P.K.Dick, on 2007-11-10 14:25, said:
Trafiłaś w sedno. Może podsumuję twoje wywody jednym zdaniem: Katolikom jest wszystko jedno jak inni lub oni sami czczą Boga i martwe bożki.
Ale nie Bogu Biblii. Jehowie nie jest to obojętne.
Bóg wymaga tylko tyle, aby czcić Go w "duchu i prawdzie" oraz aby nie robić tego na pokaz. Wizerunki nie są niczym złym, o ile pomagają w skupieniu podczas modlitwy, a podczas codziennej krzątaniny przyciągają na siebie wzrok i przypominają o Bogu. Żydzi modlili się w Świątyni ozdobionej wizerunkami Cherubinów przypominających o obecności Jahwe, więc chrześcijanie też mogą mieć obrazy i rzeźby Aniołów i Świętych.
Co do formy modlitwy - są 2 rodzaje modlitwy: wspólnotowa i indywidualna. Modlitwa wspólnotowa, dla lepszej jej organizacji, wymaga wprowadzenia stałych, łatwych do wyuczenia formuł, żeby wszyscy mogli się modlić jednocześnie tymi samymi słowami. Oprócz tego ustala się pewne gesty, żeby zachować porządek w zgromadzeniu. Taka modlitwa ma miejsce podczas Mszy, nieszporów itp. Zaś modlitwa indywidualna to właśnie "wszystko jedno". Oczywiście w rozsądnych granicach, czczenie "w prawdzie" wymaga od nas np., żebyśmy nie posługiwali się wizerunkami bóstw pogańskich, nie wypowiadali magicznych zaklęć itp. Ale to, czy do modlitwy wstajemy, siedzimy, klęczymy, czy nawet leżymy, jest obojętne. Każdy sam powinien sobie przemyśleć, która postawa najlepiej wyraża szacunek wobec Boga. Niektórzy modlą się modlitwami z książeczek do nabożeństwa, inni własnymi słowami. Niektórzy odliczają modlitwy przy użyciu różańca, inni zaś go nie używają. Istotne jest tylko to, by modlitwy nie odmawiać mechanicznie, ale wczuwać się w każde słowo. Wielu osobom pomagają wizerunki, a inni ich nie potrzebują. Nie ma w KK dogmatu, który by nakazywał koniecznie mieć święte obrazki na ścianach. A nawet w kościele wystarczy tylko krzyż na ołtarzu i są kościoły, gdzie nie ma nic więcej.
Zaś jeśli chodzi o peregrynację obrazów i figurek po domach - to ma znaczenie symboliczne. Przecież nikt nie twierdzi, że wraz z wniesieniem za próg figurki fatimskiej, do domu przychodzi Matka Boska. Chodzi o to, żeby w taki wizualny, namacalny sposób zaakcentować, że przyjmujemy Boga do naszych serc, naszych domów, miast i krajów. Do niektórych właśnie taka namacalność obrzędu przemawia, bo Bóg i Święci w Niebie to Istoty niewidzialne i niedające się dotknąć, a wiele osób chce okazać Bogu i Świętym swoją miłość tak jak np. ukochanej matce - przytulić, ucałować. Podobnie jak niejeden rodzic całuje przed snem zdjęcia swoich dzieci, które daleko i na długo wyjechały.
Należy zapamiętać jednak pewną ważną rzecz: te zewnętrzne formy służą tylko temu, żeby pobudzić nas do czci wewnętrznej i tę cześć wzmocnić. Same w sobie nic nie znaczą i jeśli ktoś nie potrzebuje zewnętrznej obrzędowości, to nikt mu nie nakazuje w niej uczestniczyć. Katolicy nie muszą przyjmować do domów żadnych figurek, nie muszą odmawiać różańca, chodzić na pielgrzymki itp. Tylko niedzielna Msza oraz sakramenty: chrztu, pokuty i eucharystii są obowiązkowe.
Pozdrawiam
Użytkownik miedziana_cyna edytował ten post 2007-11-10, godz. 16:12
Miedziana cyna, żelazny sód, wanadowy skand, berylowy tantal, kadmowy molibden...