Witam Was:)
Wtrącę się, bo jestem w podobnej sytuacji do koleżanki... Hmmm... albo i głupszej. Bo nie jestem światkiem, nie jestem katoliczką... jestem poganką. A człowiek, z którym jestem (o dziwo jestem, choć długo trwała dziwna sytuacja, w której wyglądało jakby i jemu na mnie zależało i mi na nim... tylko, że - nie jestem świadkiem) robił wszystko co mógł byśmy się pokłócili, o sobie zapomnieli. Problem w tym, że nie znałam ich religii na tyle, by wiedzieć, że znajomość z nie-świadkami nie jest mile widziana. Znałam go dosyć długo, wiedziałam jaki jest i owe zachowania nie były dla mnie normalne... A że jestem dociekliwa - musiałam się dowiedzieć o co chodzi. I jestem tutaj. Kilka miesięcy temu przeczytałam te 50-kilka stron. Dało mi to dużo do myślenia... Brnąć dalej czy wycofać się. I mimo kolejnych zdań w stylu "uciekaj!" zaryzykowałam. W grudniu pierwszy raz byłam na ich zebraniu. I od czasu do czasu chodzę. Była Pamiątka... A zaraz potem spotkanie z innymi poganami...
Jego rodzina? Wierzy, że zostanę jedną z nich, mimo, że za każdym razem proszę by nie robili sobie nadziei. Jego rodzina? Lubi mnie.
Jemu obiecałam, że ograniczę swoje kontakty z poganami...
W cytatach masz odpowiedź na to, dlaczego traktują cię "łagodnie". Gdybyś się nie interesowała religią Świadków to zapewne twój chłopak zbierałby cykliczny ochrzan od rodziców/starszych zboru.
Różnica między tobą a Unpredictable jest taka, że ona nie ma zamiaru chodzić na zebrania, Pamiątki jak również zmieniać swych wierzeń. U ciebie sytuacja jest lepsza bo ty już wykazujesz zainteresowanie okazując to w czynach.
Kiedyś miałem podobnie jak ty. Opisywałem to w którymś miejscu forum.
Wiem tylko, że nie chcę się zmieniać... I nie zgodzę się na to by ktoś nadzorował moje życie (czyt. starsi) - albo jestem przewrażliwiona. Co będzie to będzie. Czas pokaże - przynajmniej tak sobie powtarzamy w chwilach zwątpienia.
A co do własnych poglądów - dużo tego i nie koniecznie nadaje się to do opisywania w tym wątku.
Musisz zrozumieć, że organizacja wymaga WYŁĄCZNEGO oddania i to starsi zawsze mają rację a nie ty. Musisz się ze wszystkim zgadzać, chyba że będziesz udawała. Czy jesteś gotowa spełniać wszystkie wymagania organizacji? Pamiętaj, że później, w razie popełnienia poważnego według organizacji grzechu i nie okazania skruchy jesteś wykluczana a co za tym idzie wszyscy którzy należą do organizacji mogą się od ciebie odsunąć, włącznie z twoim chłopakiem/narzeczonym/mężem. Poważne według organizacji grzechy można oczywiście ukrywać, ale jeśli starsi się o tym dowiedzą to jest to najprostsza droga do komitetu. Znane są też przypadki, gdy niesłusznie wykluczano osoby za "grzechy" typu nie chodzenie na zebrania. Już to kiedyś pisałem, napiszę jeszcze raz: przyjęcie chrztu w organizacji to przekroczenie granicy, spoza której NIE MA akceptowalnego przez organizację powrotu.
Nie zamierzam cię zniechęcać. Chcę tylko abyś wiedziała co i jak. Jeśli czujesz się na siłach - spróbuj. Wiele małżeństw w organizacji jest takich, że późniejsza żona nie była wcześniej ŚJ a mąż wcześniej był i zapoznał ją z prawdą, ożenił się z nią i do dzisiaj jest OK. Znam takie małżeństwa.
Użytkownik ble edytował ten post 2010-04-07, godz. 18:02