Wiesz co Arek? Kiedy tak czytam Twoje posty to nasuwa mi się jeden wniosek: wyszedłeś z Organizacji, ale ona z Ciebie nigdy nie wyjdzie.
Stary slogan. Wręcz przeciwnie, nie mam żadnego stosunku emocjonalnego do organizacji. Dokładnie żadnego. Za to Wy macie, i to widać właśnie po Waszych postach. Nie jesteście już ŚJ ale non stop o tym gadacie, non stop ją krytykujecie, non stop zastanawiacie się gdzie jej przyłożyć, non stop ją obśmiewacie. Więc sorry, Ariadno, ale Twoje hasło nie niesie dla mnie żadnej treści. Nie mam osobiście (w realu) ze ŚJ żadnego kontaktu, nie prowadzę z nimi dyskusji, nie chodzę na ich kongresy, nie uczęszczam na ich zebrania, nie czytam Strażnic ani Przebudźcie się. Nie śledzę na bierząco zmian w ich naukach ani zmian strukturalnych w organizacji. Cały problem polega właśnie na tym, że to W WAS cały czas tkwi organizacja, to WY nie możecie się z niej wyzwolić.
Z Twoich tekstów przebija swoisty sposób rozumowania: raz po raz cytujesz pismo św., żeby następnie w jednym szeregu ustawić faszystę z ateistą. Mógłbyś postarać się lepiej maskować fanatyzm religijny i niechęć do ludzi, którzy nie podzielają Twojego punktu widzenia.
Sorry ponownie, ale to jest nieprawda. Po pierwsze zauważ w jakim kontekście zestawiłem ateistę z faszystą. O ile mnie pamięć nie myli, chodziło o to, że dla części osób wyrwanie ŚJ z organizacji jest celem samym w sobie. Ludzie traktują to jako duchowy łup, trofeum, które wieszają na swojej ścianie. I nie interesuje ich to, że ten ŚJ, któremu zburzyli wiarę może wylądować jako alkoholik na ulicy. Bo fajnie, że udało się kogoś stamtąd wyciągnąć. Super, nie? Po drugie, jestem bardzo liberalny w stosunku do ludzi i nie czuję do nich niechęci. Dla mnie bratem w Panu jest zarówno SJ, katolik czy też ewangeliczny protestant, w którym widzę owoce działania Ducha. Natomiast nie jest nim ktoś, kto kiedyś oddał swoje życie Bogu, a teraz pije, pali, przeklina i jeszcze się tym chlubi. Dla przykładu fragment wypowiedzi z tego forum, dotyczącego sytuacji na czacie:
Cytat:
Ale wszedlem sobie na czat w niedziele, po raz pierwszy w zyciu zobaczyc jak to jest i poszukac integracji.
Byl pan Liberal, pan qadam, ktos o nicku jajo_strusia. i wszedl Pan iszbin.
Po przywitaniu sie stwierdzil (pisownia oryginalna) zebym sie odpier.... od strusie_jajo.. Co akurat mnie nie ubodlo smile.gif bo nie obchodzi mnie relacja iszbin - strusie_jajo. co tez napisalem niezwlocznie smile.gif
Na co odpowiedz otrzymalem (pisownia oryginalna) ... uwazaj bo jestem sk***ysyn... co mnie tez nie ubodlo smile.gif ..i co niezwlocznie powiedzialem ... na co otrzymalem odpowiedz (pisowania oryginalna) ..Voldemort ty mi mozesz penisa wyssac o ile masz buzie czysta .... blink.gif
co mnie akurat ubodlo bo mialem czysta smile.gif. Po czym nie zdazylem napisac o tym bo dostalem bana smile.gif
Koniec cytatu.
Sorry Ariadna, ale co to ma wspólnego z chęcią pomocy ŚJ? Przecież najpierw trzeba pomóc samemu sobie. Drażni mnie wyniosły ton i poczucie wyższości z jakim niektórzy na tym forum patrzą na "biednych" Świadków, nie zauważając tego, że sami są zaślepieni niechęcią do nich. Przepraszam, ale nie ma to nic wspólnego z fanatyzmem i niechęcią do ludzi.
A o co właściwie poszło? Ktoś słusznie zwrócił uwagę na analogię między wizytami ŚJ w naszych domach, a wizytami ex-ŚJ na kongresach. Przecież to oczywiste, że jeśli ŚJ nie chcą widzieć u siebie osób krytykujących ich organizację, powinni uszanować wolę tych, którzy nie chcą ich widzieć u swoich drzwi. Ale oni tego nie zrobią, rzecz jasna, więc nich nie mają pretensji o wizyty wspomnianych osób u siebie.
Jakoś nie pamiętam, abym będąc jeszcze ŚJ kręcił kamerą człowieka, który odmówił mi przy drzwiach rozmowy i puszczał to wszem i wobec w necie, z komentarzem, że jest to s.....stwo i metody gestapowskie i skinowskie. Tak jak Ty masz prawo do tego by wyrzucić ŚJ za drzwi, tak samo oni mają prawo do tego by zamknąć drzwi przed niechcianą osobą.