Odczułem, że odrzuciłeś formę dialogu, którą zaproponowałem. Zainwestowałeś sporo wysiłku, by mi odpowiedzieć, ale nie na poruszone przeze mnie kwestie. Natomiast streściłeś interpretując niemal całą Biblię według swego przekonania. I co nam to daje? Czyżbyś się lękał, że nastąpi coś nie po Twej myśli? Przecież nie unikam przyszłego odsłaniania Bożych prawd. Dojdziemy również do NT, ale starajmy się robić to w jakiejś kolejności i konstruktywny sposób. Uczniowie Jezusa w ciągu 3,5 letniej działalności nie wszystko potrafili zgłębić, a Ty chcesz, żebyśmy w ciągu 1 miesiąca zrozumieli się?
Wcześniej zaproponowałem
Ponawiam więc ten sposób wyjaśniania i odpowiedz gdzie w tamtym okresie Bóg obiecał Izraelitą niebo, oraz czy wierzyli w jakąkolwiek perspektywę nieba? Interesują mnie szczególnie cytaty biblijne z możliwie krótkimi komentarzami.
Nie mogę się zgodzić z twoją interpretacją Bożego Słowa. Biblia stanowi całość i nie można odrywać jednych części od drugich, czy ST od NT - jak próbujesz to narzucić.
Jak już wspomniałem - Królestwo Boże dla Bożych Dzieci jest przygotowane od założenia świata. Nie do przyjęcia jest myśl, że było Ono poza zasięgiem ludu Bożego ST. Ludzie mieli świadomość, że gdzieś w historii utracili wieczność. Wiedzieli, że ten dar utracony można odzyskać. Bóg wielokrotnie wskazywał drogę. Wielokrotnie mówił, że ci, którzy będą Mu posłuszni - będą żyć wiecznie, że zamieszka razem z nimi, że "będzie się pośród nich przechadzał". A więc Lud Boży od początku wiedział, że może (ma taką szansę) ponownie odzyskać szansę życia wiecznego.
Oczywiście nie wiedzieli jak to dokładnie będzie wyglądało, i podobnie jak ty dzisiaj, ograniczeni byli tym, co znają, o czym słyszeli, itp - czyli granicami ludzkiej wyobraźni. Tak więc ich wyobrażenia w tej kwestii na pewno były jak najbardziej przyziemne. Ale dotyczy to ludzi, ale nigdy Boga. To, co Bóg przygotował dla Swojego Ludu od początku - jest niezmiennym Bożym zamierzeniem wobec wszystkich wiernych Sobie ludzi od Stworzenia świata. Zarówno dla tych z ST, jak i z NT. Taka sama obietnica, taka sama nadzieja, to samo Królestwo dla wszystkich Bożych Dzieci na zasadzie dziedzictwa Bożego.
Nam Chrystus uchylił rąbek tajemnicy i przybliżył nam wiedzę na temat przyszłych wydarzeń. A mimo to, jak napisał ap.Paweł "ani oko ludzkie nie widziało, ani ucho ludzkie nie słyszało, co Bóg przygotował dla tych, którzy są Mu wierni". Mimo, że w NT jest więcej informacji na temat przyszłych wydarzeń, ap.Paweł pisze "nie wiemy czym będziemy". Łatwiej nam tylko zrozumieć pewne tylko zamierzenia Bożego Planu, i większe pole manewru dla wyobraźni przyszłych rzeczy. Przede wszystkim wiemy już (z czym mieli problem ludzie ST), że nie wolno polegać i ograniczać się wyłącznie do możliwości ludzkiego rozumu, gdyż tego, co Bóg przygotował Swoim Dzieciom, żaden ludzki umysł nie jest w stanie sobie wyobrazić. Natomiast możemy wyłącznie poruszać się w granicach tych tajemnic zakrytych dla tamtych ludzi, które Chrystus nam objawił. Wiemy więc np.że dla wszystkich jest jedna i ta sama nadzieja i obietnica, że zmartwychwstaniemy w odmienionych ciałach (zbawieni), że wszyscy usprawiedliwieni zostaną najpierw zabrani do nieba, i że Bóg uczyni Nową Ziemię. Ale przede wszystkim, że jako Dzieci Boże jesteśmy współdziedzicami Królestwa Bożego.
Izrael wiedział, że jego Królem jest Bóg. Wiedział więc o Królestwie Niebios - o Królestwie Bożym. Wiedział, że Bóg nazywa ich Swoimi synami (dziećmi). A więc miał prawo się spodziewać swojego dziedzictwa od Niebieskiego Ojca (i chociaż nie wiedział na czym to dziedzictwo ma polegać, jednak się go spodziewał).
Niedorzecznością jest jakoby posługa kapłańska Izraela w jakikolwiek sposób miała dotyczyć sąsiednich narodów pogańskich. Owszem - świadectwo tak, ale do posługi również wobec prozelitów wyznaczone było pokolenie Lewiego. Tak więc słowa "będziecie mi królewskim kapłaństwem" - są elementem protoewangelii i zawierają obietnicę Zbawienia.
Nigdy by mi nie przyszło do głowy, aby wynosić swoją wiarę ponad wiarę Abrahama, Hioba czy Mojżesza, czy innych bohaterów ST. Są oni dla mnie wzorem do naśladowania. Nie do pomyślenia jest więc myśl, aby Bóg w jakikolwiek sposób poniżył ich w Swoim przyszłym Królestwie.
Czy wierzyli w jakąkolwiek perspektywę nieba?
Gdzie mieli być kapłanami w niebie czy na ziemi?
Gdzie mieli być święci w niebie czy na ziemi?
Gdzie miało być zapowiedziane dla Izraelitów królestwo w niebie czy na ziemi?
Jak już wyżej napisałem - wiedzieli, że jest wybawienie od grzechu. Nie wiedzieli czego się dokładnie spodziewać, ale wiedzieli, że posłuszeństwo Bogu jest gwarancją życia wiecznego.
Jak najbardziej - mieli być święci za życia, gdyż jest to warunek życia wiecznego "bądźcie świętymi bo i Ja jestem święty". Podobnie i ludzie dzisiaj, aby mieć nadzieję współdziedzictwa z Chrystusem, na wzór Chrystusa - musimy uświęcać swoje życie.
Jak już wspomniałem - nie da się budować zrozumienia biblijnego na wyrwanych z kontekstu wersetach. Dzięki NT - mamy łatwiejsze zrozumienie Bożej Woli, ale tylko i wyłącznie poprzez przybliżenie przez Chrystusa zrozumienia tego, co zawierał faktycznie ST, a czego ludzie nie potrafili zrozumieć i dostrzec. Tylko ogarnięcie całości Bożego przesłania i zebranie jej w jedną myśl, pozwala właściwie zrozumieć Boży Plan Zbawienia.
Kapłanami na ziemi był ród Lewiego, pełniący posługę w ziemskiej świątyni. Natomiast jako cały Lud Boży (do którego dzisiaj dołączyli wierni z narodów pogańskich) mieli być kapłanami na wzór Kapłaństwa Chrystusowego na zasadzie dziecięćtwa Bożego, na wzór Jednorodzonego Syna Bożego. W miejscu, w którym zasłona grzechu już nie będzie oddzielała ich od Boga.
Jedno jest Królestwo Boże, dla Izraelitów jak i dla nas dzisiaj obejmujące wszechświat cały - wszędzie, gdzie jest Boża Obecność.