Wiem że nie piszę może zbyt jasno ale mimo wszystko czuję się jakoś niezrozumiany. Nie wiem czemu ale wszyscy widzą mnie jako ślepo zakochanego
Nie może być miłości tam gdzie nawet nie pozwolono jej zacząć się rozwijać, co najwyżej zauroczenie. Ja tak to widzę.
Moim zdaniem nie masz wedlug niej zadnych dlugow
Nie chodziło mi o dług wobec "Niej". Bardziej o to co napisał R. Franz [ i to co jest w Strażnicy]:
" Gdy ludzie narażeni są na wielkie niebezpieczeństwo ze strony, z której się tego nie spodziewają, lub gdy są wprowadzani w błąd przez tych, których uważają za przyjaciół, czy ostrzeżenie ich jest przejawem nieuprzejmości ? Być może postanowią nie uwierzyć ostrzeżeniu. Może nawet poczują się nim dotknięci. Lecz czy to zwalnia nas od moralnej odpowiedzialności za udzielenie takiej przestrogi ? "
Jeśli ktoś znałby fakty, które mogłyby mi pomóc w podjęciu ważnych decyzji chciałbym aby dał mi te fakty poznać. Nie po to aby podjąć za mnie decyzję, lecz w celu dostarczenia mi informacji, których wartość i znaczenie oceniłbym samodzielnie. I jeśli byłby to przyjaciel, prawdziwy przyjaciel, wierzę, że niczego by przede mną nie ukrył
Nie chcę też aby ktoś to zrozumiał w ten sposób, jak to już nieraz bywało na tym forum, że chcę ją ratować z fałszywej religii.
Spróbuję jeszcze kiedyś to wyjaśnić ale na razie nie wiem jak ...
P.S. Oczywiście ogromnie dziękuję za wszelkie opinie i wypowiedzi.
Użytkownik Nilrem0 edytował ten post 2007-03-23, godz. 20:38
To w co wierzysz nie jest prawdą, jest tylko tym w co wierzysz a umysł pozwoli Ci tego doświadczyć. Zrobi wszystko aby to na czym się koncentrujesz, o czym ciągle myślisz stało się możliwe do doświadczenia.