- obecnie mało osób przystępuje do SJ (globalnie ujemny wskaźnik przyrostu)
- w zborach jest stosunkowo mało młodych osób (z obserwacji mogę powiedzieć iż są w mniejszości) wiec średnia wieku zborów wzrasta (zbory są odzwierciedleniem społeczeństwa którego również średnia wieku rośnie)
Wydaje mi się że biorąc pod uwagę te dwa czynniki liczba SJ z czasem będzie sie powoli zmniejszać.
Jeśli chodzi o śmierć dziadków z Brooklynu to na miejsce każdego z nich są inni którzy ich zastąpią, więc tutaj nie liczył bym na rewolucje.
Pozostaje kwestia dogmatów. Nie mogą się zdecydować na jednorazową zmianę i liberalizację ponieważ to mogło by oznaczać masowe odejście (jak w roku 1975), a nawet rozpad. Od czasu odwołania nauki o pokoleniu 1914 nie było żadnej diametralnej zmiany doktryny. Jeśli jakieś zmiany się szykują to będą to drobne zmiany, nie ingerujące w sposób znaczący w całokształt doktryn.
Dodam tylko iż chodzą pogłoski o sprzedaży biura głównego w NYC... za kilka lat zobaczymy co z tego wyjdzie.
Wskaźnik wzrostu pokazuje 3,1% na plusie, czyli więcej przybywa głosicieli niż ubywa.
Manipulacja po 1975 roku pokazuje, że pomimo jawnego sprzeniewierzenia się WTS-u przeciw Bogu pozostali tam gorliwi ludzie, którzy nadal służyli "organizacji" i dalej wytrwale werbowali nowych głosicieli. Zmiany świateł i ich wytłumaczenie ma już WTS dość dobrze opanowane.
R. Franz opisuje tarcia między CK a prezesem Strażnicy. Odnoszę wrażenie, że od rezygnacji Henschela znacznie obniżyła się jakość artykułów w czasopismach. Dopóki władzę trzymał prezes - dbano o kasę, oferta była bardziej atrakcyjna. Teraz gdy, władają przysypiające dziadki, za dużo jest agitacji, zbyt wiele ogólników. Nie da się tego spokojnie czytać. Mam wrażenie, że ta religia już upada, a za 10-15 lat będzie jeszcze mniej znaczącą sektą. A ja wtedy powiem z tryumfem: A NIE MÓWIŁEM.
Płytkość i miałkość doktrynalna artykułów do studium ma na celu uniemozliwienie dyskusji nad tym co one propagują. Bo jak się odnieść do czegoś, co nie jest wogóle wyjaśnione w artykule i odnosi się w nim do spraw, które kiedyś były omawiane, a które były wyjaśnione na podobnym poziomie - czyli nie były należycie wyjaśnione. Na zadane pytanie skąd ta nauka się wziąła taki "nauczyciel" śJ odpowiada, że dokładnę analizę tej nauki przedstawiono np. w Strażnicy sprzed 20 lat, tylko komu będzie się chciało sięgać do takiej publikacji? A jak nie będzie tam wyjaśnione, a może nawet i będzie podana inna wykładnia od obecnej, to przecież zawsze można powołać się na jaśniejsze światło i obiecać, że w miarę studiowania wiele spraw zostanie wyjaśnione (czytaj - liczę że zapomniesz o swoich wątpliwościach i pytaniach i przyjmiesz na wiarę nauczanie WTS bo inaczej nie jesteś człowiekiem dobrej woli tylko sprzeciwiasz się samemu Bogu).
Cześku, ok, wiem co chciałeś powiedzieć cytując te wersety. Lecz cytować je będzie mógł WTS tylko do tych, którzy już są głęboko zindoktrynowani. Ja natomiast myślę o ludziach. którzy dopiero co okażą zainteresowanie ich przekazem. Osobiście ( chodź nie jestem nastolatkiem ) jak tylko chcę coś więcej dowiedzieć się o danym produkcie, to zapodaję nazwę w wyszukiwarkę. Takich ludzi będzie przybywać.
Argument, że jak twoi najbliżsi dowiedzą się, że studiujesz "prawdę" to będą ciebie od tego odciągać, bo to zapowiedział Pan Jezus pojawia się w książkach do studium z początkującymi. I jest szybko przywoływana przez prowadzącego studium gdy dowie się, że studiujący ma takie kłopoty z rodziną.