Gabinet zwierzeń
#81
Napisano 2010-01-14, godz. 13:45
#82
Napisano 2010-01-14, godz. 15:12
Czytasz Orwella? Super. Gratuluje kolego! Niestety popełniłeś myślozbrodnie. A jak wiesz, to czyn, którego system nie wybacza. Witaj wśród wolnych.(...) Tylko sobie niepotrzebnie ciśnienie podniosłem obserwując pokaz iście orwellowskiego dwójmyślenia (...)
Jutro ogłoszą w zborze moje odłączenie się.
#83
Napisano 2010-01-14, godz. 15:29
Jest gorzej niż myślisz. Ja tą myślozbrodnię popełniłem z premedytacjąCzytasz Orwella? Super. Gratuluje kolego! Niestety popełniłeś myślozbrodnie. A jak wiesz, to czyn, którego system nie wybacza. Witaj wśród wolnych.
#84
Napisano 2010-01-14, godz. 18:32
#85
Napisano 2010-01-14, godz. 18:49
Ufam mojej żonie, moim przyjaciołom i własnemu zdrowemu rozsądkowi. Niekoniecznie w tej kolejnościWitaj uwolniony z matrixa. Niestety, życie tutaj nie jest proste, po matrixowskim doświadczeniu trudno zaufać komukolwiek....... z jednej strony żal wszystkich uwięzionych w matrixie, ale z drugiej, jak doświadczysz "miłości" w traktowaniu Cię po wykluczeniu, przestanie CI być ich żal...... Pozdrawiam Cię..... wiem jak CI cięzko
Nie jestem wykluczony tylko odłączony. Sam podjąłem decyzję. Różnica jest czysto formalna, ale jest. Zdaję sobie sprawę z tego jak mnie będą traktować, ale mi to zwisa i powiewa. nie jestem zależny od nikogo z nich, nie mam też żadnej potrzeby utrzymywania z nimi kontaktów. Mimo to żal mi tych ludzi, przynajmniej większości.
Nie jest mi ciężko, odczuwam ulgę.
Również pozdrawiam ciepło.
#86
Napisano 2010-01-14, godz. 19:03
#87
Napisano 2010-01-14, godz. 20:18
Nie widziałem się z nim dość długo, więc nic nie wiedział o moich poczynaniach. Jednak kiedy w rozmowie poruszyłem drażliwy temat kontrowersyjnych i skrzętnie ukrywanych poczynań towarzystwa Strażnica, to ... nie chciał ze mną rozmawiać. Nie chciał się zapoznać z materiałami które chciałem mu pokazać, wręcz odniosłem wrażenie że boi się ze mną rozmawiać.
Uważam że usiłując dotrzeć do takich ludzi walimy tylko głową w mur. To bolesne, ale lepiej od razu uświadomić sobie że do nich raczej nie uda się dotrzeć, żeby sobie daremnie nie rozdrapywać starych ran wciąż na nowo.
Tak właśnie postępuje wielu ŚJ - zamiast stawić czoło prawdziwym, mającym podstawy zarzutom, wolą zamknąć oczy i uszy byleby tego nie słyszeć ani nie widzieć, choćby to nawet była prawda, bo przecież wątpliwości mogą doprowadzić do upadku duchowego i utraty życia w Armagedonie.
"Perełki" są naprawdę dobrze wyselekcjonowane i wydawało mi się że mają ogromną siłę rażenia, że przynajmniej doprowadzę do tego że nie będą wiedzieli co odpowiedzieć...myliłem się. Rozmowa była oczywiście bezcelowa, jakbym do ściany gadał. Tylko sobie niepotrzebnie ciśnienie podniosłem obserwując pokaz iście orwellowskiego dwójmyślenia. Szkoda było mojego czasu.
Starsi zboru nie są od słuchania ciebie tylko od tego abyś to ty ich słuchał i przystał na ich ultimatum. Przypominają wielu dzisiejszych pracodawców prywaciarzy którzy jak jakiemuś pracownikowi coś nie odpowiada dają mu możliwość albo zamknąć otwór gębowy albo zwolnienie z pracy. Dokładnie dmuchają z nimi w jedną i tę samą trąbę.
Podobnie miałem na Komitecie sądowniczym - cały czas gadali jak nakręceni i powtarzali w kółko znane mi od lat "mantry" Organizacji. Gdy wyraźnie wykazywałem im na podstawie publikacji, że są w błędzie, oni stosowali wymijające odpowiedzi i znowu powracali do klepania poprzednich tekstów. Była to (w sumie) prawie 4 godzinna wymiana zdań, podnoszenie co chwilę głosu, ja swoje, oni swoje. A gdy usłyszałem od jednego że jestem arogancki i że to jest przesłuchanie to miałem ochotę coś mu niemiłego powiedzieć. Na szczęście opanowałem emocje i postanowiłem być mądrzejszy od niego. Byłem kulturalny, nie wyzywałem, nie obrażałem nikogo. Natomiast tamten obraził mnie, twierdząc na podstawie publikacji Strażnica że jestem "zwierzęcy". Kawał cwaniaka (młody) ale chyba mnie nie doceniał, że ja potrafię mądrze i logicznie się wypowiadać a nie pleść wszystko co ślina na język przyniesie byleby wzbudzić w kimś jakieś chore poczucie winy. Oczywiście ta bezsensowna rozmowa w końcu się skończyła, uparcie twierdził, że jestem winny, ja mu na to że to wy tak uważacie, Bóg może uważać inaczej i nie tylko wy sądzicie. Powiedziałem: "Nie oszukujmy się. Ta rozmowa jest bez sensu bo i tak skończy się na wykluczeniu mnie. Wasza decyzja może być tylko jedna". Dali mi do zrozumienia że tak będzie. Chwilę później kazali mi wyjść bo oni teraz będą się naradzać i modlić. Cóż za brak szacunku dla Boga. Najpierw wydali wyrok w swoich sercach a potem się modlą do Boga o pomoc w podjęciu sprawiedliwej decyzji (!) Zostałem wykluczony za "Rozpasanie i wyuzdanie czyli arogancką, nieprzejednaną postawę wobec starszych zboru" (!) Na koniec powiedziałem im, że jestem bardzo szczęśliwy w życiu i dobrze mi się wiedzie. Tamten wtedy na to "oby to twoje szczęście trwało wiecznie". A ja mu na to "nie ty będziesz o tym decydował tylko Bóg".
Starsi zboru którzy stawiają ultimatum nie do odrzucenia nie są kochającymi pasterzami. Nie mają miłości do swoich owiec. W związku z tym ich wyroki są zupełnie bezwartościowe dla Boga który widzi, co mają w sercach. A mają to, że nie przyjmują żadnych argumentów. Dla nich ważne są tylko przepisy które wymyśliło Ciało Kierownicze. Nie mogą przyjmować niczego, co wykracza poza te przepisy, zwłaszcza argumentów obalających doktryny. Nie mówiąc już że często starsi sami naginają również te przepisy w nadziei że ktoś to "łyknie jak młody" i nie będzie trzeba za dużo mówić.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-01-14, godz. 20:35
#88
Napisano 2010-01-14, godz. 20:43
Tylko dla Ciebie jest ważne czy zostałeś wykluczony, czy odłączyłeś się sam. Dla reszty zboru nie ma ten fakt żadnego znaczenia albo ma znaczenie wyraźnie ujemne w stosunku do Twojej osoby i Twojej rodziny/żony. Bo można się domyślać, że z powodu Twojego wykluczenia niebawem w zborze zostanie zasygnalizowany temat odstepstwa poprzez stosowne przemówionko w jakimś punkcie zebrania.Nie jestem wykluczony tylko odłączony. Sam podjąłem decyzję. Różnica jest czysto formalna, ale jest. Zdaję sobie sprawę z tego jak mnie będą traktować, ale mi to zwisa i powiewa. nie jestem zależny od nikogo z nich, nie mam też żadnej potrzeby utrzymywania z nimi kontaktów.
Prawdę mówiąc to jestem trochę zdziwona Twoim pospiesznym dążeniem do wykluczenia. No cóż ... sianie odstępczej propagandy wyzwala mechanizm obronny zboru i wzmaga czujność zborowych strażników "prawdy". Wszak zakwas mógłby doprowadzić do rozprzestrzenienia się duchowej choroby lub odstępczej epidemii. Starsi postąpili zgodnie z wytycznymi WTS-u.
Mówisz, że Cię to emocjonalnie nie obeszło? Oby to była prawda. Mnie się wydaje, że jeszcze Cię nie raz zaboli. Niemniej życzę powodzenia na nowej drodze życia.
#89
Napisano 2010-01-15, godz. 00:50
Tylko dla Ciebie jest ważne czy zostałeś wykluczony, czy odłączyłeś się sam. Dla reszty zboru nie ma ten fakt żadnego znaczenia albo ma znaczenie wyraźnie ujemne w stosunku do Twojej osoby i Twojej rodziny/żony. Bo można się domyślać, że z powodu Twojego wykluczenia niebawem w zborze zostanie zasygnalizowany temat odstepstwa poprzez stosowne przemówionko w jakimś punkcie zebrania.
Prawdę mówiąc to jestem trochę zdziwona Twoim pospiesznym dążeniem do wykluczenia. No cóż ... sianie odstępczej propagandy wyzwala mechanizm obronny zboru i wzmaga czujność zborowych strażników "prawdy". Wszak zakwas mógłby doprowadzić do rozprzestrzenienia się duchowej choroby lub odstępczej epidemii. Starsi postąpili zgodnie z wytycznymi WTS-u.
Mówisz, że Cię to emocjonalnie nie obeszło? Oby to była prawda. Mnie się wydaje, że jeszcze Cię nie raz zaboli. Niemniej życzę powodzenia na nowej drodze życia.
No przecież najważniejsze jest co ja o tym myślę. Nie ma dla mnie znaczenia co myśli zbór. A raczej co WTS każe zborowi myśleć. Oni mnie nie wykluczyli, to ja wykluczyłem ich z mojego życia. Odciąłem się od szkodliwego fałszu. Od dawna się zanosiło na coś takiego.
I naprawdę nie obeszło mnie to emocjonalnie, bo moje związki emocjonalne z ludźmi ze zboru były dość płytkie. Naprawdę serdecznych przyjaciół mam poza zborem.
#90
Napisano 2010-01-15, godz. 08:57
No cóż, to napiszę też coś o sobie.
Od urodzenia w organizacji, od małolata mi coś zawsze nie pasowało w tej religii. Nie widziałem w tym prawdziwej miłości, owoców ducha tylko zawsze hipokryzję, obłudę itd. Ale wierzyłem jednak że to prawda. Ta wiara spowodowała że ciągle miałem różne obawy, osądzałem się że robię za mało to doprowadziło do zaburzeń emocji. Do 20stego roku życia uważałem że to prawda ale Ja po prostu do niej nie pasuję Jednak zaczęły się rodzić we mnie poważne wątpliwości co do roku 607, to że obliczenie na rok 1914 zostało wymyślone dawno temu przez żydów, później to przejęli adwentyści i ostatecznie Russel (też adwentysta). Generalnie jedno kłamstwo niszczy całą prawdę. Zacząłem się zagłębiać w temat, to że organizacja oszukiwała, oszukuje ... i będzie oszukiwać
Umysł się uwolnił. Na początku nie mogłem się pogodzić z tym że taki syf zniszczył umysł mój i mojej rodziny. Ale pogodziłem się z tym ... samo życie.
Teraz czuję się szczęśliwy, staram się realizować cele życiowe i planuję odejście oficjalne. W organizacji jestem jeszcze tylko fizycznie. Duchowo i umysłowo odłączony
Nie ma prawdy absolutnej, religii prawdziwej - wszystkie religie to syf - BABILON WIELKI
"W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz"
"Pokolenie odchodzi i pokolenie przychodzi ale ziemia trwa na wieki"
"To, co było, znowu będzie a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem"
#91
Napisano 2010-01-15, godz. 09:14
#92
Napisano 2010-01-15, godz. 11:06
Witaj, odłaczonyWitajcie.
No cóż, to napiszę też coś o sobie.
Od urodzenia w organizacji, od małolata mi coś zawsze nie pasowało w tej religii. Nie widziałem w tym prawdziwej miłości, owoców ducha tylko zawsze hipokryzję, obłudę itd. Ale wierzyłem jednak że to prawda. Ta wiara spowodowała że ciągle miałem różne obawy, osądzałem się że robię za mało to doprowadziło do zaburzeń emocji. Do 20stego roku życia uważałem że to prawda ale Ja po prostu do niej nie pasuję Jednak zaczęły się rodzić we mnie poważne wątpliwości co do roku 607, to że obliczenie na rok 1914 zostało wymyślone dawno temu przez żydów, później to przejęli adwentyści i ostatecznie Russel (też adwentysta). Generalnie jedno kłamstwo niszczy całą prawdę. Zacząłem się zagłębiać w temat, to że organizacja oszukiwała, oszukuje ... i będzie oszukiwać
Umysł się uwolnił. Na początku nie mogłem się pogodzić z tym że taki syf zniszczył umysł mój i mojej rodziny. Ale pogodziłem się z tym ... samo życie.
Teraz czuję się szczęśliwy, staram się realizować cele życiowe i planuję odejście oficjalne. W organizacji jestem jeszcze tylko fizycznie. Duchowo i umysłowo odłączony
Bardzo wiele osób, pisze do mnie, że są fizycznie w organizacji, aby ułatwić sobie zycie, ale duchowo uwolnili swój umysł Ciesze się, że jest inetrnet, że wiele osób myślących logicznie może skonfrontowac swoje poglądy. Ja podobnie jak Ty , urodzona w prawdzie, ale zawsze coś mi nie pasowało..... oczywiście obwiniałam siebie, myślałam, że robię za mało... że jak będę robić więcej dla Organizacji to będzie dobrze.....
Ludzie pozostający w Organizacji, to tacy "oszukani" przez "krawców Króla" z baśni Andersena...... Pamiętacie? Krawcy powiedzieli, że ten kto nie widzi nowych szat cesarza jest idiotą..... nikt nie chciał być idiotą więc wszyscy podziwiali nowe szaty cesarza pomimo, że Król był nagi...... dopiero jakieś dziecko zakrzykneło KRÓL JEST NAGI! Krawcy Organizacji skutecznie manipulują ciemnym ludem wyznawców, dodatkowe "zabezpieczenia" w formie ODRZUCENIA przez wszystkich znajomych i rodzinę działają wyjątkowo skutecznie! Więc Ci, którzy jak DZIECKO przejrzeli na oczy i szczerze ujrzeli KŁAMSTWO i BRAK rzekomych szat..... uwalniają umysły.... pozostając w organizacji..... choć nie da się tego ciagnąc w nieskończoność.
Ale oczywiście życze Tobie jak najdłuższego wytrzymania a przy okazji otwierania oczu innym zagubionym
#93
Napisano 2010-01-15, godz. 11:22
czy Twój nick oznacza że uważasz WTS za babilon czy też raczej należy rozumieć go jako sympatię wobec tzw. "nominalnego" chrześcijaństwa?
WTS = Babilon. Uważam że wszystkie religie, systemy, rządy ludzkie to Babilon Wielki, wszystko co zniewala człowieka. Człowiek jako jednostka rodzi się wolny i wolny musi umrzeć.
Nie ma prawdy absolutnej, religii prawdziwej - wszystkie religie to syf - BABILON WIELKI
"W pocie oblicza twego będziesz jadł chleb, aż wrócisz do ziemi, z której zostałeś wzięty; bo prochem jesteś i w proch się obrócisz"
"Pokolenie odchodzi i pokolenie przychodzi ale ziemia trwa na wieki"
"To, co było, znowu będzie a co się stało, znowu się stanie: nie ma nic nowego pod słońcem"
#94
Napisano 2010-01-15, godz. 11:28
WTS = Babilon. Uważam że wszystkie religie, systemy, rządy ludzkie to Babilon Wielki, wszystko co zniewala człowieka. Człowiek jako jednostka rodzi się wolny i wolny musi umrzeć.
No to bedzie ciekawie
czołem
#95
Napisano 2010-01-15, godz. 13:30
Nawet gdzies w Bibli jest napisane, że człowiek panuje nad człowiekiem na jego zgube...... więc ck to też ludzie władajacy rzeszą 6000000 dusz ku ich zgubieniu.......WTS = Babilon. Uważam że wszystkie religie, systemy, rządy ludzkie to Babilon Wielki, wszystko co zniewala człowieka. Człowiek jako jednostka rodzi się wolny i wolny musi umrzeć.
zgadzam się z przedmówcą, wszystkie systemy zarządzane przez człowieka to jedno wielkie bagno, bez wyjątku.
#96
Napisano 2010-01-15, godz. 21:24
Nawet gdzies w Bibli jest napisane, że człowiek panuje nad człowiekiem na jego zgube...... więc ck to też ludzie władajacy rzeszą 6000000 dusz ku ich zgubieniu.......
Trafna uwaga. Jak zauważyłaś, ten fragment Biblii spełnia się również na Organizacji. A zgub jest wiele.
--
Ostatni komentowany wątek został przeniesiony tutaj: link | Moderator
#97
Napisano 2010-03-26, godz. 05:59
Bycie ŚJ w pracy to niemałe wyzwanie. Sam pamiętam jak to u mnie było. Dopóki byłem ŚJ to kazano mi przychodzić do pracy w święta podczas gdy reszta siedziała w domu i zbijała bąki przy stole wigilijnym lub wielkanocnym. Był to dla nich "niezły interes". Nie musieli w ogóle przychodzić w święta do pracy bo zawsze był ochotnik który za nich zaiwaniał. Problem się zrobił gdy przestałem być ŚJ. Nastąpiło wielkie oburzenie, jeden ze współpracowników nawet zagroził mi, że pójdzie na skargę do księdza, że ja tak sobie zmieniam religię a tak nie można. Obecnie chociaż kolejność pracy w święta podlega "rotacji" to i tak jeszcze odczuwam że ciągnie się za mną ten "smród". Jeden pracownik w ogóle wyłamał się od pracy w święta (układy), więc liczba "rotacji" zmniejszyła się. Ponieważ zawsze są podświadome wielkie pretensje, chęć przychodzenia reszty do pracy w święta jest delikatnie mówiąc niespecjalna, ze wskazaniem na mnie. W tym roku czeka mnie wielkanocne jajo w pracy (moja kolej). Nastawiam się już na pracę także w Boże Narodzenie i drugi dzień świąt. Oczywiście jak zwykle nikt mi nic nie mówi, nie informują mnie tylko wpisują że ja mam przyjść. Są tak zgorzkniali i pretensjonalni że wymiotować się chce. A jak zaczynam protestować to robią mi "spotkania sądownicze" w większym gronie, żeby mnie przywołać "do porządku". Kolejny przykład mobingu który jest karalny.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-03-26, godz. 06:48
#98
Napisano 2010-04-08, godz. 19:25
W moim wypadku to zaufanie z roku na rok malało. Coraz więcej nieprawidłowości i nielogiczności dostrzegałem, aż w końcu sięgnąłem po informacje z niezależnych źródeł. No i jestem tu gdzie jestem.Najbardziej trafnie i zwięźle określił to R. Franz :"Akrobatyczna logika". Niesamowite jest to, jak bardzo mieliśmy wyprane mózgi, by przyjmować takie "światła" z zachwytem, spokojem i pełnym zaufaniem...
Mój kolega właśnie się odłączył, co spowodowało pewne nerwowe ruchy w zborze. Prawdopodobnie zostanę obwołany antychrystem i narzędziem szatana . Apage!
#99
Napisano 2010-04-08, godz. 19:33
W moim wypadku to zaufanie z roku na rok malało. Coraz więcej nieprawidłowości i nielogiczności dostrzegałem, aż w końcu sięgnąłem po informacje z niezależnych źródeł. No i jestem tu gdzie jestem.
Mój kolega właśnie się odłączył, co spowodowało pewne nerwowe ruchy w zborze. Prawdopodobnie zostanę obwołany antychrystem i narzędziem szatana . Apage!
A mój kolega jest na podobnej drodze i wszyscy, którzy nas znają, zapewne skojarzą bardzo dobrze moje odstępstwo z jego odejściem... No cóż jak przestrzega Pismo: "Złe towarzystwo..." ....
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#100
Napisano 2010-04-08, godz. 20:53
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych