A co do proroctw to niezły z ciebie Nostradamus.
A do do tematu to moja wiara opiera się nie na łatwowierności ale na dogłębnej analizie i faktach. Ale o tym to przeczytasz w innych wątkach.

Napisano 2010-08-04, godz. 19:47
Napisano 2010-08-04, godz. 21:27
Polska już była "Chrystusem narodów".
A co do proroctw to niezły z ciebie Nostradamus.
A do do tematu to moja wiara opiera się nie na łatwowierności ale na dogłębnej analizie i faktach. Ale o tym to przeczytasz w innych wątkach.
Napisano 2010-08-04, godz. 21:56
A do do tematu to moja wiara opiera się nie na łatwowierności ale na dogłębnej analizie i faktach. Ale o tym to przeczytasz w innych wątkach.
Napisano 2010-08-05, godz. 12:01
Napisano 2010-08-05, godz. 20:05
Napisano 2010-08-06, godz. 08:36
Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2010-08-06, godz. 08:37
Napisano 2010-08-06, godz. 09:15
No i mniej więcej na tej zasadzie działają wszystkie święte księgi, oraz religie na nich opierane.
Bardzo często sam fakt, że są stare świadczą o ich autorytecie. Dodajemy do tego dowody z osobistego przekonania i mamy "PRAWDĘ".
Napisano 2010-08-06, godz. 11:17
Moglbym jak z rekawa sypac proroctwami i dowodami na natchnienie Koranu przez Boga. Zaden z tych "dowodow" nie ma znaczenia dla chrzescijanina i podlegaja one calkowitej ignorancji, zreszta z wzjamnoscią. Bezsens tej sytuacji jest tak uderzajacy jakbym nie zyl w rzeczywistym swiecie tylko w jakiejs ksiazce Terrego Pratchetta.
Swiete ksiegi prowadza do roznych celow, nie sa instrukcja na Boga, tylko sposobem na okreslone zycie, metoda przetrwania i uruchomienia mechanizmow obronnych przeciw strachowi przed smiercią, sa rowniez sposobem na podniesienie wlasnego ego, na poczucie sie wybranym, namaszczonym czy wyjatkowym, gdyby jednak tak patrzec na ich tresc okazaloby sie, ze sa po prostu zwyklym ludzkim doswiadczeniem, ale tego jako wierzacy nie chcemy, my chcemy, zeby ktos kiedys zrobil cos dla nas i za nas... ciagle jak dzieci.
Użytkownik Padre Antonio edytował ten post 2010-08-06, godz. 11:20
Napisano 2010-08-06, godz. 19:23
Napisano 2010-08-06, godz. 22:15
Padre to co piszesz brzmi logiczne ale jak wytłumaczyć że są tacy znawcy Biblii co wierzą w Boga.
Co ciekawe na przestrzeni wieków wielu wybitnych naukowców było ludźmi wierzącymi.
Dzisiaj również są znani ludzie co wierzą w Boga.
Napisano 2010-08-07, godz. 08:36
Napisano 2010-08-07, godz. 11:40
Ciekawie zastosowałeś ta zasadę. A może by tak inaczej ja zastosować, zastosować do tych co nie wierzą w Boga. Czy tak można?
Użytkownik gruby drab edytował ten post 2010-08-07, godz. 11:40
Napisano 2010-08-07, godz. 12:32
Napisano 2010-08-07, godz. 13:14
Padre to co piszesz brzmi logiczne ale jak wytłumaczyć że są tacy znawcy Biblii co wierzą w Boga.
Co ciekawe na przestrzeni wieków wielu wybitnych naukowców było ludźmi wierzącymi.
Dzisiaj również są znani ludzie co wierzą w Boga.
Oj kochany to uogólnienia i manipulację.
W środowisku naukowców aż wrze od konfliktów, rywalizacji i sprzecznych teorii - to między innymi napędza postęp w wielu dziedzinach.
Co do przywódców religijnych, słyszałeś o spotkaniach modlitewnych w Asyżu, albo o ruchach ekumenicznych. Uogólnienia są niebezpieczne.
Napisano 2010-08-07, godz. 13:45
Odestek ludzi przejawiających wiarę w boga jest podobny w każdej społeczności.
Może się wahać w zależności od rodzaju tej społeczności, tj. homoseksualiści, biolodzy - z racji osobistych doświadczeń odrzucili boga, lub na podstawie wiedzy o przyrodzie nie dopuszczają go w takiej formie jaką prezentuje kościół lub są ateistami/agnostykami.
W środowisku humanistów może być ich więcej, w środowisku nauk ścisłych mniej, itd.
Wielu wybitnych naukowców przejawiało wiarę w istoty wyższe lub konkretnie boga w wydaniu chrześcijańskim. I co z tego? Wielu nie przejawia takich uczuć.
To nie jest żaden dowód empiryczny.
Bawi mnie stosowanie np. przez śJ-wy takich przykładów:
- Izaak Newton wierzył w boga, wniosek = istnieje bóg, wniosek = religia śJ-wy jest prawdziwa.
- ewolucjoniści spierają się między sobą (istota sporu jest nieistotna), wniosek = nauka o ewolucji jest fałszywa, wniosek = istnieje bóg, wniosek = religia śJ-wy jest prawdziwa.
To bezsens.
Tak, dokładnie. To dowód na to że nie zawsze muszą się bić. O dziwo niekiedy się udaje.Sukcesem jest wg ciebie to, że się tam nie biją? Z tego co pamiętam cele są godne pochwały: POKÓJ na ziemi.
Skuteczność mają kiepską, żeby nie powiedzieć zerową.
Napisano 2010-08-09, godz. 08:20
Znowu stosujesz pewne uogólnienia bez jakichkolwiek dowodów, podajesz jako fakty swoje przemyślenia. "biolodzy - z racji osobistych doświadczeń odrzucili boga" Równie dobrze mogę powiedzieć coś zupełnie przeciwnego i równie trudno udowadnialnego np. Biolodzy z racji lepszego poznania dzieła stwórczego wyraźniej dostrzegli przymioty stwórcy i sa bardziej skłonni przyznać że istnieje Stwórca mimo że różnie go pojmują.
Jest to dowód jak najbardziej, dowód na to że wraz ze wzrostem wiedzy wcale nie musi maleć wiara w Boga. To nie tak że niewykształceni wierzą a wykształceni nie wierzą. Nie mówię tu o praktykowaniu religii ale o samej wierze.
nie też to bawi a jeszcze bardziej że ty to tak widzisz. Bo przekaz był inny
- Izaak Newton wierzył w Boga jednoosobowego nie w Trójce wniosek - już dawno ludzie badający Biblie doszli do wniosku że nauka o trójcy nie jest pochodzenia Biblijnego.
- ewolucjoniści spierają się między sobą (istota sporu jest nieistotna), wniosek - nie ma jednej teorii i co ważniejsze dalej pozostaje ona teorią a nie faktem. Nie jest ona -z zasady teorii- więcej prawdopodobna od stwarzania.
Tak, dokładnie. To dowód na to że nie zawsze muszą się bić. O dziwo niekiedy się udaje.
A co do skuteczności to dowód na to - jak to delikatnie ująć- że nie można Boga w żaden sposób nakłonić do działanie wbrew niemu.
Napisano 2010-08-09, godz. 18:05
Najpierw piszesz, że dowodem na ekumenizm są spotkania modlitewne
Widać ci przedstawiciele religijni nie mają pojęcia do kogo się zwracają, kim jest ich bóg, co uznaje za stosowne i jakie działania względem niego mają lub nie mają sensu.
Użytkownik Iam edytował ten post 2010-08-09, godz. 18:05
Napisano 2010-08-09, godz. 20:42
wyobraz sobie teraz, ze wrzucilbys stu religijnych przedstawicieli zaczynajac od ksiedza, pastora zielonoswiatkowcow, adwentystow, mormona, SJ, mułłę, sufiste, derwisza, animiste, scjentologa, ezoteryka itd i kazal im dojsc do wspolnego wniosku.
jakby im sie udalo - ziemia bylaby uratowana, ale skoro nie potarfia, to zajmuje sie tym ktos, kto kieruje sie bardziej zdrowym nastawieniem do rzeczywistosci.
Co do przywódców religijnych, słyszałeś o spotkaniach modlitewnych w Asyżu, albo o ruchach ekumenicznych. Uogólnienia są niebezpieczne.
Napisano 2010-08-09, godz. 22:24
Napisano 2010-08-10, godz. 09:13
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych