Napisano 2008-10-11, godz. 21:13
Jeśli jeszcze wytrwaliście to postaram się krótko wytłumaczyć. Otóż Ewa- nigdze nie pisałem że moja rodzina to utopia szczęśliwości. Nawet napisałem, że jest to normalna rodzina, i że się wiele udaje. Tutaj jak sądze wielu najbardziej zajęczalo, no bo przeciez TAK NIE POWINNO BYĆ- powinienem raczej się batożyć, siedzieć ze zwieszoną głową, pograżony w cieżkiej depresji- ponieważ jestem Bi i nie mam prawa do udanego życia. To niemożliwe- „Bi” nie ma prawa do szczęśliwego życia przecież- wyrokiem sądu strony watchtower.org.pl….
Odnosze wrażenie, że oczekiwalibyście, żeby mi się nie układało- wtedy byłaby „krew”, temat do gadki, etc.- a tak to SAME NUDY… <Sick>
A układa. Całkiem nieżle- znów podkreśle- nie jest idealnie.
No sorki- przepraszam Was ponownie i oficjalnie że mi się układa w życiu i jestem szcześliwy, moją winą jest to że nie pójdę od razu się powiesić, gdy tylko zawiesze oko na jakimś przystojniaku…- no bo przecież powinienem dokonać samospalenia zaraz gdy mi oko ucieknie…
W kilku krótkich postach NIE SPOSÓB OPISAĆ WSZYSTKIEGO, a Wy zachowujecie się jakbyście oczekiwali, historii choroby, zdjęć dowodowych, i jeszcze numerów kart kredytowych....
hola, hola- ja nie mam potrzeby nikomu udowadniać że nie jestem wielbłądem...
bo nie mam ani celu ani zamiaru przed kimkolwiek stąd się popisywać, tudzież chwalić...
jakim cudem doszliście do takiego wniosku?!
Teraz insynuacje na temat tego co żartem odpowiedziałem Hubertowi….:
...Pewnie Niki-ego też to zainteresuje.
Wyobraz sobie że pracuję spotykając ciagle wielu bardzo interesujących ludzi- na tym polega moja praca. Spędzamy razem mnóstwo czasu.
Pojawia się ktoś kto zaczyna Cię „podrywać”, Ty tego na początku nie dostrzegasz, jesteś- jak zawsze- szcerze uśmiechnięty (czasem na pokaz), pomocny, uprzejmy, + intrygujące szerokie horyzonty (sztuka, i te rzeczy- jak to u ‘pedałków” zwykle bywa ;-) )
Super kompan do bitki, wypitki, pracy i odpoczynku.
Nagle dostrzegasz że ktoś za bardzo się Tobą interesuje. Od razu informujesz go że jesteś żonaty i masz rodzinę i dzieci, których NIE ZOSTAWISZ.
Taka deklaracja nie odnosi skutku- tu pewnie Sebol zatryumfuje że odmawiałem jak przysłowiowa dziewica co to „chciałaby ale nie chce” ;-) …..A niech ma tę satysfakcję tym razem.
Sęk w tym że ja NIE ZACHOWUJĘ się jak dziewica, ale raczej jak silny stanowczy facet. Odmawiam coraz wyraźniej. On- nie daje za wygraną.
Codziennie robi podchody, no bo taki „niezdobyty towar” wydaje się bardziej atrakcyjny przecież.
Kilkakrotnie proponuje seksik. Znów odmowa.
Czy ja powinienem go pieprznąć w mordę żeby sobie poszedł???
Owszem- MEA CULPA- czasem takie zainteresowanie, zwłaszcza na początku, kiedy nie jest jeszcze namolne, ale wygląda na przyjacielskie stosunki- może pochlebiać. Człowiek lubi Czuć się akceptowanym, lubianym…. Ulega urokowi, lub takiej swego rodzaju fascynacji…
Jeśli to można określić mianem „PROWOKACJA DZIEWICY”- to przyznam się- często prowokuję, ponieważ nie walę w mordę wszystkich, którzy w pracy zaczynają się do mnie uśmiechać, i mnie lubić po prostu…
TO NIE JEST TAK jak z Sebolową „dziewicą, co to chciałaby, ale nie chce”…
Nigdy NIE STWARZAŁEM ŻADNYCH POZORÓW ŻE DAM TYM CHŁOPAKOM WIĘCEJ. ZARAZ NA POCZĄTKU DEKLAROWAŁM ŻE NICI Z TEGO- gdy już widziałem że w durnym kierunku idzie. To ONI nie dawali za wygraną, czasem po kilkakrotnej odmowie- mieli nadzieję że będę prowadził podwójne życie nawet.
Do niektórych to jednak nie dociera. Pewnie „fanga” dotarłaby szyciej, ale ja jestem człowiek cywilizowany ponoć, i zawsze poważnymi rozmowami załatwiam takie sprawy.
Niestety nie jestem w stanie się odizolować od wszystkich ludzi.
Cieżko Wam wszystko wyjaśnić w krótkiej rozmowie- zwłaszcza gdy się jest pod pręgierzem publiczności.
Ja naprawde nie chce epatować udawaną szczęśliwością. Sugerować jaki to święty nie jestem…
Po prostu- żyję, jestem z tego zycia zadowolony, kocham rodzinę, w miare możliwości chciałbym pomóc innym, którzy rozpaczają nad swoim życiem.
To nie do Was kieruję moje „wypociny”- do TYCH LUDZI, KTÓRZY nie wierzą że może być w życiu lepiej kiedyś. Że mogą życ dalej, i ułożyć sobie to życie nienajgorzej.