Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy świadków Jehowy trzeba "ratować"?


  • Please log in to reply
108 replies to this topic

#21 zamknietywsobie

zamknietywsobie

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 91 Postów
  • Lokalizacja:obywatel swiata

Napisano 2008-09-02, godz. 13:41

Zgadzam sie z ta wypowiedzia calkowicie!!! Ratowac SJ z czego ??? Kazdy sam dobiera sobie wiare jaka chce, ktora zapewnia mu jego indywidualne potrzeby! Ja przez dlugi czas uwazalam SJ za ofiary!!! Ofiary czego!!! Przeciez nie mozemy nazwac ludzi ktorzy zrzeszaja sie w ilosci kilku milionow za ofiary!! Taki dokonali wybor przeciez nikt ich nie zmuszal, nie mowie tutaj o ludziach juz wychowanych w tej wierze! Cos te miliony ludzi jednak laczy a Straznica wypelnia ich potrzeby emocjonalne, intelektualne, zapewnia im jakis wzorzec postepowania. Teraz mozna sie zapytac czy to jest negatywne??? Jezeli Ci ludzie sa z tym szczesliwi, to chyba nie nalezy im tego zabierac! Jezeli nie to sami odchodza bo ten sposob widzenia swiata i wiary im nie odpowiada i dyskusja skonczona! Teraz mozna zastanowic sie nad inna kwestia, ze ludzie ktorzy znalezli"Prawde" w tej organizacji sa gotowi porzucic swoje rodziny itp.Coz zrobic takiemu delikwentowi ktory przeklada prawdy SJ nad spokojem w swojej rodzinie i wierzy ,ze znalazl lepsza u SJ, sa sprawy ktorymi czlowiek chodzby najmadrzejszy nie da rady, madrzy ludzie twierdza, ze tego typu organizacje istnieja bo takie jest zapotrzbowanie ludzi ktorzy je tworza!!!!


Zgadzam sie z powyzsza odpowiedzia i cytatem
Jednak jako wychowany w prawdzie widze jeden znaczacy problem:

NARZUCANIE WIARY DZIECIOM i nie dawanie im mo zliwosci dokonania wyboru.

Użytkownik zamknietywsobie edytował ten post 2008-09-02, godz. 13:42

"Umrzemy, i to czyni z nas szczęściarzy. Większość ludzi nigdy nie umrze, ponieważ nigdy się nie narodzi. Ludzi, którzy potencjalnie mogliby teraz być na moim miejscu, ale w rzeczywistości nigdy nie przyjdą na ten świat, jest zapewne więcej niż ziaren piasku na arabskiej pustyni. Wśród owych nienarodzonych duchów są z pewnością poeci więksi od Keatsa i uczeni więksi od Newtona. Wiemy to, ponieważ liczba możliwych sekwencji ludzkiego DNA znacznie przewyższa liczbę ludzi rzeczywiście żyjących.Świat jest niesprawiedliwy, ale cóż, to właśnie myśmy się na nim znaleźli, ty i ja, całkiem zwyczajnie." (R.Dawkins,"Rozplatanie tęczy")

#22 Abriella

Abriella

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 427 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Polska

Napisano 2008-09-03, godz. 10:50

Popieram- to wielki problem.
jesli juz to powinno sie dziedziczyć majątek po rodzicach- nie religię. Ale co zrobic... potem pełno samotnych pokrzywieńców psychicznych wychowanych w jedynie słusznej...eh! :unsure:

#23 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-03-03, godz. 06:41

jako praktykujący katolik (a więc członek organizacji religijnej) pozwolę sobie wyrazić pogląd, że ŚJ nie powinno się proponować zmiany członkostwa, w stylu "zostaw ŚJ, zostań ...." i tu nazwa religii. Oni potrzebują przede wszystkim Chrystusa. Jeśli już po nawróceniu zwiążą się z jakąś zorganizowaną religią, okey. Ale celem powinien być Chrystus a nie religia jako organizacja.



:) Z moich obserwacji wynika,ze Swiadkom do zbawienia Jezus jest zupełnie niepotrzebny,wystarczy im ich Organizacja,która zycie wieczne daje im niejako automatycznie.Stad porównania jej do Arki Noego.Zeby to zmienic,trzeba ich poprostu ewangelizowac w "Imieniu Jezusa",reszte zostawic w ręku Boga :)
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#24 kochajacy_prawde

kochajacy_prawde

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 155 Postów

Napisano 2009-03-03, godz. 10:15

:) Z moich obserwacji wynika,ze Swiadkom do zbawienia Jezus jest zupełnie niepotrzebny,wystarczy im ich Organizacja,która zycie wieczne daje im niejako automatycznie.Stad porównania jej do Arki Noego.Zeby to zmienic,trzeba ich poprostu ewangelizowac w "Imieniu Jezusa",reszte zostawic w ręku Boga :)


Otóż to!!!

#25 Joachim

Joachim

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 29 Postów
  • Lokalizacja:Sandomierz

Napisano 2009-03-03, godz. 23:16

Lektura powyższej dyskusji pozwala zaobserwować dwa wątki czy też dwie płaszczyzny przenikające się w wypowiedziach. Jedna płaszczyzna to płaszczyzna, w której religia Świadków Jehowy i kwestia ich "ratowania" jest rozpatrywana w aspekcie psychologicznym, drugi wątek to podejście to tytułowego zagadnienia, że tak powiem - na sposób religijny.

Czy "ratować" ŚJ pod względem religijnym poprzez próby zastępowanie jednej doktryny drugą (np. eksponowaniem roli Jezusa jako osobistego zbawiciela w kontraście do założenia, że to "organizacja" jest tym faktycznym zbawicielem)? Moim zdaniem, w ten konkretny sposób - nie. Dlaczego? Bo jest mało skuteczny. Uważam, że typowy Świadek pod wpływem takiego podejścia jeszcze bardziej zamknie się na alternatywne idee religijne. Sądzę natomiast, że jeśli pojawi się taka możliwość, warto wzbudzać wątpliwości, zadawać pytania, ukazywać niekonsekwencje w obrębie samej Strażnicowej doktryny, ale - podkreślę jeszcze raz - nie w zestawieniu z jakąkolwiek inną doktryną, ale wewnątrz niej samej.

Moim zdaniem, zdecydowanie lepszy sposób pomocy niektórym Świadkom to podejście, które prezentuje Nilrem0, czyli podejście, jak wcześniej je nazwałem - psychologiczne, podejście wyważone i rozsądne. Problem błędów doktrynalnych to problem każdego kościoła, natomiast problem natury psychologicznej - problem psychomanipulacji to przede wszystkim domena religii Świadków Jehowy.

Nie ma takiego kościoła chrześcijańskiego, który w całej pełni stanowiłby odtworzenie religii pierwszych chrześcijan (przy założeniu, że to oni byli tą "jedyną prawdziwą") Powodem dla którego nie sposób odtworzyć w 100% wierzenia pierwszych chrześcijan to niejednoznaczność Biblii i luki w poza biblijnym przekazie historycznym. Dlatego, w tym religijnym kontekście, zwrócenie uwagi na kwestie natury psychologicznej - indoktrynację i psychomanipulację Strażnicy, i w konsekwencji ograniczenie wolności osobistej jest dużo pilniejsze.

Niech człowiek - wyzwolony spod zniewalającego wpływu technik speców Towarzystwa Strażnica - sam decyduje o swoim światopoglądzie, bez względu na to czy ma to być światopogląd teistyczny czy ateistyczny, a jeśli teistyczny to również niech to będzie wybór maksymalnie osobisty i niezależny. Akcje "ratowania" o charakterze religijnym (emocjonalnym) nie pomagają w tym. Czy koniecznie musi to być jakiś kościół ewangeliczny? Czy nie może to być jakiś nurt chrześcijaństwa unitarnego? Uważam, że to może być dobra alternatywa dla Świadków Jehowy. W takim kościele dana osoba posiadałaby ciągłość podstawowych wierzeń: Bóg w jednej osobie, śmiertelność duszy i nadzieję życia na ziemi, jednocześnie nie będąc wystawioną na oddziaływanie Strażnicowych sztuczek psychomanipulacyjnych. Przy okazji - Strażnica dwoi się i troi, aby ukazać chrześcijaństwo unitarne jako wymarły zabytek przeszłości, ciekawe dlaczego? ;)

Moim zdaniem, bardzo dobrym - chyba najlepszym - przykładem pomocy Świadkom w spojrzeniu na własną religię - taką jaką ona w istocie jest, jest książka R. Franz'a "Kryzys sumienia". Oczywiście, nie weźmie jej do ręki osoba o usposobieniu ortodoksyjnym, przesiąknięta organizacyjną mentalnością. Są jednak, w religii Świadków Jehowy osoby, które zachowały resztki autonomii lub po iluś tam latach fanatyzmu obudziły się ale brakuje im czegoś wiarygodnego, czegoś na czym mogą się oprzeć czy też jakiegoś punktu odniesienia. I właśnie takim osobom warto próbować pomóc ("ratować je" ;) ) rozsądnie uderzając w podstawę siły Towarzystwa - psychomanipulację, poprzez ukazywanie mechanizmów i skutków jej działania.

#26 augustusgermanicus

augustusgermanicus

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 510 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Daleko

Napisano 2009-03-03, godz. 23:40

Moim zdaniem, bardzo dobrym - chyba najlepszym - przykładem pomocy Świadkom w spojrzeniu na własną religię - taką jaką ona w istocie jest, jest książka R. Franz'a "Kryzys sumienia". Oczywiście, nie weźmie jej do ręki osoba o usposobieniu ortodoksyjnym, przesiąknięta organizacyjną mentalnością. Są jednak, w religii Świadków Jehowy osoby, które zachowały resztki autonomii lub po iluś tam latach fanatyzmu obudziły się ale brakuje im czegoś wiarygodnego, czegoś na czym mogą się oprzeć czy też jakiegoś punktu odniesienia. I właśnie takim osobom warto próbować pomóc ("ratować je" ;) ) rozsądnie uderzając w podstawę siły Towarzystwa - psychomanipulację, poprzez ukazywanie mechanizmów i skutków jej działania.



Co prawda nie czuje potrzeby by mnie ktos ratowal ale jak wspominasz ta ksiazka wiele pomogla mi zrozumiec :) Obecnie ciagle oficjalnie jestem SJ natomiast do szeregu zasad i wymagan podchodze jak do basni braci Grimm; z wielka doza sceptycyzmu. W rozmowie ze SJ wielka role zawsze bedzie odgrywac rozsadna argumentacja. Chyba ze masz do czynienia z nadziewanymi moherem osobnikami :)

Ja czuje sie wolny!
Umbre Summum

#27 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-03-04, godz. 06:58

:rolleyes: Od siebie mogę dodac tylko to,ze cel uswieca środki.
Ja Swiadkiem Jehowy zostałam z pragnienia słuzenia Bogu i dlatego,jak wiekszosć znanych mi osób,poddałam sie indoktrynacji i psychomanipulacji,wierząc,ze wszysko,co mówi Niewolnik jest tylko prawdą.Po 16 latach pobytu w organizacji wyszłam z niej sama,majac wrazenie,ze sie nie rozwijam,a wrecz drepcze w kólko,było mi z tym zle,bo moj umysl otworzył sie i spojrzałam innym okiem na calą tą tzw.religie.Powiem szczerze,ze nie mialam pojecia o istnieniu odstepczych stron w internecie[odeszlam w 2002r.wiec nie wiem,czy to forum juz istnialo],nikt ze mna nie rozmawial,poprostu moja decyzja zostala podjeta suwerennie.Gdybym przewidziala,przez co przyjdzie mi przechodzic po odłaczeniu sie od WTSu,to pewnie wykalkulowalabym to sobie inaczej,pozostajac tam,wbrew swojemu przekonaniu,aby oszczedzic sobie odrzucenia przez wlasnego męża,ktory pozostal i jest do dzisiaj Swiadkiem Jehowy.4 lata bylam poza nawiasem we wlasnym domu,nic nie moglam powiedziedziec w temacie organizacji,bo bylam zawsze nazywana oszczerca,ale kiedy odzywam sie w autorytecie Imienia Jezus,moj bojowy swiadek zwija uszy i nic nie podskakuje.Tego musialam sie nauczyc z Biblii,ale wczesniej ktos mi powiedzial o Jezusie,ukazal mi Go w calkiem innym swietle niz ja Go znalam.Dlatego ,jesli mam okazje rozmawiac ze Swiadkami,nie miejscowymi,rzecz jasna,ale bedac w Warszawie mialam taka przyjemnosc,nigdy nie przekonuje ich o tym,ze Straznica klamie,ze organizacja byla czlonkiem ONZ i inne takie rzeczy.ZAWSZE kieruje rozmowe na Osobe Zbawiciela i szybko,zeby nie uciekli,z Biblia w reku pokazuje im co jest potrzebne do zbawienia i jaka rola jest Jezusa.Reszte zostawiam Bogu ,ktory przez Ducha Swietego moze uczynic wszystko,pod warunkiem,ze czlowiek jest otwarty na Jego dzialanie. :)
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#28 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-06, godz. 14:29

Jestem tu nowy, choć forum śledzę od dawna. Sam jestem teraz na drodze apostazji :rolleyes: Złapałem się na tym, że chciałem "zabrać" swych najbliższych przyjaciół ze sobą. Tak naprawdę to JESTEM CHOLERNIE WŚCIEKŁY na organizację, że spaprała życie właśnie tym cudownym ludziom. Jedna osoba już powoli zaczyna dostrzegać prawdziwe oblicze sekty, druga nie chce nic słyszeć- lepsza jest dla niej fałszywa nadzieja niż żadna (no ale to nie ja obudzę się z ręką w nocniku), trzeciej po prostu sprawiłem ból, bo sądzi, że zawładnął mną Szatan i się o mnie bardzo martwi. Jeżeli chodzi o najbliższych przyjaciół, to wszystkie te 3 przykłady były nieuniknione...

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#29 sk8terboy

sk8terboy

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 160 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Warszawa

Napisano 2009-03-06, godz. 14:49

witam cię andreazz, ja miałem podobne przeżycia. ŚJ którym próbowałem przemówić do rozumu zamykali się na wszelkie fakty. Z jednym się mocno poróżniłem, a jeden przyznał mi rację bo i tak nauki niewolnika miał głęboko.... Cała rzecz polega na tym praniu mózgu, jakiemu są poddawani ŚJ. Po tylu latach indoktrynacji nie dadzą sobie udowodnić, że Jehowa nie ma i nie musi mieć organizacji. Świadek nie jest w stanie tego pojąć. Przez tą propagandę jest zaślepiony; on musi mieć coś namacalnego, realnego i widocznego: sale kr., zgromadzenia, zebrania. Tak samo niektórzy Żydzi nie byli w stanie wyobrazić sobie jak to można służyć Bogu bez ofiar, świątyni itp.
Dawno odszedłeś od "prawdy"?
Ciekawi mnie ile czasu zajęło ci otrząśnięcie się z tego wszystkiego. Sam wiem jak organizacja wpływa na psychikę: miesiąc,dwa nieprzespane noce itp. dopiero po ok 4 miesiącach osiągnąłem względną stabilizację. Już wiem dlaczego niektórzy odłączeni lub wykluczeni wychodzą jako psychiczne wraki i nawet mają skłonności samobójcze.
Pozdrawiam
Want to know how deep the rabbit hole goes?

#30 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-06, godz. 16:14

Cześć Sk8erboy! Właśnie jestem na drodze z organizacji. Chciałem to zrobić w sposób najmniej bolesny, ale teraz widzę, że nie da się tego do końca zaplanować. Licząc od chrztu- w organizacji jestem od 15 lat. Moi dziadkowie poznali "prawdę" podczas 2 wojny światowej- potem zostawili to w spadku moim rodzicom- ci jednak po kilku latach rozstali się z organizacją. Byłem wychowywany bezwyznaniowo, ale w latach 80 każdy, kto w szkole nie chodził na religię- zaraz był prześladowany jako kociarz. Tak naprawę to większość katolicka pchnęła mnie w szpony sekty, bo z natury jestem człowiekiem wrażliwym i zawsze stawałem w obronie słabszego. W moim młodym umyśle zakodował się ten obraz. Jako nastolatek na przekór ojcu- który był zawsze przeciwny świadkom- zaangażowałem się w poznawanie "prawdy". Nie był on dla mnie dobrym ojcem, co ułatwiło mi stanięcie po stronie "prawdy". Każdy sprzeciw był dla mnie dowodem na prześladowanie ze strony Szatana. W wieku 17 lat przyjąłem chrzest, Biblię poznałem tylko przez pryzmat strażnicy. Mój nastoletni wybór był całkowicie emocjonalny- nie rozumowy. Po wielu przejściach w organizacji od kilku lat stopniowo przyznawałem sobie prawo do zweryfikowania wszystkiego- ale o tym już w kolejnej części.

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#31 Olo.

Olo.

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1937 Postów

Napisano 2009-03-06, godz. 16:30

Tak naprawę to większość katolicka pchnęła mnie w szpony sekty, bo z natury jestem człowiekiem wrażliwym i zawsze stawałem w obronie słabszego. W moim młodym umyśle zakodował się ten obraz.

Świetna analiza problemu. I jednego z jej skrzydeł. Niektórzy aroganccy światli ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo zamykają umysły innym, przez swą arogancje i agresje. I tu jest pies pogrzebany.
Patrzeć na świat przez google, czy własnymi oczami? Oto jest pytanie.

#32 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-06, godz. 16:42

...tak naprawdę to dopiero zbieram się, by napisać list o odłączeniu. Ostatnio miałem "wizytę pasterską", bo od kilku lat jestem nieczynny. W końcu mnie dorwali :rolleyes: ( Tak na marginesie, to może odwiedzali by częściej zagubione owce, dyby czekały na nich koperty jak po kolędzie :D ). Nie czuję się dobrze, bo coraz bardziej ciąży mi ta społeczność. A z tymi myślami samobójczymi i innymi problemami natury postsektowej też mam problemy, ale korzystam z fachowej pomocy. Ale odnośnie tematu, to bardzo współczuję tym, tórzy nadal stoją na dobrej pozycji w organizacji i nie przechodzą przez to, co ja. Każda chwila w życiu jest tak cenna, że poświęcanie ich na fantazje wapniaków z Brooklynu jest największym marnotrastwem, szczególnie w młodości :(

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#33 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-06, godz. 17:13

Gdzieś przeczytałem, że zupełnie normalna, instynktowna jest reakcja obronna człowieka, która polega na nieracjonalnym ataku na zródło wątpliwości. Chyba większość z nas zareagowała podobnie na samym początku, gdy natknęła się na materiały krytyczne o organizacji. Nawet jeżeli informacje trafiały do naszej logiki, to byliśmy skłonni raczej uznać się za "chorych duchowo" lub wręcz opętanych niż zaufać swoim umiejętnościom poznawczym. Wyparcie się to pierwsza, wręcz automatyczna reakcja. Tak nas przez lata programowano, uzależniono od fałszywego poczucia bezpieczeństwa i ukształtowano jako tych, którzy MUSZĄ mieć rację (oczywiście w jedynie słusznych granicach) i znać na wszystko odpowiedż. Byliśmy cyborgami z masowej produkcji, które miały tworzyć idealnych poddanych Brooklynu w fałszywym poczuciu dobra wspólnego. Tak funkcjonowaliśmy w "idealnym" systemie miażdżącym na swej drodze jednostkę. Fanatyzm jest jak faszyzm. Nie mam wątpliwości, że jako ludzie wyzwoleni mamy moralny obowiązek ratować byłych współbraci- oczywiście wszystko z rozsądkiem. Ich reakcje w większości przypadków nie będą należały do miłych, ale czy nie warto ponieść takiej ofiary?! Żałuję, że nie znalazł się nikt, kto próbowałby mnie ratować jakieś 8 lat temu. Może nie stracił bym tyle...

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#34 Olo.

Olo.

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1937 Postów

Napisano 2009-03-06, godz. 18:35

A to mnie chodziło o coś innego. Mianowicie, jak jeden arogancki ŚJ odstręcza innych ŚJ od ich religii, tak jeden arogancki opozycjonista odstręcza od środowiska krytycznego względem ŚJ. Ludzie w sposób naturalny buntują się względem zła, niezależnie po której stronie szańców ono występuje.
Patrzeć na świat przez google, czy własnymi oczami? Oto jest pytanie.

#35 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-06, godz. 19:07

A no tak. Pobudki też są różne. A moje, tak jak napisałem :ph34r :D Ale mam też takich "warunkowych" przyjaciół w zborze (warunkowi to tacy, którzy są moimi przyjaciółmi pod warunkiem, że jestem świadkiem :blink: ) do których nawet nie staram się startować z tematem, bo by mnie jeszcze ukamienowali na miejscu. Usłyszą o mnie z "ambony". Ale znam też gorliwą rodzinę, z którą ma mam zamiar się pożegnać. Nie muszą się ze mną zgadzać, ale wiele im zawdzięczam i jestem w stanie uszanować to i nie narażać ich na kłopoty jakie by mieli utrzymując nadal ze mną kontakt. Mam nadzieję, że będą dobrze mnie wspominać...

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#36 malinowa7

malinowa7

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 438 Postów
  • Płeć:Not Telling

Napisano 2009-03-06, godz. 20:56

Gdzieś przeczytałem, że zupełnie normalna, instynktowna jest reakcja obronna człowieka, która polega na nieracjonalnym ataku na zródło wątpliwości. Chyba większość z nas zareagowała podobnie na samym początku, gdy natknęła się na materiały krytyczne o organizacji. Nawet jeżeli informacje trafiały do naszej logiki, to byliśmy skłonni raczej uznać się za "chorych duchowo" lub wręcz opętanych niż zaufać swoim umiejętnościom poznawczym. Wyparcie się to pierwsza, wręcz automatyczna reakcja. Tak nas przez lata programowano, uzależniono od fałszywego poczucia bezpieczeństwa i ukształtowano jako tych, którzy MUSZĄ mieć rację (oczywiście w jedynie słusznych granicach) i znać na wszystko odpowiedż. Byliśmy cyborgami z masowej produkcji, które miały tworzyć idealnych poddanych Brooklynu w fałszywym poczuciu dobra wspólnego. Tak funkcjonowaliśmy w "idealnym" systemie miażdżącym na swej drodze jednostkę. Fanatyzm jest jak faszyzm. Nie mam wątpliwości, że jako ludzie wyzwoleni mamy moralny obowiązek ratować byłych współbraci- oczywiście wszystko z rozsądkiem. Ich reakcje w większości przypadków nie będą należały do miłych, ale czy nie warto ponieść takiej ofiary?! Żałuję, że nie znalazł się nikt, kto próbowałby mnie ratować jakieś 8 lat temu. Może nie stracił bym tyle...


Ja byłam w organizacji krócej od Ciebie, ale właśnie w tych tzw."najlepszych latach młodości" i w takim czasie, kiedy podejmuje się ważkie decyzje co do swojej przyszłości np. kierunek studiów, a potem nie zawsze można wszystko nadrobić, w pewnych sprawach czasu nie da się cofnąć. Ale i tak uważam, że na odejście nigdy nie jest za późno, bo czas jest taki cenny...
Co do ratowania przyjaciół, rodziny pozostałych w organizacji, bo taki jest temat, to ja szybko "wyleczyłam" się z takich pragnień, no może nie do końca, ale nie podejmuję już takich działań. Moi rodzice nie chcą "o niczym słyszeć" i choćby im udowodniono,że WTS wspiera np. wojnę w Iraku to i tak znaleźliby usprawiedliwienie albo by nie uwierzyli bez względu na to jakie byłby fakty...

#37 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-03-06, godz. 21:25

A no tak. Pobudki też są różne. A moje, tak jak napisałem :ph34r :D Ale mam też takich "warunkowych" przyjaciół w zborze (warunkowi to tacy, którzy są moimi przyjaciółmi pod warunkiem, że jestem świadkiem :blink: ) do których nawet nie staram się startować z tematem, bo by mnie jeszcze ukamienowali na miejscu. Usłyszą o mnie z "ambony". Ale znam też gorliwą rodzinę, z którą ma mam zamiar się pożegnać. Nie muszą się ze mną zgadzać, ale wiele im zawdzięczam i jestem w stanie uszanować to i nie narażać ich na kłopoty jakie by mieli utrzymując nadal ze mną kontakt. Mam nadzieję, że będą dobrze mnie wspominać...


Andrea,bardzo ci wspólczuje.Najlepsze lata mlodosci poswieciles organizacji,ktora nie jest tego warta....Moja corka tez była na skraju zalamania,to przedewszystkim dla niej,chcac ja ratowac odeszlam z tej sekty,ocalilam w ten sposób 2 swoich dzieci,sama wpadajac niejako do studni,z której trudno bylo mi sie wydostac.Ale udalo sie i wierz mi,tobie to tez sie uda,pod warunkiem,ze odetniesz sie od przeszlosci,zamkniesz ten rozdzial w zyciu.Ale najwazniejsze,nie popadaj w samooskarzenie,pozbadz sie poczucia winy,badz raczej dumny z siebie,ze potrafiles wyjśc z matrixa i idz do przodu.Jesli chcesz,to poodwiedzaj szybko braci ,podaj im moze krotkie listy w ktorych wyjasnisz powody odejscia,bo istotnie,pozniej bedzie to niemozliwe,a nikt im prawdy ze starszych nie powie.Zycze ci powodzenia,nie trac ducha,idz do przodu,dasz rade.... :)
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty

#38 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2009-03-07, godz. 09:20

Tak samo niektórzy Żydzi nie byli w stanie wyobrazić sobie jak to można służyć Bogu bez ofiar, świątyni itp.

Wydaje mi się, że trochę przesadzony przykład bo Żydzi jednak trochę inaczej traktowali ofiary składanie ofiar w świątyni i ich brak nie była utratą religii czy wiary choć ogromnym ciosem. (A poza tematem mówiąc teraz mi się przypomniało, że nikt nie mówi że Świątynia Jerozolimska to była tez niezła rzeźnia! ;) )

Tak naprawę to większość katolicka pchnęła mnie w szpony sekty, bo z natury jestem człowiekiem wrażliwym i zawsze stawałem w obronie słabszego. W moim młodym umyśle zakodował się ten obraz.

Świetna analiza problemu. I jednego z jej skrzydeł. Niektórzy aroganccy światli ludzie nawet nie zdają sobie sprawy jak bardzo zamykają umysły innym, przez swą arogancje i agresje. I tu jest pies pogrzebany.

Zgadzam się w pełni z Tobą Olo! ;)

Fanatyzm jest jak faszyzm.

Rozumiem Twoje przesłanie i zgadzam się z nim ale to nie ma za wiele wspólnego akurat z faszyzmem ;) Prędzej z nazizmem:

Zarówno Himmler jak i Eicke powoływali się wielokrotnie na religijny fanatyzm badaczy Pisma Św. i stawiali go za przykład. Tak samo fanatycznie i niewzruszenie jak badacze Pisma Św. w Jehowę musi wierzyć SS-man w ideę narodowego socjalizmu i w Adolfa Hitlera. Dopiero gdy wszyscy SS-mani staną się takimi fanatykami swego światopoglądu zostanie zapewniona trwałość państwa Adolfa Hitlera. Tylko przez fanatyków gotowych do całkowitego wyrzeczenia się swego ja może być realizowany i utrzymywany określony światopogląd.


Ale znam też gorliwą rodzinę, z którą ma mam zamiar się pożegnać. Nie muszą się ze mną zgadzać, ale wiele im zawdzięczam i jestem w stanie uszanować to i nie narażać ich na kłopoty jakie by mieli utrzymując nadal ze mną kontakt. Mam nadzieję, że będą dobrze mnie wspominać...

Chyba najlepsza propozycja jaka na tym forum padła B)

Jesli chcesz,to poodwiedzaj szybko braci ,podaj im moze krotkie listy w ktorych wyjasnisz powody odejscia,bo istotnie,pozniej bedzie to niemozliwe,a nikt im prawdy ze starszych nie powie.

To chyba by trzeba zrobić w ciągu jednego dnia bo drugiego może być już z tym problem...
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#39 andreaZZ

andreaZZ

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1069 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Trójmiasto

Napisano 2009-03-07, godz. 14:30

Moi Drodzy nowi Bracia i Siostry! Dziękuję Wam za uwagę, nawet trudno mi wyrazić jak bardzo podnieśliście mnie na duchu!!! Myślę, że Kasztanowa przekonała mnie, jak rozmawiać ze świadkami- o naszym Panu. Bóg na pewno dostrzeże w niektórych sercach szczerość i pobudzi je. To nie w naszej mocy, ale ja już taki jestem, że chciałbym im przychylić nieba. Myślę, że dobrze sobie radzę- a dzięki Wam poczułem ulgę. Gdy tylko pojawia się poczucie winy, przypominam sobie, że to właśnie na tym żerują sekciarze i od razu trzeźwieję z takich negatywnych emocji :) Szczególnie podziałały na mnie słowa mojego rodzonego brata, że zostanę sam, Jehowa mnie zniszczy w Armagedonie, a moja mama gdy zmartwychwstanie, będzie mnie szukać w raju i mnie nie znajdzie. Dziękuję memu bratu za te piękne słowa- dzięki nim jest mi łatwiej wytrwać, bo tym bardziej dotarło do mnie, że to co trzyma ludzi w organizacji, to strach a nie miłość Chrystusowa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]

#40 Kasztanowa

Kasztanowa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 413 Postów

Napisano 2009-03-07, godz. 16:13

Moi Drodzy nowi Bracia i Siostry! Dziękuję Wam za uwagę, nawet trudno mi wyrazić jak bardzo podnieśliście mnie na duchu!!! Myślę, że Kasztanowa przekonała mnie, jak rozmawiać ze świadkami- o naszym Panu. Bóg na pewno dostrzeże w niektórych sercach szczerość i pobudzi je. To nie w naszej mocy, ale ja już taki jestem, że chciałbym im przychylić nieba. Myślę, że dobrze sobie radzę- a dzięki Wam poczułem ulgę. Gdy tylko pojawia się poczucie winy, przypominam sobie, że to właśnie na tym żerują sekciarze i od razu trzeźwieję z takich negatywnych emocji :) Szczególnie podziałały na mnie słowa mojego rodzonego brata, że zostanę sam, Jehowa mnie zniszczy w Armagedonie, a moja mama gdy zmartwychwstanie, będzie mnie szukać w raju i mnie nie znajdzie. Dziękuję memu bratu za te piękne słowa- dzięki nim jest mi łatwiej wytrwać, bo tym bardziej dotarło do mnie, że to co trzyma ludzi w organizacji, to strach a nie miłość Chrystusowa!!!!!!!!!!!!!!!!!!!


:) Andrea,z calego serca zycze ci wszystkiego dobrego i odwagi.Trzymaj sie Jezusa Chrystusa,z Nim przejdziesz wszystko.
Pisz tu do nas,nasze doswiadczenia pomoga ci w chwili,kiedy opuszcza cie "prawdziwi"przyjaciele,pozdrawiam :)
Umysł jest jak spadochron,działa wtedy,gdy jest otwarty




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych