Wykształcenie, oficjalny pogląd SJ
#221
Napisano 2008-07-25, godz. 10:05
Żartowałem drogie dzieci! Przeprasazam. Nie "o d...ę" tylko "o kant stołu".
Ja mam dla wszystkich inną radę: albo naciągaj starych na finansowanie twojego przedłużenia młodości na uczelni wyższej i niech sie cieszą, że synek dyplomy zbiera. Albo idź wreszcie do roboty i zacznij zarabiać, bo po 40-tce na naukę za głupiś, a na robotę za leniwy!
#222
Napisano 2008-07-25, godz. 12:05
W tym roku w Szczecinie na Kongresie przy wjeździe pod dużym parasolem był punkt RKB tylko po co to nie mam pojęcia.RKB to Regionalne Komitety Budowlane - budują sale królestwa itp. Zadna szkoła tylko "wolontariusze",.
Islam zdominuje świat
Islam będzie rządzić światem
Ściąć głowy tym, którzy znieważą Islam
Islam jest religią pokoju...
#223
Napisano 2008-07-25, godz. 12:12
Czyli PSB: Praktyczna Szkoła Budowlana.RKB to Regionalne Komitety Budowlane - budują sale królestwa itp. Zadna szkoła tylko "wolontariusze",.
#224
Napisano 2008-07-25, godz. 12:25
W tym roku w Szczecinie na Kongresie przy wjeździe pod dużym parasolem był punkt RKB tylko po co to nie mam pojęcia.
Jak to po co ?
Mlodzi bracia , w sile wieku mogli zdobyc tam informacje jak zrobic siebie darmowego wola do pracy na budowie.
Mozna tez tam bylo dostac ankiete do wypelnienia. Nastepnie daje sie to starszym ,ktorzy rozpatruja taki wniosek.
(czy jestes godzien by harowac za friko czy nie ,moga go odrzucic jesli nie jestes przykladny)
W ankiecie sa podstawowe informacje na Twoj temat.
(wiek,plec,doswiadczenie zawodowe itp.)
Jesli przejdziesz wszystko pomyslnie ,RKB przydzieli odpowiedniedla twoich ujmiejetnosci zadanie na budowie sali w twojej okolicy.
#225
Napisano 2008-07-26, godz. 06:11
może trochę odbiega od tego wątku to, co napiszę teraz, aleDodać jeszcze trzeba, że te firmy sprzatjące (dochodowe zresztą) zakładali co bardziej zaradni bracia, a kasę zarabiali na nich biedni pionierzy, ale cóż i tak byli szczęśliwi, ze mogą pracować dla braci, a nie dla "światusów". Jednak Ci "dobrzy bracia" często nie dawali im wolnego na zebrania czy kongresy, no bo ktoś musiał pracować...
poruszyłaś Warmianko mój bardzo czuły punkt, który mnie wkurzał przez lata. Otóż moja matka pracowała przez kilka lat u "super fajnych" braci będąc juz osobą po 50 tce na tzw."czarno".
Byli w jednym zborze. ci bracia chodzili na zebrania, mieli przykładne odpowiedzi na zebraniach, głosili....i nie przeszkadzało im zatrudniać mojej matki niezgodnie z tym co wymaga"cezar", czyli państwo, nie mówiąc już o tym ze miłości żadnej w tym nie było, że kobiecie w leciwych luz latach nie zapewniali podstawowych pracownicczych praw. moja mama nawet o to się nie upominała, bo uwazała, że lepiej pracowac u braci niż u ludzi ze świata.
Po kulku latach, gdy moja matka już była pod 60 -tkę w jednym dniu zakończyli działalność, a moja matka dostała li tylko wynagrodzenie za ostatni miesiąc....nic więcej, a oni nie mieli żadnych wyrzutów sumienia.
potraktowali ją jak już niepotrzebny sprzęt. oczywiście wylewnie i z uśmiechem podziękowali jej za pracę. i to wszystko.
Moja matka jest tak "wyszkolonym swiadkiem jehowy", że złego słowa o nich nie powiedziła nikomu, i nie mówi.....a jak z oburzeniem mówiłam o ich postępowaniu , to ze spokojem odpwiadała, ze oni "sami poniosą winę za swoje grzechy".
nie piszę to po to, by zwrocic uwagę zetylko u s. j takie sytuacje się zdarzają. bo zdarzają się pewnie we wszystkich grupach wyznaniowych.
tylko chcę zaznaczyć, że świadkowie jehowy mają tylko USTALONE powody do wykluczeń tzn.. np niemoralnośc, palenie papierosów, ale już OKRADANIE w ten sposób braci, OKRADANIE państwa, to już nie podlega procedurze odłączenia, choć robią to nie tylko raz , ale przez całe lata....I WSZYSCY W ZBORZE O TYM WIEDZĄ. "Szaraczki", jak ich nazwała Warmianka szemrają po kątach, że przecież tak nie wolno, i....nic.
przeraząjące w tym wszystkim jest to, że często zatrudniają braci -bracia na przywilejach tzn. np. starsi, dają bardzo minimalne wynagrodzenie ( bo przecież to bracia, nie powinni narzekać, wszak pracują w raju duchowym)
są bezkarni, w tym że nie opłącają wsystkich świadczeń
Gdy ja przez lata na to zwracałam uwagę, to mówiono mi, że przecież zatrudnienie pracownika bardzo dużo kosztuje, (tak jak bym słyszała usprawiedliwienia tych, którym się głosi, że można zabijać, bo ten kraj na nas napadł)
a w osteczności, gdy już moje niezadowolenie z takiej sytuacji było bardzo duże, usłyszałam, że jestem siostrą, a siostry takimi sprawami nie powinny się zajmowac....
a ja chciałam tylko tego, aby religia w której jestem była religią prawdziwą.....bardzo tego chciałam
Użytkownik novanna edytował ten post 2008-07-26, godz. 06:17
#226
Napisano 2008-07-26, godz. 07:15
#227
Napisano 2008-07-26, godz. 10:01
uczeń na PO nikogo nie zabija, tylko uczy się obsługiwać broń (a tak naprawdę często ma jedną jedyną lekcję strzelania a resztę roku szkolnego uczy się z książki do PO) - co więcej, nie podpisuje żadnej umowy z cezarem że będzie zabijał za pieniądze (jako żołnierz zawodowy) ani nie składa ślubowania że będzie bronił ojczyzny. To są tylko potencjalne umiejętności które mogą nigdy nie zostać użyte
a świadome okradanie państwa (co nie jest godne pochwały) a tym bardziej pracownika i współwyznawcy (co jest godne surowego potępienia) jakoś uchodzi.
jak tacy ludzie potem mogą mówić że "żyją w prawdzie"?
czy wypełnianie nierzetelnych zeznań podatkowych to jest życie w prawdzie?
za takie coś powinno być publiczne napiętnowanie.
ale cóż: za normalne zachowania, zgodne z Biblią (np. okazywanie uczuć dziewczynie) będą człowieka upominać, a złodziejstwo tolerować...
czyż nie jest to faryzeizm?
Moim zdaniem przecedzają komara a połykają wielbłąda i są ślepi duchowo jeśli tego nie widzą.
#228
Napisano 2008-07-26, godz. 13:29
#229
Napisano 2008-07-26, godz. 16:32
Bardziej obłudnie wygląda to wtedy, gdy zestawi się lekcję strzelania na PO z myślistwem dla rozrywki. Tego nie wolno, a tamto wolno, mimo, że w obu przypadkach chodzi o posługiwanie się bronią palną.i pomyśleć że ta sama świętoszkowata organizacja pod pozorem zakazu strzelania na lekcjach PO wywierała naciski na nieuczęszczanie do szkół średnich...
#230
Napisano 2009-05-21, godz. 06:00
Młodzież często spotyka się z pokusami i naciskami, by zrobić coś, co jest popularne. Rozważmy kilka przykładów.
* Koledzy naciskają cię, byś zapalił.
* Nauczyciel w dobrej wierze namawia cię, byś poszedł na studia.
* Zostajesz zaproszony na imprezę, gdzie będzie swobodny dostęp do alkoholu, a może nawet do narkotyków.
* Ktoś proponuje, byś zamieścił w Internecie swój profil.
* Kolega zaprasza cię na brutalny lub niemoralny film.
Co zrobisz, gdy znajdziesz się w podobnej sytuacji? Czy po prostu ulegniesz, czy też dokładnie zastanowisz się, jaki może być tego kres? Warto zadać sobie wtedy następujące pytania: "Czy człowiek może nagarnąć ognia w zanadrze i nie spalić swych szat? Albo czy człowiek może chodzić po węglach i nie przypiec swych stóp?" (Przysłów 6:27, 28)
#231
Napisano 2009-05-21, godz. 09:45
* Ktoś proponuje, byś zamieścił w Internecie swój profil.
"Nie wierzcie w jakiekolwiek przekazy tylko dlatego, że przez długi czas obowiązywały w wielu krajach. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że wielu ludzi od dawna to powtarza. Nie akceptujcie niczego tylko z tego powodu, że ktoś inny to powiedział, że popiera to swym autorytetem jakiś mędrzec albo kapłan, lub że jest to napisane w jakimś świętym piśmie. Nie wierzcie w coś tylko dlatego, że brzmi prawdopodobnie. Nie wierzcie w wizje lub wyobrażenia, które uważacie za zesłane przez Boga. Miejcie zaufanie do tego, co uznaliście za prawdziwe po długim sprawdzaniu, do tego, co przynosi powodzenie wam i innym"
[Siddhartha Gautama]
#232
Napisano 2009-05-21, godz. 10:09
Wyższe wykształcenie - potencjalne zagrożenia:
- niemoralność
- materializm
- niezależne myślenie
- utrata wiary
- realizowanie celów świeckich zamiast celów duchowych
Zaznaczam od razu, że nie jestem ŚJ. Jestem chrześcijaninem.
Muszę przyznać, że pomimo wyższego wykształcenia nie "dopadło" mnie nic z tych zagrożeń.
Znalazłem coś fajnego. W Strażnicy z 2008-09-01, czyli całkiem świeżej, jest ramka:
Młodzież często spotyka się z pokusami i naciskami, by zrobić coś, co jest popularne. Rozważmy kilka przykładów.
* Koledzy naciskają cię, byś zapalił.
* Nauczyciel w dobrej wierze namawia cię, byś poszedł na studia.
* Zostajesz zaproszony na imprezę, gdzie będzie swobodny dostęp do alkoholu, a może nawet do narkotyków.
* Ktoś proponuje, byś zamieścił w Internecie swój profil.
* Kolega zaprasza cię na brutalny lub niemoralny film.
Co zrobisz, gdy znajdziesz się w podobnej sytuacji? Czy po prostu ulegniesz, czy też dokładnie zastanowisz się, jaki może być tego kres? Warto zadać sobie wtedy następujące pytania: "Czy człowiek może nagarnąć ognia w zanadrze i nie spalić swych szat? Albo czy człowiek może chodzić po węglach i nie przypiec swych stóp?" (Przysłów 6:27, 28)
Pragnę na początku zauważyć, że cytat z Księgi Przysłów został, jak zwykle w przypadku artykułów zamieszczanych na łamach "Strażnicy", wyjęty z kontekstu. W tym fragmencie chodzi o mężczyznę cudzołożącego z zamężną kobietą.
Zupełnie niemądre jest umieszczanie
* Nauczyciel w dobrej wierze namawia cię, byś poszedł na studia.
* Ktoś proponuje, byś zamieścił w Internecie swój profil.
pomiędzy
* Koledzy naciskają cię, byś zapalił.
* Zostajesz zaproszony na imprezę, gdzie będzie swobodny dostęp do alkoholu, a może nawet do narkotyków.
* Kolega zaprasza cię na brutalny lub niemoralny film.
Przy okazji zapytam:
Czy ŚJ poszedł by na imprezę bez dostępu do alkoholu i narkotyków ze swoimi znajomymi?
Czy ŚJ wogóle przyjąłby zaproszenie od kolegi na jakikolwiek film?
To oczywiście pytania retoryczne, ale jeśli ktoś chce - niechaj odpowie.
#233
Napisano 2009-05-21, godz. 12:18
Skoro nie jesteś śJ to znaczy, że Cię dopadło ;-)Zaznaczam od razu, że nie jestem ŚJ. Jestem chrześcijaninem.
Muszę przyznać, że pomimo wyższego wykształcenia nie "dopadło" mnie nic z tych zagrożeń.
#234
Napisano 2009-06-19, godz. 20:58
Robert od dzieciństwa uchodził za nieprzeciętnie zdolnego ucznia. Gdy miał osiem lat, jedna z nauczycielek złożyła w jego domu wizytę i powiedziała, że właściwie nie ma rzeczy, której nie mógłby osiągnąć. Wyraziła nadzieję, że któregoś dnia zostanie lekarzem. Dzięki wynikom uzyskanym w szkole średniej mógł wybrać którąkolwiek z najlepszych uczelni w kraju. Ale Robert zrezygnował z tego, co wielu uważało za niepowtarzalną życiową szansę i podjął stałą służbę pionierską.
źródło: "Strażnica" z 15 września 2009 roku, artykuł "Niezrównana wartość wykształcenia zapewnianego przez Boga"Wielu podziela odczucia wspomnianego na wstępie Roberta, który mówi: „Niczego nie żałuję. Służba pełnoczasowa przynosi mi radość i satysfakcję. Dzięki niej mogłem skosztować i zobaczyć, że Jehowa jest dobry. Za każdym razem, gdy poświęcałem coś pod względem materialnym na rzecz spraw duchowych, Jehowa błogosławił mi dając więcej niż to, co ofiarowałem. W sumie więc wygląda to tak, jakbym nic nie poświęcił. Tak naprawdę jeszcze zyskałem.”
cytaty z nagrania mp3
#235
Napisano 2009-06-19, godz. 21:06
#236
Napisano 2009-06-19, godz. 21:25
Pierwszy śJ, jakiego poznałam, studiuje ze mną na politechnice. Byłam bardzo zdziwiona, gdy dowiedziałam się, m.in. z tego forum, że oni stronią od wielu rzeczy. Z tym ze studiów niejednokrotnie imprezowałam (narkotyków nie było, ale alkoholu dość sporo). Filmów też parę obejrzeliśmy, i były to filmy wszelkiej maści: thrillery, obyczajowe, sensacyjne, komedie romantyczne... A ostatnio bawiłam się z grupą śJ na koncercie rockowym...Przy okazji zapytam:
Czy ŚJ poszedł by na imprezę bez dostępu do alkoholu i narkotyków ze swoimi znajomymi?
Czy ŚJ wogóle przyjąłby zaproszenie od kolegi na jakikolwiek film?
To oczywiście pytania retoryczne, ale jeśli ktoś chce - niechaj odpowie.
Więc nie wiem wcale czy to takie retoryczne pytania ;-)
"Czasem trzeba umrzeć, by urodzić się na nowo.
Czasem trzeba wiele stracić, by wyjść z podniesioną głową.
Nawet przestać wierzyć, by docenić wiary siłę.
Gdy przeczytasz tysiąc książek, czy zrozumiesz jedną chwilę?"
#237
Napisano 2009-06-19, godz. 21:28
Temat edukacji powraca w tekście z najnowszego wydania "Strażnicy". Z artykułu dowiemy się, że największą wartość ma wykształcenie, które Jehowa zapewnia z myślą o przygotowaniu ludzi na Jego "wielki dzień". Opowiedziano również taką oto historię:
źródło: "Strażnica" z 15 września 2009 roku, artykuł "Niezrównana wartość wykształcenia zapewnianego przez Boga"
cytaty z nagrania mp3
Domniemam że część tych historyjek jest naciągana albo wręcz wymyślona. Znam podobne 'doświadczenia' z własnego podwórka, ze zgromadzeń, na których znajome mi osoby opowiadały tak naciągane lub wręcz nieprawdziwe przeżycia że słuchając tego zastanawiałem się w imię jakiej idei to robią, czemu ma to służyć. W osobistych konfrontacjach przyznawali się do tego że byli namawiani do takiego a nie innego przedstawiania własnego życia.
#238
Napisano 2009-06-20, godz. 18:09
Mnie zawsze ten aspekt bardzo interesował, ponieważ w wielu wysłuchanych, przeczytanych historyjkach tego typu słyszałam, że osobom pełniącym pełnoczasową służbę niczego nie brakuje pod względem materialnym, a w praktyce widziałam wyłącznie coś przeciwnego. Jeśli jakiemuś pionierowi lub pionierce dobrze się wiodło to tylko w wypadku, gdy wspierała ją/jego zamożna rodzina. Ja sama kiedy zaraz po maturze podjęłam się tejże pięknej służby (zamiast iść na studia ) nie miałam lekko, bardzo trudno było w tamtych czasach znaleźć pracę, z którą można by pogodzić obowiązki teokratyczne i zasady gorliwego neofity (np.nie zgadzałam się sprzedawać papierosów - praca w większości sklepów odpadała). Nie mogłam liczyć na rodziców, bo pochodzę z bardzo skromnie żyjącej rodziny, a w tamtym okresie u mnie w domu rodzinnym było bardzo źle z kasą. No i cóż...Jehowa raczej mi nie błogosławił, bywało tak,że nie jadłam nic przez trzy dni, bo nie miałam co. W końcu rzuciłam tę piękną służbę i poszłam do "nieteokratycznej" pracy (musiałam pracować w co drugą niedzielę, nie było też mowy, abym zdążyła na całe zebranie piątkowe). Miałam chociaż co jeść i nie chodziłam na zebrania cały rok w jednej sukience.
#239
Napisano 2009-06-23, godz. 09:09
Szczerze się wzruszyłam Twoim wyznaniem, a z moich oczu popłynęły łzy. Wiem, że służba pionierska nigdy nie była łatwą rzeczą i wymagała sporo wyrzeczeń, wg mnie, często ponadludzkich i niepotrzebnych poświęceń. Sądzę, że Bóg nie oczekiwał od nas aż takiej skrajnej ofiarności, graniczącej z niezaspokojeniem podstawowych potrzeb każdego człowieka. Organizacja postrzegała sprawę zaangażowania w służbę ewangelizacyjną jako szczególny przywilej i okazję do podkreślenia obfitości Bożych błogosławieństw, będących udziałem pionierów. A te błogosławieństwa nierzadko były udziałem ograniczonej grupy śJ, którzy posiadali zaplecze materialne i którzy mieli predyspozycje do wykonywania pracy kaznodziejskiej. Nie wszyscy mamy jednakowe talenty ewangelizacyjne, każdy człowiek jest inny. Organizacja próbowała wmówić nam coś zupełnie odmiennego. Mianowicie, że służba pionierska jest w zasięgu każdego sługi Bożego i każdy powinien dążyć do uzyskania pełni chrześcijańskiego oddania przez zasilanie szeregów pionierów pomocniczych lub pełnoczasowych. Tylko czy było to oddanie Bogu, czy organizacji , uzurpującej sobie prawo do wyłączności praktykowania czystego wielbienia?bywało tak,że nie jadłam nic przez trzy dni, bo nie miałam co
Ileś lat temu w moim domu rodzinnym pomieszkiwali pionierzy. Byli to przeważnie młodzi bracia. Czasy były trudne, ich służba też nie należała do najłatwiejszych. Często borykali się z większymi lub mniejszymi problemami finansowymi, szukali dorywczych zajęć. Domyślam się, ile poświeceń wymagało od nich trwanie w służbie pionierskiej. Bywało, że zachodzili do nas zwyczajnie głodni i wiedzieli, że w naszym domu znajdą wsparcie. Przynajmniej tyle mogliśmy dla nich zrobić.
#240
Napisano 2009-06-23, godz. 11:10
Użytkownik malinowa7 edytował ten post 2009-06-23, godz. 11:12
Użytkownicy przeglądający ten temat: 0
0 użytkowników, 0 gości, 0 anonimowych