Czy świadków Jehowy trzeba "ratować"?
#41
Napisano 2009-03-07, godz. 19:18
#42
Napisano 2009-03-07, godz. 19:41
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#43
Napisano 2009-03-07, godz. 20:13
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#44
Napisano 2009-03-07, godz. 20:17
Głoszenie Ewangelii jest obowiązkiem każdego chrześcijanina. Ale Ewangelia to nie tylko Dobra Nowina o Zbawieniu w Chrystusie, ale również ostrzeżenie dla świata i ludzi, gdyż Ewangelia jest głoszona przede wszystkim na świadectwo. Tak więc chrześcijańską powinnością jest napominanie błądzących. To napominanie jest właśnie próbą ratowania i ostrzegania przed konsekwencjami. Oczywiście - wszystko w Ręku Boga, gdyż tylko On wie, "którzy są Jego", i bez Bożego Ducha takie upamiętanie jest niemożliwe. Ale każdy chrześcijanin jest zobowiązany do ogłaszania Prawdy i wskazywania błędów. Żaden też człowiek nie ma prawa decydować za Boga w Jego wyborze. Często trzeba wielokrotnie "pukać do drzwi" aby "otworzono" lub choćby "usłyszano pukanie".
Szczególnie członkowie organizacji ŚJ potrzebują, ale i zasługują na ratunek, gdyż najczęściej w jej szeregi trafiają naprawdę szczerze poszukując Boga i Chrystusa. Naprawdę chcą i wierzą, że zaczynają w ten sposób służyć Bogu. Zastanawiająca jest tu również przebiegłość szatana, który jakby na wezwanie wyszukując ludzi zaczynających myśleć o Bogu - stawia u ich drzwi ludzi ze Strażnicą w ręku. Przypadek? - jeśli ktoś zagłębi się w tą kwestię, jest to zbyt powszechne zjawisko, by podciągać je pod przypadek. I tak złudną obietnicą i nadzieją - szatan wyrywa Chrystusowi wiele szczerze oddanych serc.
Smutne jest trochę, gdy słyszy się o straconych latach w organizacji ŚJ. Może lepiej uznać ten okres za "dopust" Boży, za doświadczenie udzielone od Boga i nabytą przez ten czas wiedzę wykorzystać własnie dla Boga i Chrystusa, jako Dar, który można wykorzystać właśnie niosąc pomoc innym zwiedzionym, i ewentualnym przyszłym ofiarom. I Bóg i Chrystus potrzebują takich osób i ich doświadczenia, aby właśnie pomóc w ocaleniu wszystkich szczerych serc. Jeśli tak na to spojrzycie, to nie będą stracone lata, ale poprostu cenny etap na drodze służby Bożej.
Bogu dzięki za Was, za Wasze świadectwa i serca pełne troski o tych wszystkich, którzy jeszcze tkwią w szeregach organizacji ŚJ.
Blog ukazujący błędy w naukach organizacji ŚJ
www.chrzescijanin5.blog.onet.pl
#45
Napisano 2009-03-07, godz. 23:02
KBM! Nader ważne spostrzeżenie!!!
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#46
Napisano 2009-03-08, godz. 00:05
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#47
Napisano 2009-03-08, godz. 08:03
Andrea zawsze możesz takiej osobie wyjaśnić dlczego nie chcesz służyć już ludziom podającym się za "boże sługi" i jedyny "kanał łączący Boga z ludzm" i zaproponować jej aby razem z tobą zaczęła szukać Boga i Jego woli w waszym życiuDostałem właśnie maila od bliskiego przyjaciela, który jest śJ i któremu napisałem, że odchodzę z organizacji. Odpisał m.in. : " Potrzebuję cię teraz i na zawsze. Nie mogę się pogodzić z utratą ciebie. Czuję pomnożony ból." Takie wieści mnie przerastają. Myślałem, że takie pożegnania zdarzają się tylko w ckliwych filmach. Serce mi pęka, ale przecież nie ma innego wyjścia. Z moim przyjacielem słuchaliśmy tej samej muzyki- on pisze mi jeszcze, że się boi jej słuchać, bo na jej dźwięk szlocha...
#48
Napisano 2009-03-08, godz. 09:44
#49
Napisano 2009-03-08, godz. 10:01
Gdybyś był dobrze wykarmiony choćby w kościele katolickim czy jakimkolwiek protestanckim nie chciałoby Ci się jeść Strasznych pomyjów teologicznych. A gdybyś nie miał skłonności do szowinizmu, separatyzmu, osądzania innych i wyniosłości, a także idealizowania, to duch Strasznicy nie zapałałbyś duchem Jehowy z Brooklinu. Owszem byłem dzieckiem gdy zaczęto mnie nauczać i to zaważyło na moich decyzjach. Ale zrobili to moi dziadkowie i wierzę, że byli szczerzy i zrobili to, co było w ich odczuciu najlepsze. I było w świetle ich mierników najlepsze ( w moich też). Tyle, że jak dziś widzę nie było dostatecznie "dobre", a już z pewnością nie "jedynie dobre, czy prawdziwe". Było to więc "dobre" dla mnie i dla nich. I zapłatę za to otrzymaliśmy. Tą samą zapłatę odbierają wszyscy świadkowie. Wolę traktować świadkizm jako jeden z możliwych wczesnych etapów rozwoju na drodze do dojrzałości duchowej. Ma on swoje zalety i wady.Bury, Ty to chyba nie masz przyjaciół wśród śJ. Nie zgadzam się z takim podejściem, bo to było by równoznaczne z tym, że prawie każdy uczestnik tego forum sam sobie zgotował takie doświadczenia. To niesprawiedliwy osąd,ponieważ wykorzystano naszą szczerość i bezinteresowne pragnienie służenia Bogu. Te same pobudki kierują dużą, jeżeli nie większą częścią świadków Jehowy.
Poza tym ludzie sa świadkami z różnych powodów. Mentalność predestynująca do sympatyzawania ze świadkami jest jednym z czynników. Mało który uważa, że chronologia ma decydujące znaczenie, więc wydaje im się oczywiste, że pierwsi zostali wybrani z jakiegoś ważnego powodu. Mało który wyobraża sobie, że Bóg może działać na niego bezpośrednio, więc potrzebują jakiegoś Ciała Kierowniczego. Wielu po prostu lubi świadków i podziwia ich i chciałoby żyć tak, jak oni. To delikatne przekonania, dlatego trudno jest je zmienić.
Wydaje mi sie, że to co jest ważne, a łączy ich wszystkich to przedkładanie uświęcenia pobożnymi uczynkami nad Zbawienie z Łaski. Dla mnie wciąż nie ma wielkiego znaczenia ich unitarianizm, czy parapacyfizm, albo agresywny prozelityzm. Tego nie potrzebuję zmieniać. Uważam, że początkiem drogi do Boga jest usłyszenie głosu Boga tak jak to było w wypadku Abrahama. Tym głosem jest zrozumienie ewangelii o zbawieniu mnie grzesznika z Łaski Boga dzięki Krwi Jezusa. Nieświadomość tego u świadków jest porażająca i straszna. Zrobią wszystko by zbagatelizować to nasienie Ewangelii, by fakcjonować jego Krew, by odwrócić uwagę od swojego beznadziejnego, odziedziczonego stanu i zbawienia pomimo permanentnej ignoracji, niegodziwości niewdzięczności i niepoprawności włamaniu przykazań Boga. Oni przecież nieustannie starają się "odróżniać od świata, jako Noe", bo od tego zależy "uznanie w oczach Jehowy". Łaska kończy tą Strażną harówkę, a więc pozbawia sensu ich fundamentalne nauki.
Czy należy ich ratować z tej nieświadomości? TAK, należy. Ale tak samo jak każdego innego człowieka, bo to jest właśnie Ewangelia dla każdego. I pamiętajmy, że to przekonywanie to nie nasza brocha, bo jak powiedział Jezus "duch pocieszyciel przyjdzie i przekona świat o grzechu". Tak to Duch przekonuje a nie my. Uważajmy, gdy chcemy wyrwać kąkol, wyjąć słomkę z ich oczu, żeby nie okazało się, że nie rozpoznaliśmy pszenicy, a sami mamy belkę w oku.
Użytkownik bury edytował ten post 2009-03-08, godz. 10:12
#50
Napisano 2009-03-08, godz. 11:20
Jednym z czynników utrzymujących ludzi w organizacji ŚJ niewątpliwie są takie właśnie zawiązane przyjaźnie. Niektórzy uważają, że tylko dzięki organizacji odnaleźli bliskich przyjaciół. Ale sam fakt, że są to pojedyńcze więzi dotyczące pojedyńczych osób ze zboru, a nie wszystkich jego członków - świadczy, że to nie jest jednak ta społeczność. Aczkolwiek potwierdza też, że są w niej ludzie szczerze poszukujący Boga.Dostałem właśnie maila od bliskiego przyjaciela, który jest śJ i któremu napisałem, że odchodzę z organizacji. Odpisał m.in. : " Potrzebuję cię teraz i na zawsze. Nie mogę się pogodzić z utratą ciebie. Czuję pomnożony ból." Takie wieści mnie przerastają. Myślałem, że takie pożegnania zdarzają się tylko w ckliwych filmach. Serce mi pęka, ale przecież nie ma innego wyjścia. Z moim przyjacielem słuchaliśmy tej samej muzyki- on pisze mi jeszcze, że się boi jej słuchać, bo na jej dźwięk szlocha...
Nie sądzę, aby wasza przyjaźń musiała się skończyć - to zależy wyłącznie od was i szczerości tej przyjaźni. Bo przyjaźń, to pomaganie sobie właśnie w trudnych sytuacjach.
Wiem, że organizacja ŚJ zabrania jakichkolwiek kontaktów z osobami odchodzącymi, wszystkim przypinając etykietkę "odstępca". Nawet, jeśli odejście jest wynikiem upadku danej osoby, to tym bardziej potrzebuje ona bliskiej osoby, aby się podnieść.
Wiem, z różnych społeczności, że właśnie dzięki przyjacielskim dłoniom i chrześcijańskiej miłości bliskich, takie osoby, które upadły podnoszą się i powracają do zboru.
Tym bardziej, jeśli ktoś z własnej woli, skutkiem głębszego zrozumienia i przejrzenia, a więc z godnością opuszcza szeregi zboru, nie powinien być w żaden sposób piętnowany, i pozbawiony kontaktów z bliskimi (takie metody narzucane przez organizację, skutkujące nawet rozbijaniem rodzin - są niebiblijne i wręcz obrzydliwe).
Dlatego powinieneś za wszelką cenę tę przyjaźń utrzymać (przynajmniej ze swojej strony), i w miarę możliwości spotkać się (spotykać się) z przyjacielem, i wyjaśnić mu swoje racje.
Szczególnie dla osób odchodzących, a tym samym napiętnowanych - niezwykle ważna, a wręcz niezbędna jest społeczność z innym, podobnie myślącymi, która może się nawzajem wspierać, powstrzymywać na duchu i budować. Oczywiście stoją otworem rózne społeczności protestanckie, ale wiem z doświadczenia, że najczęściej trudno jest zrozumieć, a tym samym przyswoić ich nauki, a przez to trudno odnaleźć się zwłaszcza w początkowym okresie w takiej społeczności (oczywiście wielu ludziom się to udaje, i chwała Bogu za to). Jednakże wymaga to czasu potrzebnego na pełniejsze zrozumienie nauk biblijnych. Stąd bardzo często, a zarazem potrzebne jest tworzenie społeczności przez ludzi odchodzących, w celu dalszego wzajemnego poznawania Boga i Prawdy Biblijnej, a także wzajemnego poszukiwania dalszej drogi.
Oby z Bożą pomocą wasza przyjaźń przetrwała tę próbę i was obydwu zbliżyła do Boga i Chrystusa.
Niepokojące są również pojawiające się tu żale i pretensje do rodziców. Zawsze trzeba mieć świadomość, że rodzice chcą dla swoich dzieci jak najlepiej. I wedle własnego zrozumienia i poznania, starają się swoim dzieciom przekazać to, co najlepsze. Pamiętajmy na 5 (biblijne) Przykazanie "czcij ojca swego i matkę swoją". I w Przykazaniu tym nie ma uwarunkowania wiedzą i naukami przekazanymi przez rodziców. Jeśli nawet nauczyli was niewłaściwej wiary, a wy przejrzeliście - to również zasługa rodziców, bo to oni nauczyli was myśleć samodzielnie, rozumieć i wybrać. Odwaga w dokonywanym przez was wyborze, jest także ich zasługą.
Blog ukazujący błędy w naukach organizacji ŚJ
www.chrzescijanin5.blog.onet.pl
#51
Napisano 2009-03-08, godz. 15:02
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#52
Napisano 2009-03-08, godz. 16:30
Ps 55,23 bp "Zdaj swoje troski na Jahwe, a On cię podtrzyma; On nigdy nie dopuści do tego, by sprawiedliwy się zachwiał."Do wszystkiego się starannie przygotowałem, zaplanowałem, ale choćbym miał planów awaryjnych tyle, ile jest literek w alfabecie, to i tak wszystko potoczyło by się samo.
Ty zrobiłeś i będziesz robił wszystko co możesz. Resztę powierz Bogu, Jego Mądrości i Opatrzności. Zaufaj, że pokieruje twoimi sprawami najlepiej jak można, tylko Mu pozwól.
Blog ukazujący błędy w naukach organizacji ŚJ
www.chrzescijanin5.blog.onet.pl
#53
Napisano 2009-03-09, godz. 08:02
Moi Drodzy nowi Bracia i Siostry! Dziękuję Wam za uwagę, nawet trudno mi wyrazić jak bardzo podnieśliście mnie na duchu!!! Myślę, że Kasztanowa przekonała mnie, jak rozmawiać ze świadkami- o naszym Panu. Bóg na pewno dostrzeże w niektórych sercach szczerość i pobudzi je. To nie w naszej mocy, ale ja już taki jestem, że chciałbym im przychylić nieba. Myślę, że dobrze sobie radzę- a dzięki Wam poczułem ulgę. Gdy tylko pojawia się poczucie winy, przypominam sobie, że to właśnie na tym żerują sekciarze i od razu trzeźwieję z takich negatywnych emocji Szczególnie podziałały na mnie słowa mojego rodzonego brata, że zostanę sam, Jehowa mnie zniszczy w Armagedonie, a moja mama gdy zmartwychwstanie, będzie mnie szukać w raju i mnie nie znajdzie. Dziękuję memu bratu za te piękne słowa- dzięki nim jest mi łatwiej wytrwać, bo tym bardziej dotarło do mnie, że to co trzyma ludzi w organizacji, to strach a nie miłość Chrystusowa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
To okropne co powiedział Twój brat! Zgadzam się też z Twoim wnioskiem. ŚJ szczególnie w sytuacjach, gdy ktoś odchodzi z organizacji, odszedł i nie chce wrócić, jest "wiecznym zainteresowanym" itp. odwołują się już tylko do strachu i poczucia winy. To zwykły szantaż.
W moim zborze swego czasu mówiono, że Bóg zrobi taki "reset" pamięci swych "wiernych sług" i oni nie będą pamiętali o swoich potępionych członkach rodzin: o dzieciach, rodzicach, małżonkach itp. Nie będą więc tęsknić z nimi, ani cierpieć z powodu ich utraty! Niezłe nie?.........
#54
Napisano 2009-03-09, godz. 09:19
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#55
Napisano 2009-04-13, godz. 21:41
Niestety większość ŚJ ma sumienia na tyle znieczulone przez Organizację, że wszystko po prostu im się podoba i nie zastanawiają się.
Użytkownik ble edytował ten post 2009-04-13, godz. 21:41
#56
Napisano 2009-04-14, godz. 18:31
Trzeci list od ciebie, czyli przekopia z książki Franza wzbudziła we mnie wiele uczuć i kontrowersji. Sposób w jaki opisuje to Raymond rzeczywiście stawia wiele rzeczy w innym świetle. Ukazuje je z innego punktu widzenia. Krew to prawie woda, a przecież woda jest dobra. No i też już dawno się zastanawiałem na jakiej podstawie strażnica oddziela nietykalną krew od urzywalnych frakcji krwi, nie wiem. A zupełnie zaskoczył mnie fakt, że w mleku matki jest 12,5 razy więcej leukocytów niż w samej krwi. Zakładając że tak się rzeczy mają co nam Andrzeju robić?
Co mamy robić?
Czego się uchwycić w takim układzie rzeczy?
Dokąd pójść, jak i jaką ideę mam w sobie skonstruować co pozwoli mi tłumaczyć to co widzę? Czyli jaki program podstawowy mam zainstalować?
Czy jest ktoś do kogo się przyłączyć?
Czy jest ktoś kto właściwie objaśnia słowo Jehowy?
Powiedz mi proszę co dalej mam robić.
A co robisz ty?" Przyznaję, że trudno mi do tego podejść bez emocji- jest dla mnie jak brat rodzony. Ja dla niego też i mimo jego lojalności wobec organizacji nie potrafił zrezygnować z naszych kontaktów. Nasza wymiana korespondencji była przez jakiś czas bardzo burzliwa. Nie chcę go zrazić, a wiem, że warto walczyć. Ma szczerą duszę. PROSZĘ O POMOC TYCH, KTÓRZY WYBRNĘLI Z SEKTY WCZEŚNIEJ ODE MNIE I MAJĄ LEPSZĄ PERSPEKTYWĘ!!!
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#57
Napisano 2009-04-14, godz. 19:28
http://watchtower.or...?showtopic=5948
co ci mogę poradzić to niech sobie przyjaciel poczyta cały "Kryzys..."
niema się czym martwić. Takie pytania zadaje każdy, ja też je zadawałem. Wynikają one z tego, że od wielu lat wtłacza nam się do głów, że Bóg ma na Ziemi swoją jedną ORGANIZACJĘ, że trzeba do jakiejś należeć. Wpaja się, że poza tym niema życia. Taki świadek (przed wątpliwościami) czuje się dobrze, bo ma namacalne dowody:sale królestwa, zgromadzenia itp. Możesz mu powiedzieć, że Chrześcijanie I wieku nie mieli widzialnych sruktur, spotykali się po domach a nie na salach, a to co ich łaczyło to pielęgnowanie miłości i wiara w Jezusa.Co mamy robić?
Czego się uchwycić w takim układzie rzeczy?
Dokąd pójść, jak i jaką ideę mam w sobie skonstruować co pozwoli mi tłumaczyć to co widzę? Czyli jaki program podstawowy mam zainstalować?
Czy jest ktoś do kogo się przyłączyć?
Czy jest ktoś kto właściwie objaśnia słowo Jehowy?
Jeśli dobrze pamiętam Franz w rozdziale "myśli o przyszłości" po części odpowiada na takie pytania, przytacza wiele pokrzepiających wersetów. Może niech zajrzy na jakieś strony odstępcze? W ogóle dziwię się że chciał przeczytać ten fragment. Moja matka, choć nie fanatyczna, mocno ścięła mnie wzrokiem jak jej zaproponowałem lekturę.
pozdrawiam
#58
Napisano 2009-04-14, godz. 20:42
Ja też usłyszałam od rodziców, że w Raju mnie nie będzie, dlatego nie będą się do mnie przywiązywać bo dla nich już umarłamTo okropne co powiedział Twój brat! Zgadzam się też z Twoim wnioskiem. ŚJ szczególnie w sytuacjach, gdy ktoś odchodzi z organizacji, odszedł i nie chce wrócić, jest "wiecznym zainteresowanym" itp. odwołują się już tylko do strachu i poczucia winy. To zwykły szantaż.
W moim zborze swego czasu mówiono, że Bóg zrobi taki "reset" pamięci swych "wiernych sług" i oni nie będą pamiętali o swoich potępionych członkach rodzin: o dzieciach, rodzicach, małżonkach itp. Nie będą więc tęsknić z nimi, ani cierpieć z powodu ich utraty! Niezłe nie?.........
A wracając do tematu raju...... nie najpierw do odpowiedzialności..... ja wierzyłam, że mój tato jest bardzo mądry i skoro ON wybrał to dobrze wybrał....... ufałam mu....... a wybrał źle, bardzoźle A teraz raj..... kiedyś zastanawiałam się jak będzie w raju, i wiecie co? Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić tej wspaniałości........ widziałam tylko zbiórki, zebrania, donoszenie..... i lewek mały przy domu jakoś mi tego nie wynagradzał. Już kiedyś sobie uprzytomniłam, że życie w raju świadków będzie bardzo nieszczęśliwe. I nie było mi żal, że Bóg mnie zniszczy i nie wpuści do tego smutnego raju.
#59
Napisano 2009-04-14, godz. 21:11
Co mamy robić?
Czego się uchwycić w takim układzie rzeczy?
Dokąd pójść, jak i jaką ideę mam w sobie skonstruować co pozwoli mi tłumaczyć to co widzę? Czyli jaki program podstawowy mam zainstalować?
Czy jest ktoś do kogo się przyłączyć?
Czy jest ktoś kto właściwie objaśnia słowo Jehowy?
Powiedz mi proszę co dalej mam robić.
Typowe pytania które czasami jednak są zadawane w nieco ironicznym zabarwieniu. Wygląda to tak: "skoro Organizacja ŚJ się myli i popełnia błędy to w takim razie gdzie jest religia która się nie myli?" Oczekuje się wtedy zazwyczaj odpowiedzi w stylu: "no tak, masz rację, jednak to jest tak jak powiedział Piotr Panie do kogo pójdziemy". Myśląc w ten sposób można tkwić całe życie w Organizacji i udawać że wszystko jest OK. Według mnie żadna religia nie jest doskonała, gdyż każda składa się z niedoskonałych, grzesznych ludzi. Rzecz w tym, czy zauważamy skrajny fałsz i obłudę i nie chcemy w tym uczestniczyć czy może idziemy w zaparte i się tym nie przejmujemy sami zresztą działając na swą szkodę. Zapewne nikt z tego forum nikogo nie będzie namawiał do zostania ŚJ, katolikiem, zielonoświątkowcem czy muzułmaninem i przekonywał co do "świętej racji" jakiejś tam religii. Każdy musi sam odnaleźć swoje miejsce i dobrze by było aby to miejsce było jak najbardziej możliwie zbliżone do wzorców z Biblii. Według mnie zbawienie i tak będzie dokonywane indywidualnie a nie na podstawie przynależności do jakiejś tam religii.
Jakoś nie potrafiłam sobie wyobrazić tej wspaniałości........ widziałam tylko zbiórki, zebrania, donoszenie..... i lewek mały przy domu jakoś mi tego nie wynagradzał. Już kiedyś sobie uprzytomniłam, że życie w raju świadków będzie bardzo nieszczęśliwe. I nie było mi żal, że Bóg mnie zniszczy i nie wpuści do tego smutnego raju.
Nic dziwnego że masz takie odczucia. Ja mam podobne. ŚJ są Organizacją "zasad" - zasad, w których nie ma miejsca na chrześcijańską bezinteresowną miłość. Dużo rzeczy jest robione na pokaz, szczerzy ŚJ dociekający prawdy są wydalani poza Organizację - dla takich nie ma żadnej miłości, jest za to potępienie i oddzielenie od innych, odosobnienie. W pewnym sensie kontroluje się niemal każdą dziedzinę życia członka Organizacji. Wszystko jest ubrane w sztywne, stanowcze reguły i przepisy. Czy tacy mieli być naśladowcy Chrystusa?
Użytkownik ble edytował ten post 2009-04-14, godz. 21:20
#60
Napisano 2009-04-14, godz. 21:43
co ci mogę poradzić to niech sobie przyjaciel poczyta cały "Kryzys..."
Też o tym myślałem, żeby mu wysłać taki prezent. Tylko jak go "zareklamować"?
Typowe pytania które czasami jednak są zadawane w nieco ironicznym zabarwieniu. Wygląda to tak: "skoro Organizacja ŚJ się myli i popełnia błędy to w takim razie gdzie jest religia która się nie myli?" Oczekuje się wtedy zazwyczaj odpowiedzi w stylu: "no tak, masz rację, jednak to jest tak jak powiedział Piotr Panie do kogo pójdziemy". Myśląc w ten sposób można tkwić całe życie w Organizacji i udawać że wszystko jest OK. Według mnie żadna religia nie jest doskonała, gdyż każda składa się z niedoskonałych, grzesznych ludzi. Rzecz w tym, czy zauważamy skrajny fałsz i obłudę i nie chcemy w tym uczestniczyć czy może idziemy w zaparte i się tym nie przejmujemy sami zresztą działając na swą szkodę.
Na ile go znam, nie miało to ironicznego zabarwienia. To był w jego życiu pierwszy kontakt z odstępczą publikacją. Wiadomo, że jednym z głównych filarów psychomanipulacji jest odcięcie od niezależnych źródeł informacji. Tym bardziej jest oplątany trującymi mackami Brooklynu. Jedno wiem na pewno: To zadanie na miarę MISSION IMPOSSIBLE
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych