Skocz do zawartości


melody

Rejestracja: 2009-03-14
Poza forum Ostatnio: 2009-10-20, 17:33

Moje posty

W temacie: Jaki był Twój powód odejścia z organizacji, a jaki byłby dziś.

2009-04-17, godz. 20:57

I nie piszę tego w "filozofii strachu" byście się przestraszyli, ale by choć jeden pomyślał. Ja też miewam wątpliwości (bo któż ich nie ma?), ja też czasem gryzę się sam ze sobą, ale mimo wszystko więź z Bogiem to coś tak cennego, że żal byłoby to wszystko zostawić przez niedoskonałość współbraci. Pozdrawiam


witaj Krzysztofie,
Pamiętam okres bez wątpliwości i całkowitej pewności, że ŚJ to prawdziwa religia. Jednak te wątpliwości wkradają się powoli i nie da się ich zagłuszyć. One staja się co raz większe i albo się zagłusza je (z autopsji wiem, że tak długo się nie da), albo postępuje w zgodzie ze sobą.
Zgadzam się, że więź z Bogiem jest najważniejsza, ale czy koniecznie trzea być ŚJ, żeby być blisko Boga?

pozdrawiam

W temacie: Stosunek ex-ŚJ do chrztu przyjętego w Organizacji

2009-04-13, godz. 19:07

Pamiętam dokładnie tamten dzień, chyba jak każdy wiele emocji z nim związanych. Byłam wtedy bardzo młodziutka - 13lat. Przez chrzest czułam jakbym dokonała czegoś wielkiego. Wierzyłam, że robię to dla Boga. I w sumie tak było.

Myślę że Bóg wie, iż jestem mu oddana świadomie, akurat w religii ŚJ to nastąpiło, no cóż...Nie żałuję niczego. Nie wiem czy 3 chrzest w jakiejkolwiek religii miałby sens skoro już 2 razy oddałam się Bogu. On widzi to, że jestem Mu oddana więc po co znów? Chyba, że na pokaz, dlatego by inni to zobaczyli.

W temacie: Poznań

2009-04-08, godz. 18:19

Też jestem z Poznania:)

W temacie: Powitanie "melody"

2009-03-28, godz. 13:26

Z twoich słów widać, że cierpisz. A jak myślisz co przyniosłoby ci ulgę? Czego pragniesz? Jak to czujesz?


Pragnę nie przywiązywać do tego tak dużej wagi jak teraz. Sporo ludzi żyje dla samego życia nie przejmując się tym po co żyją - po prostu żyją.
Myślę że to jest tak jak mówi andreZZ - to jest początkowa faza zbyt ciężka na początek. Mam siostrę, która też jest wykluczona od roku - ona chce wrócić - ale coś mi się wydaje że dla znajomych. Mówi mi, że z czasem przestaje się o tym myśleć. Mam nadzieję, że tak będzie ze mną - z czasem przestanę o tym myśleć. Tylko potrzebuję znaleźć jakiś nowy sens, cel, wyrobić sobie takie spojrzenie na świat w które uwierzę. Chcę czuć znów taki prawdziwy cel w życiu. Wiem, że ŚJ i wiara w ich Boga to iluzja - przestałam w ich Boga wierzyć, w ich światopogląd... Wyszłam i chcę stworzyć sobie nowy, lepszy, swój... najlepszy dla mnie.
Nie wiem czy istnieje jedna prawdziwa wiara czy może ile ludzi tyle wiar i spojrzeń na świat.

W temacie: Powitanie "melody"

2009-03-28, godz. 11:55

Jeśli chodzi o pomaganie Świadkom, nie ma prostego przepisu, jak otworzyć im oczy i umysły, by zastanowili się nad pewnymi sprawami. Chociaż początkowo doceniają ważność studiowania Biblii i poznawania prawdy na podstawie Pisma Świętego, to z upływem czasu większy nacisk kładzie się na podleganie kierownictwu „organizacji”. Jak zauważyłeś, lojalność wobec „organizacji” staje się czymś najważniejszym, gdyż przedstawia się ją jako jedyny „kanał”, którym posługują się Bóg i Chrystus, by objawiać prawdę wszystkim sługom Bożym na całej ziemi. Z tej przyczyny Świadek wkrótce zaczyna coraz mniej interesować się zasadnością argumentów lub dowodów biblijnych przedstawianych na poparcie danych nauk. Liczy się tylko to, że przedstawia je „organizacja”, a ponieważ jest ona Boskim kanałem, można jej nauki przyjmować jako słuszne, w rzeczywistości musi się je przyjmować jako słuszne.

Zatem nie podlega kwestii, co odgrywa pierwszeństwo u Świadków: Biblia, czy „organizacja”. Są oni poddani stałej i intensywnej indoktrynacji, która kładzie nacisk na to, że jeśli ktoś nie przyłączy się do „organizacji Bożej”, to jest organizacji Świadków Jehowy, i nie podporządkuje się jej, wówczas nie ma dla niego nadziei na zbawienie. Wobec tego „organizacja” staje się we wszelkich swych intencjach i celach pośrednikiem między ludźmi a Bogiem i Chrystusem – jest to sprzeczne z nauką biblijną, że istnieje tylko jeden Pośrednik (1 Tymoteusza 2:5). W ten sposób pomniejsza się znaczenie Jezusa jako „drogi, prawdy i życia” (Jana 14:6). Ten samozwańczy, nieskromny duch jest być może bardziej niepokojący niż wszelkie błędy popełnione w zakresie interpretacji, przepowiedni i chronologii. To właśnie sprawia, ze ludzie w końcu rezygnują ze swego prawa do samodzielnego myślenia i stają się zwykłymi odbiorcami tego, czego się naucza.


Dziękuję za ten list:) Myślę że u mnie tak było na początku bardzo wierzyłam, angażowałam się, czytałam Biblię - potem stałam się jak większość ŚJ - byłam ale nie interesowała mnie Biblia. Mówili że mam to robić to robiłam, co innego było złe to nie robiłam. Faktycznie takie ślepe to było, ale uważałam że chcą dobrze dlatego ufałam. Potem kiedy się zraziłam do ludzi i przestałam ufać zaczęłam się nad tym wszystkim zastanawiać. Naprawdę nie myślałam samodzielnie tylko ślepo ufałam. Nie jest teraz prosto żyć samemu i decydować sama o sobie. Kiedy się było prawie od zawsze w jakiejś religii i życie kręciło się wokół wydarzeń z nią związanych np. zgromadzenia, ośrodki, zebrania... Trzeba samemu teraz zorganizować sobie życie i odnaleźć nowy sens. Nie wiem w co wierzę, w jakiego Boga, czy tego z Biblii czy może po prostu wyższą siłę o nieznanym imieniu... Szukam i się zastanawiam. To szukanie mogłoby być ekscytujące dla wielu ludzi - tak myśle. mnie zaś stresuje bo czuję się zagubiona. Mam nadzieję że i przejdzie. Chcę od nowa stworzyć sobie świat - na razie skupiam się na własnych celach trochę czytam książek o poglądach na życie. Zaczęłam czytać teraz książkę "Kryzys sumienia". Faktycznie mądra. Może za dużo myślę zamiast skupiać się na teraźniejszym życiu bo w sumie tu i teraz jest pewne. nie wiem czy mogę mieć nadzieję na coś po życiu więc może lepiej się skupić na przeżywaniu dzisiaj zamiast zastanawianiu się czy ten Ktoś u góry o mnie myśli. Chaos...