Skocz do zawartości


Zdjęcie

Bóg jest miłością?


  • Please log in to reply
232 replies to this topic

#121 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-23, godz. 08:58

Odnoszę wrażenie, że z lekkim sercem przychodzi, co niektórym, osądzać Boga. Przypisywać Jemu/Bogu względną miłość, zależną od stosunku człowieka do Bożego Majestatu i przestrzegania Jego praw. Więcej, widzieć okrucieństwo i naganny brak miłosierdzia, występowanie Boga w charakterze bezlitosnego uzurpatora całego Wszechświata, zazdrosnego Duchowego Idola. Nie do końca rozumiem ludzkie oskarżenia pod adresem Boga. Wydają mi się dosyć pobieżne, ogólne, mało wnikliwe. W stosunku do człowieka niejednokrotnie szukamy głębszego wyjaśnienia jego złych czynów, wnikamy w motywy postępowania, próbujemy usprawiedliwiać przestepcę - może tu działa jakaś ludzka solidarność. Skąd to gdybanie, czy Bóg jest miłosierny? Dlatego, że Bóg jest daleko od nas (bo tak chcemy i tak nam wygodnie), bo nigdy nie widzieliśmy Boga, a sprawy duchowe są nierzadko poza zasięgniem naszej namacalności, bo w końcu łatwiej jest oskarżać Boga niż Go bronić ( jest Wszechmogący- niech obroni się sam). Istotnie nie wszystkie rzeczy z duchowego świata są dla nas zrozumiałe, nie wszystkie poznawalne, idziemy w stronę Boga trochę jakby po omacku. Może właśnie o to chodzi, aby zaufać Bogu mimo wszystko, mimo naszej cząstkowej poznawalności i mimo naszej ludzkiej ułomności.
Zło, które dzieje się na świecie, które toleruje Bóg i nic z nim nie robi, może nie jest zupełnie takie bezsensowne. Może Bóg uznał za lepsze, aby ze zła wynikło dobro, niż żeby zło nigdy nie istniało - to argument wczesnochrześcijańskiego teologa Augustyna. Obserwując, jak Bóg w przeszłosci rozprawiał się ze złem i widząc Jego wielkie dzieło odkupienia ludzkosci, możemy zauważyc, jak zło i cierpienie może działać konstruktywnie na człowieka i stanowić kontekst stopniowego duchowego wzrostu. Dzięki doświadczaniu dobra i zła człowiek uczy się na zasadzie kontrastu miłować dobro, mieć w nienawiści zło. Ten nieidealistyczny świat, pełen łez, cierpienia, zła kształtuje nasz charakter, dyscyplinę, prowadzi nas do dojrzałosci. W czasie klęsk żywiołowych czy wojen jesteśmy świadkami wyjątkowego męstwa, jedności w pomocy cierpiacym, co byłoby nie do pomyslenia w normalnych czasach. Okrutny świat rozwija wartości moralne ludzkiej osobowości. Sprawdzamy się jako ludzie wierzący, umiejący odróżnić dobro od zła, cierpienie uszlachetnia nas i owocuje świętością. Może o to chodziło Bogu, aby wybrać z różnych narodów ludzi wypróbowanych " w ogniu", oczyszczonych, świadomie podążających w kierunku Bozego światła. Może fakt istnienia świata zniewolonego przez zło nie odzwierciedła Bozej mocy czy dobra, może jest w tym celowość, może wypływa z niezmiennych Jego planów.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#122 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-23, godz. 11:04

No może,może wiele innych "może".To może nie zakładajmy,że Bóg istnieje,skoro te wszystkie nasze "może" wynika z naszych ludzkich odczuć? A jaki to odwieczny niezmienny plan? i realizowany w taki sposób? Może to zły plan? Rzekłbym może nawet "po trupach do racji" ?

Dodam,że w obliczu klęsk rzeczywiście jesteśmy pełni ofiarności,bo jesteśmy ludżmi.Przed chwilą na onecie czytałem,jak kobieta w Atlancie utonęła-nie zdążyli jej uratować.Dla mnie okropny żal.A może "fragmencik" boskiego planu kształtowania naszych charakterów? Tab by zostali ci naj naj?

#123 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-23, godz. 11:48

Odnoszę wrażenie, że z lekkim sercem przychodzi, co niektórym, osądzać Boga. Przypisywać Jemu/Bogu względną miłość, zależną od stosunku człowieka do Bożego Majestatu i przestrzegania Jego praw.



Ida, to może być tylko wrazenie. Kazda wypowiedz czy zdanie na temat Boga poparta jest jakims doswiadczeniem, cos lub ktos powoduje, ze wypowiadamy sie w taki, a nie inny sposob. Trudno wymyslic w tym swiecie cokolwiek nowego, bo zazwyczaj wszystko juz było. Mysl o Bogu niemilosiernym lub Bogu upadłym, któremu cos sie nie udalo, nie jest nowa. Gnoza i jej geneza moze byc podstawa do formulowania pogladow przeciwnych chrzescijanstwu. oczywiscie dla chrzescijanina bedzie to obrazoburcze, bedzie powodowac sprzeciw.

Nie moge wypowiadac sie za wszystkich, ale rowniez w zwiazku z twoja szczera wypowiedzią sprobuje przyblizyc moj kierunek, w ktorym sobie zmierza oczywiscie jaby nie patrzac ograniczony umysl, umysl ograniczony ciaglym brakiem wiedzy o wszystkim. Jednak przychodzi moment w ktorym tej wiedzy jest na tyle duzo, ze zaczynamy watpic w ostateczne prawdy, autorytety, siegamy dalej i chwytamy Boga za rekaw i pytamy, dlaczego postepujesz tak i tak, nie podoba mi sie to. Nie wiem czy jest to kwestia dojrzalosci, jak dziecko, ktore dochodzi do momentu w zyciu, gdzie stawia pytanie lub sprzeciwia sie rodzicowi. Ten naturalny bieg zdarzen stwarza nowe pokolenie, nowe trendy, inny sposob myslenia, tym samym ogolny rozwoj spoleczny. W ujeciu socjologicznym, spolecznym, ludzkosc byc moze tez wyrosnie, dojrzeje i zada trudne pytania, na ktore brak odpowiedzi lub wieczne milczenie, bedzie reakcją w kierunku ateistycznym, tego nie wiem, ale tak czuje. Dlaczego?

Moje zycie wypelnione bylo gleboka wiara i przeswiadczeniem co do obietnic Bozych. Moje dziecinstwo i cala dziecinna osobowosc przepojona byla nadzieja. Gdy pojawily sie pierwsze rozczarowania, pojawily sie pytania i szukanie celu obietnic. Gdy zaczely pojawiac sie odpowiedzi, przyszla kolej na ogromna przykrosc i zal. Potem zwatpienie. Jak poradzic sobie z bolem. Musialem siegnac dalej, w moim przypadku musialem.

Zaczalem studiowac historie religii jako takiej. Interesowac sie ewolucja powstawania nowych grup wyznaniowych, odkrylem powody dla ktorych tak sie dzieje, fundamenty od ktorych zaczyna sie mysl o szczegolnym wyborze przez Boga. Babilonski manicheizm i jego konsekwencje, kontestacja duzych religi, protest i bunt, okazaly sie naturalnym biegiem wydarzen. Albigensi, waldensi, adentysci, mormoni i wszelakie grupy i wspolnoty chrzescijanskie, millenarystyczne postawy, są efektem czegos, nie biora sie z niczego, cos nastepuje po czyms to prawdziwa ewolucja. Zdalem sobie sprawe ze w tym uczestnicze, jestem czescia jakiegos systemu, plyne z naturalnym nurtem przemian, ze nie ma zadnego wyroznienia, ani szczegolnego daru wybrania, ze wpadam w iluzje, ktora rozkreca sie od wiekow. Pojalem, ze moja religia nie jest niczym nowym, wszystko było, choc zylem w przekonaniu, ze jestem pod wplywem najnowszych nauk i odkryc religijnych, bo swiatlo pada tylko na mnie. Nowe swiatlo, blask wiedzy.
Zrozumialem takze, ze Biblia, jako madra i wartosciowa ksiega to rowniez zlepek wierzen, ktore istanialy o wiele wczesniej, ludzie zyli na dlugo przed jej spisaniem. Odnajdujemy w niej wplywy, roznych kultur, ktore istnialy gdy izrael stanowil tylko koczownicze semickie plemiona oddzielone grubym murem od wielkich cywilizacji, z dawno ustalonym biegiem rzeczy okreslajacym duchowosc czy powstanie swiata.
To wszystko spowodowalo, ze wychylilem glowe po za szklana kulę, w ktorej mam wrazenie, ze jestes. Jak piszesz, idziesz po omacku, nie wiesz czy zlo jest bezsensowne czy nie, patrzysz na swiat przez szkla wlasnej wrazliwosci i pomimo, tego ze widzisz brak wytlumaczenia na pewne kwetsie racjonalizujesz postepowanie Boga jakims blizej nie okreslonym celem.
Ja pozbywam sie takich dylematow, widze co widze. Swiat zwierzecy oparty jest na agresji. Zwalcza sie sam w sobie, toczy nieustanna wojne. Wyposazony jest w zeby, pazury, noze, tasaki, pokazuje nam, ze liczy sie wygrana i instykt, jest jakby ukrytym naturalnym wzorem dzialan tej planety. Od wiekow, przed rajem i po, nie wazne czy raj byl czy nie, taki jest swiat. Czlowiek jest w to wpisany, widac jak na dloni, ze jestesmy na etapie doswiadczen agresywnych. Takich tez kreujemy bogów, dzialajacych na zasadzie Odzielajacych, Zabijajacych tych ktorzy sie nie nadaja, Selekcjonujacych tych ktorzy ulegaja odwiecznej klatwie. Ale ja wiem ze to tylko klatwa koncepcji religijnej. W historii religii znajdziesz punkt, w ktorym uznano, ze swiat materialny i jego pragnienia musza pochodzic od zlej Mocy, a duch i czystosc mysli od Dobrej, ta zasad stala sie podstawa do wierzen w nieprawdopodobne rzeczy we wszystkich religiach.
Przyklad:
Ktoregos dnia pewien pan oswiadczyl mieszkancom niewielkiej miejscowosci, iz otrzymal szczegolny dar od Boga. Darem tym byla metalowa, podobno zlota plyta z inskrypcjami w starozytnym jezyku. Pan ten dokonal tlumaczenia tresci inskrypcji. opisuje ona losy mitycznej grupy emigrantow podrozujacych pomiedzy 600 rokiem p.n.e i 421 n.e z jeruzalem do ameryki. Dzisiaj na podstawie tej opowiesci powstal wielomilionowy kosciol.
wierzysz w te opowiesc? wydaje sie smieszna? niedorzeczna?
wierzy w nia miliony ludzi, tak jak miliony wierzy ze osioł z biblii mowil albo, ze mozna zwalic mury trąbkami.
niczym sie to nie rozni.ok, zauzmy, ze nie wykluczam, ze cos takiego moglo sie zdarzyc, ale w zwiazku z tym nie moge wykluczyc niczego, tylko to juz staje sie dla mnie za ciezkie. Bo jesli metalowa tabica to prawda, to co wtedy!!! :(

No wlasnie, chodzi o stosowanie tych samych zasad logiki jednak to zawsze ma swoje konsekwencje:
Z lekkim serce przychodzi niektorym osądzac CK, osmieszac i wykazywac, ze nie sa zadnym bozym kanalem, poslancem, ktory w jakis szczegolny sposob dostaje informacje od Jehowy. No i zgoda nie dostaje.Ale gdy slyszymy najbardziej nieweryfikowalne twierdzenie swiata (jak czytalem na jednym z portali chrzescijanskich) ze Duch Swiety dokonal wyboru np. kanonicznych ksiag Pisma Swietego, nikt nie protestuje, no jak Duch to Duch, nikt nie mowi, ze to grupka ludzi niczym nie rozniaca sie od czlonkow Ciala Kierowniczego!

Pisze o tym wszystkim dlatego, bo napisalas, ze nierozumiesz jak niektorzy moga wychodzic po za granice zrozumienia bozej milosci. otoz mogą, to co przedstawilem to czubek gory lodowej, wiedzy, ktora daje mi sile do zadawania pytan dotyczacych Boga, bogów i ich przedziwnej milosci. Przy tym mam ogromny szacunek do wiary jako takiej, jest ona czescia ludzkiej natury i jest wazna, rzeczywiscie przenosi gory i tworzy w ludzkich umyslach watpliwosci, ktore przeciez nie zabijaja, wrecz przeciwnie tworzą nowe drogi samopoznania i to jest piękne :)

pozdrawiam
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#124 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-23, godz. 17:12

No może,może wiele innych "może".To może nie zakładajmy,że Bóg istnieje,skoro te wszystkie nasze "może" wynika z naszych ludzkich odczuć?
Dodam,że w obliczu klęsk rzeczywiście jesteśmy pełni ofiarności,bo jesteśmy ludżmi.Przed chwilą na onecie czytałem,jak kobieta w Atlancie utonęła-nie zdążyli jej uratować.Dla mnie okropny żal.A może "fragmencik" boskiego planu kształtowania naszych charakterów? Tab by zostali ci naj naj?

Szukasz pewności- pewności istnienia Boga lub pewności Bożej miłosci. Dyskusje w realnym lub wirtualnym świecie takiej pewności Ci nie dadzą. Również samym rozumem nie dowiedziesz istnienia miłościwego Boga, bo rozum tylko dopuszcza możliwość prawdziwość idei dotyczących Boga- nie jest natomiast w stanie dać nam co do tego pewności. Argumentacja czysto matematyczna lub logiczna (logika to chyba dział matematyki) może przynieść korzyść w poszukiwaniach Bożego istnienia, ale znacznie istotniejsza jest wg mnie argumentacja empiryczna. Nie daje ona co prawda zupełnej pewności, ale wskazuje na prawdopodobieństwo. Nasz rozum nie funkcjonuje poza sferą doświadczenia zmysłowego. Rozumem budujemy myśli, konkretyzujemy je i usiłujemy wyjaśnić. Doświadczeniem codziennym, zmysłowym odbieraniem świata dajemy zalążek do syntezowania myśli i zakładania jakiejś wiedzy o świecie. Tworzymy hipotezy, wybiegajace poza sferę naszego doświadczania i podejmujemy wysiłek woli w celu weryfikacji naszych wniosków. Boga przecież nie widzimy, ale doświadczamy dobrych rzeczy sugerujących istnienie Stworzyciela. Budujemy hipotezę osobowego Boga i próbujemy ustalić prawdopodobieństwo tej hipotezy. Porządek natury, mnóstwo splatających się okolicznosci, dzieki ktoremu powstał świat, moralność i madrość istniejąca w mechanizmach otaczającej nas rzeczywistości, skłaniają do wniosku o świadomie i celowo działającej Inteligencji we wszechświecie. Dzięki nauce dostrzegamy fakty dotyczące złożoności naszej rzeczywistości, ale też hipoteza o istniejącym Kreatorze wydaje nam się bardziej realna. Oczywiście od hipotezy obecności Boga do wiary w Niego daleka droga. Wiara w stosunku do wiedzy czy nauki jest kategorią nadrzędną i zdecydowanie związaną ze sferą naszego religijnego doświadczania. A religijne doświadczanie pozostaje w nierozerwalnej łączności z naszym subiektywizmem, wymiarem indywidualnym i bardzo osobistym. Zdarza się często, że im więcej tragicznych i ocierających się o krawędź ludzkiego życia gromadzimy doświadczeń, tym bardziej uświadamiamy sobie własną nicość i zależność od odwiecznych praw natury. Nie możemy sobie dodać za wiele do długości naszych dni, nie od nas zależy wieczna nasza pomyślność. Jeśli nie wierzymy w Boga, nie mamy nadziei na dalszą egzystencję. Nasze życie kończy sie tu i teraz, a pragnienie naszego serca zdaje się kierowac nas ku wieczności. Skąd się wzięła ta myśl o wieczności? Chyba tylko założenie istnienia Boga, wyjaśnia w pełni stysfakcjonująco te myśl i daje nadzieję na realizację naszych marzeń.

Nie życzę Ci Nunek znalezienia się w sytuacji tonącej kobiety na Atlantyku. Przypomniało mi się jak Jurek Owsiak opowiadał kiedyś historię o doświadczaniu Boga. Leciał samolotem nad Atlantykiem, maszyna weszła w turbulencję i mało brakowało, aby skończyła się ta podróż katastrofą. Pozostała modlitwa do Boga. I wszyscy zaczęli się modlić, nawet zdeklarowani pseudoateiści i niechrześcijanie, każdy do jakiegoś Boga. Jak człowiek widzi śmierć w oczach to zaczyna działać pragmatycznie...dopuszcza istnienie Boga i przestaje gdybać.


Ida, to może być tylko wrazenie. Kazda wypowiedz czy zdanie na temat Boga poparta jest jakims doswiadczeniem, cos lub ktos powoduje, ze wypowiadamy sie w taki, a nie inny sposob. Trudno wymyslic w tym swiecie cokolwiek nowego, bo zazwyczaj wszystko juz było. Mysl o Bogu niemilosiernym lub Bogu upadłym, któremu cos sie nie udalo, nie jest nowa. Gnoza i jej geneza moze byc podstawa do formulowania pogladow przeciwnych chrzescijanstwu. oczywiscie dla chrzescijanina bedzie to obrazoburcze, bedzie powodowac sprzeciw.

Oczywiście zapewne tak jest. Dopuszczam też myśl, że czasem w oskarżaniu Boga jest więcej wiary w Niego, niż w ślepej, niewypróbowanej deklaracji niejednego wierzącego. Wiara to istotnie fenomen we wszechświecie, jak to trafnie kiedyś zauważyłeś. :)
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#125 nunek

nunek

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 193 Postów
  • Gadu-Gadu:18612649
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-24, godz. 18:18

...Dyskusje w realnym i wirtualnym świecie są dla mnie bardzo pożyteczne,bogacą mnie uczą,że mały człowiek może być jednocześnie wielki i pokorny.Uczą mnie,że można żyć bardzo szczęśliwie bez nadziei na wieczność,że można się spełnić i spokojnie odejść.Piszesz o dobrych rzeczach sugerujących istnienie stworzyciela? Sugestia to sugestia.

#126 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-09-25, godz. 15:29


To wszystko spowodowalo, ze wychylilem glowe po za szklana kulę, w ktorej mam wrazenie, ze jestes. Jak piszesz, idziesz po omacku, nie wiesz czy zlo jest bezsensowne czy nie, patrzysz na swiat przez szkla wlasnej wrazliwosci i pomimo, tego ze widzisz brak wytlumaczenia na pewne kwetsie racjonalizujesz postepowanie Boga jakims blizej nie okreslonym celem.


Pisze o tym wszystkim dlatego, bo napisalas, ze nierozumiesz jak niektorzy moga wychodzic po za granice zrozumienia bozej milosci. otoz mogą, to co przedstawilem to czubek gory lodowej, wiedzy, ktora daje mi sile do zadawania pytan dotyczacych Boga, bogów i ich przedziwnej milosci. Przy tym mam ogromny szacunek do wiary jako takiej, jest ona czescia ludzkiej natury i jest wazna, rzeczywiscie przenosi gory i tworzy w ludzkich umyslach watpliwosci, ktore przeciez nie zabijaja, wrecz przeciwnie tworzą nowe drogi samopoznania i to jest piękne :)


Nie ukrywam, że skłoniłeś mnie do przemyśleń. Zgadza się jestem w "szklanej kuli" znaczy w Bożej opiece, a na świat patrzę przez "szkło", jakim jest wiara w miłościwego Stwórcę. :) To nie znaczy, że nie próbowałam innych pozabiblijnych wyjaśnień otaczającej mnie rzeczywistości. Historią, socjologią, psychologią religii, szeroko pojętą teologią czy innymi dyscyplinami naukowymi, możemy przybliżyć się do zrozumienia realnego świata i logicznego usystematyzowania pojęć dotyczących pozazmysłowych zjawisk. Zgłębianie wiedzy o świecie pomaga nam lepiej ogarnąć i wytłumaczyć rzeczywistość duchową, ale na wiele pytań nie uzyskałam zadawalającej mnie odpowiedzi. Ciągle więc wracam do punktu wyjścia - do przeświadczenia o istnieniu miłościwego Boga. Nie oznacza to, że rozumiem do końca postępowanie Boga w przeszłości, teraźniejszości i przyszłości, ale nie znajduję poważnej przyczyny dla której miałabym okarżyć Go o okrucieństwo, nieuzasadniony gniew czy obojętność względem człowieka. Zapewne jest to kwestia wiary w Boga, która nie należy do sfery poznawczej człowieka. Wiara w pełnego miłości Boga pozostaje w sferze wolicjonalnej naszej osobowości. Wiara to etap na drodze do ostatecznej weryfikacji rzeczywistości. To nie oddanie się innej, odległej, leżącej poza człowiekiem rzeczywistości, lecz raczej wgląd w faktyczną naturę otaczajacego świata oraz jego interpretacja w kategoriach boskiej rzeczywistości.

Otaczający nas świat możemy poznać w trojaki sposób. Rzeczywistość interpretujemy w sposób rozumowy- naturalny. Uczymy się praw panujących na świecie, poznajemy mechanizmy rozwoju ludzkiej cywilizacji, podążamy za naukowymi wskazówkami. Drugi, empiryczny sposób, dotyczy poznawania świata przez pryzmat naszych doświadczeń. Przez sytuacje, w której jesteśmy podmiotami odpowiedzialnymi lub poddanymi moralnym obowiązkom, dochodzimy do wniosków opisujących rzeczywistość. Trzeci wymiar to Boża obecność, czyli intensywna świadomość życia w kategoriach Bożych celów, którą realizujemy dzięki rozumowemu podejściu i doświadczeniom w realnym świecie. Do wiary w Boga nie doprowadzi nas tylko logiczne wnioskowanie, bo rozum podaje sugestie istnienia Wyższej Inteligencji, nie doprowadzą nas tylko własne doswiadczenia duchowe, potrzebny jest wysiłek naszej wolnej woli. Żeby zrozumieć choć w części działanie Boga, potrzebna jest w nas chęć i gotowość uczynienia tego, potrzebne jest zaangażowanie umysłu, serca i całego jestestwa. Mamy miłować "Pana, Boga swego, z całego serca swego i z całej duszy swojej, i z całej myśli swojej".

Choć w dzisiejszych czasach nie potrafimy zweryfikować wiarygodnosci otaczającego nas świata postrzeganego oczami naszej wiary w Boga, to nie oznacza, że sprawdzalnośc takich rzeczy jest niemożliwa. Ostateczna weryfikacja rzeczywistości będzie możliwa u końca dziejów, gdy staniemy przed obliczem Boga.

Oczywiście mój rozum dopuszcza zasadność oskarżycielskiego tonu w stosunku do Boga, lecz duchowy człowiek buntuje się przeciw temu oskarżeniu. Niedobrze dzieje się na świecie, mimo ogromnego postępu naukowego i gwałtownego wręcz skoku cywilizacyjnego, widzianego na przestrzeni kilkudziesięciu, niedawnych lat. Człowiek, z olbrzymim potencjałem intelektualnym, dokonał genialnych odkryć na rzecz wydlużenia i poprawienia jakości naszego ziemskiego życia. Wiele chorób ujarzmił, wiele też podjął przedsięwzięć by życie na ziemi istniało (biogenetyka). Ale lwia część problemów ludzkości nie znajduje realnego rozwiązania. Człowiekowi też nie udało się pokonać śmierci. Nie wyselekcjonowno genu niedoskonałości, nie odkryto przyczyny naszej zaprogramowanej śmiertelności. Nauka nie znajduje wytłumaczenia naszych egzystencjonalnych bolączek, nie daje zadawalających mnie odpowiedzi na pytanie -dokąd zmierzam, nie daje nadziei na "coś" więcej po śmierci. Wiara w miłościwego Boga daje tą wyższość, że moje istnienie ma sens i daje tą nadzieję, że kiedyś zrozumiem to, co jest poza granicą mojej poznawalności. Defekt w naszym myśleniu jest zapewne ogromny, ja mam tego świadomość.

Użytkownik Ida edytował ten post 2009-09-25, godz. 15:44

"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#127 piotrz

piotrz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 349 Postów
  • Gadu-Gadu:9115170
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nowy Sącz

Napisano 2009-09-29, godz. 10:43

Zostałem zawalony robotą, więc znacznie mniej się odzywać będą,..

Ida i Gruby Drab:
Większość tych rozważań, jakkolwiek 'dobre', to właśnie wzorowy przykład na to, że drzewo poznania, nie daje życia, a w wielu przypadkach efekt działania jego owoców jest tan sam, co u Adama i Ewy, niesie śmierć. Wiedza nie daje życia wiecznego.
Drabie, zwróć się do Drzewa Życia, Chrystusa, On daje życie i to życie zupełnie innej jakości. Twoja wiedza pokazuje dokładnie na to samo, Drzewo POznania zabija, wszystkie religie są takie same, ponieważ źródłem religii jest człowiek, i te same starania przypodobania się Bogu w jakikolwiek możliwy sposób, oczywiście zawsze przez 'dobre' uczynki, takie czy inne. Pierwszy religijny uczynek to "spletni liście figowe i uczynili sobie z nich przepaski" - czyli działanie, żeby lepiej przed Bogiem wyglądać. Później każda religia w takim czy innym stopniu to powtarzała i powtarza - "to jest dobre, zróbmy tak"(nawet jeśli to jest palenie dzieci dla Baala.)
(Przy tej wiedzy, którą masz, dodaj jeszcze "Anatomię Hybrydy", wiele rozjaśnia.) Dlatego tak obraźliwa jest EWangelii Jezusa i dlatego tak szybko tzw. 'chrześcijaństwo' stało się kolejna religią, która zabija, zamiast nieść życie. Ewangelia JEzusa mówi: NIC NIE MOŻECIE ZROBIĆ, Ja to zrobię za was i dla was. Nie możecie nic zrobić, ani, aby się Bogu przypodobać, ani żeby zyskać Jego przychylność, ani żeby zarobić na zbawienie, anie,...... (i tu wpisz wszystko, co wszystkie religie proponują). Nie możecie i nie musicie NIC ROBIĆ, jak tylko przyjąć ten dar ode Mnie, a to spowoduje, . . .
ups,... rozpędziłem się troche. . .
Pisałem o tym w wielu innych miejscach - nowe narodzenie, z Ducha, które powoduje przemienione życie, a przemienionego życia we wszystkich tzw. 'chrześcijańskich' kościołach tyle co na lekarstwo, albo jeszcze mniej.
Prawdziwe chrześcijaństwo to nie religia, to codzienne życie w społecznosci z Bogiem, to wolność od ciężarów religijnych przepisów/zakonu, obowiązkowych uczynków,

Twoja historia jest ciekawa i w pewnym sensie 'klasyczna'. Ale ja szedłem dokładnie 'odwrotnie'. Przez prawie 24 lata byłem totalnym ateuszem, zupełnie nie zaintersowanym sprawami religijnym. Szukałem w filozofiach wschodu, metodach kontroli umysłu Silvy (bardzo zresztą skutecznym, demonicznym środku zaspokajania swoich egoizmów) itp... Potem zacząłem chodzić do KKatlickiego spodziewając się czegoś więcej niż 'chodzenia', jakiejś zmiany w życiu i czegoś w tym rodzju, uwiązałem się grzechem, praktczynie byłem zboczeńcem, 10 lat z tym walczyłem i nikt, nawet na spowiedzi, nie skierował mnie to Centrum i Istoty, do Tego, który daje wolność - Chrystusa. Gdy wreszcie usłyszałem prawdziwą ewangelię, o krzyżu, możliwej zmianie w życiu, zwróciłem się prosto do Pana Życia, aby coś z moim życiem zrobił, bo ja mam go już dosyć w takiej postaci. I zrobił!! Z dnia na dzień zostałem uwolniony z niewoli grzechu, 3 dni pokutowałem, zostałem oczyszczony z brudów przeszłości itd,.. to nie były intelektualne przeżycia, ani niczyje oddziaływanie na mózg. DZięki temu nawróceniu i obietnicom Bożym mogłem przetrwać następne lata, urodzenie upośledzonego dziecka i ciężką chorobę żony. Więc, wiem, że faktycznie dzięki Bogu, moje życie dziś, jest takie jakie jest, to znaczy w miarę normalne. Tu mnie akurat obietnice Boże bardzo pomogły przy czym, w jakiś sposób nauczyłem się wobec nich postawy Szadracha, MEszacha i Abednego: "A choćby nawet Bóg nie wyrwał nas z ognistego pieca, to i tak nie skłonię się przed bałwanem niewiary".
Wszedłem do 'szklanej kuli', ale "z życiem, które jest w Chrystusie Jezusie" ale ma ona tą właściwość, że znacznie powiększa obrazy wpadające z zewnątrz. LEPIEJ widać, ponieważ daje właściwą perspektywę, niezachwiany, stały grunt, który się nie zachwieje (Słowo Boże, które z pkt widzenia Drzewa Poznania jest składanką), ponieważ "rzeczy, podlegające wstrząsowi ulegną przemianie, ponieważ są stworzone aby ostały się te, którymi wstrząsnąć nie można" (Hebr. 12:27).
Osobiste doświadczenia to tylko świadectwa, na plus albo na minus, ale nie moga być podstawą przyjmowania lub odrzucania istnienia Boga,
"Kto ma Chrystusa ma żywot" - to jedyny wyznacznik chodzenia z Panem. Albo masz 'życie wieczne'/żywot, albo go nie masz i wtedy żadna religijna działalność w niczym nie pomoże, ani nie zaposkoi religijnego lęku przed przyszłością.


Niespodzianka, sprawdzian dla Pawła77 i innych, którzy chca przestrzegać przepisów zakonu, "wszak, grzech to przestępstwo zakonu".
(Znalezione w necie).
Otóż jest taki starotestamentowy przepis, który jest powtórzony w Nowym TEstamencie, więc, jak chcą niektórzy, obowiązuje wierzących w Chrystusa.
Jak się na to Pawle zapatrujesz:
Mat 22
(24) mówiąc: Nauczycielu! Mojżesz powiedział: Jeśliby ktoś umarł bezdzietnie, poślubi brat jego wdowę po nim i wzbudzi potomstwo bratu swemu.

Jesteś skłonny również takie przykazania wypełniać?

#128 piotrz

piotrz

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 349 Postów
  • Gadu-Gadu:9115170
  • Płeć:Male
  • Lokalizacja:Nowy Sącz

Napisano 2009-09-29, godz. 17:59

Otóż jest taki starotestamentowy przepis, który jest powtórzony w Nowym TEstamencie, więc, jak chcą niektórzy, obowiązuje wierzących w Chrystusa.

Niedokładnie o to mi chodziło, że właśnie ten przepis, ale o zasadę, że te przepisy zakonu, które są powtórzone w NT są obowiązujące. Chyba ten jeden został przeoczony :) ?

#129 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-09-30, godz. 07:12

Zostałem zawalony robotą, więc znacznie mniej się odzywać będą,..

Ida i Gruby Drab:
Większość tych rozważań, jakkolwiek 'dobre', to właśnie wzorowy przykład na to, że drzewo poznania, nie daje życia



nie jestem taki jak ty, Piotr, nie mam w sobie tylu uczuc i uniesienia, twoje swiadectwo jest autentyczne i indywidualne, ale ja patrze na to zupelnie z innego punktu widzenia. zasadą religijnosci nie jest empiryczny aspekt jej postrzegania (religii), tylko zaswiadczenie o wlasnym swiadectwie. dla mojego umyslu to za malo. ja zdaje sobie sprawe z tego, ze twoje doswiadczenia są wytworem ogromnych zmian kulturowych, naukowych, a pozniej religijnych, aczkolwiek to nie umniejsza ich wartosci.
Nawiaze do Idy, bo moze pozwoli ci to zrozumiec mnie. Bardzo podoba mi sie jej wywazone i spokojne myslenie, mniej w nim emocji, niz u ciebie, ale nie, to nie szkodzi, przeciez nie jestesmy tacy sami :) Ida jest przykladem proby łączenia irracjonalizmu z empirycznym postrzeganiem swiata, oczywiscie jej podejscie tez nie jest absolutnie nowe, jak pisalem wczesniej wszyscy jestesmy zanurzeni w systemie nastepujacych po sobie zjawisk, rowniez religijnych. amerykancy transcendentalisci na poczatku XIX w podejmowali proby polaczenia Boga z co raz nowszymi odkryciami naukowymi. efektem takich dzialan bylo ogromne ozywienie religijne i powstawanie roznego rodzaju sekt. swoją postawe wobec Chrystusa zawdzieczasz wlasnie tym sektom, a nie szczegolnym wybraniem przez niego. ozywienie religijne w XIX w rozpowszechnilo bunt przeciw hierarchii i hipokryzji religijnej i tym samy nadalo nowy wymiar religijnosci dla jednostki. stworzyl sie model religijnosci indywidualnej, to ówczesne sekty wyprowadzily zasade osobistej odpowiedzialnosci za zycie doczesne jak rowniez posmiertne. bylo to zjawisko nowe, spowodowane jednak racjonalnymi zmianami jakie zachodzily we wspolczesnym swiecie. dzisiaj cieszysz sie nowym narodzeniem i indywidualnym połączeniem z Chrystusem, poniewaz jestes czlowiekiem zachodu i z tej kultury sie wywodzisz, to ona ewoluowala pod wplywem zmian otaczajacej nas rzeczywistosci do wymiaru jakiego ty dzisiaj doznajesz, dla mnie jest to ciekawe, ale nie nadprzyrodzone.
Piotr, gdybys sie urodzil w Kairuanie, swietym miescie islamu, dalbys sie pociac na kawalki, ze z twoich nalogow wyciagnal cie Mahomed, ba, dalbys sie pociac na kawalki, ze drewniany bozek z lasu uratowal cie od smierci gdybys byl...Pigmejem.

wszystko to archetyp, archaiczny ukryty fetyszyzm... nie nie bede pisal wiecej, chcialbym abys pozostal w takim stanie jakim jestes, zycze Ci, no wlasnie blogoslawienstw w tym wzgledzie, pragne aby dobrze ci sie powodzilo, bo widze ze dobrze to na ciebie dziala i stabiluzje zycie, tak ma pozostac.

napisalem ci to, abys postaral sie mnie zrozumiec, ze tez cos stabiluzuje moje zycie, nie ide w zaparte i nie odrzucam niczego jako tako, jestem tylko malym czlowieczkiem, z dużą dozą pokory, co jednak nie moze mi przeszkadzac w mysleniu.

pozdrawiam cie serdecznie :)

Użytkownik gruby drab edytował ten post 2009-09-30, godz. 07:15

Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#130 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-10-01, godz. 03:54

Wiedza nie daje życia wiecznego.


Oczywiście wiedza nie daje życia wiecznego, ale prowadzi nas do Chrystusa i zrozumienia rzeczywistości duchowej.
Sam przyznałeś, że dopiero to, co usłyszałeś o Zbawicielu, prawdziwej ewangelii o wyzwoleniu z grzechów, sprawiło Twoją przemianę duchową. Czynnik poznawczy - wiedza, dotyczący Jezusa- Odkupiciela i Twojego położenia jako grzesznika potrzebującego oczyszczenia, zadziałał i skierował Cię w stronę światła. Masz prawo nazywać przeżycia duchowe nieintelektualnymi, ale bez udziału mózgu byłyby raczej niemożliwe. Nawrócenie do Boga, nowonarodzenie jest odpowiedzią całego człowieka, znaczy jego intelektu-umysłu, uczuć-serca i jestestwa-całokształtu ludzkiej aktywności, na zaproszenie do skorzystania z darmowego Bożego aktu odkupienia. Jako istoty obdarzone wolną wolą mamy prawo wyboru do gratisowej "wody życia" lub odrzucenia łaski Bożej. Niektórzy nie potrzebują niczyjej łaski. ;)

Piotrze, Twoje świadectwo życia w Panu, jest dla mnie, człowieka dla którego Ten Sam Chrystus stał się Wyzwolicielem, bardzo budujące i szczere. Mam dla Ciebie wiele szacunku i chrześcijańskiego podziwu, dla Twojej pracy w dziele Pana i dla Twojej umiejętności dźwigania trudów życia osobistego. Miło mi, że zechciałeś się z nami podzielić swoimi doświadczeniami.
Myślę, że stoimy w tym samym szeregu i dążymy w gruncie rzeczy do tych samych celów duchowych. Może trochę inaczej je wyrażamy czy artykułujemy, bo jesteśmy odrębnymi bytami ludzkimi obdarzonymi w nieco inne talenty, inną uczuciowość duchową i inne potrzeby. I jest tak, jak to bywa w życiu, jedni są bardziej wylewni w okazywaniu uczuć, drudzy bardziej powściągliwi. Ale uważam, że kochamy Naszego Boga równie mocno i żarliwie.

Prawdziwe chrześcijaństwo to nie religia, to codzienne życie w społecznosci z Bogiem, to wolność od ciężarów religijnych przepisów/zakonu, obowiązkowych uczynków


Zgadzam się z Tobą i z wieloma Twymi przemyśleniami. Religia nie jest naszą drogą do zbawienia. Może, co najwyżej, pomóc nam kroczyć wąską drogą do życia wiecznego. Może też oddalać nas od Boga i Jego spraw, dawać złudzenie służenia Bogu, prowadzić nas na manowce. Dlatego uważam za istotne znalezienie społeczności prawdziwie wierzących, z którymi łatwiej i skuteczniej będę podążać za Panem. Chyba ciągle jeszcze szukam.

A propo "Anatomii Hybrydy", co to za pozycja? Możesz coś więcej powiedzieć? :) Albo ktoś inny życzliwy.

Pozdrawiam Cię serdecznie, również Draba ( ale mi przysłodziłeś ;) ).
Zasadniczo to wszystkich pozdrawiam, co by nie wyjść na osobę niekulturalną ;).
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho

#131 gruby drab

gruby drab

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 871 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-02, godz. 09:36

Myślę, że temat tym razem się wyczerpał i jb podejmie stosowną decyzję :) inaczej wszyscy bedziemy kroczyc po niezmierzonych peryferiach religii, filozofii i nauki :rolleyes: swiadczy to o tym, ze pojecie milosci bozej jest szerokim aspektem duchowosci czlowieka, ktora w jakims stopniu posiada kazdy z nas. jedni w wiekszym drudzy w mniejszym.

z mojej strony podsumowujac, analiza samej osoby Boga i jego motywacji nie ma sensu
poniewaz jest w pojeciu wierzacych wszechmocny, a zatem nie podlega ocenie ludzkiej, co oczywiscie jest swietnym narzedziem do tego, aby taka teorie wykorzystali sami ludzie :)

fenomenem religii jako takiej jest jej nieweryfikowalnosc i mnogosc teorii, na kazdy temat duchowo-teologiczny, czego przykladem sa dysksje o sprawach doktrynalnych. jako obserwator dostrzegam w nich indywidualizm postow, gdy dokladnie przyjrzec sie poszczegolnym odpowiedziom zawieraja one osobisty, subiektywny osąd spraw. dlatego padają twierdzenia "ja wierzę, że apostoł miał na myśli..." "sądze, że Jezus chciał przez to powiedzieć" "uważam, ze Bóg w tym wypadku" co daje mi obraz Biblii jako świetnego utworu literackiego, Biblia jest jak poezja ze swoja nieskonczoną ilością lustrzanych nieco skrzywionych odbić, którymi są ludzkie serca.

Bog jako wybitny fizyk, matematyk, stworzyciel jak na wlasne pismo jest malo precyzyjny, ale moze tylko dla mnie :blink:

ja konczę wątek i moze taki obrazek na koniec pomimo wszystko :)



pozdrawiam
Z naszych rozmów o niczym
wynika że
tyle wiemy o świecie
a o nas trochę mniej

#132 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-02, godz. 13:34

Odnoszę wrażenie, że z lekkim sercem przychodzi, co niektórym, osądzać Boga. Przypisywać Jemu/Bogu względną miłość, zależną od stosunku człowieka do Bożego Majestatu i przestrzegania Jego praw. Więcej, widzieć okrucieństwo i naganny brak miłosierdzia, występowanie Boga w charakterze bezlitosnego uzurpatora całego Wszechświata, zazdrosnego Duchowego Idola. Nie do końca rozumiem ludzkie oskarżenia pod adresem Boga. Wydają mi się dosyć pobieżne, ogólne, mało wnikliwe. W stosunku do człowieka niejednokrotnie szukamy głębszego wyjaśnienia jego złych czynów, wnikamy w motywy postępowania, próbujemy usprawiedliwiać przestepcę - może tu działa jakaś ludzka solidarność. Skąd to gdybanie, czy Bóg jest miłosierny? Dlatego, że Bóg jest daleko od nas (bo tak chcemy i tak nam wygodnie), bo nigdy nie widzieliśmy Boga, a sprawy duchowe są nierzadko poza zasięgniem naszej namacalności, bo w końcu łatwiej jest oskarżać Boga niż Go bronić ( jest Wszechmogący- niech obroni się sam). (...........)Zło, które dzieje się na świecie, które toleruje Bóg i nic z nim nie robi, może nie jest zupełnie takie bezsensowne. Może Bóg uznał za lepsze, aby ze zła wynikło dobro, niż żeby zło nigdy nie istniało - ......

No to szkoda tylko, że za czasów Noego jednak zrobił porządek, topiąc wszystko iwszystkich a nawet zwierzątka przy okazji.... a co......... no Sodoma i Gomora też się nie ostała...... ilu tam było mieszkańców? 1000 ? Tysiąc mężczyzn uprawiało homoseksualizm? A Może tysiąc mężczyzn uprawiało homoseksualizm z pedofilią na zmianę? I to Boga tak rozwścieczyło??? No to teraz w każdym mieście na ziemi znajdziemy po 1000 pedofilów, miliony dzieci codziennie są gwałcone i wykorzystywane sexualnie... szkoda, że Ten fakt już Boga nie wzrusza i nie obchodzi .........

Użytkownik qwerty edytował ten post 2009-10-02, godz. 13:35

nie potrafiłam uwierzyć.......

#133 starowinka

starowinka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 130 Postów

Napisano 2009-10-02, godz. 14:04

Grał wam na flecie a nie zawodziliście - śpiewał a nie tańczyliście. Jak wykona wyrok, jest źle. Jak nie wykona też jest źle. Czemu jego działania bywają tak różne? A co mówi do faraona? "Po to pozostawiłem cię przy życiu aby imię moje rozsławiono po ziemi". Świat i jego relacje są niezwykle skomplikowane i niepowtarzalne. Toteż działania Boga są dynamiczne i nieszablonowe. Jak powiada apostoł: "w jego plany pragną wejrzeć aniołowie". A co dopiero człowiek. Jak może nawet najwytrawniejszy szachista zrozumieć posunięcia tego który przewiduje miliardy kombinacji naprzód. Tutaj wysiada nawet szatan. A co dopiero człowiek. Jak mówi prorok: "któż bowiem poznał zamysły Boga". Wiemy tylko tyle ile w swej łaskawości zechce nam objawić. Nawet jeśli czegoś nie rozumiemy, nie bluźnijmy.

Użytkownik starowinka edytował ten post 2009-10-02, godz. 14:09


#134 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-02, godz. 15:14

Grał wam na flecie a nie zawodziliście - śpiewał a nie tańczyliście. Jak wykona wyrok, jest źle. Jak nie wykona też jest źle. Czemu jego działania bywają tak różne? A co mówi do faraona? "Po to pozostawiłem cię przy życiu aby imię moje rozsławiono po ziemi". Świat i jego relacje są niezwykle skomplikowane i niepowtarzalne. Toteż działania Boga są dynamiczne i nieszablonowe. Jak powiada apostoł: "w jego plany pragną wejrzeć aniołowie". A co dopiero człowiek. Jak może nawet najwytrawniejszy szachista zrozumieć posunięcia tego który przewiduje miliardy kombinacji naprzód. Tutaj wysiada nawet szatan. A co dopiero człowiek. Jak mówi prorok: "któż bowiem poznał zamysły Boga". Wiemy tylko tyle ile w swej łaskawości zechce nam objawić. Nawet jeśli czegoś nie rozumiemy, nie bluźnijmy.

A niech przewiduje te miliardy kombinacji, nie mnie w to wnikać :) Ale skoro sam o sobie mówi że jest moim ojcem i jest wszechmocny i ŻE JEST MIŁOŚCIĄ! no to mam prawo oczekiwać że będzie bronił uciśnionych, a już tym bardziej wykorzystywanych sexualnie dzieciaczków......
nie potrafiłam uwierzyć.......

#135 Młody Wilk

Młody Wilk

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 118 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-02, godz. 15:59

Grał wam na flecie a nie zawodziliście - śpiewał a nie tańczyliście. Jak wykona wyrok, jest źle. Jak nie wykona też jest źle. Czemu jego działania bywają tak różne? A co mówi do faraona? "Po to pozostawiłem cię przy życiu aby imię moje rozsławiono po ziemi". Świat i jego relacje są niezwykle skomplikowane i niepowtarzalne. Toteż działania Boga są dynamiczne i nieszablonowe. Jak powiada apostoł: "w jego plany pragną wejrzeć aniołowie". A co dopiero człowiek. Jak może nawet najwytrawniejszy szachista zrozumieć posunięcia tego który przewiduje miliardy kombinacji naprzód. Tutaj wysiada nawet szatan. A co dopiero człowiek. Jak mówi prorok: "któż bowiem poznał zamysły Boga". Wiemy tylko tyle ile w swej łaskawości zechce nam objawić. Nawet jeśli czegoś nie rozumiemy, nie bluźnijmy.

Znowu usprawiedliwianie Boga naszą niewiedzą i ułomnością. Który to już raz...

#136 starowinka

starowinka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 130 Postów

Napisano 2009-10-02, godz. 17:52

A niech przewiduje te miliardy kombinacji, nie mnie w to wnikać :) Ale skoro sam o sobie mówi że jest moim ojcem i jest wszechmocny i ŻE JEST MIŁOŚCIĄ! no to mam prawo oczekiwać że będzie bronił uciśnionych, a już tym bardziej wykorzystywanych sexualnie dzieciaczków......

Mówisz, że jest Ojcem. Więc wiesz, że dał życie wszystkim. Mówisz, że jest miłością, więc wiesz, że przejawia miłość i jej aspekty w stosunku do wszystkich. A każdy w jakimś stopniu zawinił z mniej lub bardziej czynników zależnych, lub niezależnych od niego. Na przykład patologiczne wychowanie. Lub zachwiania genetyczne. Dopóki nie umiemy tego jednogłośnie zweryfikować nie możemy wytknąć Bogu jego cierpliwości względem grzeszników jako zła. Poza tym Bóg od samego początku uczynił wszystkie rozumne istoty wolnymi. Niestety wolność daje możliwość czynienia nie tylko dobra, ale i zła. Taka jest cena wolności. Bunt w niebie i na ziemi jest tylko konsekwencją tego przywileju istot rozumnych. Natomiast Bóg w swej miłości już przed wiekami podjął plan ratunkowy. Plan po którym na wieki zapanuje pokój. Bo Bóg tak kocha świat, że Syna swego Jednorodzonego dał za nas. Syna którego najpierw zrodził, zanim świat powstał. Wolność synów Bożych jest opłacona wielkimi cierpieniami, ale największe cierpienie poniósł ten kto najmocniej kocha. A sama mówisz, że "BÓG JEST MIŁOŚCIĄ".

#137 starowinka

starowinka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 130 Postów

Napisano 2009-10-02, godz. 18:13

Znowu usprawiedliwianie Boga naszą niewiedzą i ułomnością. Który to już raz...

Odpowiem żartem na żart. Właśnie na Polsacie zaczyna się film "Bruce Wszechmogący". :)

Użytkownik starowinka edytował ten post 2009-10-02, godz. 18:14


#138 qwerty

qwerty

    Elita forum (> 1000)

  • Członkowie
  • PipPipPipPip
  • 2138 Postów
  • Płeć:Male

Napisano 2009-10-02, godz. 18:44

Mówisz, że jest Ojcem. Więc wiesz, że dał życie wszystkim. Mówisz, że jest miłością, więc wiesz, że przejawia miłość i jej aspekty w stosunku do wszystkich. A każdy w jakimś stopniu zawinił z mniej lub bardziej czynników zależnych, lub niezależnych od niego. Na przykład patologiczne wychowanie. Lub zachwiania genetyczne. Dopóki nie umiemy tego jednogłośnie zweryfikować nie możemy wytknąć Bogu jego cierpliwości względem grzeszników jako zła. Poza tym Bóg od samego początku uczynił wszystkie rozumne istoty wolnymi. Niestety wolność daje możliwość czynienia nie tylko dobra, ale i zła. Taka jest cena wolności. Bunt w niebie i na ziemi jest tylko konsekwencją tego przywileju istot rozumnych. Natomiast Bóg w swej miłości już przed wiekami podjął plan ratunkowy. Plan po którym na wieki zapanuje pokój. Bo Bóg tak kocha świat, że Syna swego Jednorodzonego dał za nas. Syna którego najpierw zrodził, zanim świat powstał. Wolność synów Bożych jest opłacona wielkimi cierpieniami, ale największe cierpienie poniósł ten kto najmocniej kocha. A sama mówisz, że "BÓG JEST MIŁOŚCIĄ".

Ale za czasów Noego zareagował na nieprawość :) No i Sodomie też się nie udało...... i od tego zaczęło się moje dzisiejsze pisanie :) Dlaczego Bóg wkurza się tak wybiórczo?
nie potrafiłam uwierzyć.......

#139 starowinka

starowinka

    Forumowicz (51-500)

  • Członkowie
  • PipPip
  • 130 Postów

Napisano 2009-10-02, godz. 19:30

Zadajesz pytanie. Czyli nie znasz motywów Jego decyzji w danych sytuacjach. Na jakiej podstawie więc Go osądziłaś?

#140 Ida

Ida

    Domownik forum (501-1000)

  • Członkowie
  • PipPipPip
  • 715 Postów
  • Płeć:Female

Napisano 2009-10-03, godz. 01:33

Ale za czasów Noego zareagował na nieprawość :) No i Sodomie też się nie udało...... i od tego zaczęło się moje dzisiejsze pisanie :) Dlaczego Bóg wkurza się tak wybiórczo?

Wolałabyś, aby Bóg działał jak automat? PŚ opisuje Go jako istotę posiadającą uczucia, podchodzącą indywidualnie do każdej sprawy.
Za czasów Noego Bóg, "Pan widział, że wielka jest złość człowieka na ziemi i że wszelkie jego myśli oraz dążenia jego serca są ustawicznie złe". W zepsucie rodzaju ludzkiego zamieszane też były stworzenia duchowe, stąd może radykalne kroki Boga. Poza tym Biblia donosi: "Pan żałował, że uczynił człowieka na ziemi i bolał nad tym w sercu swoim", co wskazuje na głębokie zranienie Boga. Wg mnie istniały podstawy, aby wybiórczo potraktować człowieka - wytępić złych ludzi a pozostawić przy życiu sprawiedliwego Noego. Bóg jako Pan całego wszechświata miał prawo postąpić wedle własnego uznania i z tego prawa skorzystał.
A Sodoma nie zasługiwała na zniszczenie? " Wielki rozlega się krzyk przeciwko Sodomie i Gomorze, że grzech ich jest bardzo ciężki. Zstąpię więc i zobaczę, czy postępowali we wszystkim tak, jak głosi krzyk, który doszedł do mnie, czy nie; muszę to wiedzieć" PŚ relacjonuje, że Bóg był gotów odstąpić od zniszenia Sodomy, gdyby znalazło się w niej 10 sprawiedliwych. Wnioskuję zatem, że Bóg analizował sytuację wymienionych miast i działał z wnikliwością. Osoby, które znalazły przychylność Bożą ocalały- Lot z rodziną został wyprowadzony z Sodomy. Nie wiem czy w Sodomie było 1000 homoseksualistów i pedofili, wydaje mi się to mało prawdopodobne, ale zepsucie zapewne wielkie, bo "skarga na miasto była głośna przed Panem". Jednak w nawiązaniu do sądu ostatecznego Pan Jezus powiedział, że lżej będzie ziemi sodomskiej aniżeli miastom galilejskim, w których dokonało się najwięcej cudów Syna Bożego.
Czytając relacje biblijne Bóg jawi się jako osoba darząca człowieka niezwykłą uwagą, przychylnością, niesłabnącym zainteresowaniem, paletą uczuć. Bóg - żałuje, gniewa się, oburza się, ale też pragnie, miłuje, oczekuje. Ma prawo ustanawiać swoje normy postępowania, swoje zasady sprawiedliwości, pociągać nas do odpowiedzialności za stosunek do Bożych prawideł, bo nas stworzył i wszystko, co dzieje się lub co nie dzieje się na świecie, ma miejsce za Jego przyzwoleniem.
"Ten, kto wyrusza na poszukiwanie Boga ... może przebiec wiele ścieżek. Zgłębić wiele religii, wstąpić do wielu sekt, ale w ten sposób nie spotka Boga. Ponieważ Bóg jest tutaj, teraz, obok nas." P.Coelho




Użytkownicy przeglądający ten temat: 0

0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych