludzką koncepcją


Szanowny Cześku, jeśli Bóg jest nadludzką koncepcją to poproszę o dowód potwierdzający ową tezę.

Czesiek napisał

Jeżeli jednak Bóg jest osobą


Masz, co do tego jakieś wątpliwości?


Czesiek napisał

to warto poznać jaką osobą jest


Myślę, ze jest to zadanie dla wierzących w ogóle, a w szczególności dla zwolenników monoteizmu trynitarnego.


Czesiek napisał

Nie to co ludzie o nim mówią i nauczają (np. Koran), ale to w jaki sposób sam siebie objawia człowiekowi (np. w Biblii).


Potrafisz to udowodnić? Jeśli tak to do roboty.



BB
W dowodzeniu słuszności własnych racji patrzmy na bliźniego jak na siebie samego.

#125 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-21, godz. 15:51

Czesiek napisał



Szanowny Cześku, jeśli Bóg jest nadludzką koncepcją to poproszę o dowód potwierdzający ową tezę.

Czesiek napisał



Masz, co do tego jakieś wątpliwości?


Czesiek napisał



Myślę, ze jest to zadanie dla wierzących w ogóle, a w szczególności dla zwolenników monoteizmu trynitarnego.


Czesiek napisał



Potrafisz to udowodnić? Jeśli tak to do roboty.



BB


Hm, przepraszam, ale coś mi się wydaje, że nie doczytaliście ze zrozumieniem moich wcześniejszych postów i nie dostrzegliście, że stoicie na tej samej desce. Nawet jeśli na przeciwnych końcach tej samej deski. Natomiast co ja proponowałem, to ZEJSCIE Z TEJ DESKI NA ZIEMIĘ. Jednak wygląda na to, że zamiast posprzątać te wszystkie walające się po placu budowy deski, wolicie się na nich chybotać i przekomarzać: ta religia, czy ta religia; to wyobrażenie, czy to wyobrażenie; takie napisane słowo czy takie napisane słowo. Z jakichś powodów wydaje się Wam że jest to ważne. Niekiedy przeskoczycie z jednej deski na drugą deskę po to, aby krytykować tę na której uprzednio staliście. Wydaje się wam, że się uwolniliście. I tak wam życie upływa na wzajemnych przepychankach co do tego, która deska jest najwłaściwsza aby na niej stać. Zamiast zeskoczyć, otrzepać buty i iść do domu umyć ręce. W istocie nawet nie dostrzegacie, ze ktoś do was woła, tak jesteście zajęci sobą.
Przy całym szacunku dla Waszej gorliwości muszę powiedzieć, że podstawowy błąd nie polega na tym, że Bóg jest taki albo taki, albo że jest, albo że go nie ma, tylko na niedostrzeganiu podstawowych faktów.

Użytkownik mihau edytował ten post 2009-06-21, godz. 15:51


#126 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-21, godz. 16:15

Co mi jeszcze przyszło do głowy, to memetyka. Czy ktoś słyszał o memetyce?
Otóż z grubsza biorąc memetyka zajmuje się opisem działania pewnych wirusów.
Wirusy funkcjonują w większości w ludzkich umysłach - czyli w świecie ludzkiej kultury.
Zainfekowani nimi ludzie powielają je i przekazują je innym (tak jak ja pisząc ten post) ;( .

No właśnie. Dlaczego nie spojrzeć na religie i różne ideologie jako na różne rodzaje wirusów które skłaniają swych nosicieli do najczęściej niekorzystnych zachowań?
Zobaczcie, ile czasu i energii wam to pochłania: doktrynalne dyskusje które nie mają nic wspólnego z rzeczywistością, nawracanie innych zainfekowanych nieco inaczej, nietolerancja, brak samoświadomości, plus koszty alternatywne.

Oczywiście, bez urazy, ja tak ogólnie, a nie personalnie.

Użytkownik mihau edytował ten post 2009-06-21, godz. 16:11


#127 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-06-22, godz. 12:09

Dlaczego na Boga spoglądać jako na koncepcję a nie na osobę? Dlaczego uwalniać się od Boga, jak od wirusa który zainfekował umysł, jak od nierealnej koncepcji, którą każdy człowiek tworzy na własny użytek? A może tak potraktować wszystko co nas otacza, jako koncepcję, która jest tylko w naszej głowie, a my jesteśmy tylko bateriami, którym poddaje się te koncepcje abyśmy w nie wierzyli? Co to znaczy stanąć na ziemi? Czy ziemia nie jest tylko koncepcją wymyśloną przez kogoś i wpajana nam z pokolenia w pokolenie? A może moje wpisy na tym forum w odpowiedzi na twoje posty Mihau są jedynie wymysłem czyjejś wyobraźni tak jak i twoje wpisy?

Bo jeśli Bóg jest tylko koncepcją, to po co w ogóle się tym zajmować? A jeśli jest osobą, to jak ją poznać? A co z tymi, którzy doświadczają Bożej obecności i Bożego działania w swoim życiu, czy oni też powinni traktować Boga jako koncepcję, a to czego doświadczają jako halucynację? Czy też powinni zejść z jakiejś deski i iść do domu, bo dla kogoś innego rozmowa o Bogu jest tylko rozmową o ludzkich koncepcjach?
Czesiek

#128 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-22, godz. 14:08

A co z tymi, którzy doświadczają Bożej obecności i Bożego działania w swoim życiu, czy oni też powinni traktować Boga jako koncepcję, a to czego doświadczają jako halucynację?


To fakt. Ludzie doświadczają tego Czegoś, co cżęsto nazywają Bożą obecnością, Bożą łaską, Jednością z Bogiem (to, o co modlił się Jezus), i tak dalej.

To, co doświadczają, to nie jest KONCEPCJA.
To DOŚWIADCZENIE.
To doświadczenie sfery ducha, to doświadczenie czegoś wykraczającego poza danego człowieka, czegoś znacznie większego niż dany człowiek. Dlatego tego typu doświadczenia nazywane są niekiedy doświadczeniami transpersonalnymi, gdyż wychodzą poza człowieka.

A więc mamy DOŚWIADCZENIE, które przeżyliśmy (w duchu i w prawdzie - jakby powiedział Jezus), a które to przerasta możliwości naszego pojmowania.
I co wtedy z tym robimy?
TŁUMACZYMY SOBIE co to się stało korzystając z dostępnego nam zasobu pojęć i wyobrażeń jakie mamy w głowie, czyli TWORZYMY KONCEPCJĘ z pojęć dostępnych w naszej kulturze.
A jak już mamy własną koncepcję, własną RELIGIĘ to zwykle USIŁUJEMY SPRZEDAĆ JĄ DRUGIM.
Znaczy NAWRÓCIĆ ICH na tę jedyną prawdziwą wiarę.
Oczywiście ONI najczęściej też mają jakąś ICH jedyną prawdziwą koncepcję zbudowaną na doświadczeniu jakiegoś ich proroka.
Co my na to? Nie może być, ani chybi Szatan ich opętał! No bo my wiemy lepiej!

I nic na to nie pomoże nawet kiedy protoplasta danej religii powie, że "jego królestwo nie jest z tego świata".
Jego 'wierni' naśladowcy po prostu tak wykombinują, żeby dane doświadczenie stało się nie DOŚWIADCZENIEM PRZEŻYWANYM PRZEZ LUDZI, ale KONCEPCJĄ W KTÓRĄ LUDZIE WIERZĄ, WIARĄ, RELIGIĄ, której się nie przeżywa, ale której zasad i wytycznych się uczy.

Tego typu doświadczenia występują NIEZALEŻNIE od wiary, religii, kultury.
Mogą je mieć NAWET agnostycy lub ludzie niewierzący.

Czyli DOŚWIADCZENIE jest REALNE (przynajmniej w sferze ludzkiego ducha, albo powiedzmy, W DUCHU I W PRAWDZIE).
Natomiast to jak sobie to doświadczenie TŁUMACZYSZ, JUŻ NIE JEST W DUCHU I W PRAWDZIE tylko na podstawie wyobrażeń - nawet nie twoich, tylko na podstawie wyobrażeń ludzi którzy żyli przed tobą (i na przykład spisali pisma święte lub je póżniej zinterpretowali). Do tego celu w każdym społeczeństwie istniała instytucja kapłanów.

Tak więc pojawia się RELIGIA w którą TO KONCEPCJĘ jej kapłani i wyznawcy WIERZĄ, ale już jej NIE ODCZUWAJĄ, NIE PRZEŻYWAJĄ, NIE DOŚWIADCZAJĄ.
Sami nie wchodzą i nie pozwalają innym - jakby powiedział Jezus.
A nie doświadczają ponieważ ich umysły są zamkniete na PRAWDĘ, ponieważ M Y Ś L Ą , ŻE ZNAJĄ PRAWDĘ, ŻE W I E D Z Ą JAK TA PRAWDA (BÓG) MA WYGLĄDAĆ (i co ma lubić, i czego ma nie lubić i w ogóle jaki On ma być).
W gruncie rzeczy mogą nawet odrzucić DOŚWIADCZENIE gdyż może być sprzeczne z zasadami ich religii.

Porzucając taką czy inną koncepcję NIE MOŻESZ zdradzić Boga, NIE MOŻESZ stracić Boga, NIE MOŻESZ odseparować się od Prawdy. (gdyż w nim bowiem poruszamy się i jesteśmy - jak to ujmuje Biblia)
Wręcz przeciwnie, IM BARDZIEJ twój umysł jest WOLNY od fałszywych wyobrażeń TYM BARDZIEJ jesteś w stanie w nieskrępowany sposób DOŚWIADCZAĆ. Jedyne, czego potrzebujesz, to uważność i bycie w TU i w TERAZ. Miłość. Wdzięczność. Czyli uczucie. czyli przeżycie. Czyli DOŚWIADCZENIE. A nie prawdy wiary, dogmaty i kombinowanie. I strata czasu na przekomarzanki.

Po cóż w takim razie jakiekolwiek koncepcje? Po cóż w takim razie jakiekolwiek myślenie?
No dobrze, nie wszystko na raz, zostawmy coś na deser. :)

Użytkownik mihau edytował ten post 2009-06-22, godz. 14:10


#129 and

and

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1649 Postów
  • Gadu-Gadu:0
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Toruń

Napisano 2009-06-22, godz. 17:09

Sami nie wchodzą i nie pozwalają innym - jakby powiedział Jezus.
A nie doświadczają ponieważ ich umysły są zamkniete na PRAWDĘ, ponieważ M Y Ś L Ą , ŻE ZNAJĄ PRAWDĘ, ŻE W I E D Z Ą JAK TA PRAWDA (BÓG) MA WYGLĄDAĆ (i co ma lubić, i czego ma nie lubić i w ogóle jaki On ma być).


zgadzam się z tym, ci co myślą, że poznali Boga innym mówią jak on ma wyglądać. Coś w rodzaju "mój Bóg jest lepszy od twojego"
pozdrawiam Andrzej

#130 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2009-06-22, godz. 19:20

To fakt. Ludzie doświadczają tego Czegoś, co cżęsto nazywają Bożą obecnością, Bożą łaską, Jednością z Bogiem (to, o co modlił się Jezus), i tak dalej.

To, co doświadczają, to nie jest KONCEPCJA.
To DOŚWIADCZENIE.
To doświadczenie sfery ducha, to doświadczenie czegoś wykraczającego poza danego człowieka, czegoś znacznie większego niż dany człowiek. Dlatego tego typu doświadczenia nazywane są niekiedy doświadczeniami transpersonalnymi, gdyż wychodzą poza człowieka.

A więc mamy DOŚWIADCZENIE, które przeżyliśmy (w duchu i w prawdzie - jakby powiedział Jezus), a które to przerasta możliwości naszego pojmowania.
I co wtedy z tym robimy?
TŁUMACZYMY SOBIE co to się stało korzystając z dostępnego nam zasobu pojęć i wyobrażeń jakie mamy w głowie, czyli TWORZYMY KONCEPCJĘ z pojęć dostępnych w naszej kulturze.
A jak już mamy własną koncepcję, własną RELIGIĘ to zwykle USIŁUJEMY SPRZEDAĆ JĄ DRUGIM.
Znaczy NAWRÓCIĆ ICH na tę jedyną prawdziwą wiarę.
Oczywiście ONI najczęściej też mają jakąś ICH jedyną prawdziwą koncepcję zbudowaną na doświadczeniu jakiegoś ich proroka.
Co my na to? Nie może być, ani chybi Szatan ich opętał! No bo my wiemy lepiej!

I nic na to nie pomoże nawet kiedy protoplasta danej religii powie, że "jego królestwo nie jest z tego świata".
Jego 'wierni' naśladowcy po prostu tak wykombinują, żeby dane doświadczenie stało się nie DOŚWIADCZENIEM PRZEŻYWANYM PRZEZ LUDZI, ale KONCEPCJĄ W KTÓRĄ LUDZIE WIERZĄ, WIARĄ, RELIGIĄ, której się nie przeżywa, ale której zasad i wytycznych się uczy.

Tego typu doświadczenia występują NIEZALEŻNIE od wiary, religii, kultury.
Mogą je mieć NAWET agnostycy lub ludzie niewierzący.

Czyli DOŚWIADCZENIE jest REALNE (przynajmniej w sferze ludzkiego ducha, albo powiedzmy, W DUCHU I W PRAWDZIE).
Natomiast to jak sobie to doświadczenie TŁUMACZYSZ, JUŻ NIE JEST W DUCHU I W PRAWDZIE tylko na podstawie wyobrażeń - nawet nie twoich, tylko na podstawie wyobrażeń ludzi którzy żyli przed tobą (i na przykład spisali pisma święte lub je póżniej zinterpretowali). Do tego celu w każdym społeczeństwie istniała instytucja kapłanów.

Tak więc pojawia się RELIGIA w którą TO KONCEPCJĘ jej kapłani i wyznawcy WIERZĄ, ale już jej NIE ODCZUWAJĄ, NIE PRZEŻYWAJĄ, NIE DOŚWIADCZAJĄ.
Sami nie wchodzą i nie pozwalają innym - jakby powiedział Jezus.
A nie doświadczają ponieważ ich umysły są zamkniete na PRAWDĘ, ponieważ M Y Ś L Ą , ŻE ZNAJĄ PRAWDĘ, ŻE W I E D Z Ą JAK TA PRAWDA (BÓG) MA WYGLĄDAĆ (i co ma lubić, i czego ma nie lubić i w ogóle jaki On ma być).
W gruncie rzeczy mogą nawet odrzucić DOŚWIADCZENIE gdyż może być sprzeczne z zasadami ich religii.

Porzucając taką czy inną koncepcję NIE MOŻESZ zdradzić Boga, NIE MOŻESZ stracić Boga, NIE MOŻESZ odseparować się od Prawdy. (gdyż w nim bowiem poruszamy się i jesteśmy - jak to ujmuje Biblia)
Wręcz przeciwnie, IM BARDZIEJ twój umysł jest WOLNY od fałszywych wyobrażeń TYM BARDZIEJ jesteś w stanie w nieskrępowany sposób DOŚWIADCZAĆ. Jedyne, czego potrzebujesz, to uważność i bycie w TU i w TERAZ. Miłość. Wdzięczność. Czyli uczucie. czyli przeżycie. Czyli DOŚWIADCZENIE. A nie prawdy wiary, dogmaty i kombinowanie. I strata czasu na przekomarzanki.

Po cóż w takim razie jakiekolwiek koncepcje? Po cóż w takim razie jakiekolwiek myślenie?
No dobrze, nie wszystko na raz, zostawmy coś na deser. :)

Jak widzę to zrobisz wszystko, aby z Boga uczynić jedynie koncepcję, którą będzie można porzucić aby nie zaprzątać nią sobie głowy i będziesz wzywał innych, aby w tym poszli za tobą. A do tego tych, którzy za tobą nie pójdą będziesz utożsamiał z zaślepionymi ludźmi, którzy są niewolnikami swoich koncepcji.
Ale co, jeśli jednak masz do czynienia z Osobą a nie z koncepcją? A doświadczenie jest jednak udziałem nie tylko nielicznych, ale tych, którzy przychodzą do Boga jako osoby? Czy im też będziesz nadal wmawiał, ze to jedynie ich koncepcja, aby w ten sposób nie musieć się zmierzyć z osobowym Bogiem?
Czesiek

#131 mihau

mihau

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 388 Postów
  • Lokalizacja:UK, West England

Napisano 2009-06-22, godz. 21:13

Jak widzę to zrobisz wszystko, aby z Boga uczynić jedynie koncepcję, którą będzie można porzucić aby nie zaprzątać nią sobie głowy i będziesz wzywał innych, aby w tym poszli za tobą. A do tego tych, którzy za tobą nie pójdą będziesz utożsamiał z zaślepionymi ludźmi, którzy są niewolnikami swoich koncepcji.
Ale co, jeśli jednak masz do czynienia z Osobą a nie z koncepcją? A doświadczenie jest jednak udziałem nie tylko nielicznych, ale tych, którzy przychodzą do Boga jako osoby? Czy im też będziesz nadal wmawiał, ze to jedynie ich koncepcja, aby w ten sposób nie musieć się zmierzyć z osobowym Bogiem?


Mógłbym napisać tak:
Jak widzę to zrobisz wszystko, aby z koncepcji uczynić Boga, którego nie będzie można porzucić i którym będzie trzeba sobie zaprzątać głowę i będziesz wzywał innych, aby poszli za tobą. A do tego tych, którzy za tobą i za twoim Bogiem nie pójdą będziesz utożsamiał z zaślepionymi ludźmi, którzy są niewolnikami fałszywych bogów. ;)
A co jeśli masz do czynienia z koncepcją a nie z Osobą?

Jednak widzę że ty jako jedyny dzielnie mi dotrzymujesz pola w tej dyskusji więc napiszę nieco bardziej produktywnie - a wiąże się to z pytaniem jakie postawiłem na końcu mojego poprzedniego posta.

Otóż... tylko od czego zacząć?
Otóż... potrzebujemy koncepcji. Potrzebujemy myśleć o życiu, o rzeczywistości, o świecie, o naszym miejscu w życiu.
Ponieważ jako ludzie jesteśmy cząstką większej całości, większego systemu, więc - chociaż na co dzień myślimy po ludzku - mamy perspektywę małej śrubki, to jednak zdarza się, że doświadczamy... Boga.
Nasza perspektywa rozszerza się, czujemy miłość, czujemy, że jesteśmy częścią czegoś większego, że jest Bóg nad nami.
(Oczywiście można też doświadczać zjednoczenia z przyrodą, z kosmosem, stanu samadhi, satori, nirvany itd ale nie chcę tutaj zanadto mieszać).
Przez chwilę intuicyjnie czujemy jak to jest być całą lodówką, a nie tylko śrubką.
Mamy umysł chrystusowy, albo odczuwamy jedność z Bogiem itd.
Właśnie po to, aby doświadczać takich stanów, właśnie po to wymyślono modlitwy kontemplacyjne, medytacje, i inne praktyki.

Napisałem, że potrzbujemy koncepcji.
Gdyż jak powiada pismo: częściowa nasza wiara i częsciowe poznanie (cytuję z pamięci, może coś przekręciłem ale chyba wszyscy kojarzą werset) a dalej mówi że gdy przyjdzie to co doskonałe, to zniknie to co częsciowe.
Otóż ci, co doświadczyli doświadczeń szczytowych (nie o seksie piszę tylko o doświadczeniach transpersonalnych, o doświadczeniu Boga :) ci już nie potrzebują wspierać się dogmatami i koncepcjami, gdyż mają DOŚWIADCZENIE.

Oczywiście zwykli ludzie ich nie rozumieją i mówią: pokaż nam Boga.
Prorocy, Jezus pokazywali palcem na księżyc, a ludzie widzieli tylko palec.
Gdyż zbyt byli przywiązani do swoich koncepcji Boga.
Bali się stracić Boga, podczas gdy tak naprawdę bali się stracić swoje na jego temat wyobrażenia i przekonania.
Gdyż, jak powszechnie wiadomo, ludzie mają oczy, a nie widzą, mają uszy, a nie słyszą. I dlatego potrzebują KONCEPCJI.
Ponieważ NIE WIDZĄ RZECZYWISTOŚCI tylko JEJ ODWZOROWANIA czyli MAPY.

Jeszcze zajmijmy się Biblią i koncepcją Boga w Biblii. (Biblia to też taka mapa)
Otóż jak zaczniesz czytać i analizować Biblię, to zauważysz, że koncepcja Boga zmieniała się z czasem.
Od zazdrosnego, wojowniczego i mściwego Boga koczowniczo-pasterskich plemion izraelskich w pismach hebrajskich po Boga miłości, Boga pism greckich. Jeszcze po drodze tam znajdzesz ślady kultu miedzianego węża i innych rzeczy.
Prawo Mojzeszowe i 10 przykazań dotyczyło tylko żydów więc dla żyda tylko żyd był bliźni - oto ciekawa koncepcja - i dlatego nic nie stało na przeszkodzie aby zabijać innych, gdyż zakaz "nie zabijaj" dotyczył żydów.
Koncepcja kim jest "bliźni" zmieniła się w czasach Jezusa i później wraz z koncepcją dla kogo jest Bóg (czyli smieniła się koncepcja Boga). Otóż Bóg przestał być bogiem tylko żydów i tych co się do nich przyłączyli, stał się on Bogiem wszystkich, a wszyscy ludzie stali się bliźnimi.
Oczywiście wprowadzenie tej idei w życie trwa wciąż do naszych czasów, ale odnieśliśmy niewątpliwy postęp.
Pora na zmiany.
W dziedzinie techniki jest to proste. Pojawiły się pagery - ludzie zaczęli je nosić. Pojawiły się telefony komórkowe, ludzie pozbyli się przestarzałych pagerów i używają komórek.
Niestety, to proste i oczywiste w świecie techniki użytkowej, natomiast w dziedzinie koncepcji i w dziedzinie wyobrażeń religijnych wielu z nas zatrzymało się na poziomie sprzed dwóch tysięcy lat albo na średniowieczu.
Już pomijam, że Biblia mówi o nowych zwojach.

Jednak chcę powiedzieć coś innego.
To nie człowiek jest dla religii, tylko religia dla człowieka.
Przy czym należy pamiętać, że czas wielkich religii w zasadzie się skończył.
Wiąże się to z tym, że żyjemy w społeczeństwie informacyjnym, informatycznym, wielokulturowym, gdzie panuje wolność sumienia i wyznania, gdzie istnieją najrozmaitsze style życia. Stajemy się obywatelami całego globu. Mamy dostęp do tego, do czego w sferze ducha doszły inne kultury, inne religie niechrześcijańskie. Oni wypracowali sobie własne spojrzenie na świat i okazuje się że nawzajem możemy się od siebie wiele nauczyć. Jednak jeśli będziemy kurczowo trzymać się tego, co było prawdziwą nowinką parę tysięcy lat temu to będziemy zostawać na marginesie. Oprócz innych kultur jest jeszcze nauka która stała się również rodzajem religii. A nauka i rozwój techniki wnoszą olbrzymi wkład w nasze życie.
Co się dzieje, gdy ktoś ślepo trzyma się tego co było normą parę tysięcy lat temu? Na przykład niektórzy ortodoksyjni Żydzi nie zapalą światła w sabat gdyż to oznaczałoby pracę. Jeśli wydaje się wam to śmieszne, to popatrzcie na siebie, na swoją belkę we własnym oku.

A zatem zaktualizowanie koncepcji nie oznacza pozbycia się Boga czy Prawdy, tylko jeszcze lepsze jego zrozumienie, i otwarcie się na Boga, na życie, gdyż życie to rozwój, to przemiany, to stawianie sobie pytań i odpowiadanie na nie z pokorną świadomością, że to co dzisiaj wydaje nam się prawdą jutro już nią nie będzie. Tak było za czasów Kopernika i tak jest też dzisiaj.

Użytkownik mihau edytował ten post 2009-06-22, godz. 21:16


#132 jb

jb

    ^o^

  • Moderatorzy
  • PipPipPipPip
  • 4057 Postów
  • Płeć:Female
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2009-08-17, godz. 19:01

Luźne nawiązanie do tematu:



(Głosicielka usiłuje zaprosić współpracownika na kongres. Okazuje się, że mężczyzna jest ateistą – stał się nim po lekturze Biblii, wylicza okrucieństwa w niej opisane.)
.jb

#133 ewa

ewa

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2111 Postów

Napisano 2009-08-19, godz. 21:38

A mi się wydaje, że z od strony biologii była logiczna - kobieta po urodzeniu dziecka i w czasie okresu ma spokój. Żaden mężczyzna się jej nie tyka - może odpocząć, regenerować siły i ponieważ jest nieczysta, może się skupić tylko na sobie i nie myśleć o innych. Ma to zagwarantowane ustawowo. Taki urlop.


Ha, myślę podobnie. Może akurat nie o seks chodziło (a może też), ale jak by nie patrzeć, co miesiąc miała zagwarantowany urlop od garów, rodziny, wrzeszczących bachorów, pracy jakiejkolwiek itd.


Comiesięczny urlop od wszystkiego i od wszystkich. Luksus!!!

Użytkownik ewa edytował ten post 2009-08-19, godz. 21:47





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych