Chciałem przedstawić tylko pewną zależność. U nas, sztuki walki kojażą się z przemocą, dresiarzami i opryszkami, którzy nabyte umiejętności zastosują do napadow rabunkowych.
W krajach azjatyckich sztuki walki (w tym narodowe) są częścią kultury i nikomu nie przychodzi do głowy takie porównanie. Często trener (lub grupa trenerów) pełni zarazem funkcję wychowawcy.
Wiem, że są patologie, powstają gangi i zorganizowane grupy przestępcze które kożystają z umiejętności walki, ale teraz kożysta się z broni palnej, terroru i narkotyków. To samo dzieje się w każdym innym zakątku świata.
Nie wiem czy przyznasz mi rację, ale nawet pomimo największych starań rodziców dzieci idą swoją drogą. Dlatego wg mnie cenny jest wkład pedagogów z prawdziwego zdarzenia (nauczyciele w szkole) i wykwalifikowanych trenerów.
Sport i sztuki walki prowadzone przez fachowca, uczą tego, że do sukcesu prowadzi ciężka praca i konsekwencja, że niedostatki fizyczne, można nadrobić techniką, itd. To później przekłada się na życie i cele które w nim się chce osiągnąć.
Padre Antonio
nie o to chodziło w mojej wypowiedzi. Kultura Japoni, czy Chin doprowadziła do tego, jak łatwo żołnieże tych krajów stawali się bestiami w czasie 2 wojny światowej i (Chiny) po niej.
Drugą i do tego ważną sprawą którą poruszasz jest nauczanie związane z ćwiczeniem sztuk walki. Jest to istotne, bo od wpojonych wartości zależy jak człowiek wykorzysta zdobyte umiejętności walki.
I bardzo istotna sprawa odnośnie dyktowania innym co wolno, a czego nie wolno robić poprzez nauczycieli religijnych. Czymś innym jest powiedzenie, że pewne rzeczy są niewskazane i wyjaśnienie dlaczego lepiej ich unikać, a czym innym jest tworzenie "Zakonu" który reguluje najdrobniejsze dziedziny życia, tak ten oficjalny (np. podawany w Strażnicach) jak i nieoficjalny (nadinterpretacja starszych w zborach).
Dobrze wyszkolone sumienie, to takie, które samo potrafi uznać, czy w danym momencie zachowanie jest właściwe, czy nie. I to przede wszystkim w takich sytuacjach, kiedy Biblia nie nazywa czegoś grzechem, ale ta sama czynność może w danym momencie być grzeszna, bo szkodzi więzią międzyludzkim w Zborze, a kiedy indziej może być zupełnie obojętana i nikomu nie przyjdzie do głowy, aby się tym przejmować(przykład jedzenia mięsa ofiarowanego bałwanom sprzedawanego poza świątynią). Dobrze wyszkolone sumienie jest po prostu nastawione ne tylko na to, co złe, ale też na to, jak daną sprawę odbiorą ludzie, którzy ciebie otaczają.
Ale do tego nie potrzeba "zakonu", czy groźby zwołania KS-u, tylko wychowania połączonego z miłością i akceptacją.