Dyskusje Świadków Jehowy z odstępcami
#41
Napisano 2006-11-11, godz. 13:18
#42
Napisano 2006-11-12, godz. 23:38
Jak ktoś z forumowiczów zechce skomentować to z chęcie przeczytam wasze opinie co do tego zdarzenia.
A jeszcze dodam że tan brat, który prowadził wywiad powiedział: "Twój siostro ból związany z tym że niemogłaś się kontaktować z siostra został nagrodzony tym że powróciła"
#43
Napisano 2006-11-13, godz. 00:43
#44
Napisano 2006-11-13, godz. 07:46
A co powiesz na nierozmawianie z rodzicami, a nawet na zmianę adresu i telefonu, aby tylko przypadkiem rodzic nie zadzwonił i nie trzeba byłoby coś do niego powiedzieć.
#45
Napisano 2006-11-13, godz. 09:37
Swiadkowie Jehowy powinni pomysleć w jaki sposób naznaczać odstepców i wykluczonych ( NP kółkiem na czole z daleka widocznym , albo naszywką na rękawie , chipem pod skórą wydającym głośny pisk w pobliżu aktywnego SJ itd ) dlaczego?
Ponieważ jest ich coraz wiecej - odstepców - i jak było ich kilku w całej Polsce, mogli pocztą pantoflową przekazac wieści, w tej chwili , sa to tysiące , moze nawet miliony w skali świata , dalej, ludzie się przemieszczają, wzgledy ekonomiczne itd. Tak naprawde taki śj sobie pracuje i nie wie czy w miejscu pracy ktoś z kim rozmawia nie jest odstepcą....... a może nawet dojść do tego że kawę przy jednym stole wypiją!
A może na jakieś kolacji biznesowej dojść nawet do tego że nie wiedząc ZJE coś przy jednym stole z odstepca.....
Myslę że jest to już problem na dużą skalę
Albo jakaś gazetka wewnętrzna ze zdjęciami odstepców z całego świata, dla tych którzy mają wrażliwe sumienia )))))))
A najbezpieczniej BYŁOBY ZAUFAĆ BOGU I ORGANIZACJI, że prawdy które głosi są tak słuszne, że prawdziwie i szczerze wierzaca osoba nie odejdzie od ORGANIZACJI nawet po zjedzeniu obiadu przy jednym stole z odstepca. I odwołac delikatnie zakaz, któy jest martwy i nie może byc przestrzegany z w/w względów
#46
Napisano 2006-11-13, godz. 10:27
Czesiek- dla mnie dziwna sprawa. Nawet jak rodzice albo dziecko odeszło od zboru to przecież nadal rodzina. No ale taki brat przytoczył by werset że najpierw pomagac spokrewnionym w wierze. Czy to oznacza że jak dziecko odestępca poprosi o pomoc rodzice to on mu powie: "nic z tego bo najpierw musze pomóc zborowi"??
#47
Napisano 2006-11-13, godz. 11:33
szokujące, ale prawdziwe, niestety... nie rozmawiać z własną siostrą? Mnie sie to w głowie nie mieści...`
Do mnie rodzony brat się nie odzywa. Taka to jest "chrześcijańska miłość".
#48
Napisano 2006-11-13, godz. 11:50
' date='2006-11-13 14:33' post='40863']
Do mnie rodzony brat się nie odzywa. Taka to jest "chrześcijańska miłość".
Jestem zmuszony przypomnieć wszystkim odstępcom i wykluczonym, że to dla waszego dobra . I że to wypływa z miłości do was. I że ci wszyscy dawni znajomi, przyjaciele, bracia, siostry, prawdopodobnie szczerze wierzą, że w ten sposób wam pomogą. Pamiętajcie o tym.
P.S. Dla analfabetów funkcjonalnych dodaję, że osobiście nie utożsamiam się z wyżej prezentowanym poglądem, uznawanym przez ŚJ.
#49
Napisano 2006-11-13, godz. 12:01
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#50
Napisano 2006-11-13, godz. 14:44
Jeśli uznać, że izolacja ma być formą karcenia, to czy karcenie które nie odnosi skutku należy dalej ciągnąć? Co to za metoda wychowawcza?
Często zgadzam sie z tym co przeczytam np. w Przebudźcie się! Np. jakieś rady dla małżonków, dotyczące jakieś choroby lub problemu. Czasami ktoś kto redaguje dany artykuł podchodzi do niego bardzo dojżale i cytuje bardzo trafne wersety.
Najgorsze jest jednak to, że porady dogmatyczno/doktrynalno/merytoryczne redagują oszołomy z CK i wygłaszają swoje - oderwane od rzeczywistości - racje.
To jest przykre, że nie mając o czym zielonego pojęcia pchają się z buciorami do czyjegoś życia. Natomiast szeregowy ŚJ-wy słucha tego i stara się wprowadzić życie. Dalej - pozbawia siebie i najbliższego wzajemnego obcowania, rozmowy, wymiany uczuć. Przecież nie da się ciągle rozmawiać o sprawach religii, doktrynach, etc. Nie ma innych tematów? Ludzie nie maja innych problemów?
Matka ŚJ-wy nie może rozmawiać z córką i doradzać jej w kwestii pielęgnacji i opieki nad wnuczką? Czy wnuczką już może się zajmować, a z córką nie moze rozmawiać?
Osobiście znam wielu ŚJ-wy którzy mają wykluczone dzieci lub bliskich.
Część z nich podchodzi do tematu liberalnie, część fanatycznie. Ci ostatni są z reguły ludźmi którzy nie grzeszyli czułością i ciepłem nawet jak wspólnie byli rodziną ŚJ-wy.
#51
Napisano 2006-11-13, godz. 22:08
i jeszcze jeden przyklad, tym razem z mojego zboru. jedna dziewczyna ze zboru miala kolezanke "ze swiata" oczywiscie rodzice przeciwni temu, bla bla bla, w sumie wplyw kolezanki nie byl jakis maksymalnie zly, spoko dziewczyna była. ogólnie gdy zaczela w wieku lat szesnastu wracać po 20-tej do domu, rodzice za kazdym razem awantura - mozna bylo przywyknac. w pewnym momencie siedziala u kolezanki - bylo chwile przed wpol do dziewiatej - jej rodzice przyszli po nią. mało tego - przeciez mozna taka rzecz rozegrac normalnie, przyniesc winko or smthg, przeprosic za klopot, zagaic rozmowe i po prostu zrobic niespodziewany miting. not a big deal, niestety nie dla jej rodzicow - jej rodzice wyjechali z awanturą - centralnie - na rodziców koleżanki, z pretensjami typu "wasza córka demoralizuje naszą córkę, nasza córka nie będzie się zadawać z takimi ludźmi jak państwo..." - żenada, potrójna żenada. i to w takim stylu.... teraz tez ma dosc ostro przerypane w domu, bo nie jest w 100% idealnym obrazem glosicielki.
#52
Napisano 2006-11-13, godz. 22:37
pzdr
asia
#53
Napisano 2006-11-13, godz. 22:45
Asiunia a Ty katoliczka?
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#54
Napisano 2006-11-13, godz. 22:46
rany julek...
Asiunia a Ty katoliczka?
tak, pawelku, od maja tego roku juz tak
pzdr
asia
#55
Napisano 2006-11-13, godz. 23:35
A w moim zborze pewna siostra wyjechała z bracmi z innego zboru na wakacje nad morze:) i po powrocie miała komisje hehe ale niewykluczyli jej bo przyżekła poprawe:) hehe
Niema jak nadzór:)
A na pamiątke do naszego zboru przyszedł ostatnio wykluczony brat i oczywiście nikt z nim niezamienił ani słowa oprócz jego matki. Ja osobiście nie rozmawiałęm z nim ale przywitałem się czego nikt z obecnych nawet starszych niezrobił. Nawet w taki dzień na wierzch muszą wyjść tego typu sprawy. Może nidługo będzie nowe światło że można rozmawiać z odstępcami bo to też są ludzie:)
#56
Napisano 2006-11-14, godz. 08:11
Generalnie świadkowie starają się stosować do wytycznych organizacji i unikają wszelkich kontaktów z osobami, które kiedyś w niej były. Moi sąsiedzi ŚJ, którzy bardzo dobrze mnie znają od maleńkości (jeszcze bawili się na weselu moich rodziców) nie odpowiedzą słowa „dzień dobry”, pomimo, że wymaga tego choćby sąsiedzka kultura.
W większości członkowie organizacji szczycą się tym, że tak zwycięsko wychodzą z tej próby. Czasem nawet im współczuję, bo wiem ile to kosztuje, nic nie powiedzieć osobie, którą kiedyś się bardzo dobrze znało i lubiło. Kiedyś spotkałam na ulicy dobrego kolegę, z którym łączyły mnie kumpelskie kontakty i nie mogąc nic powiedzieć w ostatnim momencie lekko się uśmiechnął i mrugnął oczami. A tak łatwo powiedzieć przecież zwykłe „cześć”. Ale tu włącza się u świadków blokada i przeświadczenie, że popełniają jakiś wielki grzech.
Na szczęście są jednak chlubne wyjątki, dla których liczy się człowiek, nawet ten odstępca. Znam kilka takich osób i cieszę się, że są. Choć ponoć wyjątki potwierdzają regułę.
Co do rodziny to chyba faktycznie też mam szczęście, bo oprócz tej początkowej histerii i wielkiego oburzenia, utrzymują nadal kontakty, nie odwrócili się, tak, jak zapowiadali. Z tym tylko małym wyjątkiem, że istnieje dla nich jeden temat tabu, a jaki to nie muszę mówić.
Zatem wszystko zależy od osobistego podejścia i chyba od łączących więzi rodzinnych.
Pozdrowionka
P.S. Zatem Asiunia mamy niezłego farta, a Ty dodatkowo fajnego bracholka
#57
Napisano 2006-11-14, godz. 08:36
dlaczego tam zaraz szokujące. w codziennych sytuacjach są tysiące przypadków, w których bliscy krewni nie utrzymują ze sobą zadnych kontaktów z takich czy innych powodów. to, że w przypadku ŚJ jest związane z wyznawaną przez nich religią. niemniej jednak rozmawaiłem swego czasu na ten temat i otrzymałem odpowiedź, że w przypadku bliskich krewnych taki kontakty jak najbardziej są dopuszczalne. oczywiście z wyłączeniem dyskusji na tematy dotyczące wiary. poza tym powinny one być "stonowane". w końcu bądź co bądź, ktoś tam odłączył się od społeczności. a tego nie można określić mianem "drobnego deliktu"szokujące, ale prawdziwe, niestety... nie rozmawiać z własną siostrą? Mnie sie to w głowie nie mieści...`
#58
Napisano 2006-11-14, godz. 08:59
dlaczego tam zaraz szokujące. w codziennych sytuacjach są tysiące przypadków, w których bliscy krewni nie utrzymują ze sobą zadnych kontaktów z takich czy innych powodów. to, że w przypadku ŚJ jest związane z wyznawaną przez nich religią.
Macieju, kpisz czy o drogę pytasz? . Naprawdę nie widzisz, gdzie leży różnica? Jeśli tak, przyjmij wyrazy mojego najszczerszego ubolewania.
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#59
Napisano 2006-11-14, godz. 09:17
Macieju w przypadku świadków te kontakty zostają nagle często zerwane i nie jest to efektem nie układających się koligacji rodzinnych. Często osoby, których łączą dobre stosunki z rodziną, nagle stają się „czarną owcą” tylko dlatego, że znajdują się poza organizacją. Nie wspominając już, że taka postawa o której piszesz nie ma często uzasadnienia biblijnego, tak jak w moim przypadku.dlaczego tam zaraz szokujące. w codziennych sytuacjach są tysiące przypadków, w których bliscy krewni nie utrzymują ze sobą zadnych kontaktów z takich czy innych powodów. to, że w przypadku ŚJ jest związane z wyznawaną przez nich religią. niemniej jednak rozmawaiłem swego czasu na ten temat i otrzymałem odpowiedź, że w przypadku bliskich krewnych taki kontakty jak najbardziej są dopuszczalne. oczywiście z wyłączeniem dyskusji na tematy dotyczące wiary. poza tym powinny one być "stonowane". w końcu bądź co bądź, ktoś tam odłączył się od społeczności. a tego nie można określić mianem "drobnego deliktu"
Dlaczego rodzina nie może rozmawiać o sprawach duchowych? Przecież w myśl nauki Pana to „chorzy potrzebują lekarza”, a jeśli „chorzy”, to wykluczeni, to dlaczego najbliższym odmawia się udzielenia takiej pomocy? Gdzie w tym przejawia się ta domniemana pomoc?
#60
Napisano 2006-11-14, godz. 09:51
ależ widzę bracie_jaraczu. w codziennym życiu bliscy krewni mogą się do siebie nieodzywać z wielu powodów. w przypadku ŚJ jest to związane z wyznawaną przez nich religią i jej zasadami. w każdym razie wynik jest podobny: w obu przypadkach bliscy nie odzywają się do siebie, brak kontaktów czy odwiedzin jest naturalnym nastepstwem tego stanu
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych