Skocz do zawartości


Zdjęcie

Czy świadkowie Jehowy są odpowiedzialni za to, co głosi WTS


  • Please log in to reply
85 replies to this topic

Ankieta: Współodpowiedzialność świadków Jehowy za to, co głosi WTS

Czy świadkowie Jehowy są współodpowiedzialni za to, co głosi WTS

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#41 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 10:21

[db] napisał(a)
Db tak nie można jedno z drugim się zazębia. :lol:
Tylko, kiedy ktoś nie jest osobą świadomie to czyniącą (z jakiś względów zdrowotnych lub będącą pod wpływem środków psychotropowych i tym podobnych) to nie można takiej osoby potępiać i czynić jej odpowiedzialna za takie, a nie inne postępowanie.


OK. Rozumiem, że skoro nie pozostawałem pod wpływem psychotropów to potępiasz mnie za to, że będąc tak a nie inaczej od dziecka wychowanym i nie mając dostępu do żadnych informacji podważających te nauki, wierzyłem w nie? No to potępiaj sobie. Potępianie jest teraz w Polsce jazzy. Podobnie jak czarno-biały ogląd świata.

Jeszcze inaczej Cię zapytam powiedz mi, jaka jest dla Ciebie różnica w przekazie wiedzy miedzy tą osobą, co napisała (jakieś) zasady wiary, a tą osobą, która owe zasady wiary rozgłasza?
Pytam w kontekście celu, jaki tym osobom przyświeca/przyświecał, kiedy czynią swą powinność.


Taka, że ta druga osoba może to z takich albo innych powodów (z których wymienię tylko jeden: nieświadomość) robić w dobrej wierze. Znane Ci jest pojęcie "dobrej wiary"? Np. jeśli idziesz na giełdę i kupujesz samochód, dokładasz wszelkich starań by sprawdzić czy nie jest kradziony i dochodzisz do wniosku, że nie, więc go kupujesz. A potem jednak okazuje się, że był kradziony. Samochód tracisz, ale sam nie zostajesz oskarżony przez prokuratora, ponieważ działałeś w dobrej wierze. Aczkolwiek niektórzy moraliści i tak Cię potępią, bo nie byłeś pod wpływem psychotropów, a więc musiałeś wiedzieć, że to kradziona bryka.

Kończę, bo mi ciśnienie rośnie.
[db]

#42 Czesiek

Czesiek

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 5701 Postów
  • Lokalizacja:Szczecin

Napisano 2006-08-19, godz. 10:33

[db]
myślę, że nie chodzi o potępianie kogokolwiek, ale o zrozumienie swojej odpowiedzialności za to, co się robi.
Podałaś przykład z samochodem, mimo, że działa się w dobrej wierze, jednak ponosi się konsekwencje - utratę samochodu jeśli był kradziony.
Niekiedy w życiu robi się pewne rzeczy, które okazują się złe, mimo naszych szczerych intencji. Tylko trzeba umieć potem ponieść za to odpowiedzialność.
Czesiek

#43 Fly

Fly

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 712 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 11:31

Do Czeska i innych: Albo nie macie pojecia o ludzkiej psychice (w co watpie), albo po prostu wygodnie jest wam przyjac taki czarno-bialy obraz swiata.
Warto poczytac ksiazke Cialdiniego "Wywieranie wplywu na ludzi". WTS powszechnie wykorzystuje tzw. technike zaangazowania i ludzka sklonnosc do konsekwencji, i wg mnie robi to w dobrej wierze (!). Niektorzy Swiadkowie wiedza wszystko co tylko zlego mozna wiedziec o organizacji, a jednak nie traca wiary w prawdziwosc swojej religii. Sam takich znam. I glosza nauki WTS nadal z pelnym przekonaniem, ze maja racje i ze niosa wybawienie ludziom, ktorzy inaczej byliby skazani na zaglade. I patrza na was z pogarda, albo ze smutkiem, ze bedziecie musieli zginac w Armagedonie. Albo zastanawiaja sie czy jestescie odpowiedzialni za swoj zatwardzialy opor czy zostaliscie zwiedzeni przez przywodcow.
Nasza wlasna psychika potrafi platac nam niesamowite figle, niemal nie jestesmy w stanie obiektywnie osadzac docierajacych do nas informacji, zwlaszcza gdy sa sprzeczne z tym w co mocno wierzymy i w co zaangazowalismy sie emocjonalnie. Staram sie obecnie myslec jak najbardziej racjonalnie i obiektywnie, bez emocji analizowac docierajace do mnie informacje. Ale sam nie wiem czy mi sie to udaje.To cholernie trudne.
Swiadkowi czy komukolwiek innemu, kto mocno zaangazowal sie w sluzbe jakiejs idei, a w dodatku spalil za soba mosty i zlozyl deklaracje wielokrotnie wobec wielu osob, bardzo trudno bedzie uwierzyc ze wierzyl w klamstwo, zwlaszcza jak jest zachecany przez autorytety ktorym bezgranicznie ufa, zeby odrzucal natychmiast wszelkie watpliwosci a kiedy sie pojawia - jeszcze bardziej sie angazowal w sluzbie.

#44 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-08-19, godz. 12:16

pisałem o własnej naiwności i o własnym, błędnym przekonaniu, że zbadałem racje obu stron...

a teraz wskażę na co innego. Zamiast pytać 100x własne lustro: "czy jestem winny?" lepiej jest podejść do problemu od strony praktycznej. Co mogę zrobić, aby zmienić to, co już się stało...

Jeśli kogoś wciągnąłem, czy mogę go wyciągnąć albo chociaż wyjaśnić mu, dlaczego odszedłem?
Jeśli głosiłem fałsz, czy mogę teraz dotrzeć do innych ludzi "z prawdą na temat tzw. prawdy"?

Myślę, że właśnie na tym powinien się skoncentrować każdy ex-ŚJ...

#45 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 13:28

[db]
myślę, że nie chodzi o potępianie kogokolwiek, ale o zrozumienie swojej odpowiedzialności za to, co się robi.
Podałaś przykład z samochodem, mimo, że działa się w dobrej wierze, jednak ponosi się konsekwencje - utratę samochodu jeśli był kradziony.


Konsekwencje - tak, ale odpowiedzialność (karną w tym przypadku) - nie.

Uwierz mi, konsekwencje tego, że byłem ŚJ ponoszę do dziś i nikomu takich konsekwencji nie życzę.

Niekiedy w życiu robi się pewne rzeczy, które okazują się złe, mimo naszych szczerych intencji. Tylko trzeba umieć potem ponieść za to odpowiedzialność.


Nie. Odpowiedzialność ponosi się za rzeczy robione świadomie. A świadomość to nie tylko trzeźwość umysłu, to także różne inne uwarunkowania, m.in. dostęp do pewnych informacji, predyspozycje psychiczne itp.

Ale tego nie pokuma ktoś, kto w życiu nie musiał dokonywać tego typu wyborów. Dla takich życie jest wygodnie czarno-białe i tylko gardłować potrafią takie młode wilczki o odpowiedzialności, świadomości i moralności. Gadanie prawiczków o seksie.
[db]

#46 Bogdan Braun

Bogdan Braun

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 401 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-19, godz. 15:03

Szanowny [db]

Dla jasności w tym temacie powiem Ci tak.
Forum to miejsce gdzie ścierają się za sobą myśli ludzi podobnie lub odmiennie myślących w jakimś temacie.
Jeśli Ty masz inne zdanie w tym temacie od mojego zdania to dla mnie jest to normalność i za takie, a nie inne postępowanie nie uważam Cię za młodego wilczka, który nie wie, co mówi, bo tego jeszcze na własnej skórze nie doświadczył.
Po prostu odmienność poglądów inny punkt widzenia danego zjawiska. Do tego ma każdy prawo o ile nie stoi to w jaskrawej sprzeczności w kontekście ogólnej sprawiedliwości międzyludzkiej wynikającej z wszelkich praw o zasięgu globalnym.
***
Co do obwiniania, potępiania kogokolwiek przeze mnie to jestem daleki od takiego postępowania, a to, dlatego iż uważam, że jest to domena Boga, który jedyny jest wydać sprawiedliwy wyrok.
***
Co do konsekwencji takiego czy innego postępowania to zechciej zauważyć, że ja nie łączę odpowiedzialności wynikającej z rygorów prawa/praw świeckich z etyką (wynikającą z przynależności do ludu Bożego...) tylko to rozpatruję w kontekście moralności, na co dzień i (tej) od święta.
***
Szanowny [db]

Każdy, kto troszkę już przeżył na tym padole łez > KUMA, < na czym polega możliwość dokonywania wszelakich wyborów, a jeśli kuma to ma świadomość tego, co już zrobił i wie czy jego wybór/wybory były słuszne i czy spełniły określony/założony cel. Amen
***
[db] napisał

Odpowiedzialność ponosi się za rzeczy robione świadomie. A świadomość to nie tylko trzeźwość umysłu, to także różne inne uwarunkowania, m.in. dostęp do pewnych informacji, predyspozycje psychiczne itp.

Szanowny [db]
Mam odmienne zdanie w tym temacie, ale dla powagi tego tematu jak i w kontekście meritum owego wątku nie będę się rozpisywał tylko powiem Ci; nieznajomość prawa nie zwalnia nas z odpowiedzialności za popełniony (zabroniony prawem) czyn/czyny.
W dowodzeniu słuszności własnych racji patrzmy na bliźniego jak na siebie samego.

#47 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-19, godz. 15:11

Fly, a co powiedzieć o ludziach, którzy jednak stracili wiarę w prawdziwość religii, ale trzymają się jej uporczywie rękami i nogami właśnie po to, by nie okazało się, że przez dziesiątki lat wierzyli w bzdury? Czy ich sumienie jest w porządku? Czy nie są odpowiedzialni za dalsze szerzenie bzdur?
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#48 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 15:25

Mam odmienne zdanie w tym temacie, ale dla powagi tego tematu jak i w kontekście meritum owego wątku nie będę się rozpisywał tylko powiem Ci; nieznajomość prawa nie zwalnia nas z odpowiedzialności za popełniony (zabroniony prawem) czyn/czyny.


Prawo. Czym jest prawo?
[db]

#49 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 15:31

Tak coś czułem, że czegoś mi brakuje w tym pytaniu i już wiem czego.

Odpowiedzialność. Ale przed kim? Przed Bogiem? (którym?) Ludźmi? Prawem? (jakim?) Sumieniem?

Moje sumienie jest czyste, z Bogiem rozliczę się osobiście (a raczej to on ze mną) i jakoś nie lękam się tego spotkania, a ludzie mogą mnie...

I to tyle na ten temat.
[db]

#50 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-19, godz. 19:23

I chyba właśnie najważniejsze jest to, żeby pozostać w zgodzie z własnym sumieniem. Trzeba umieć w odpowiednim momencie powiedzieć sobie "dość". Tym samym trzeba oddzielić się grubą krechą od wszelkiej odpowiedzialności za Brooklyn i jego pokrętne nauki. Owszem, głosiciele (jak sama nazwa wskazuje) są od głoszenia, a nie od układania doktryn. Jednak są utożsamiani z samymi doktrynami, a więc przyjmują częściową odpowiedzialność za to, co głoszą. Jeśli mówią coś, co nie jest zgodne z ich sumienie, powinni zaprzestać procederu.
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#51 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-08-19, godz. 19:32

mam pytanie:

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić z powodu utraty wiary w strażnicową naukę, ale zastraszony np. rozbiciem rodziny (załóżmy że mąż ma fanatyczną żonę i boi się że ona by go zostawiła, gdyby on porzucił organizację) składa niezgodne z prawdą, 15 minutowe sprawozdania z głoszenia. Nikomu nie głosi, ale zdaje owoc "aby na papierze być ŚJ"...

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić ale (naginając zasady sprawozdawczości) raportuje 15 minut "czytania Biblii sąsiadowi". Załóżmy że czyta Biblię np. psalm za psalmem i ani słówkiem nie komentuje ani nie agituje za WTS-em...

jak oceniacie człowieka, który stoi jak słup soli na rogu ulicy, ale rozpowszechnia tylko te gazetki, które unikaja kontrowersyjnych tematów?

a jak oceniacie takich, którzy zaprzestali głoszenia, ale "regularnie" chodzą na Pamiątkę, raz w roku?

czy każdy "brak grubej kreski" oceniacie równie surowo?

#52 [db]

[db]

    oświecony

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2827 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 19:46

mam pytanie:

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić z powodu utraty wiary w strażnicową naukę, ale zastraszony np. rozbiciem rodziny (załóżmy że mąż ma fanatyczną żonę i boi się że ona by go zostawiła, gdyby on porzucił organizację) składa niezgodne z prawdą, 15 minutowe sprawozdania z głoszenia. Nikomu nie głosi, ale zdaje owoc "aby na papierze być ŚJ"...

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić ale (naginając zasady sprawozdawczości) raportuje 15 minut "czytania Biblii sąsiadowi". Załóżmy że czyta Biblię np. psalm za psalmem i ani słówkiem nie komentuje ani nie agituje za WTS-em...

jak oceniacie człowieka, który stoi jak słup soli na rogu ulicy, ale rozpowszechnia tylko te gazetki, które unikaja kontrowersyjnych tematów?

a jak oceniacie takich, którzy zaprzestali głoszenia, ale "regularnie" chodzą na Pamiątkę, raz w roku?

czy każdy "brak grubej kreski" oceniacie równie surowo?


Sebastian, ja w ogóle nie oceniam. Oceni Bóg albo każdego jego własne sumienie. Sam dość długo z różnych powodów zwlekałem z postawieniem ostatniego kroku, ale nie głosiłem w tym czasie. Nie umiem przekonywać kogoś do czegoś w co sam nie wierzę, nigdy nie potrafiłem i chyba nigdy bym się nie nauczył. Wpisywałem lewe nawet nie minuty a godziny. Tak dla świętego spokoju. Potrzebowałem tego spokoju, żeby sobie spokojnie życie i myśli poukładać. Szanuję ludzi, którzy się wahają, albo po prostu nie mają odwagi. Nie wiem jak was, ale mnie odejście od ŚJ kosztowało (a biorąc pod uwagę kontakty z rodziną - nadal kosztuje) k*****ko dużo nerwów i zdrowia i jakoś nie jestem w stanie osądzać ludzi, którzy mają z tym trudności. To nie jest bułka z masłem. Nie jest tak prosto wstać i wyjść. Mam dla takich ludzi współczucie i szacunek, ale nie osądzam, ani nimi nie gardzę.

Tylko oczywiście inna jest sytuacja z kimś, kto się waha, walczy ze sobą, a inna kiedy ktoś po prostu cynicznie postanawia pozostać w tym g...ie. Mam kolegów, którzy z panienkami bzykali się jak norki, papierosy palili, dragami handlowali. Jedni wpadli i mieli komitety, a inni nie. I ci inni dzisiaj są starszymi i nauczają innych jak żyć a mnie mają za ostatniego śmiecia. I powieka im nie zadrży jak wychodzą w niedzielę wykład mówić albo rączki do modlitwy składać. I im ch** na grób. Słabość - ludzka rzecz, ale nie hipokryzja. Ejmen.
[db]

#53 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2006-08-19, godz. 20:34

mimo że sam lubię czytelne sytuacje, wiem że w moim życiu wystąpiły dwa lata zwlekania z decyzją...

wiem, że mimo "komfortowych" warunków do odejścia (cała rodzina poza ŚJ, kawaler, bez dzieci, itd., nie miałem także pracodawcy ŚJ), wahałem się i odwlekałem odejście, mimo że mogłem stracić "tylko" jedynego w życiu przyjaciela... Wiem, że inni mają trudniej, niektórzy zagrożeni są utratą współmałżonka albo dzieci czy wnuków, inni boją sie utraty pracy czy mieszkania, jeszcze inni z uwagi na niepełnosprawność są fizycznie uzależnieni od osób, które się nimi opiekują.

wiem, że odejść "to nie jest bułka z masłem"...

osąd zostawiam Stwórcy...

#54 gryf144

gryf144

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 58 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 22:10

Świadkowie po częsci są odpowiedzialni a to dlatego że wiara jest ślepa i dotyczy to wszystkich wyznań i religii .Świadkowie jednak starają się dociekać tematu w takim stopniu jak każdy potrafi. ale np. chrześcijanie wierzą w dogmaty ustanowione przez Kościół niepodważalne i niewytłumaczalne .A rzadko ktoś wśród nich interesuje się Biblia.

#55 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2006-08-19, godz. 22:18

Dogmaty są w każdym z wyznań chrześcijańskich i niechrześcijańskich bynajmniej nie zawsze określone dogmatem, lecz jednak są.
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#56 gryf144

gryf144

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 58 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 22:30

mam pytanie:

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić z powodu utraty wiary w strażnicową naukę, ale zastraszony np. rozbiciem rodziny (załóżmy że mąż ma fanatyczną żonę i boi się że ona by go zostawiła, gdyby on porzucił organizację) składa niezgodne z prawdą, 15 minutowe sprawozdania z głoszenia. Nikomu nie głosi, ale zdaje owoc "aby na papierze być ŚJ"...

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić ale (naginając zasady sprawozdawczości) raportuje 15 minut "czytania Biblii sąsiadowi". Załóżmy że czyta Biblię np. psalm za psalmem i ani słówkiem nie komentuje ani nie agituje za WTS-em...

jak oceniacie człowieka, który stoi jak słup soli na rogu ulicy, ale rozpowszechnia tylko te gazetki, które unikaja kontrowersyjnych tematów?

a jak oceniacie takich, którzy zaprzestali głoszenia, ale "regularnie" chodzą na Pamiątkę, raz w roku?

czy każdy "brak grubej kreski" oceniacie równie surowo?

mam znajomego który,był z kobieta bez ślubu ale napiętnowanie ze strony współwyznawcówz musiło go do ślubu.znam też osoby wysokie w hierarchii ,które piły wino na pamiątce a mimo to zaczeły poszukiwać innej drogi.ale z rozmów z nimi wynika że nauczyły się pokory poprzez bycie świadkiem,bo jednak nie jest to lekkie zadanie chodzić po domach i głosic Biblie przeciez nieraz jest sie obrazanym ,napewno żadenkatolik by tego nie zrobił.A często katolik im ubliza.osobiście lubię z nimi podyskutowac.Tylko że spora część jest niedouczona i podczas rozmowy ze mnaą nie może wybrnąć z tematu.Chcę spotkac prawdziwego znawce tematu z którym można było by podyskutować.

#57 gryf144

gryf144

    Początkujący (1-50)

  • Członkowie
  • Pip
  • 58 Postów

Napisano 2006-08-19, godz. 22:40

Dogmaty są w każdym z wyznań chrześcijańskich i niechrześcijańskich bynajmniej nie zawsze określone dogmatem, lecz jednak są.

Myślę że na dogmatach nie zbuduje się prawdy.Dogmat jest to treść wypełniająca brak Wiary lub zmieniająca rzeczywistość. WRzeczywistość niepasującą lub niebezpieczną dla religii w jej miejsce jest wprowadzany dogmat Wiary..

#58 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2006-08-19, godz. 22:44

gryf jest tu paru katolików :D kłaniam się :) A tu już było o głoszeniu "od domu do domu" część się wyraziła że było to dla nich ciężarem inni że było takie sobie a jeszcze inni że im się podobało. Czy katolicy by tego nie potrafili? Zdziwił byś się? Czasami są wśród nas tacy upierdliwi że hoho :) Ale ja tego nie popieram. Oczywiścię że spora część katolików jest niedouczona tak samo jak jest prawdą że wielu mówi o sobie "katolik" nie wiedząc nawet kim jest Jezus. Mówię to z własnego doświadczenia. W każdej religii są ludzie niedouczeni. A dyskusją paru z nas chętnie będzie zainteresowanych. :)

Myślę że na dogmatach nie zbuduje się prawdy.Dogmat jest to treść wypełniająca brak Wiary lub zmieniająca rzeczywistość. WRzeczywistość niepasującą lub niebezpieczną dla religii w jej miejsce jest wprowadzany dogmat Wiary..

Cóż sama wiara w Boga jest dogmatem... ;)

Użytkownik pawel r edytował ten post 2006-08-19, godz. 22:45

Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...


#59 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2006-08-20, godz. 09:28

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić z powodu utraty wiary w strażnicową naukę, ale zastraszony np. rozbiciem rodziny (załóżmy że mąż ma fanatyczną żonę i boi się że ona by go zostawiła, gdyby on porzucił organizację) składa niezgodne z prawdą, 15 minutowe sprawozdania z głoszenia. Nikomu nie głosi, ale zdaje owoc "aby na papierze być ŚJ"...

jak oceniacie człowieka, który przestał głosić ale (naginając zasady sprawozdawczości) raportuje 15 minut "czytania Biblii sąsiadowi". Załóżmy że czyta Biblię np. psalm za psalmem i ani słówkiem nie komentuje ani nie agituje za WTS-em...

jak oceniacie człowieka, który stoi jak słup soli na rogu ulicy, ale rozpowszechnia tylko te gazetki, które unikaja kontrowersyjnych tematów?

a jak oceniacie takich, którzy zaprzestali głoszenia, ale "regularnie" chodzą na Pamiątkę, raz w roku?

czy każdy "brak grubej kreski" oceniacie równie surowo?
[/quote]


Ja jestem surowy, niestety. Oczywiście, że nie bawię się w Stwórcę i Jemu pozostawiam ostateczny osąd... Jednak mierzi mnie zakłamanie i hipokryzja.
Sytuacje, o których mówisz, to ekstremum. Dlatego trzeba je mierzyć inną miarą. Są w życiu przypadku, że np. prawy człowiek MUSI złamać prawo. A więc jest przestępcą czy nie? Teoretycznie tak, chocby ukradł bochenek chleba, ratując przed śmiercią głodową swoje dzieci. Czy we wspomnianych przypadkach "świadkowie" postępują słusznie. Nadal uważam, że nie. Rzecz jasna, niekiedy trzeba wybrać mniejsze zło, co nie zmienia faktu, że zło pozostaje złem...
Może najmniej surowy byłbym dla osoby, która chodzi co roku na pamiątkę... To potrafię zrozumieć, bo w tym przypadku nie chodzi o identyfikację z organizacją ani o szerzenie ICH świadectwa.
A w pozostałych przypadkach? Jeśli żona woli zebrania od małżeństwa, to cóż... Time to say goodbye :rolleyes:
Nawet jeśli ktoś głosi sąsiadowi jedynie na podstawie Biblii, nie agitując za WTS-em, nadal jest utożsamiany ze świadkami. Powinien zaznaczyć, że nie ma z nimi nic wspólnego, a być może przeprosić za wcześniejszą agitację (ja tak zrobiłem w kilku przypadkach).
Selektywne rozdawnictwo materiałów WTS-u nie zmienia przecież faktu, że powstały one w Centrali... Może porównanie będzie trochę ostre, ale to jakby czytać "Mein Kampf" i zachwycać się wizją budowy autostrad <_<

Użytkownik brat_jaracz edytował ten post 2006-08-20, godz. 09:30

"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#60 pawel r

pawel r

    Niepoprawne stworzenie Boga

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 4853 Postów
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Scecin City

Napisano 2006-08-20, godz. 10:07

Mały OT... tak mnie kolega zastanowił nad tym mniejszym złem. Abstrachując od tematu dochodzę do wniosku że często termin przez ludzi jest nadużywany. W dyskusjach stawia się jakąś sprawę na wadze gdzie po jednej stronie mamy większe zło a po drugiej mniejsze. Niemniej często się okazuje po głębszej analizie że w ogóle nie trzeba musieć wybierać jakiegokolwiek zła, ponieważ już sam zamysł stawiania problemu na tej wadze rodzi złudną alterantywę tylko mniejszego i większego zła...

Ciekawe czy ktoś zrozumiał moją myśl... :D
Należę do 144...

Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...





Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych