wizyta w kościele
#61
Napisano 2007-03-05, godz. 16:05
(że chodzę z dziećmi do kościoła, w który nie wierzę).
Po długich, przemyśleniach doszłam do wniosku, że moje dzieci same wybiora
w przyszłości. Ja mam za zadanie przygotowac je do tego,
żeby odróżniały fakty od mitów.
Może to związane z moimi przeżyciami religijnymi z dzieciństwa.
O których nie napiszę dzisiaj,
Wolałabym, żeby moje dzieci nie wyrzucały mi, że nie chodzą na religię
jak inne dzieci, żeby żadne nie miało pretensji, że je nazywają bezbożnikiem, dziwakiem, itp
bo nie miało komunii.
Może tez które zakocha się w wierzącym katoliku i będzie chciało ślub kościelny,
co bez bierzmowania, chrztu jest niemozliwe.
Myślę też, że jest małe prawdopodobieństwo, że dzieci będą miały pretensje
o to, że zostały ochrzczone, że chodziły na religie.
Gdzies słyszałam, że Polska to katolicki kraj.
Uważam, że trzeba poznać choć trochę tę religię, niezaleznie od tego, czy
się wierzy, czy nie. W końcu dookoła większość katolików.
Dlaczego miałabym chcieć, żeby tego nie poznały?
A teraz niespodzianka!
Po odłączeniu byłam z dziećmi na zebraniu (w swoim dawnym zborze)
za namową mojego fanatycznego męża.
Fajnie się czułam, słysząc wersety z PNŚ, a znając ich brzmienie w innych przekładach,
znając kontekst tego wersetu, mając świadomość, że on tak naprawdę mówi o czymś
zupełnie innym, niz chciałby mówca.
To naprawdę fajne uczucie.
Niektóre siostry nawet ze mna rozmawiały przez chwilę. Niesamowite!
A teraz, wiedząc i wierząc, że Bog nie potrzebuje żadnej religi,
Dlaczego miałabym się bać? I czego? Czy mam tak słabą wiarę, że boje się poznawać
inne religie? Wręcz przeciwnie!
W mojej miejscowości jest zbór baptystyczny.
Może kiedyś pójdę i zobaczę, jak oni postrzegają Boga. Dlaczego nie?
Jesli ktos pomysli, że robię prostututkę z religii - niech tak myśli, wolno mu.
Ja natomiast myślę, że prostytutką jest ten, co pozwala alfonsowi rozporządzać
całą swoją osobą, ciałem, czasem, a co gorsza, uznać, że tak musi być.
pzdr.
#62
Napisano 2007-03-05, godz. 16:28
Brawo, brawo! Bravissimo!Ja natomiast myślę, że prostytutką jest ten, co pozwala alfonsowi rozporządzać
całą swoją osobą, ciałem, czasem, a co gorsza, uznać, że tak musi być.
pzdr.
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#63
Napisano 2007-03-05, godz. 16:35
#64
Napisano 2007-03-05, godz. 20:05
Cieszę się, że chodzisz ze swoimi dziećmi do kościoła pomimo, iż sama go nie uznajesz. Dajesz im szansę wyboru i to jest fair play. Twoje dzieci nie muszą wierzyć w to w co Ty sama wierzysz. Przynajmniej nie zmuszasz ich do niczego.
Jeśli chodzi o robienie prostytutki z KK.....
Nie ma niczego złego w poszukiwaniu własnej prawdy, w poszukiwaniu Boga...
I to szukanie nie ma nic wspólnego z prostytucją...
Pozdrawiam serdecznie.
#65
Napisano 2007-03-05, godz. 20:47
Nie bój się, jeżeli kiedyś będą chciały wstąpić do KK, to wstąpią. Zdaje się chcesz "zainfekować" dzieci katolicyzmem, żeby nie różniły się od innych. To bez sensu. Ograniczasz wiarę do zewnętrznych obrzędów. To właśnie za to kiedyś mogą mieć do Ciebie pretensje.
Ja na Twoim miejscu posyłałbym dzieci na religię, ale kościół i sakramenty bym sobie odpuścił. Nie odbieraj swoim dzieciom prawdziwego (z wiarą) przeżywania sakramentów. Kiedyś, być może, same z własnej woli przystąpią do komunii i będą to naprawdę przeżywać.
#66
Napisano 2007-03-06, godz. 08:38
#67
Napisano 2007-03-06, godz. 11:49
Mak, masz rację, że dziecko w drugiej klasie podst. jest jeszcze za małe
na samodzielna decyzję.
Haael napisał, że jesli będą kiedys chciały, to wstąpią do KK.
Tak, tylko dlaczego miałyby dowiadywać się, co to jest KK od kolegów,
Chcę być tą, która pokaże im to pierwsza, da mozliwość wyboru.
W końcu muszą coś poznać, żeby mogły wybierać.
Nie jestem w stanie przybliżyć im wszystkich religii, bo to niemożliwe
i niepotrzebne. (nawet na religię nie chodzę regularnie.
Nie uważam też, żeby właściwe było takie postawienie sprawy, jak proponuje haael.
Takie ultimatum: albo nie chodzą w ogóle, albo chodzą regularnie
i zachowuja wszystkie sakramenty może prowadzić do takiego fanatyzmu, jak u ŚJ.
Przecież właśnie oni tak uważają.
A jak Ty wierzysz, haael i mak?
Jak wierzyłeś kiedyś? Czy byłeś ŚJ? Jeśli tak, dlaczego wystąpiłeś z organizacjii?
Dlaczego wielu na tym forum występuje z organizacji?
Między innymi dlatego, że organizacja wymaga wyłącznego oddania
i nie pozwala na samodzielne
doświadczanie Boga.
Poza tym,najbardziej chciałabym, żeby miały blisko do Boga zawsze,
nie tylko w jakimś kościele. Żeby Bóg był obecny w ich życiu,
o to się będę starać i do tego dążyć.
Użytkownik LynnFargo edytował ten post 2007-03-06, godz. 11:50
#68
Napisano 2007-03-06, godz. 11:52
#69
Napisano 2007-03-06, godz. 12:45
Przestrzeganie wszystkich sakramentów to właśnie normalność a nie fanatyzm. Za to podchodzenie do sakramentów bez wiary to obłuda. Na zasadzie: nie jestem katolikiem, ale z zewnątrz wyglądam jak katolik.Takie ultimatum: albo nie chodzą w ogóle, albo chodzą regularnie
i zachowuja wszystkie sakramenty może prowadzić do takiego fanatyzmu, jak u ŚJ.
LynnFargo, odbierasz dzieciom przeżywanie wiary. Jeżeli teraz poślesz je do komunii nie tłumacząc jednocześnie, że jest to osobiste spotkanie z Bogiem, to później już nigdy nie uwierzą, że tak jest.
W takim wieku dziecko nie potrafi też samodzielnie decydować. Dlatego trzeba zadecydować za nie, a jedyną właściwą decyzją jaką znam, jest wychowanie dzieci w wierze ich rodziców (nie liczę rodzin dwuwuznaniowych). Jeżeli jesteś ateistką, to wychowaj dzieci na ateistów. Co innego możesz zrobić nie kłamiąc? Bądź ze swoimi dziećmi po prostu szczera. A jak dorosną, to same zadecydują.
Można to też powiedzieć w ten sposób: czym tak naprawdę jest komunia? Jeżeli wierzysz, że to osobiste spotkanie z Bogiem, to powiedz to dzieciom i niech do niej przystąpią. A jeżeli nie wierzysz, to ich tam nie wysyłaj, bo po co?
A tak w ogóle to zamiast liczyć na zewnętrzne instutucje powinnać sama szczerze powiedzieć dzieciom wszystko, co wiesz o Bogu (lub o Jego nieistnieniu). Tylko w ten sposób możesz postąpić w zgodzie ze sobą.
Nigdy nie byłem Świadkiem i nigdy nie będę, tak mi dopomóż Bóg.A jak Ty wierzysz, haael i mak?
Jak wierzyłeś kiedyś? Czy byłeś ŚJ? Jeśli tak, dlaczego wystąpiłeś z organizacjii?
Kościół katolicki pozwala. Ale dokładne wypełnianie nakazów Kościoła nie jest niczym złym (o ile jest dobrowolne). Złe jest natomiast udawanie kogo innego, niż się jest naprawdę. Kim Twoje dzieci tak naprawdę są? Katolikami czy bezwyznaniowcami? Dodam, że nie da się być w połowie jednym i drugim.Między innymi dlatego, że organizacja wymaga wyłącznego oddania
i nie pozwala na samodzielne
doświadczanie Boga.
Dlatego na Twoim miejscu odpuściłbym sobie zabawę w kościół, wychowałbym dzieci dokładnie tak, jak ja sam wierzę a kiedyś dzieci i tak dorosną i zadecydują same.
#70
Napisano 2007-03-06, godz. 13:35
A jak Ty wierzysz, haael i mak?
Jak wierzyłeś kiedyś? Czy byłeś ŚJ? Jeśli tak, dlaczego wystąpiłeś z organizacjii?
Ja nigdy nie byłam ŚJ i raczej nie będę.
Nie uważam żeby postawienie sprawy albo chodzisz albo nie było właściwe. Wtedy dziecko zdecydowanie odstaje od grupy. Mogę zrozumieć postawę "mam inną religię i nie chcę, żeby dziecko poznawało tę oficjalną". Natomiast w momencie gdy rodzice nie mają określonej opcji religijnej i chcą, żeby dziecko poznawało tą, o której uczy się w szkole to dlaczego nagle ma być to zabronione?
Przypomina mi się tutaj rozmowa z siostrą zakonną, która dowiedziawszy się, że syn nie jest ochrzczony powiedziała: to po co on chodzi na lekcje religii, będę musiała uważać na to co mówię na tych lekcjach. Taka postawa bulwersuje mnie do tej pory. Zawsze wydawało mi się, że religia jest po to, żeby przybliżyć naukę kościoła. Misjonarze np. jeżdżą do Afryki nauczać a tutaj taka opinia siostry. I jeżeli Ona musi uważać na to co mówi na lekcjach religii jeżeli uczestniczy w nich dziecko, które nie jest ochrzczone, to co to za religia?
Ale ja mimo wszystko oddzielam wypowiedzi tej siostry od nauki kościoła i chcę, żeby moje dzieci wiedziały "o co chodzi" w tej religii.
#71
Napisano 2007-03-06, godz. 17:24
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#72
Napisano 2007-03-06, godz. 18:22
A może Ty - bracie_jaraczu - odpowiesz: po co?Może coś się zmieni w tej materii, ale raczej nieprędko.
#73
Napisano 2007-03-06, godz. 18:36
A może Ty - bracie_jaraczu - odpowiesz: po co?
No właśnie dlatego, że nie wiem PO CO na razie nie odpowiem . Użyłem asekuracyjnego trybu przypuszczającego.
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#74
Napisano 2007-03-06, godz. 19:02
Jedynym uzasadnieniem chodzenia na katolicką mszę jest fakt nawrócenia się na katolicyzm. To dziwne, że tyle mówi się o nonkonformizmie, ale chodzenie na mszę uzasadnia się właśnie tym, żeby nie być innym od reszty. I to za cenę własnej wiary! LynnFargo każe dzieciom chodzić na katolickie msze, chociaż ich dzieci katolikami już nie są. Wnioskuję to na podstawie tego, że odmówiły pocałowania krzyża. Zaraziła je swoją wiarą - zresztą to nic dziwnego, bo dzieci prawie zawsze przyjmują wiarę rodziców i nic złego - tak właśnie powinno być. Dlatego proponuję LynnFargo, żeby przyznała, że jej dzieci nie są katolikami i przestała posyłać je na msze.No właśnie dlatego, że nie wiem PO CO na razie nie odpowiem. Użyłem asekuracyjnego trybu przypuszczającego.
A potem ludzie się dziwią, że większość katolików wypełnia puste obrzędy bez żadnej refleksji nad wiarą. To rodzice uczą takiej postawy!
#75
Napisano 2007-03-06, godz. 19:07
- Mamo, chcę chodzić na religię - powiedziało moje dziecko stanowczym tonem.W takim wieku dziecko nie potrafi też samodzielnie decydować. Dlatego trzeba zadecydować za nie, a jedyną właściwą decyzją jaką znam, jest wychowanie dzieci w wierze ich rodziców Bądź ze swoimi dziećmi po prostu szczera. A jak dorosną, to same zadecydują.
A tak w ogóle to zamiast liczyć na zewnętrzne instytucje powinnaś sama szczerze powiedzieć dzieciom wszystko, co wiesz o Bogu (lub o Jego nieistnieniu). Tylko w ten sposób możesz postąpić w zgodzie ze sobą.
Dlatego na Twoim miejscu odpuściłbym sobie zabawę w kościół, wychowałbym dzieci dokładnie tak, jak ja sam wierzę a kiedyś dzieci i tak dorosną i zadecydują same.
- Dlaczego?- spytałam
- Bo każdy po komunii coś dostanie. Komputery, rowery..- zaczął wymieniać
- Ty też dostaniesz rower, ale o Bogu będziemy się uczyć z Biblii w domu.
I dzięki Bogu, analizując Biblię z dzieckiem bardzo dużo się od niego nauczyłam. Te pytania dlaczego?
#76
Napisano 2007-03-06, godz. 20:22
Jeśli im zabroni zostaną ukształtowane na z góry daną religię.
Moim zdaniem jeśli dzieci same chcą - niech chodzą, a żeby mieć czyste sumienie przed sobą droga LynnFargo, ucz swoje dzieci o Bogu, w domu, z Biblii. Kiedyś same wybiorą...
#77
Napisano 2007-03-06, godz. 20:32
- Mamo, chcę chodzić na religię - powiedziało moje dziecko stanowczym tonem.
- Dlaczego?- spytałam
- Bo każdy po komunii coś dostanie. Komputery, rowery..- zaczął wymieniać
- Ty też dostaniesz rower, ale o Bogu będziemy się uczyć z Biblii w domu.
Możliwa jest też inna historia:
- Od dziś nie będziesz chodzić na religię - powiedziałem swojej córce stanowczym tonem, gdy jak co dnia szykowała się do szkoły.
- Ale dlaczego, tatusiu? - zapytała podłamana. - Mi się tam podoba. Uczymy się przecież piosenek o Panu Bogu, wierszyków, kolorujemy obrazki...
- Nie będziesz, i już! - powtórzyłem stanowczo. - Moi rodzice, dziadkowie i pradziadkowie nie chodzili, więc i ty nie będziesz! Jesteś za mała, aby to zrozumieć!
- Ale przecież inne dzieci chodzą... Jak ja się będę czuć, co mam powiedzieć? Że nie podobają mi się już piosenki o Panu Jezusie?
- Nic nie powiesz.
- Jak to nic?
- Normalnie. Nie wszyscy muszą chodzić na religię... Ja nie chodziłem...
- I było ci przyjemnie, tatusiu, z tego powodu...?
Zapadło kłopotliwe milczenie...
Niezły ze mnie Pilch, prawda
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
#78
Napisano 2007-03-06, godz. 20:59
"Ot, ma wygląd ptaka, a więc będzie latał, proste". - Baltazar Siedem Słońc
#79
Napisano 2007-03-06, godz. 21:09
Jak się wtedy poczułeś??
#80
Napisano 2007-03-06, godz. 21:49
Bracie Jaraczu; pytanie córki chyba nie było miłe??
Jak się wtedy poczułeś??
Nie było takiej sytuacji, to czysta fikcja literacka . O wnioski chyba nietrudno.
hehehehe. Bracie Jaraczu dobre. Rozwijaj swój talent dalej.
He, dziękuję . Rozwijam tu i ówdzie...
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.
"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych