Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika ben-salem

Odnotowano 73 pozycji dodanych przez ben-salem (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-03-01 )



Sort by                Order  

#13489 Szymon Budny

Napisano przez ben-salem on 2005-11-09, godz. 20:20 w Trójca

Ad Artur Olczykowski i Rozmowy Chrystiańskie


Jest to format A-4, wydanie oryginalne broszurowe.
Nie wiem jak to można skopiować i czy nie budziłoby to zastrzeżeń wydawców.

Spróbuj złapać kontakt: PAN Biblioteka Pisarzy Reformacyjnych nr 12, PWN wydanie z 1979r

ben-salem



#13422 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-11-08, godz. 15:05 w Książki na temat ŚJ

Ad mirek. Mt 7,7 ,, dodane słowa” - ze Strażnicy ?

( odp na: mirek Post: 2005-11-01 10:55 ).

W odniesieniu do Mt. 7,7:
,,Słowa takie jak "stale", "ciągle" czy "wciąż" zostałe dodane do Przekładu Nowego Świata chociaż nie występują one w oryginalnym tekście greckim. Dlaczego? Każdy Świadek Jehowy wie, iż słowa te są często powtarzane na zebraniach i zgromadzeniach. Dlaczego nie miałyby więc występować w ich własnej Biblii i to na dodatek włożone w usta Jezusa? „

W odniesieniu do Łu. 11,9:
,,Tutaj też dodano słowa "stale", "ciągle", "wciąż", chociaż nie występują one w oryginalnym rękopisie. Słowa te są często używane przez Świadków Jehowy (zachęta do głoszenia?).(...)”.

Nie łączę tych słów ,,stale" , itd. z naciskiem jaki redaktorzy Strażnicy kładą na sprawy ewangelizacji oraz promowanie określonych postaw i zachowań życiowych w społeczności SJ. Zwracanie uwagi na konieczność głoszenia w nauczaniu ustnym i w śpiewie, przez periodyk typu Strażnica i inne wydawnictwa z użyciem omawianych słów ,,stale" , itd., nie dowodzi jakichś ukrytych ciemnych motywów, a już na pewno nie dotyczy popularnej na tym Forum tzw. ,,psychomanipulacji”.

Naturalne jest, że każde wyznanie chrześcijańskie będzie w jakiś sposób używać takich określeń, które są właściwe tylko dla tej społeczności, wynikają z ich wierzeń , rozumienia Biblii i świata. Gdy dana społeczność dokonuje tłumaczenie Pisma Św. to jej chrześcijańskie przepowiadanie charakterystyczne dla tego wyznania, w jakieś mierze ciąży na przekładzie. I odwrotnie; przekład biblijny i jego cechy wpływają na budowanie dalszych pojęć i słownictwa tej grupy.

Kościoły protestanckie w Polsce korzystają obecnie np. z Biblii Warszawskiej. Ponieważ przekład ten powstał przy współudziale różnych tłumaczy reprezentujących te wyznania, więc w pewien sposób wspólne dla nich wierzenia odcisnęły się na tym wydaniu Biblii. A w drugą stronę; także i ten przekład wzbogacił słownictwo licznej rzeszy wyznawców. Wpłynął też na styl i rodzaj słowa pisanego wydawnictw tych religii. Np. dla Adwentystów może być ważny, z punktu widzenia ich doktryny, sposób oddania słowa νομον na zakon, co dla katolika nie zawsze będzie zrozumiałe. Bowiem również obecnie słowo zakon kojarzy się raczej z stowarzyszeniem o określonej regule.

Podobnie jest katolicyzmem polskim i z Biblią Tysiąclecia. Podobnie, ale nie do końca. Np. doktryna Kościoła o kapłaństwie zdecydowanie zaważyła na potrzebie już nie przekładu ale przekręceniu znaczenia słowa πρεσβυτερους z Jk. 5,14 na ,,kapłanów” kościoła. Tak oddano ten wyraz w tłum. Wujka i nie zmieniono w BT. Wprawdzie w Bp mamy ,, prezbiterów” ale właśnie przekład J. Wujka a potem Biblia Tysiąclecia stały się oficjalnym tekstem Kościoła. Wiernym o stuleci przekazywano więc jako prawdę wiary coś, co nie było znane tamtemu pokoleniu chrześcijan. A Biblia Tysiąclecia jest nadal najbardziej popularnym, szczególnie wśród katolików przekładem Pisma Św. wraz z tym fragmentem o rzekomych kapłanach kościoła. Jej tekst przeznaczony jest do czytaniach podczas nabożeństw. I tak mamy zjawisko, że nieliczni - myślę o tłumaczach BT- kształtują postrzeganie biblijnego przesłania u milionów wiernych, nieświadomych rzeczywistości. Do tego dochodzą liczne komentarze pod tekstem biblijnym zgodne z obowiązującą nauką, które pokazują w co i jak wierzyć. I właśnie to można nazwać manipulacją.

W Biblii PNS także znajdujemy miejsca w których zauważyć można oddziaływanie
np. teocentrycznych i antytrynitarnych przekonań, choćby w Kol. 1,16-17 .

Natomiast w odniesieniu do Mt.7,7 PNS, to nie doktryna SJ wpływa na sposób
oddania αιτειτε, itd. dwoma słowami ,,stale proście”, lecz względy merytoryczne
związane z szerszym fragmentem wypowiedzi Chrystusa o potrzebie nowego rodzaju modlitwy. Tak zresztą oddali to inni, wskazani wcześniej tłumacze.
Nakierowanie członków społeczności SJ na głoszenie, na pilność i wysiłek na tym polu ich aktywności nie pochodzi od słów wyrażających domaganie się czegoś od Boga. Wynika to bardziej z poprawnego odczytywania 1 Kor.15,58, a dalej wskazanego przez ciebie αδιαλειπτως (,, nieustannie” INT ) z 1 Tes. 5,17 oraz innych miejsc NT i niekoniecznie w PNS.

Zresztą podkreślanie wagi wychodzenia na zewnątrz ze Słowem Bożym, czy jak kto woli z głoszeniem, mamy już u Rutherforda i to na długo przed pojawieniem się PNS (NT). Jego apel: ,,Ogłaszajcie (...)Króla i Jego Królestwo !”, to nic innego jak nawoływanie do wysilania się w kaznodziejstwie. Wtedy posługiwano się przeróżnymi tłumaczeniami Biblii. Potem w krajach gdzie nie był wydawany PNS, w użyciu były lokalne przekłady. W Polsce do czasu ukazania się PNS-NT a potem całej Biblii w tym przekładzie, tysiące konwertytów wyznania SJ korzystało z wydań Bg, BT–II; Bw, itp. Również wydawnictwa krajowe SJ odwoływały się do dostępnych wtedy Biblii, posługując się ich słownictwem. Jedynie w miejscach ważnych ze względów doktrynalnych przytaczano teksty z innych wydań Pisma Św. w tym z PNS.

Powracając zaś do zagadnienia:

Przede wszystkim słowa ,,stale" , itd. w Mt.7,7 są tak samo ,,dodane” w PNS, jak ,,dodano” je do innych przytoczonych wcześniej przekładów Biblii bez uchybiania ich wartości.

Jednakże już samo określenie ,,słowa dodane” a powtarzające się w odniesieniu do Mt.7,7 PNS, mnożna uznać za celowy zabieg dyskredytujący i nakierowany na wzbudzenie u czytelnika postu negatywnego odniesienia do omawianego przedmiotu dyskusji. I to jest również przykład manipulowania.





ben-salem



#13188 Szymon Budny

Napisano przez ben-salem on 2005-11-05, godz. 20:15 w Trójca

Ad Sz.Budny a Trójca



Zobaczcie: ,,Rozmowy Chrystiańskie", Marcina Czechowica


Mam ta pozycję tylko w wersji książkowej

ben-salem



#13148 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-11-04, godz. 18:36 w Książki na temat ŚJ

Ad. mirek, dot PM w sprawie Mt. 7,7 w PNS

Obecności na Forum jest dobrowolna. Jak widzę, każdy ma swobodę do wyrażania swoich uwag - z zachowaniem dobrych manier - lub nie wyrażania ich.

Dlatego odpowiadając w dniu.03 XI.05r na Twój post z dnia 01.XI.05r nie oczekuję abyś odpowiadał i czuł się przymuszony do dalszego zajmowania się tym tematem.

Nie będziesz odpowiadał, bo mój post jest bez sensu ? Twoja sprawa. Przynajmniej tu korzystasz z zupełnej swobody w tym zakresie. Być może, w świetle tego co teraz piszę tamten mój post okazał się bezsensowny. Przyznaje się, że często popełniam gafy.

Uważasz iż chyba nie zrozumiałem tego co wcześniej napisałeś. Nie twierdzę
że wszystko już rozumiem; jest przecież tyle rzeczy które chciałoby się ogarnąć.

Oczekujesz za to mojej odpowiedzi na inny podany tam fragment NT ? Tej odpowiedzi przecież udzieliłeś już wcześniej.

Będąc na tym Forum jednak sam dokonuje wyboru tematów do dyskusji, czasu kiedy zechcę do czegoś się odnieść. Nie oczekuję też odpowiedzi na moje teksty. A jeżeli ktoś odpisze, mogę też uprzejmie tylko podziękować i niczego nie wymagać. Również i ja nie czuję się przymuszony do mówienia lub milczenia. Taka wolność, a jakież to wygodne !

Cóż jeszcze mogę odpisać publicznie na Twój PM ? Przynajmniej na razie tylko to:


W zgłębianiu prawd Słowa Natchnionego,
Szczęść Boże


ben-salem



#13065 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-11-03, godz. 19:35 w Książki na temat ŚJ

Ad mirek i Mt.7,7 PNS, cd

Dziękuję za odpowiedź i zachętę do zapoznania się z działem PNS.
Jeżeli chodzi o oceny poprawności PNS, rzecz ta jest mi znana wcześniej niż zaistniało to Forum. I proszę darować sobie określenia typu: ,,wygłupił”.

Dokończmy jednak temat dotyczący Mt.7,7 aby ustalić, czy w tym konkretnym miejscu Biblii PNS tekst oddano właściwie lub nie; czy kwestionowane dodatkowe słowa były konieczne, czy kwalifikują się pod rygor zawarty np. w Ap 22,18 ?

1. Jeszcze raz podkreślam odnośnie słów δοθησεται i ανοιγησεται: nie twierdzę że wadliwie zostały przetłumaczone w INT, ale proszę zwrócić uwagę, że znany i poważany przekład Biblii Poznańskiej tłumaczy każde z nich jednym tylko zwrotem: ,,dadzą” i ,,otworzą”, a nie dwoma - ,,dane...będzie” i ,,otworzone... będzie” .
,,Proście, a dadzą wam. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam”. (BP)
Czy więc uzasadnia to twierdzenia, że tłumacz w tym katolickim przekładzie dopuścił się błędu ? Dlatego też wskazałem na różnice w oddaniu np. Rz. 3,31.

2. Podam kilka innych, pewnie znanych tłumaczeń Mt.7,7 z ,,dodanymi słowami”

(AMP) 7[e]Keep on asking and it will be given you; [f] keep on seeking and you will find; [g]keep on knocking [reverently] and [the door] will be opened to you.

(NLT) Effective Prayer: ,, 7"Keep on asking, and you will be given what you ask for. Keep on looking, and you will find. Keep on knocking, and the door will be opened”.

(HCSB) Keep Asking, Searching, Knocking: ,, 7"Keep asking, (E) [c] and it will be given to you. (F) Keep searching, [d] and you will find. Keep knocking, [e] and the door [f] will be opened to you”

( BBE ) „Make a request, and it will be answered; what you are searching for you will get; give the sign, and the door will be open to you:”

Dlaczego więc poddaje się krytyce sposób oddania tego fragmentu w KIT- PNS ?
Czy tylko dlatego, że wydali go SJ ? Oto tekst międzywierszowy Mt.7,7:

,,αιτειτε και δοθησεται υμιν ζητειτε και ευρησετε κρουετε και ανοιγησεται υμιν” .
Be YOU asking, and it will be given to YOU; be YOU seeking, and YOU will find; be YOU knocking and it will be opened to YOU

Tekst w kolumnie w brzmieniu PNS: ,,Keep on asking, and it will be given YOU; keep on seeking, and YOU will find; keep on knocking, and it will be opened to YOU” .

3. Kwestia tłumaczenia na język polski tych słów : ,,αιτειτε (...) ζητειτε (...) κρουετε”
jednym czy dwoma wyrazami, to także sprawa ich kontekstu. Cała perykopa o modlitwie rozpoczynająca się już w Mt. 6 ( Łk. 11 ) podkreśla konieczność takiej postawy modlitewnej, która będzie inna od tej praktykowanej przez współczesnych ziomków Jezusa. Zresztą nie tylko ziomków, bo słowa αιτειτε, ζητειτε czy κρουετε występuje też w tekstach pozabiblijnych tamtej epoki. W Izraelu znano wiele modlitwy i różne ich formy. Ale pobożność uczniów ma być odmienna niż np. faryzeuszy. Choć więc Chrystus wielokrotnie mówi o modleniu się, to jednak to miejsce NT jest szczególne.

Zanim zostaną wypowiedziane ,,αιτειτε (...) ζητειτε (...) κρουετε” , Jezus naucza jak mamy się modlić ( Modlitwa Pańska ). Wskazuje na wymagalną nową jakość tego rodzaju nabożeństwa. W przypowieści o ,,Natrętnym Przyjacielu” w Łk 11,5-8 mówi: ,,powodowany jego natarczywością, wstanie i da mu”. ROM
U synoptyków ten nacisk Jezusa na potrzebę określonego sposobu modlenia się stopniowo wzrasta i wreszcie wg. Łuk 11, 9 i osiąga punkt kulminacyjny w słowach: ,,Mówię wam tedy: ” i dalej mamy: ,,αιτειτε (...) ζητειτε (...) κρουετε”. Czego więc tu naucza Pan nasz o modlitwie ? I co tłumacz powinien wydobyć z tych słów, oczywiście tak aby nie wypaczyć ich sensu ? Łukasz – narrator- relacjonuje też kolejne, nie mniej obrazowe wypowiedzi Mistrza z Nazaretu o potrzebie modlenia się w określony sposób: ,,Mówił im też za pomocą przypowieści, że ciągle należy się modlić i nie ustawać.” I dalej mamy taki opis trwania na modlitwie: ,,wołają doń we dnie i w nocy”, Łk.18,1-7 ROM.

4. Zatem w tłumaczeniu słów ,,αιτειτε (...) ζητειτε (...) κρουετε” z Kazania na Górze musi być uwzględniony cały klimat nauczania Jezusa w tym momencie, i sposób inny od uczonych w Piśmie. Mamy tu też inną potrzebę i stopień ekspresji różny niż w pozostałych wypowiedziach o modlitwie. Odbiorca tego przekazu ma prawo wynosić z tekstu i odczuwać to samo, co słuchacze Zbawiciela. Komputer w tworzeniu przekładów interlinearnych jest pomocny, ale nie załatwia wszystkiego. To miałem na myśli, pisząc wcześniej o zadaniu tłumacza. Teraz dodam, że aby w miarę dobrze oddać tekst Natchniony, potrzebny jest też wysiłek tłumacza – egzegety.

A tekst z Ap. 22,18 o dodaniu słów, dotyczy tego co zmienia sens tych wcześniej wypowiedzianych, zaprzecza im lub zniekształca. Tu w tekście Mt. 7,7 w wydaniu NT Towarzystwa Strażnica, nie występuje taki przypadek.


ben-salem



#13007 Jeżeli nie 607r. p.n.e. to może 606 r. p.n.e.?

Napisano przez ben-salem on 2005-11-01, godz. 19:28 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

607/1914, itd.


Aniołowie jeśli posiadają poczucie humoru, to chyba maja wielką zabawę oglądając ludzkie zmagania z kalendarzem , liczeniem lat i proroctwami. A wszystko to co związane jest z Chrystusem, jego dziełem odkupienia, losami świata; z tym jak Bóg doprowadzi do spełnienia swych zapowiedzi proroczych, a to przecież ,,sprawy, w które pragnęliby wniknąć sami aniołowie.” ( I Pio.1,11-12 ROM ). A my ludzie to nie ?

Zapowiedź 400 lat niewoli w Egipcie dawała podstawę do oczekiwania na wyzwolenie. Daniel prorok, zapewne też interesował się kiedy nastąpi uwolnienie z Babilonu. Miał do dyspozycji tekst lub przekaz ustny Jeremiasza z zapowiedzią okresu niewoli: ,,rozważałem liczbę lat w księgach” ( Jr 9,1-2 BP). Faktem a nie interpretacja jest, że Żydzi odzyskali wolność – oczywiście tylko od Babilonu – bowiem ich suwerenność była nadal ograniczona ze strony Persji. Okres od Malachiasza do panowania Heroda Wielkiego, to czas w którym czyniono spekulacje związane z pojawieniem się spodziewanego Mesjasza. Faktem jest, że
Mesjasz pojawił się, ale nie taki jakim większość chciała go widzieć. Czy więc ich oczekiwania na oswobodzenie od ,,pogan” nie zostały zrealizowane ?
Potem sam Pan Jezus z jednej strony jakby zachęca do zwracania uwagi na znaki czasu i oczekiwanie w gotowości, z drugiej zaś strony zdecydowanie oświadcza: ,,Nie wasze jest poznać czasy lub pory” ( Dz. 1,8 INT. ).
Setki lat później rozbudzone zostaną nadzieje i obawy związane z rokiem tysięcznym.
Następnie wraz z pojawieniem się przed reformacyjnego ruchu społeczno religijnego, w różnych grupach , które oddzieliły się od nurtu oficjalnego kościoła , na nowo rozpatrywano
treść Mt. 24 i Apokalipsy. A także i potem. Nie jest więc dziwne, że w XIX wieku nastąpił wzrost zainteresowania sprawą Królestwa Bożego.
Warto też zwrócić uwagę na następującą okoliczność: jakie wyznania w swojej doktrynie zwracają uwagę na obliczenia nazywane chronologia biblijną, a jakie nie.
1. Ożywienie adwentowe nie stało się zjawiskiem właściwym dla ruchów religijnych wywodzących się wprost z Kościoła Katolickiego Rzymskiego czy Kościołów Wschodnich, lecz dla tych mających rodowód w reformacji.
2. Chrześcijaństwo wschodnie i zachodnie, w tym większość wyznań protestanckich, nie było i nie jest zainteresowane koncepcją materialnego ziemskiego panowania Chrystusa skoro wypracowano naukę o duszy, jako bytu niezależnego od ciała.
A dalej naukę, że fizyczna ziemia i niebiosa dosłownie zostaną zniszczone.
3. Zainteresowanie czasem powtórnego przyjścia czy paruzji Chrystusa, związane jest
z zaprzeczeniem nieśmiertelności duszy ludzkiej i wyznawaniem poglądu o realności Królestwa Bożego i jego administrowania tu, na tej ziemi.
4. Niewiele też grup wyznaniowych z kręgu protestantyzmu naucza, że:
a - dusza i ciało jest jednością tj. ,,osobą ludzką” która jako całość podlega śmierci.
b- nastąpi fizyczne zmartwychwstanie ludzi z przeszłości i dziś umierających.
5. Zatem raczej tylko te wyznania mogą w swojej doktrynie mieć miejsce na czynienie daleko idących prognoz dotyczących czasu końca i Armagedonu oraz tysiąclecia.

Próby datowania czasu spełnienia się proroczych zdarzeń, przy aktualnej wiedzy zawsze będą obarczone ryzykiem błędów. Zresztą sam Mistrz z Nazaretu w miejsce bardziej konkretnych wskazówek dał zalecenie: ,,Czuwajcie więc, bo nie wiecie jakiego dnia Pan wasz przychodzi (...) bo nie znacie dnia ani godziny” ( Mt 24,42; 25,13 INT ). Jednakże nakaz: ,,Czuwajcie” stawiał pewne wymagania mianowicie, że Jego zwolennicy będą wypatrywać symptomów; wszelkich oznak mogących zapowiadać to wielkie wydarzenie. Nieomal w każdym stuleciu więc jakby na nowo próbowano odczytać to co mogło stanowić ,,znak”. Wielka podnietę czerpano z biblijnych liczb, które zdawały się popierać sposób widzenie i rozumienia tego co stanowi treść eschatologii Starego i Nowego Przymierza. Z wielka uwagą odnotowywano wszystko to, co mogło pasować do modelowych biblijnych opisów jako oznak zbliżania się ,,końca świata”.
W dziejach choćby Europy nie brakowało zdarzeń mogących uchodzić za sygnały rychłej ,,paruzji” Chrystusa. Chodzi tu jednak o kluczowe i ważne fakty historyczne, które wpłynęły na dalszy rozwój dziejów narodów i świata. Szczególnie zaś o takie okoliczności, które miały związek z postępem w odczytywaniu przesłania Ewangelii oraz towarzyszącym temu zmianom w doktrynie i życiu zwolenników ,,powrotu do korzeni chrześcijaństwa”.
Czy można więc zarzucić fałsz i manipulację, w tym chęć świadomego wprowadzenia w błąd innych co do rozumienia aktualnie rozgrywających się zdarzeń historycznych i objaśniania ich jako spełnianie się określonych treści Pisma Św. ? Jeśli tak, to autentyczny wysiłek duchowy i motywy działania ludzi ogarniętych szlachetnym bo ewangelicznym pragnieniem rozszerzania chrześcijaństwa według pierwotnych wzorów, należałoby uznać jako działanie podstępne, rozbudzające nadzieje nie do spełnienia. A co wybitniejsze jednostki nadające temu ton, należałoby potraktować jako zarozumialców zmierzających do owładnięcia umysłami nieświadomych niczego wiernych. Przecież w oczekiwaniu na zmiany
które miał zaprowadzić Chrystus Pan, ludzie ci odnawiali swoje życie przez Słowo i wyrzekali się wielu rzeczy materialnych, rezygnowali z korzystnego statusu społecznego, narażali swoje życie. Czy zawiedli się w tych oczekiwaniach ? Jeśli w swoim pojmowaniu znaków końca ustalali jakieś ,,czasy i pory” , to srodze się rozczarowali. Czy więc można animatorów takich ruchów uznać za fałszywych proroków ?
I obojętnie, czy chodzi tu o interpretacje takich faktów historycznych jak:
- zburzenie Jerozolimy przez Tytusa Flawiusza, i koniec państwowości żydowskiej
- czy upadek cesarstwa zachodnio-rzymskiego w 476 r.n.e.
- ekspansja islamu i utrata wpływów kościoła w Azji, Afryce i Palestynie
- sytuacja i wydarzenia w Europie jakie poprzedziły znamienny rok tysięczny,
- atmosfera strachu w 1348 roku spowodowana dżumą dziesiątkująca całą
populację
- wojny religijne toczone w katolicko-protestanckiej Europie
- czy internowanie przez Napoleona, Papieża Piusa VII w 1799r., oraz znaczące
ograniczenie władzy papieskiej,
i rozpatrywanie ich w danym okresie gdy następowały, jako spełnienie przepowiedni o końcu świata. Bowiem osoby przejęte do głębi profetyką biblijną, były w pełni upoważnione do poważnego traktowania wszystkiego, co mogłoby stanowić taki znak. Można powiedzieć z całą pewnością, że czynili tak ze szczerych pobudek.
Właśnie zdarzenia na scenie politycznej i religijnej spowodowały wzrost oczekiwań millenarystycznych wśród ruchów reformacyjnych XV i XVI wieku.
I tak u Tomasza Münzera, ważnej postaci anabaptyzmu, w jego chiliastycznej koncepcji dziejów konieczne było materialne przyspieszenie nadejścia Królestwa Bożego, co u niego przejawiło się w wystąpieniu zbrojnym. Finał tego, dla reformatora okazał się tragiczny. A zapowiedzi W. Millera co do 1844 roku, nadzieje C.T. Russella dotyczące 1874 i 1914 , czy obliczenia WTS kierujące uwagę na rok 1914 i 1975 ?

Niewątpliwie, wyznaczanie jakichkolwiek dat jest wkraczaniem w zagadnienia co do których sam Chrystus okazywał wstrzemięźliwą małomówność. Jednak odczytywane na nowo apokaliptyczne wezwania prorocze i przekonania o potrzebie zaistnienia radykalnych zmian w życiu i nauce kościoła, ośmiela do zwrócenia uwagi na liczby biblijne i ich związek z obietnicami mesjańskimi. To dziś po latach można mówić że było to rozpalenie płonnych nadziei, rozczarowania i nawet osobiste dramaty w tym niejeden ,,kryzys sumienia” . Powstaje też złości na liderów wyznania, na głosicieli chybionych przepowiedni. Naturalną, dla niektórych, koleją rzeczy jest wtedy próby odżegnania się od wcześniejszych powiązań i poglądów a dalej tworzenie nowych grup zainteresowań. Czy słusznie ?
Niepowodzenie w uzgodnieniu dosłownego znaczenia 70 lat niewoli w Babilonie ze znanymi obecnie dokumentami i przyjętym datowaniem nie zmienia faktu, że wyzwolenie ludu świadków stało się rzeczywistością historyczną. Dla tych co wrócili z niewoli i dla tych którzy pozostali w diasporze, był to początek nowej epoki w ich dziejach .
Pierwszy światowy konflikt zbrojny 1914 roku z jego konsekwencjami, jest również zdarzeniem zaistniałym niezależnie od naszego chcenia. Jego znaczenie w aspekcie politycznym, gospodarczym czy religijnym można ocenić dopiero z perspektywy lat.
Chrześcijanin z przełomu XIX i XX wieku miał prawo do wypatrywania sygnałów tego, co Ewangelia nazywa znakiem paruzji Chrystusa oraz takiej interpretacji świata, która by uzasadniała podjęcie odpowiednich kroków aby stać się godnym Królestwa Bożego. I nie ma to nic wspólnego z ,,fałszywymi proroctwami”.
Fałsz jest tym co odciąga od Boga , od Jego Słowa, kieruje na drogi apostazji;
jest czynnikiem destrukcyjnym, rozbijającym jedność eklezjalną, prowadzi do powrotu w wygodny i powszechnie akceptowany stan grzechu. Niestety, fałsz religijny miał i ma swoich orędowników – proroków.
Bowiem rozumienie dziejów w kontekście proroctw ST i NT tudzież dążność do odrodzenia ewangelicznego oraz głoszenie o tym, wynika z nakierowania jednostki i wiernych na biblijne prawdy wiary i jest przeciwne temu co stanowi jakikolwiek fałsz.
Wydaje się jednak, że chrześcijańskie ,,czuwanie” już z założenia jest obarczone nieuchronnością podnoszenia przedwczesnych alarmów.

Zatem próby otworzenia Bożego kalendarza i ustalenia dat jako czasu spełnienia proroctw nie jest czymś niezwykłym, lecz cechą tych którzy zwracają uwagę na słowa prorocze. Czas pokaże, które rachuby okażą się zgodne z postanowieniami Najwyższego.


ben-salem



#12950 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-10-30, godz. 19:51 w Książki na temat ŚJ

Ad. Ewa i Mt. 7,7 w PNS

PNS w sposobie oddania Mt. 7,7 nie jest wcale odosobniony,
oto przykład:


Mt 7:7 BBE „Make a request, and it will be answered; what you are searching for you will get; give the sign, and the door will be open to you:”

Mt 7:7 Rotherham „Be asking, and it shall be given you, Be seeking, and ye shall find,? Be knocking, and it shall be opened unto you.”

Odnośnie słów δοθησεται i ανοιγησεται, nie twierdzę że wadliwie zostały przetłumaczone w INT, ale proszę zwrócić uwagę, że znany i poważany przekład Biblii Poznańskiej tłumaczy każde z nich jednym tylko zwrotem: ,,dadzą” i ,,otworzą”

,,Proście, a dadzą wam. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie, a otworzą wam”. (BP)

Łaski Bożej na pozdrowienie,



ben-salem



#12936 INSIGHT ON THE SCRIPTURES oraz AID TO BIBLE UNDERSTANDING

Napisano przez ben-salem on 2005-10-29, godz. 15:10 w Poszukuję materiałów, mam do zaoferowania...

Ad. hESCymil Insight ...tom I i II; AID TO BIBLE...

Posiadam oba tytuły, ale po jednym egz.
Niestety.

Insight...tom I i II, podobnie jak przekład interlinearny NT,
jest osiągalny tylko w dystrybucji wewnętrznej SJ.

Aid to Bible..., nakład jest już wyczerpany i nie wznawiany.


ben-salem



#12935 The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures

Napisano przez ben-salem on 2005-10-29, godz. 14:52 w Poszukuję materiałów, mam do zaoferowania...

Ad. mirek KIT wydanie z 1969 i 1985

Wydanie KIT z 1969 można także znaleźć u tych SJ, którzy w kraju w tamtych latach zajmowali się tłumaczeniem materiałów WTS na język polski.

WTS jako wydawcy, mają prawo zmieniać i modyfikować kolejne edycje
krytycznych opracowań tekstu biblijnego. KIT z 1985 jest wydaniem II, zrewidowanym.

Wypada więc oczekiwać kolejnego poprawionego wydania, w którym być może zmniejszy się ilość miejsc z Imieniem Bożym, gdzie ,,pal męki" zostanie zamieniony
na krzyż...

Nie jest problemem, czy Zbawiciela naszego powieszono na jakimś palu czy krzyżu takim a takim. Został On tak stracony i dla chrześcijanina - świadka Piotra, to na czym powieszono Chrystusa było drzewem. Bez rozpamiętywania jego kształtu.
Problem jest kult tego na czym zginął Pan Jezus i traktowania tegoż jako symbolu
i znaku religijnego.

ben-salem



#12923 The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures

Napisano przez ben-salem on 2005-10-28, godz. 17:41 w Poszukuję materiałów, mam do zaoferowania...

Ad. The Kingdom Interlinear Translation of the Greek Scriptures

Posiadam to wydanie, z 1985r, ale jeden egzemplarz.
Można zamówić odpłatnie w lokalnej kongregacji SJ.

Innym, wcześniejszym tłumaczeniem interlinearnym w uzyciu SJ
jest The Emphatic Diaglot ...New Testament...Interlineary Word Fr Word
English Translation, Benjamin Wilson. Publikowane przez WTS, wydanie z 1942r

Kolportowane w sposób jw.


ben-salem



#12920 J 8:58

Napisano przez ben-salem on 2005-10-28, godz. 17:16 w Jezus Chrystus

Ad. mirek, J.5,58 w PNS i ,,wpadka ks. Romaniuka” ?

Jeżeli tłumaczenie Jana 5,58 jest ,,wpadką” tego tłumacza, to co powiedzieć o innych miejscach, gdzie Chrystus wypowiada słowa: εγω ειμι ?

Przykład z Mt. 14,27 (w kontekście w. 26 i 28 ) oraz opisy w Ew. Marka i Jana. ROM

„ευθυς δε ελαλησεν [ο ιησουσ] αυτοις λεγων θαρσειτε εγω ειμι μη φοβεισθε” WH
Zaraz zaś przemówił [ - Jezus ] im mówiąc: Ośmielcie się, ja jestem, nie bójcie się INT

A tu mamy tak:
,, Lecz Jezus powiedział do nich zaraz: Odwagi, to Ja jestem, nie bójcie się!” ROM


Czy to przypadek i kolejna ,,wpadka”, czy oddanie tekstu zgodnie z sensem zdań opisujących całe zdarzenie ? Czy Jezus poucza tutaj o swoim odwiecznym bycie współistotnym z Ojcem, czy rozprasza obawy uczniów mówiąc, że to On, ten którego znają a nie ,,zjawa” ?

Innym przedmiotem do rozważań może być εγω ειμι w J.15,1,5 i czy Jezus utożsamia się
tam z Przedwiecznym Jahwe [ Jehową ] ?



ben-salem



#12914 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-10-28, godz. 11:10 w Książki na temat ŚJ

Ad. mirek: PNS i dodane słowa, cd.

Nie tylko w PNS znajdujemy ,,dodawane słowa”.
Ale jakoś w odniesieniu do innych przekładów nie
ma takiej krytyki.
Dla porównania, niech będzie to Rz. 3,31.
Skoncentruję się tylko na ostatniej części zdania:

„νομον ουν καταργουμεν δια της πιστεως
Prawo więc uznajemy... z...powodu wiary ?
za...bezużyteczne
μη γενοιτο αλλα νομον ιστανομεν” . WH
Nie może...stać...się, ale Prawo stawiamy” . INT



A jak to mamy w poniższych przekładach, czy też występują tu
jakieś ,,dodane słowa”?

Wuj ,,Zakon więc burzyny przez wiarę ? Żadną miarą; ale Zakon stanowimy”

Bg „To tedy zakon niszczymy przez wiarę? Nie daj tego Boże! i owszem zakon
stanowimy.”

Br „Czyż więc wiarą obalamy Prawo? Ależ nie! Raczej ustanawiamy Prawo.”

BT ,,Czy więc przez wiarę obalamy Prawo? żadną miarą! Tylko Prawo właściwie
ustawiamy.”

Bw „Czy więc zakon unieważniamy przez wiarę? Wręcz przeciwnie, zakon
utwierdzamy.”

Bb „Zakon tedy nicniemy przez wiarę? Bynamniej! Ale zakon stanowimy.”

Bp „Czyż więc poprzez wiarę przekreślamy Prawo? Wręcz przeciwnie. My Prawo
umacniamy.”

PNS „Czy więc swoją wiarą znosimy prawo? Przenigdy! Wprost przeciwnie, prawo
ugruntowujemy.”

Kow ,,Czy więc znosimy Zakon przez wiarę? Wręcz przeciwnie; lecz stawiamy
go na właściwych podstawach.”

Zresztą w całym zdaniu wprowadzono tu dodatkowe wyrazy ,,chociaż nie
występują one w oryginalnym tekście greckim”. Który z tych przekładów jest zafałszowany, a który nie ? Który z nich powinien być dla czytelnika Słowem Natchnionym ? I kto ma prawo o tym orzekać ?

A podczas pisania książki na temat PNS wart i o tym pomyśleć,
bo dociekliwy jej czytelnik może tego oczekiwać.



ben-salem







[SIZE=1]



#12912 Chcę napisać książkę o PNŚ

Napisano przez ben-salem on 2005-10-28, godz. 10:51 w Książki na temat ŚJ

Ad. PNS - dodane słowa do Mt. 7,7; mirek i lotka

mirku

Chcesz napisać książkę o PNS.
Myślę, że warto najpierw zastanowić się, czy we wszystkich
miejscach tego wydania Biblii które budzą kontrowersje,
rację mają Twoje zarzuty.

Piszesz tak np. w odniesieniu do Mt. 7,7:
,,Stale proście, a będzie wam dane; ciągle szukajcie, a znajdziecie;
wciąż pukajcie, a będzie wam otworzone. (PNŚ)
Słowa takie jak "stale", "ciągle" czy "wciąż" zostały dodane do
Przekładu Nowego Świata chociaż nie występują one w oryginalnym
tekście greckim. Dlaczego? Każdy Świadek Jehowy wie, iż słowa
te są często powtarzane na zebraniach i zgromadzeniach. Dlaczego
nie miałyby więc występować w ich własnej Biblii i to na dodatek
włożone w usta Jezusa? „

Takich ,,dodanych słów” jest sporo w każdym przekładzie tekstu
starożytnego, w NT również. Nie uchybia to wcale tłumaczowi jeżeli
chce przybliżyć znaczenie jakie kryje się w danym słowie, tak jak
to ma być rozumiane przez słuchaczy a potem czytelnika.
Może być taki przekład:
Proście, a dadzą wam. Szukajcie, a znajdziecie. Kołaczcie,
a otworzą wam. (BP)
Ale czy tylko tak? Czy tylko to chciał nam przekazać Chrystus ?
Czy w Jego słowach chodzi o zwykłe dla nas: αιτειτε – proście,
ζητειτε – szukajcie i κρουετε – pukajcie ?
Ustalić to - oto jest zadanie dla tłumacza. Bowiem obecnie
również mamy prawo znać treść przekazu płynącego z tych słów
Syna Bożego.

,,αιτειτε και δοθησεται υμιν ζητειτε και ευρησετε κρουετε
Proście i dane...będzie wam, szukajcie i znajdziecie, pukajcie
και ανοιγησεται υμιν” . WH
i otworzone... będzie wam . INT

W przekładzie Interlinearnym ( INT) jw. mamy δοθησεται oddane
dwoma słowami: ,,dane ...będzie” . Czy to dodatkowe, a nie
występujące w tekście gr. słowo ,,będzie” jest włożone w usta Jezusa ?
Warto zwrócić uwagę na okoliczność, że np. w αιτειτε – proście,
mamy tryb rozkazujący czasu teraźniejszego. Nie jest to potoczne,
suche ,,proście”, ,,szukajcie”, ,,pukajcie”. Wskazuje on na
ustawiczną, powtarzająca się - wprost natarczywą czynność:
proszenia, (a dalej szukania, pukania ). Zgodne to jest z kontekstem
wypowiedzi Jezusa o wytrwałości w modlitwie. To nie PNS wkłada w
tym miejscu jakieś dodatkowe słowa w usta Jezusa.
To Chrystusowe ,,αιτειτε (...) ζητειτε (...) κρουετε”, należy tak oddać,
aby również dzisiejszy odbiorca wiedział, że to On, Jezus uczy:
jak ,,prosić”, jak ,,szukać” i jak ,,pukać”.
To jest obowiązek translatora.




ben-salem




[COLOR=purple]



#12584 Perełki starych publikacji

Napisano przez ben-salem on 2005-10-21, godz. 15:49 w Tematyka ogólna

Ad. Sebastian: ,,Strażnica a bicie żon" cd.

To nie pomyłka.

Strażnica która podałem to ROK XCVIII nr 7, p.cz. str 22,23
inne oznaczenie: w77/ 7 23:
Na pierwszej stronie (okładka), napis ,,TRWAJCIE - zbliża się
spełnienie obietnicy !". Mały format, czarno-biała.

Nie twierdzę że Profanka ma na myśli ten właśnie materiał WTS.

I niepotrzebnie przypisujesz mi jakieś ,,mylne założenia".

Z Bogiem,

ben-salem



#12570 Perełki starych publikacji

Napisano przez ben-salem on 2005-10-21, godz. 11:45 w Tematyka ogólna

Ad. Sebastian, ,,Strażnica a bicie żon".

Chodzi tu o wydanie Strażnicy: Rok XCVIII nr 7, p.cz. str 22,23

Wcześniej, bo już w VI tomie wykładów Russell mamy taki tekst:

,,Często siła umysłu i natury upadłego mężczyzny dąży do krzywdzenia
i szkodzenia niewieście, zamiast aby siłę tę użyć na pocieszenie i wspomaganie
żony i dzieci. Wszyscy dobrzy i szlachetni mężczyźni i kobiety musza potępić
takie postepowanie. A zresztą takie nadużywanie swej siły jest tylko obrazą i występkiem w oczach Stwórcy."
C.T.Russell, Wykłady... Tom VI, Nowe Stworzenie, str 608, wyd. polskie z 1961r

ben-salem



#12296 Imię Boże po raz kolejny

Napisano przez ben-salem on 2005-10-17, godz. 18:30 w Imię Boże

Do: Yogiii, Imię Boże w NT cd.

,,Niewiele mamy do dyspozycji tekstow wyrażąjących
postawę Akiby wobec chrześcijaństwa(...) poleca spalić księgi
należace do minim bez uprzedniego usunięcia imienia Bożego,
(...) bez wątpienia chodziło o księgi chrześcijan, ponieważ
Tosefta zalicza Ewangelie do ksiąg minim (...) Akiba chciał się
przeciwstawić chrześcijaństwu(...)." ZNAK nr 356, 1984r
str. 863 art. Ks.M.Gołebiowskiego ,, Rabbi Akiba ben Josef"



#12270 Imię Boże po raz kolejny

Napisano przez ben-salem on 2005-10-17, godz. 15:01 w Imię Boże

do: Yogiii; Imię Boże w NT

Co myślisz o postawie rabbiego Ben-Akiby wobec
literatury chrześcijańskiej z I wieku ?
Wiadomo, że kazał niszczyć pisma należące do [minim]
czyli chrześcijań, bez wydrapywania Imienia Bożego, choć
w odniesieniu do podstarzałej literatury i kopii ST będącej
w uzytkowaniu synagogalnym i światynnym, nakazywano
aby święty tetragram był najpierw usunięty.
Jakie więc były to księgi chrześcijan, które zawierały Imię Boże?

ben-salem



#12143 Perełki starych publikacji

Napisano przez ben-salem on 2005-10-15, godz. 18:07 w Tematyka ogólna

Ad. Profanka: ,,Strażnica a bicie żony"

Oto fragment ze Strażnicy:

,,Mąż bije mnie czasami. Czy mam z tego powodu
starać sie o prawną separację lub rozwód ?"

I długa odpowiedź. Nie ma tam przyzwolenia na bicie kogokolwiek.

ben-salem



#12133 Czy Świadkowie Jehowy wyznaczali daty Armageddonu?

Napisano przez ben-salem on 2005-10-15, godz. 15:30 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

SJ a data Armagedonu

Nie było stanowczych jednoznacznych twierdzeń, tak jak w odniesieniu do 1914.
Jednak przekonanie o niezawodności chronologii 6000 lat i rozpoczęcia się
Millenium, objawiło się w naprawodzaniu czytelnika i słuchacza na kojarzenie daty
np. 1975 z końcem 6000 lat i niemal koniecznością wtrącenia się Boga z w dzieje
świata. Lecz zdawano sobie sprawę, że również i to może okazać sie błędnym
założeniem, więc zaznaczono w Strażnicy nr 905 w podtytule Rok 1975 - i jeszcze dużo dalej !: ,,Kto (...) biegnie dziś po nagrodę życia (...) nie zatrzyma się na roku 1975. Na pewno nie! Dalej posuwać się będzie po tej wspaniałej drodze, która prowadzi do życia"
-str 8 p.37. W podobnym tonie poczyniono zastrzeżenie w Przebudźcie się nr 1 w art.
Co przyniosą lata siedemdziesiąte ? ,,Czy z tego obliczenia wynika niezbicie, że w roku
1975 nastąpi ostateczny koniec tego sytemu rzeczy ? Ponieważ Biblia nie mówi tego wyraźnie, więc też nikt nie może twierdzić, że tak będzie." - str.13 p.2

ben-salem



#12099 Biuletyn IPN

Napisano przez ben-salem on 2005-10-14, godz. 18:43 w Neutralność

Dot. Biuletyn IPN i art. o SJ

Intresujące jak bardzo SJ starali się bronić od kontroli i ingerencji
państwa w struktury i wydawane publikacje. Czy innym wyznaniom
powiodło sie pod tym względem i czy zabiegali o to ?

ben-salem



#11856 Spotkanie - Wrocław

Napisano przez ben-salem on 2005-10-09, godz. 17:11 w Szukam kontaktu

Do Kszysztofa Gołebiowskiego

Może to zbieżność nazwisk, ale podobno jakieś dwdzieścia parę lat temu,
odbyło sie w Świnoujściu spotkanie w przykościelnej salce katechetycznej.
Byli tam zaproszeni przedstawiciele lokalnej społeczności SJ, trochę osób
z parafii w tym z OAZY, duchowni. Ktoś ze SJ miał jakieś kazanie.
Był też młody człowiek o takim samym imieniu i nazwisku.



ben-salem



#11821 pomoc

Napisano przez ben-salem on 2005-10-08, godz. 16:15 w Szukam kontaktu

A pytałaś w lokalnej społeczności swoich współbraci ?



#11775 Chcę wydać książkę

Napisano przez ben-salem on 2005-10-07, godz. 18:21 w Szukam kontaktu

O psychomanipulacji słów kilka.

Tekst zapewne ciekawy, ale opisy i definicje w nim zawarte można odnieść nie tylko do dzisiejszych sekt lecz do nieomal każdej formy aktywności względem drugich osób i to na przestrzeni całych dziejów ludzkich.
Cały mechanizm szukania, przekonywania i pozyskiwania zwolenników do nowych poglądów, jest już z założenia obarczony piętnem manipulacji cudzą psychiką. Wiedzą o tym psychologowie, pedagodzy, specjaliści od reklamy i marketingu, politycy w swoich akcjach przedwyborczych. Wiedzą też o tym animatorzy ruchu oazowego, przełożeni stowarzyszeń zakonnych, katecheci.
Zaczyna to się już w rodzinie, bez względu na wyznawany światopogląd. Uczymy dzieci aby były ,,grzeczne” w domu, wobec rodzica , rodzeństwa, dziadków, sąsiadów itd. Co to oznacza ? A to, że wkładamy małemu człowiekowi do głowy, że określone zachowania są dobre a inne złe. Jeśli dorosło do pojmowania i rozróżniania tego, to dobrze. A jeśli nie pojmuje ? Stanowcze: ,,Nie wolno !”, groźna mina i zabranie rączki dziecka od majstrowania przy gniazdku elektrycznym zazwyczaj wystarcza. Rodzic daje zabawkę aby odwrócić uwagę malucha od niedozwolonego w jego wieku eksperymentowania. I co tu mamy ? Sterowanie zachowaniem dziecka nieświadomego, że zabawka to manewr który odwraca jego uwagę od tak interesującej zabawy . Ograniczamy więc wolność jednostki dla jej dobra.
I na razie jest to łatwe. Czy od razu mówimy wszystko, co i dlaczego ?
Nie, a przynajmniej na razie. Czekamy aż dorośnie i zrozumie. Ukrywamy więc prawdę i ,,manipulujemy” ? A co ze starszymi dziećmi ? Dlaczego ma czegoś nie robić na co ma ochotę, albo mówić ,,dzień dobry”, ,,proszę”, ,,dziękuję” ; ,,przepraszam” a nie: ,,zejdź mi z drogi, stara babo !” ? Bo to wypada mówić ,,przepraszam” ? Bo dziecko będzie się lepiej z tym czuło, albo staruszka, wobec której ta młoda osoba ma się tak odezwać ? A może chodzi też o to, jak przez zachowanie dziecka będą postrzegani jego rodzice czy opiekunowie ? Czy więc można tu powiedzieć, że dzieci zachowujące dobre maniery są świadomie tak kierowane tylko po to, aby otoczenie wyrobiło sobie pozytywną opinię o ich rodzicach ? Albo żeby one same dobrze się czuły? Jeśli rozpatrywać to w kategorii korzyści własnych rodziców czy dzieci, to takie dobre wychowanie jest korzystne. Może też w przyszłości zaowocować ewentualnymi pożądanymi układami towarzyskimi. Pogardzana ,,stara baba” to przecież matka znanego właściciela firmy, u którego może kiedyś ktoś z rodziny będzie potrzebował zatrudnienia. W tym przypadku grzeczne zachowanie nie jest nakierowane na osoby zewnętrzne i dla ich wyłącznego dobra; np. dla okazania im szacunku. Uprzejme dygnięcie to inwestycja, to interes własny. I cały okres takiego oddziaływania na młody umysł aby wytworzyć potrzebę takiego właśnie ,,bycia grzecznym” to szereg zabiegów, różnych zabiegów aby przekonać dzieciaka że to jest konieczne ,, bo się opłaci”. Inną sprawą jest kwestia świadomości dziecka i stopień udziału jego woli, czy zechce ono w tym uczestniczyć.
A zależność dziecka od rodziców czy opiekunów ? Wykorzystywanie tej zależności i świadome formowanie osobowości małego niedoświadczonego człowieka - jak to nazwać ? Procesem wychowawczym ? W miarę dorastania ten młody człowiek zaczyna poznawać bardziej swoje najbliższe otoczenie , rodziców , rodzinę, opiekunów. Stwierdza że faktycznie jest do pewnego stopnia uzależniony np. od władzy domowej. Na swój sposób szuka wolności. Niech będzie choćby dłuższe przebywanie poza domem i późne wieczorne powroty. Ci którzy nad nim panują stosują szeroki wachlarz oddziaływania dla osiągnięcia własnych celów: nagradzają, chwalą, karzą, ale bywają też do pewnego stopnia obojętni. Stawiają przed młodocianym, ważne ich zdaniem, jego cele życiowe, odwołują się do pragnień obaw, nadziei, sympatii, wstydu, strachu. Jak zrobisz to, to dam ci tamto.
I odwrotnie. Jak nie pójdziesz na lekcje religii, to nie dostaniesz pozytywnej oceny; to może zaważyć na dopuszczeniu cię do komunii i nie dostaniesz prezentu. I jaki wstyd ?
Wzbudzają poczucie obowiązku, poczucie przynależności do rodziny, regionu, narodu. Stawiają przed młodą osobą wzory do naśladowania, różne w zależności od środowiska w którym taka rodzina się obraca. Zobacz, kim został ten czy tamta a ty - kim chcesz być?" Nieraz w grę wchodzi nie tylko tzw. ,,dobro dziecka" ale prestiż rodziny. Jak to się dalej odbywa? Jakie środki oddziaływania na psychikę są wtedy stosowane? Przekonywanie i nacisk, gra na uczuciach ? Jak najbardziej ! Rozbudzanie lęku i poczucia zagrożenia z powodu ewentualności nie spełnienia dążeń własnych czy oczekiwań dorosłych. A nie spełnienie ich oznacza nie osiągnięcie celu i w rezultacie uczucie rozczarowania i winy. Jak ma się zachować młody człowiek ? Przez cały okres wychowywania rozbudowywane jest w nim poczucie wdzięczności wobec rodziny, więc czuje się zobowiązany. A tak naprawdę to nie musi nic zawdzięczać, bo to obowiązek rodziców i tyle. Zatem jest zniewolony do określonych zachowań i działań wobec najbliższych mu ludzi którzy go uformowali. Co wtedy powiedzieć o wolności, o prawach do własnych upodobań i decyzji ? Można też dostosować się do prawa grupy i przyjąć obowiązujące tam kanony i nie mieć problemów. Niech będzie to rodzina. Młoda osoba wie, że przez akceptację pewnych reguł może odnieść korzyści. Akceptacja nie oznacza jednak przekonania o ich słuszności. O ile więc w domu nie używa przekleństw, to wśród kolegów ma pełną w tym zakresie swobodę, bo tam takie zachowanie może stanowić o uznaniu i wzmacnia uczucie przynależności.
W domu starannie podkreśla swoje dodatnie punkty wiedząc że otrzyma pochwałę, nagrodę. Tam na podwórku także zbiera plusy. Przy okazji dowiaduje się że jako dziecko ma swoje prawa a rodzice czy opiekunowie są ustawowo zobowiązani do określonych świadczeń na jego rzecz. Dowiaduje się więc o prawdach, które wcześniej starannie przed nim ukrywano Czy będzie się domagać aby jego prawa jako dziecka były przestrzegane ? Może się taka młoda osoba różnie zachować. Może np. kalkulować co się bardziej opłaca: zadzierać w domu, czy przyjąć taka postawę która da doraźne korzyści i ,,święty spokój” do czasu uzyskania pełnoletności ?
Ale mogą być inne wzorce kształtowania psychiki w dzieciństwie i okresie dorastania tak, aby chłopiec lub dziewczynka były ,,grzeczne” a potem stały znane z dobrego wychowania. Może to wynikać z etyki laickiej lub względów religijnych.
Jeśli największą wartością dla rodziców jest Bóg i Jego przykazania, to w swoim domowym nauczaniu dzieci odwoływać będą się do Dekalogu jako ostatecznego autorytetu. Katecheza w rodzinie stawia określone wymagania przed rodzicami. Muszą sami pokazać jak w życiu realizują postulaty Ewangelii. Wtedy dzieci mogą przejąć ich wzorce postępowania. Czy to znaczy, że rodzice mają udawać pobożnych aby zyskać ich aprobatę ? Czy autentyczna pobożność rodziców gwarantuje że zawsze ich dzieci same z siebie będą ,,grzeczne” ? A co zrobić gdy latorośle nie stosują się do przykazań ? Jakie środki przekonywania zastosować, do jakich autorytetów się odwołać ? Życie dowodzi, że rodzice czasami mają sposoby, aby osiągnąć swoje cele wychowawcze. Nieraz za pomocą
,,kija i marchewki”. Istnieje wiele możliwości . Nie wszystkie okazują się dobre i skuteczne. Czy zatem także oni manipulują ?
Biblijne wychowywanie dzieci w domach nie jest jednak często spotykane. W większości przypadków rodzice składają ten obowiązek na nauczycieli religii w szkołach. I w większości też, ogólny proces edukacji religijnej młodego człowieka kończy się w szkole. Zazwyczaj w okresie przed komunijnym. Na niewiele zdają się także późniejsze lekcje religii. Gdy zapytamy kilkunastolatka o poznane prawdy wiary, co nam odpowie ? Przeważnie mają mgliste wyobrażenie o Bogu, Słowie Bożym, nauczaniu Pana Jezusa i apostołów. Zachodzi też pytanie, czy przez cały ten okres ich kontaktu z kościołem i objaśnianiem jego nauk, nie byli poddawaniu procesowi zaplanowanego sterowania ? Wyłania się tu sprawa prawdy lub nieprawdy w podawanych wierzeniach. Jeśli nauczyciel religii podaje jako prawdę, że Pan Jezus nie miał rodzeństwa bo jest to zgodne z dogmatem
maryjnym – czy mówi prawdę w sensie biblijnym ? Czy taka konfrontacja tej
,, prawdy wiary” z treścią Nowego Testamentu nie skłania do postawienia zarzutu katechecie, że posiadając wiedzę w tym zakresie, nadal manipuluje umysłem dzieci skłaniając ich do przyjęcia nauki obcej Chrystusowi i apostołom ? Czy wystarczającym usprawiedliwieniem jest przymus nauczania oficjalnej doktryny wbrew faktom ?
Tak samo można pytać o edukację przyszłych księży i ojców zakonnych. Jest manipulacją czy nie, uczenie ich o istnieniu nieśmiertelnej duszy ? Z jednej strony definicja katechizmowa z drugiej strony opinie znawców zagadnienia np.:
,, Księga Rodzaju rozumie przez tchnienie życia siłę życiową, która ginie wraz z życiem. Śmierć jest końcem życia (...) Człowiek który żyje ,, jest nefeszem”, a nie ,,ma nefesz” (...) cały człowiek jest grzesznikiem. Z biblijnego punktu widzenia byłoby niezrozumiałe, gdyby właśnie duch , siedlisko grzechu nie musiał doznać śmierci, kary za grzech. (...) W czasach Nowego Testamentu nadzieja zbawienia wielu pobożnych oczekiwała wskrzeszenia zmarłych, odbudowy całego człowieka i nowego życia Bożego. Ostatnio świadczą o tym teksty z Qumran (....) jak zresztą i sam Nowy Testament (...) w tym samym czasie Grecy (...) wierzą w życie wieczne, przedstawiając je jako dalszy ciąg szczęśliwego życia duszy uwolnionej od ciała. Oczywiście także pewna część Żydów uległa greckim wpływom". ( K. H. Schelkle, Teologia Nowego Testamentu ) Dla alumna seminarium katolickiego, będzie to kwestia prawdy czy tylko interpretacji ? Czy może podczas nauki otwarcie wskazywać na takie rozbieżność i podważać oficjalne stanowisko kościoła ?
A jeśli rodzice w pewnym momencie nie zgadzają się z naukami kościoła i z tym aby ich dziecko pobierało lekcje religii w szkole i zaczynają nauczanie w domu a dzieci mają już po kilkanaście lat ? Czy ich własny alternatywny program katechezy domowej, będzie wtedy rozumiany jako przymuszanie i manipulacja ?
Czy więc elementy współczesnej wiedzy o wychowaniu w rodzinie i w szkołach, użyte do potrzeb katechezy albo czy nauczanie tego, co nie jest prawdą biblijną - to nadal jeszcze nauczanie religijne, ewangeliczne czy już ,,psychomanipulacja” ?

Jakby nie patrzeć, zwiastowanie Dobrej Nowiny to zawsze jakieś urabianie drugiego człowieka do osobiście rozumianych treści Pisma Św. Zresztą nakaz ewangelizacji wprost przymusza do szukania kontaktów z innymi i próby skierowania ich ku Boga. Ale nawet bez werbalnego przekazywania nauk biblijnych można zwrócić uwagę otoczenia na siebie i sprowokować do rozmowy na temat przyczyn które pozytywnie wyróżniają wyznawcę Chrystusa. A wtedy ? Czy wystarczy jedna taka rozmowa w wartości Ewangelii i jej wpływie na życie, albo samo udostępnienie Pisma Św.? I co dalej ? Jest oczywiste, że takie rozmowy o Biblii, prywatne czy nawet w większym gronie, z czasem prowadzą do szczególnej więzi łączącej jej uczestników; innej niż słuchaczy niedzielnych kazań lub programowej katechezy w szkole. I jeśli ktoś pozwala aby słowo zmieniało jego samego i innych, jeśli metanoia prowadzi do widocznego zaniechania np. nałogów; jeśli skutkuje to przejawianiem społecznie pożytecznych postaw, czy oznacza to stopniowe ,, omotanie sekciarska siecią” ? W takim razie działanie Ewangelii w życiu człowieka można więc w ten sposób uznać – jak kiedyś wyraził się Tacyt - za ,,zgubny i niebezpieczny zabobon" .
Pierwsze wspólnoty chrześcijańskie też budziły podejrzenia administracji rzymskiej. Jednym z oskarżeń było nie akceptowanie przez chrześcijan oficjalnej ustawowej religijności. Nie wzbudzali sympatii u ziomków judejczyków ani u innych współobywateli w cesarstwie. Ich zgromadzenia, owiane tajemniczością, były tematem wielu fantastycznych i oszczerczych plotek. A Tertulian do tego pisze: ,,zobaczcie jak oni się miłują ! " I tak było. A Chrystusowe nowe przykazanie, napominanie Ap. Pawła że: ,,miłość powinna być szczera (...) bądźcie sobie życzliwi i jeden przed drugim okazujcie sobie nawzajem szacunek (...) pomagajcie waszym braciom (...) bądźcie gościnni dla tych którzy do was przyjdą".
(Rz 12,9-12 ROM. oraz inne wezwania NT dot. miłości ) Jak one były realizowano w kościele ? W ten sposób, że ludzie z gminu znajdowali tam wszystko to, czego nie dawała im rodzina, sąsiedzi, pracodawcy, otoczenie. Niewolnicy, z piętnem swego stanu wypalonym na ciele, wśród swoich duchowych braci czuli się wolni. Tę wolność zachowywali też mimo że musieli nadal służyć swoim panom. ,,Nowe przykazanie" było brane poważnie w odniesieniu do członków wspólnoty oraz wobec ludzi z zewnątrz. A co powiedzieć o ówczesnych ucztach miłości - agapach ? Jak więc chrześcijanin żyjący Ewangelią mógł wtedy okazywać miłość i jak może czynić to dziś, aby nie podpaść pod zarzut, że ,,bombarduje kogoś miłością” ? Dzisiejszy znawcza od ,,sekt” i zagadnień ,, psychomanipulacji” przeniesiony w tamte realia miałby niezły materiał do badań na wiele lat, do końca swoich dni. A co w sprawie ,, psychomanipulacji” miałby do powiedzenia ekskomunikowany Hymeneusz, Filetos czy Aleksander ? A były współpracownik Ap. Pawła, Demas ? Jakież to ,,prawdziwe oblicze”, lokalnych zborów i całej zbiorowości wiernych mogliby oni pokazać , jako że wcześniej byli ,,oszukani i zniewoleni” ?

To co denerwuje dzisiaj u niektórych mniejszości chrześcijańskich, raziło także okresie apostolskim i później a przynajmniej do pewnego czasu. Stąd akcje judaistów i lokalnych władz rzymskich przeciwko pierwszym świadkom - uczniom Chrystusa. O ile żydzi mogli pochwalić się statusem religii uznanej i jakąś ochroną prawną, to chrześcijanie postrzegani byli jako jej odłam , sekta. I to ,,destrukcyjna” - niebezpieczna. Chrześcijańskie przepowiadanie to ,, propaganda” skierowana do osób nieświadomych, nie poinformowanych. A nakłanianie dzieci oraz małoletnich do podzielania poglądów dorosłych w kwestii choćby nie uznania boskich roszczeń danego imperatora i skazywanie ich przez to na okrutną męczeńską śmierć z rodzicami na arenie ? Jak to nazwać ? Zbiorowym dobrowolnym samobójstwem, krwawym pokłosiem fanatyzmu i religijnego szaleństwa ?
Jakież to czynniki wpływały na wykształcenie się takiego zachowanie wobec stanu zagrożenia życia własnego i dzieci. Jakiż to niedozwolony proces ,,psychomanipulacji” sprawiał, że zanikały pożądane społecznie odruchy rodzicielskie ku ochronie życia członków rodziny ? Jakie środki nacisku na swoich członków stosowali liderzy pierwszych wspólnot chrześcijańskich, że miały miejsce takie przestępstwa przeciw rodzinie; przeciwko zdrowiu i życie jej członków ?
Taki stan rzeczy, według dzisiejszych ocen, kwalifikował się na sąd rodzinny i odebranie rodzicielstwa a rodziców na posłanie do więzienia. Bo ich postawa wynikająca z wyznawanej doktryny oznaczała również dla dzieci represje i śmierć. Co z tego - że nie kradli, nie zabijali, że jakość ich życia rodzinnego przewyższała to co powszechne było w ich otoczeniu – skoro tworzyli zamkniętą wyobcowaną grupę a ich dzieci były już od pierwszych dni życia skazane na śmierć od miecza, w ogniu lub w paszczach dzikich zwierząt ?
Do tego uchylali się od integracji ze społeczeństwem . Odmowa brania udziału w życiu publicznym w jego instytucjach, w działaniach wojennych zaczepnych i obronnych państwa rzymskiego, narażała ich na oskarżenie o brak patriotyzmu i dbałości o dobro narodu. ,, Jakiż byłby los cesarstwa (...) gdyby wszyscy przyjęli małoduszne poglądy tej nowej sekty" ( E. Gibbon, Zmierzch i Upadek Cesarstwa Rzymskiego ). A państwo ma chronić obywateli.
Zatem postulat sporządzenia specjalnych aktów prawnych umożliwiających ściganie czy zdelegalizowanie ,, niebezpiecznej sekty” nie jest wcale czymś nowym i właściwym dla niektórych przedstawicieli oświeconego świata XXI wieku.
Wprawdzie w czasach tych pierwszych świadków nie było jeszcze Dominikańskiego Centrum o Nowych Ruchach Religijnych i Sektach i innych tego rodzaju ,,specjalistów”, ale administracja rzymska dysponowała środkami aby przeciwstawić się zagrożeniu. Zawołanie: ,,chrześcijanie dla lwów!" lub ..nie wolno być chrześcijaninem !" - to hasło państwowego programu zapobiegania rozprzestrzenianiu się tej najbardziej niebezpiecznej wtedy sekty.
Potem, ideologiczne przesłanki do zwalczania tego ruchu dostarczył Celsus.
Charakterystyczne, że to pierwsi chrześcijanie jako grupa wyróżniali się wśród innych licznych odłamów religijnych i że to oni byli uważani jako szczególne zagrożenie dla ludności cesarstwa i jego struktur państwowych. Nie było takich problemów z mitraizmem, kultem dla wtajemniczonych, czy innymi misteriami, które zyskały sobie prawo bytu. Z resztą, wszystkie religie tzw. pogańskie tego rejonu nawzajem się przenikały; miały wspólne ,,powszechnie uznawane" a więc - w tym znaczeniu - ,,katolickie": obrzędy, zwyczaje, bóstwa i boginie oraz kapłaństwo i podobne systemy teologiczne , a co najważniejsze – miały przyzwolenie społeczne i poparcie państwa.
A dziś ? Można się spodziewać, że w niektórych krajach wprowadzone zostaną ustawy wymierzone w mniejszości religijne. Może tak być, że nauczanie religii innej od ,,powszechnie uznanej" będzie przestępstwem przeciw państwu.
To było przerabiane już dawniej: ,,społecznie uzasadnione” działania państwa i kościoła przeciw Albigensom; spalenie Hieronima Savonaroli, Michała Serveta. Działalność Stanisława Hozjusza i Piotra Skargi była wielce pożyteczna dla ,,religii powszechnie uznanych": przyczyniła się przecież do wydania edyktu zakazującego wyznawania pewnych poglądów religijnych i wygnania z kraju Braci Polskich . Ich nigdy nie sprecyzowana do końca doktryna zawierała jednak bardzo niepokojące i dziś wątki: antytrynitaryzm, otwarte przywoływanie w swoich pismach
określenia Jehowa, wprowadzenie tego Imienia do Nowego Testamentu, przeciwstawianie się wojnie, itd.
Kościół i wyznania protestanckie odetchnęły z ulgą, gdy jasne się stało że ta ,,sekta” nie będzie więcej zagrażać.

ben-salem













[I]