W całej tej dyskusji trynitarno-nietrynitarnej nie tyle rozchodzi się chyba o ontologiczną równość co o ontologiczną tożsamość. Ja i Ty jesteśmy ontologicznie równi, ale NIE jesteśmy ontologicznie tożsami.
Obydwoje jak najbardziej jesteśmy ontologicznie tożsami ponieważ należymy do tego samego gatunku HOMO SAPIENS. Jesteśmy również ontologicznie równi, co sam powyżej stwierdziłeś. Nie zawsze jednak jesteśmy funkjonalnie równi. Jeśli byłbyś np. moim Ojcem albo moim szefem w pracy, to byłbyś oczywiście wyższy funkcjonalnie ode mnie. Ale ontologicznie równi czy tożsami (jak to rozumiem wyjaśniłem wyżej) będziemy zawsze, niezależnie od pozycji jakie względem siebie zajmujemy. Podobna relacja zachodzi pomiędzy Synem Boga - Jezusem a Bogiem Ojcem - są ontologicznie równi i tożsami (ponieważ obydwaj są Bogami, tak jak my ludźmi), ale funkcjonalnie Ojciec przewyższa Syna.
(Możemy być ontologicznie równi, ale nierówni funkcjonalnie, pytanie raczej - czy możemy być ontologicznie tożsami jednak funkcjonalnie nierówni.)
Inaczej: jeśli istnieje funkcjonalna nierówność, to czy nie zachodzi konieczność odrębności bytowej?
Powiem tak, funkcjonalna nierówność zakłada równość ontologiczną. Dzisiaj można powiedzieć, że Chrystus jest głową męża, ponieważ ten pierwszy uniżył się i stał się człowiekiem. Co więcej przez to, że stał się człowiekiem, jest również naszym bratem, a więc równy ontologicznie nam. Werset z 1 Kor 11:3 byłby więc kolejnym potwierdzeniem unii hipostatycznej. W przeciwnym razie nie byłoby sensu mówic o oczywistach nierównościach jakie zachodzą na przykład między człowiekiem a zwierzęciem, czy zwierzęciem a rośliną,
Kto niby odbiera bóstwo Jezusowi? Arek czy ja?
Myślę, że mówienie w tej sytuacji, iż Jezus jest archaniołem Michałem, jest pozbawianiem go bóstwa. Chyba, że się z tym stwierdzeniem Strażnicy nie zgadzasz. W tej sytuacji pisanie i podkreślanie przez Jezus czy apostołów wyższości Jezusa nad aniołami czy niższości nad Ojcem nie miałoby sensu, bo byłoby to oczywiste.
No i spoko. Jak są nierówni funkcjonalnie to są jednocześnie różni bytowo i nie ma powodu popadać w jakieś desperackie teorie o odrębnych osobach, które nie są odrębnymi bytami. Głową Chrystusa jest Bóg. Chrystus jest odrębny od Boga, chyba że sam jest swoją głową.
Nikt tutaj nie popada w jakieś desperackie teorie: Chrystus jest osobą różną od swego Ojca, tak jak ja jestem różną osobą od Ciebie. Jesteśmy jednak, chociaż dwoma różnymi bytami, to jednak jednym i tym samym gatunkiem o nazwie HOMO SAPIENS. Podobnie Syn i Ojciec, chociaż dwa odrębne byty, to jednak jeden i ten sam Bóg. W każdym bądź razie możesz się z tym nie zgadzać, masz do tego prawo, ale ja tak rozumiem relacje między tymi dwiema osobami.
On zaś rzekł: Baczcie, by nie dać się zmylić. Wielu bowiem przyjdzie w imieniu moim, mówiąc: Ja jestem, i: Czas się przybliżył. Nie idźcie za nimi!" (Łk 21:8, BW)