

Przyjmowanie w domu obrazu Marii
#61
Napisano 2007-11-13, godz. 19:08

Widzę odstępców i wstręt mnie ogarnia, bo mowy Twojej nie strzegą. Psalm 119:158 B.T.
#62
Napisano 2007-11-13, godz. 20:26
To akurat jest z repertuaru Deus Meus. Mój faworyt (obok nieinstniejącej już Grupy Mojego Brata) wśród katolickich zespołów. Podczas wałbrzyskiego koncertu (wstęp był wolny) zauważyłem - poza jedną rodziną baptystów - kompletny brak tzw. protestantów. Powód jest oczywisty: organizatorem była diecezja rzymsko-katolicka (całe miasto było oplakatowane). Wiele z tych utworów zabrano ze sobą w trakcie "exodusu" z Odnowy w Duchu Św. i stąd wrażenie o ich protestanckim pochodzeniu.W drugą stronę zdaje się to nie być problemem, gdyż katolicy coraz częściej włączają do swojego repertuaru utwory protestanckie (wielokrotnie już słyszałem na Mszy np. "Tyś jak skała, Tyś jak wzgórze")
Użytkownik Adelfos edytował ten post 2007-11-13, godz. 20:43
#63
Napisano 2007-11-13, godz. 20:58
Moi znajomi ewangeliczni twierdzili, że autorem tej pieśni jest zielonoświątkowiec.To akurat jest z repertuaru Deus Meus. Mój faworyt (obok nieinstniejącej już Grupy Mojego Brata) wśród katolickich zespołów. Podczas wałbrzyskiego koncertu (wstęp był wolny) zauważyłem - poza jedną rodziną baptystów - kompletny brak tzw. protestantów. Powód jest oczywisty: organizatorem była diecezja rzymsko-katolicka (całe miasto było oplakatowane). Wiele z tych utworów zabrano ze sobą w trakcie "exodusu" z Odnowy w Duchu Św. i stąd wrażenie o ich protestanckim pochodzeniu.
Tak więc wzajemność jest jednak w obydwie strony, to dobrze. Szkoda jednak, że ewangeliczni "jak diabeł wody święconej" unikają pieśni starych, kilkusetletnich, np. hymnów pochodzących z czasów Ojców Kościoła itp. Bo te wszystkie współczesne "gitarówki" są do siebie bliźniaczo podobne, niezależnie od tego, kto je skomponuje. Ja osobiście lubię te pieśni, ale nie wyobrażam sobie, by mogły całkowicie wyprzeć tradycyjne hymny. A już szczególnie lubię chorał gregoriański i pieśni cerkiewne - przy nich każdy współczesny utwór chrześcijański brzmi nie lepiej niż ludowa przyśpiewka. Chyba właśnie dlatego tak nieswojo czuję się u ewangelicznych - tam brakuje dostojnych pieśni, wciąż tylko ta gitara i gitara...
Mimo wszystko miło wiedzieć, że także i chrześcijanie ewangeliczni coś przejęli od katolików... poza Biblią oczywiście.

Pozdrawiam

#65
Napisano 2007-11-14, godz. 08:47
O ile mnie pamięć nie myli, to Grupę Mojego Brata tworzyli baptyści i zielonoświętkowcy.To akurat jest z repertuaru Deus Meus. Mój faworyt (obok nieinstniejącej już Grupy Mojego Brata) wśród katolickich zespołów.
Na koncerty chodzi kto chce i kiedy chce. A dopatrywanie się tego, że na koncercie nie było protestantów bo organizowała to diecezja jest po prostu śmieszny. A jak były tam jeszcze miejsca wolne, to dlaczego nie masz pretensji do katolików, że nie przyszli na darmowy koncert?
Osobiście lubię posłuchać chorały gregoriańskie (daj linka jak masz coś ciekawego) i śpiew cerkiewny, jednak nie odważyłbym się zaproponować aby to było śpiewane u mnie w zborze, lub żebym ja to zaśpiewał. Byłoby to poprostu niewykonalne ze względu na brak odpowiedniego przygotowania i wyszłoby żałośnie.
#66
Napisano 2007-11-14, godz. 09:01
No to smacznego , tylko widzisz poczucie smaku zmienia sie tez z wiekiem , trzeba czasami dorosnac zeby to zrozumiecac a Ty jak widac nie dales sobie tej mozliwosci , nie smakowala Ci czekoladka katolicka to Twoj problem jesli w Twoim mniemaniu ta jest lepsza to nie pluj na ta poprzednia tylko powiedz ,ze smak Ci sie zmienil ( a wszyscy wiemy ,ze to jest zmysl bardzo indywidualny), bo dla innych pozostaje ona najlepszego gatunkuLizo
jako chłopak przez wiele lat byłem ministrantem. Chodziłem też na lekcje religii do salki katechetycznej nawet wtedy, gdy byłem w szkole średniej. Potrafiłem dyskutować z księdzem w oparciu o Biblię znając ją tylko z czytań w kościele. I zanim odszedłem z KRK zbadałem te nauki co do których miałem wątpliwości w oparciu o Biblię, czy mogę w to wierzyć i praktykować, co naucza KRK.
Po latach mogę stwierdzić, że to co się dzieje na mszy jest rytuałem, namiastką żywej więzi z Bogiem do jakiej mogą mieć dostęp ludzie na podstawie ofiary i okupu Pana Jezusa. Jest to tak jak z czekoladą i wyrobem czekoladopodobnym. Można jeść latami wyrób czekoladopodobny i uważać, że je się czekoladę aż do momentu kiedy spróbuje się prawdziwej czekolady i już nie ma się ochoty na wyrób czekoladopodobny.

#67
Napisano 2007-11-14, godz. 09:15
Dlaczego w takim razie protestanci ewangeliczni kodyfikują pieśni? Skoro można tak postąpić z tekstami śpiewanymi, to czemu już nie z recytowanymi? No i jaka jest niby różnica pomiędzy śpiewaniem "Chwała na wysokości Bogu" a "Amazing Grace", że tej pierwszej pieśni ewangeliczni nie śpiewają (choć nie ma w niej nic sprzecznego z ich doktryną), a tę drugą tak? Zawsze mnie interesowało, czemu protestanci z zasady odrzucają wszystkie katolickie pieśni i hymny, nawet te, gdzie nie ma nic o Maryi, Świętych itp. W drugą stronę zdaje się to nie być problemem, gdyż katolicy coraz częściej włączają do swojego repertuaru utwory protestanckie (wielokrotnie już słyszałem na Mszy np. "Tyś jak skała, Tyś jak wzgórze") A jak gromadzi się cały zbór, to każdy przychodzi z inną sprawą. (...)
Pieśni to nie modlitwa i mają ciut inny cel niż modlitwa. Jakbyś nie wiedział, to protestanci mają dosyć swoich pieśni, tak starych jak i nowych, więc na dobrą sprawę nie muszą od nikogo pożyczać pieśni. Za wchodzenie nowych pieśni do zborów głównie odpowiada młodzież, która też przeważnie akompaniuje do pieśni na gitarach czy też na innych instrumentach. Więc mnie w wypadku pieśni "Tyś jak skała" wcale nie zdziwiłby jej katolicki rodowód. Co najwyżej twoje argumenty legły by w gruzach.
Odnośnie modlitw. To jak ktoś ma ochotę spisać swoją modlitwę, to niech tak czyni, ale czy to oznacza, że wszyscy mają ją recytować skoro nie wypływa to z ich serca? A jak ktoś przychodzi do zboru ze swoim kłopotem i prosi o modlitwę to dlaczego miałbym przeszukiwać kilka mszałów aby znaleźć odpowiednią modlitwę skoro mogę użyć własnych słów aby wyrazić swoją prośbę wstawienniczą o problem tej osoby? Czy do oddania Bogu chwały naprawdę potrzebuję jakiejś regułki, czy aby wyrazić wdzięczność na społeczności ludzi wierzących potrzebuję aby wszyscy jednocześnie odmawiali tą samą modlitwę?
Tradycja jest dobra do czasu, kiedy nie zaczyna zmieniać żywej więzi dziecka bożego ze swoim Ojcem w rytuał, którego najmniejsze naruszenie jest uważane za obrazę Boga.
No to smacznego , tylko widzisz poczucie smaku zmienia sie tez z wiekiem , trzeba czasami dorosnac zeby to zrozumiecac a Ty jak widac nie dales sobie tej mozliwosci , nie smakowala Ci czekoladka katolicka to Twoj problem jesli w Twoim mniemaniu ta jest lepsza to nie pluj na ta poprzednia tylko powiedz ,ze smak Ci sie zmienil ( a wszyscy wiemy ,ze to jest zmysl bardzo indywidualny), bo dla innych pozostaje ona najlepszego gatunku
Życzę ci Lizo, abyś zasmakowała w darze zbawienia, w łasce Boga i żywej więzi z Nim, jako dziecko Boga. Może wtedy zrozumiesz moje słowa i nie będziesz odbierać tego jako "plucie".
Użytkownik Czesiek edytował ten post 2007-11-14, godz. 09:17
#68
Napisano 2007-11-14, godz. 10:46
Jaki inny cel mają pieśni? Tego akurat nie za bardzo rozumiem, bo pieśń to też pewna forma modlitwy. Czy w pieśniach są zwroty do Boga? Tak! Np. "Tyś jak skała, Tyś jak wzgórze, Panie nasz, Boże nasz". Nie jest to więc modlitwa?Pieśni to nie modlitwa i mają ciut inny cel niż modlitwa. Jakbyś nie wiedział, to protestanci mają dosyć swoich pieśni, tak starych jak i nowych, więc na dobrą sprawę nie muszą od nikogo pożyczać pieśni. Za wchodzenie nowych pieśni do zborów głównie odpowiada młodzież, która też przeważnie akompaniuje do pieśni na gitarach czy też na innych instrumentach. Więc mnie w wypadku pieśni "Tyś jak skała" wcale nie zdziwiłby jej katolicki rodowód. Co najwyżej twoje argumenty legły by w gruzach.
Odnośnie modlitw. To jak ktoś ma ochotę spisać swoją modlitwę, to niech tak czyni, ale czy to oznacza, że wszyscy mają ją recytować skoro nie wypływa to z ich serca? A jak ktoś przychodzi do zboru ze swoim kłopotem i prosi o modlitwę to dlaczego miałbym przeszukiwać kilka mszałów aby znaleźć odpowiednią modlitwę skoro mogę użyć własnych słów aby wyrazić swoją prośbę wstawienniczą o problem tej osoby? Czy do oddania Bogu chwały naprawdę potrzebuję jakiejś regułki, czy aby wyrazić wdzięczność na społeczności ludzi wierzących potrzebuję aby wszyscy jednocześnie odmawiali tą samą modlitwę?
Tradycja jest dobra do czasu, kiedy nie zaczyna zmieniać żywej więzi dziecka bożego ze swoim Ojcem w rytuał, którego najmniejsze naruszenie jest uważane za obrazę Boga.
Życzę ci Lizo, abyś zasmakowała w darze zbawienia, w łasce Boga i żywej więzi z Nim, jako dziecko Boga. Może wtedy zrozumiesz moje słowa i nie będziesz odbierać tego jako "plucie".
I co jest złego w gromadnym recytowaniu, skoro i Żydzi w synagogach tak robią i robili tak w czasach Jezusa (zapewne Pan Jezus też recytował modlitwy na nabożeństwach). Katolickie i prawosławne nabożeństwa są właśnie wzorowane na liturgii synagogalnej i stąd zawierają podobne elementy
A gdzie ja mówiłem, że jak ktoś przychodzi z jakąś sprawą to musi szukać we mszałach? Nie musi! Po to jest chwila przerwy po "Módlmy się", żeby w myślach zanieść do Boga swoją prośbę, własnymi słowami. Po to jest chwila przerwy po "Przeprośmy Boga za nasze grzechy", abyśmy przypomnieli sobie nasze własne grzechy. Po to jest chwila przerwy po komunii, żebyśmy własnymi słowami złożyli Bogu dziękczynienie. No i oczywiście należy przyjść do kościoła nieco wcześniej, żeby móc się zastanowić, jakie łaski są nam potrzebne, o co powinniśmy prosić itp. I jeszcze warto zostać chwilę po zakończeniu, a nie zrywać się, jak tylko ksiądz skryje się w zakrystii.
No a poza tym można własnymi słowami się modlić kiedykolwiek i gdziekolwiek. Tylko na Mszy modli się ogół społeczności i intencje poszczególnych jednostek stają się jednością wyrażoną słowami wspólnej modlitwy ogółu. Ale poza tym każdy może zawsze prosić Boga, o co chce i jak chce. Każdy katolik powinien modlić się rano i wieczorem i nigdzie nie jest powiedziane, że musi z książeczki. A większość najczęściej odmawia modlitwę "kombinowaną", tzn. trochę własnymi słowami, trochę ustalonymi tekstami - najczęściej "Ojcze nasz" + "Zdrowaś Mario".
Osobiście szanuję chrześcijan ewangelicznych i mam wśród nich wielu znajomych. Ale nie czuję się na ich nabożeństwach dobrze. Tak jak dla Ciebie rytuały katolickie są puste, tak puste są dla mnie praktyki ewangelicznych. Są one jakieś nadzwyczaj monotonne: dłuuugie nabożeństwo składające się mniej więcej z godziny pieśni i godziny kazań (najczęściej na kanwie 2-3 wciąż tych samych wersetów, co ja przychodzę do baptystów, to oni zawsze mówią o zbawieniu na podstawie darmowej łaski Bożej, jakby nie mieli innych tematów). Potem są jeszcze świadectwa i modlitwy, w każdym razie strasznie dużo gadania na raz - tak, że już wolę te katolickie formułki, przynajmniej bogate teologicznie i jednocześnie treściwe.
Wiem, że w poszczególnych zborach są różne zwyczaje, więc może tak natrafiłem. Dlatego staram się nie generalizować, tylko przyznaję, że jak dotąd nie wyniosłem z nabożeństwa ewangelicznego nic wartościowego.
Ale jak ktoś miał takie odczucia, będąc w KK, to może i nawet lepiej, że przeszedł? Może nie do wszystkich przemawiają rytuały, choć mi one bardziej służą pogłębianiu wiary niż godzinne kazania.
Pozdrawiam

#69
Napisano 2007-11-14, godz. 11:54
Jak zwykle gdy brak argumentow dostaję prywatne pstryczki..
No do mojego postu się nie odniosłeś, więc ..... brak Ci może argumentów?.
#70
Napisano 2007-11-14, godz. 14:09
Najwyraźniej masz rację. Jeden z członków, Marek Głodek, jest pastorem baptystycznym w jednym z warszawskich zborów (wcześniej w Ełku). Niemniej wszystkie moje dotychczasowe informacje dotyczące ww. grupy pochodziły z relacji o ewangelizacjach organizowanych przez parafie katolickie.O ile mnie pamięć nie myli, to Grupę Mojego Brata tworzyli baptyści i zielonoświętkowcy.
Użytkownik Adelfos edytował ten post 2007-11-14, godz. 14:30
#71
Napisano 2007-11-14, godz. 14:37
I zechciała przyjść tylko jedna innowiercza rodzina i jeden bezwyznaniowiec. Niczego się nie dopatruję, tak poprostu wygląda wałbrzyskie chrześcijaństwo, które ma alergię na czarny kolor. Rozmawiam z tymi "cudownie" zbawionymi osobami i wciąż słyszę "oklepane" świadectwa. Jednak na codzień są to ludzie w ogóle nie zaiteresowani sprawami Kościoła (jakkolwiek zwanego). A jeśli już coś odgórnie zaleconego jest realizowane, to najcześciej okazuje się kompletna klapą. Żeby np. ktoś przyszedł na koncert lub wykłady, to trzeba skutecznej reklamy na mieście. Niestety z tym jest problem, bo pastorzyna albo chce wszystko robić sam, albo nie ma nikogo do pomocy. Ja wiele razy proponowałem swoją pomoc. Jednak ile można znosić komletną ignorancję? A potem się słyszy "ujadanie" ewangelicznych w stronę Świadków Jehowy. Wyobraźcie sobie jehowitę zapraszającego kogoś na godzinę przed np. na kongres. A ja właśnie wczoraj otrzymałem takie zaproszenie na konferencję zorganizowaną przez fundację Luisa Palau. Kpina! Tymbardziej, iż na poprzednim spotkaniu wypełniałem ankietę wyrażając chęć uczestnictwa w kolejnych. Lepiej już siedzieć w domu i czekać na obraz Marii.Na koncerty chodzi kto chce i kiedy chce. A dopatrywanie się tego, że na koncercie nie było protestantów bo organizowała to diecezja jest po prostu śmieszny. A jak były tam jeszcze miejsca wolne, to dlaczego nie masz pretensji do katolików, że nie przyszli na darmowy koncert?
11 albumów Gregorian (mp3 >>)Osobiście lubię posłuchać chorały gregoriańskie (daj linka jak masz coś ciekawego) i śpiew cerkiewny, jednak nie odważyłbym się zaproponować aby to było śpiewane u mnie w zborze, lub żebym ja to zaśpiewał. Byłoby to poprostu niewykonalne ze względu na brak odpowiedniego przygotowania i wyszłoby żałośnie.
Użytkownik Adelfos edytował ten post 2007-11-14, godz. 14:38
#72
Napisano 2007-11-15, godz. 08:17
Jaki inny cel mają pieśni? Tego akurat nie za bardzo rozumiem, bo pieśń to też pewna forma modlitwy. Czy w pieśniach są zwroty do Boga? Tak! Np. "Tyś jak skała, Tyś jak wzgórze, Panie nasz, Boże nasz". Nie jest to więc modlitwa?
Są pewną formą modlitwy, jednak nie wyczerpują tego, czym jest modlitwa. Modlitwa przede wszystkim jest rozmową z Bogiem. Czyli powinna być żywa i wypływająca z serca człowieka. I takie modlitwy przytacza Biblia, szkoda tylko, że ludzie zamienili je w formułki do odmawiania zamiast wziąć wzór dla własnych modlitw.
I co jest złego w gromadnym recytowaniu, skoro i Żydzi w synagogach tak robią i robili tak w czasach Jezusa (zapewne Pan Jezus też recytował modlitwy na nabożeństwach). Katolickie i prawosławne nabożeństwa są właśnie wzorowane na liturgii synagogalnej i stąd zawierają podobne elementy
O ile mnie pamięć nie myli, to chrześcijanie żyją pod łaską nie pod zakonem. A ponadto ani ST ani NT nie zawiera sztywnych reguł jak mają przebiegać spotkania Kościoła i jakie modlitwy powinno się o jakim czasie odmawiać.
A gdzie ja mówiłem, że jak ktoś przychodzi z jakąś sprawą to musi szukać we mszałach? Nie musi! Po to jest chwila przerwy po "Módlmy się", żeby w myślach zanieść do Boga swoją prośbę, własnymi słowami. Po to jest chwila przerwy po "Przeprośmy Boga za nasze grzechy", abyśmy przypomnieli sobie nasze własne grzechy. Po to jest chwila przerwy po komunii, żebyśmy własnymi słowami złożyli Bogu dziękczynienie. No i oczywiście należy przyjść do kościoła nieco wcześniej, żeby móc się zastanowić, jakie łaski są nam potrzebne, o co powinniśmy prosić itp. I jeszcze warto zostać chwilę po zakończeniu, a nie zrywać się, jak tylko ksiądz skryje się w zakrystii. (...)
Czy nie zauważyłeś, że ty mówisz o indywidualnej modlitwie podczas mszy, a ja mówię o modlitwie wspólnoty o ustaloną prośbę?
Osobiście szanuję chrześcijan ewangelicznych i mam wśród nich wielu znajomych. Ale nie czuję się na ich nabożeństwach dobrze. Tak jak dla Ciebie rytuały katolickie są puste, tak puste są dla mnie praktyki ewangelicznych. Są one jakieś nadzwyczaj monotonne: dłuuugie nabożeństwo składające się mniej więcej z godziny pieśni i godziny kazań (najczęściej na kanwie 2-3 wciąż tych samych wersetów, co ja przychodzę do baptystów, to oni zawsze mówią o zbawieniu na podstawie darmowej łaski Bożej, jakby nie mieli innych tematów). Potem są jeszcze świadectwa i modlitwy, w każdym razie strasznie dużo gadania na raz - tak, że już wolę te katolickie formułki, przynajmniej bogate teologicznie i jednocześnie treściwe.
Rytuały KRK nie były dla mnie puste, ale okazały się martwe. Wypływały z chęci zasłużenia sobie na zbawienie, którego nie mogły dać. A ponieważ nie były one puste, to moje wyjście z KRK zajęło mi ładnych parę lat.
Wiem też, że w społecznościach protestanckich są osoby, które swoją długą modlitwą mogą zagadać innych i przez to są męczące. Jednak „walka” z tym zjawiskiem jest trudna, bo jak taką osobę nie zniechęcić do modlenia się, a jednocześnie spowodować, aby skróciła czas swojej modlitwy?
Odnośnie tego, że słyszysz tylko „o zbawieniu na podstawie darmowej łasce Bożej” To nie dziwię się temu z kilku powodów.
1. To dzięki tej łasce Boga mamy zbawienie i stajemy się dziećmi bożymi
2. Tylko dzięki łasce Boga możemy prowadzić nowe życie w Chrystusie Jezusie
3. Praktycznie każdy List NT mówi o łasce Boga, o wierze i o zbawieniu.
4. Póki łaska zbawienia nie stanie udziałem człowieka, to słuchanie o niej jest irytujące i potrafi to zagłuszyć treść nawet godzinnego kazania.
Wiem, że w poszczególnych zborach są różne zwyczaje, więc może tak natrafiłem. Dlatego staram się nie generalizować, tylko przyznaję, że jak dotąd nie wyniosłem z nabożeństwa ewangelicznego nic wartościowego.
Ale jak ktoś miał takie odczucia, będąc w KK, to może i nawet lepiej, że przeszedł? Może nie do wszystkich przemawiają rytuały, choć mi one bardziej służą pogłębianiu wiary niż godzinne kazania.
Pozdrawiam
Zgadzam się, że chorobą zawodową pastorów jest gadulstwo. Jednak niezależnie od tego, to co wynosi się z nabożeństwa w dużej mierze zależy nie od kaznodziei czy osób modlących się, a od nastawienia serca człowieka z jakim przeszedł na społeczność. Nawet z najnudniejszego i najbardziej usypiającego kazania potrafię coś wziąć dla siebie.
#73
Napisano 2007-11-15, godz. 11:26
Jeśli odejście z KK wzmocniło Twoją więź ze Zbawicielem, to może słusznie postąpiłeś. Przynajmniej byłeś uczciwy wobec siebie i nie chciałeś dłużej podtrzymywać tego, w czym już dawno nie widziałeś oznak życia. Ja jednak widzę je właśnie tam, więc nie ma dla mnie sensu odchodzić, skoro w żadnym innym Kościele nie czuję głębszej relacji z Bogiem niż w KK (a byłem w kilku różnych wyznań). Także pod względem doktrynalnym uważam, że KK stoi na mocnym gruncie, więc dopóki ktoś mnie nie przekona, pozostanę katolikiem.
Pozdrawiam

#74
Napisano 2007-11-15, godz. 12:44
. Nawet z najnudniejszego i najbardziej usypiającego kazania potrafię coś wziąć dla siebie.
Tak zgadzam się z Tobą, ale szkoda, że spotkałeś w KRzK żadnej wspólnoty, bo zapewniam Cię, że zobaczył byś to, czego wtedy nie dostrzegałeś.

#75
Napisano 2007-11-15, godz. 14:57
"Cudze chwalicie, swojego nie znacie". Większość katolickich odstępców nigdy nie miało styczności z takimi formami duchowości w swojej parafii. Spotkania albo się nie odbywały, albo oni nie byli nimi zainteresowanii. Aż tu nagle pojawia się na ich drodze objawiciel religii prawdziwej. "Mamusiu jak tu pieknie!"Tak zgadzam się z Tobą, ale szkoda, że spotkałeś w KRzK żadnej wspólnoty, bo zapewniam Cię, że zobaczył byś to, czego wtedy nie dostrzegałeś.
#76
Napisano 2007-11-15, godz. 16:04
>>Hi Krzysztof!O ile mnie pamięć nie myli, to Grupę Mojego Brata tworzyli baptyści i zielonoświętkowcy.
Grupa Mojego Brata skladala sie z zielonoswiatkowcow and baptystow.
Peace,
Wiesiek Pruszkowski
www.worshipsteps.com
[email protected]
6575 Sunset Pines St
Las Vegas, NV 89148<<
#77
Napisano 2007-11-16, godz. 11:26
Życzę ci Lizo, abyś zasmakowała w darze zbawienia, w łasce Boga i żywej więzi z Nim, jako dziecko Boga. Może wtedy zrozumiesz moje słowa i nie będziesz odbierać tego jako "plucie".
[/quote]
Czesiu wszyscy jestesmy dziecmi Boga ,wiele ludzi doznaje lask juz teraz , maja zywa wiez z Nim i nie podkreslaja tak swojej wyjatkowosci, wrecz odwrotnie jezeli ktos przezywa cos wyjatkowego wiez z Bogiem to jest raczej uczucie intymne to zachowuje to dla siebie i takze nie podkreslaj jak Ty tego juz zaznales a inni nie ,podkreslajac w ten sposob swoja "wyzszosc" bo to juz zakrawa ,przepraszam za wyrazenie na fanatyzm

#78
Napisano 2007-11-16, godz. 20:34
LizoCzesiu wszyscy jestesmy dziecmi Boga ,wiele ludzi doznaje lask juz teraz , maja zywa wiez z Nim i nie podkreslaja tak swojej wyjatkowosci, wrecz odwrotnie jezeli ktos przezywa cos wyjatkowego wiez z Bogiem to jest raczej uczucie intymne to zachowuje to dla siebie i takze nie podkreslaj jak Ty tego juz zaznales a inni nie ,podkreslajac w ten sposob swoja "wyzszosc" bo to juz zakrawa ,przepraszam za wyrazenie na fanatyzm
Wszyscy ludzie są Bożym stworzeniem, natomiast dziećmi Bożymi są tylko ci, którzy narodzili się na nowo.
Jeśli ktoś nie narodził się z Boga, ten pozostaje jedynie Bożym stworzeniem.Tym zaś, którzy go przyjęli, dał prawo stać się dziećmi Bożymi, tym, którzy wierzą w imię jego, którzy narodzili się nie z krwi ani z cielesnej woli, ani z woli mężczyzny, lecz z Boga.
(Jan. 1:12-13 BW)
Jeśli wywyższaniem jest to, że żebrak mówi żebrakowi, gdzie może najeść się do syta za darmo, a bezdomny bezdomnemu gdzie może spędzić noc w pięciogwiazdkowym hotelu nic za to nie płacąc, to rzeczywiście wywyższam się.
Poza tym chrześcijaństwo ze swej natury nigdy nie było sprawą intymną jakiejś jednostki. To ci, którym Ewangelia przeszkadza i zmusza ich do podjęcia decyzji wymyślili taką wymówkę aby chrześcijanom zamknąć usta.
#79
Napisano 2007-11-16, godz. 20:40

Pozdrawiam cieplutko
Dosia
#80
Napisano 2007-11-17, godz. 10:39
Przyjmujac chrzest to narodzic sie na nowo!!!, nie jestem zebrakiem ktory nie wie gdzie najesc sie do syta , juz jem naprawde syto o ile wiem- juz jestem chrzescijaninem, wiec daruj sobie ta agitacje , i nie obrazaj uczuc innych innych ludzi, ewangelie znam i wcale mi Ona nie przeszkadza w zyciu wrecz odwrotnie, ze Tobie sie wydaje ze Ty jadasz najlepiej to Twoj problem, juz Ci to wczesniej napisalam nie jestes Alfa i Omega bo wersety znasz na pamiec i kazania Protestantow sa bardziej zywe - to Twoj sposob myslenia, takze zejdz z piedestalu i nie zabawiaj sie w Pastora ze mna , pamietaj ktos kto zmienia wiary, interesuje sie religia, zna Biblie na pamiec- w oczach Boga nie znaczy wiecej niz ten co poprostu zyje wedlug Ewangeli i nie plecie jak papuga na pamiec werestow i popisuje sie jak to on pieknie rozroznia w co wierza w ci a tamci , czasami wiecej mu to zajmuje czasu niz zyc naprawde po chrzesciajansku ,zreszta mamy tu zywe przyklady; ludzie zapominaja o rodzinach o podstawowych obowiazkach tak sa zajeci szukaniem "wlasciwego" wedlug nich wychwalania Boga!!! a zycie przemija i ciekawa jestem z czego Bog ich rozliczy ???Lizo
Wszyscy ludzie są Bożym stworzeniem, natomiast dziećmi Bożymi są tylko ci, którzy narodzili się na nowo.
Jeśli ktoś nie narodził się z Boga, ten pozostaje jedynie Bożym stworzeniem.
Jeśli wywyższaniem jest to, że żebrak mówi żebrakowi, gdzie może najeść się do syta za darmo, a bezdomny bezdomnemu gdzie może spędzić noc w pięciogwiazdkowym hotelu nic za to nie płacąc, to rzeczywiście wywyższam się.
Poza tym chrześcijaństwo ze swej natury nigdy nie było sprawą intymną jakiejś jednostki. To ci, którym Ewangelia przeszkadza i zmusza ich do podjęcia decyzji wymyślili taką wymówkę aby chrześcijanom zamknąć usta.
Użytkownicy przeglądający ten temat: 1
0 użytkowników, 1 gości, 0 anonimowych