Skocz do zawartości


Zawartość użytkownika mihau

Odnotowano 285 pozycji dodanych przez mihau (Rezultat wyszukiwania ograniczony do daty: 2017-01-15 )



Sort by                Order  

#120954 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-18, godz. 21:54 w Ogólne

Dorzucam jeszcze jedno, niestety po angielsku, przemówienie w wykonaniu kobiety która wyszła z sekty Moona.

http://www.ted.com/t...ults_think.html



#120533 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-15, godz. 02:45 w Ogólne

Hej, mały prezencik dla forumowiczów :)
Arnold Jacobs opowiada o swoim eksperymencie życia przez rok zgodnie ze WSZYSTKIMI zasadami Biblii. Do jakich doszedł wniosków i czego się nauczył? Jest też wzmianka o Świadkach Jehowy, a całość aż skrzy humorem. Polecam.

http://www.ted.com/t...biblically.html



#120680 Żyjąc rok zgodnie z Bibią

Napisano przez mihau on 2009-06-16, godz. 11:02 w Ogólne

Tak, TED jest naprawdę świetne i lubię te krótkie przemówienia oglądać, jednak oglądam zwykle po angielsku; nie sądziłem że skecz Julii Sweeney został już przetłumaczony.
No to mała próbka ewolucjonizmu w kontekście: uroczy, seksowny, słodki:
http://www.ted.com/t...weet_funny.html



#33284 Świadkowie Jehowy a Kościół Katolicki

Napisano przez mihau on 2006-08-27, godz. 06:00 w Tematyka ogólna

Nie przeczytałem całego tekstu marcin32 bo już po kilku fragmentach widać, że tendencyjny. Rozumiem, że ktoś KK może uważać za sekte no problem ale jak już coś pisze niech robi to z jajem. :)

No dobrze. KK jest sekta, ktorej sie udalo.



#38768 ŚJ kontra argumenty ex'ów

Napisano przez mihau on 2006-10-24, godz. 20:25 w Strony Świadków Jehowy

BJ, PA i inni. Wy też nie rozumiecie, o co mi chodzi.( ......) Natomiast zdanie o tych faktach każdy może wyrobić sobie sam: dla jednych będzie to gorszące, dla innych nieistotne, a jeszcze innych temat w ogóle nie będzie interesował.

Jakiejkolwiek ktoś nie wyrobiłby sobie opinii to zawsze będzie to jednak tylko jego subiektywna opinia. Ja będę twierdziła, że to pierdoła, inny że to hipokryzja. OK, każdy ma prawo do własnego zdania. Niemniej niczyje subiektywne zdanie na ten temat nigdy nie będzie równało się temu samemu co fakty.(......) PA, pytasz mnie, dlaczego ta pierdoła braciom nie przeszkadza. Odpowiem: nie wiem, dlaczego, bo nie jestem "braćmi". Dlaczego mi nie przeszkadza - pisałam w poprzednich postach. Nie jestem w stanie nic więcej dodać, bo wszystkie swoje argumenty wyłożyłam na stół. Nikt oczywiście nie musi zgadzać się ze mną w moich ocenach.

(....) Szczerze powiedziawszy, na dzień dzisiejszy niewiele mnie to już obchodzi. Ale jeśli ktoś chce w to wnikać to proszę bardzo: jego prawo. Wnikajcie, zgłębiajcie, apelujcie do WTS o odpowiedź. Mnie obchodziło w tym wątku jedynie sprostowanie błędnych informacji na temat powiązań WTS z ONZ (no i wyraziłam przy okazji swoją opinię, że dla mnie to błahostka). Taki jest temat wątku: "ŚJ a argumenty ex'ów". A "argumenty" były szczerze powiedziawszy, mocno naciągane.

I jeszcze raz: z moimi opiniami o zaistniałych faktach nikt nie musi zgadzać się.


Ewa. Wyczuwam negatywne emocje - o ile poirytowanie mozna nazwac negatywna emocja. Ja zgadzam sie z toba ze przynaleznosc WTS lub nie do ONZ to pier***a (dodaje gwiazdki, aby zaoszczedzic moderatorowi paprania sie w moich postach). Jezeli to jednak wg Ciebie taka hm, **** to dlaczego tak sie w to angazujesz, z jakiego powodu tak sie przejmujesz? Wiesz, mozna miec jakies zdanie na jakis temat, ale nie ma potrzeby utozsamiac sie ze swoim zdaniem tak bardzo, aby sie az poirytowac.
No ale to tak na marginesie waszej dyskusji, ktorej nie sledze, gdyz mnie to akurat nie interesuje. Tak sie sklada ze dla mnie przynaleznosc rzekoma lub nie WTS do ONZ o niczym nie swiadczy. Nie dlatego ze to o niczym nie swiadczy, tylko dlatego ze dla mnie nie ma to znaczenia. Oczywiscie moge sie mylic, ale... cos mi sie zdaje, ze tylko osoby gleboko przekonane, ze udowodnienie komus ze ten sie myli, cos rozwiazuje, cos zmienia. W takiej dyskusji kazdy utwierdza sie tylko w swoim przekonaniu, a paradoksalnie to nie ma zadnego znaczenia. Ujme to tak: posiadanie lub nie racji w dyskusji nie ma absolutnie zadnego znaczenia. I to nawet dla tych przypartych do muru argumentami, jak i dla ich oponentow. To nie ma zadnego znaczenia. Juz nie rozwijam tej mysli bo nie jest powiedziane, ze ja musze od razu wszystko tak jasno: kawa na lawe, a poza tym... nie ma to zadnego znaczenia.



#38655 ŚJ kontra argumenty ex'ów

Napisano przez mihau on 2006-10-24, godz. 08:35 w Strony Świadków Jehowy

Ewo - w swojej wcześniejszej wypowiedzi napisałem też o innych pierdołach , na które baczną uwagę zwracają Świadkowie Jehowy.
Jednak ta pierdoła -ONZ- (jeśli wogóle istnieje taka odmiana) braciom nie przeszkadza. Dlaczego?

To dlaczego nie stukać się kieliszkiem, nie mówić "na zdrowie", nie iść na kurs samoobrony, nie nosić brody?
No to Ewo, zgadnij co się stanie i czy zostanie uznane ze pierdołę jeśli zapuszczę brodę, pochwalę się, że zapisałem się na kurs samoobrony i jak jakiś starszy kichnie to mu powiem "na zdrowie".

Będzie to taka sama pierdoła, jak publiczne wyznanie CK, że skalała się z "czymś" co ma "jakiś" związek z ONZ-tem.

... tak samo jak nie rozumiem, dlaczego nie cwicza, dajmy na to, hatha jogi, mimo ze to takie zdrowe, kregoslup, elastycznosc...

P.A., przykłady, które wymieniłeś, to już nawet nie są "pierdoły". W zasadzie nie wiem, jak je nazwać... Podobą listę marginaliów można by jeszcze tworzyć bardzo długo: noszenie i używanie broni, wykluczanie za palenie tytoniu, nakaz chodzenia w garniturach, zakaz noszenia mężczyznom długoch włosów, a kobietom nadmiernie krótkich... I pytanie: co to wszystko ma z Bogiem wspólnego...? Albo z chrześcijańską miłością bliźniego? A może istnieje korelacja między zakazem gry w szachy a naśladowaniem Chrystusa? :P
Rzeczywistość SJ składa się z talmudycznych "piedoł", które utrudniają życie. Jednak, jak widać, można sobie zbagatelizować przynależność (stowarzyszenie?) z jednym z głównych wrogów, czyli ONZ, jeśli tak będzie po prostu wygodniej. Można również zignorować to, że którys z braci poczuje się tym faktem urażony lub wręcz oszukany. Nic to, czego się nie robi dla wygody...

talmudycznych, tak, tak, talmudycznych p******, tak, ale my ich nie bedziemy sluchac, moj sssskarbie...

Kontynuacja w nowym temacie "Samoobrona, sztuki walki, szachy...", link | moderator



#38959 ŚJ kontra argumenty ex'ów

Napisano przez mihau on 2006-10-25, godz. 22:29 w Strony Świadków Jehowy

Gonzalo

Ja do tej pory średnio się tym problemem interesowałam. Zaciekawiło mnie jedynie stwierdzenie, że "WTS było członkiem ONZ". Jest to nieprawda. Natomiast aby wyrobić sobie opinię, czy WTS promował, czy nie promował tej organizacji, musiałabym głębiej wczytać się w całą historię tej współpracy.

Niezależnie od wszystkiego uważam, że jeśli ktoś komuś zarzuca hipokryzję to najpierw powinien popatrzeć na siebie, co sobą reprezentuje. Mt. 7:5. To znaczy uważam, że tę zasadę powinni stosować ci, którzy uważają się za chrześcijan, bo od ateistów trudno tego wymagać.

Oczywiście, nie znam wszystkich z tego forum, niemniej niektórzy "chrześcijanie", których miałam nieszczęście poznać, a którzy najgłośniej krzyczą o błędach WTS-u, w rzeczywistości prezentują sobą jedno wielkie dno. I to jest dopiero hipokryzja.
Pozdrawiam

Logicznie rzecz biorac, jezeli hipokryta wytknie hipokryzje hipokrycie, to to, ze sam jest hipokryta nie zmienia faktu, ze mogl powiedziec tamtemu prawde, a ten drugi bedzie w bledzie jezeli zaprzeczy pierwszemu tylko dlatego, ze tamten TEZ jest hipokryta.
Dobra, wiecej sie nie czepiam, choc jest czego.



#37273 Zabicie 70 000 Żydów przez Boga tak po prostu?

Napisano przez mihau on 2006-10-12, godz. 15:50 w Chronologia biblijna i wydarzenia historyczne

' date='2006-10-11 12:58' post='37069']
Są jeszcze inne możliwe odpowiedzi:

a) Ten Bóg jest po prostu stworzony na obraz i podobieństwo człowieka: myli się, jest drażliwy, postępuje pod wpływem emocji a potem żałuje swoich czynów (swoją drogą skoro tak żałował, to co mu szkodziło naprawić szkodę i zmartwychwzbudzić te 70 tysięcy?).

B) Tekst, który dzisiaj posiadamy jest skrótem jakiejś legendy pochlastanym przez przypadek albo przez kapłańską cenzurę w taki sposób, że dzisiaj nie sposób dojść o co tak naprawdę chodziło w oryginale. Zauważmy, że gdyby np. zamiast Boga wstawić w powyższym tekście jakiegoś cesarza względem którego Dawid był wasalem to już całość nabiera jako takiego sensu, prawda?
Nie brzmi to sensowniej? A przy okazji wyjaśnia dlaczego Bóg w tym fragmencie zachowuje się jak człowiek (vide punkt a).

Tylko jeden mały problem - cała historia jest nie do pogodzenia z "polityką historyczną", która stwierdza, że Izrael w tym czasie niepodległy był i basta. No więc kapłańska cenzura wymazuje cesarza i wstawia w jego miejsce Boga. Co z tego, że potem jakimś chrześcijanom za cholerę nie będzie to się zgadzało z obrazem miłościwego Boga? Przecież ówcześni kapłani nie mogli tego wiedzieć.

jakos przemawia do mnie hipoteza B.



#62214 ZABAWA

Napisano przez mihau on 2007-05-08, godz. 07:58 w Humor

Niestety nie mam takich informacji, a szkoda.......

Osoba pode mną cieszy się życiem każdego dnia.


Naturalnie, ze tak.

Osoba pode mną lubi platki owsiane.



#35017 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-09-11, godz. 19:57 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Brycie Jaraczu, ale to by świadczyło o fakcie iż ŚJ nie budują na SKALE, którą jest Jezus Chrystus. Przecież takie rzeczy się zdarzają, i "cały świat się wali" - to ic nowego, wielu z chrześcijan tego doświadcza, a jednak dalej się Boga trzymają. :D


Wojtek! ty sie tej skaly kurczowo nie trzymaj, tylko plyn w gore, do swiatla i chwytaj powietrze! :D



#34046 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-09-02, godz. 16:09 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Do Marty
istotnie, dobre okreslenie, takie nakrecane roboty teokratyczne samonakrecajace sie tzw.'strawa duchowa'. To nakrecanie jakos na kazdego jesli juz nawet nie motywowalo do wiekszego wysilku, to jeszcze jakos inaczej wplywalo, chociazby na sposob myslenia, jednak co poniektorym w teokracji udaje sie byc swiadkami w granicach zdrowego rozsadku - czyli faktycznie szczerze wierzyc, ale w niektorych kwestiach zyciowych, doboru rozrywki, ilosci przeznaczanego czasu... no, coz, nie dawali sie zjesc ze szczetem.
No i natura nie znosi prozni.
Poniewaz wowczas bylem jeszcze mlodszy niz teraz mlody jestem, wiec pamietam w moim obwodzie imprezy zborowe - wlasciwie caly zbor sobie wynajmowal jakas sale i sie bawil. Muzyka troche dla dinozaurow, ale nie bylo zle. Mlodziez miala nadzor, kontrola nad alkoholem itepe. W wyplywajacej z milosci probie jeszcze dokladniejszej kontroli jakis nadzorca podrozojacy ucial wycieczki i masowe potancowki. (nawiasem mowiac cieszyl sie on szczera niemal nienawiscia okolo polowy braterskiej populacji wliczajac w to wielu starszych ktorych zdejmowal). Jak wspomnialem natura nie lubi prozni, mlodziez porozlazila sie po domowych kameralnych imprezach, gdzie nie bylo nadzoru. Zarzygane lazienki, tance przytulanki, itepe - posypaly sie komitety. Tak to w trosce o duchowa czystosc zboru zabija sie ja faktycznie. Czlowiek powinien byc wolny w swoich wyborach, gdyz zakazany owoc ciagnie.
Z drugiej strony i to czesto wsrod nowych w prawdzie pojawia sie tendencja do bycia bardziej teokratycznym niz cialo kierownicze. Jedna taka pionierka powiedziala raz na osrodku, ze dla niej brat ktory napije sie kieliszek wina po dziesiatej, nie jest juz dla niej bratem. No, zagalopowala sie po prostu, ale przyklad pokazuje, jak w teokracji bracia czesto w dobrych intencjach gorsza sie nawzajem.



#37977 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-10-19, godz. 00:05 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Witajcie!
Wysłałam list o odłączeniu jakieś 2 tyg. temu.
Nie mam pojęcia, czy mnie już odłączyli.

Jak będę miała chwilę to zeskanuję treść.
Już nie mogę tak często odwiedzać to forum z przyczyn technicznych ;))
Ale dziękuję wszystkim, którzy przyczynili się do mojej decyzjii.
Pozdrawiam wszystkich serdecznie!!!!!!!!

Moje gratulacje!
I wszystkiego najlepszego!



#34011 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-09-02, godz. 09:47 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

' date='2006-09-02 01:40' post='33978']
Byłeś na ogłoszeniu własnego wykluczenia? Wow! Przyszedłeś na zebranie, przywitałeś się a po zebraniu już nikt z Tobą nie rozmawiał? No to ja podziwiam samozaparcie w takiej sytuacji.

eee tam samozaparcie, fajnie bylo. Troche szczeniackie, wiem.
I wcale nie mowie, ze pozniej juz nikt nigdy ze ma nie rozmawial, przeciwnie
kosztem niepozadanych znajomosci zyskalem nowe lub kontynuowalem wartosciowe przyjaznie, choc i te sie z biegiem czasu poluzowaly.
Oczywiscie, przez dlugi czas bylo naprawde trudno, ale nigdy nie jest tak, ze jestes calkowicie sam, a nawet jak naprawde jestes to tez sam nie jestes, uff


mihau ja również podziwiam twą odwagę, wykazałeś prawdziwe męstwo wobec prawdy

eee tam od razu mestwo i odwaga, niejeden powie, ze uparty i bez skruchy bylem, lub originalny
a prawda i racja owszem, i byla, ale wowczas tylko moja skromna wlasna
a nie jedna dla wszystkich kolektywna i uniwersalna organizacji
chcialem soba byc po prostu :o

Jesli chodzi o samo wykluczenie, to chodzilo oczywiscie o brak skruchy :D
Super sprawa nie zaluje, niestety wowczas juz nieaktualna, dosc grubo odgrzewana z mojej przeszlosci a nie powiem wam
Ktora wnikliwi bracia starsi chcieli dokladnie poznac w trosce o duchowa czystosc zboru
zasada, ze co bylo, a nie jest nie pisze sie w rejestr nie wywarla na nich wrazenia;
gdyz, jak mniej wiecej wyjasniali, wie Bog ze bez znaczenia kiedy, ale co sie kiedys dzialo
Sprawa z automatu nawet gdyby piedziesiat i sto lat temu
jak powstal powstal duchowy koszt, to oni musza go poznac i go rozksiegowac, rozliczyc
Zapewne w niebianskich ksiegach rozrachunkowych
I oczywiscie, nie, nie zeby to lubili, to uslugiwanie szpiegowanie wywiadowanie

Podali budujacy przyklad dobrego chrzescijanskiego malzenstwa z dlugim stazem i w prawdzie i w malzenstwie, ktorzy ni w piec ni w dziewiec (cos tam przeczytali w Straznicy) przypominaja sobie w okolicy srebrnych godow, ze trzeba cos zrobic z tym co niegdys zrobili, gdy jeszcze mezem i zona nie byli. Ida do starszych i funduja sobie Komitet z automatu.
(Tego typu historie wkladam do tej samej teczki, co jeszcze bardziej budujacy przyklad starszej siostry, ktora z szacunku dla Jehowy znosila dlugoletnie przesladowanie ze strony meza i nie chciala go odejsc, pomimo ze ja przypalal czy z jadacego pociagu wyrzucal. Najwyrazniej Jehowa sprawil, ze przezyla, aby byc zacheta i zbudowaniem dla innych.)

Cale to wydarzenie jednak postrzegam jako zwienczenie dluzszego, moze nawet paroletniego okresu, podczas ktorego stopniowo bylo mi w organizacji coraz bardziej niewygodnie: intelektualnie, duchowo, zyciowo, osobowosciowo, itd. Natomiast towarzysko bylo calkiem fajnie i tu akurat nie mam na mysli zadnych szczegolnych ekscesow. :)
Recepty na szczescie w organizacji w moim przypadku jakos nie dzialaly. Czegos mi tu brakowalo. Cos mi sie tu nie zgadzalo.
Zamiast autentycznego przezycia duchowego, zamiast glebokiego zrozumienia wyplywajacego z wnetrza
zamiast tego mialem coraz bardziej uciazliwe zebrania, bezowocna i nudna sluzbe, sucha duchowo literature i coraz wiecej rozmaitych watpliwosci i zniechecenia. :huh:
Poczatkowo oczywiscie zakladalem, ze to cos ze mna jest nie tak, obwinalem samego siebie :blink:
i dawalem sobie teokratyczne kopy aby sie wziasc w garsc, ale im bardziej sie staralem, tym bardziej sie pograzalem. Tym bardziej sie meczylem. Bylo mi ciasno, tak bym to okreslil. Mialem taki, he, he, metlik. :(
W koncu choc jednak wewnetrznie dojrzalem, to jednak pasywnie dalej uczeszczalem jak nie przymierzajac wierni do kosciola, i dalej w ‘prawdzie’ tkwilem choc sie z nia nie utozsamialem, gdyz juz za madry na to bylem.
Mozna powiedziec, ze to wszechswiat za mnie zadzialal, gdyz zyc w klamstwie dlugo sie nie da. (dla SJ - mam na mysli zgodnosc z moja wewnetrzna prawda do ktorej w koncu po wielu trudach dotarlem) Dzieki braciom starszym, wreszcie wzialem swoje zabawki i poszedlem sie bawic o swojej piaskownicy ktora okazala sie znacznie lepsza. Wreszcie moglem sobie tak piaskiem sypac, jak mi sie podobalo. I bez poczucia winy.
I jak juz bylo po wszystkim, to - jak mi sie wydaje - cos sie we mnie rozpuscilo, jakas zaslona mi z oczu opadla. Wiele rzeczy znacznie lepiej rozumialem niz uprzednio, nawet pewne teksty biblijne, pewne wersety, znacznie glebiej, bardziej tresciwie. A takze inne duchowe tresci. I juz nigdy nie mialem mysli ze chcialbym wrocic. Tamten ja umarl, a narodzil sie nowy.
Taaaak, Bog nie mieszka w swiatyni reka ludzka zbudowanych. Kto ma uszy niechaj slucha.



#34935 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-09-10, godz. 20:50 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

boze drogi ale imprezy!! niemozliwe wsrod siwadków! ja byłam na dwoch takich i wiecej nie poszłam bo smiac mi sie chciało jak niektorzy młodzi (20-25lat) braciszkowie pili w szatni po piwku oczywiscie schowani za kurtkami i gdy jedna parka taka zbyt mocno sie do siebie przytulała w tancu to starsi ja rozdzielali. dajcie zyc!! ja mam taki wstret teraz do tego wszystkiego do tych ludzi i nauk!!! a najbardziej szkoda mi zmarnowanych lat młodosci w ktorych mogłabym sie bawic na urodzinach, pic i chodzic po ludzku na rozne imprezy...ale nie... ja wolałam przygotowywac sie do sztraznicy. po prostu jestem za to na nich strasznie wsciekła.


sa i takie imprezy, gdzie nie ma kto rozdzielac.



#33964 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-09-01, godz. 22:44 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Ja zanim zostalem wykluczony poinformowalem grono najblizszych przyjaciol i znajomych, no i wybralem sie na zebranie na ktorym mial zostac odczytany komunikat. Chcialem poczuc, jak to jest. Wlasciwie to poczulem cos na ksztalt ulgi, a obserwujac niektore reakcje...
Wlasciwie to bylem juz zmeczony tym przeciagajacym sie komitetem - dobrych pare miesiecy jesli nie z pol roku. Moze nawet nieco wiecej. Nieco smiesznoirytujace byly sytuacje ktore postrzegalem jako socjotechniki i manipulacje. Na dodatek mieli klopoty z dobraniem skladu. Niezaleznie od tego jak starszym bylo klopotliwie ze mna, to jednak bylem na przegranej z gory pozycji, ale mimo wszystko mialem troche satysfakcji. Takie drobne satysfakcje, zwlaszcza wtedy, kiedy jak mysle, mialem racje. Walczylem wlasciwie dla zasady i chyba calkiem dobrze jesli chodzi o wymiane argumentow.



#38268 Wykluczeni?

Napisano przez mihau on 2006-10-20, godz. 17:07 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

A ile to bylo 30 srebrnikow? Duzo, czy malo? Tak sie zastanawiam nad motywacja Judasza (i troche to dziwne, najpierw wydaje, zaraz potem sie wiesza - i wyrzuca pieniadze - jaka mial motywacje?) - to ciekawe, gdyz sam akt 'zdrady' moze wynikac z glebszych pobudek i motywacji, np. ktos "zdradza" religie przodkow, np katolicyzm, poniewaz zaczyna wierzyc w cos innego i zostaje np. Swiadkiem Jehowy. Podobnie, potem mozna "zdradzic" Swiadkow Jehowy i odlaczyc sie lub zostac wykluczonym. Jednak chyba gorsze nastepstwa moze miec powazna i prawdziwa zdrada - zdrada samego siebie, kiedy zapieramy sie naszej najglebszej istocie, a poglady no coz, poglady sie ma, a nie jest sie swoimi pogladami. Jednak wielu tego nie rozroznia. Pozarci przez wytwory umyslu, w niewoli ideologii.



#36758 wpływ opuszczenia organizacji ŚJ na ilościową i jakościową zmianę życia seksu...

Napisano przez mihau on 2006-10-08, godz. 21:19 w Seksualność

Odnosze wrazenie, ze powyzszy kwestionariusz zostal niefortunnie skonstruowany i obawiam sie ze niczego w gruncie rzeczy nie wykaze i nie wykazuje. Zreszta takie tematy wartaloby badac w korelacji z wiekiem i stanem cywilnym, oraz z plcia, gdyz to moga byc istotniejsze zmienne niz przynaleznosc lub jej brak. A stan satysfakcji (i stopnia tej satysfakcji) z seksu jest trudnomierzalny, a skorelowanie tego z przynaleznoscia do SJ lub nie, mialoby sens, gdyby nie pytac ogolnie o jakosc seksu, tylko konkretnie np. o np. wyrzuty sumienia lub wstyd odnosnie np. "grzesznego" seksu, a i tu mozna by sie rozdrobnic ze wzgledu na pozamalzenskie kontakty seksualne, ze wzgledu na same techniki seksualne - "niemoralne" , ze wzgledu na z kim - homo/hetero, ze wzgledu na ilosc partnerow, itd.
Sama satysfakcja z seksu zalezy przede wszystkim od wychowania (traumy? urazy? rodzice? otoczenie - i tu rowniez wplyw religii), od doswiadczenia i umiejetnosci, od tego z kim i w jakich warunkach, a nie od tego w co sie wierzy lub nie wierzy - oczywiscie nie do konca
Lepiej byloby potraktowac te ankiete po prostu jako pytanie otwarte, a najlepiej trzeba by najpierw ustalic, czego w gruncie rzeczy, Sebastianie, chcesz sie dowiedziec.
Bo tutaj to groch z kapusta i troche jak z ta Babcia ktora twierdzila, ze przed wojna to nawet jablka byly smaczniejsze. Tylko ze tutaj w druga strone.
Sensowne sa pytania konkretne jak w ankiecie np. o utrate partnera spowodowana zmiana swiatopogladu.

no i podobne zarzuty do drugiej ankiety

tak czy owak, cos tu nie gra w tych ankietach...



#36875 wpływ opuszczenia organizacji ŚJ na ilościową i jakościową zmianę życia seksu...

Napisano przez mihau on 2006-10-09, godz. 21:05 w Seksualność

jak najbardziej ! ze wszystko toczy sie w koło nagrody ! ale myślę, że tak wszędzie jest czy to SJ czy też katolicy! służa czemus takiemu jak Bóg tylko dla zaspokojenia swoich egoistycznych pragnień !

sluza czemus takiemu jak Bog - a to dobre, hehe
W pewnym sensie wiekszosc spraw jest egoistyczna nawet jak jest altruistyczna



#37024 wpływ opuszczenia organizacji ŚJ na ilościową i jakościową zmianę życia seksu...

Napisano przez mihau on 2006-10-10, godz. 21:34 w Seksualność

Macieju, chyba niedokładnie mnie zrozumiałeś. Ja nie zaprzeczam wersetom biblijnym i nie mówię, że w żadnym wypadku ekskomunika czy wykluczenie nie są dopuszczalne. Ja kwestionuję masowość i rutynowość takiego działania.

ŚJ na poparcie swego stanowiska przytaczają katalog grzechów ciężkich z listu do koryntian oraz końcówkę zdania z pouczenia Jezusa nt. upomnienia braterskiego ("donieś zborowi").

Zarzucam ŚJ że naginają werset o upomnieniu braterskim, aby dostosować go do swoich celów.
Jezus wyraźnie mówi, że jeśli upomnienie braterskie odniesie skutek (grzesznik zaniecha złego postępowania) powiadamianie zboru (Kościoła) jest zbędne.

Teraz wyobraźmy sobie konkretną sytuację. Załózmy że chrześcijanin zastaje swego brata w sytuacji grzechu. Przychodzi i widzi, że jego brat np.
1) uprawia seks przedmałżeński
2) upił się do nieprzytomności
3) popełnił kradzież
4) itd. itp.

Zgodnie z radą Jezusa chrześcijanin udziela swemu bratu pouczenia w cztery oczy, a ten okazuje szczerą skruchę i zaprzestaje złego postępowania. Np. przestaje kraść, przestaje się upijać, itp.

Zgodnie z Biblią, na tym można zakończyć sprawę ("pozyskałeś swego brata")
Zgodnie ze strażnicą, trzeba pójść i zakapować starszyźnie zborowej

A teraz odpowiedz bez wykrętów:
Czy strażnica - nakazując donosić nawet w sytuacji "pozyskania brata" - wykracza poza to, co napisane?

No nie, z tego wynika, ze nieslusznie mnie wykluczyli!
Tak naprawde nie mieli nic na mnie i nic do mnie!
Biedacy. Jednak ja ich rozgrzeszam gdyz to wyszlo mi na dobre.
Szkoda tylko moze, ze nie stalo sie to wczesniej.
Wiecie jak to jest. Czasem, aby zmienic swoje zycie na lepsze i wyjsc z marazmu potrzebny jest zewnetrzny impuls. Taki kopniak.
Gdy jestes juz wewnetrznie gotowy, ale kurczowo trzymasz sie tego co dobrze ci znane - gdyz sie
boisz glebokiej wody, wtedy wszechswiat jakos pomaga i sytuacja zmusza cie do czegos co sie wydawalo wczesniej niewyobrazalne.
W kwestiach duchowych jest to nazywa sie to ponownymi narodzinami z ducha, oswieceniem, przebudzeniem. W zyciu nazywamy to "tym, co jest za zakretem zycia", zmiana paradygmatu, zmiana wewnetrznego wizerunku.

Wiecie, trzeba jednak powiedziec, ze taka fucha starszego to nie tyle profity (prestiz?) ale duzo ciezkiej i niewdziecznej pracy. Musi sie taki starszy babrac w zyciorysach, przygotowywac itd. i ze wszystkim zgadzac co plynie z gory. Zwykly glosiciel ma pod wieloma rzeczami lzej. A i tak biadoli jak ma 5 minut w szkole przygotowac.



#39158 Wizyty starszych po odejściu

Napisano przez mihau on 2006-10-26, godz. 22:41 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

Nie moge Tobie, Wilku, udzielic odpowiedzi na tak sformulowane pytanie, poniewaz nie uswiadczylem takich telefonow, ani takich wizyt. Zapewnie obustronnie niechcianych. Ale od czasu do czasu, mama (zapewne z ramienia starszych zboru, kto wie?) mnie podpytuje, czy nie chcialbym, czy nie myslalem... Nie, nie chcialbym, i nie, nie myslalem
Zreszta zaznajac rozlicznych blogoslawienstw po wykluczeniu, przebywalem w jednej odleglej stronie swiata... teraz przebywam w drugiej... (oczywiscie jest kwestia dyskusyjna co jest, a co nie jest blogoslawienstwem, zatem pozostaje przy wersji subiektywnej)



#48264 Wizje świętych

Napisano przez mihau on 2007-01-04, godz. 15:21 w Ogólne

Rozmaite objawienia to element wystepujacy w kazdej kulturze. W podejsciu integralnym zaproponowanym przez Kena Wilbera, psychoterapia i duchowosc lacza sie, duchowosc jest naturalnym przedluzeniem psychoterapii. Obie te sfery doswiadczen ludzkich mozna podzielic na rozmaite poziomy. Co wiecej, czlowiek moze znajdowac sie na pewnym poziomie rozwoju, a jednak moze miewac doswiadczenia z innych, wyzszych poziomow - np podczas snu, lub doswiadczajac tzw doswiadczen szczytowych. Doswiadczenia te nastepnie sa przekazywane innym za pomoca dostepnego aparatu pojeciowego jakim dysponuje dana osoba (czyli przede wszystkim kontekst kulturowy). Dlatego np. rozmaite przezycia mistyczne sa co do sedna takie same (niezaleznie od religii), jednak rozne jesli chodzi o forme. Ponadto rowniez, jak dowodzi Ken Wilber, daja sie uszeregowac, a rozwoj polega na przechodzeniu z jednego etapu na nastepny, przy czym, aby nastapilo przejscie, konieczne jest, aby zmiany nabraly charakteru stalego (swiadome narzedzie ku temu stanowi medytacja). I tak mamy obszary:

1) Czuciowo-ruchowy; 2) Emocjonalno-seksualny; 3) Magiczny; 4) Mityczny; 5) Racjonalny; 6) Wizja-logika (centaur) – brama do fazy transpersonalnej.
7) Nadpsychiczny (niski-subtelny) – początek transpersonalnych, ponadindywidualnych, duchowych obszarów. Doswiadczanie zjawisk paranormalnych (doświadczenie wyjścia z ciała, widzenie aury, jasnowidzenie, psychokinezę i inne tego rodzaju doświadczenia i zdolności). Jaźń przekracza cały psychofizyczny organizm z jego racjonalną myślą i percepcją zmysłową. Często występuje tutaj doznanie silnej mistycznej jedności z całym grubym obszarem – obszarem natury, Gają, Duszą Świata. Dom mistycyzmu natury.
8) Subtelny (wysoki-subtelny) – obszar religijnej intuicji i inspiracji, oświecających doświadczeń, ekstatycznych uczuć, wizji archetypowych bogów i bogiń, przewodników i aniołów. Najbardziej charakterystyczne dla tego obszaru duchowego są wizje archetypowych niebiańskich istot ucieleśniających cechy, które stanowią część naszej najgłębszej istoty. Kontemplując te istoty budzimy te same cechy w swojej świadomości. Poziom subtelny to dom mistycyzmu bóstwa.
9) Przyczynowy (niski-przyczynowy) – na tym obszarze jednostka nie postrzega już archetypowych bóstw, lecz niejako cofa się do siebie. Odkrywa, że liczni bogowie świata subtelnego emanują z jednego Boga. Mistyk wypełniony jest tutaj błogością, mądrością i współczuciem, oraz jednoczy się z Bogiem. Nasza własna Jaźń ukazana jest tu jako ów najwyższy Bóg. Świadomość przekształca się, uzyskując wyższe utożsamienie z tą Promiennością.
Przyczynowy (wysoki-przyczynowy) – wnikając głębiej w istotę Jaźni mistyk odkrywa bezforemność. Na tym poziomie następuje tak pełne przekroczenie wszystkich przejawionych form, że nie muszą się już one pojawiać lub powstawać w świadomości. Jest to całkowita transcendencja i wyzwolenie w Bezforemną Świadomość. Poza Świadomością Jako Taką nie ma tu żadnego „ja”, Boga, podmiotów ani przedmiotów. Źródło Świadka. Dom mistycyzmu bezforemnego.
10) Niedualny – wewnętrzna podróż nie dobiegła jeszcze końca. Po tych niezwykle wzniosłych i subtelnych stanach świadomości następuje wielki odwrót. Na wszystkich etapach, aż do tego punktu mistyk niejako wycofuje się coraz głębiej w siebie, póki świadomość nie osiągnie Podstawy Istnienia, która okazuje się podstawą wszystkiego. Świadomość rusza teraz ponownie na zewnątrz, ku światłu, ponieważ mistyk już wie, że wszystko, co istnieje zawsze było tą Podstawą. Stan niedualny nie jest zatem stanem poza innymi stanami, nie jest to szczególny stan, lecz raczej takość wszystkich stanów. Oto najwyższy stan Oświecenia, zwany również sahadźa samadhi („spontaniczne oświecenie”), stan turija – ostateczna Jedność, w której wszystkie rzeczy i zdarzenia pozostając całkowicie odrębne i różne, są tylko Jednym (Visser, str. 109).

Co ciekawe, na kazdym z tych etapow cos moze pojsc nie tak, gdyz gdziekolwiek następuje rozwój, tam istnieje również możliwość rozwoju patologicznego, nie tylko w obszarze personalnym, ale również w obszarze transpersonalnym.
Na każdym etapie czy poziomie ja staje w obliczu różnych zadań.
Rozwój ja zależy od tego, jak sobie z nimi poradzi.
By rozwój mógł postępować, ja musi opuścić niższy etap, przestać się z nim utożsamiać, po to, by zrobić miejsce dla nowego, wyższego etapu.
Innymi słowy, musi odciąć się od niższego etapu, utożsamić z wyższym, a potem zintegrować wyższy etap z niższym.
W tym sensie duchowosc jest postrzegana jako rodzaj terapii.

Poziom nadpsychiczny jest pierwszym etapem praktyki duchowej, zwanym również Ścieżką Joginów. Pierwsze doświadczenia duchowe, będące rezultatem medytacji lub pojawiające się spontanicznie, mogą prowadzić do „inflacji” ego ponieważ dana osoba nie panuje nad duchową siłą i uważa siebie za kogoś niezwykle ważnego. Może też być niezrównoważona ponieważ ciało i dusza nie są w wystarczającym stopniu zintegrowane. Może ponadto żywić przekonanie, że duchowości i codziennego życia nie da się połączyć. Jako remedium zaleca się tutaj zharmonizowanie życie wewnętrznego z życiem zewnętrznym, wprowadzenie medytacji do codziennego życia i wzmacnianie dobrego zdrowia fizycznego i psychicznego.

Poziom subtelny to środkowy etap praktyki duchowej, zwany również Ścieżką Świętych. Dana osoba doświadcza Jaźni jako czegoś ponad lub poza sobą, a następnie uczy się utożsamiać z nią. Może jednak wzbraniać się przed Światłem i lgnąć do swojej osobowości, albo może nadmiernie zatopić się w Świetle i utknąć na tym poziomie (zwane jest to również kompleksem Wisznu). Należy unikać obu tych zakłóceń równowagi. Zaleca się tutaj kontynuowanie praktyki medytacji aż pojawi się stabilność.

Poziom przyczynowy to zaawansowany poziom praktyki duchowej, zwany również Ścieżką Mędrców. Patologia na tym poziomie wyraża się na dwa różne sposoby: dana osoba nadal lgnie do pojęcia odrębnej Jaźni (niezdolność odróżnienia) lub zatapia się w Pustce i nie powraca (niezdolność do integracji). Taka osoba musi zrozumieć, że nie trzeba uciekać od Formy, żeby móc doświadczyć Pustki. Jeśli tego dokona, ujrzy Formę jako wyraz Pustki.
Stad tez prawdziwe ja jest nazywane Swiadkiem.

Na dowolnym etapie lub poziomie rozwoju człowiek ma dostęp do pełnego spektrum świadomości. Nawet zwyczajny stan śnienia daje nam pewien rodzaj dostępu do stanów duszy, a stan głębokiego snu, będąc obszarem całkowitej bezforemności daje nam pewien rodzaj dostępu do przyczynowego Ducha. Istnieją również tak zwane doświadczenia szczytowe, w których na jawie można doświadczyć przez krótki czas naturalnych stanów świadomości nadpsychicznej, subtelnej, przyczynowej lub niedualnej. Jednak aby mogło dojść do trwałego rozwoju, te czasowe stany muszą stać się trwałymi cechami. Stany medytacyjne dochodzą do tych wyższych obszarów świadomie i na dłuższy czas.

na podst i/lub przekopiowane z http://www.wilber.pl...religijnosc.htm



#38731 wczoraj...

Napisano przez mihau on 2006-10-24, godz. 14:46 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

widzac mnie budujacego nowe ogrodzenie...
zamanifestowal...
przecierz to wszystko zostanie zburzone!!!

a twoje budowanie zapytalem???
moje to co innego ja jestem w prawdzie...

to chyba tekst miesiaca :D :lol:



#32627 Uczynek Jeftego

Napisano przez mihau on 2006-08-19, godz. 03:10 w Ogólne

Opisy skladania krwawych ofiar - i to nie tylko ze zwierzat (choc juz samo to jest obrzydliwe), a takze inne osobliwe dla czcicieli prawdziwego Boga zwyczaje (jak uzywanie fetyszy czy wizerunku weza, etc) w ST wskazuja moim zdaniem na prosty fakt, ze Izraelici podbijajac Ziemie Obiecana niczym szczegolnym sie od jej dotychczasowych mieszkancow nie roznili, poza tym, ze znajdowali sie (jako koczownicy i pasterze) na nizszym kulturowo poziomie rozwoju. Oczywiscie skladali ofiary z ludzi i to nie tylko dla swego 'Boga Gor', jako ze pierwotnie wcale nie byli monoteistami. To akurat wynalezli pozniej.
Mysle, ze kazdemu przecietnie wrazliwemu czytelnikowi Biblii, szczegolnie ST, ciezko jest przejsc przez liczne, barwnie i szczegolowo opisane krwawe wydarzenia (podboj Kaananu, wzajemne moralno-miedzyplemienne stosunki, jak chociazby przy okazji gwaltu, smierci i pocwiartowania pewnej kobiety a w nastepstwie wybicia niemal co do nogi plemienia Beniamina, itd, itd)

Pozytywne przeslanie jednak jest takie, ze - badz co badz ludzkosc dorasta i pomimo dalej istniejacych wojen, przemocy, etc, dzisiejszy swiat w sumie jest znacznie bardziej bezpieczny, demokratyczny i wolny. W sumie zyje nam sie lepiej, nawet jesli nie zawsze latwiej. A przynajmniej male masz szanse, ze cie lud ukamienuje, jesli odwazyles sie pomyslec inaczej. I raczej nikt cie nie zlozy w ofierze. Dzisiaj panu Jeftemu odebrano by nie tylko prawa rodzicielskie, ale i wolnosc.
I zauwaz - korzeniem fanatyzmu i terroryzmu i wielu skrajnych postaw obecnie, jest wlasnie zapatrzenie sie w odlegla przeszlosc, i czerpanie pomyslow na zycie z epok nie przystajacych do wspolczesnosci. A skadinad wiadomo, ze nikt kto wstecz sie oglada, pola dobrze nie zaorze.
W tym sensie Jezus byl rewolucjonista. Dokonal transformacji ludzkiej moralnosci, swiadomosci. A umysl raz rozciagniety nowa idea nigdy juz nie wraca do poprzednich rozmiarow.
A proces rozwoju swiadomosci wciaz trwa.



#120521 Uchwycić ten nieuchwytny moment

Napisano przez mihau on 2009-06-14, godz. 22:57 w Świadectwa, wymiana doświadczeń

O już z powrotem na starych śmieciach z moim starym awatarkiem z Japonii - zdjęcie zrobione na wyspie Miyajima.
Zauważyliście, jakich tu mamy miłych i uczynnych moderatorów zawsze z ręką na pulsie? Dzięki, jb. :)



#41205 Szukam 2 zagubionych

Napisano przez mihau on 2006-11-15, godz. 23:45 w Szukam kontaktu

Trojca Arturow
czyli zagubieni kolesie

Az trzech Arturow,
kompanow wspanialych
w teokracji chodzilo zgodnie
chodzilo, chodzilo
i wychodzilo -
i tak sie im zycie ulozylo,
ze,
az trzech Arturow
druchow wspanialych
wyszlo, odeszlo, zniknelo,
po prostu sie rozeszlo
po szerokim, wielkim swiecie

czy sie odnajda na forum?
czy ich losy sie zejda?
Czy trojca Arturow
ponownie zgodnie
wspolnie przez zycie
krokiem kroczystym
zamaszystym
krocznie pokroczy?
I dzierzyscie zamaszyscie
krokiem tym swiat(kow) zaskoczy?