Paru by się znalazło.Zapewne nikt z tego forum nikogo nie będzie namawiał do zostania ŚJ, katolikiem, zielonoświątkowcem czy muzułmaninem i przekonywał co do "świętej racji" jakiejś tam religii.
Czy świadków Jehowy trzeba "ratować"?
#61
Napisano 2009-04-15, godz. 08:18
#62
Napisano 2009-04-15, godz. 09:50
andrea,Drodzy Forumowicze! Nie wiem w jaki sposób zadziałać skutecznie. Przyjaźnię się blisko z misjonarzem, który służy organizacji za granicą. Gdy dowiedział się o moim odejściu- oburzył się bardzo, ale teraz mu przeszło. Wysłałem mu link do rozdziału z książki R.Franza "W poszukiwaniu chrześcijańskiej wolności" traktujący o krwi. Dostałem taką oto odpowiedź: " (...)
Trzeci list od ciebie, czyli przekopia z książki Franza wzbudziła we mnie wiele uczuć i kontrowersji. Sposób w jaki opisuje to Raymond rzeczywiście stawia wiele rzeczy w innym świetle. Ukazuje je z innego punktu widzenia. Krew to prawie woda, a przecież woda jest dobra. No i też już dawno się zastanawiałem na jakiej podstawie strażnica oddziela nietykalną krew od urzywalnych frakcji krwi, nie wiem. A zupełnie zaskoczył mnie fakt, że w mleku matki jest 12,5 razy więcej leukocytów niż w samej krwi. Zakładając że tak się rzeczy mają co nam Andrzeju robić?
Co mamy robić?
Czego się uchwycić w takim układzie rzeczy?
Dokąd pójść, jak i jaką ideę mam w sobie skonstruować co pozwoli mi tłumaczyć to co widzę? Czyli jaki program podstawowy mam zainstalować?
Czy jest ktoś do kogo się przyłączyć?
Czy jest ktoś kto właściwie objaśnia słowo Jehowy?
Powiedz mi proszę co dalej mam robić.
A co robisz ty?" Przyznaję, że trudno mi do tego podejść bez emocji- jest dla mnie jak brat rodzony. Ja dla niego też i mimo jego lojalności wobec organizacji nie potrafił zrezygnować z naszych kontaktów. Nasza wymiana korespondencji była przez jakiś czas bardzo burzliwa. Nie chcę go zrazić, a wiem, że warto walczyć. Ma szczerą duszę. PROSZĘ O POMOC TYCH, KTÓRZY WYBRNĘLI Z SEKTY WCZEŚNIEJ ODE MNIE I MAJĄ LEPSZĄ PERSPEKTYWĘ!!!
nie ma dobrego zamiennika,
jeżeli każdy ma zdać sprawę przed Bogiem za siebie, to nie może przyłączać się do organizacji czy religii i sprawę swojego zbawienia oddawać w ręce innych ludzi!
Każdy musi sam odnaleźć swoją drogę do Boga a na jej końcu się przed Bogiem z niej wytłumaczyć.
Szukanie erzatza tylko pogarsza sprawę, bo już nie damy sobie wcisnąć każdej ciemnoty....
Nikt za nas nie może podejmowac decyzji o tym co Ty czujesz do Boga, do Jezusa, bo to sprawa między Wami.
Dopuszczam mysl, że mozna się spotykac z podobnymi ludzmi, wspierać duchowo, wymieniac poglądy...... Ale o tym, żeby znowu jakieś quru mi mówiło jak właściwie wierzyć w Boga i co się Bogu podoba a co nie....... O NIE!
#63
Napisano 2009-04-15, godz. 10:18
Jesli twój przyjaciel nie poprosi Pana ,aby mu w tym pomogl,to nie pojdzie droga Jezusa,zawsze znajdzie wymowke,aby usprawiedliwic swoja wygode,ty nic nie wskórasz,czekaj na Pana i modl sie o niego,jesli chcesz.
#64
Napisano 2009-04-15, godz. 13:36
Misjonarz pyta o jakąkolwiek ale ma na myśli _organizacyjną_ alternatywę dla organizacji ŚJ
Alternatywy mogą być różne, dobre i złe. Można opuścić niewolnika i pójść za Chrystusem, można także pójść za pychą własnego rozumu, można wreszcie być po prostu człowiekiem.
Pomimo tego co nam w stopce, napiszę wprost że alternatywą nie może być żadna ludzka organizacja, w szczególności alternatywą nie może być kościół katolicki. Uważam, że najlepiej jest najpierw odnaleźć w sobie człowieka, a potem posługując się własnym człowieczeństwem, szukać Chrystusa. Próba odnalezienia Chrystusa bez odnalezienia człowieka w człowieku skończy się kolejną sektą albo conajmniej grupą psychomanipulacyjną.
Dużo zależy od tego, czy ktoś ma mentalność niewolnika czy człowieka wolnego
Moim zdaniem nie należy nikogo na siłę wyrywać z organizacji. Dla części ludzi jest ona ułomną bo ulomna ale jakąś tam podstawą w życiu.
Używając zamierzonej przesady napiszę, że warto zbadać, czy misjonarz gotów byłby zadźgać kogoś nożem w imię posłuszeństwa niewolnikowi. Oczywiście, ja wiem, niewolnik nie nakazuje ani nie pochwala zabijania. Mam na myśli, czy wartościując określone czyny misjonarz zna tylko strażnicowy czy także ogólnoludzki system wartości. Jeżeli zna, to łatwiej mu będzie odnaleźć się poza organizacją.
#65
Napisano 2009-04-16, godz. 09:03
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#66
Napisano 2009-04-16, godz. 14:29
Jeśli jednak chodzi o fakt, że Bóg nie posługiwał się nigdy żadną ludzką organizacją do realizacji planu zbawienia znajdziesz w poniższym linku:
http://www.sn.org.pl...g_posluguje_sie
Wiem, że jakiś czas temu bardzo mnie zainteresował, choć szczerze mówiąc nie pamiętam dokładnie argumentów a w chwili obecnej nie mam kompletnie czasu aby je analizować, ale polecam lekturę. Może coś z tego się przyda?
pozdrawiam
Paweł Mielewczyk.
#67
Napisano 2009-04-16, godz. 15:12
Dziękuję Wam! Myślę, że najtrudniej będzie mi przekonać go, że nie potrzeba konkretnej organizacji. Jest to człowiek, który żyje tym specyficznym rytmem: zebrania, zbiórki, głoszenie, studium itd. Człowiekowi nagle przychodzi zrezygnować z tego wszystkiego i zostaje mu dużo czasu, który przyzwyczaił się "pożytecznie" wypełniać. Trudno jest pojąć, że Bóg wcale nie ma nam za złe robienie czegoś tylko dla siebie. Przecież nie muszę Wam tego tłumaczyć - doskonale wiecie.
Tak! Właśnie tak jest. I chyba każdy kto odszedł z organizacji czuł taką pustkę, każdy wdrożony w rytm obowiązków, zadań, wymagań itp. Jeśli Twój przyjaciel jest misjonarzem to dla niego mogłoby to być jeszcze trudniejsze, bo taki "szeregowy" ŚJ ma jeszcze poza życiem zborowym pracę, szkołę czasem nawet jakieś hobby, rodzinę, a misjonarze, pionierzy specjalni to najczęściej ludzie, którzy dla WTS poświęcili absolutnie wszystko.
Jednak ja uważam, że warto przez to wszystko przejść i jednak odejść z organizacji. Jeśli Twój przyjaciel jest w miarę niezależny, potrafi jeszcze samodzielnie myśleć, wyciągać wnioski to przekonanie (jeśli się przekona), że WTS nie jest jedyną prawdziwą (a nawet nie jest prawdziwą) drogą do Boga może być dla niego wielką siłą.
Fajnie napisał ten list do Ciebie, tak prosto, szczerze bez "świadkowskiej" gadki. Powalcz o niego.
Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2009-04-16, godz. 15:13
#68
Napisano 2009-04-17, godz. 22:18
Oczywiście możemy sporo zrobić, aby komuś otworzyły się duchowe oczy. Niektóre rzeczy trudno jest dostrzec, gdy długo przebywa się w jednym miejscu - widzenie jest w jednej perspektywie, widzi się tylko wybrane szczegóły, oczy się męczą monotonią obrazu, uśpiona zostaje czujność oka i zdolność do akomodacji. Jak się latami przebywa w organizacji, jak nie zna się innego życia, jak od dzieciństwa masz wpojoną lojalność wobec śJ, to ciężko jest dopuścić myśl o zbłądzeniu. Może trochę łatwiej jest ''ratować'' świadków, którzy przyłączyli się w pewnym etapie swojego życia do wyznania śJ. Znają lepiej świat zewnętrzny, nabyli umiejętności poruszania się w innej rzeczywistości, nie boją, że sobie z czymś nie poradzą. U zasiedziałych świadków wytwarzają się silne mechanizmy obronne. Każda wątpliwość gaszona jest w zarodku. Myślenie staje się czynnością niebezpieczną, lepiej za dużo nie myśleć, nie mieć wątpliwości, nie dociekać. Najlepiej przyjmować automatycznie prawdę objawioną przez niewolnika wiernego i roztropnego, lepiej utwierdzać się w przekonaniu, że jesteśmy wybrańcami i przynależymy do jedynej prawdziwej religii, która przetrwa zbliżający się Armagedon. Lepiej mieć zawsze rację, niż ciągle się wahać i gdybać.
Nie wiem, dlaczego niektórzy nie utracili zdolności samodzielnego myślenia. Może to kwestia osobowości, jakiegoś niedowartościowania, a może to pokora , może szczera wiara w Boga sprawia, że człowiek zaczyna szukać. A może to Bóg przyciąga do siebie, widząc czyjeś gorące pragnienie służenia Panu, i poszukiwaniom tym błogosławi.
Możemy sporo zrobić w naprowadzeniu kogoś na właściwe tory. Możemy dzielić się swoimi przemyśleniami, swoimi wnioskami i swoją postawą pokazywać, że możliwe jest opuszczenie organizacji bez utraty wiary w Boga. Możemy wskazywać ciekawe pozycje książkowe lub internetowe. Czyli możemy ''siać i podlewać'', ale wzrost daje Bóg.
#69
Napisano 2009-04-30, godz. 07:46
jest to mój pierwszy post na tym forum , w chwili obecnej jestem zaliczany jako Świadek Jehowy ale wrodzona nieufność (wczesniej do kościoła katolickiego ) sprawiła ze pomimo chwilowego wzrostu gorliwości nadal z nieufnościa patrzyłem na tą "boską" organizację , od zawsze niepasiła mi miłość braterska panujaca w zborze jak i fakt ze w moim miescie wujki i braciszkowie bardzo dobrze sobie radzą w biznesie i są dosyć sporymi pracodawcami dla "swiatowców" jak i nas szarych mrówek , sam w takiej firmie pracowałem przez 4 lata ( naoglądałem się "uczciwości" i oddawania Cezarowi tego co mu sie nalezy ) . przez cały czas niezdawałem sobie sprawy z tego w czym biorę udział , w pewnym momencie myślałem ze mnie szatan omotał i nastawia mnie przeciw organizacji . Olśnienia doznałem gdy podjąłem studium książki "Czego naprawdę uczy Biblia " ale od tyłu i zacząłem analizowac rok 607.pne , przy uzyciu "narzędzia szatana" ( www.google.pl ) trafiłem na inną chronologię niż ta wyuczona , zacząłem sprawdzać , porównywać i wyszlo szydło z worka . Jednym slowem jestem do odratowania . Problem jest znacznie trudniejszy jesli chodzi o moją żonę , gdy juz wszystko dokladnie przeanalizowałem ( 3 razy ) powiedziałem jej o tym , oczywiscie nie uwierzyła mi i stwierdziła że musi być jakies rozsadne ( czyt. nieoskarżajace wytłumaczenie ) , ja wiem ze muszę ją ratować , dlatego uważam trzeba a nawet trza , to nasz obowiazek
#70
Napisano 2009-04-30, godz. 08:01
Witam
jest to mój pierwszy post na tym forum , w chwili obecnej jestem zaliczany jako Świadek Jehowy ale wrodzona nieufność (wczesniej do kościoła katolickiego ) sprawiła ze pomimo chwilowego wzrostu gorliwości nadal z nieufnościa patrzyłem na tą "boską" organizację , od zawsze niepasiła mi miłość braterska panujaca w zborze jak i fakt ze w moim miescie wujki i braciszkowie bardzo dobrze sobie radzą w biznesie i są dosyć sporymi pracodawcami dla "swiatowców" jak i nas szarych mrówek , sam w takiej firmie pracowałem przez 4 lata ( naoglądałem się "uczciwości" i oddawania Cezarowi tego co mu sie nalezy ) . przez cały czas niezdawałem sobie sprawy z tego w czym biorę udział , w pewnym momencie myślałem ze mnie szatan omotał i nastawia mnie przeciw organizacji . Olśnienia doznałem gdy podjąłem studium książki "Czego naprawdę uczy Biblia " ale od tyłu i zacząłem analizowac rok 607.pne , przy uzyciu "narzędzia szatana" ( www.google.pl ) trafiłem na inną chronologię niż ta wyuczona , zacząłem sprawdzać , porównywać i wyszlo szydło z worka . Jednym slowem jestem do odratowania . Problem jest znacznie trudniejszy jesli chodzi o moją żonę , gdy juz wszystko dokladnie przeanalizowałem ( 3 razy ) powiedziałem jej o tym , oczywiscie nie uwierzyła mi i stwierdziła że musi być jakies rozsadne ( czyt. nieoskarżajace wytłumaczenie ) , ja wiem ze muszę ją ratować , dlatego uważam trzeba a nawet trza , to nasz obowiazek
Witaj,Robert na naszym Forum
Dobrze,ze juz jestes na etapie zwatpienia i poszukiwan Prawdy.Jesli chodzi o twoja zone,to wszystko zalezy od tego jak bardzo jest ona zaangazowana duchowo w kłamstwa Organizacji.Mysle,ze trzeba jej to pokazywac,ale nie wszystko od razu,bo sie zalamie,albo nic nie przyjmie i odwróci sie od ciebie.Zapros ja do wspolnego czytania postow,przynajmniej tych nt.Przekladu Nowego Swiata,które tak wytrwale przekazuje nam "mirek".Jest wiele interesujacych artykulow,niekoniecznie szkalujacych WTS,ale obiektywnie odnoszacych sie do doktrym WTSu.Ja ze swoim mezem juz 5 lat probuje cokolwiek przeanalizowac i niestety bez skutku,beton nie do przebicia.Zycze wam powodzenia w poszukiwaniach Pozdrawiam
#71
Napisano 2009-04-30, godz. 08:46
Witaj RobercieWitam
jest to mój pierwszy post na tym forum , w chwili obecnej jestem zaliczany jako Świadek Jehowy ale wrodzona nieufność (wczesniej do kościoła katolickiego ) sprawiła ze pomimo chwilowego wzrostu gorliwości nadal z nieufnościa patrzyłem na tą "boską" organizację , od zawsze niepasiła mi miłość braterska panujaca w zborze jak i fakt ze w moim miescie wujki i braciszkowie bardzo dobrze sobie radzą w biznesie i są dosyć sporymi pracodawcami dla "swiatowców" jak i nas szarych mrówek , sam w takiej firmie pracowałem przez 4 lata ( naoglądałem się "uczciwości" i oddawania Cezarowi tego co mu sie nalezy ) . przez cały czas niezdawałem sobie sprawy z tego w czym biorę udział , w pewnym momencie myślałem ze mnie szatan omotał i nastawia mnie przeciw organizacji . Olśnienia doznałem gdy podjąłem studium książki "Czego naprawdę uczy Biblia " ale od tyłu i zacząłem analizowac rok 607.pne , przy uzyciu "narzędzia szatana" ( www.google.pl ) trafiłem na inną chronologię niż ta wyuczona , zacząłem sprawdzać , porównywać i wyszlo szydło z worka . Jednym slowem jestem do odratowania . Problem jest znacznie trudniejszy jesli chodzi o moją żonę , gdy juz wszystko dokladnie przeanalizowałem ( 3 razy ) powiedziałem jej o tym , oczywiscie nie uwierzyła mi i stwierdziła że musi być jakies rozsadne ( czyt. nieoskarżajace wytłumaczenie ) , ja wiem ze muszę ją ratować , dlatego uważam trzeba a nawet trza , to nasz obowiazek
Poproś żonę aby sama zbadała sprawę daty 607 r. p.n.e. i pomogła tobie odzyskać wiarę w nauczanie "niewolnika". będzie to o wiele skuteczniejsze niż usiłowanie przekonania jej na siłę. Zmusi ją to do samodzielnego zapoznania się z tematem.
#72
Napisano 2009-04-30, godz. 08:48
#74
Napisano 2009-04-30, godz. 11:23
Albo jeszcze ewentualnie, że odpowiedź nadejdzie w słusznym czasie a na razie trzeba "czekać na Jehowę"...Przekonanie ze musi byc jakies wytlumaczenie albo ze na wszystko jest odpowiedz towarzysza raczej wszyskim SJ wiernym "niewolnikowi".
#75
Napisano 2009-04-30, godz. 12:12
Własnie to wziałem na pierwszy ogień , czyli zastosowałem dokladnie twoją propozycję i po tym doszła do wniosku ze musi być..... Postanowiłem zapytac sie jednego ze starszych którego dosyć dobrze znam , i on powiedział mi ze NIKT w takie rzeczy nie wnika , i ze jaj jestem 1-szy przypadek w jego karierze , na razie nie pobiegł do innych z donosem więc mam troszke czasu zeby przygotowac się na Bum . Dostrzegłem też wielką finansowa machlojkę u nas z budową sali królestwa ktora wlasnie zaczęła się ( 3 cia w mieście ) ale to pewnie norma wiec , zaczynam powoli się z tym oswajać jaki ten "niewolnik" jest superaśnyWitaj Robercie
Poproś żonę aby sama zbadała sprawę daty 607 r. p.n.e. i pomogła tobie odzyskać wiarę w nauczanie "niewolnika". będzie to o wiele skuteczniejsze niż usiłowanie przekonania jej na siłę. Zmusi ją to do samodzielnego zapoznania się z tematem.
Użytkownik Robert_X edytował ten post 2009-04-30, godz. 12:13
#76
Napisano 2009-04-30, godz. 12:35
Jaka machlojke? Rozwin prosze.[...]Dostrzegłem też wielką finansowa machlojkę u nas z budową sali królestwa ktora wlasnie zaczęła się ( 3 cia w mieście ) ale to pewnie norma wiec , zaczynam powoli się z tym oswajać jaki ten "niewolnik" jest superaśny
"W co motłoch bez dowodów uwierzył, jakże byśmy to mogli dowodami obalić?"
#77
Napisano 2009-04-30, godz. 12:59
Zgodnie z informacjami wszystkie sale królestwa maja lub sa juz własnością Towarzystwa , a nasza przyszła równiez też bedzie ich , jest tylko takie małe ale a mianowicie ze zbory zbieraja kasę na koszty budowy sali która i tak będzie towarzystwa a nie zborów , dla mnie to wałek , ale pewnie sie czepiam jak zwykle
Użytkownik Robert_X edytował ten post 2009-04-30, godz. 13:00
#78
Napisano 2009-04-30, godz. 13:57
#79
Napisano 2009-04-30, godz. 14:01
mozesz rozwinąć ?czysty Orwell
#80
Napisano 2009-04-30, godz. 18:13
Reed określa to zjawisko mianem „double- think” (podwójne myślenie), nawiązując przy tym do głośnej książki Orwella pt. 1984. Jak wiadomo książki Orwella są współcześnie uważane za najgenialniejsze literackie opisy systemów totalitarnych i wszelkich systemów manipulujących ludzką świadomością. Reed odnosząc technikę „double think” do wyżej omawianych technik stosowanych przez Towarzystwa Strażnica cytuje zdanie z wspomnianej książki Orwella, jak ulał pasujące do naszej kwestii, bowiem Orwell wspomina właśnie o propagandowych systemach manipulacji, z pełną premedytacją wpajających ludziom z powodu określonych celów wzajemnie wykluczające się twierdzenia. Reed konkluduje:
„Technika „doble-think” pozwala Świadkom Jehowy z całą siłą wierzyć w to, że Towarzystwo Strażnica jest Bożym prorokiem, przy jednoczesnym uzdalnianiu ich do twierdzenia, że nim nie jest, kiedy pojawi się zarzut >>fałszywego prorokowania<<”
Tak samo Robercie sprawa wygląda z naszymi SK są nasze i my je dla nas zbudowaliśmy, ale to ONI widnieją w księdze wieczystej. Niby taki drobiazg a pomnóż to przez ilość SK na globie, które można jednym ruchem zastawić bądź sprzedać
http://www.brooklyn..../omylnanieo.htm
http://www.brooklyn....iazkionline.htm
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych