Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika Kaśka

Odnotowano 68 pozycji dodanych przez Kaśka (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-15 )



Sort by                Order  

#94419 nasza klasa

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 08:17 w Szukam kontaktu

Maja, mają...kilku z Olsztyna znalazłam ;-)



#116774 Nagranie ze świadectwem Pauliny Moss (ex-ŚJ)

Napisano przez Kaśka on 2009-04-09, godz. 11:03 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

[Witaj Zmieniona.

Malinowa, zgadzam się z Toba. I obserwując tą mała wymianę argumentów pozostanę bezwyznaniowa. Mi też zbyt szybkie wpadanie z jednej opcji w druga przypomina zaklety krąg osób z syndromem ofiary które z jednego związku w którym były przesladowane zawsze bardzo szybko wpadają dokładnie w taki sam związek.
to moje prywatne zdanie



#94441 Dzieci-głosiciele

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 10:20 w Obowiązki teokratyczne

Moje dziecko było taka małpka która grzecznie siedziała trzy dni na kongresie, zgłaszała sie na każdym zebraniu po 100 razy, chodziła ze mna do głoszenia i cytowała wersety biblijne z pamieci.

Na szczescie jak miała 7 lat ja odsunęłam się od organizacji a ona teraz jest normalną, wesoła nastolatką. I jak pomysle co jej robiłam, co chciałamzrobic to mi wstyd.
Zwłaszcza, ze sama jak głosiłam, to byłam zażenowana, przestraszona i unikałam głoszenia jak mogłam.



#95133 Czy świadków Jehowy trzeba "ratować"?

Napisano przez Kaśka on 2008-06-24, godz. 11:33 w Tematyka ogólna

Mam nadzieję, że to jakim jestem człowiekiem, fakt iz moje zycie nie uległo degrengoladzie po odejsciu od SJ spowoduje, ze ktos zastanowi sie przez chwilę, czy tylko niewolnik moze dac szczescie.
Jak miałabym okazję porozmawiałabym o swoich doswiadczeniach z SJ (mam taki zamiar zrobic to za jakis czas, bo bedzie okazja moze).
Ale prowadzic regularne studium by odwieść od organizacji?
Od czasy bycia w teokratycznym "raju" i bycia poddana niewolnika jak najdalsza jestem od tego by głosic i mówić komuś jak ma zyc....nigdy wiecej :-))))



#95650 Jaki był Twój powód odejścia z organizacji, a jaki byłby dziś.

Napisano przez Kaśka on 2008-07-02, godz. 11:48 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Odeszłam bo po moim osobistym dramacie nagle okazało się, że słowa o przyjaźni, braterstwie i pomocy to mrzonka. Okazało się, że pomogli ludzie ze świata którzy wg SJ są okropni, źli i zepsuci a bracia przepadli jak kamień w wodę. Pojawili się dopiero gdy ja stanęłam na nogi dzięki pomocy "swiatusów"...ale wtedy to ja już w nosie miałam taka organizację i jej "miłość". Do tego zaczęłam myślec, czytać Biblię sama, rozmawiac i "pewniki i prawdy" okazały się kupą (z akcentem na kupę) półprawd, niedopowiedzeń, bzdur i cynicznych kłamstw.
Teraz odeszłabym dokładnie z tego samego powodu.



#94480 Bony świąteczne

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 11:30 w Boże Narodzenie & Sylwester

Ja znów posłuże się przykładem zboru w Malmo (mam teraz o nim najwiecej informacji)...a wiec tam nie ma FŚP, pracodawca z własnej kieszeni robi prezenty (wiem, ze tak jest, znam pracodawce) i nie przeszkadza to siostrom (bo u niego siostry pracują) przyjąć prezentu....za to juz przyjść na proszone przyjęcie nie chca, bo to swięta :-)



#103905 Seks przedmałżeński u świadków Jehowy - kobiety

Napisano przez Kaśka on 2008-10-21, godz. 13:52 w Seksualność

No cóż Warmianko, tyś to rzekła :)



#95644 Seks przedmałżeński u świadków Jehowy - kobiety

Napisano przez Kaśka on 2008-07-02, godz. 11:02 w Seksualność

Znam wielu braci mających drugie zycie i to często mających zony i regularne kochanki gdzieś w mieście obok.
I znam siostry które uprawiały ze sobą miłosc (bo nie był to tylko seks) przez wiele lat (w tym na obozie pionierskim), ich gorący romans "wypłynął" po czym jedna została zoną starszego który był w komitecie sądzącym tą drugą.
No i jedna z nich jest poza organizacją, druga jak napisałam została żoną starszego i pacjentką szpitali psychiatrycznych....:/



#94691 Czy zdaniem WtS można mowić "Dzień dobry" wykluczonemu?

Napisano przez Kaśka on 2008-06-19, godz. 10:57 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Moja przyjaciólka która sie odłaczyła pracuje w firmie w której pracuje siostra, notabene żona starszego.
Obowiązki zawodowe niestety czasem krzyzują ich drogi.
Więc moja przyjaciólka za każdym razem kiedy siostra wchodzi do jej pokoju mówi "dzień dobry", jak cos podaje "proszę", jak coś odbiera "dziekuję". Reakcją na te zwykłe grzeczności jest skrzywienie ust i cisza.
Smiałysmy się, że pewnie na spotkaniach z braćmi ta siostra opowiada jak to jest prześladowana przez odstępczynię.

Mówienie lub niemówienie "dzień dobry" na ulicy ....pies to ganiał. Ale sa miejsca gdzie nalezy zachować pewne formy grzecznościowe. Ciekawe czy jakby koło mojej przyjaciólki stała jej szefowa lub gdyby moja przyjaciółka awansowała czy też siostra zachowałaby tak niezłomna postawę i formułka grzecznościowa stałaby jej ością w gardle :-)



#94778 Korzystanie ze stypendium, przyjęcie awansu

Napisano przez Kaśka on 2008-06-20, godz. 06:53 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Hubert może się oburzać, ale...w końcu przytoczono fragment Strażnicy....więc to chyba świadczy samo za siebie .
Ja kiedykończyłam podstawówke, to tez polecano mi zawodówkę - miałam być sprzedawcą, pracowac na pół etatu i zostać pionierką (odbyłam na ten temat kilka rozmów ze starszymi którzy mi to gorliwie polecali)....na szczescie po tym jak skończyłam zawodówkę pomyślałam, że to chyba za mało i kontynuowałam naukę.

Zreszta to pokolenie ofirnych braci które przyszło chwilę przede mną lub ze mną to w duzej mierze ludzie którzy ze względu na organizację pokończyli zawodówki....teraz jak patrze na NK wiele osób kończy kształcenie...lepiej późno niż wcale. W końcu trzeba cos jeść



#95645 "Leczenie z homoseksualizmu", historia ex-ŚJ

Napisano przez Kaśka on 2008-07-02, godz. 11:10 w Seksualność

Związki homoseksualne wśród braci wcale nie są takie rzadkie.
W zborach w których pochodzę wśród sióstr jest wiele mniej lub bardziej skrywanych "przyjaźni". Własciwie dopiero jak odeszłam to wiele osób odkryło przede mna na czym te przyjaźnie polegają.
Wiele osób odeszło od zboru własnie odkrywająć, że sa orientacji homoseksualnej i nie potrafią tego zmienić.
Znam ciagle osoby które udają kogoś kim nie sa i to swiadectwo w pierwszym poście tego wątku to jak pisane przez niektóre osoby które znam...sa też takie które zmiany na siłe przypłaciły pobytami na oddziałach zamknietych, zniszczonym zyciem swoim i mężów którzy mniej lub bardziej swiadomie wchodzili w rolę "leku dającego normalność"....smutne to wszystko.



#95747 "Leczenie z homoseksualizmu", historia ex-ŚJ

Napisano przez Kaśka on 2008-07-03, godz. 11:59 w Seksualność

Nie wiem, czy do wyjatkowo lesbijskiego, ale po odejściu nawiązałam kontakt z osobami które zostały usuniete bądż odeszły ze zboru własnie z powodu swojej orientacji....a potem z informacjami to juz gładko poszło.....pewnie jakbyś przyszedł do mnie do firmy tez nie miałbys wiedzy ile wsród pracowników homoseksualistów (a jest ich sporo, taka branża:P), dopiero jakbyś poznał i zaprzyjaźnił się z taka osobą okazałoby się, ze spora część tych osób które brałes za hetero wcale nimi nie są....no ale jak pisałam, ja pracuję w specyficznej branży...media tak mają.
Tylko, że zbory to takie babińce narażone dość mocno na niedostatek facetów (chyba do tej pory tak jest?), może stąd homoseksualizm sióstr nie jest tak rzadko spotykany....jak w zakonie :-)))


Poza tym należałam do 3 zborów w Olsztynie. W okresie gdy byłam czynnym SJ zbory bardzo intensywnie się rozrastały. Pamietam że były dwa jak zaczęlam mieć kontakt z organizacją, a gdy odchodziłam było ich chyba z sześć.
Nie mam powodu nie wierzyć osobom, które z tego powodu odeszły ze zboru i zyją w tej chwili w zgodzie ze swoja orientacją a w zborach zostawiły swoich partnerów (partnerki)

Sebastian,
przeczytałam swój poprzedni post jeszcze raz i rzeczywiście biję się w piersi, mogło z niego wynikać, że takich par znam bez liku. Określenie "wiele" pozostawia dużą dozę swobody interpretacji.
Z par "czynnych" poznałam dwie. O kolejnych trzech parach wiem...w sumie daje to 10 osób o których wiem...czy to dużo? Dla mnie gdy się dowiedziałam to było baaaardzoo duzo bo ja zbory uwazałam za wolne od cudzołóstwa, seksu przedmałżeńskiego, homoseksualizmu, oszustw podatkowych, przemocy domowej (o w tym temacie to też się działo), materializmu itd. itp . :-)))))



#95751 "Leczenie z homoseksualizmu", historia ex-ŚJ

Napisano przez Kaśka on 2008-07-03, godz. 12:17 w Seksualność

Czyzby? Jakiś wyjatkowy był pod tym względem? Nie sądzę. Jestem przekonana, ze mieścił się w sredniej...tylko, ze te zbory znam najlepiej...a własciwie znałam, bo dobrych kilka lat nie mieszkam w Olsztynie.

Pamietam taka imprezę, gdy zaproszona do mnie do domu została siostra która była świezo po rozstaniu ze swoją przyjaciółką. Ja naprawdę wtedy wierzyłam, że to była przyjaźń i nie rozumiałam po pierwsze dlaczego musiała sie skończyć jak druga siostra postanowiła wyjść za mąż i dlaczego ta zostawiona tak to przezywa że się pocięła i o mały włos nie zrobiłaby sobie krzywdy.
Impreza była próba pocieszenia ale ta siostra była w tak wielkiej rozpaczy, że słabo nam wychodziły próby postawienia jej na nogi (zreszta po dużej dawce alkoholu mało kto był w stanie ustac na nogach:-P).
Dopiero po kilku latach od tej siostry co wyszła za mąż i odeszła z organizacji dowiedziałam się na czym polegała przyjaźń. I to był pierwszy szok i pierwsza taka informacja jaka do mnie dotarła.

Sebastian,

prezydentowi Olsztyna mozna zarzucić sporo....ale nie homoseksualizm :P



#95641 A co z sylwestrem ?

Napisano przez Kaśka on 2008-07-02, godz. 10:23 w Boże Narodzenie & Sylwester

No własnie tak się czułam jakbym Boga w bambuko robiła....i siebie tak naprawdę.



#94478 A co z sylwestrem ?

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 11:26 w Boże Narodzenie & Sylwester

Sylwestra zawsze spędzałam z przyjaciólmi (starszy, sługa pomocniczy i inni bracia)....niby nie było szampana i fajerwerków, ale biba z wódką była jak się nalezy do samego rana, a rano kac.
Nie zapomne jak moja koleżanka, siostra ze zboru o polnocy zabrała dzieci do okna i wołała "chodzcie zobaczyc jak poganie obchodza sylwestra"...smiała sie przy tym do łez razem z nami, bo chyba wszyscy poczulismy hipokryzję tej sytuacji....fakt, że nigdy potem chyba az tak na sylewstra sie nie bawiłam jak z bracmi.:-))))



#94493 A co z sylwestrem ?

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 12:00 w Boże Narodzenie & Sylwester

Bylismy kryci...bawił się z nami starszy...ale fakt, że my elyta nie chwaliliśmy się tym wkoło i do wszystkich :P



#94501 A co z sylwestrem ?

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 12:32 w Boże Narodzenie & Sylwester

Dopiero teraz do tego doszłaś?;-)
:-)))



#94407 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 06:46 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

To zadna tajemnica. Pochodzę z Olsztyna, teraz mieszkam 200 km od domu. Moja mama która wzięła po mnie chrzest jest nieczynnym świadkiem od czasu gdy zobaczyła moje doświadczenia.
Wiecie co jest najgorsze? Fakt, że szukałam u nich pomocy , a słyszałam, to Twoja wina. Osoby które przyjmowałam, które wspierałam, bracia którzy bywali u mnie na zebraniach, na spotkaniach, wszyscy nagle zapomnieli o moim adresie i telefonie. Tak jakbym to ja była wykluczona a nie mój mąż który przeciez był już sługa pomocniczym i kandydatem na starszego....(on z tych młodych, zborowych wilkow co to szybko po chrzcie do przywilejów bo taki elokwentny i zdolny)... Nie mieszkałam wtedy z mężem pod jednym dachem, tylko z siostrą - moją mamą. Potem się dowiedziałam, że osoby które przejawiły chęć pomocy szybko "pacyfikowano". Moja córka nagle przestała być dla innych dzieci wzorem, mimo, że przez 6 lat była stawiana jako wzór niedościgniony.
To bolało i ciagle boli. Ostatnio na Naszej Klasie obserwuje duża ilość dawnych przyjaciół. Napisała do mnie jedna osoba, ze wśród swoich znajomych mam wykluczona i powinnam coś z tym zrobić. Odpisałam, że jak jej się nie podoba, może na mój profil nie zaglądać. Smutne to.
Kurcze czy naprawde to pokolenie młodych które weszło ze mna do zboru było tak słabe, ze część z nich leczy się na dolegliwości psychiczne, jedna powiesiła się, część odeszła i liże rany? Mogłabym opowiadać godzinami historie o którą przeszłam lub których byłam świadkiem....kiedyś też mogłam, ale sama świadomość , że widzę okrucieństwo i jego konsekwencje powodowała, że miałam wyrzuty sumienia, że coś ze mna nie tak, że nie kocham Boga, że skazuję siebie i moją rodzinę na śmierć. Czasem do kilku osób które wiem, że cierpią mam ochotę podejść , potrząsnąć nimi i powiedzieć "kurde obudźcie się, to bezsens co robicie, marnujecie sobie jedyne zycie" tylko wiem, że nie będa mnie słuchać.



#117478 zebrania śJ

Napisano przez Kaśka on 2009-04-18, godz. 20:00 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Jesli to bedzie zebranie Straznicy zwróc uwage czy ktos zada jakiekolwiek pytanie poza te wydrukowane w tym pisemku.
Ogólnie wg mnie zebrania są zwyczajnie nudne. Chyba, że gustujesz w mitingach sprzedażowych.
Kościoły mają to coś, że nawet ateistom dobrze się tam mysli...w sali królestwa tego nie poczujesz.



#117487 zebrania śJ

Napisano przez Kaśka on 2009-04-18, godz. 20:31 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Oj naciagasz troche teroie. Mnie sie ani u SJ ani u katolikow, baptystow, zielonych 'dobrze' (jak to okreslilas) nie myslalo. Zwyczajnie wciskano ludziom kit na 'kazaniach' ktorych mialem okazje byc.


Napisałam do Ktosi ;)



#94439 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 10:00 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Też Cie witam Kaśko :)
U mnie trudne chwile minęły. Ale przyznam się, że długo trwały i o mały włos nie skończyły się tragicznie. Jako, ze odzyskałam kontakt z moją przyjaciólką dowiaduje sie co słychac u niektórych braci i serce mi się kraje. Wielu z nich naprawdę lubiłam, a za wyrządzanie takich krzywd to organizację podałabym do sądu.

Dziś jestem daleko od organizacji. na tyle daleko, że wiem, że juz mam siłe by nawet zmierzyć się chocby i z najbardziej zakapiornymi starszymi...i nie płakałabym, o nie. Czasem tak jak ktos juz pisał tu na forum mam ochotę iść na zebranie i spojrzeć na to z boku. Nigdy nie yłam w Nadarzynie. Zobaczyć to na trzeźwo, zadać może niewygodne pytanie na zebraniu i poczuć satysfakcję, ze ja już w tym nie uczestniczę.



#94492 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 11:58 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Prosze mnie nie pytać co ma piernik do wiatraka, bo ja nie wiem.
Może w sierpniu jesli dojdzie do spotkania to się zapytam?
Ja tez myslę, ze jeśli chodzi o ptasie mleczko to "winna" tu jest zelatyna :-), ale w coca-coli?
Serio nie wiem :-)



#94444 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 10:25 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Dziękuję:-)))
Teraz to ja mieszkam parę km od Nadarzyna i tylko kwestia tego by się zmobilizowac i wybrać. Kiedys nawet przejeżdżałamobok.
Pamietam ten orgazm u braci jak Nadarzyn się budował, jak wyjeżdżać tam zaczęły wycieczki. Mnie jakoś to ominęło i nawet nie wiem dlaczego.
Ale muszę skonfrontować kiedyś siebie w kontaktach z braćmi.
W Malmo w którym często jestem moja przyjaciólka ma studium (nie wiem dlaczego bo do wszystkich "prawd" odnosi sie z dystansem, krytycyzme, a braci nie bardzo lubi, poza tym który prowadzi studium z nią i z jej mężem...chyba sie zakolegowali po prostu) i nawet smieje sie, ze kiedys jak bede to umówi tego brata na wizytę a ona popatrzy na dyskusję i ....kiedy zapowiedziała to temu bratu (starszemu w zborze) to on wyraził chęc spotkania...tylko on chyba mysli, ze ja miałam kontakt, a nie, ze kiedys zrobiłam głupstwo i sie ochrzciłam....ale bezwstydnie kręci mnie mysl o tym spotkaniu :P



#94482 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-18, godz. 11:41 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Ja myślałam, że czasy doszukiwania się krwi w delicjach, szatana w muzyce KSU minęły :-) A tu proszę w oświeconej Szwecji taki nr....fakt, że ten brat to Polak ale młode pokolenie kurcze, no....



#94393 Moje doświadczenia z SJ

Napisano przez Kaśka on 2008-06-17, godz. 20:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Witajcie. Niesamowicie się cieszę, że na Was trafiłam. SJ byłam kilka lat. To bardzo długa historia.
Biblią interesowałam się od dziecka, ochrzciłam się w wieku lat 17, potem miałam mały kryzys który skończył się komitetem. Urodziłam córkę, wyszłam za mąż, mój mąż się ochrzcił i....no własnie. Mój mąż jako SJ łamał nie tylko prawo Boże, łamał też prawo karne i bracia o tym wiedzieli.....i co? Jak postanowiłam się rozwieść zostałam sama. Nagle okazało się, że nikt nie ma dla mnie czasu. W końcu mojego eks wykluczono i na sprawach sądowych z nim się witano i rozmawiano (robili to starsi) a mnie omijano łukiem, mimo iż ja formalnie byłam siostrą.
Odeszłam od organizacji. Lęki w nocy. Armagedon snił mi się co noc. Strach co będzie ze mną i z córką? Tak jak tu gdzieś napisano....rozum swoje, serce i lęki swoje. W końcu po kilku latach rozum pokonał strach i zrozumiałam w jakiej tkwiłam matni. Spotkałam się z moją przyjaciółką która została wykluczona i straciłyśmy kontakt bo ja wtedy byłam w "prawdzie". Ona dwie próby samobójcze. Matka która mimo iż żona starszego która brała kredyty na jej nazwisko i nikt nie mógł ja powstrzymać mimo iż starsi wiedzieli.....ale kto by się przejmował wykluczoną dziewuchą. Druga koleżanka od lat w psychiatryku....teraz na terapii gdzies wiele km od swego zboru - mam nadzieje, że dojdzie do siebie, kolejna koleżanka którą odwiedzam na cmentarzu - powiesiła się, kolega który leczy się na depresję....to koszty jakie ponieśli znajomi, koledzy i przyjaciele, którzy w jednym czasie poznawali ze mną "prawdę". Wszyscy którzy odeszli (a sporo ich było) teraz w panice się uczą....bo w organizacji zdobywanie nauki było zbytkiem....bo po co , skoro zaraz armagedon i głosić trzeba?

Cieszę się, że tu trafiłam....jak wracają dawne koszmary to Was czytam i przestaję się bac.
Dziękuję.
Kaska