Tak sie składa, że w trakcie czytania wypowiedzi Skywalkera odnosnie przekazywanych przez CK sprostowań, czy wyjaśnień przypomniało mi się pytanie jakie zadawałam sama sobie kilka lat temu: Na kogo ja czekam ? Na Jehowę czy na ludzi? Analizowałam możliwe odpowiedzi z różnych punktów widzenia i trwało to czas jakiś..
Tymczasem nadeszło "nowe światło" w postaci innej interpretacji przypowieści o owcach i kozłach a szczegółnie czasu w którym to ma nastąpić. Po owej zmianie zastanawiałam się nad kwestią głoszenia jako metody rozdzielania i po pierwsze doszłam do wniosku, że z pleców powinien mi spaść wielki ciężar
- nie odpowiadam, za wieczne odcięcie ewentualnych kozłów,
- nie mam siebie za co katować wyrzutami sumienia z powodu niegłoszenia 24h/na dobę.
Jednak pozostało pytanie:
- po co wmawiano mi przez lata całe, że taka odpowiedzialnośc na mnie ciąży i czemu katowałam sie sama takim wnioskiem?
SAMA JESTEM SOBIE WINNA?
Może i tak.
Czy ktoś miał jednak prawo wkładać na moje barki taką odpowiedzialność?
Prawo do wkładania obowiązków na barki ludzi mieli czasem specjalnie mianowani przez Boga ludzie.
Sam Jezus Chrystus został -jak to czytamy w Dz.Ap - uwierzytelniony przez cuda i znaki niezwykłe.
Skoro od czasów apostolskich i poapostolskich minęło 18 wieków , to skąd wziął się nagle nowy rzecznik?
Czy po takim długim czasie nieobecności nie powinien zostać jakoś uwierzytelniony od nowa? Zwłaszcza ze względu na powszechne - zapowiedziane - odstępstwo?
To ważne, że ŚJ głoszą dobrą nowinę o Królestwie, które przyjdzie. Więcej ludzi powinno to głosić.
Teraz nawet podobno niektórzy prezydenci USA głosili o Armagedonie i Nowym Porządku... (ciekawy wątek - czy zwracali uwagę na to co piszą Strażnice?)
To zaś oznacza, że temat jakiegoś końca jest w ludzkich umysłach obecny mimo powszechnej - jak się zdaje - sekularyzacji. Można też powiedzieć, że nasza cywilizacja wykazuje symptomy schyłku..
Ja jednak uważam, że jeśli Organizacja jest rzeczywiście kierowana duchem św, to nie ma jej czego wybaczać. Jesli zaś nie... to ja bym sie z tym wybaczaniem ciut wstrzymała.
Pytanie tytułowe brzmiało "Czy potrafisz wybaczyć Organizacji?"
Nie, jeśli ludzie nią kierujący świadomie mnie wprowadzili w błąd. Jesli zaś nieświadomie to powinni sie do błędu przyznać. Czy rzeczywiście czekałam na Jehowę, czy na ludzi?
I jak z tym wybaczaniem?
... I poznacie prawdę , a prawda was wyswobodzi ... Cóż to jest prawda?