Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika mihau

Odnotowano 285 pozycji dodanych przez mihau (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-02-19 )



Sort by                Order  

#33860 ...

Napisano przez mihau on 2006-08-31, godz. 23:07 w Humor

Bardzo fajne



#120954 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 21:54 w Ogólne

Dorzucam jeszcze jedno, niestety po angielsku, przemówienie w wykonaniu kobiety która wyszła z sekty Moona.

http://www.ted.com/t...ults_think.html



#120680 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-16, godz. 11:02 w Ogólne

Tak, TED jest naprawdę świetne i lubię te krótkie przemówienia oglądać, jednak oglądam zwykle po angielsku; nie sądziłem że skecz Julii Sweeney został już przetłumaczony.
No to mała próbka ewolucjonizmu w kontekście: uroczy, seksowny, słodki:
http://www.ted.com/t...weet_funny.html



#120533 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-15, godz. 02:45 w Ogólne

Hej, mały prezencik dla forumowiczów :)
Arnold Jacobs opowiada o swoim eksperymencie życia przez rok zgodnie ze WSZYSTKIMI zasadami Biblii. Do jakich doszedł wniosków i czego się nauczył? Jest też wzmianka o Świadkach Jehowy, a całość aż skrzy humorem. Polecam.

http://www.ted.com/t...biblically.html



#36441 Spotkanie ze Świadkami

Napisano przez mihau on 2006-10-02, godz. 19:37 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Na co moja mama:
- Tak, ale nie o to chodzi. Wasza nauka nie ma żadnej głębi filozoficznej.
W tym momencie, jak moja mama określiła, Świadek zamachał rękami i poszedł sobie.


Trudno wychodzac z poziomu mityczno-przynaleznosciowego doszukiwac sie w religijnym egocentryzmie i absolutyzmie jakiejs filozoficznej glebi, co najwyzej prosta mape odwzorowujaca rzeczywistosc ogladana ze wspomnianego poziomu.
A mapa nie jest terenem.
No, ale mnostwo osob myli swoje osobiste przekonania na temat swiata z rzeczywistoscią.



#34422 Organizacja - przybliża a może oddala

Napisano przez mihau on 2006-09-05, godz. 17:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Wyczekiwanie konca, proroctwa o koncu - w kazdej epoce ludzie oczekiwali jakiegos konca.
Skoro Biblia nie mowi, kiedy ten koniec, i ze nawet Syn o dniu i godzinie tej nie wie, to po co tyle zajmowac sie tym koncem?
Takie straszenie i motywowanie sie koncem do wiekszego duchowego wysilku nie jest duchowe i nie jest czyste.
Jesli opiera sie na strachu, a nie na autentycznej milosci to jest emocjonalnie i duchowo nieczyste.
No bo czy ktos poznaje prawde z milosci do Boga (ktory go podobno do siebie pociagnal) czy tez z powodu strachu przed nadchodzacym koncem?



#36330 klątwa Gedeona: "widziałem takich co szydzili i zostali dotknięci palcem...

Napisano przez mihau on 2006-09-30, godz. 14:08 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Oczywiście, szczególnie szydzenie ze zła niesie złe konsekwencje, a jak ktoś szydzi z organizacji będącej np. synonimem zła, no to biedakowi może i w drewnianym kościele cegła na głowę upaść. :D


... albo deska, gdyz kto sieje wiatr, ten zbiera burze.
Sednem sprawy nie jest to, czy organizacja SJ jest zla czy nie ( oczywiscie mozna wyliczac plusy lub minusy) lecz sam fakt postawy - w tym przypadku szydzenia.
A to, czyli postawa, attitude, do kogos lub czegos mowi o Tobie.
A to co i jak mowisz powinno byc wazniejsze dla Ciebie od tego o czym mowisz.
Ja na przyklad lubie sobie zadawac takie pytanie:
Co teraz robie?
Nie wiem, czy nie dostrzegasz roznicy pomiedzy konstruktywna krytyka a niskim nasmiewaniem sie i szydzeniem z czyichs przekonan?
Gdy pomyslisz i dostrzezesz te roznice, byc moze zechcesz zadac sobie nastepne pytanie, ktore rowniez lubie sobie zadawac:
Po co to robie? Co chce osiagnac?
No wlasnie.
Czy chcesz kogos wyciagnac z 'sekty'?
Jezeli tak, to zadaj sobie pytanie tzw. empatyczne:
Jakbym sie czul na miejscu przecietnego Swiadka czytajac to, co wlasnie napisalem/powiedzialem?
Ja oczywiscie nie mam nic do tego, gdy probujesz sobie ulzyc i cos zrobic z krzywdami czy traumami jakich mozliwe ze kiedys zaznales, ale zlo dobrem sie zwycieza i o wiele lepiej jest zaczac od siebie.
Nie chce cie tutaj przekonywac, ze gdy mowa jest lepsza to i zycie lepsze, sam przeciez wiesz to najlepiej.
W koncu najwazniejsze dla ciebie jest to, ze gdy przestales juz byc swiadkiem to znajdujesz wiecej czasu na bardziej pozytywne i wartosciowe rzeczy w Twoim zyciu.
Wiesz, ja nigdy wprost bym ci nie powiedzial, ze lepiej jest miec pozytywne nastawienie.
Jak wtedy gdy czujesz sie swietnie, pogodzony ze soba i z calym swiatem wokol, wszystko jest fajne, jestes szczesliwy i zadowolony - sam wiesz jak to jest.
No, ale nie mysl za duzo o tym, co tutaj napisalem, po prostu rob tak, aby bylo dobrze.



#36327 klątwa Gedeona: "widziałem takich co szydzili i zostali dotknięci palcem...

Napisano przez mihau on 2006-09-30, godz. 14:00 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Oczywiście, szczególnie szydzenie ze zła niesie złe konsekwencje, a jak ktoś szydzi z organizacji będącej np. synonimem zła, no to biedakowi może i w drewnianym kościele cegła na głowę upaść. :D


... albo deska, gdyz kto sieje wiatr, ten zbiera burze.
Sednem sprawy nie jest to, czy organizacja SJ jest zla czy nie ( oczywiscie mozna wyliczac plusy lub minusy) lecz sam fakt postawy - w tym przypadku szydzenia.
A to, czyli postawa, attitude, do kogos lub czegos mowi o Tobie.
A to co i jak mowisz powinno byc wazniejsze dla Ciebie od tego o czym mowisz.
Ja na przyklad lubie sobie zadawac takie pytanie:
Co teraz robie?
Nie wiem, czy nie dostrzegasz roznicy pomiedzy konstruktywna krytyka a niskim nasmiewaniem sie i szydzeniem z czyichs przekonan?
Gdy pomyslisz i dostrzezesz te roznice, byc moze zechcesz zadac sobie nastepne pytanie, ktore rowniez lubie sobie zadawac:
Po co to robie? Co chce osiagnac?
No wlasnie.
Czy chcesz kogos wyciagnac z 'sekty'?
Jezeli tak, to zadaj sobie pytanie tzw. empatyczne:
Jakbym sie czul na miejscu przecietnego Swiadka czytajac to, co wlasnie napisalem/powiedzialem?
Ja oczywiscie nie mam nic do tego, gdy probujesz sobie ulzyc i cos zrobic z krzywdami czy traumami jakich mozliwe ze kiedys zaznales, ale zlo dobrem sie zwycieza i o wiele lepiej jest zaczac od siebie.
Nie chce cie tutaj przekonywac, ze gdy mowa jest lepsza to i zycie lepsze, sam przeciez wiesz to najlepiej.
W koncu najwazniejsze dla ciebie jest to, ze gdy przestales juz byc swiadkiem to znajdujesz wiecej czasu na bardziej pozytywne i wartosciowe rzeczy w Twoim zyciu.
Wiesz, ja nigdy wprost bym ci nie powiedzial, ze lepiej jest miec pozytywne nastawienie.
Jak wtedy gdy czujesz sie swietnie, pogodzony ze soba i z calym swiatem wokol, wszystko jest fajne, jestes szczesliwy i zadowolony - sam wiesz jak to jest.
No, ale nie mysl za duzo o tym, co tutaj napisalem, po prostu rob tak, aby bylo dobrze.



#36399 klątwa Gedeona: "widziałem takich co szydzili i zostali dotknięci palcem...

Napisano przez mihau on 2006-10-01, godz. 11:52 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

A wracajac do tematu, czy nie sadzicie ze, Bog na nikogo zla nie zsyla, chyba ze Bogiem chcecie nazwac prawo przyczyny i skutku, albo tzw. traf losu?
No ale z drugiej strony, jakby na to nie spojrzec, Biblia daje przyklady incydentalnych i wybiorczych przypadkow "interwencji sedziego na boisku"; i tak Sodoma i Gomora doczekaly sie swojego "11 wrzesnia", byl tez potop i szlag trafil olbrzymy oraz zaginione cywilizacje, plus rozmaite kamienie z nieba i inne cuda w rozmaitych etnicznych czy bratobojczych walkach...
... co mi sie nie podoba :)
No, ale tutaj kryje sie paradoks, ze wielu ludzi wierzac w istote najwyzsza, w gruncie rzeczy przypisuja jej (o moj Boze, napisalem Jej? Przeciez Bog jest mezczyzna!) zatem przypisuja Mu, w gruncie te cechy i takie postepowanie jakich nawet przecietny swiadek, katolik czy baptysta by nie przejawil, a przynajmniej nie bez drzenia gromowladnej reki. Oczywiscie kazdy powie ze Bog jest miloscia, jest milosierny, sprawiedliwy, itd, ale z drugiej strony tylko sprobuj wyjsc przed szereg! Albo sprobuj nie wierzyc, albo inaczej wierzyc! To sam zobaczysz, co ci Bog zrobi! Taki placz i zgrzytanie zebow ze cie nawet rodzona prababcia nie pozna, jak zmartwychwstanie.
Oczywiscie nie wylewajmy dziecka z kapiela, ale tajemnice wiary sa po to, aby je zglebiac, kazde dziecko przeciez wie ze mleko to dla niego, a kielbasa nie dla psa... Wzrastac ludzie, wzrastac, a nie chowac sie w ciasnych pogladach! I prosze mi tu rezygnowac z takich strachliwych motywacji, jak strach przed Bogiem, strach przed zyciem i strach przed mysleniem i odczuwaniem.



#36311 klątwa Gedeona: "widziałem takich co szydzili i zostali dotknięci palcem...

Napisano przez mihau on 2006-09-30, godz. 09:54 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Te slowa oczywiscie sa prawdziwe
w takim sensie ze szydzenie z czegokolwiek i kogokolwiek
obraca sie przeciwko osobie ktora szydzi,
ma ona bowiem negatywne nastawienie,
emanuje zla energia mentalna i werbalna,
jakkolwiek by tego nie nazwac
osoba taka wyrzadza szkode przede wszystkim sobie.

Zupelna inna sytacja wystepuje,
kiedy ktos poznaje prawde i ja wyraza swoim zyciem,
obojetnie, czy mowimy o
odejsciu od Swiadkow, czy o przylaczeniu sie do nich;
tak dlugo jak dany system wierzen
odpowiada poziomowi rozwoju danego czlowieka
i tak dlugo jak tenze sie z nim utozsamia i robi to co robi z calego serca,
tak dlugo wyraza swoja najglebsza nature i tak dlugo mu to sluzy,
zakladajac oczywiscie, ze nie ma razacych tarc pomiedzy
swiatem wyobrazen danej osoby a rzeczywistoscia.

Zycie jest procesem wzrastania i w momencie gdy ktos dojrzewa do nowych, glebszych prawd
powinno byc calkiem naturalne - i jest - "sprzedanie wszystkiego co sie ma" i nabycie nowej duchowej perly,
czyli porzucenie przestarzalych wyobrazen,
to tak jak w znanej anegdotce o profesorze, ktory przyjechal do Japonii aby poznac zen.
Przybyl do domu mistrza i zaczal mu przedstawiac swoje rozmaite koncepcje i poglady.
W koncu mistrz wzial czajniczek z herbata i zaczal dolewac do filizanki goscia, ktora byla w zasadzie pelna.
Nalal do pelna i dalej, tak, ze herbata zaczela sie przelewac na zewnatrz.
"Alez mistrzu - wykrzyknal profesor - przeciez filizanka jest juz pelna!"
"Tak samo jak ty - powiedzial mistrz - jestes tak napelniony wiedza ze czegokolwiek probowalbym cie nauczyc, to bedzie niczym ta przelewajaca sie herbata. Najpierw musisz zapomniec wszystko to, co wydaje ci sie ze wiesz. Musisz wylac stara herbate. Wtedy bedziesz mogl sie nauczyc czegos nowego. "

Wracajac do pytania, jako ex moge ze swojego przykladu powiedziec, ze moje obecne zycie uklada sie znacznie lepiej niz kiedy bylem swiadkiem. To oczywiscie tylko moja subiektywna ocena.
Dodam jeszcze, ze po moim wykluczeniu swiadomie zrezygnowalem z uzalania sie nad soba, tak samo jak unikalem pokusy mowienia zlego o Swiadkach czy o Organizacji, gdyz jakos czulem, ze mowienie zle o kimkolwiek jest proszeniem sie o klopoty - wygenerowana energia do cieie wraca - co czlowiek sieje, to i zac bedzie. Koncentrujesz mysli na negatywach - wyzwalasz negatywne emocje a twoje cialo na nie reaguje i tworzysz w ciele rozmaite toksyny bedace efektem stresu.



#33178 Bóg NIE JEST

Napisano przez mihau on 2006-08-25, godz. 18:33 w Ogólne

Ale czy mozna mowic o stwarzaniu z niczego czy raczej o roznych stanach swiadomosci(?) bytu - nie-bytu, ktory w momencie wypowiedzenia slowa okresla sie i staje sie, czy okazuje sie tym kim sie okazuje. Matematycznie sprawe ujmujac, zsumowane czesci calosci musza dac cyfre jeden. Nie mozna wziasc czegos z niczego. Zatem Bog bedzie albo bytem niepelnym, bo oddzielonym od swiata, albo swiat i wszystko musi byc czescia Boga - nie-Boga (zaleznie od tego, kim on sie okazuje - on czy tez jego Slowo). Jednak piszesz, ze Bog jest swiety i dlatego nie ma nic wspolnego ze swiatem. Z tego wynika jak mi sie wydaje, ze swiat nie jest naprawde rzeczywisty (jako oddzielony od Boga), a sam swiat moze byc snem jego Boga-Slowa. Moze pewna wskazowka bedzie kwestia paradoksow i tego, ze na wiekszosc interesujacych pytan odpowiedz zaczyna sie od slow "to zalezy".



#40041 Babcia hazardzistka

Napisano przez mihau on 2006-11-03, godz. 23:59 w Humor

A to nie tylko w Polsce sa takie krzepkie babcie. Swego czasu bylem na jakiejs wycieczce w okolicach Kyoto (Japonia) i jechalem zwyczajnym autobusem, takim podmiejskim. Wyjscie i jednoczesnie wejscie bylo obok kierowcy, gdzie rowniez uiszczalo sie oplate. Zrobil sie tlok. No i byla tam taka japonska babcia, mniej wiecej polowe mojego wzrostu, drobna ale niesamowicie krzepka (mlodsze generacje Japonczykow sa juz wyzsze). Jak przyszlo do wysiadania, babcia po prostu przedarla sie przez tlum z taka brutalna sila i z taka energia, jakiej nie powstydzilby sie sam Arnold. Odczulem to na sobie, jako ze stalem przed nia. Najpierw babcia przecisnela sie przeze mnie ( i przez pare innych osob) a nastepnie - poniewaz moj plecaczek ktory trzymalem w rece utkwil w cizbie, wiec jak babcia wystartowala do wyjscia to jeszcze pociagnela mnie za soba pchajac przed soba moj bagaz i jeszcze majac swoj wlasny.



#43395 "Ojcze nasz, który jesteś w niebie"

Napisano przez mihau on 2006-12-02, godz. 01:01 w Tematyka ogólna

Aj waj waj! A wy tak od razu chcecie Boga ograniczac!
A nie moze sobie byc wszedzie i nigdzie skoro tak zechce?
Ale nie. Musi pasowac do waszych wyobrazen.
Oczywiscie, ze uwazam, ze jak Bog sobie zechce, to moze byc wszedzie i nigdzie. Co ma sie ograniczac. Jak byc Bogiem, to na calego.



#43387 "Ojcze nasz, który jesteś w niebie"

Napisano przez mihau on 2006-12-01, godz. 23:28 w Tematyka ogólna

Wszystkie sa prawdziwe



#32750 "inkwizytorska" władza starszych zboru / WTS

Napisano przez mihau on 2006-08-20, godz. 01:44 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Inkwizycja (taka czy owaka) oczywiscie ma krew na rekach.
Pytanie: ilu? ile ofiar? jakkolwiek pokazujace skale zjawiska, jest jednak drugorzedne, gdyz wystarczajaco potwornym jest fakt, ze - nazwijmy to po imieniu - zbrodnia w majestacie prawa (bozego) w ogole miala miejsce.

Niektorzy odnosza wrazenie, ze pewni starsi przejawiaja 'ducha inkwizytorskiego'. W istocie moze zdarzyc sie, ze caly zbor jest przesiakniety tak rozumiana czujnoscia. Wyrazac sie to moze w proaktywnym wyszukiwaniu grzesznikow, czy nawet w pewnej profilaktyce. Ale przyklad idzie z gory, czy tez z lam Straznicy.

W przeciwienstwie do szatanskiego Internetu (ktory ma charakter demokratyczny, pluralistyczny, wolny i nieskrepowany) rozmaite organizacje teokratyczne (boze) maja charakter zamkniety, ograniczony ramami doktryny czy wiary. Mozna powiedziec, ze maja bariery wejscia i wyjscia. Im bardziej ekskluzywny charakter organizacji, tym koszty te sa wieksze. W przypadku SJ dla ktorych 'Prawda' jest wszystkim, te koszty sa olbrzymie i z tego wzgledu mozna mowic o ofiarach.

Jednak wydaje mi sie ze istnieja roznice pomiedzy dzialalnoscia inkwizytorow sprzed paru wiekow (katolickich, protestanckich) a dzisiejszymi komitetami sadowniczymi SJ.
Ci drudzy nie stosuja srodkow fizycznych, nie zabijaja, tylko stosuja metody psychiczno-spoleczne, a po drugie ich 'ofiary' chcac czy nie, staja w obliczu zyciowego przelomu. Staja w obliczu powaznego problemu-szansy ktory to moze skutkowac wyzwoleniem sie z 'niewoli'. Proces symbolicznej smierci jest wprawdzie bolesny (moga pozostac pewne traumy, urazy), jednak owoc narodzin nowego, nowej swiadomosci, wolnosci, szacunku do samego siebie - radosny. Zwlaszcza gdy okazuje sie, ze swiat i zycie na zborze sie nie konczy i nigdy tak naprawde nie jestesmy sami. Jesli potrzebujemy pomocy zawsze mozemy ja znalezc. A umiejetnosc i wolnosc myslenia raz odnaleziona nie daje sie latwo zapomniec. Umysl raz rozciagniety nowa idea nigdy nie wraca do poprzednich rozmiarow. Globalny proces rozwoju ludzkiej (samo)swiadomosci trwa.

Zreszta... moze jest i tak, ze to nie ludzie maja poglady, tylko poglady maja ludzi. Jesli jestes na rozdrozu ideowym i z tego powodu cierpisz, nie martw sie. Stare odchodzi, przychodzi nowe. Juz czeka gdzies na ciebie nowy zespol kulturowych memow.



#32880 "inkwizytorska" władza starszych zboru / WTS

Napisano przez mihau on 2006-08-21, godz. 09:23 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Bardzo dobrze to rozumiesz. tak mniejwięcej to czułam,zaczełam nowe życie wraz z nadziejami na jeszcze wiele. Pobyt w organizacji był mimo wszystko takim okresem, który nauczył mnie wiele a jeszcze więcej odejście. Może nie potrafiłabym zrozumieć wielu spraw, zrozumieć ludzi a tak jestem bogatsza o nowe doświadczenia. To nic, że odejście było bolesne, że teraz również w kontaktach z byłymi braćmi spotykają mnie złe rzeczy. Na poczatku nie rozumiałam , oburzałam się. Teraz rozumiem i już przebaczyłam. Ma


Tak, bycie odrzuconym jest bolesne i wywoluje poczucie krzywdy. Przebaczenie i akceptacja jest bardzo wazne gdyz umozliwia wyleczenie sie i odnalezienie nowej drogi w zyciu. A potem to juz nawet nie przychodzi ci do glowy, aby wrocic, i masz pokoj umyslu, mozesz myslec spokojnie i bez emocji o niegdys bolesnej przeszlosci.

Oczywiscie mialem na mysli przebaczenie samemu sobie i zaakceptowanie siebie. To tak jak z anonimowymi alkoholikami. Musza najpierw zaakceptowac, ze sa alkoholikami i ze maja problem, wtedy moga dopiero cos zmienic.



#37730 "inkwizytorska" władza starszych zboru / WTS

Napisano przez mihau on 2006-10-16, godz. 21:35 w Zwyczaje Świadków Jehowy

Bardzo dobrze to rozumiesz. tak mniejwięcej to czułam,zaczełam nowe życie wraz z nadziejami na jeszcze wiele. Pobyt w organizacji był mimo wszystko takim okresem, który nauczył mnie wiele a jeszcze więcej odejście. Może nie potrafiłabym zrozumieć wielu spraw, zrozumieć ludzi a tak jestem bogatsza o nowe doświadczenia. To nic, że odejście było bolesne, że teraz również w kontaktach z byłymi braćmi spotykają mnie złe rzeczy. Na poczatku nie rozumiałam , oburzałam się. Teraz rozumiem i już przebaczyłam. Ma

Ja tez juz przebaczylem - nie tylko braciom i Organizacji SJ, ale - i co duzo, duzo wazniejsze - przebaczylem sobie.
Przebaczylem sobie rozmaite rzeczy, jakie w zyciu popelnilem (i czasem wciaz popelniam)
- a jedna z tych rzeczy bylo zostanie Swiadkiem Jehowy na dobrych pare lat.

Tak, zostanie Swiadkiem Jehowy tez sobie przebaczylem.
I te wszystkie rzeczy ktore robilem (lub nie robilem) jako Swiadek.
Ten czas temu poswiecony, stracony bezpowrotnie, te wszystkie koszty straconych mozliwosci, nawet te klapki na moich oczach, i te proby spelniania teokratycznych standartow, i nawet to, ze robilem z siebie obciach w roznych sytuacjach np. gloszac lub stojac jako 'stojak' z literatura.
Przebaczylem i pozwolilem zupelnie odejsc myslom, o tych wielu fajnych i pozytecznych rzeczach, ktore moglbym zrobic, a nie zrobilem, rzeczy ktorych moglbym sie w miedzyczasie nauczyc, a sie nie nauczylem, itd. I nawet to, ze przez dluzszy czas kurczowo trzymalem sie organizacji nawet modlac sie o to, aby nie odpasc od prawdy.
Pokora i skrucha, akceptacja siebie i innych, wybranie pozytywnej drogi zycia, wszystko to umozliwilo mi otworzenie sie na, nie wiem jak to nazwac, na wszechswiat, prawde, Boga, zycie, madrosc, wspolczucie, intuicje, kreatywnosc, glebsze zrozumienie, milosc, i na dalszy rozwoj;
przestalem osadzac, oceniac, i spogladac na cale bogactwo i obfitosc wszechswiata, i na to wszystko czego nie rozumiem, z punktu widzenia jednego, raczej waskiego swiatopogladu pretendujacego do jednej jedynej uniwersalnej prawdy o wszystkim i dla wszystkich.
Przebaczylem sobie, gdyz zrozumialem, ze tak naprawde to ja jestem odpowiedzialny za swoje zycie
i ze to ja bylem za nie odpowiedzialny w czasie, gdy zostalem i bylem Swiadkiem.
Ten wybor wowczas wydawal mi sie najlepszy. Bylem o tym gleboko przekonany. Widocznie nie doroslem wowczas do innych, dojrzalszych wyborow. Otoczylem sie ludzmi, ktorzy mysleli to samo i tak samo.
Przebaczylem sobie, poniewaz uswiadomilem sobie, ze tak, w tym to a w tym momencie mojego zycia dokonywalem takich a nie innych wyborow, i wydawaly mi sie one najlepsze, nawet jesli takimi nie byly. Dzieki temu ze przebaczylem sobie, moglem przebaczyc innym. Zrozumialem, ze wielu ludzi jest zagubionych i podejmuja najlepsze z ich punktu widzenia decyzje, a cierpia z powodu nieswiadomosci, a czasem nawet nie wiedza co traca.
Doszedlem do wniosku, ze skoro tak sie stalo - nie, wroc, - ze skoro tak myslalem, tak postepowalem i dokonywalem takich wyborow i podejmowalem takie decyzje - to nikt inny nie jest za to odpowiezialny tylko ja - i to ze teraz jestem jaki jestem jest efektem tych wlasnie decyzji.
Widocznie tak musialo byc, skoro inaczej nie potrafilem wowczas dzialac myslec.
Moze zreszta byl w tym jakis wyzszy cel?
Zrozumialem, ze nie jest istotne co sie dzieje w zyciu, nie jest istotne, jaki problem napotykasz, wazne jest twoje podejscie do sprawy. Kazda trudna sytuacja stanowi po prostu szanse ktora wszechswiat ci ofiarowuje, abys stal sie madrzejszy, wrazliwszy, lepszy, abys przekroczyl wlasne granice bezradnosci i stal sie czyms wiecej niz dotychczas. Abys przestal byc zyciowa ofiara zewnetrznych okolicznosci.
Zrozumialem tez, ze jesli tego nie uczynie, bede szkodzil sam sobie, bede zyl w zalu i w poczuciu krzywdy, obwiniajac innych, obwiniajac system, obwiniajac wszystkich i wszystko, a z siebie w gruncie rzeczy czyniac ofiare.
Czasem wiele osiagaja w zyciu ludzie, ktorzy po prostu pracuja nad soba niezaleznie od faktu jak trudny mieli start. Czy jak bardzo byli 'glupi.
A jednak, zanim nauczymy sie chodzic, jako male dzieci wiele razy sie przewracamy. Tak wyglada proces nauki chodzenia.
W pozniejszych latach jednak zwykle jednak przestajemy sie uczyc. Przestajemy sie rozwijac. A dlaczego? Bo odmawiamy sobie prawa do popelniania bledow i pomylek. Juz nie chcemy sie przewracac. Tworzymy zatem iluzje i zamykamy sie w tych iluzjach. Upadek nam nie grozi - zostajemy bezpiecznie na czworakach i ze swoimi iluzjami. I wrastamy w nie a one w nas.

A wtedy to co nowe, to co sie nie zgadza, to co inne, to co nieznane - jawi sie jako problem, zamiast jako prawdziwa szansa, prawda ktora wyswobodzi.

Tak czy owak przebaczylem sobie i przebaczylem innym,
pozwolilem odejsc moim myslom, moim zalom, zlosciom,
zaakceptowalem siebie i swa przeszlosc
zaczalem pielegnowac uczucie wdziecznosci
zrozumialem to jaki jestem i jaki bylem
okazalem tym samym skruche
a to otworzylo przede mna drzwi
nowego i nowych doswiadczen, i nowej jakosci zycia
intelektualnego, duchowego, emocjonalnego
i nawet polubilem tamte moje doswiadczenia
ale nie ma co do nich wracac - wypalone namietnosci.

A to ze pisze tutaj na tym forum to chyba dlatego, ze moge komus pomoc. Taka przynajmniej mam nadzieje. A pomagajac innym pomagam sobie. To zreszta kreatywne zajecie.



#121793 Ew. Mateusza 10:34-38

Napisano przez mihau on 2009-07-02, godz. 10:54 w Tematyka ogólna

Bardzo sensownie i ładnie tutaj piszecie o tej samodzielności w myśleniu. Pozdrawiam!



#120521 Uchwycić ten nieuchwytny moment

Napisano przez mihau on 2009-06-14, godz. 22:57 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

O już z powrotem na starych śmieciach z moim starym awatarkiem z Japonii - zdjęcie zrobione na wyspie Miyajima.
Zauważyliście, jakich tu mamy miłych i uczynnych moderatorów zawsze z ręką na pulsie? Dzięki, jb. :)



#41205 Szukam 2 zagubionych

Napisano przez mihau on 2006-11-15, godz. 23:45 w Szukam kontaktu

Trojca Arturow
czyli zagubieni kolesie

Az trzech Arturow,
kompanow wspanialych
w teokracji chodzilo zgodnie
chodzilo, chodzilo
i wychodzilo -
i tak sie im zycie ulozylo,
ze,
az trzech Arturow
druchow wspanialych
wyszlo, odeszlo, zniknelo,
po prostu sie rozeszlo
po szerokim, wielkim swiecie

czy sie odnajda na forum?
czy ich losy sie zejda?
Czy trojca Arturow
ponownie zgodnie
wspolnie przez zycie
krokiem kroczystym
zamaszystym
krocznie pokroczy?
I dzierzyscie zamaszyscie
krokiem tym swiat(kow) zaskoczy?



#62199 Sytuacje z życia i zamykanie ust SJ

Napisano przez mihau on 2007-05-07, godz. 21:55 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

A dlaczego chcesz niszczyc wiare cioci?
Czlowiek z reguly wierzy w to, w co chce wierzyc.
Rzadko sie zdarza, aby ktos kogos przekonal podczas teologicznej dyskusji - no, SJ udaje sie to niekiedy, ale czesto chodzi o wypelnienie jakiejs pustki w zyciu, a nie o prawde.
Statystycznie ciocia ma wieksze szanse przekonac Cie do SJ niz ty ciocie do... jakiejs innej opcji.
Odnosnie pytania, nic sobie specjalnego nie przypominam.
Acha, podczas wymiany biblijnych argumentow pamietaj, ze Biblia, czy prawda jest mieczem obosiecznym.
Mam na mysli to, ze znajdzie ona droge do czulych miejsc zarowno katolika jak i swiadka.
Roznica jest taka, ze statystycznie swiadek jest lepiej przygotowany do dyskusji.



#33180 opinia Gościa

Napisano przez mihau on 2006-08-25, godz. 18:44 w Oceń forum

Na przestrzeni dziejow bylo cale mnostwo organizacji w ktoych kwitly manipulacje i afery a maja sie wciaz jeszcze calkiem dobrze.
Natomiast w kontekscie wyzwolenia sie jednostki z ograniczen psychiczno-emocjonalnym, wybaczenie, zrozumienie i akceptacja sa najwazniejsze dla prawdziwie duchowego wyzwolenia. A z czym walczysz, to wzmacniasz. Dla kazdej idei najgorszy jest nie sprzeciw (gdyz ten paradoksalnie moze okazac sie dobra pozywka) ale obojetnosc. Dlatego edukacja i umiejetnosc samodzielnego myslenia oraz dostrzegania spraw w szerszym kontekscie.



#33156 opinia Gościa

Napisano przez mihau on 2006-08-25, godz. 12:49 w Oceń forum

UŻYTKOWNICY. SAMI SOBIE WYSTAWIACIE OPINIĘ.
ŁATWO JEST WYLEWAĆ SWOJE ŻALE I CAŁY JAD ALE BYĆ(!!!!!) ŚWIADKIEM JEHOWY Z PRAWDZIWEGO ZDARZENIA JUŻ BARDZO TRUDNO.
ZGODZĘ SIĘ ŻE W KAŻDEJ GRUPIE ZNAJDĄ SIĘ CZARNE OWCE (WIEM COŚ O TYM OSOBIŚCIE) ALE OCENIANIE CAŁEJ ORGANIZACJI PO JEDNOSTKACH JEST PO PROSTU PÓJŚCIEM PO LINII NAJMNIEJSZEGO OPORU CZYLI NA TZW ŁATWIZNĘ - INNYMI SŁOWY TENDENCYJNE

WIĘCEJ CZYNÓW MNIEJ SŁÓW...
ALE I JEDNO I DRUGIE NIECH BĘDĄ DOBRE!!!!!!!!!!


Czytajac niektore posty mam odczucia podobne. Oczywiste jest, ze poszczegolne wypowiedzi sa tendencyjne a poziom ich jest delikatnie mowiac rozny.
Jednak pamietam, ze jest to forum dla ludzi, ktorzy na podstawie wlasnych czesto bolesnych przezyc zmagaja sie z syndromem, nazwijmy to, ex-SJ. Odwrocili sie od nich czlonkowie najblizszej rodziny i przyjaciele, ich swiat legnal w gruzach. Wielu z nich jeszcze nie wyleczylo sie calkowicie z urazow. Niektorzy z ex-SJ czuja sie oszukani lub pokrzywdzeni przez organizacje SJ i daja upust swoim emocjom. Szukaja tutaj pomocy. (Niestety, trudno im wyjsc z zakletego kregu negatywnych emocji do organizacji SJ co utrudnia im zrozumienie, wybaczenie i uwolnienie sie od mentalnych, emocjonalnych obciazen i wzorcow.) Trudno im sie dziwic, ze na podstawie wlasnego doswiadczenia chca innych przestrzec.
Rowniez wielu SJ moze na tym forum podyskutowac i dac wyraz swoim watpliwosciom - wszystko to, czego nie moga uczynic w zborze. Jeszcze inni chca przestrzec przed SJ, jeszcze inni chca ich/sie bronic i przedstawiac swoje racje, naklonic do danej doktryny, itd.
Pozytywna strona medalu na pewno jest to, ze kazdy moze wypowiedziec sie i skonfrontowac swoje racje z innymi pogladami.

I zagadzam sie z opinia, ze byc SJ z prawdziwego zdarzenia jest nielatwo.
Osobiscie, jako ochrzczony swiadek przez kilka lat staralem sie sprostac temu wznioslemu wyzwaniu. Z perspektywy czasu jestem zdania, ze bycie SJ jest niezgodne z natura (a przynajmniej nie z moja natura). Zycie w nieustannej walce i ciaglej czujnosci (Szatan, swiat, grzeszne jakoby mysli i cialo), w ciaglym wysilku i w ciaglym poczucu winy (liczba godzin, studium, gloszenie, czasochlonne i nudne zebrania, towarzystwo ludzi myslacych stereotypowo a czesto intelektualnie zastraszonych i przesadnych (tutaj "a" z ogonkiem), szczegolowe wytyczne odnosnie niemal wszystkiego - co, gdzie, jak, z kim i dlaczego mamy byc wdzieczni, itd, wszystko to sprawialo, ze czulem sie niedobrze. Wzmozona sluzba, modlitwy, osrodki, kongresy czy spotkania towarzyskie nie mogly rozwiazac podstawowego problemu, jakim bylo odczucie, ze zyje ciagle na sile, sztucznie, nie wlasnym zyciem, ze zyje w niezgodzie z samym soba i to niemal pod kazdym wzgledem. Mialem rozmaite watpliwosci (biblijne, filozoficzne, etyczne).
I czy myslicie, ze sam odszedlem? Nie, bracia starsi musieli mi pomoc wykluczajac mnie (brak skruchy), za co jestem im wdzieczny. Oczywiscie bylo to gleboko bolesne, ale co tam. Najwazniejsze, ze poczulem sie wolny.
Uwazam, ze mi sie udalo, poniewaz:
- dostrzeglem bezsens zywienia negatywnych uczuc tak do ludzi jak i do organizacji (jest cos takiego, co sie nazywa inteligencja emocjonalna), staralem sie byc konstruktywny (choc nie bylo latwo i zdarzalo mi sie uzalac na soba), nie wyplenilem w sobie innych, swieckich zainteresowan, poszedlem wlasna droga, doznalem wsparcia przyjaciol (choc nasze kontakty poluzowaly sie znaczaco)
Nie chce przez to powiedziec kategorycznie, ze organizacja SJ jest zla. Sa ludzie, ktorzy sa szczesliwi prowadzac taki styl zycia. Sa ludzie, ktorzy tego potrzebuja, ktorzy dzieki temu staja sie lepsi niz byli, lub ktory w ten sposob moga zaspokoic swoje potrzeby przynaleznosci do grupy chociazby.
Postanowilem sie wypowiedziec na tym forum, aby pomoc innym, gdyz wielu ludzi zagladajacych tu potrzebuje pomocy (choc niektorzy z nich moga nie byc tego swiadomi) .
I zgadzam sie z opinia przedmowcy, ze mowienie o zbiorowosci na podstawie zachowania jednostek nie ma wiekszego sensu i jest tendencyjne. I ze taka jest natura forum, ze ma niedostatki...
Usilne wysilki aby byc prawym i sprawiedliwym prowadza do formalizmu i do zagubienia tego, co jest naprawde istotne, tak w zyciu jak i w duchowosci. Mam nadzieje, ze dzieki temu forum niektorzy odnajda sie w zyciu czy w sobie.



#37273 Zabicie 70 000 Żydów przez Boga tak po prostu?

Napisano przez mihau on 2006-10-12, godz. 15:50 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

' date='2006-10-11 12:58' post='37069']
Są jeszcze inne możliwe odpowiedzi:

a) Ten Bóg jest po prostu stworzony na obraz i podobieństwo człowieka: myli się, jest drażliwy, postępuje pod wpływem emocji a potem żałuje swoich czynów (swoją drogą skoro tak żałował, to co mu szkodziło naprawić szkodę i zmartwychwzbudzić te 70 tysięcy?).

B) Tekst, który dzisiaj posiadamy jest skrótem jakiejś legendy pochlastanym przez przypadek albo przez kapłańską cenzurę w taki sposób, że dzisiaj nie sposób dojść o co tak naprawdę chodziło w oryginale. Zauważmy, że gdyby np. zamiast Boga wstawić w powyższym tekście jakiegoś cesarza względem którego Dawid był wasalem to już całość nabiera jako takiego sensu, prawda?
Nie brzmi to sensowniej? A przy okazji wyjaśnia dlaczego Bóg w tym fragmencie zachowuje się jak człowiek (vide punkt a).

Tylko jeden mały problem - cała historia jest nie do pogodzenia z "polityką historyczną", która stwierdza, że Izrael w tym czasie niepodległy był i basta. No więc kapłańska cenzura wymazuje cesarza i wstawia w jego miejsce Boga. Co z tego, że potem jakimś chrześcijanom za cholerę nie będzie to się zgadzało z obrazem miłościwego Boga? Przecież ówcześni kapłani nie mogli tego wiedzieć.

jakos przemawia do mnie hipoteza B.



#37307 Panowie!

Napisano przez mihau on 2006-10-12, godz. 18:59 w Humor

A jaki jest inteligentny kochanek?

Chyba wysportowany...........


...jak Tygrys. :)