Skocz do zawartości


paradise1874

Rejestracja: 2009-04-08
Poza forum Ostatnio: 2011-04-05, 10:06

Moje tematy

JEDNOMYŚLNOŚĆ

2009-11-05, godz. 09:11

Czy werset z Dziejów Ap. 2:46 - "Codziennie trwali jednomyślnie w świątyni, a łamiąc chleb po domach, przyjmowali posiłek z radością i prostotą serca" (BT) oraz werset z Rzym. 15:6 - "i zgodnie jednymi ustami wielbili Boga i Ojca Pana naszego Jezusa Chrystusa" (BT) usprawidliwiają politykę WTS dot. zakazu samodzielnego myślenia oraz zmuszanie wszystkich członków zboru do bezwzględnego podporządkowania się jedynej słusznej wykładni.

WARSZAWA

2009-10-21, godz. 19:39

W sobotę 07.11.2009 planuję pobyt w Warszawie. Prawdopodobnie będą jeszcze w tym czasie bracia (ex-śJ) z Gdańska. Gdyby ktoś miał ochotę na kameralne spotkanie przy kawie to proponuję spotakać się 07.11 w sobotę o godz. 15.00 na Krakowskim Przedmieściu w Coffepoint. Zapraszam :)

Zbawienie z wiary a uczynki

2009-09-09, godz. 09:44

Jak pogodzić zbawienie z wiary opisane w Rzym. 10:9,10(BT) z wypełnianiem uczynków z Jakuba 2:14-17(BT). Czy uczynki prowadzą do zbawienia czy wiara?

Dwa główne typy świadków Jehowy

2009-09-01, godz. 19:40

Karol P. Schubert: Dwa główne typy Świadków Jehowy

W każdej społeczności religijnej (zresztą nie tylko religijnej) istnieją różnice między poszczególnymi osobami lub grupami osób. Często wynikają one z odmiennych charakterów i temperamentów, czasami z odmiennego podejścia do różnych kwestii. Niejednokrotnie o rozmaitych postawach decyduje fakt, czy dana osoba jest generalnie umiarkowana i stara się wyrobić sobie na wszystko zrównoważony pogląd, unikając ekstremalnego lub nadmiernie usztywnionego stanowiska. Dużo także zależy od tego, na ile dana jednostka jest oczytana i jak szerokie są jej horyzonty myślowe. Na pewno na usposobienie wielu osób ma wpływ także to, czy zajmują w danym ugrupowaniu kierownicze stanowiska i jak podchodzą do swoich funkcji. Wszystko to potwierdza się w organizacji Świadków Jehowy.

Dwa główne typy Świadków

Od szeregu lat stoję na stanowisku, że wśród Świadków Jehowy można wyróżnić dwa główne typy osób, względnie dwa typy zachowań:

1. Nierozsądni. Osoby nieprzejednane w swych poglądach, twardogłowe, fanatyczne, a czasem nawet skrajne. Niektórzy ludzie tego typu nie potrafią okazywać szczerego miłosierdzia błądzącym ani nie mają tolerancji dla jednostek o odmiennych poglądach. Ślepo przyjmują wszystko, co podaje im Ciało Kierownicze i są pełni bezmyślnego uwielbienia dla organizacji. Czasami ich lojalność wobec centrali graniczy ze śmiesznością. Nie znoszą też żadnej krytyki poglądów Strażnicy, nawet jeśli jest to konstruktywna polemika. Natomiast sami ochoczo potępiają wszelkie inne wyznania chrześcijańskie, przyjmując za dobrą monetę każde sensacyjne doniesienie o występkach „religii fałszywej”. Niektóre jednostki z tej kategorii nie lubią przyznawać się do własnych błędów, gdyż mają faryzejskie poczucie własnej sprawiedliwości. Oczywiście w tej grupie występuje różny stopień zaślepienia i zatwardziałości. Czasami niektórzy są silnie zmanipulowani, lecz reprezentują coś, co można nazwać „sympatyczną literą prawa”. Bardziej przypominają ofiary niż krzywdzicieli. Wiele osób przejawia tylko niektóre z wymienionych tutaj negatywnych cech.

Przyczyny przejawiania takich cech: szukanie bezpieczeństwa w ludzkim systemie religijnym, a nie w osobistej relacji z Bogiem; zaślepienie propagandą Strażnicy, naśladowanie ludzi i bezmyślne przyjmowanie ich nauk; nieznajomość łaski Bożej objawionej w Chrystusie (stąd niekiedy harde lub dumne serce); brak należytej osobistej refleksji nad Biblią; zamknięty umysł; wyznawanie religii uczynków i własnej sprawiedliwości; brak intelektualnej uczciwości, itp.

2. Rozsądni. Osoby umiarkowane, nie uparte, nie fanatyczne, dążące do równowagi w swym życiu. Tacy ludzie potrafią okazać miłosierdzie błądzącym, i mają tolerancję dla jednostek o odmiennych poglądach. Zastanawiają się nad tym, co podaje im Ciało Kierownicze, potrafiąc czasem z czymś się nie zgodzić, i na ogół razi ich bezmyślne uwielbienie dla organizacji, bowiem są świadomi, że nie jest ona doskonała. Generalnie są lojalni wobec centrali, ale starają się także strzec autonomicznej sfery, jaką jest ich życie rodzinne i osobiste, nie lubiąc, gdy ktoś w nie ingeruje. Jeśli stykają się z sensowną krytyką poglądów Strażnicy, są gotowi zapoznać się z tymi argumentami i przemyśleć, na ile są one uzasadnione biblijnie czy historycznie. Nie są skorzy do potępiania innych wyznań chrześcijańskich, i nie lubują się w sensacyjnych doniesieniach o występkach „religii fałszywej”. Ponadto są samokrytyczni, pamiętając o swej grzeszności i ograniczoności. Zazwyczaj potrafią przyznać się do błędu, gdyż nie polegają na własnej sprawiedliwości. Także w tej grupie można dostrzec różny stopień otwartości czy rozsądku. Jednakże pasuje do nich werset z Listu Jakuba 3:17: „Ale mądrość, która jest z góry, jest przede wszystkim czysta, następnie miłująca pokój, łagodna, ustępliwa, pełna miłosierdzia i dobrych owoców, nie stronnicza, nie obłudna”.

Co ciekawe, w Strażnicy nr 16/1979, na s. 14, w akapicie 18, w artykule
„Wykwalifikowani do nauczania w zborze” bardzo trafnie skomentowano ten werset:

„Człowiek ‛łagodny’ jest ustępliwy, opanowany i wyrozumiały, a nie fanatyczny w swej gorliwości. Nie będzie upierał się przy własnym zdaniu lub przy literze prawa, natomiast będzie podchodził do każdej sprawy po ludzku, mając należny wzgląd na innych. (Porównaj to z Listem 1 Piotra 2:18). Zamiast się popisywać uporem, osoba posiadająca niebiańską mądrość jest ‘ustępliwa’. Odznacza się duchem współpracy i jest gotowa zareagować na słuszne życzenia. Człowiek taki będzie się stosował do wskazówek Pisma Świętego; nie zajmie raz stanowiska, którego potem by się trzymał bez względu na to, czy jest dobre, czy złe. Będzie skłonny zmienić coś u siebie, gdy tylko jasno się przekona, że poszedł złą drogą lub wysnuł mylne wnioski. Mądrość niebiańska spowoduje ponadto, że będzie ‛pełen miłosierdzia i dobrych owoców’. W obcowaniu z ludźmi zdobywa się na współczucie. Lituje się nad pogrążonymi w smutku i dotkniętymi nieszczęściem, chętnie i rzetelnie dokłada wszelkich starań, by im pomóc. Do ‘dobrych owoców’ należą wszystkie te posunięcia, które idą w parze z dobrocią, sprawiedliwością i prawdą (Efez. 5:9, NP)”.

Przyczyny przejawiania takich cech: poszukiwanie bardziej osobistej więzi z Bogiem; pragnienie wzorowania się na Chrystusie, a nie na ludziach; różne przykre doświadczenia z innymi ŚJ nauczyły takich ludzi pokory, stąd nie uznają już organizacji za tak doskonałą, jak sądzili dawniej; osobista lektura Biblii i cenne refleksje, wykraczające niekiedy poza ramy myślowe Strażnicy; otwartość na nowe poglądy; większe docenianie dla dzieła Bożego dokonanego w Chrystusie niż dla własnych dokonań; uczciwość intelektualna, itp.

Ważna uwaga: Czasami jeden i ten sam człowiek jest w pewnych chwilach czy okresach swego życia rozsądny, a w innych nierozsądny. Ja także czasami bywałem bardziej otwarty, a czasem pod wpływem propagandy organizacji zamykałem się na prawdę.

Przykłady z życia

Z uwagi na to, że spędziłem w organizacji Strażnicy wiele lat, mając w niej szerokie kontakty i znajomości, chętnie podzielę się z Drogimi Czytelnikami szeregiem pozytywnych i negatywnych przykładów z życia, które potwierdzają moją tezę. Celowo nie podam imion i nazwisk ludzi, których dotyczą te doniesienia, gdyż mogłyby sobie tego nie życzyć, a nawet ponieść potem szkodę.

A. Kwestie zmiany światła i podejście do literatury Towarzystwa Strażnica

W związku ze studium Strażnicy, wprowadzającym nowe zrozumienie na temat pokolenia, które miało nie przeminąć (numer z 1 listopada 1995 r.), dwóch różnych starszych zajęło odmienne stanowisko. Starszy C., prowadząc zebranie stwierdził, że źle się stało, iż przez wiele lat błędnie nauczaliśmy o tym, że pokolenie roku 1914 nie przeminie. Starszy J. w rozmowie ze mną zakwestionował pogląd prowadzącego, wyrażając stanowisko, że dzięki „staremu światłu” wielu ludzi zostało pozyskanych dla organizacji, co jego zdaniem jest ewidentnym dobrem. Starszy C. zajął rozsądne, inteligentne stanowisko, tymczasem starszy J. uznał, że błąd służy dobru.

Odnośnie tej samej kwestii starszy S. stwierdził, że czuje się jak fałszywy prorok, bo przez całe lata głosił, iż nie przeminie pokolenie roku 1914 i nadejdzie koniec. Na to siostra B. odparła: „Ależ bracie S., wtedy tamto było prawdą, a teraz prawdą jest coś innego. Musimy być lojalni wobec organizacji”.

Starszy M. ciekawie skomentował nowe stanowisko Strażnicy (z 1 maja 1996 roku) w kwestii służby zastępczej, pozwalające ją pełnić. Uznał je za głos rozsądku, podkreśliwszy fakt, że urzędnicy z Wojskowej Komendy Uzupełnień w żadnym wypadku nie potrafili pojąć, dlaczego Świadkowie odmawiają pełnienia służby zastępczej. Funkcjonariusze ci mówili: „Rozumiemy, że nie możecie brać broni do ręki, ale dlaczego nie chcecie pracować w szpitalu, tego nie rozumiemy”.

Starszy A. stwierdził, że po wydaniu książki Wspaniały finał Objawienia bliski! więcej będzie pytań i wątpliwości, niż gdyby nie wydano tej pozycji. Uznał także, że nie widzi sensu, by ją rozpowszechniać w służbie głoszenia od domu do domu. Powiedział: „Skoro jej treść jest niezrozumiała dla głosicieli, to tym bardziej będzie niejasna dla ludzi z zewnątrz”.

Sługa pomocniczy M. stwierdził, że trudno mu uwierzyć naukę o powrocie Jezusa w 1914 roku, w świetle wypowiedzi Chrystusa, że „o tym dniu i godzinie nikt nie wie” (Mateusza 24:36).

Starszy S. w rozmowie z wolnym chrześcijaninem stwierdził, że przedawnionych nauk Towarzystwa Strażnica nie można nazwać „starym światłem”. Skoro były błędne, to były ciemnością.

B. Uwielbienie dla organizacji czy uzasadniony krytycyzm

Pewien zbór zorganizował wycieczkę do Biura Oddziału Towarzystwa Strażnica w Nadarzynie. Gdy członkowie zboru zbliżali się do wspaniale zbudowanych obiektów, niektórzy stwierdzili z entuzjazmem: „Jak to pięknie zbudowane. Od razu widać, że to organizacja Boża!”. Starsi A. i M. bardzo ubolewali nad takimi bezmyślnymi i niesłusznymi komentarzami, wiedzieli bowiem, że jest wiele świeckich budynków, które mają nawet bardziej imponujący wygląd. Rozumieli, że o prawdziwości religii nie świadczą same piękne budynki (patrz: krytykowane przez organizację bazyliki i katedry „nominalnego chrześcijaństwa”).

Pewna gorliwa siostra stwierdziła na zgromadzeniu okręgowym w B.: „Nasza organizacja nie ma żadnych wad – jest doskonała!”.

Pewien wybitny starszy oświadczył: „Jeśli mam być oszukiwany, to wolę już być oszukiwany przez naszą organizację”.

Żona sługi pomocniczego, siostra R., przyznała mi się, że przeczytała książkę zarzucającą Świadkom głoszenie fałszywych proroctw. Zapytałem ją: „Zapewne argumenty były słabe?”. Odrzekła: „Nie, były to dość poważne i uzasadnione zarzuty”.

Gdy zapytałem sługę pomocniczego P. i jego żonę, jakim świadectwem byli Świadkowie na zgromadzeniu międzynarodowym, szczerze przyznali: „Bracia i siostry wysiadający z pociągów wykazali się brakiem kultury, ruszając jak jakieś stado, i przepychając się”.

Brat S. zapytany przez starszych o to, czy uznaje „niewolnika”, odparł: „Jedne artykuły są lepsze, drugie gorsze. Kiedyś myślałem, że granica między mądrością a głupotą, między dobrem a złem przebiega w ten sposób: ‘Świadkowie Jehowy to mądrość i dobro, a reszta świata to głupota i zło’. Teraz uważam, że mądrość i głupota, dobro i zło występują obok siebie zarówno w naszej organizacji, jak i w innych społecznościach religijnych”. Najwyraźniej uznał, że Świadkowie nie mają monopolu na mądrość i dobro i także u nich mają miejsce negatywne elementy. W rozmowie ze mną przyznał, że zna bardzo porządnych wyznawców innych wyznań chrześcijańskich, którzy nawet są bardziej przykładni od Świadków. Stwierdził także, że interesy woli prowadzić z innymi ludźmi, tylko nie ze Świadkami, gdyż niejednokrotnie zawiódł się na współwyznawcach. Jego ojciec był księgowym w firmie pewnego Świadka i powiedział bratu S., że ten Świadek oszukiwał swych pracowników, którzy także byli członkami organizacji.

Starsi zboru, wykluczający „odstępcę” T. za odrzucenie przez niego nauki o 1914 roku, stwierdzili: „Musimy przyjmować wszystko, co podaje nam ‘niewolnik’”. T. zadał im pytanie: „Czy mamy przyjmować też ‘pokarm’ z drutem kolczastym?”. Odparli: „Tak, także z drutem kolczastym”.

Po lekturze książki Świadkowie Jehowy – głosiciele Królestwa Bożego starszy S. przyznał się, że wstydzi się, iż należy do organizacji, która ze wszystkich ugrupowań religijnych wyznaczyła najwięcej chybionych dat końca tego systemu rzeczy.

C. Twardogłowi i rozsądni nadzorcy obwodu

Nadzorca obwodu A. wypowiedział się stanowczo, że kto nie wypracowuje kwantum pioniera pomocniczego, ten jest zerem. Stwierdził też jednoznacznie, że „Nie wolno rezygnować ze stałej służby pionierskiej”.

Dla kontrastu jeden z następnych nadzorców obwodu, M. uznał, że jeśli ktoś pracował jako pionier pomocniczy, to nawet jeśli pomimo szczerych starań nie udało mu się osiągnąć wymaganego celu godzinowego, był on pionierem pomocniczym i jego praca się liczy. Gdy zwróciła się do niego zmartwiona pionierka stała, która z powodu konieczności podjęcia pracy na pełny etat musiała zrezygnować ze służby pionierskiej, brat M. oświadczył, że także apostoł Paweł przebywając w Koryncie początkowo mniej się angażował w służbę, musząc pracować przy wyrobie namiotów, lecz gdy przyszła dla niego pomoc materialna z Macedonii, wówczas oddał się całkowicie głoszeniu Słowa Bożego (Dzieje 18:3-5). Ten nadzorca stwierdził: „W naszym życiu są różne okresy, w których mamy zmienne warunki. Czasami możemy się bardziej zaangażować w głoszenie, lecz innym razem jesteśmy zmuszeni ograniczyć naszą działalność głoszenia, bo np. jesteśmy w gorszej sytuacji materialnej”.

Nadzorca obwodu A. oświadczył „odstępcy” W., który zakwestionował nauki organizacji: „Ty już jesteś potępiony. Nie ma dla Ciebie nadziei, gdyż odrzucając ‘niewolnika’ zgrzeszyłeś przeciwko duchowi świętemu” (Uwaga: Świadkowie piszą słowo „Duch Święty” z małych liter).

Nadzorca obwodu J., zgodził się z tym, że czytając samą Biblię i biorąc jej treść dosłownie można dojść do tego, że istnieje dusza nieśmiertelna i piekło. Zaraz jednak dodał, że to błąd, bo trzeba te wersety inaczej zinterpretować.

D. Nierozsądni i rozsądni starsi

Starszy K., powiedział głosicielowi M.: „Wiesz, dlaczego nie byłeś na Pamiątce? Bo jesteś głupi”. Głosiciel M. inteligentnie odparł: „To powinniście się cieszyć, że mieliście o jednego głupca mniej”.

Starszy W. nie pozwolił „słabemu duchowo” bratu E. wkręcić żarówki na Sali Królestwa, mówiąc: „Nie możesz wkręcić tej żarówki, bo to przywilej”.

Starszy E. wraz ze swym szwagrem troskliwie zajęli się wykluczonym A. Po pogrzebie jego matki, która była Świadkiem, pocieszyli go. Gdy potem musiał się przeprowadzić do nowego mieszkania, wyremontowali mu je.

Starszy S. w trakcie komitetu sądowniczego opowiedział się za okazaniem miłosierdzia i pozostawieniem w zborze młodych ludzi, którzy zgrzeszyli. Udało mu się przekonać pozostałych starszych z komitetu do swego stanowiska. Jeden z nich powiedział mu: „Jesteś bardzo miłosierny. Ja nie miałbym dla nich takiego miłosierdzia”. Efekty okazania dobroci tym młodym ludziom okazały się błogosławione. Podźwignęli się ze swego upadku, zaczęli bardziej przykładać się do spraw duchowych i potem dawali swoją postawą dobry przykład.

Starszy M. stwierdził, że nie powinniśmy tak często głosić tym samym mieszkańcom, bo ludzie uznają nas za nachalnych i sami tym sobie zaszkodzimy. Ten sam starszy przypomniał, że przed laty ludzie mówili: „Jest was mało, dlatego reprezentujecie wysoki poziom moralny, gdyż łatwiej wam zachować czystość. Lecz gdy będzie was więcej, wówczas nie będziecie już tacy dobrzy”. Wówczas nie chciał się z nimi zgodzić. Teraz jednak przyznał rację temu komentarzowi i powiedział: „Kiedyś, gdy mówiło się: ‘Tam mieszkają nasi bracia’, to byliśmy pewni, że są to solidni ludzie, na których można polegać jako dobrych Świadkach Jehowy. Lecz teraz, gdy słyszymy: ‘Tam mieszkają nasi bracia’, zaraz pada pytanie: ‘Ale jacy to są bracia?’”.

E. Lojalność prowadząca do śmieszności

W Strażnicy polskiej nr 10/1983 r., tom CIV, na s. 10, w akapicie 11 napisano: „Metody stosowane przez Szatana można przyrównać do postępowania wędkarza, który do złowienia ryby używa przynęty. Próbuje, jaki jej rodzaj najskuteczniej wabi rybę. Oczywiście ryba, łykając przynętę, nie wie, że tkwi w niej haczyk”. Głosiciel B. tak się przejął tym porównaniem, że przestał chodzić na ryby.

Jak wiadomo, Świadkowie Jehowy deklarują się, że są apolityczni i to jest prawda. Jednakże starsi pewnego zboru tak bardzo się tym przejęli, że gdy umieścili w Sali Królestwa mapę, by wskazywać na niej różne miejsca i kraje, zakleili słowo „polityczna” w nazwie mapy: „Mapa polityczna świata”.

Powyższe przykłady nie mają na celu ośmieszać Świadków, lecz pokazać, do jakich skutków prowadzi ślepe poddawanie się indoktrynacji.

F. Nastawienie do innych wyznań

Starszy S. zorientował się, że pan Samuel z Armenii pomimo zaproszeń nie chce chodzić do zboru ŚJ, gdyż w swoim kraju chodził na nabożeństwa zielonoświątkowców. Z tych powodów starszy skontaktował tego pana ze zborem zielonoświątkowym. Brat S. już wcześniej poznał kilkoro jego członków i miał o nich bardzo dobre zdanie. Gdy ten starszy podzielił się tą wiadomością z przyjacielem, starszym K., usłyszał od niego: „Źle postąpiłeś. To tak jakbyś dał narkomanowi narkotyki”. Starszy S. odrzekł na to: „Co jest lepsze, czy to, że ten człowiek będzie przebywał w towarzystwie ludzi bezbożnych i osłabnie duchowo, czy to, że będzie się budował duchowo na nabożeństwach zielonoświątkowych, gdzie przecież jest głoszone Słowo Boże i jest dobre towarzystwo?”.

G. Stosunek do wykluczonych

Pewne małżeństwo ŚJ wbrew zakazowi organizacji odwiedzało swą wykluczoną krewną, uważając, że skoro cieszy się dobrą opinią, nie ma przeciwwskazań, by utrzymywać z nią kontakt.

Starsi zboru B. zakazywali siostrze M. spotykania się ze swym wykluczonym synem.

Gdy brat S. był krytykowany przez ŚJ za to, że odłączył się z powodu swych poglądów, siostra E. powiedziała jego cioci będącej ŚJ: „Nie liczy się osąd ludzki. Ważne jest to, co ten Sędzia u góry myśli o bracie S.” (Oczywiście miała na myśli Boga).

H. Stosunek do Biblii

Starszy wiekiem i stażem Świadek prowadzący grupę powiedział bratu S., że Biblia to twardy pokarm, dlatego ważniejsza jest lektura literatury Towarzystwa Strażnica, gdyż w niej rozdrobniono ten twardy pokarm.

Brat S. będąc zapracowanym w Instytucie, w którym miał posadę, zapytał doświadczoną siostrę ze zboru, jak można najlepiej wykorzystać czas na lekturę Biblii. Odrzekła, że jeśli brakuje mu czasu, to wystarczy, iż będzie czytał literaturę Towarzystwa Strażnica, bo w niej jest wiele wersetów biblijnych. Zatem czytanie tych publikacji jest równoznaczne z czytaniem Biblii.

Około 2000 roku miałem rozmowę z weteranem Świadków, który – gdy wspomniałem mu, że mam poważne zarzuty co do doktryny Strażnicy – szczerze mi się przyznał, że choć czyta Biblię od lat 50., to nigdy się w nią nie zagłębiał. Miał zaufanie do wykładni organizacji.

Brat D. przez 14 lat był starszym zboru u ŚJ. Gdy miał wątpliwości co do nauk organizacji, jeden z czołowych starszych zboru w B. powiedział mu: „D., nie czytaj Biblii, bo będziesz miał wątpliwości. Czytaj Strażnicę, a na pewno nie będziesz miał żadnych wątpliwości”. To był przysłowiowy gwóźdź do trumny.

Może są to skrajne przykłady, gdyż znałem także wielu Świadków lubiących czytać Biblię. Ale ciekaw jestem, jakie wyniki przyniosłoby dokładne, statystyczne zbadanie zwyczajów Świadków Jehowy w zakresie czytania Biblii.

Dla równowagi przytoczę wypowiedź brata K., który doradził mi: „Jeśli nie masz dużo czasu na czytanie, to przede wszystkim czytaj Biblię. Lektura Biblii jest ważniejsza od czytania literatury Towarzystwa Strażnica, w której oprócz dobrych treści występowały także pomyłki i zmiany nauk. Tylko Biblia jest natchniona przez Boga”.


Rozsądni a wyjście z organizacji i nawrócenie

Pozostaje nam rozważyć, czy rozsądni Świadkowie kwalifikują się do opuszczenia organizacji i czy rzeczywiście wystarczy tutaj ich umiarkowanie.

Niejeden otwarty Świadek odważył się krytycznie zbadać podstawy swej wiary, opuścił organizację i nawrócił się do Chrystusa. Potem na nowo uczył się nauk chrześcijańskich i przyjął prawowierne doktryny biblijnego chrystianizmu, i teraz służy Bogu w jakimś ewangelikalnym Kościele. Oczywiście cały ten proces był niełatwy i kosztował takie osoby sporo cierpień, utratę dotychczasowych przyjaciół i zniesławienie przez organizację. Znam to z własnego doświadczenia.

Jednak nie wszyscy potrafią zdobyć się na taki krok. Okazuje się bowiem, że pewni zrównoważeni Świadkowie chroniąc swego poczucia bezpieczeństwa i swej wygody obawiają się wprowadzać do swego życia czegoś, co mogłoby zakłócić ich spokój. Jak zauważył Carl Olof Jonsson, „Postępowanie takie może być wyjaśnione psychologicznym mechanizmem obronnym opisanym przez doktora H. Dale Baumbacha: ››Gdy jednostki pozbawione poczucia bezpieczeństwa, napotykają na problem obnażający ich brak pewności, reagują instynktownie, usiłując zniszczyć źródło, które ujawnia ich niepewność lub skazują je na niepamięć‹‹”. Dlatego niekiedy zdarza się, że rozsądni Świadkowie przeobrażają się w twardogłowych.

Niektóre z tych osób są świadome tego, że ich poglądy odbiegają w istotnych punktach od oficjalnej nauki organizacji, a ich stanowisko jest łagodniejsze od prezentowanego przez przywódców. Mimo to boją się wychylać, i kryją się ze swymi opiniami, dzieląc się nimi jedynie z najbardziej zaufanymi przyjaciółmi. Przypominają swą postawą niektórych przywódców żydowskich z I wieku, którym bardziej zależało na opinii ludzkiej niż na chwale Bożej. „Niemniej jednak i spośród przywódców wielu w Niego uwierzyło, ale z obawy przed faryzeuszami nie przyznawali się, aby ich nie wyłączono z synagogi. Bardziej bowiem umiłowali chwałę ludzką aniżeli chwałę Bożą” (Jana 12:42-43, BT). Tutaj trzeba całkowitego pójścia za Chrystusem, jednoznacznego opowiedzenia się prawdą. Postawa asekuracyjna nie podoba się Bogu. „Lęk przed ludźmi nastawia na człowieka sidła, lecz kto ufa Panu, ten jest bezpieczny” (Przypowieści 29:25, BW).

Co więcej, niektórzy umiarkowani Świadkowie tworzą sobie religię w religii, kreując na własny użytek bardziej humanitarną, uszlachetnioną wersję organizacji. Lecz to także nie jest pomocne, gdyż jest oszukiwaniem samego siebie i ucieczką przed faktami.

Są także tacy, którzy już zaczęli obalać pewne dogmaty Strażnicy, ale potem boją się zaufać Bogu, robią w tył zwrot i odbudowują obalone nauki. Na ten temat Biblia wypowiada się jednoznacznie: „Bo jeśli znowu odbudowuję to, co zburzyłem, samego siebie czynię przestępcą” (Galacjan 2:18, BW).

To nie są błahe sprawy. Zbawiciel jednoznacznie stwierdził, że od naszego stosunku do Niego zależy nasze wieczne zbawienie lub potępienie:

„Do każdego więc, który się przyzna do Mnie przed ludźmi, przyznam się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Lecz kto się Mnie zaprze przed ludźmi, tego zaprę się i Ja przed moim Ojcem, który jest w niebie. Nie sądźcie, że przyszedłem pokój przynieść na ziemię. Nie przyszedłem przynieść pokoju, ale miecz. Bo przyszedłem poróżnić syna z jego ojcem, córkę z matką, synową z teściową; i będą nieprzyjaciółmi człowieka jego domownicy. Kto kocha ojca lub matkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. I kto kocha syna lub córkę bardziej niż Mnie, nie jest Mnie godzien. Kto nie bierze swego krzyża, a idzie za Mną, nie jest Mnie godzien. Kto chce znaleźć swe życie, straci je, a kto straci swe życie z mego powodu, znajdzie je” (Mateusza 10:32-39, BT).

Zamiast polegać na zwykłym ludzkim rozsądku, lepiej zrobimy idąc całkowicie za Jezusem. Weźmy sobie także do serca wspaniałe rady z Księgi Przysłów 3:5-8:

„Z całego serca Bogu zaufaj, nie polegaj na swoim rozsądku, myśl o Nim na każdej drodze, a On twe ścieżki wyrówna. Nie bądź mądrym we własnych oczach, Boga się bój, zła unikaj:
to ciału zapewni zdrowie, a pokrzepienie twym kościom” (BT).

Opracował: Karol P. Schubert

Degeneracja środowiska a koniec świata

2009-08-17, godz. 20:22

Czy postępujące zmiany klimatyczne na ziemi mogą zapowiadać rychły koniec świata a tym samym czy potwierdza to zapowiedzi organizacji o nadchodzącym armagedonie