Skocz do zawartości


Zdjęcie

represje wobec osób odchodzących z organizacji ŚJ


  • Please log in to reply
69 replies to this topic

Ankieta: REPRESJE ORGANIZACJI ŚJ WOBEC ODSTĘPCÓW

Czy Twoim zdaniem uprawnione jest mówienie o "represjach"?

Nie możesz zobaczyć wyników tej ankiety dopóki nie oddasz głosu. Proszę zaloguj się i oddaj głos by zobaczyć wyniki.
Głosuj Goście nie mogą oddawać głosów

#21 Noc_spokojna

Noc_spokojna

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3033 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2007-05-22, godz. 13:31

Zagłosowałam na opcję pierwszą. Nie kierowałam sie subiektywnym odczuciem, ponieważ nie byłam, i nigdy nie będę represjonowana przez organizację jako ex SJ. Zdecydowałam się wypowiedzieć na ten temat, bo mam kilka koleżanek, a nawet mogę śmiało powiedzieć, że jedną przyjaciółkę, które odeszły z organizacji. Pociągnęło to za sobą bardzo przykre konsekwencje, zarówno w gronie rodzinnym, jak też wśród byłych "braci-przyjaciół". Wydaje mi się, że w normalnym cywilizowanym społeczeństwie powinno się szanować wolna wole człowieka. Tak silna presja psychiczna, jaka mam miejsce w organizacji, przed, jak i po odejściu, wśród szanujących i kochających się nie powinna mieć miejsca.

Pozdrawiam cieplutko

Dosia

#22 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-05-22, godz. 15:07

padre mozemy sie teraz zasypywac przykladami i opowiadac z blizszej lub dalszej perspektywy kolejne przyklady tak jak to zrobil Seb... prawda jest jedna nie mozesz oceniac SJ z punktu widzenia jdnej fanatyczki....
ja teraz zasypie cie kanonada przykladow kiedy to wspolmalzonek katolik lub jakikolwiek tam inny stawia ultimatum albo ja albo twoja nowa wiara.... ja takie historie znam i jak to sie mowi zeby na nich zjadlem.... powiem ci jedno w zyciu spotkalem tylko jednego starszego , ktory zdradzonej siostrze i jej mezowi przed komitetem powiedzial ze to nie jest juz jego zona... az mnie zatrzeslo i wyprosilem ich obojgu a potem przejechalem sie po nim jak po heblowanej desce.... a pozostali nadzorcy.. zaznacze tylko wszyscy duzo starsi odemnie.... patrzeli na mnie jak na grzyba atomowego... nastepnie churem zaproponowali mnie na przewodniczaceo tego komitetu... bo dostrzegli ze w zasadzie tylko ja nie wydalem na niego jeszcze zadnego wyroku... zaluje ze on zostal wykluczony ale proces mial sprawiedliwy nawet z odwolaniem... szuja z niego byla to fakt ale czlowiek i nasz brat i to tak dlugo az podano ogloszenie....20 lat i tylko jeden taki przypadek natomiast znam kilkadziesiat przypadkow kiedy to albo maz albo matka , tesciowa i td bili, wyzywali, opluwali czlonka rodziny i powinowatego za przynaleznosc do zboru i przyklaskiwali temu gdy malzonek katolik stawial ltimatum o rozwodzie i odebraniu prw nad dziecmi... to jest prawdziwe swinstwo i chwyt ponizej pasa i to jest praziwe rozbijanie rodzin.
poczytaj jaka chcesz publikacje i zobacz co pisze tam na temat niewierzacego wspolmazzonka... nigdzie nie czytamy w literaturze o zachecie do separacji i rozwodu... tak mozemy znalesc rozne matrialy o prawach i pogladzie biblii na rozwod ale zaraz w tych materialch pisze ze strona wierzacy ma sie powaznie zastanowic nad skutkami decyzji o rozwidziei separacji np. sexualnymi, finansowymi, spolecznymi i wychowawczymi gdy sa dzieci... jesli cos takiego uwazacie za poparcie do opuszczania malzonkow to z moje strony pass.....


Przecież ja nie piszę, że się kogoś zachęca do rozwodu. Poprostu często tak wychodzi z powodów czysto psychologicznych (psychomanipulacji). Tak działa ten mechanizm w większości religii, jeśli ktoś odchodzi z kościoła katolickiego do Świadków Jehowy, Adwentystów, etc. to może to wywoływać różne uczucia wśród rodziny i bliskich; od obojętności po czynną agresję.
Tak samo działa to w drugą stronę, osoba opuszczjąca zbór Świadków Jehowy, Adwentystów, etc. i idąca np. do kościoła Katolickiego wywołuje reakcje j/w. U ŚJ-wy często jest to psychiczne znęcanie się na członkami wykluczonej rodziny. Świadomie czy nieświadomie ale jest.

Twoje doświadczenia potwierdzają to co napisałem wcześniej i teraz.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#23 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-05-22, godz. 17:57

Dotychczasowa dyskusja wskazuje, że osoby które chciałyby odejść stawiane są pod szantażem:

- utrudniania kontaktu z dziećmi

- utraty kontaktu z najbliższą rodziną

- zerwania kontaktu z dotychczasowymi przyjaciółmi



Ponadto, bardzo często muszą liczyć się

- albo z separacją lub "nie-uwalniającym" rozwodem (współmałżonek odejdzie i marna to pociecha, że nikogo innego nie poślubi, ważne że małżeństwo zostało rozbite)

- albo przynajmniej z zawinionym przez zbór, poważnym pogorszeniem relacji ze współmałżonkiem



Z zachowań które nie zostały zalecone na piśmie, ale zdarzają się, można wymienić zagrożenie:

- utraty pracy, jeśli pracodawcy są ŚJ

- utraty mieszkania, jeśli właściciel lokalu jest ŚJ

Przy czym dla rzetelności przekazu należy dopowiedzieć, że dwa ostatnie zachowania nie są żadnymi "nieoficjalnymi zaleceniami" organizacji ale "jedynie" nadgorliwością dotychczasowych współwyznawców.



Z represji wcześniej nie wymienionych, należy wspomnieć "brudną psychologię" na komitecie sądowniczym. Wmawianie odchodzącemu, że Jehowa go zabije w armagedonie, przypisywanie mu złych pobudek, itd.



Wielokrotnie zdarza się, że starsi potrafią wmówić odchodzącemu złe pobudki, którymi "napewno" kierował się odchodząc i trzeba miesięcy a niekiedy długich lat fachowej pomocy psychiatrycznej.



Kolejna represja to szarganie opinii osoby odchodzącej. O ile z "opętania przez demony" można się śmiać (bo większość ludzi w świecie i tak nie potraktuje takiego "zarzutu" poważnie) o tyle niektóre inne wypowiedzi przypominają techniki propagandowe Goebelsa.



Przykładowo: "ja nie wiem, dlaczego pan Zdzisław odszedł, ale wiem, że bardzo częstą przyczyną odejść jest trwanie w cudzołóstwie, np. upieranie się przy tym, że ktoś nie chce zerwać z kochanką albo chodzenie po domach publicznych, a z innych przewinień, np. kradzież połączona z uporem i odmową oddania ukradzionych pieniędzy".



Oczywiście, formalistycznie, nie ma się do czego przyczepić. Przecież głosiciel nie nazwał konkretnego pana Zdzisława cudzołożnikiem ani złodziejem. Ale w umyśle rozmówcy zakodował nieciekawe skojarzenie. Taka szykana może wyrządzić człowiekowi olbrzymie szkody, np. utrudnić znalezienie pracy.

#24 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-05-23, godz. 08:07

Przecież ja nie piszę, że się kogoś zachęca do rozwodu. Poprostu często tak wychodzi z powodów czysto psychologicznych (psychomanipulacji). Tak działa ten mechanizm w większości religii, jeśli ktoś odchodzi z kościoła katolickiego do Świadków Jehowy, Adwentystów, etc. to może to wywoływać różne uczucia wśród rodziny i bliskich; od obojętności po czynną agresję.
Tak samo działa to w drugą stronę, osoba opuszczjąca zbór Świadków Jehowy, Adwentystów, etc. i idąca np. do kościoła Katolickiego wywołuje reakcje j/w. U ŚJ-wy często jest to psychiczne znęcanie się na członkami wykluczonej rodziny. Świadomie czy nieświadomie ale jest.

Twoje doświadczenia potwierdzają to co napisałem wcześniej i teraz.

swietnie to ujoles... psychomanipulacja we wszystkich kosciolach powoduje ze gdy ktos zmienia religie moze a nawet na pewno podlega spolecznym represjom. Jesli katolik chce zostac Sj to ( i tu przyklad z mojej wlasne przeszlosci) rodzina organizuje sad rodzinny ( nie przesadzam!!!) i probuje osadzac niewiernych za odszczepienstwo...
Nie bede sie klocil ze cos takiego moze miec miejsce gdy ktos z wlasnej woli odchodzi od Sj.... rodzina nie tylko jak w poprzednim przypadku moze czuc sie strasznie dotknieta ale tez moze zastosowac rozne srodki... oczywiscie w zborze to sie nazywa inaczej a taka osoba odbiera to inaczej... m. in. ogranicza sie kontakty towarzyskie ( jesli chodzi o cdomownika to takie ograniczenie nie ma sensu.... i sie go nie wymaga.. natomiast nie mozna oczekiwac ze inni czlonkowie zboru beda brali udzial we wspolnej rozrywce z wykluczonym czlonkiem danej rodziny) . czas i zycie pokazuje ze roznie i w tej materii bywa.. Hubert 684 sie klania.
takie postepowanie mozna roznie nazywac.. psychomanipulacja, checia podporzadkowania sie zasadom, ktore uznaje sie za swiete... jak kto che.. fakt jest jednak taki ze nie mozna tego psa powiesic tylko na Sj... takie rzeczy sie zdarzaja we wszystkich religiach
[font=Tahoma]

#25 Padre Antonio

Padre Antonio

    Ateista

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2291 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-05-23, godz. 09:59

Dlatego - jeśli zauważyłeś - nie bronię żadnej konkretnej religii. Natomiast w tym temacie zapytano, czy wśród ŚJ-wy występują represje, więc odpowiadam: TAK.

W innych religiach również, ale to już pozostawia temat do przemyślenia wnikliwym.
"Jeśli dojdziesz ostatecznie do tego, że nie ma Boga, zachętą do cnoty i odwagi niech będzie dla ciebie radość i przyjemność, jaką dawało ci samo myślenie, i miłość innych, którą ci ono zapewni" Thomas Jefferson

#26 wyspa

wyspa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 241 Postów

Napisano 2007-05-23, godz. 21:00

Wybrałam odpowiedź pierwszą. To oczywiste, że organizacja stosuje represje wobec osób
odchodzących. Uważam, że takie postępowanie zasługuje na surowe potępienie.

To, że exy "za mocno użalają się nad swoim losem", nie zmienia faktu, że organizacja
represje stosuje. A stosuje je wobec wszystkich odchodzących (tych użalających się
i tych nie użalających się nad swoim losem). Wszyscy ŚJ wiedzą, jak mają traktować odstępcę.

Odizolowanie człowieka od rodziny, przyjaciół, znajomych, przechodzenie na drugą stronę ulicy,
żeby nie spotkać byłego (często także rodzonego) brata... czy to ma jeszcze jakiś związek z wiarą w Boga?
Trzeba być pozbawionym wszelkiej przyzwoitości, żeby takie postępowanie tłumaczyć "zasadami biblijnymi" albo miłością do Boga...

Nie sądziłam, że ktoś może zaznaczyć czwartą odpowiedź:

"NIE, moim zdaniem ŚJ postępują właściwie, bo każdy ma prawo dobierać sobie towarzystwo, jakie mu odpowiada"

Dla czterech osób najwidoczniej nie ma znaczenia, że to "towarzystwo" ich kocha...
ŚJ mają prawo je dobierać wedle swego uznania... prawo innych, często najbliższych, nie liczy się ...
Zawsze można zmienić "towarzystwo", tylko dlatego, że opuściło organizację...bo przecież nie Boga
i nie rodzinę

#27 wyspa

wyspa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 241 Postów

Napisano 2007-05-23, godz. 21:43

1.nawet wowczas malzonek , ktory jest SJ nadal rozwaza jak pozostac w malzenstwie.
wyobrazmy sobie sytuacje..... niepijacy maz ma pieklo w domu bo zona uzalezniona jest od alkoholu.... on stara sie trwac i pomagac ale kiedys jego sily sie wyczerpuja i albo dla wlasnego dobra, zdrowia czy czasami nawet zycia on decyduje sie na separacje.... co napisza czytelnicy forum??? chlopie no nareszcie podioles meska decyzje!!!!
2.ajak o separacji wspomni facet, ktoremu zona pali biblie , nie wpuszcza do domu po zebraniiu, wyrzuca na zbity pysk jego gosci ze zboru, uzaleznia sypialnie od odejscia ze zboru... itd itp... i tak wiele lat... a kiedy on powie ze ma dosc i ze dla wlasnego dobra... moze i dzieci... albo w trosce o wlasne zdrowie psychiczne on chce separacji to co napisza czytelnicy forum??????
Sekta rozbija rodziny...... i wszystko jasne



Na pytanie pierwsze czytelnik forum (Wyspa) odpowie :
W tej sytuacji męską decyzją byłoby, gdyby mąż postarał się o nakaz sądowy
przymusowego leczenia żony w zakładzie zamkniętym. Zazwyczaj, to skuteczne leczenie...
Prawdziwy, kochający mężczyzna, spróbowałby chociaż takiego rozwiązania...

Na pytanie drugie czytelnik forum (Wyspa) odpowie:
Gdyby ta opisana żona nie kochała, to nie czyniłaby tyle zabiegów, żeby walczyć o miłość męża.
Gdyby nie kochała, byłoby jej obojętne co robi i z kim się zadaje jej mąż.
Ta heroiczna walka żony z organizacją z góry skakzana jest na niepowodzenie...
ponieważ nigdy nie usłyszy od swojego męża ŚJ : "kochanie, czy uważasz, że ja
za mało czasu Ci poświęcam, czy uważasz, że powinienem być częściej przy Tobie
niż przy braciach i siostrach z organizacji ?"

Tak, zgadzam się "sekta rozbija rodziny"
Nie, nie "wszystko jasne". Pozostaje pytanie: DLACZEGO?


Pozdrawiam
Wyspa

#28 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-05-23, godz. 22:27

ponieważ sposób sformułowania drugiej odpowiedzi w ankiecie wzbudził kontrowersje, a nie mam możliwości edycji ankiety, sprecyzuję co miałem na myśli...

nie chodziło mi o to, czy ex-y są z natury histerykami, czy nie są.

Oczywiście dobrze wiemy, że ŚJ nie stosują przemocy fizycznej, ale posłużę się przykładem dotyczącym przemocy, aby unaocznić, co miałem na myśli w punkcie drugim ankiety.

Gdybym przykładowo należał do jakiejś tam grupy (obojętnie: partii politycznej, stowarzyszenia przyjaciół Karpacza, do jakiejkolwiek grupy) i za odejście ktoś by mnie np. publicznie nazwał zdrajcą i fizycznie spoliczkował , to wtedy miałbym prawo powiedzieć że grupa stosuje represje. Ale mówienie o "wielkiej zbrodni" albo o "faszystowskich" ciągotach byłoby przejaskrawieniem i oceną niewspółmierną do niewielkiej krzywdy (w tym przypadku spoliczkowania).

W drugim punkcie ankiety chodziło mi o to, że ktoś może uważać, że owszem, religijna organizacja świadków Jehowy stosuje represje wobec odstępców, ale prezentowana na forach internetowych bardzo surowa ocena tych represji może być zdaniem odpowiadającego niewspółmierna do skali represji.


*ankieta uzupełniona | moderator

#29 hubert684

hubert684

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1993 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-05-24, godz. 07:10

Na pytanie pierwsze czytelnik forum (Wyspa) odpowie :
W tej sytuacji męską decyzją byłoby, gdyby mąż postarał się o nakaz sądowy
przymusowego leczenia żony w zakładzie zamkniętym. Zazwyczaj, to skuteczne leczenie...
Prawdziwy, kochający mężczyzna, spróbowałby chociaż takiego rozwiązania...

Na pytanie drugie czytelnik forum (Wyspa) odpowie:
Gdyby ta opisana żona nie kochała, to nie czyniłaby tyle zabiegów, żeby walczyć o miłość męża.
Gdyby nie kochała, byłoby jej obojętne co robi i z kim się zadaje jej mąż.
Ta heroiczna walka żony z organizacją z góry skakzana jest na niepowodzenie...
ponieważ nigdy nie usłyszy od swojego męża ŚJ : "kochanie, czy uważasz, że ja
za mało czasu Ci poświęcam, czy uważasz, że powinienem być częściej przy Tobie
niż przy braciach i siostrach z organizacji ?"

Tak, zgadzam się "sekta rozbija rodziny"
Nie, nie "wszystko jasne". Pozostaje pytanie: DLACZEGO?
Pozdrawiam
Wyspa

droga Wyspo.
abstrachiujac od idealnego obrazu twojej odpowiedzi, powiem ze zycie zest bardziej szare.
ale bede tez wredny i skomplikuje oba przypadki.
1. po trzecim nieudanym leczeniu ( pierwsze bylo nakazem sadowym.. dwa nastepne aktorka proba zatrzymania meza i dzieci przy sobie) ona pije dalej... co gorsza , wzrosla czestotliwosc a po jednej z ostatnich eskapad on dowiedzial sie ze w zamroczu alkoholowym ktos zgwalcil jego zone..... dzieci dowiedzialy sie o tym od kolegow szkolnych bo historia jest opowiadana w ich malym misteczki juz jako dowcip.

on nie moze zapomniec tych cudownych chwil kiedy bylo dobrze, narodzin dzieci, ich slubu, jak to sie stalo.. przeciez byli tacy szczesliwi ..mieli przyjaciol, braci, potem bylo jej wykluczenie ale on caly czas ja wspieral.
ale to bylo 6 lat temu.. dzieci przestaly sie uczyc, on nie spi nocami, znikaja rzeczy z domu... zdecydowal sie.. musi to przerwac

sekta rozbija rodziny??

2. on nie spal z niu juz od swego chrztu ..to bylo 4 lata temu.. uslyszal wowczas ze albo ona albo sekta... przez ten caly czas pracowal, dorabiali sie, stac ich na wczasy we wloszech... sa chwile kiedy jest mu bardzo trudno... nawet tesciowa juz zlagodniala .. tym bardziej kiedy okazalo sie ze jej drugi arcakatolicki ziec odchodzi do inne kobiety.... rozmawiali szczerze.. ona oficjalnie popiera corke ale wie ze to moze zle sie skonczyc....nie moze zaprosic nikogo do domu choc jej kolezanki przetwieraja sie kiedy chca....czy ma zostawic to w co tak wierzy?
czy ma zdradzic boga? a moze jednak?? przeciez tak ja kocha, przeciez to ona od lat brala literature od Sj.. on zajzal do niej tylko przypadkowo.. i tak sie zaczelo....nawet nie jest religijna .. mowi ze nie pokaze sie na miescie bo sie ludzie z niej smieja... to kto jest wazniejszy ja czy ludzie??? czy juz nie pamieta jak dobrze im bylo??? przestal pic, rzucil palenie... wiecej czasu spedza w domu... zostawil kolegow, zreszta i tak zaczeli z niego pokpiwac... ale jak dlugo bdzie umial to wytrzymac...nigdy nie zdradzil zony ... ale jest mu juz tak ciezko....
nie tego zrobic nie moze... mozewiec powinienem odejsc??? przeciez w rzeczywistosci i tak jestem sam

a teraz Wyspo... prponujebyc napisla podobnie ale myslami tych kobiet
pozdr
[font=Tahoma]

#30 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-05-24, godz. 10:25

Hubercie, piszesz o tym, że katolicka rodzina urządziła Tobie sąd rodzinny... Takie reakcje zdarzają sie wszędzie, mnie też nie głaskano kiedy postanowiłem zostać ŚJ, jako nastolatek dostałem parę razy lanie (które utwierdzało mnie że "jestem prześladowany" czyli "znalazłem prawdę") ale nie było żadnych wynaturzeń ani niczego czego moi rodzice mogliby się po latach wstydzić.

Natomiast skala represji oraz przede wszystkim WYMUSZANIE ICH przez organizację ŚJ to po prostu skandal.

Gdy postanowiłem odejść z organizacji, najbliższy przyjaciel MUSIAŁ zerwać ze mną kontakt. W chwili szczerości wytłumaczył mi prosto, dlaczego musi. "Nawet jeśli organizacja ŚJ jest religią fałszywą, a raju na ziemi nigdy nie będzie..." (szok, że mu te słowa przeszły przez gardło, ale jak mówię: to była chwila szczerości) to on ma sympatię w zborze ŚJ no i gdyby dalej się ze mną kolegował, to starsi napewno zaczną wywierać nacisk na jego sympatię, aby ona nie zadawała się z kimś kto jest słaby duchowo (a przejawem tej rzekomej słabości ma być przyjaźń). A więc mając do wyboru ukochaną albo przyjaciela wybiera ukochaną. Powiedziałem że go rozumiem i tak czysto po ludzku popieram jego wybór.

Czy taki nacisk ze strony organizacji jest moralny, uczciwy, zgodny z zasadami życia w społeczeństwie?

A czy spotkałeś kiedyś coś podobnego w katolicyzmie? Żeby np. właściciel zakładu pogrzebowego powiedział "słuchaj przyjacielu, zjedliśmy wspólnie beczkę soli, 4x uratowałeś mi życie, wiem że to podłość i głupota, ale wybacz, niestety od jutra muszę udawać na ulicy że ciebie nie znam, bo jak się nie podporządkuję woli proboszcza, to proboszcz mnie wyklnie na ambonie, stracę większość zleceń na organizowanie pogrzebów i zbankrutuję."

Prawda, że nigdy nie spotkałeś się z takim szantażem ani nawet o nim nie słyszałeś?

Żona brata który doprowadził mnie do chrztu u ŚJ opowiadała mi kiedyś, że jej matka była religijną katoliczką i (o ile dobrze pamiętam) gosposią u księdza, więc nie mogła pogodzić się z tym, że córka "wstąpiła do sekty", dlatego zwróciła się do proboszcza o poradę jak powinna traktować córkę. Była zaskoczona, bo proboszcz (w latach 50-tych) przypomniał jej przykazanie miłości bliźniego, dodając że rodzinę należy traktować 100x cieplej niż innego bliźniego, kazał jej traktować córkę z miłością i kategorycznie zabronił robienia córce jakichkolwiek przykrości. Matka "ma się modlić na różańcu o powrót córki do kościoła katolickiego" ale gdy widzi się z córką ma nie naciskać na powrót córki do kościoła, ale starać się o podtrzymanie bliskich więzi rodzinnych, aby w razie zwątpienia w sektę córka miała oparcie w rodzinie i miała gdzie i na kim się oprzeć, bo to zwiększa szansę i ułatwia powrót "synom i córkom marnotrawnym które opuszczają święty kościół katolicki".

Siostra która mi to opowiadała i która jest tą córką, musiała oczywiście opatrzyć to opowiadanie swoim antyklerykalnym komentarzem, że jej zdaniem przyczyną porad proboszcza dla matki musiała być zimna kalkulacja finansowa: że skoro córka i tak nie mieszka z matką a ze 2x w roku ją odwiedzi i coś jej kupi w prezencie, to matce zostanie kilka złotych w portfelu i rzuci 2 złote więcej na tacę. A potem musiała dodać, że być może porada byłaby inna gdyby ona mieszkała u matki i była pod jej władzą. Są to jednak tylko przypuszczenia "co by było gdyby". Faktem natomiast jest zgodna z Biblią i pełna miłości porada której proboszcz udzielił swojej parafiance. Kościół katolicki zaleca aby tak właśnie traktować "odstępców" od katolicyzmu: z miłością chrześcijańską.

Taka jest różnica między ŚJ a innymi religiami. Wszędzie ludzie marudzą jak odchodzisz, ale w większości znanych mi religii nie ma odgórnego wymuszania represji na przyjacielach i członkach rodziny.

Oficjalne nauczanie katolicyzmu i większości kościołów protestanckich nakazuje okazywanie miłości chrześcijańskiej osobom które wystąpiły z ich struktur

#31 homme_curieux

homme_curieux

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1274 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 11:01

A czy spotkałeś kiedyś coś podobnego w katolicyzmie? Żeby np. właściciel zakładu pogrzebowego powiedział "słuchaj przyjacielu, zjedliśmy wspólnie beczkę soli, 4x uratowałeś mi życie, wiem że to podłość i głupota, ale wybacz, niestety od jutra muszę udawać na ulicy że ciebie nie znam, bo jak się nie podporządkuję woli proboszcza, to proboszcz mnie wyklnie na ambonie, stracę większość zleceń na organizowanie pogrzebów i zbankrutuję."

Prawda, że nigdy nie spotkałeś się z takim szantażem ani nawet o nim nie słyszałeś?





ja sie spotkalem , chociaz to nie byl wlasciciel zakladu pogrzebowego , przypadki takie nie sa sporadyczne :(
Mam nadzieje ze moj glos na tym forum sprawi ze moze choc jednemu ziarnu zostanie oszczedzony ponizszy los :
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.

#32 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 12:51

droga Wyspo.
abstrachiujac od idealnego obrazu twojej odpowiedzi, powiem ze zycie zest bardziej szare.
ale bede tez wredny i skomplikuje oba przypadki.
1. po trzecim nieudanym leczeniu ( pierwsze bylo nakazem sadowym.. dwa nastepne aktorka proba zatrzymania meza i dzieci przy sobie) ona pije dalej... co gorsza , wzrosla czestotliwosc a po jednej z ostatnich eskapad on dowiedzial sie ze w zamroczu alkoholowym ktos zgwalcil jego zone..... dzieci dowiedzialy sie o tym od kolegow szkolnych bo historia jest opowiadana w ich malym misteczki juz jako dowcip.

on nie moze zapomniec tych cudownych chwil kiedy bylo dobrze, narodzin dzieci, ich slubu, jak to sie stalo.. przeciez byli tacy szczesliwi ..mieli przyjaciol, braci, potem bylo jej wykluczenie ale on caly czas ja wspieral.
ale to bylo 6 lat temu.. dzieci przestaly sie uczyc, on nie spi nocami, znikaja rzeczy z domu... zdecydowal sie.. musi to przerwac

sekta rozbija rodziny??




pozdr

Tak sekta rozbija rodziny; tego nikt nie moze negowac , zal mi Twoich dzieci i Twojej zony bo widze ze ma slaby charakter i stala sie alkoholiczka, zal mi jej spowodu jej upokorzenia , z takimi jak Ty osobami trzeba wykazac sie silnym charakterem , wiem z doswiadczenia!!!Ty jestes "otoczony przyjaciolmi" ona ze swoim problemem jest sama,napewno przyjdzie taki moment ,ze sie opamieta - tym szybciej jak sie ciebie pozbedzie!!!!

#33 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-05-24, godz. 14:02

ja sie spotkalem , chociaz to nie byl wlasciciel zakladu pogrzebowego , przypadki takie nie sa sporadyczne :(

Stefanie, mówisz o samodzielnej reakcji rodziny lub znajomych czy o naciskach duchowieństwa w stylu: "albo wyrzekniesz się ojca/matki albo stracisz pracę na plebanii?

#34 homme_curieux

homme_curieux

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1274 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 14:21

Stefanie, mówisz o samodzielnej reakcji rodziny lub znajomych czy o naciskach duchowieństwa w stylu: "albo wyrzekniesz się ojca/matki albo stracisz pracę na plebanii?



O naciskach rodziny spowodowanych presja "ducho" wienstwa i otoczenia

Tesciowa pewnego brata przed jego chrztem powiedziala "wolalbym zeby na ku....wy chodzil zamiast do tych Jehowcow " slyszalem na wlasne uszy Jesli ktos tu usiluje udowodnic ze katolickie spoleczenstwo polskie nie wywiera "delikatnych naciskow" na swoich bylych wspolbraci aby pozostali w "spolecznosci katolickiej" to chyba jest slepy , gluchy i ........................ :(
Mam nadzieje ze moj glos na tym forum sprawi ze moze choc jednemu ziarnu zostanie oszczedzony ponizszy los :
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.

#35 brat_jaracz

brat_jaracz

    Nadzorca widnokręgu ;-)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 3225 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2007-05-24, godz. 14:27

HC, tak się składa, że żyjemy w społeczności monokulturowej (w Polsce). I każde odstępstwo od niej jest traktowane jako zerwanie z wielowiekową tradycją. Ta sytuacja nie ma najmniejszego przełożenia na represje wśród SJ. Chyba że komuś zależy na tym, by rozwalić temat...
"W świecie panuje skłonność do odrzucania przewodnictwa. (...) W organizacji Bożej nie ma ducha niezależnego myślenia, a ponadto naprawdę możemy ufać tym, którzy nam przewodzą".
Strażnica z 15 września 1989, s. 23.


"Każdy może krytykować, a (...) dopuszczenie do krytyki to nikomu nie podoba się. Dlatego, mając na uwadze, że ewentualna krytyka może być, tak musimy zrobić, żeby tej krytyki nie było, tylko aplauz i zaakceptowanie (...)".
"Rejs"

#36 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 14:40

swietnie to ujoles... psychomanipulacja we wszystkich kosciolach powoduje ze gdy ktos zmienia religie moze a nawet na pewno podlega spolecznym represjom. Jesli katolik chce zostac Sj to ( i tu przyklad z mojej wlasne przeszlosci) rodzina organizuje sad rodzinny ( nie przesadzam!!!) i probuje osadzac niewiernych za odszczepienstwo...
Nie bede sie klocil ze cos takiego moze miec miejsce gdy ktos z wlasnej woli odchodzi od Sj.... rodzina nie tylko jak w poprzednim przypadku moze czuc sie strasznie dotknieta ale tez moze zastosowac rozne srodki... oczywiscie w zborze to sie nazywa inaczej a taka osoba odbiera to inaczej... m. in. ogranicza sie kontakty towarzyskie ( jesli chodzi o cdomownika to takie ograniczenie nie ma sensu.... i sie go nie wymaga.. natomiast nie mozna oczekiwac ze inni czlonkowie zboru beda brali udzial we wspolnej rozrywce z wykluczonym czlonkiem danej rodziny) . czas i zycie pokazuje ze roznie i w tej materii bywa.. Hubert 684 sie klania.
takie postepowanie mozna roznie nazywac.. psychomanipulacja, checia podporzadkowania sie zasadom, ktore uznaje sie za swiete... jak kto che.. fakt jest jednak taki ze nie mozna tego psa powiesic tylko na Sj... takie rzeczy sie zdarzaja we wszystkich religiach

Nigdy nie pomyslales ,ze czasami ludzie tak reaguja w trosce o drugiego czlowieka ,wymagasz od Twojej rodziny aby ze spokojem patrzyla jak wchodzisz z usmiechem do sekty!!!Przeciesz dla wielu ludzi to tak jakbys umarl za zycia, Ty ktory tak bardzo wymagasz od innych tolerancji chcialbys np: zeby Twoj syn SJ stal sie nagle Katolikiem, przeciez Tobie nawet nie wolno pozniej kontaktowac sie z takim synem a Twoja zona gdy niszczy Twoje publikacje to nie pomyslales nigdy ,ze robi to w trosce o Ciebie tak jak Ty w trosce o np;o Twojego syna nie pozwolisz mu pojsc do Kosciola zeby chociaz zobaczyl jak Katolicy obchodza Swieta itp:bo z gory wiesz ,ze to jest zle???Kiedy tak wiernie uczeszczasz w Zebraniach bo nagle poznales Prawdziwa wiare co w tym czasie robi Twoja zona -pije???-dobry chrzescijanski maz pyta sie dlaczego???

#37 Sebastian Andryszczak

Sebastian Andryszczak

    BYŁEM Świadkiem Jehowy

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 6348 Postów
  • Gadu-Gadu:748371
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Karpacz

Napisano 2007-05-24, godz. 14:43

Ze stwierdzeniami "bodajbyś na k... chodził" wypowiadanymi przez katoliczkę dewotkę wobec brata ŚJ to i ja się spotkałem, ale nie spotkałem się z tym, aby duchowny dowolnego szczebla zalecał zrywanie więzi rodzinnych lub towarzyskich, np. pod groźbą ognia piekielnego lub pod groźbą utraty pracy na plebanii...

Będąc jeszcze ŚJ spotkałem się raz z przypadkiem, że faryzeusz udający katolika (a po kryjomu finansujący aborcję swojej kochance) będąc w stanie nietrzeźwym i ledwo trzymając się na nogach wyzywał mnie od "zdrajców Kościoła" i bił się w piersi że on nigdy "nie pohańbiłby" (ROTFL) swojej rodziny "wstąpieniem do kociarzy", ale... była to jego własna głupota i fanatyzm, przez nikogo z księży nie nakazywane...

Ani razu nie zetknąłem się z przypadkiem gdy katolik uważa zrywanie lub rozluźnianie więzi międzyludzkich z "odstępcą od katolicyzmu", ale mimo krwawiącego serca wbrew sobie i wbrew sumieniu musi to zrobić, bo proboszcz czy inny klecha uparł się jak głupi osioł.

#38 liza

liza

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 515 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 15:00

Ze stwierdzeniami "bodajbyś na k... chodził" wypowiadanymi przez katoliczkę dewotkę wobec brata ŚJ to i ja się spotkałem, ale nie spotkałem się z tym, aby duchowny dowolnego szczebla zalecał zrywanie więzi rodzinnych lub towarzyskich, np. pod groźbą ognia piekielnego lub pod groźbą utraty pracy na plebanii...

Będąc jeszcze ŚJ spotkałem się raz z przypadkiem, że faryzeusz udający katolika (a po kryjomu finansujący aborcję swojej kochance) będąc w stanie nietrzeźwym i ledwo trzymając się na nogach wyzywał mnie od "zdrajców Kościoła" i bił się w piersi że on nigdy "nie pohańbiłby" (ROTFL) swojej rodziny "wstąpieniem do kociarzy", ale... była to jego własna głupota i fanatyzm, przez nikogo z księży nie nakazywane...

Ani razu nie zetknąłem się z przypadkiem gdy katolik uważa zrywanie lub rozluźnianie więzi międzyludzkich z "odstępcą od katolicyzmu", ale mimo krwawiącego serca wbrew sobie i wbrew sumieniu musi to zrobić, bo proboszcz czy inny klecha uparł się jak głupi osioł.

Nie wiem czy tutaj wystepujacy SJ maja pecha bo moj maz SJ nigdy od swojej rodziny Katolikow i mojej rowniez Katolikow nigdy nie uslyszal zlego slowa wrecz odwrotnie!Co do postawy Ksiezy zaden Ksiadz nigdy mi nie radzil rozwiesc sie z moim mezem wrecz odwrotnie , nigdy tez nie potepil mojego wyboru albo w sposob uwlaczajacy wyrazil sie o moim mezu, wrecz odwrotnie uslyszalam ostatnio ,ze pochwalil SJ za ich odwage w gloszeniu! Wiec te tutaj opisy sytuacji wrecz czasami drastyczne uwazam za czesto przesadzone i jakies takie nawet wulgarne jak na chrzescijan!

#39 homme_curieux

homme_curieux

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 1274 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 17:07

Ani razu nie zetknąłem się z przypadkiem gdy katolik uważa zrywanie lub rozluźnianie więzi międzyludzkich z "odstępcą od katolicyzmu", ale mimo krwawiącego serca wbrew sobie i wbrew sumieniu musi to zrobić, bo proboszcz czy inny klecha uparł się jak głupi osioł.





Patrzycie ............ a nie widzicie ............................ :(
Mam nadzieje ze moj glos na tym forum sprawi ze moze choc jednemu ziarnu zostanie oszczedzony ponizszy los :
Lk 5:5 Siewca wyszedł siać ziarno. A gdy siał, jedno padło na drogę i zostało podeptane, a ptaki powietrzne wydziobały je.

#40 wyspa

wyspa

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 241 Postów

Napisano 2007-05-24, godz. 17:10

droga Wyspo.
abstrachiujac od idealnego obrazu twojej odpowiedzi, powiem ze zycie zest bardziej szare.
ale bede tez wredny i skomplikuje oba przypadki.
1. po trzecim nieudanym leczeniu ( pierwsze bylo nakazem sadowym.. dwa nastepne aktorka proba zatrzymania meza i dzieci przy sobie) ona pije dalej... co gorsza , wzrosla czestotliwosc a po jednej z ostatnich eskapad on dowiedzial sie ze w zamroczu alkoholowym ktos zgwalcil jego zone..... dzieci dowiedzialy sie o tym od kolegow szkolnych bo historia jest opowiadana w ich malym misteczki juz jako dowcip.

on nie moze zapomniec tych cudownych chwil kiedy bylo dobrze, narodzin dzieci, ich slubu, jak to sie stalo.. przeciez byli tacy szczesliwi ..mieli przyjaciol, braci, potem bylo jej wykluczenie ale on caly czas ja wspieral.
ale to bylo 6 lat temu.. dzieci przestaly sie uczyc, on nie spi nocami, znikaja rzeczy z domu... zdecydowal sie.. musi to przerwac

sekta rozbija rodziny??

2. on nie spal z niu juz od swego chrztu ..to bylo 4 lata temu.. uslyszal wowczas ze albo ona albo sekta... przez ten caly czas pracowal, dorabiali sie, stac ich na wczasy we wloszech... sa chwile kiedy jest mu bardzo trudno... nawet tesciowa juz zlagodniala .. tym bardziej kiedy okazalo sie ze jej drugi arcakatolicki ziec odchodzi do inne kobiety.... rozmawiali szczerze.. ona oficjalnie popiera corke ale wie ze to moze zle sie skonczyc....nie moze zaprosic nikogo do domu choc jej kolezanki przetwieraja sie kiedy chca....czy ma zostawic to w co tak wierzy?
czy ma zdradzic boga? a moze jednak?? przeciez tak ja kocha, przeciez to ona od lat brala literature od Sj.. on zajzal do niej tylko przypadkowo.. i tak sie zaczelo....nawet nie jest religijna .. mowi ze nie pokaze sie na miescie bo sie ludzie z niej smieja... to kto jest wazniejszy ja czy ludzie??? czy juz nie pamieta jak dobrze im bylo??? przestal pic, rzucil palenie... wiecej czasu spedza w domu... zostawil kolegow, zreszta i tak zaczeli z niego pokpiwac... ale jak dlugo bdzie umial to wytrzymac...nigdy nie zdradzil zony ... ale jest mu juz tak ciezko....
nie tego zrobic nie moze... mozewiec powinienem odejsc??? przeciez w rzeczywistosci i tak jestem sam

a teraz Wyspo... prponujebyc napisla podobnie ale myslami tych kobiet
pozdr



Mogłabym chociaż spróbować przeprowadzić takie studium psychologiczne tych kobiet,
empatia nie jest mi obca. Nie zrobię jednak tego z kilku powodów.

Po pierwsze zbyt daleko odbiegnę od tematu, w którym zabraliśmy głos.

Po drugie oceniłam powszechny problem ( a nie indywidualny przypadek) wśród ŚJ,
jakim jest stosowanie represji wobec tych, którzy opuścili organizację.

Po trzecie, po tak szczegółowym przedstawieniu przez Ciebie obu przypadków,
nabrałam podejrzeń, że możesz Hubercie opisywać sytuację z życia wziętą.
W takiej sytuacji przyjęcie Twojej propozycji, byłoby grą na czyiś uczuciach,
a ja nie chcę ranić nikogo, rozumiesz Hubercie?




Pozdrawiam :)

Wyspa




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych