Napisano 2008-02-04, godz. 15:21
Będąc w organizacji, nigdy nie rozumiałam tego zakazu. Wytłumaczenie, że jedyne przypadki urodzin opisane w Biblii skończyły się tragicznie (no, u faraona to tak pół na pół, bo w końcu podczaszy awansował), nie jest dla mnie zbyt przekonywające. Źle się skończyć może wszystko - ślub, pogrzeb, autokar z gorliwymi Świadkami zdążającymi na kongres może spaść w przepaść - i na pewno nie stanowi to żadnej przesłanki, że zabrania tego Bóg.
Rozumiem, że ŚJ nie obchodzą żadnych świąt katolickich, bo są dla nich "pogańskie". Ok, got it. Potrafię też zrozumieć ich argumentację dotyczącą świąt państwowych ("nie jesteśmy z tego świata"), choć zawsze mnie dziwiło, dlaczego w takim razie wszyscy świadkowie się nie skrzykną i nie stworzą własnego kraju, w którym nic im już nie będzie bruździć. Mogliby nazwać sobie to państwo "Eden", "Strażnicowo" czy "Nowe Jeruzalem" i mieliby święty spokój. Ok, wiem też, że Dzień Matki i Walniętynki mają jakiś brzydkie korzenie i są "demońskie". Tak przynajmniej zawsze mówił mój ojciec.
Nie słyszałam nigdy żadnej argumentacji co do imienin, Dnia Nauczyciela, Dnia Dziecka, Dnia Kobiet i wszelkich dni, w które daje się prezenty jakiejś określonej grupie społecznej. Nie pamiętam, jakie dokładnie jest stanowisko WTS w tej sprawie, ale wiem, że u nas w domu ani w żadnej innej świadkowej rodzinie, jaką znam, takie okazje są traktowane na równi z Gwiazdką czy Wielkanocą - nie wolno i koniec. Jedyne tłumaczenie takiego zakazu, jakie zawsze się pojawia, to takie, że święta te są świeckie, Jezus ich nie obchodził, ty na imieniny też być Jezusa nie zaprosił, a takie okazje to wystawianie się na pokusę (niemoralność, złe towarzystwo, pusta rozrywka) (nawiasem mówiąc, nie zauważacie, że Świadków traktuje się jak bezwolne ofiary własnych pokus? Dwójka ludzi odmiennej płci może spokojnie spać w jednym łóżku i niekoniecznie musi dochodzić między nimi do seksu, ale według ŚJ bardzo niebezpieczne jest nawet trzymanie się za ręce i słuchanie romantycznych piosenek. Czyżby większość świadków była niewyżytymi seksualnie maniakami, którzy nie mogą spojrzeć na kobietę, żeby "nie zgrzeszyć z nią w myślach"?).
Często czytałam pokrzepiające historyjki, jak to sześcioletnie dzieci nie cierpią z powodu braku Gwiazdki i urodzin w swoim życiu (pamiętam nawet takie "Przebudźcie się!", o ile się nie mylę, to z 8.12.1993 roku, tytuł "Święta - dlaczego niektóre dzieci ich nie obchodzą" - pełne najróżniejszych budujących doświadczeń z udziałem najmłodszych), bo też się spotykają z rodziną i dostają prezenty bez okazji. Być może niektórzy świadkowie faktycznie starają się jakoś wynagrodzić pociechom brak paczek mikołajowych, ale nie każdy umie narzucić sobie taki zwyczaj i się go trzymać. Ze swej strony przypominam sobie, jak kiedyś mama postanowiła wprowadzić zwyczaj niedzielnego prezenciku. Polegało to na tym, że każdy z naszej czteroosobowej rodziny rotacyjnie co niedzielę obdarowywał resztę jakimiś drobiazgami. Zwyczaj ten odszedł w niepamięć po incydencie z kubeczkiem, który w dobrej wierze ofiarowałam ojcu, a którym ten trzasnął o ziemię, bo stwierdził, że w porównaniu do innych prezentów był za tani. Od tej pory nikt już takich okazji nie urządzał. I myślę, że tak żyje wiele dzieci świadków - bez prezentów, bez przyjęć, w swojej szarej egzystencji na pociechę mogą sobie tylko poczytać Biblię i odpowiadać na zebraniach wyuczonymi sloganami "nie zależy mi na świętach". Smutne...
"When the war of the beasts brings about the world’s end
The goddess descends from the sky."