Dobre strony Świadków Jehowy.
#21
Napisano 2005-05-24, godz. 14:53
dzięki za wszystkie odpowiedzi.
Możesz mi napisać z jakimi sprawami doktrynalnymi się nie zgadzasz u śJ? Byłbym bardzo wdzęczny za odpowiedź...Pozdrawiam
#22
Napisano 2005-05-24, godz. 16:17
czy śJ miłują się tylko wzajemnie czy też takie uczucia żywią do osób spoza organizacji..?Bo przecież co to za sztuka,gdy miłuje się tylko tych co i nas miłują..Czy wśród śJ jest miejsce na prawdziwe przyjaźnie?czy mogą na siebie liczyć,rozmawiać o wszystkim(o własnych słabościach,zwierzać się z ze wszystkiego). Jak to wygląda już po zebraniach i zgromadzeniach?
#23
Napisano 2005-05-24, godz. 19:59
Wpadnij do mnie na Facebooku!
#24
Napisano 2005-06-04, godz. 19:55
Czytając Strażnicę ludzie niedoinformowani, odnoszą wrażenie, że SJ są najwspanialszą społecznością, wręcz elitą ludzką. (...)
A Strażnica zamiast pisać prawdę, mimo że tak twierdzi, w niejednym artykule obwieszcza tendencyjnie, że tylko SJ są uczciwi, że tylko SJ głoszą, że tylko SJ porządnie wychowują swoje dzieci, że nie nadużywają alkoholu, że zawsze mówią prawdę, itd... itp.
Prawda jest jednak inna. Depresje, ukrywany alkoholizm, nieuczciwe dorabianie się, oszukiwanie współbraci, obgadywanie, kliki w zborach, fałszywa pobożność, nierzadko obłuda. Samo życie. A uśmiechnięte twarze na ilustracjach w czasopismach to tylko „chwyt reklamowy” mający na celu zachęcić czytelnika do zapoznania się z treścią, oraz rozbudzić w nim myślenie podyktowane życzeniem. Wielu stwierdza, że to tylko maska nałożona przez Organizację.(..)
‘Kto już raz zajrzał za kulisy, ten nigdy więcej nie da się zwieść blaskiem fasady.’[/b][/color]
Na zbor sklada sie spolecznosc z tego samego miasta, okolicy, podobnego srodowiska. Tymczasem widac w zborach podzialy na tle kto zamozniejszy, kto dluzej "w prawdzie", kto ma rodzine " w prawdzie" itd.
Na wielkich zgromadzeniach prezentuje sie brak podzialow.
Co tu mogloby sie zdarzyc, o co sie spierac..
Zbiorowa euforia..
#25
Napisano 2005-06-09, godz. 04:23
ale statystycznie nazywając popełniasz tzw. błąd statystyczny ;-) (nie ma przewagi! - jest tak samo ;- )ale statystycznie uważam, że Świadkowie mają pewna przewagę, przynajmniej względem siebie.
wyjasnie to na przykładzie:
właśnie się okazało że mieszkam w najbogatszej gminie w Polsce ;-) a stało się to dlatego że pewnego dnia „czerwone barany” postanowili zrównać ca.140 tyś miasto do tzw. pipidówek kilkutysięcznych (związane jest to z tzw. prawami grodzkimi mojego miasta … wpływami kasiory do budżetu gminy… itd.) Statystycznie więc porównuję się „Big” gminę z „Pipidówką” i wszystko jest cacy ale statystycznie ;-) bo rzeczywistość jest inna: duże strukturalne bezrobocie, „bieda” uganiająca się za rozdawanymi śmierdzącymi kiełbasami Constaru itd.
SJ nie są zatem ”czymś wyjątkowym” są tacy jaki inni !!!
a obserwatorzy piszący o statystycznej doskonałości SJ (vide: haiti) popełniają tzw. BŁAD STATYSTYCZNY
"Religia jest obrazą godności ludzkiej
Bez niej mamy dobrych ludzi czyniących dobre rzeczy
i złych ludzi czyniących złe rzeczy
Żeby jednak dobrzy ludzie czynili złe rzeczy,
potrzeba religii" Richard Dawkins
#26
Napisano 2005-07-02, godz. 17:50
Skoro świadkowie mogli wykształcić dobre cechy poza organizacją, to czy nie mogli złych cech wykształcić także poza nią? Bo tak by moglo wynikać z niektórych postów.
Poza tym, uważam, że świadkowie są tylko ludźmi. Ani lepszymi, ani gorszymi od innych ludzi. Takie jest moje wewnętrzne przekonanie.
I proszę mi ciągle nie zarzucać, że bezkrytycznie bronię organizacji. Ja po prostu lubię obiektywizm.
#27
Napisano 2005-07-07, godz. 15:42
Jak można zaufać osobie miłej, uprzejmej i życzliwej, jeśli jednocześnie tak chętnie posługuje się ona kłamstwem?
A niestety bardzo często słyszę od śJ obietnice, że mnie odwiedzą, wyjaśnią moje wątpliwości, znajdą odpowiedzi na moje pytania, a okazuje się, że jakoś nikt z nich nie zamierza mnie odwiedzić. Także na tym forum bywali śJ posługujący się kłamstwem. Więc jak można szukać dobrych stron u śJ, kiedy swoim świadectwem (kłamstwami) przekreślają to, jakimi starają się być? Bo jaka jest gwarancje, że ich dobre strony to nie jest jedno wielkie udawanie bycia kimś, kim nie są?
#28
Napisano 2005-07-07, godz. 16:16
Idąc Twoim tropem rozumowania można powiedzieć tak, każdy człowiek grzeszy to nie ma dobrych ludzi. Tylko czy taka ocena jest słuszna i nie będzie budzić w wielu sercach oburzenia na takie generalizowanie?
Czesiek, jeśli jesteś bez grzechu to pierwszy weź kamień i rzuć nas ŚJ.
#29
Napisano 2005-07-07, godz. 17:50
#30
Napisano 2005-07-07, godz. 20:53
(...) W trudnych chwilach zawsze mogłam liczyć na pomoc innych człoków zboru, traktowano nas jak brata i siostre. Wszystko to zmieniło się kiedy przestaliśmy chodzić na zebrania. (...)
PS. (...) Tak jak w ''świecie" przyjaźń pękła jak bańka mydlana.
Prz 17:17 BT „Przyjaciel kocha w każdym czasie, a bratem się staje w nieszczęściu.”
---------------------------------------------------------------------------------
"Wśród SJ, wszyscy mówią o "prawdzie", ale nikt jej nie może (do końca) powiedzieć..."
"Żeby do zródła dotrzeć, trzeba pod prąd popłynać."
"Kto choć raz zajrzał za kulisy, ten już dłużej nie zadowoli się fasadą."
"Z kłamstw, w które uwierzymy, stają się prawdy, z którymi żyjemy."
"Nikt nie jest tak ślepy jak ten, który nie chce widzieć."
"W każdej religii są owce i pasterze, ale tylko owce są dojone, strzyżone i zarzynane, pasterze nie..."
#31
Napisano 2005-07-07, godz. 21:46
Ja, jako zdeklarowany odstępca, znam ciężar swoich FAKTYCZNYCH grzechów (nie tych przeciwko WTSowi); myślę jednak, że żyją sobie na świecie znacznie gorsi ode mnie, którzy zgłaszają pretensje do zbawienia. Ja na zbawienie nie liczę, a jedynie na godne, radosne i spokojne życie doczesne.
Pozdrówki WYŁĄCZNIE DLA MYŚLĄCYCH
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#32
Napisano 2005-07-08, godz. 18:17
#33
Napisano 2005-07-09, godz. 07:40
tak to niestety jest w grupie.Przez dwa lata studiowałam'' Wiedzę która prowadzi do życia wiecznego". Studium prowadził chłopak mniej więcej w moim wieku razem z żoną. Ponieważ po jakimś czasie zaczełam zauważać pewne nie ścisłości w ich nauce szło nam to studiowanie bardz opornie.Jednak przez te lata bardzo się zaprzyjażniliśmy.Chodziłam również na zebrania te niedzielne i na te piątkowe.Mój mąż zaczoł nawet należeć do szkoły teokratycznej. W trudnych chwilach zawsze mogłam liczyć na pomoc innych człoków zboru, traktowano nas jak brata i siostre. Wszystko to zmieniło się kiedy przestaliśmy chodzić na zebrania. Nawet nasi najlepsi przyjaciele przestali się nami interesować a nasze mieszkanie już od roku systematycznie jest omijane przez głosicieli dobrej nowiny. Sumując jeżeli mają w tym jakiś interes są wręcz wylewni, ale tak naprawde nie różnią od innych ludzi. A z ich miłością nie przesadzajmy. PS. Moja ocena może nie jest obiektywna ponieważ przemawia bardziej mój żal i smutek. Tak jak w ''świecie" przyjaźń pękła jak bańka mydlana.
podobne sytuacje sa, w harcerstwie i w klubie zbieraczy kart telefonicznych.
lub w kółku dyskusyjnym sprzataczek.
wypadasz z klimatu, opuszczasz mitingi i dla grupy juz nie znaszysz tyle co kiedys.
identyfikacja jako społecznosc, jest duza siła.
jednak gdy poznasz kogos głebiej, moze byc twoim przyjacielem.
mam duzo przyjaciół z klimatow sj. takich na serio.
(jest ich wiecej niż 2 wiec duzo)
#34
Napisano 2005-07-09, godz. 10:29
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#35
Napisano 2005-07-24, godz. 14:05
W pewnym sensie, nieświadomie, sprowokowali moje odejście z organizacji... a stało się to dzięki temu, że zachęcali mnie zawsze do czytania Biblii i sprawdzania, „czy tak się rzeczy mają”, stawiając za wzór Berejczyków. Choć obyło się to kosztem wieloletniego „kryzysu sumienia”, upadku moich wartości moralnych, co w gruncie rzeczy przypłaciłem wyrzuceniem na „bruk” ze społeczeństwa, teraz na powrót się odbudowuję i staję się coraz szczęśliwszy i wyluzowany.
Organizacja śJ jest o tyle niespotykana, że właściwie, niemalże za całe zło jakie tam się dzieje winą można obarczyć Ciało Kierownicze. Autorytatywne dyrektywy omylnego CK, odciskają się z nieprzyjemnym skutkiem na śJ niższego szczebla. Starsi zboru zamiast za wzór brać Jezusa Chrystusa, bardzo często za wzór biorą poczynania CK, przez, co sami stają autorytatywni i apodyktyczni względem swoich owieczek. Przekonanie, że są zamianowani przez Ducha świętego na to stanowisko tą apodyktyczność jeszcze bardziej uwidacznia w relacji z szeregowym śJ.
Nie mówię, że wszyscy są tacy. W moim zborze na 8 starszych, ortodoksyjnych było tylko 3, ale potrafili zabić moją i nie tylko moją radość, zapał, elastyczność i człowieczeństwo.
Podobnie było z szeregowymi śJ. Zaledwie parę „sióstr pionierek” potrafiło wytworzyć atmosferę niesamowitej wyższości nad innymi, przez, co niezbyt dobrze układały się nasze relacje na linii zbór – pionierzy i starsi.
Zresztą w moim zborze był wyraźny podział na my – oni. Oni tzn. starsi zboru, nigdy nie byli nazywani braćmi, tylko po prostu ONI. Tak jakby jacyś przybysze z kosmosu.
Wydaje się, że tylko marudzę i narzekam, ale chciałem wykazać, że atmosferę w zborach psują ludzie na wyższych szczeblach, którzy za wzór biorą sobie CK.
Większość śJ, przynajmniej w początkowym okresie swojego życia jako ochrzczony głosiciel, naprawdę chce pomagać bliźnim, nie tylko przez głoszenie, ale jest to w tych ludziach zabijane. Naturalna ludzka życzliwość jest zastępowana, jak to już ktoś w jakimś artykule nazwał „niewidzialnym Talmudem”, a co za tym idzie, kryzysem sumienia, wypaleniem, przemęczeniem, depresjami i innymi poważniejszymi chorobami psychosomatycznymi.
W zborach poznałem wielu wspaniałych ludzi. A jak wspaniałych niech świadczy o tym fakt, że mając do wyboru miłość do strażnicy, a miłość do człowieka wybrali to drugie. Mimo, że grozi im za to kara wykluczenia.
Oczywiście nie wszyscy z moich przyjaciół tak się zachowali wobec mnie. Ale każdy, kto był śJ zdaje sobie sprawę z tego jakie to trudne.
Serdecznie pozdrawiam
Głowa do góry
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#36
Napisano 2005-07-25, godz. 15:00
Idąc Twoim tropem rozumowania można powiedzieć tak, każdy człowiek grzeszy to nie ma dobrych ludzi. Tylko czy taka ocena jest słuszna i nie będzie budzić w wielu sercach oburzenia na takie generalizowanie?
Czesiek, jeśli jesteś bez grzechu to pierwszy weź kamień i rzuć nas ŚJ.
dobre i złe strony mają wszyscy ludzie. Także w tych organizacjach, które stoją za najkrwawszymi zamachami. Przecież oni też sobie okazują miłość i łączy ich wspólnota celu.
Tyle tylko, czy to jest wystarczający powód, aby tym ludziom wierzyć?
ŚJ są ludzmi, takimi jak inni, tyle tylko, że dali się oszukać CK i postępują zgodnie z ich zaleceniami. np. kiedy nie potrafisz dać odpowiedzi na zadawane pytania, lub nie możesz zaprzeczyć faktom, zastosuj "teokratyczną strategię walki" (czytaj: okłam rozmówcę).
Albo:
kiedy ktoś odchodzi z organizacji, to potraktuj go jak najgorszego wroga ...
Po co więc żucać kamieniami, skoro śJ sami dają świadectwo o tym, jakimi naprawdę są ludżmi
#37
Napisano 2005-07-25, godz. 20:51
A myslalam ze to tylko w moim przypadku tak jest... Czlowiek najblizszy mojemu sercu mowi, ze jesli nie przyjme "prawdy" to bedzie oznaczalo ze moja milosc nie jest prawdziwa i szczera i on rowniez przestanie kochac tą... do ktorej wyrywal sie z domu 3 razy dziennie... Cudowne mam ultimatum...Miłosc w organizacji=posłuszenstwo, nie jestes posluszny=brak miłosci(w 90%, zalezne od zboru).Czy prawdziwą miłosc da sie włańczac i wyłanczac?
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
#38
Napisano 2005-07-25, godz. 21:45
#39
Napisano 2005-08-02, godz. 18:53
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#40
Napisano 2005-08-03, godz. 05:06
Ja przepraszam za wyrażenie, którego za chwilę użyję, ale czy Organizacja facetom jaja ucina??? Serdecznie współczujęA myslalam ze to tylko w moim przypadku tak jest... Czlowiek najblizszy mojemu sercu mowi, ze jesli nie przyjme "prawdy" to bedzie oznaczalo ze moja milosc nie jest prawdziwa i szczera i on rowniez przestanie kochac tą... do ktorej wyrywal sie z domu 3 razy dziennie... Cudowne mam ultimatum...
Miłosc w organizacji=posłuszenstwo, nie jestes posluszny=brak miłosci(w 90%, zalezne od zboru).Czy prawdziwą miłosc da sie włańczac i wyłanczac?
Pozdrawiam wszystkich forumowiczów
Frank Zappa
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych