Pamiętam pewnego brata który był starszym zboru i naśladował stare metody głoszenia. Stawał na rogu ulicy, brał Strażnicę w obie ręce i trzymał ją przed sobą. Potrafił tak stać godzinami jak posąg. Nie wiem czy ktoś w ogóle coś od niego brał. Dziwi mnie że nikt ze zboru mu nie zwrócił uwagi, bo przecież takie metody głoszenia raczej nie są akceptowane przez Organizację i nie można ich raportować jako służby. Widać zaakceptowano jego metody głoszenia i uznano go za teokratycznie niereformowalnego Brat ten miał również wywiad na zebraniu w którym chwalono go za to że jest pionierem stałym. Też bym chciał być takim pionierem. Postałbym trochę a niemy owoc warg biłby godziny
Nie wiem, czy opisana przez Ciebie metoda głoszenia jest taka stara (w rozumieniu nieaktualna). Kiedy mieszkałam (dwa lata temu) we Wrocławiu często widziałam na dworcu głównym PKP , a także czasem na PKS-ie siostry stojące ze Strażnicami dokładnie tak, jak stał brat, o którym wspominasz. Tydzień temu byłam w Polsce i we Wrocławiu, przechodziłam przez dworzec i one wciąż tam stoją, no oczywiście nie ciągle te same, bo pewnie się wymieniają Są to starsze osoby, więc może z tego względu starsi akceptuję taką formę głoszenia.