Cześć M!!!
Wybacz, że nieco potnę twoją wypowiedź, ale tak będzie mi łatwiej odpowiedzieć.
Czesiek
Jestem na tyle świadoma, że zdaję sobie sprawe z tego, że nie można wierzyć od razu w coś czego się nie zna...lub wierzyć na słowo, bo ktoś tak powiedział...ja jestem niewierząca, bo nie uznaje od jakiegos roku kosciola, ksiezy itp...dzis gdy ludzie siedza na pasterce, ja siedze przed kompem...
M!!!
Niekiedy warto sprawdzić i to u źródła to, co się odrzuca. I uświadomić sobie dlaczego tak naprawdę się to robi. Nie jestem katolikiem, odszedłem z tego kościoła. Mimo to zachęcam ciebie, abyś sprawdziła nauczanie KK chociażby w oparciu o katechizm (ten taki duży podręcznik), a nie w oparciu o to, co nauczają osoby nieprzychylne KK. Przymajmniej będziesz mogła świadomie odrzucić to, co uznasz za złe w oparciu nie o czyjeś nieprzychylne uwagi, ale w oparciu o chociażby porównanie tej nauki z Biblią.
tu nie chodzi nawet o to ze ja sie zakochalam w tym czlowieku i chce z nim byc...bo w sumie dzieki mojemu wiernemu przyjacielowi juz wiem ze jest inna droga do szczescia i wolnosci choc wymaga samotnosci narazie...
Szczęście, wolność - czy zastanawiałaś się co te słowa oznaczają?
Chcesz wolności a jednocześnie dążysz do związku przyjaźni/narzyczeństwa/małżeństwa. Przecież to zamiana "niewoli u rodziców" na "niewolę u ukochanego". Wolność to takie chwytne hasło, ale jako osoby stworzone przez Boga do życia w rodzinie (stadzie
), i dążące do tego, aby być w rodzinie, podejmujemy się życia w związkach wymagających od nas tego, abyśmy umieli się podporządkować obowiązkom wynikającym z tego. Dlatego warto sobie uświadomić, że takie szczytne słowo "wolność' ma swoje ograniczenia wynikajace ze związków z innymi ludźmi, które ograniczają naszą wolność, czy tego chcemy, czy nie. Wolność zawsze będzie ograniczona odpowiedzialnością.
A szczęście? To często pogoń za ułudą. Gonisz za czymś, zamiast cieszyć się z tego co masz. A niekiedy wystarczy odwrócić się do tyłu, aby to szczęście, które nas goni stało się naszym udziałem. Tylko czy nasze ideały szczęścia które sobie stworzyliśmy pozwolą nam się z tego cieszyć?
w sumie swiadkowie uznaja ze kazdy moze miec miejsce u Boga jesli bedzie godny tego bez wzgledu na wiare dlatego nie rzuce sie w wir tego by byc swiadkiem...ja zyje wedlug wlasnych zasad ktore sa oparte na tym co mowi Bóg...choc jest to polaczenie katolicyzmu i wiary Swiadkow to jestem szczesliwa bo ten zloty srodek sprawia ze jestem osoba o ktorej ludzie dobrze mowia...
świadkowie Jehowy nauczają, że jeśli jakaś osoba nie słyszała orędzia o królestwie, to bedzie miała szansę zmartwychwstać w czasie 1000-lecia po armagedonie i zapoznać się z tym orędziem. Jeśli jednak już słyszała i nie przyjęła go, to zostanie unicestwona w armagedonie lub jak nie dożyje tego wydarzenia, to nie dostąpi zmartwychwstania w czasie 1000-lecia. Więc albo coś źle zrozumiałaś, albo osoba która zapoznawała ciebie z nauczaniem śJ nie przekazała ci całego nauczania w tej kwestii.
M!!!
coś takiego, jak złoty środek pomiędzy śJ i KK po prostu nie istnieje. Bóg po to mówił do ludzi poprzez proroków, a na końcu poprzez Swojego Sya, abyśmy nie szukali "złotego środka" który nam odpowieda. Weź Biblię, wydanie katolicki lub protestanckie i poczytaj co Bóg mówi poprzez Swoje Słowo. A przede wszystkim zapoznaj się z nauczaniem Pana Jezusa i Jego apostołów zawartym w Nowym Testamencie.
niestey calkiem odmienne zdanie maja rodzice...wg nich nie mozna byc dobrym i dawac ludziom tak wiele z serca...trzeba byc przebieglym...to jest dla mnie bardzo przykre:/jestem starsznie wrazliwa osobka dlatego tak wszystko przezywam...
M!!!
Z twoich słów wynika, że jesteś idealistką. Twoi rodzice już co nieco przeżyli i to powoduje, że mają takie a nie inne zdanie. A może do końca nie zrozumiałeś tego co mówią? Patrząc na to co piszesz, jesteś w wieku, kiedy najtrudniej jest się dogadać z rodzicami, kiedy rodzice są "wrogiem publicznym nr 1". Może jakbyście usiedli i spokojnie pogadali, to okazałoby się, że chodziło im o to, abyś uważała na ludzi, bo są tacy, co twoją dobroć będą chcieli wykorzystać, którzy poranią ciebie, a potem zostawią. Niekiedy warto zastanowić się nad słowami Pana Jezusa:
Oto Ja posyłam was jak owce między wilki, bądźcie tedy roztropni jak węże i niewinni jak gołębice.
(Mat. 10:16 BW)
Nie wszystkie osoby jakie spotkasz na swojej drodze będą owcami, dlatego warto być rztropnym w tym co się robi.